Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 10.12.14 20:50  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Stan dziewczynki był po prostu wspaniałym obrazem, którego najchętniej by wymalował i oprawił w ramkę nad swoim łóżkiem, by z rana przyglądać się swemu dziełu. Dało się to wyczytać z jego oczów, mimo miłego wyrazu twarzy i uśmiechu. Zaczął iść w jej stronę stanowczymi krokami, kładąc jeden z talerzy obok jej ubrań. Następnie usiadł przed nią. Ułożył swój talerzyk na kolanach i zaczął kroić.
- Może to nie jest serce, ale równie pyszna część ciała - złapał kawałek na widelec i zbliżył do swoich ust. Podmuchał, pochuchał tak, by kwintesencja zapachu wbiła wprost w nozdrza ofiary. Następnie otworzył usta i chapsnął z widelca małą porcyjkę, delektując się smakiem przez parę sekund, wypuszczając przy tym przemiłe odgłosy.
- Niebo w gębie, mógłbym powiedzieć... Szkoda, że coś blokuje Twoje usta i zapewne nie chcesz bym to zabrał... - uniósł dłoń w stronę jej twarzy. - Ale wiesz... Mam ochotę zrobić chyba coś dobrego. Dawno tego nie robiłem! - podniósł swój ton entuzjastycznie i wpakował dwa palce wprost do jej ust. Stamtąd złapał medalion i zaczął go ciągnąć w swoją stronę. Wiedział, że jej stan nie pozwoli na przetrzymanie owego metalu w ustach zbyt długo, dlatego nawet mimo ewentualnej szarpaniny, zdołał wydobyć z większym bądź mniejszym zgrzytem owy przedmiocik. Podrzucił obślinionym ustrojstwem do góry i złapał idealnie za łańcuszek, którzy przerzucił przez szyję dziewczyny, pozwalając sobie na niezwykle przyjazny uśmiech. Taki, na który rzadko mógł sobie pozwolić przez stanie się wymarłym potworem. Wytarł palce w jej luźną koszule, po czym ukroił kawałek mięska, nabił na widelec i przysunął do jej ust.
- Jesteś gotowa zginąć za swój medalion lub stracić jakąś kończynę? - przekrzywił głowę w bok. - Czemu? - zadał kolejne pytanie, nie dając odpowiedzieć na to pierwsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 21:22  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Cholera. Patrzył za widelcem z nabitym na niego kawałkiem mięsa, a ślina spływała po jego brodzie. Mężczyzna ewidentnie drażnił się z nim, doprowadzając go niemalże do szaleństwa. Z drugiej strony, żeby zjeść, musiałby wyciągnąć medalion, a na to nie mógł pozwolić.
Widząc jego dłoń skierowaną w stronę jego twarzy, cofnął się odruchowo, wbijając w fotel. W jego oczach zalśniło czyste, zwierzęce przerażenie, a on od razu mocniej zacisnął szczęki. Nie miał zamiaru oddać mu medalionu. Już raz go stracił, nie miał zamiaru robić tego drugi raz.
Choć jednak starał się jak mógł, nie miał wystarczająco dużo siły, by powstrzymać mężczyznę przed rozwarciem jego szczęk. Gdy już to zrobił, wyciągnięcie medalionu stało się dziecinnie proste, choć Tiago próbował jeszcze ugryźć jego palce. Walka nie przyniosła żadnych efektów, a jedynie narastający z każdą chwilą strach.
- Oddawa...- - Zaczął, w tym samym momencie, w którym mężczyzna zarzucił łańcuszek na jego szyję. Jego źrenice rozszerzyły się bezbrzeżnym zdziwieniem, zaraz jednak poczuł niesamowitą ulgę, czując znajomy ciężar na piersi. I wcale nie przeszkadzało mu to, że wisiorek był cały z jego śliny i kto wie, ile z niej dostało się do środka. Ważne, że miał go przy sobie, czuł go, tak jak bywało wcześniej. Nawet odwzajemnił uśmiech, którym obdarzył go mężczyzna. Mając medalion na szyi, czuł się o wiele spokojniejszy i to było widać. Znów był wesołą Tiago, która radziła sobie w każdej sytuacji.
Nawet nie zastanawiała się, czy powinna przyjmować cokolwiek od nieznajomego. Była cholernie głodna, toteż bez wahania przyjęła poczęstunek. Mięso, mimo dosyć nietypowej konsystencji, miało całkiem przyjemny smak. Na zadane pytanie nie odpowiedziała od razu, głównie dlatego, że uniemożliwiało jej to jedzenie. Gdy tylko przełknęła kęs mięsa, przechyliła nieznacznie głowę, jakby z zaciekawieniem.
- Bo to wszystko, co mam. To jedyna rzecz, dzięki której tak naprawdę jeszcze tu jestem. Gdyby nie on... Gdyby nie Eveline... Już dawno byłabym martwa
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 21:39  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Zauważając w jaki sposób reaguje na założony medalionik, poważnie się zdziwił. Przyjrzał się dokładniej dziewczynce, nie mogąc uwierzyć, że z tak przerażonej istotki zmieniła się w dość przyjaznego osobnika. Ba! Odważnego na tyle, by zgarnąć w widelca to, co dawał jej nieznajomy. Patrzył po chwili z uśmiechem jak pałaszuje ludzkie mięsko. Dobre, nieco różniące się w smaczku od mięsa przykładowego króliczka, lecz dalej nie było to nic innego, jak żarełko. Sam, po podaniu jednej porcyjki dziewczynie, postanowił i zgarnąć nieco dla siebie. Następnie wysłuchał z poważną miną, w dość dużym skupieniu odpowiedzi na zadane pytanie.
- Byłabyś martwa? Zawdzięczasz temu medalionkowi swe życie? - przekrzywił zdziwiony głowę w bok. - Tutaj nie jesteś dzięki medalionowi, a dzięki temu, że Ciebie tutaj przyniosłem. Ale to tylko chwytanie za słówka, bo sądzę że chodziło Tobie o coś innego, co? - przekrzywił głowę w bok i skrobnął kolejnej porcyjki na widelec, zbliżając ją do ust dziewczynki, wyczekując aż chapsnie pyszności.
- Poza tym... Zginąć możesz teraz, a ten bezwartościowy przedmiot Ciebie nie obroni. Bo wiesz... - lekko zachichotał. - Jestem seryjnym mordercą! - powiedział dumnie, zadowolony, z rozbrajającym, wręcz chłopięcym uśmiechem.
- Zabieram tutaj ludzi, karmię poprzednikami, gram dla nich ostatni recital, a potem odcinam ręce, nogi i inne części ciała! Pije krew - wyszczerzył swe kiełki i chapsnął nimi powietrze dla zabawy. - Ale to już z potrzeby... Potrzebuje pić krew... Tak, jakbym był mistycznym wampirem, lecz nie daje mi to zwiększonej regeneracji czy innych bonusów... Irytujące... - wzruszył ramionami. Mówił dość dużo, nie pozwalając początkowo odpowiedzieć dziewczynie na pytania, a pozwalając jedynie rozkoszować się jedzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 22:12  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
O dziwo, nie przejęła się tym, że własnie zjada ludzkie mięso z kolejnej z ofiar mężczyzny. Mając medalion an szyi, czuła się bezpiecznie, mimo że był on kompletnie bezużyteczny. Jeszcze nie tak dawno mogła chociaż przejrzeć przeciwnika na wylot. Teraz to była tylko ozdoba. Ale dawała jej siłę potrzebną do przeżycia. To jej wystarczało, naprawdę.
- Uhum. Dzięki niemu mogłeś mnie tam znaleźć... Gdyby nie osoba, która mi go dała... - Nie dokończyła, biorąc kolejny podsunięty jej kęs. Ciepły posiłek naprawdę był czymś, czego potrzebowała. Mięso przyjemnie ciążyło jej w żołądku, choć wiedziała, że nie powinna dużo jeść. Jedzenie było jednak zbyt dobre, by mogła mu się oprzeć.
- Brzmi... Ekscytująco. - Uśmiechnęła się, nieco zadziornie, słysząc jego rewelacje. Naprawdę nie sądziła, że w jej przypadku spełni te groźby. No i sama myśl o bólu, jakiego by doświadczyła... Sprawiała, że czuła narastające podniecenie mimo wyraźnego osłabienia.
- Ale wiesz, ja mogę dać Ci coś więcej... Z mojej śmierci nic dobrego nie wyniknie. - Wymruczała, posyłając mu zadziorny uśmiech. O tak, nagle nabrała pewności siebie, wreszcie coś zjadła, a i mdłości, jakie wcześniej odczuwała, stały się mniej dokuczliwe. Gdyby jeszcze nie to drżenie... Ale na to też był bardzo prosty sposób.
- Niestety, będziesz musiał mnie rozwiązać na krótki moment... A później jestem już cała twoja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 22:34  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Jako niezwykle przemiła osoba, obdarzona niezwykłą kulturą jak na seryjnego morderce, postanowił nie przerywać dziewczynce w żaden sposób, najzwyczajniej wysłuchując to, co ma do powiedzenia. Widać było, że Tadashi był skupiony. Obserwował, lustrował wzrokiem i wypuszczał jakieś pomruki na jej wypowiedzi. Następnie, jeszcze podczas jej mówienia, szkarłatnowłosy wziął małego kęsa jedzonka i postanowił dać jej jeszcze kawałeczek.
- Co możesz mi dać? Jedyne co masz, to narkotyki i stertę bezwartościowych rzeczy, leżących za mną. Informacje? - wzruszył ramionami.
- Naprawdę mnie nie interesują. Jedynie... - nagle się uśmiechnął szeroko, zbliżając wolną rękę do jej medalionu. - Interesuje mnie Twój paniczny strach przed stratą tej rzeczy... Delektuje się Twym przerażeniem... Prawdziwą przyjemność sprawi mi Twój krzyk, gdy będę niszczyć ten przedmiot... coś stawiam, że będzie on głośniejszy i odgłosów bólu, jakie mógłbym Tobie sprawić, aczkolwiek chyba nie to chcesz mi dać, prawda? - wycofał nagle dłoń z uśmiechem i wstał, odkładając talerz na swoim krześle.
- I co do tego, że mogłem Cię znaleźć... To nie przez amulet. Głupotą jest w to wierzyć - nagle wyciągnął z kieszeni spodni papierosa wraz z zapalniczką, wsadzając go do ust. Następnie odpalił, chowając zapalniczkę i zaciągnął się porządnie. Wypuścił dym nad sobą. Jego oko zaczęło się świecić, a owy, czarnawy dymek, który był zabarwiony przez magiczną mieszankę w papierosie, rozciągnął się prosto do pasków, które trzymały dziewczynkę w uwięzi i je odpięły.
- Jednakże... Jesteś tak osłabiona, że pozwolę Tobie pochodzić. Nie wyjdziesz stąd bez zabicia mnie - wyszczerzył kły. - Tylko ja mam klucz... Może inaczej Cię zabije? Khehe... he... - zachichotał cichutko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 8:53  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Wyglądało na to, że jej sztuczki na niego kompletnie nie działały. Ale jak to było możliwe? Przecież... Przecież do tej pory nikt się jej nie oparł.. Czy to dlatego, że była brudna i  zmęczona? Pewnie nie prezentowała się zbyt dobrze. Makijaż już dawno spłynął w strugach deszczu, a ona, w zakrwawionym i obszarpanym ubraniu nie prezentowała się zbyt dobrze. Mimo to łudziła się, że jeśli odda mu swoje ciało w ten konkretny sposób, to załatwi to wszystkie jej problemy.
Jak widać, myliła się.
W końcu kto chciałby takiego śmiecia jak Ty?
Znów wspomniał o medalionie. W jej oczach ponownie pojawił się strach, szczególnie, że nie miała jak się bronić. Była zdana na jego łaskę, co wcale jej się nie podobało. Mógł z nią zrobić wszystko, a ona i tak nie mogłaby mu się sprzeciwić. Widząc, jak zbliża dłoń do jej piersi, odruchowo wbiła się jeszcze bardziej w fotel, choć wiedziała, że to nie ma sensu. I tak przed nim nie ucieknie. Z drugiej strony nie mogła też siedzieć bezczynnie, gdy ktoś groził jej skarbom...
- Nie waż się go tknąć.... - Warknęła głucho, a jej głos był niższy, bardziej zbliżony do jego męskiego wydania. W chwilach stresu bardzo ciężko było jej nad sobą panować.
Wraz z jego oddaleniem się, niebezpieczeństwo wcale nie zniknęło. Miał nad nią przewagę i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ta jego nonszalancja... Powoli zaczynał ją irytować. Póki jednak była związana, nie mogła zrobić zupełnie nic. Nie zamierzała też tłumaczyć mu znaczenia medalionu, jego wartości i tego, co ze sobą niósł, bo wydawało jej się to bezcelowe.
Musiała przyznać, że nie od razu zorientowała się, że została uwolniona. Nie spodziewała się, że może coś takiego zrobić za pomocą zwykłego dymu. Przez chwilę więc siedziała tylko, zastanawiając się, co mógł mieć na myśli. Dopiero po upływie kilku sekund zauważyła, że klamry rozpięły się w jakiś magiczny sposób. Rzecz jasna, nie powiązała tego z dymem ulatującym z papierosa. Pierwszym, co zrobiła, było otwarcie medalionu, by zobaczyć, czy wszystko w porządku. Na szczęście, zwierciadło wciąż było całe, a papier tylko lekko podszedł wilgocią. Uśmiechnęła się z prawdziwą ulgą, przyciskając ponownie zamknięty medalion do piersi. Eveline wciąż z nim była...
Następnym, co zrobiła, to próba podniesienia się z krzesła, na którym się znajdowała. Nie szło jej najlepiej, ze względu na ogólne osłabienie. Mężczyzna miał rację, nie byłaby w stanie go teraz zabić. Udało jej się jednak dotrzeć do swoich rzeczy. Drżącymi palcami chwyciła za torebeczkę z kończącą się już amfetaminą i wysypała trochę na lusterko. Sprawnie przygotowała kreskę, po czym, zwiniętym paragonem, wciągnęła ją do nosa. Odrobina proszku podrażniła jej nos, wywołując całkiem urocze kichnięcie. Już po chwili poczuła, jak dreszcze w końcu ustępują, a ją samą ogarnia wewnętrzny spokój. O tak, tego potrzebowała...
- Nie chcę Cię zabijać. Sama też nie chcę ginąć... Wiesz, mogę dać Ci moje ciało, zamiast medalionu, a jak odpowiednio się mną zajmiesz, to dam Ci to wszystko, czego pragniesz. I oboje będziemy zadowoleni.


Ostatnio zmieniony przez Tiago dnia 11.12.14 14:00, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 13:16  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Co jak co, ale nie dało się nie zauważyć tego perfidnego, pełnego triumfu uśmiechu, gdy zauważył w oczach dziewczyny ten strach. Napawał się nim, czuł ewidentną satysfakcje z przeprowadzanego zabiegu próby "zabrania" jej medalionu. Widać było, że na tym nie zaprzestanie i będzie prawdopodobnie próbować dalej, chcąc terroryzować ją psychicznie, póki nie zostanie usatysfakcjonowany.
Przynajmniej do czasu, aż nie zobaczył jej szczypty spokoju, jakiego doznała podczas otworzenia medalionu. Westchnął przeciągle, zaciągając się mocniej dymem, by wypuścić swoistą chmurkę niepokojąco czarnego dymu, który zaczął krążyć wokół Tadashiego, łącząc się również z tym, który ulatywał nieco z papierosa. Wykonał kilka kroków w bok, dając tym samym możliwość w miarę swobodnego przejścia z jednego punktu do drugiego, wiedząc, że raczej utrudnianie tego zadania nie sprawi mu nadto satysfakcji. Jednakże... postanowił trzymać w miarę bliski dystans, by móc w razie potrzeby wyrwać od niej niebezpieczne bronie. Zważywszy na to, że jej rzeczy były ułożone przy małym stoliku z narzędziami do chirurgii, jak i do filetowania mięsa, parę tasaków no i talerzyk z jedzeniem i sztućcami. Wszystko zadbane i czyste. Oparł rękę na owym stoliku i przekrzywił się nieco w bok, zaciągając się znów dymem w trakcie jej brania kreski.
- Dać, dać, dać... - zaśmiał się nieco ironicznie, ukazując dość niezadowoloną minę. - Możesz mi wszystko dać, czego zapragnę? Niech będzie! Chce odebrać Twoje życie i ręce - przestał się opierać. Zrobił krok w boczek i złapał za rękojeść swojej piły elektrycznej, którą wyciągnął zza pleców. Nacisnął przycisk, a zaczął z niej wydobywać się niezwykle niemiły dźwięk warkotu silniczka. Wdusił kolejny, a ostrza w pile zaczęły się poruszać, a krew, która jeszcze nie była zbyt stara, rozbryznęła się po pomieszczeniu.
- Tylko tego pragnę... więc skoro nie chcesz ginąć, nasze interesy się nie pokrywają - zaczął przybliżać ostrze w stronę jej ręki. - Po prostu Twoje ciało samo w sobie mnie nie interesuje... Wolałbym je zjeść, pijąc do tego kieliszek Twej krwi... - wyłączył nagle piłę i schował ją za swoje plecy, we specjalny uchwyt. - Zjedź to... Jeszcze ostatni etap przed Twoją śmiercią - powiedział jak gdyby smutno i zaczął iść w stronę wyjścia. Dym cały czas unosił się wokół niego. Zaciągnął się papierosem i wyszedł z pomieszczenia do normalnego pokoju, zostawiając dziewczynę w środku pokoju tortur jak gdyby nigdy nic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 20:31  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Czerpał przyjemność z jej cierpienia? Z jej strachu, poniżenia...? Nie, żeby już tego nie widziała, ale do tej pory jakoś nikt nie chciał niszczyć jej medalionu. Owszem, wiele razy próbowano jej go zabrać, jednak zawsze udawało jej się ustalić jasne zasady z klientem. Medalion był świętością, granicą bezwzględną, której przekraczanie nie wchodziło w grę. A ten mężczyzna bezczelnie pogrywał sobie z nią.
Narkotyk dosyć szybko zaczął krążyć w jej żyłach, dając jej dodatkowego kopa. To właśnie lubiła w amfetaminie, tę energię, to pobudzenie, jakie w momencie rozchodziło się po całym ciele. Czuła się, jakby mogła przenosić góry, mimo że wciąż była osłabiona i ledwo mogła się ruszać. Ale to naprawdę nie było istotne.
Spojrzała na niego krzywo, gdy znów zaczął tę swoją nawijkę. Już chyba powiedziała, że nie chce ginąć. A ręce wolała wykorzystać w inny sposób. Zaraz też ponownie przywołała uroczy uśmiech na wargi, powoli podnosząc się z podłogi. Nieznacznie zakręciło jej się w głowie, lecz zdawała się tego nie zauważać, wolnym krokiem zbliżając się do niego. Stanęła w pół kroku, gdy zbliżył do niej piłę, jednak nie odczuwała strachu. Gdyby chciał ją zabić, już dawno by to zrobił, nie bawiłby się z nią. A przynajmniej tak jej się wydawało.
- A może mnie nakarmisz...? - Uśmiechnęła się, opierając dłońmi o stół w bardzo kuszący sposób. Wciąż mogła osiągnąć swój cel, zmęczyć go na tyle, by później wymknąć się niepostrzeżenie. To wciąż było możliwe, prawda?
- Poza tym, sam widzisz, moimi rękami się zbytnio nie najesz... A uwierz mi, że mogę wykorzystać je w o wiele przyjemniejszy sposób, którego na pewno nie pożałujesz...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 21:58  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Zdążył zauważyć ten perfidny sposób adoracji, na który zareagował lekkim warknięciem. Ewidentnie Tadashi nie należał do osób, które lubią ten rodzaj rozrywki. Nie było widać w jego oczach podczas tego rzutu oczkami pożądania, pociągu, czy jakiegokolwiek uczucia na to wskazującego. Pod tym względem wydawał się być dość zimny. Nie skwitkował tego słowami w każdym razie, a wyszedł, słysząc oczywiście dobrze jej słowa.
Drzwi za sobą pozostawił uchylone, na wypadek gdyby owa "sukkubusica" zapragnęła do niego mówic, lub odwiedzić jego drobny, aczkolwiek przytulny pokoik i ewentualnie zrelaksować się. Usiadł na swej łóżko-kanapie. Odłożył papierosa do popielniczki na stole. Ściągnął z pleców piłę, którą ułożył przy sobie i przymknął swe normalne oko, ziewając. Następnie wymacał dłonią czeluści mroku za kanapą, wyciągając z niej skrzypki. Uśmiechnął się radośnie. Jego mimika twarzy uległa diametralnej zmianie. Jakby nieco odmłodniał. Stał się niezwykle przyjazny. Obłęd w jego wzroku zniknął całkowicie, a wypełniło go ciepło. Przystawił skrzypki do ramienia, następnie złapał palcami za niektóre ze strun i otarł o nie smyczkiem, wydając bardzo czysty dźwięk. Do tego westchnął przeciągle i otworzył swe normalne oko, dopiero teraz postanawiając coś powiedzieć dziewczynie po tejże krótkiej chwili milczenia.
- Skoro potrafisz ćpać nosem, to i równie dobrze pójdzie Tobie z jedzeniem. A ręce... Jakbyś je chciała wykorzystać? - powiedział dość spokojnie jak i w miarę głośno, rozpoczynając nagle przyjemny utwór. Wpadł wręcz w trans. Widac było, jak wielką sprawia mu radość gra na skrzypkach. W tej chwili dziewczynka mogłaby się zbliżyć do niego bez najmniejszego problemu w dowolny sposób, mogąc nawet spróbować ukraść mu ewentualnie klucze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.14 22:23  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Och? Wyraźnie zmieszała się, słysząc warknięcie spomiędzy jego warg. Jej kobieca osobowość znów wycofała się, dając miejsce zalęknionemu chłopcu. Momentalnie więc skulił się w sobie, odsuwając się od stołu. Uciekając spojrzeniem gdzieś w bok, dotarł tak aż do ściany, o którą oparł się, jakby chciał w nią wniknąć. Bo po prawdzie tak właśnie było. Chciał stać się tym chłodnym kamieniem, żeby nikt go nie widział, żeby po prostu zniknął i nikt się nim nie interesował. Obejmując się ramionami, starał się jak mógł stać jak najmniejszym, by nie zwracać na siebie uwagi. Choć na to było już trochę za późno.
Nie zauważył nawet, że mężczyzna wyszedł i zostawił uchylone drzwi. Teraz, rzecz jasna, mógłby uciec, ale nawet mu to do głowy nie przyszło. Nie chciał mu się narażać, bał się, że każdy zły ruch ściągnie na niego niebotyczną karę. Stał więc w swoim kąciku, bojąc się nawet drgnąć.
Uniósł jednak głowę, słysząc pierwsze takty muzyki. Przenikliwe dźwięki niosły się po piwnicy, niosąc ze sobą całą masę uczuć. Nim się obejrzał, a po jego policzkach spływały już pierwsze łzy.
Jesteś bezużyteczną świnią. Widzisz? Nikt Cię nie chce. Jesteś sam, zupełnie sam. Nikogo nie obchodzisz. Nawet Ona cię zostawiła...
Nawet ona...

- Nie... - Wyszeptał, osuwając się po ścianie. Podciągnął kolana do piersi, jak tylko mógł najmocniej, chowając twarz w dłoniach, a kolejne takty muzyki szarpały niewidoczne struny w jego sercu, wywołując kolejne emocje.
Powinieneś zginąć, wiesz? Zamarznąć tam, na górze. Wykrwawić na śmierć. Nie zasługujesz na to, by żyć. Jest tylu lepszych od ciebie... Po co zabierasz innym tlen? No dalej, zabij się! Widzisz, ile tu ostrych narzędzi? Dalej, zrób to, tchórzu!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.14 11:24  •  "Rezydencja" Tadashiego - Page 2 Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Grał. Pogłębiał się coraz bardziej we swym talencie i pasji. Szargał strunami z prawdziwą łatwością, z lekkością, jak gdyby granie na skrzypkach było zapisane mu w genach i nie było czymś trudnym. Po prostu grał, wprost z serca, odsuwając na bok swój psychopatyzm, złość, całą stronę Wymarłego, dając ujść swej ludzkiej za życia stronie. Czuł ewidentnie radość, wiedząc, że druga strona raczej go słyszy. Dźwięk był na tyle przenikliwy, by rozszedł się po całej piwnicy, łącznie z pokojem od tortur czy też korytarzem.
Zauważając jednak, że mimo grania dalej nie widzi dziewczynki w zasięgu swego wzroku na swym recitalu i sądząc, że może coś knuć, wstał. Nie przerywał jednak tejże wspaniałej gry, prowadząc powoli swe nogi w stronę drzwi. Otworzył je za pomocą pchnięcia nogą i zajrzał do środka, rozglądając się wokół. Wtem dojrzał ją. Co prawda zobaczenie w tym momencie twarzy było praktycznie niemożliwe, lecz potrafił określić mniej-więcej odczuwane emocje, co było dla niego zadziwiające. Poczuł od niej smutek, którego dawno nie był w stanie ujrzeć. Zwykle była to desperacja, potężny strach przed utratą życia, przez który spływały łzy. Tym razem widział coś innego, niż mechanizm obronny. Jego mimika twarzy po chwili nabrała szczypty troski, jakby zdawał się martwić. Zaczął grać nagle nieco ciszej, zmieniając całkowicie repertuar. Tym razem spod jego palców i strun wyszło coś dość przyjemnego dla ucha i pozytywnego, jak "Don't Worry, Be Happy" w wersji jedno-instrumentowej. Jednakże Tadashi był na tyle wprawny, że nie potrzebował całej orkiestry by coś tak prostego zagrać na własną rączkę. Po minutce grania, przestał, odkładając skrzypce na bok i zakładając ręce na siebie. Lekko się uśmiechał, obserwował ją, lecz milczał, czekając na to, co zrobi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach