Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 10.12.14 14:40  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty "Rezydencja" Tadashiego
Niegdyś można było nazwać ten budynek rezydencją. Niestety, kiedyś. Teraz jest to istna, przerażająca, wydająca się na opuszczoną, rudera. Krążą pogłoski, że w niej straszą duchy i innego typu byty.
Otwierając drzwi, usłyszy się przerażające skrzypienie, odbijające się echem przez cały dom. Zgrzyty, lub coś w rodzaju szeptów również obije się o głowę ciekawskiego. Zachodząc dalej w odmęty mroku, dojrzy się zawalone schody. Piętro pierwsze jest w karygodnym stanie i wejście na tamte rewiry spowoduje utratą przytomności lub ręki przez zawalenie się ciężkich elementów i innych tego typu rzeczy. Parter sam w sobie jest zamieszkały przez liczne pająki, udekorowany w pajęczyny i stertę kurzu. Jedynie korytarz prowadzący do piwnicy zdaje się być czysty, jakby często użytkowany, aczkolwiek udekorowany krwią od czasu do czasu. Nic zresztą bardziej mylnego, gdyż owym korytarzem przechadza się słynny "Hand-saw", a owy ciekawski trafił właśnie do jego kryjówki.

Schodząc po betonowych schodach do piwnicy nie idzie się w odmęty mroku, a światła. Lampy naftowe tworzą dość miły nastrój i odpowiednio oświetlają wszystkie zakątki. Ściany są udekorowane starą, szkarłatną tapetą, nieco odpadającą w niektórych częściach, za którą się kryje biała farba. Podłoże jest okryte dywanem, pod którym znajdują się drewniane panele. Wszystko jest odpowiednio umeblowane, a przestrzeń jest bardzo duża. Znajdują się tutaj takie rzeczy jak stare, wykonane z ciemnego drewna meble, pokryte dbale czarną farbą, która mimo utraty swego blasku, dalej zapewniała ochronę. Kanapa, którą można było rozsunąć i zrobić z niej łóżko, przysunięta do stołu z kółkami. Gdzieś na boku, z dala od owych mebli i pozbawiona dywanu mała kuchnia. Zlew podłączony pod podziemny zbiornik wodny. Przy tym kuchenka elektryczna i duża lodówka. Wszystko to było podpięte pod bardzo stary, aczkolwiek wytrzymały, generator prądu, pozwalający na podłączenie do niego kilku rzeczy i zapewnienie szczypty samo-regenerującej się energii. W owym miejscu znajdują się jeszcze metalowe drzwi, które są zamknięte na kłódkę. Tam znajduje się specjalne pomieszczenie Tadashiego, w którym morduje swe ofiary na metalowym stole operacyjnym z pasami do uziemienia swej ofiary.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 15:11  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Minęła godzina, może dwie. W każdym razie niebo przyozdobiło się gwiazdami, a temperatura była jeszcze zimniejsza. Nieco to przeszkadzało Tadashiemu, który w trakcie podróży nieco przetaczał usłyszane słowa dawno temu z podwórka swych niedojrzałych kolegów.
W końcu jednakże udało mu się dojść z bagażem w postaci chłopaka wyglądającego na dziewczynkę, o czym szkarłatno-włosy jeszcze nie miał pojęcia. Przeszedł się przez rewiry opuszczonych budynków, dochodząc do swej rezydencji. Pchnął leniwie drzwi nogą. Rozległ się przerażający dźwięk zgrzytów i skrzypienia po całym korytarzu i dalszych rewirach domostwa. Zaciągnął się świeżo-stęchłym powietrzem i po chwili przerwy, rozpoczął swój chód w stronę piwnicy. Otworzył klapę, zaczął schodzić w dół, zamykając metalową platformę za pomocą mocnej kłódki za sobą, po czym ruszył dalej. Rozejrzał się po swoim przyjemnie udekorowanym pokoiku z kuchnią, po czym szybko przeszedł się wprost do cholernie wytrzymałych, równie metalowych co klapa, drzwi. Włożył klucz, który przekręcił, uwalniając kłódkę od swego brzemienia i wszedł do drugiego pomieszczenia. Uruchomił w tym sektorze światło za pomocą pstryczka, postanawiając chwile postać, by ponapawać się swym dziełem. Następnie przemieścił stópki w stronę krzesła, na którym ułożył "dziewczynkę".
- Heh... Jeszcze nieprzytomna... - mruknął pod nosem z mniejszym uśmiechem, ściągając z tejże osóbki sweterek, który ułożył gdzieś za sobą. Wyciągnął takie rzeczy, jak torebeczka opium, torebeczka amfetaminy w tylnej kieszeni szortów, stara karta kredytowa, małe lusterko w kształcie serduszka, stary paragon. W końcu w jego ręce wpadł medalion, który ściągnął z "jej" szyi i przetransportował w jedno miejsce, na sweterek. Wszystkie rzeczy odłożył gdzieś przy narzędziach do cięcia, takie jak skalpel, czy innego typu noże, a potem powrócił do osóbki, której uziemił ręce jak i nogi. Wziął jakieś zwyczajne, proste, drewniane krzesło i usiadł przed swą ofiarą, szczerząc swe kły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 15:46  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Wstawaj, śmieciu... Jak długo zamierzasz jeszcze tak spać, hę? Jesteś bezużytecznym kawałkiem gówna... Wstawaj, mówię...!
Nie miał najmniejszej ochoty słuchać głosów, jakie rozbrzmiewały na dnie jego świadomości. Teraz, w ciemności, jaka go otulała, było mu naprawdę dobrze. Nie czuł bólu, głodu, zimna... Było mu naprawdę dobrze. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Chcąc nie chcąc, musiał otworzyć zaropiałe powieki. Niemal od razu uderzyło go jasne światło. Zmrużył powieki, nieprzyzwyczajony do takich warunków. Cholera. Gdzie w ogóle się znajdował...?
Próbował się poruszyć, lecz jego kończyny zdawały się być unieruchomione. Z jego ust wyrwał się cichy jęk, gdy zastane mięśnie zaprotestowały przy najlżejszym ruchu. Nie od razu dotarło do niego, gdzie się znajdował. Wiedział tylko, że jest tu sucho. Żadne krople deszczu nie spadały mu na głowę. Mimo to i tak jego ubranie było lekko wilgotne. Jak długo tu się znajdował...?
Usiłował sobie przypomnieć, co się wydarzyło, jednak w głowie miał totalną pustkę. Pamiętał deszcz, głosy, całe mnóstwo emocji, które kłębiły się w jego umyśle. I nic poza tym... Nie miał pojęcia, jak się tu znalazł, ani dlaczego. No i dlaczego nie mógł poruszyć żadną kończyną...?
Uniósł głowę, a jego zmęczony wzrok napotkał spojrzenie swojego "wybawcy". Jego twarz ani trochę nie wydawała mu się znajoma. W sercu zagościła tak dobrze mu znana panika. Cholera, kim on był? Co z nim zrobił przez ten czas? I dlaczego czuł się tak dziwnie...?
Nie podobał mu się ten uśmiech, ani spojrzenie nieznajomego. Czaiło się w nim coś takiego, że nawet Tiago przechodziły dreszcze. Jeszcze nigdy nie miał do czynienia z kimś takim. Wydawało się, że jest równie szalony co chłopak, ale na zupełnie inny sposób. Chłopak ponownie poruszył się, chcąc sięgnąć do medalionu, który powinien wisieć na jego szyi. Jednak coś było nie tak... Czuł na szyi dziwne mrowienie, w miejscu, gdzie powinien przebiegać łańcuszek, jednak nie czuł jego dotyku przy każdym ruchu głową. Próbował spojrzeć na swoją pierś, gdzie powinien być medalion, jednakże nie udało mu się zobaczyć go nawet kątem oka. Gorączkowo rozejrzał się po pomieszczeniu, a jego oddech stawał się coraz bardziej płytki, spazmatyczny. Jego wzrok padł na zwinięty sweterek, obok którego leżały rzeczy wyjęte z jego kieszeni. Wśród nich leżał także medalion.
- Oddaj go. - Warknął, nieswoim, niemalże piskliwym głosem. Nie zastanawiał się nawet, jaka płeć teraz przez niego przemawia. Chciał jedynie znów czuć medalion na swojej szyi. Nic więcej go nie interesowało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 15:59  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Tadashi przyglądał się swej ofierze. Z zadowoleniem wyrytym na twarzy. Gdy zauważył wybudzanie się chłopaka. uśmiechnął się szeroko, psychopatycznie oczywiście, okazując swoje kły. Z jednej strony pasujące do rozszarpania ofiary, a z drugiej do picia czyjejś krwi. Oblizał lubieżnie swe usta i nieco się przybliżył, czekając na całkowite wybudzenie. Widząc reakcje chłopaka prawie wybuchł śmiechem, który z ledwością stłumił. Założył ręce na siebie i odchylił się nieco na krzesełku w tył, zaczynając się bujać.
- Hoho! Wspaniała reakcja! Majestatyczna! Uderzająca niczym symfonia Ludwig Van Beethovena! - tym razem nie był zdolny powstrzymać swoistego chichotu. Przybliżył się nagle, w jednej krótkiej chwili do swej ofiary. Twarzą w twarz, uśmiechając się szyderczo, z szeroko otwartymi oczami.
- Ale... co oddać? Na czym Tobie zależy? Na tych smętnych narkotykach? A może lustereczku...? Khehe... he... A może zależy Tobie na tym medalionie, dziewczynko? Nie bądź na mnie tak zła, bo wyglądasz co najmniej okropnie - zaśmiał się rubasznie i chuchnął zimnym powietrzem w "jej" twarz, postanawiając wstać.
- Nie sądzisz jednak... - odwrócił się tyłem, idąc w stronę miejsca, w którym znajdował się medalion. W połowie drogi stanął, spoglądając przez ramię. - ...Że pokazywanie przeciwnikowi swych słabości i pragnień to wielki błąd, gdyż mogą dzięki temu to wszystko Tobie odebrać? - powiedział z dziwnym spokojem i powagą. Jego wyraz twarzy również zdał się zmienić na nieco spokojniejszy. Aczkolwiek delikatny, wręcz szatański uśmieszek pozostał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 16:10  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Wpadł jak śliwa w gówno, co tu dużo ukrywać. Na chwilę obecną jednak zupełnie nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać, pragnąc jedynie odzyskać medalion. Nie miał zielonego pojęcia, kim był, gdzie był, ani jak się tu znalazł. Nie obchodziło go to. Teraz najważniejszy był medalion.
Miała ochotę napluć mu w twarz, zetrzeć mu ten uśmieszek, tę pewność siebie, wgnieść w podłogę, byleby tylko znów poczuć znajomy chłód metalu na nagim ciele. Och, gdyby tylko mogła się ruszyć! Z pewnością coś by na to poradziła, a tak? Nie pozostawało jej nic innego, jak wbijanie przerażonego, a jednocześnie zdeterminowanego spojrzenia w nieznajomego. Gdy ten zaczął się pytać, na czym jej tak zależy, początkowo chciała mu przerwać, odwarknąć, cokolwiek, byleby przestał w końcu pierdolić. Jednak na dźwięk słowa "medalion", na jej twarz wstąpiło czyste przerażenie. Czyżby on wiedział, jaką skrywa moc...?
- Oddawaj go! - Krzyknęła jeszcze raz, nie siląc się nawet by wyjaśnić, czego chce. Dla niej to było oczywiste. Dla niego, zresztą, też musiało być. Nie interesowało ją to, że może odkrywać tym samym swoje słabości. Zresztą, jakie niby? Tiago była jedną, wielką słabością. Wystarczyło na nią spojrzeć. Wychudzona, wyczerpana, kto wie, czy nie złapała jakiegoś zapalenia płuc przez leżenie na deszczu... Zimę już dawało się wyczuwać, a w Desperacji była ona tym bardziej dokuczliwa. Szczególnie, że dziewczyna nie ubierała się specjalnie ciepło. I chyba zaczynała tez odczuwać pierwsze objawy głodu... Kiedy ostatni raz brała...?
Dreszcze zaczęły wstrząsać całym jej ciałem, choć ona zdawała się tego nie zauważać. Skupiona na odzyskaniu medalionu, nie przestawała wbijać w niego uporczywego spojrzenia, za nic sobie mając jego ostrzeżenia. Liczyło się tylko jedno. I zamierzała to osiągnąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 16:23  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Westchnął przeciągle, gdy do jego uszów dotarły prawie te same słowa. Wzruszył ramionami i rozpoczął powolny chód w stronę ważnego dla tejże istotki przedmiotu. Złapał go za łańcuszek i podniósł na wysokość swojej klatki piersiowej, a następnie odwrócił się w stronę "dziewczyny".
- Jak będziesz tak krzyczała, zamiast go oddać, zniszczę go - powiedział w sposób dość miły jak na niego, przypominający nieco karanie dziecka zabraniem cukierka. Po chwili jednak postanowił ruszyć w stronę dziwacznej istotki i znów usiadł na swym drewnianym krześle. Uniósł medalion do góry i zaczął machać przed "jej" twarzą, zachowując jakiś tam dystans bezpieczeństwa.
- Więc... Jak będzie? Nie lubię krzyków, a raczej bez rączek i nóżek, oraz we swym słabym stanie, nie dasz rady go odzyskać... - lekko się zaśmiał i nagle puścił medalion, który upadł między nogi owego osobnika. - Ups... oby się nie potłukł. Byłoby źle, gdyby się zepsuł, prawda? I... chyba nie wyglądasz na zdrową - przekrzywił głowę w bok, nagle przyjmując bardzo normalny wyraz twarzy.
- Chcesz coś zjeść? - podniósł się i rozprostował plecy. - A może użyć tamtej strzykawki? - wplótł dłoń w włosy "dziewczynki", specjalnie by wyciągnąć szybko spinkę, rozczesując "jej" włosy. - Medalion nie zniknie. Chyba że będziesz za głośno krzyczała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 16:43  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Zostaw to, gnoju!
Głosy w jej głowie rozpętały prawdziwe piekło, przekrzykując się wzajemnie. Jak on śmiał dotykać jego świętości? Wbijała przerażone spojrzenie w medalion, który zawisł tuż przed jej twarzą, który był na wyciągnięcie ręki.... Gdyby tylko mogła nią ruszyć.
- Ani się waż.... - Powiedziała cicho, chłodnym głosem. Serce wciąż tłukło się w jej piersi, boleśnie obijając się o żebra. Ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz, jednak nie zwracała na to uwagi. Chciała jedynie odzyskać medalion.
Z jej ust wyrwał się krzyk, gdy medalion wyśliznął się z rąk mężczyzny. Oczyma wyobraźni widziała potłuczone zwierciadło, kawałek pergaminu pocięty przez szkło, pokruszony płatek róży... Nawet nie zauważyła, że wstrzymała oddech. Pragnęła jedynie przekonać się, że nic się nie stało, że medalion wciąż jest w jednym kawałku... Nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś mu się stało.
Z każdym ruchem wisiorka starała się za wszelką cenę usłyszeć, co się dzieje w środku. Bała się, że do jej uszu dobiegnie grzechotanie szkła, choć miała nadzieję, że nic się nie stało. Nie chciała zatracić siebie, nie bardziej, niż już to zrobiła. Coraz bardziej spazmatycznie łapiąc oddech, modliła się, by medalionowi nic się nie stało. Nie, to nie mogło się tak skończyć...!
Nagle jej spojrzenie uległo zmianie, gdy mężczyzna również zmienił swój wyraz twarzy. Nagle stał się jakis taki... Troskliwy? Nie wiedziała, czy to dobre słowo. Odruchowo szarpnęła się do tyłu, omal nie przewracając krzesła. Gdy wspomniał o jedzeniu, od razu zaburczało jej w brzuchu. Kiedy ostatnio zjadła jakiś ciepły posiłek? Kiedy w ogóle jadła cokolwiek...?
Niewiele myśląc, skinęła powoli głową. O tak, była głodna. Miała ochotę nie tylko na działkę, ale także na zwykłą kromkę chleba, choćby już ze śladami pleśni. Musiała czymś zapełnić tę cholerną pustkę. Wciąż jednak starała się mieć na oku medalion. O wiele lepiej czułaby się, gdyby miała go przy sobie...
- Oddaj mi go... Błagam Cię... - Jęknęła, a w jej oczach zalśniły łzy. Była wyczerpana, przerażona, pozbawiona jakiejkolwiek nadziei... Musiała poczuć jego chłód na swoim ciele. Musiała poczuć Eveline przy sobie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 16:58  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Dzięki jego czujnemu spojrzeniu, żadna z reakcji, którą ukazywała dziewczynka, mu nie umykały. Widział te dreszcze, zachowanie, które zdawało się zmienić tak samo szybko, jak i Tadashiego. Widział perfekcyjnie strach dziewczyny. Zdawał się nim nawet napawać. Czerpać przyjemność z poddawanej, psychicznej tortury. Postanowił się nieco przechylić, do przodu i podnieść owy medalionek.
- Dawno nie widziałem takiego przerażenia w czyiś oczach... Bardzo musisz być z tym medalionem związana, co? - przekrzywił głowę w bok, zbliżając swoją twarz do jej głowy. - Gdyby się zepsuło... czy wydawałabyś z siebie głośniejsze krzyki, niż w przypadku odcinania kończyn? - zachichotał cicho i z podrzucił przedmiocikiem, łapiąc go tym razem nie za łańcuszek. Następnie przybliżył pożądaną rzecz do ust dziewczyny.
- Powiedź... "aaaaa"... - wyszczerzył ząbki, znów nabierając psychopatycznego spojrzenia na świat. - Po tym pójdę coś przyszykować! Na przykład... Jadłaś kiedyś ludzkie serce? Pyszota! - powiedział entuzjastycznie i wsunął medalionik wprost w usta dziewczyny, wpychając, czy to jej się podobało, czy też nie, a następnie się podniósł i wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 17:23  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Nawet sobie nie wyobrażał, jak bardzo była z nim związana. Był wszystkim, co miała, tym wszystkim, co łączyło ją z normalnością. Dzięki niemu wciąż udawało jej się wrócić do normalności i nie dać zdominować przez natłok różnych osobowości. Dlatego też tak bardzo zależało jej na tym, by mieć go cały czas przy sobie. Po prostu bała się, że całkiem oszaleje, gdy go straci. Choć, paradoksalnie, to właśnie on był powodem jej szaleństwa.
- Ani się waż... - Wyszeptała, łamiącym się głosem, a jej oczy rozszerzyło jeszcze większe przerażenie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, co zrobiłaby w takiej sytuacji. To było wszystko, co posiadała. Znów wstrzymała oddech, gdy medalion znalazł się w powietrzu, cały czas nie odrywając od niego wzroku. No bo jakżeż mogła?
Nie od razu domyśliła się, o co mogło mu chodzić. Posłusznie jednak rozchyliła wargi, niemal natychmiast czując metaliczny smak łańcuszka. Za wszelką cenę starała się nie dopuścić, by obły kształt ześliznął się jej do gardła, mimo to nie mogła powstrzymać łez, które nagle popłynęły jej po policzkach. Tak, w końcu go odzyskała... Już nikomu go nie odda.
Drgnęła nieznacznie, gdy usłyszała propozycję nieznajomego. Ludzkie serce...? Skąd niby... Nie, nie chciałą tego wiedzieć. Z drugiej strony, była potwornie głodna, więc chyba nie robiłoby jej to większej różnicy. Usta miała już pełne śliny, choć wydawało się to niemożliwe, ze względu na stan jej organizmu, jednak ciężar medalionu na języku pobudzał jej mózg do działania. Nie mogąc za bardzo przełykać, rozchyliła nieznacznie wargi, tak, że strumyk śliny popłynął z kącika jej warg, podczas gdy czekała na mężczyznę. Nie próbowała się już wyrywać, mając przy sobie medalion. Gdyby jeszcze przestała się tak trząść....!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 17:43  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
We swym pokoiku podszedł do strefy kuchennej i rozpoczął swoiste przygotowania do podania przysmaków dla swego nowego gościa. Tym razem jego twarzyczka była iście zdeterminowana do wykonania owej czynności w postaci gotowania na należytym poziomie. Otworzył lodówkę, która miała w sobie bardzo ciekawe okazy filetowanego mięsa. Zresztą, nie tylko. Posiekane kawałki serca w drobne plasterki, czy też nerki moczące się w dziwnej, żółtawej substancji.
- Hmm... użyjemy tego... - wyciągnął cosik. - I tego... o, i to też się nada... Muszę się nauczyć lepiej gotować, rany, rany... - mruknął pod nosem i rozpoczął swój własny recital. Przyprawy na pysznym kawałku ludzkiego, delikatnego mięska zaczęły intensywnie pachnieć w pomieszczeniu, wypełniając też swym aromatem pokoik od tortur. Parę dźwięków uderzeń tasakiem o coś drewnianego. Dźwięk obijających się o siebie sztućców jak i talerzyków tworzyły coś dość domowego. Interesujący nastrój. Odgłosy podsmażanego mięsa na patelni rozbrzmiewały lekkim echem. Tadashi do tego nucił jeden z kawałków Mozarta, oddając się swej pasji. Nawet nie przejmował się tym, że jego ofiara teoretycznie mogłaby się uwolnić w jakiś sposób od krzesła i go zadźgać, używając do tego narzędzi w pokoju. Mijały sekundy i minuty i prawie godziny torturowania dziewczynki zapachami, aż w końcu szkarłatnowłosy postanowił z dwoma talerzykami i sztućcami wejść do środka.
- Gotowe! Zaaaasmakuje! - powiedział entuzjastycznie. Może i nie był zbyt dobrym kucharzem, ale trzeba było przyznać, że to, co było na talerzu, wyglądało przyzwoicie i smacznie. Nie poziom mistrza i prawdziwego kucharza, ale jednak domowe danie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.14 20:22  •  "Rezydencja" Tadashiego Empty Re: "Rezydencja" Tadashiego
Nie miała pojęcia, jak długo czekała. Śliny w ustach było coraz więcej, język i policzki zaczynały jej drętwieć, jednak za żadne skarby nie zdecydowała się na otwarcie ust. Medalion z pewnością upadłby na ziemię, a nie mogła ryzykować kolejnym uderzeniem. Wtedy zwierciadło z pewnością już by się potrzaskało.
Kolejne krople śliny spływały po jej brodzie i skapywały na ubranie. Dreszcze przybierały na sile, a ona sama zaczęła odczuwać mdłości. Cholera. Gdyby tylko mogła zapalić, albo chociaż wciągnąć kreskę... Cokolwiek. Z pewnością poczułaby się lepiej...
Pochyliła się do przodu na tyle, na ile pozwalały jej skrępowane ciało. Poruszyła dłońmi, próbując, czy może prześlizną się przez krępujące ją klamry, lecz nie miała sił, by nawet spróbować. Czując, jak medalion powoli zsuwa się po jej języku, coraz bardziej napierając na zęby, w momencie się wyprostowała. Cholera, nie mogła do tego dopuścić...
Nie mógł się poddać, nie teraz... Żołądek bolał go coraz bardziej, a drażniące zapachy wcale tego nie ułatwiały. Nie miał pojęcia, jak długo jeszcze wytrzyma. Zacisnął palce na krawędziach podłokietników, aż zbielały mu palce. Odgłos otwieranych drzwi wyrwał go z otępienia. Zaraz uniósł głowę, a kolejna kropla śliny spadła mu na udo. Wpatrywał się w parujące talerze, nie zastanawiając się nawet nad tym, czy nieznajomy spełnił swoją groźbę i naprawdę podał mu ludzkie serce. Ważne, że cokolwiek wrzuci do żołądka...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach