Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 13.10.13 19:36  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Już sobie wyobrażał jak łeb tego czegoś odlatuje w przestrzeń planetarną a on będzie mógł sobie w cholerę pójść, albo lepiej... Pośmiać się wraz z tym dziwnym stworem jaki oddał mu broń.
Nope, oczywiście że nie. To by było za proste. Uderzenie ostrza sprawiło, iż katana posypała się w drobne kawałki. Genialnie wprost. Spojrzał w sporym zdziwieniu na ostrze katany które postanowiło sobie odejść na emeryturę, po czym z irytacją rzucił resztą broni gdzieś w przestrzeń. Nim jednak zdołał wyjąć kolejną broń lub zeskoczyć, szlag trafił jego plany, bo pajęczyca w końcu go dorwała. Rąbną z dosyć dużym impetem plecami o przeciwległą ścianę, co skwitował stęknięciem z chwilową utratą tchu... A wbijająca się w plecy broń w pochwie wcale mu nie pomogła tego słabiej odczuć. Splunął na bok, samemu nie wiedząc czy krwią czy czym innym, po czym dźwignął się do pionu. Okej, takie ataki nie zadziałają... Chwila...
No tak! Czemuż na to wcześniej nie wpadł, kretynie? To przecież chyba najbardziej idiotycznie prosty sposób, by to coś załatwić! Ach, Ez! W tak idiotyczny sposób pokazujesz swoją głupotę i...
Zbyt ludzkie sposoby walki. Trzeba postępować bardziej intuicyjnie, korzystać z otoczenia i każdej możliwości, jaką daje ci los. A to chyba jeden z lepszych sposobów działania.
Okej, więc plan jest, teraz trzeba go jakoś wykonaaaaj! Ugiął się w bok, unikając nadlatującego zwitku sieci. Dobra, pająk zaczął korzystać ze swojego atrybutu. Czemu by nie Ez rozpoczął to samo?
- Chcesz więc się zabawić? Chodź i weź sobie!
Ruszył biegiem w kierunku drzwi, śmiejącego się stwora nie tyle co wymijając, co prześlizgując się obok niego na przykucnięciu tak, by znaleźć się w korytarzu jakim przyszedł do tego miejsca. Udało mu się wyhamować kawałek w głębi korytarza na przykucnięciu, z ciężkim oddechem. Oż w... Tak, to było męczące. Obrócił się jednak przodem ku drzwiom, rozstawiając nogi i opierając dłoń o podłoże, jakby gotował się do biegu. Druga dłoń odwiązała pustą pochwę katany i trzymała ją. W sumie... Tak, to chciał zrobić. Gdyby tylko ujrzał pajęczaka wyciskającego się z drzwi, ruszyłby biegiem ku niemu, miotając w trakcie biegu pochwą tak, by podciąć jak najwięcej z podnóży pajęczaka od strony urwiska, a potem... Cóż, spróbowałby go zepchnąć szarżą barku lub kopnięciem. W sumie, to bez różnicy co by wystosował, ale miał już dosyć tego czegoś i chciał je posłać we wszystkie diabły. I tak... Ignorował to dziwne, śmiejące się coś. Zdawało się nie być zagrożeniem dla niego...
Przez całe to zamieszanie zupełnie zapomniał o tym, że jest tu Lucky. Pewnie przypomni sobie gdy już wszystko się skończy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.13 20:18  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
No co się dzieje? Patrzcie na to. Chce się bawić? Chce wygrać? Chce myśleć jak człowiek? Nie da się!
Pamiętaj chłopcze tak tu nie wygrasz. Jesteś na obcym terytorium i musisz działać na obcych zasadach. Jednak skoro chce to niech się bawi. Wszyscy się z nim pobawicie.
Użyłeś swojej mocy i ominąłeś pajęczycę, oraz śmiejącego się stwora. Jesteś na korytarzu, fajnie, wydostałeś się. Pamiętasz skąd widziałeś na początku oczy stwora? Od głowy, nad pułapką i jeszcze dalej, wgłąb korytarza, aż w nieprzeniknioną ciemność ciągnęła się długa pełna kolców szyja z obwisłą szyją. Nagle w korytarzu rozeszła się seria dzięków strzelania kośćmi, mogłeś się domyślić, że to właśnie szyja potwora nagle się wydłużyła. Zaraz po tym dźwięku z pokoju wydobył się inny, był to przeszywający wrzask młodej kobiety, urwany w połowie przez trzask łamanych kości.
Co się stało? Nie możesz dojrzeć, szczęka potwora rozwarła się do nienaturalnych rozmiarów zasłaniając wejście, jednak na podłodze było widać krew, tak samo w powietrzu dało się wyczuć tą ostrą woń. Jednak to nic. Nie masz za dużo czasu na reakcję. Po serii kolejnych dźwięków ryj potwora wykrzywiony w przerażającym uśmiechu i cały wybrudzony krwią przyglądał ci się z odległości może półtora metra, wykrzywiony tak, że prawie zrobił 180 stopni. Jednak to też trwało chwilę. Mogłeś poczuć delikatny wiatr, który owiewa twój policzek z lewej strony, a zaraz za tobą trzask łamanych kości. Już nie widzisz przed sobą potwora, o nie. On jest za tobą i właśnie coś zabił. Jeśli byś się odwrócił w ciemności widział byś masę dziwnych potworów i ich błyszczące się w ciemności oczy.
Za dużo wrażeń jak na parę chwil? No to dostaniesz jeszcze więcej. Bardzo szybko głowa demona wróciła na swoje poprzednie miejsce, czyli 1,5 metra przed tobą, tym razem nie była odwrócona lecz z szerokim uśmiechem coś przeżuwała. Dodatkowo wydobywała z siebie odgłos przypominający mruczenie.
Nadal za mało wrażeń? A może jednak już ci starczy czując za sobą armię stworów gotowych do ataku, a przed sobą widząc dziwnego stwora, który cały czas się uśmiecha. Do tego nie wiesz, czy twoja towarzyszka żyje.
Co zrobisz? Czy przeżyjesz? Czy zginiesz? Pamiętaj jeszcze, że nie jesteś człowiekiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.13 21:22  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Udało mu się wydostać, tyle na plus. Wydostanie się chyba niewiele w praktyce zmieniło w tym, co się dzieje i w jego sytuacji. Jak była beznadziejna tak dalej jest istnie do dupy.
Czarnowłosy mógł jedynie biernie obserwować z ciężkim oddechem jak to... To ciągle rżące się coś prawdopodobnie dostało się do pomieszczenia i coś wszamało. Głos... Kobieta... Zgryzł zęby z silnym zgrzytem, uderzając z furią pięścią w ziemię, bezradny wobec tego że... Zostawił tam Lucky. CHOLERA!
"Lucky... Wybacz mi..."
Opuścił bezradnie głowę w dół, a czując ostry zapach krwi nie miał wątpliwości. Ktoś lub coś zginęło. Nie mógł mieć pewności że to akurat Lucky a nie ta pajęczyca, ale... I tak czuł się winny. Cholera! Gdyby potrafił walczyć jak powinien, działać jak powinien! Gdyby nie był tak słaby i bezużyteczny...
Uniósł nieco podłamane spojrzenie ku górze, akurat na moment by ujrzeć twarz tego... Tego czegoś, gapiącą się na niego. Cały pysk, wykręcony niemal do góry nogami we krwi. Ez lekko przechylił głowę w bok w stylu tego stwora z zirytowanym wyrazem twarzy.
- Czego?
Mruknął z niechęcią, podnosząc się do pionu. Teraz w praktyce nie miał już żadnego planu działania, możliwości... I nagle to coś zniknęło z jego widoku, jakby się rozmyło. Poczuł powiew chłodnego, stęchłego powietrza przy swoim policzku. Miał pewność, że to coś jest za nim. Nie bał się... Już nie. Obrócił zimne spojrzenie w tył, stając nieco bokiem i zmierzył wzrokiem tłum dziwnych stworów z błyszczącymi oczami. Westchnął, po czym zacisnął dłoń na rękojeści No-Dachi i wyjął je z pochwy... I akurat wtedy to dziwne, szczękowate coś wróciło na miejsce. Spojrzał na ostrze, a potem na tego stwora, który teraz postanowił sobie pomruczeć. Milczał kilka chwil... I nagle zaczął się naprawdę ostro i głośno śmiać, chowając miecz na miejsce w pochwie.
- Nie potrzebuje tego.
Mruknął cicho po tym śmiechu, po czym zerwał porwany, lewy rękaw i rzucił szmatą gdzieś w kąt. Przyjrzał się swojemu lewemu ramieniu i jego krwawieniu. Krwawe szlaki przetłaczały się przez skórę, sunęły ku palcom, z których skapywała krew... Posoka... Tak wiele jej tu... Jego... Tych stworów... Uniósł lewą dłoń ku ustom i wysunął język, pozwalając rozdwojonej końcówce zmoczyć śliną materiał szmatki jaką zasłaniał usta, a po jakiej rozsmarował swoją krew... Posmakować krwi... Jakiej odmawiał jego instynktowi, który zadomowił się pod jego czaszką i w klatce jego kości oraz ciała.
Zwrócił swoje spojrzenie na stworzenia za nim. Jego usta uniosły się w nieco psychodelicznym uśmiechu, a on sam wykonał zamaszysty, szybki ruch ręką i "chlustnął" swoją krwią na te stwory, po czym włożył kciuki dłoni do kieszeni spodni i podszedł bliżej pomrukującego stwora. Zatrzymał się dosłownie na wyciągnięcie ręki i przekręcił głowę na bok, wydając ciche syknięcie.
- Sssssmacznego.
Przeciągnął nieznacznie "s" w tym słowie, po czym ściągnął prawą dłonią krew z lewego ramienia i dwoma palcami, wskazującym oraz środkowym, rozsmarował jej trochę na najbliższym fragmencie ciała tej... Istoty. Nie wiedział czemu to robi... Po prostu to robi.


Ostatnio zmieniony przez Ezechiel dnia 13.10.13 22:12, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.13 22:06  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Co się dzieje? Za dużo emocji jak na raz? Pewnie tak.
Czyżby płakał po swojej towarzyszce? Zapewne tak, oj szkoda jej, a ładna była. Jednak skupmy się na tym, co się dzieje. Działać bez planu? Też tak można. Mówić do śmiejącego się potwora? Zabawne. Cóż, nie chce walczyć bronią, niech tego nie robi, niech pozwoli się prowadzić instynktem.
Ale co ja widzę, gładzi potwora krwią? Nie no, nie za wiele szaleństwa? Jednak potworkowi się to podoba, wylizuje wielkim językiem krew z ręki i pochylając się również z rany. Jego cuchnąca ślina wygląda jakby pieniła się na ranie. Powinno to szczypać i to bardzo, jednak działa ona jak lekarstwo.
No i proszę, trochę szaleństwa i zaraz człowiekowi lepiej. Jednak co to, słychać kroki?
Z pokoju spokojnym krokiem wyszła dziewczyna, białowłosa, poplamiona krwią z nożycami zamiast palców.
O popatrz, kolejny szaleniec. Dziwny, skarpetowaty stwór widząc kontem oka tą kocią dziewczynę zaczął skomleć i próbował schować się za mężczyzną, tak samo jak nagle zagrzmiało w fali dziwnych stworów. Zdawało się wręcz, że zaczęły się cofać. Istotnie w wzroku, postawie a także całej osobie dziewczyny było coś niepokojącego. Stojąc niedaleko niej można było poczuć prawdziwy strach jakby stało się twarzą w twarz ze śmiercią. Dziewczyna nie wyglądała na ranną, czy zmęczoną walką, mimo to jej oczy były w pół zamknięte. Nie odzywała się ani nie ruszała nawet o milimetr patrząc przed siebie.

Stała spokojnie, obserwowała wszystko co się działo. Miał to być sprawdzian i nie mogła reagować na nic. Tak więc czekała na rozwój wydarzeń.Jednak nie podobał jej się to. Swoją nieostrożnością zwabił inne istoty. Trudno, będzie musiała ich wyciągnąć szybciej, by się więcej ich nie zleciało.Zamknęła na chwilę oczy i rozluźniła się, przez ten czas mężczyzna wyszedł z pokoju, a pajęczyca podeszła do niej chcąc zaatakować. Lucky widząc łeb skarpetowatego stwora uśmiechnęła się i kiwnęła głową w podziękowaniu. Po chwili jej palce zamieniły się w ostrza. Spokojnie odetchnęła i oddała swoje myśli potworowi, mimo, że kontrolowała swoje mutacje i wirusa, lubiła to robić w sytuacji podbramkowej. Wyszła spokojnie z pomieszczenia. Widziała mięso, wszędzie było tylko nic nieznaczące mięso. Ale musiała rozpoznać mężczyznę, który był jej towarzyszem. W końcu rozpoznała go, rozpoznała jego sylwetkę i zapach.
-Rusz się, wracamy.
Mruknęła nieprzyjaźnie przeszywającym do szpiku kości, dzikim głosem i powoli ruszyła przed siebie. Stanęła pół metra przed ścianą potworów i rozłożyła szeroko dłonie jak szpony dzikiego stwora warcząc groźnie i wystawiając kły większe niż normalnie.
-Biegnij od razu za mną i zabij wszystko co będzie chciało cię dotknąć.
Starała się mówić ludzko, lecz tak nie brzmiało. W jej głowie zsynchronizowały się dwie postacie, a ona ruszyła biegiem jak najszybciej mogła skacząc po stworach i taranując sobie przejście szponami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.13 22:51  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Szaleństwo, zabawne. Nigdy by nie sądził że w pierwszych dniach "nowego" życia zacznie popadać w obłęd, a jego dotąd logiczny umysł nagle uzna by pieprzyć całą logikę i działać bez żadnego ładu czy składu, a nawet żadnego sensu czy powodu. Bo jaki miał powód w tym by to skarpetkowe coś podkarmywać własną krwią, którą wcześniej chlapał na tamten tłum dziwnych kreatur? Tak, zaiste to bardzo logiczne działania. Tak logiczne że pomimo iż mózg Eza ich nie rozumiał, i tak je wykonywał. I o. Stwór okazał się nader pomocny, gdyż jego ślina działała prawie jak psia, dezynfekując ranę. Pomimo iż upływ krwi powinien wprawić go w osłabienie... Adrenalina i instynkt, jaki się dobudzał i mieszał i z jego własnym umysłem skutecznie zrzucał to osłabienie gdzieś na krawędź świadomości.
Słysząc kroki, obrócił swój wzrok ku zbliżającemu się źródłu takowych. Bez trudu zauważył również poruszenie we wszystkich istotach tutejszych, gdy ze środka wyszła Lucky. Trochę inna niż pamiętał, upaćkana krwią i nieco rąbnięta w stylu bestiopodobnym, ale to dalej ta sama panienka Lucky. Uśmiechnął się i wykonał formę luźnego salutu ku niej. Szkoda że nie widać było uśmiechu przez kawał okrwawionej szmaty...
- Witam ponownie, Lucky. Ciekawe czemu mnie to nie dziwi.
Jego ton brzmiał nieco inaczej niż normalnie. Jakby nabrał pewności, siły głosu i formy nieco sarkastycznego humoru. Cóż... Tak to czasem bywa, jak się człowiek zmienia. Wróć... Już nie człowiek. Człowiek w nim zmarł już jakiś czas temu, teraz organizm wydala resztki. Hm... Zdawała się go od razu nie rozpoznać, ale w sumie, to mogło mieć swoje wytłumaczenie. W zamyśleniu chwilę na nią spoglądał, aż w końcu go zauważyła i rzuciła jedynie komendę a pro po powrotu. Powiało arktyką.
- Powiało chłodem, Cheri. Prowadź.
Ez stanął bokiem do dziewczyny, lekko usuwając się z drogi, po czym przytknął prawą dłoń do klatki piersiowej, skłonił sie, a lewą wskazał kierunek, gdzie były maszkary w formie nieco ekscentrycznego pozwolenia na działanie. Gdy minęła go, wrócił do normalnej postawy i z kciukami w kieszeniach ruszył za nią, przynajmniej do momentu gdy nie zatrzymała się i nie zaczęła warczeć i straszyć. Znów uśmiechnął się, rozchylając usta i wydobywając z siebie iście przeszywające syczenie, które dało się czuć w kościach. Na jej kolejne polecenie wyjął kciuki z kieszeni i splótł dłonie za plecami.
- Z przyjemnossssścią.
Nie miał żadnych danych, nie wiedział co jest ich wrogiem ani jak daleko w sumie mają do drogi ucieczki... Ale nie przeszkadzało mu to, tak długo jak mógł zabijać wszystko, co zechce go dotknąć. A miał nadzieję, że będzie tego SPORO!
Gdy tylko Lucky ruszyła, rozplótł dłonie i ruszył tuż za nią, wskakując na łeb najbliższego stwora i robiąc sobie swoiste przypomnienie z zasad parkour'u i akrobatyki na tych istotach. Parę razy jednak nurkował w tłumie, co kończyło się taranowaniem drogi, rozczłonkowywaniem przeskadzających i kolejnymi wyskokami ku górze. Nie mógł sie powstrzymać w między czasie od, całkiem melodyjnego śpiewu.
- No one hears a scream when she's falling
The blade put an end to her voice
Limb by limb i harvested her pure
I told myself - I won't regret it
I'm doing fine
I have that true gift
The sickest of minds!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.13 23:21  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Zachował się jak dżentelmen? Miło, naprawdę miło. Jednak co ją to obchodzi. Właściwie dużo, gdyby nie była skupiona na swej zwierzęcej stronie pewnie by się uśmiechnęła. Nie spotykało się na tamtym, ani na tym świecie wielu miłych ludzi. Cóż jednak rozmyślanie o tym nie było jej priorytetem. Teraz musi ich stąd wyciągnąć, puki są blisko wyjścia. Jednak natłok potworów i ich zabijanie spowalniało ją. Cholera jasna, zraniła się, była nie uważna. Jednak wyjście było coraz bliżej, jeszcze parę metrów.
Słuchała śpiewu mężczyzny i uśmiechnęła się do siebie wbijając właśnie ostrza w cielsko potwora. Jeszcze brakowało jej parę metrów. Jeszcze trochę, a znajdzie się przy klapie. Wskoczyła na jednego z potworów i wyskoczyła przez klapę. Czekała jeszcze tylko aż Ez wyskoczy by ją zatrzasnąć. Oddychała ciężko i mrugała szybko by przyzwyczaić swoje oczy do światła i się uspokoić. Ją sama zmiana w bestię kosztowała dużo siły. Jednak wyszła prawie bez szwanku. Co prawda osłabiona ale żywa, mogli trafić na gorsze potwory i było by ciężej. Kiedy mężczyzna wyszedł z tunelu, a ona go zamknęła usiadła by na klapie i zdjęła kawałek bluzki z swojej twarzy po czym zaczęła nią wycierać swoją ubrudzoną od krwi twarz i ręce zamienione z powrotem w zwykłe dłonie. Nie mogła ich niestety trzeć za mocno obejrzała dokładnie rany w wyżartej przez jakiś kwas skórze aż do łokci. Cóż musiała trafić w coś, co było dość szkodliwe, trudno. Opatrzy się i będzie latać w bandażach, normalne w tym świecie. Nie było to dla niej nic nowego więc sobie z tym poradzi.To tylko drobne rany. Mogły być poważniejsze i chwała Bogu, czy temu czemuś co tam w górze jest, że nie są.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.13 23:57  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Cóż, pomimo wszystko, posiada cechy dobrego, dżentelmeńskiego żołnierza, niemal że rycerskiego pod pewnymi względami. Hm... Rycerz odziany w strój bestii, skąd ja to znam? No cóż, nie ważne. Ważne że to co zrobił, to zrobił. Teraz trzeba się stąd wydostać, za wszelką cenę. A ceną tą będzie rozrywanie na strzępy tego roju jaki się zebrał. Co prawda nie działał jak w szale berserkera, ale parę razy był narażony na dosyć krytyczny atak, tym niemniej, wykaraskał się z tego.
Przebijanie szło mozolnie, ale widać już było światło. Światło, światło co raz bliżej! A Ez postanowił zmienić wokal towarzyszący temu radosnemu wyżynaniu bestii. Miast poprzedniego, dosyć szybkiego i nieco wydzierającego się utworu, zmienił na coś stonowanego, melodyjnego i nawet... Przyjemnego dla ucha. A akompaniamentem instrumentalnym była śmierć i destrukcja jaką wprowadzali w szeregach tych kreatur. Raz za razem każde kolejne cielsko jakie stało na drodze ginęło na różne, często spektakularne sposoby, a zza "maski" Ezechiela wydobywały się przyjemne, kojące dźwięki.
- Why give up, why give in?
It's not enough, it never is
So I will go on until the end
We've become desolate
It's not enough, it never is
But I will go on until the end.

W drodze ku wolności urwał łeb jednemu ze stworów i trzymając go na swoich szponach, trzymaj go nieco jak mikrofon, dalej torując sobie drogę ku wolności zaraz za Lucky. Jeszcze trochę...
I've lost my way
I've lost my way
But I will go on until the end...

Na ostatnie strofy swojego śpiewu wyrzucił "mikrofon" pod postacią łba tego stworzenia, po czym odbił się od podłoża i wyskoczył stamtąd... Co skończyło się natychmiastowym padnięciem na ziemię z ostro zaciśniętymi oczyma, niemal wciskanymi w piasek.
- W mordę! Przestańcie palić!
Szybko odwiązał z jednego z nadgarstków jego opaskę, po czym zawiązał ją sobie na oczach, lecz wciąż zaciskał je mocno, przyciskając przeguby do powiek, a szpony niemal wbijając sobie w czaszkę. Tkwił w takiej pozie, leżąc na plecach kilka chwil... Ale w końcu udało mu się przemóc ten ból i z głębokim odetchnięciem podniósł się do pionu. Trzymając czoło lewą dłonią, a szponami nadal wpinając się lekko w swoje włosy, ściągnął prawą dłonią szmatę z ust i nosa, po czym począł ścierać krew w miarę możliwości, z miejsc jakie odczuwał iż krwawią. Gdy skończył, wywalił to, a potem zerwał drugi rękaw i porwał szponami na drobniejsze kawałki, wiąząc nieco prowizoryczne formy obandażowania wokół ran. Cokolwiek, byleby w razie czego, nie zaczęły ponownie krwawić. Gdy skończył to robić, uniósł wzrok ku górze... I roześmiał się nader dziwacznie wesoło. Ba, śmiał się dobrych kilka chwil, aż mu tchu zabrakło... Wtedy dopiero coś powiedział, lekko się podduszając ze śmiechu jaki go nieco tlenu pozbawił.
- To było... Cholernie zabawne! ... Pewnie się... Nieźle zbłaźniłem...
Koniec końców, zdołał się uspokoić i opuścił spojrzenie w dół. Wysunął nieznacznie język, a gdy poczuł skąd dochodzi zapach kotki, schował język, a głowę obrócił w jej stronę. Hm... Co dalej?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.13 0:19  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Trzasnęła klapą i usiadła na niej patrząc spokojnie na mężczyznę. Lecz co ona widzi, śmieje się? Co? Cóż nawet jej się udzielił ten śmiech i zaczęła cicho chichotać. Nie opatrzyła sobie rąk jak mężczyzna, bo nie miała czym, lecz nie przeszkadzało jej to. Za to podeszła do niego i spokojnie poprawiła mu te nie niezdarne opatrunki.
-Nie było źle jak na pierwszy raz. Za to teraz wiesz, czemu nie używamy ich do podróżowania.
Uśmiechnęła się do niego spokojnie mimo, że wiedziała, że tego nie zobaczy. Po chwili odezwała się spokojnie.
-Masz miły głos i wspaniale śpiewasz.
Jeszcze raz się uśmiechnęła i wróciła na swoje miejsce siadając na klapie. Wyciągnęła papierośnice i po serii tradycyjnych czynności już zaczęła zaciągać się tytoniową trucizną. Zabawne, że się z tego śmiali. Gdyby nie wyszli mogli by już w ogóle nie wyjść. Na szczęście te inteligentniejsze i groźniejsze stwory znajdowały się głęboko w tunelach. Gdyby zaszli dalej mogli by się wydostać dopiero za parę godzin przy takim obrocie spraw. Dziewczyna przeczesała sobie obklejone krwią włosy obolałą ręką.
-Usiądź sobie i odpocznij, niech zejdzie z ciebie ta adrenalina.
Powiedziała swoim zwykłym i miłym głosem, po czym poklepała miejsce koło siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.13 9:45  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Cóż, jakoś nie umiał powstrzymać śmiechu w tej sytuacji, po prostu bawiło go to... Że każda opcja jaką by wybrał, będąc człowiekiem, ściągnęłaby go do zguby, a wyratowało go od niej co? Myślenie nielogiczne, robienie tego, co nie miało sensu... Uratowało go zrobienie na przekór całej swojej naturze, tak ironicznie patrząc. To, co normalnie by go zabiło, okazało się zbawienne. Tiaa...
Słyszał jak dziewczyna się zbliża, a i po chwili też poczuł jak poprawia mu jego nieco niezdarne, robione iście "na ślepo" bandażyki z kawałków jego rękawa. Kiwnął głową w ramach podziękowania, po czym posłuchał jej... Bo w tej chwili i tak nie miał pomysłu ani chęci robić coś więcej, no, może odpowiedzieć też.
- Bez wątpienia widzę. Czym było to... Coś, które ciągle się nabijało ze mnie?
Spytał, przywołując w pamięci obraz tego dziwacznego, robalo-podobnego stwora, który poza śmiechem, okazywał się całkiem pomocny, nieco przyjazny... I z deczkę wystraszony wobec Lucky. Ciekawiło go, cóż to za maszkara w sumie była. Pewnie jednak na ciekawości poprzestanie, bo nie chce mu się schodzić i spytać go raz jeszcze, czym jest.
Gdy usłyszał komplement a pro po swojego głosu, trochę się zmieszał, ale po chwili na twarzy pojawił mu się nieco nieśmiały uśmiech.
- Dziękuję, to miłe. Muzyka była... I dalej jest moim hobby, które lubię. Właśnie dlatego myślałem sobie o gitarze, chętnie bym taką posiadał i używał.
Tak, takie leciutkie marzenie(które w sumie miał spełnione będąc wojskowym, bo w jego domu była gitara) jakie może kiedyś spełni w swoim nowym życiu. A może nawet posiądzie jakąś nadnaturalną gitarę, a jego zdolności gry sprawią, że bestie i nie tylko takowe mu ulegną? Hah, to by było zabawne, biorąc pod uwagę iż talent gry na gitarze był mu wytykany jako bezużyteczny. No cóż... W każdej sytuacji jakiś talent może się okazać przydatny, prawda?
W między czasie gdy Lucky zajmowała się już papierosami, Ez zaczął kreślić szponem na palcu wskazującym w piasku litery. Najpierw jeden zlepek liter, który po chwili zamazał. Potem drugi. Następnie trzeci, czwarty... Aż w końcu piąty pozostawił. Podkreślił go formą linii pod tym wyżłobionym w piasku napisem i uśmiechnął się samemu do siebie, a słysząc jej głos, podniósł się nieco chwiejnie ze swojego siedziska i klapnął sobie na miejsce, gdzie słyszał uderzenia dłoni o piach.
- Pewnie chwilę to zajmie, hm... Zaczynam być inną istotą, innym człowiekiem niż byłem... I od swojej przeszłości powinienem się odciąć.
Wychylił nieco ciało w przód, po czym począł kreślić szponem w piachu litery. Pierwsza litera, nieco przedłużone u dołu "S". Druga litera - A. Trzecia - K. Czwarta - I. Piąta - D. Następnie przeciągnął szponem linię pod tymi literami, wykonując formę podkreślenia.
- Chciałbym zostawić przeszłość za sobą... W tym i moje stare imię. Możesz mnie teraz nazywać tym? Sakid?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.13 19:16  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Czym było to coś? Właściwie dobre pytanie. Szkoda, że sama nie znała na nie odpowiedzi. Jedyne co wiedziała, że wyglądają jak zmutowane robale, a niektóre jak zmutowane zwierzęta. Patrząc na wydarzenia jakie miały miejsce na świecie to istnieje tylko jedna odpowiedź.
-Cóż nie wiem, podejrzewam, że są to zwierzęta zmutowane przez wirus X. Może kiedyś wybiorę się tu na badania.
Powiedziała spokojnie lecz po chwili ledwo powstrzymała napad śmiechu przypominając sobie owego dziwnego stwora. Musiała przyznać, że dodał on komizmu całej sytuacji, która i tak była dość zabawna. Ach muzyka, jest ona naprawdę wspaniałym hobby, odpręża, daje zajęcie i pomaga w myśleniu. Muzyka jest najlepszą kochanką i najwierniejszym przyjacielem w życiu. Ona sama kiedyś śpiewała, śpiewała pięknie i często. Jednak przestała, przestała bo czasy i ona sama się zmieniła. A piosenki przypominają jej przeszłość, która nie była miła.
Widząc kontem oka jak chłopak rysuje po piasku uśmiechnęła się tylko. Wiedziała, że ta wyprawa w nim coś zmieni. W każdym takie wyprawy coś zmieniają. Kiedy odrzuca się dawne przyzwyczajenia i wierzenia coś się w ludziach zmienia i jest to nieodwracalne jak czas. Kotka obserwowała jego ruchy i słuchała uważnie słów. Westchnęła cicho, lecz pozwoliła mu dalej mówić, nawet nie wiedział jak trudno się odciąć od przeszłości i jak ona jest czasem pomocna. Słysząc jego nowe imię uśmiechnęła się pobłażliwie i odwracając przodem do niego delikatnie go przytuliła obejmując szyję.
-Witaj na tym świecie Sakidzie.
Chyba pozwoli mu na razie cieszyć się nową tożsamością. Sam powinien dojść do tego, że czasami doświadczenia z przeszłości pomagają. Ona nie może prowadzić go za rękę nawet jak by chciała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.13 20:46  •  Podziemne obozowisko - Page 2 Empty Re: Podziemne obozowisko
Sporo było tych "cosiów" i te "cosie" były dziwne, tego nie dało się im odmówić. Gdyby w jakiś sposób dało się nimi sterować, mogłyby służyć za niezwykle skuteczną broń... Prawdziwy rój tych istot by skutecznie powstrzymał niemal każdego... No, każdego kto nie posiada zwierzęcych instynktów lub nadprzyrodzonych możliwości ciała. No i wątpił by chodzącą puszkę ten tłum w ogóle ruszył czy zarysował, hm.
- Sporo się przez ten wirus X dzieje. Hm... Nie wyglądasz na typ badacza, ale co ja tam wiem, ledwie się znamy.
Uniósł dłonie na wysokość barków w geście poddania się przy ostatnich słowach, sygnalizując że jeśli mówi źle, to okej, nie szkodzi. Poddaje się jej woli i myślom. A ten stwór... Może i był dziwny, ale cholera, chyba nigdy nie widział czegoś tak wykręconego. Przerośnięte cholera wie co które się szczerzyło, rozciągało szyję i śmiało. No nawet na to słów nie ma... Ech, będzie miał o czym myśleć. Szkoda że rysować nie umie, może by nawet sobie skreślił kilka, artystycznych wizji tego stwora. Cóż... Jakoś to przeżyje.
Cóż, jak miało to w nim czegoś nie zmienić? By przeżyć, musiał działać zupełnie wbrew swoim przyzwyczajeniom i myślom, a gdy pozwolił bestii jaka się w nim zagrzebała działać i wlewać w jego żyły... Cóż, czuł się dziwnie, a i jego myśli powoli się zmieniały. Chciał zostawić swoją przeszłość za sobą, by nie czuć z nią powiązania... By być wolnym, ale wiedział, że to się nie uda. Cóż... Zawsze można jednak spróbować, prawda? A afirmacja to zawsze pomocna sprawa, hm. Słyszał to westchnięcie i czuł że wie, co oznacza. "Nie masz pojęcia o czym mówisz", czy coś takiego. Pobłażliwość, kij wie.
Zaskoczyło go jednak działanie kotki, gdy poczuł jej ciepłe ramiona obejmujące jego szyję i przyciskające go do jej ciała w formie przytulenia. Nie mógł się powstrzymać by nie odwzajemnić tego gestu, obejmując kobietę w talii ramionami z sympatycznym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję. Hm... Nie sądzisz że to zbyt duża zażyłość jak na przyszłe relacje podwładny - szefowa?
Spytał, dodając swojemu uśmiechowi i głosowi lekkiej zadziorności. Ot, tak jakoś go naszło na to, i tyle. Zaraz po tych słowach jednak z powrotem złagodniał i dodał, już bardziej "standardowym", uprzejmym tonem.
- Powinniśmy wracać, nie sądzisz? W końcu na tego trenera warto by było wpaść, a i tobie się przyda wizyta u jakiegoś medyka, jak czuję. Macie tam takowych, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach