Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 03.12.14 19:20  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Powiedz mi, czego się boisz?
MG - Blight
Uczestnicy - Tiago
Nagroda - aktywacja medalionu
Poziom trudności - średni
Możliwość zgonu - chyba nie


Zdecyduj co masz na sobie, ale nie masz żadnego innego wyposażenia.




Powiedz mi, czego się boisz? Nawiedzony-dom


Pierwsze, co dobiegło do jego uszu, to muzyka. Głos kobiety, która śpiewała, brzmiał obco i niezrozumiale. Sama jednak melodia przynosiła ukojenie zmęczonemu ciału, pozwalała zapomnieć o troskach i powrócić w miękki sen, do którego próbowała namówić go kołdra, przy współpracy z poduszką. Powieki lepiły mu się do oczu i nie pozwalały mu na pobudkę. Całe otoczenie wręcz się sprzymierzyło przeciw niemu, przykuwając go do łóżka. Nie chciał wstać, nie mógł chcieć, gdyż słodko-skrzekliwa muzyka miała zbyt wielką moc, więc nie zorientował się, że nie może. Że nie jest w stanie ruszyć żadną kończyną. Nie zdawał sobie sprawy z niczego. Nawet z faktu, że w jego kierunku pełzły trzy czarne pająki, każdy wielkości filiżanki do kawy. Zaraz jednak rozwiały się w strużkę czarnego dymu, który pomknął w kierunku półprzytomnego chłopaka.
Z sennego transu wyrwała go dopiero delikatna, kobieca dłoń głaszcząca go po włosach i druga, która zdecydowanym ruchem ściągnęła zeń przykrycie. Ciałem Tiago wstrząsnął dreszcz, gdy zimny wiatr nadchodzący od strony otwartego okna znalazł wreszcie lukę w jego ciepłym kokonie. Chłód wgryzł się w jego skórę niczym wygłodniały pies, spuszczony ze smyczy.
- Wstawaj, mój mały. Pomożesz mi przygotować dla nas śniadanie.
Głos, który usłyszał, musiał poruszyć pewną delikatną strunę w jego wnętrzu, wspomnienia bowiem nadeszły wielką falą, przytłaczając biedaka swoją masą. Wszystkie. Szczęśliwe dni spędzone z Nią. Jego ukochaną matką. Nie pamiętał tylko jej śmierci. Przecież ona nie umarła. Stała obok jego łóżka i właśnie go budziła. Tak samo jak zawsze. Przez te wszystkie lata troskliwy głos opiekunki wrył się głęboko w jego pamięć, tak iż niemożliwością było, aby zapomniał jego brzmienia. Nagle powieki nie były już takie ciężkie.
O, biedny Tiago. Lepiej było, gdy nic nie widziałeś.
Ledwie tylko jego oczy ujrzały światło dzienne, ukazała im się przerażająca twarz upiorzycy. Puste oczodoły ociekające krwią, ostre niczym igły zęby i nienaturalnie szara, pomarszczona skóra. Tłuste, czarne włosy posklejane w strąki zwisały smętnie z jej głowy. Tiago nie mógł się ruszyć, sparaliżowany strachem. Zjawa wrzasnęła, przeraźliwie wysoko i wbiła swe kły wprost w obnażone, delikatne gardło chłopaka. Trysnęła szkarłatna krew, a świat umarł dla niego. Czy raczej, on umarł dla świata.

Upadek.
Uderzenie.
Ból. Okropny ból, rozchodzący się promieniście, od gardła aż po całe ciało.
Otworzył oczy.
Znajdował się w pokoju, do złudzenia przypominające jego lokum z Domu. Obskurne firanki i brudne ściany. Lecz coś tu było nie w porządku. Deski były całe zachlapane starą krwią. W pobliżu rozlegało się irytujące brzęczenie much. Całe ich stado unosiło się nad rozszarpanym, okrwawionym zewłokiem, który został pozbawiony głowy, czyli części ciała, najbardziej ułatwiającej rozpoznanie. Po chwili dokładniejszego przyjrzenia się, można dostrzec podobieństwo w ubiorze, ale może to tylko złudzenie? Przecież ciało Tiago jest nienaruszone.
Nagle zewsząd zaczęły wypełzać cienie, powoli okrywając ściany głęboką czernią.
Ona cię zostawiła.
Zabiła.
Odrzuciła.

Zaczęły szeptać i szemrać coraz głośniej. Histeryczny śmiech wypełnił pomieszczenie, odbijając się echem od ścian, zwielokrotniając huk atakujący zmysły chłopaka. Coś zastukało w szybę, jednak okno zasłonięte było brunatną firanką. Jakieś przeczucie podpowiadało mu, aby nie otwierał go za wszelką cenę.
Jednocześnie drzwi otworzyły się z przeraźliwym skrzypnięciem, sprawiającym, że cierpną zęby.
Uciekaj. Ratuj się, tchórzu.
Trucizna i tak cię dopadnie, prędzej czy później.

Odkryty przed nim korytarz, pogrążony w mroku, sprawiał niezbyt zachęcające wrażenie. Jednak, na samym jego końcu biła lekka poświata, jakby z wielkiej oddali. Może tam kryje się jego nadzieja?
Wtem z wnętrza budynku rozległ się przeraźliwy krzyk. Kobiety.
Czy stukanie w okno nie stało się jakby bardziej natarczywe?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.14 15:43  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Czuł się jak w domu. Sen wziął go we władanie z taką mocą, że nic nie było w stanie go obudzić. Skrzekliwa melodia, mimo że normalnie nie byłaby przyjemna dla ucha, teraz dawała dziwne ukojenie, zamykając go jeszcze szczelniej w objęciach Morfeusza. Ciepła kołdra otulała jego ciało, pod głową czuł miękką poduszkę... Nic dziwnego, że wszystko tak idealnie do siebie pasowało, dając obraz jego domu. Miejsca, w którym czuł się kochany.
Nawet nie podejrzewał, że to wszystko może być tylko kolejnym koszmarem...
Gdy ktoś ściągnął z niego kołdrę, od razu skulił się jeszcze bardziej, by nie tracić ciepła. Nagły chłód i tak zaczął już lizać jego nagie stopy, więc podciągnął je jeszcze bardziej, łudząc się, że to pomoże. Cichy głos, wraz z czułym dotykiem na włosach, wywołał falę wspomnień z dzieciństwa. To, jak po niego przyszła, jak zabrała go z sierocińca. Pierwsze wspólne święta. Urodziny, obchodzone tylko we dwójkę. Piękny tort, mnóstwo prezentów. Zabawy na śniegu. Wspólne gotowanie, spacery, rozmowy. To wszystko, do czego tak tęsknił za dnia.
Ale przecież ona wciąż tu była, prawda? Nie umarła... Inaczej nie mogłaby go głaskać po włosach, czyż nie?
Z nadzieją uchylił więc powieki, ciesząc się, że znów ją zobaczy. Znów? Przecież ona tak naprawdę nie zniknęła, czyż nie? Wciąż tu była, opiekowała się nim, troszczyła, jak tylko matka potrafi. Eveline... Wciąż pamiętał jej dotyk, jak co rano czule go pieściła, próbując dobudzić. Pamiętał, że specjalnie udawał, że śpi, byleby tylko przedłużyć tę chwilę. A ona także zdawałą sobie z tego sprawę.
Nie to spodziewałeś się ujrzeć, prawda?
Krzyk zamarł mu w gardle, gdy jego oczom ukazała się upiorna twarz. Choć czy to naprawdę była twarz? Nie potrafił jej nawet opisać. Wszystko było tak wyraziste, że aż niedostrzegalne. Pozostawiało po sobie jedynie paraliżujące uczucie strachu. Wydawało mu się nawet, że przestał oddychać. Jednakże wszystko wskazywało na to, że ta umiejętność i tak nie była mu już potrzebna.
Nim zdążył nabrać oddechu, by wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, w jego gardło wbiły się ostre kły upiora. Poczuł najpierw ostry ból, a później dziwne ciepło, przeradzające się w odrętwienie. Widział krew, która rozbryznęła się na wszystkim dookoła. Gdzieś w umyśle pojawiła się myśl, że to jego własna. Czy tak właśnie wyglądała śmierć...?
Ból, który poczuł, praktycznie go sparaliżował, rozchodząc się po całym ciele. Dopiero po dłuższej chwili zelżał na tyle, że był w stanie się poruszyć. Pod palcami wyczuł nierówność podłogi, która znajdowała się pod nim. Wydawało mu się, że skądś ją zna... Uchylił powieki, a jego oczom ukazał się całkiem znajomy widok. Już kiedyś tutaj był, a przynajmniej tak mu się wydawało. Zanim jednak zdążył się przyjrzeć bliżej, jego oczom ukazały się zaschnięte, krwawe rozbryzgi. Podążając ich śladem, jego wzrok dotarł do zdekapitowanego trupa, leżącego nieopodal. Głos znowu zamarł mu w gardle, gdy tylko zauważył ciało. Gdzieś pojawiła się myśl, że to jego własne ciało. Ale przecież to było niemożliwe, prawda? Stał tutaj, czuł chłód pod nagimi stopami, całe ciało wciąż bolało go po upadku... To niemożliwe!
Z jego ust wyrwał się przeraźliwy krzyk, niemalże zwierzęcy skowyt, gdy zauważył zbliżające się do niego cienie. Zakrył uszy dłońmi i zacisnął powieki z całej siły, próbując odciąć się od wrażeń zewnętrznego świata. W jego głowie jednak wciąż rozbrzmiewały szepty.
Ona cię zostawiła.
- Nie... Nie...! - Krzyknął w ogarniający go mrok, cofając się do okna. Ciche stukanie w szybę sprawiło, że zaraz odsunął się od ciężkich zasłon, a strach znów objął go w swoje lodowate szpony. Jego przerażony, spazmatyczny oddech nie był w stanie zagłuszyć głosów, które napierały na niego ze wszystkich stron. Gdy tylko drzwi się otworzyły, rzucił się biegiem w ich kierunku, w głowie mając tylko jedną myśl. Jak najszybciej stąd uciec. Jak najszybciej uwolnić się od tego koszmaru.
Co i rusz potykając się o własne nogi i obijając się o ściany, popędził korytarzem w stronę światła, które majaczyło gdzieś w oddali. Kobiecy krzyk wywołał u niego jeszcze większą panikę, sprawiając, że machinalnie przyspieszył tempo, o ile w ogóle wydawało się to możliwe. Nie mógł złapać tchu, a po jego policzkach płynęły łzy strachu, dodatkowo utrudniając i tak ograniczoną widoczność. Biegł jednak przed siebie, byle dalej od cieni, które niemalże łapały go za kostki. Byle dalej, byle dalej, tam, gdzie ktoś mu pomoże!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.14 17:31  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Biedny Tiago. Porzucony przez swoją matkę.
Która nigdy go nie kochała.

Śmiech cieni rozbrzmiewał zewsząd, gdy paniczny bieg chłopaka i tupot jego kroków odbijał się echem od ponurych ścian, z których spoglądały nań ponure portrety byłych dyrektorów przybytku. Było na to oczywiście zbyt ciemno, lecz gdy błysk światła sięgnął jednego z nich, osaczona ofiara mroku mogła dostrzec, że te oczy ją śledzą. Myśl ta, zagnieździwszy się w jego głowie, zaczęła podsuwać mu przerażające obrazy dłoni wysuwających się ze ścian, próbujących złapać, przytrzymać, wystawić na łaskę i niełaskę nieujrzanej dotychczas bestii zza okna, której obecność za plecami blondyn wyczuwał instynktownie.
Jest już tuż, tuż.
Za tobą.

Słyszał skrzypienie otwieranego okna, co przecież było niemożliwe, zważywszy na to, iż było ono otwierane od środka. A może tylko sobie to wyobraził? Problem polegał na tym, że Tiago nie mógł polegać na niczym. Ani na tym, co widzi, ani na tym, co słyszy. Na domiar złego, korytarz zdawał się nie mieć końca. Ściany wydłużały się, utrudniając mu ucieczkę, zaciskały się, powodując wręcz klaustrofobiczne wrażenie rychłego zmiażdżenia. Mógł już poczuć na swym karku paskudny oddech śmierci, gdy…
Wpadł na drzwi.
Wylądował twarzą w miękkim i puchatym dywanie. Krew z rozbitego czoła spłynęła mu do oczu utrudniając mu rozpoznawanie kształtów, na dodatek jaskrawe światło raniło jego oczy, przyzwyczajone do ciemności. Dlatego też nie zauważył na początku, co jest tym dywanem.
- Mój mały – słodki, melodyjny głos rozległ się po pomieszczeniu – pamiętasz swojego ukochanego misia do przytulania?
Owszem, leżał na misiu. A może raczej, na niedźwiedziu. Martwym, któremu spod brzucha wypływały wnętrzności, wypełniając cały pokój swoim zapachem. Pokój zaś, był niezbyt duży. Obskurne ściany, w jasnym świetle były jeszcze bardziej obskurne. Poza drzwiami, przez które tu wpadł, a które zostały zamknięte jakąś magiczną sztuczką, oddzielającą go od kroczącej zguby, chłopak mógł dostrzec jeszcze troje. Po lewej stronie lewych drzwi siedział przerażający, wysuszony zewłok. Na jego kolanach spoczywało radio, naśladujące głos Eveline.
- Nie stój tu, bo cię dogoni. Musisz znaleźć antidotum. Jest ono gdzieś we wnętrzu domu. Nie wiem gdzie. Nie wiem, co możesz napotkać. Ale pamiętaj: Ciemność jest zabójcza.
Jak na komendę, światło zaczęło mrugać i słabnąć. Równocześnie z wnętrza domu ponownie rozległ się krzyk:
- Nie! Błagam, oszczędź!
Troje drzwi otworzyło się jednocześnie, a tupot dobiegający z miejsca ucieczki dobitnie dawał do zrozumienia, że ma tylko jedną szansę.
Dobrze, że choć tu nie było szepcząco-szemrzących cieni.
Tylko radio z głosem Eveline.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.14 20:48  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Biegł, biegł, biegł, a korytarz zdawał się nie mieć końca. Ściany napierały na niego coraz bardziej, a wrażenie, że zaraz zostanie po prostu krwawym plackiem na dywanie, wzrastało z każdą chwilą. I ten śmiech, przerażający śmiech dochodzący z każdej możliwej strony...
Szyderczy, nie do zniesienia, wywołujący kolejną falę paniki.
Czuł na sobie tysiące wpatrzonych w siebie przerażających spojrzeń, tysiące szeptów rozbrzmiewało w głowie, mieszając się ze śmiechem, który wręcz rozsadzał mu czaszkę. Zmysły oszukiwały go, mamiły niedorzecznymi bodźcami, już sam nie wiedział, co dzieje się naprawdę, a co jest tylko ułudą. Trzask otwieranego okna wyrwał z jego gardła kolejny paniczny wrzask, jeszcze gorszy od poprzednich. Choć wydawało się to niemożliwe, jego kroki stały się jeszcze szybsze. Mimo to wciąż czuł, jak cienie zbliżają się do niego, by pochwycić go w swoje szpony. Zdawało się, że nie uda mu się od nich uciec...
Gdy nagle znalazł się w pomieszczeniu zalanym wręcz światłem. Długie przebywanie w ciemności, jak i krew zalewająca oczy, utrudniały mu w znacznym stopniu dostrzeganie szczegółów. Przez chwilę jednak czuł się bezpiecznie. Oczy zniknęły, krzyki ucichły... No i czuł pod sobą coś miękkiego, przyjemnego...
Dopiero po chwili zaczął dostrzegać szczegóły. Słysząc znajomy głos, rozejrzał się po pomieszczeniu, z nadzieją ujrzenia ukochanej matki. Z każdą kolejną minutą zaczął jednak rejestrować paskudny wygląd miejsca, w jakim się znalazł.
- Mamo...? - Wychrypiał, ledwo zdolny wydobyć z siebie jakikolwiek głos. Gardło bolało go od krzyku, jednak wyglądało na to, że to nie koniec atrakcji...
Zerwał się z krzykiem, spadając z truchła niedźwiedzia, na którym jeszcze przed chwilą leżał. W tym samym momencie jego nozdrza zostały wręcz zbombardowane okropnym smrodem wnętrzności, krwi i rozkładającego się ciała. Czemu wcześniej tego nie poczuł?
Czuł, jak żółć podchodzi mu do gardła, które w momencie zacisnęło się tak, że niemalże nie mógł oddychać. Łapiąc spazmatycznie powietrze, cofnął się w stronę drzwi, do których przybył, a które teraz były zamknięte na głucho. Przerażenie wciąż mocno trzymało go w swoich szponach, szczególnie, że zauważył kolejnego trupa, siedzącego gdzieś pod ścianą.
Antidotum... ciemność... UCIEKAJ!
Światło nagle zaczęło gasnąć, a z głębi domu odezwał się kolejny krzyk. Niewiele myśląc, rzucił się w stronę drzwi, przy których siedział trup. To stamtąd dobiegał głos jego ukochanej matki. To tam więc spodziewał się znaleźć bezpieczne miejsce, antidotum na to całe szaleństwo, jakie w momencie go otoczyło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.12.14 17:54  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Biegł w półmroku. Stare żarówki pokryte pajęczynami dawały niewiele światła, ledwie wystarczało do rozpoznawania kształtów na tyle, by się nie potknąć. Brodził bowiem po kostki w jakichś śmieciach. Na szczęście ciemność oszczędzała mu makabrycznego widoku uschniętych części ciał rozrzuconych bezładnie po podłodze, jak gdyby przeszło tędy tornado o ostrych jak ostrza pazurach i pomordowało cały tłum uchodźców. Biegł jednak wytrwale, bo strach przed nieznanym upiorem motywował wszystkie jego mięśnie do zdwojonego wysiłku.
Tiago…
Tiago…
Czekamy na ciebie…
Zgaś światło!

Cienie powróciły, wyciągając swoje chciwe, lecz niematerialne ręce w jego kierunku. Kłębiły się na podłodze, na ścianach. Mrok wciąż go gonił, a upiorne sylwetki majaczyły nawet przy źródłach światła, pokazując chłopakowi jak niewiele brakuje, by ogarnęła go ciemność. A wtedy, wiedział to dobrze, czekała na niego pewna zguba.
Biegnij, ile sił.
Wkrótce i tak je stracisz…

Drzwi. Wreszcie upragniony kawał drewna był już ledwie kilka metrów przed jego twarzą, choć krew obficie kapała mu do oczu, utrudniając mu obserwacje terenu.
Za nimi, znajdował się kolejny pokój, tym razem drzwi, które zeń prowadziły, były widoczne na pierwszy rzut oka. Światło, choć wciąż mizerne, było lepsze od tego na korytarzu. Nie to było jednak w nim najważniejsze. Na podłodze leżała postać naukowca pozbawionego głowy i obu rąk. Po lewej stronie stały jakieś dziwne urządzenia. Do prawej ściany przykuta była młoda dziewczyna. Unieruchomiona była przez kilka lin, ale także dziwny zatrzask, który miał utrudnić jej ucieczkę. Wyglądał, jak dyby, przykuwający jej ręce do tułowia. Nie była to jednak prymitywna deska, lecz kawał solidnej technologii, otwierany zamkiem kodowym.
Wydawała się wychudzona i zmęczona długotrwałym przebywaniem w takiej pozycji. Nie to było w jej wyglądzie najstraszniejszego. Ktoś pozbawił ją oczu. Czarna ropa wyciekała z zaczerwienionych dziur, ściekając po policzkach, na których nie było już łez.
- Kto to? – jej głos, choć cichy, stanowił odpowiednik wycia przerażonego zwierzęcia. Chyba jedynym powodem, dla którego Tiago jeszcze nie ogłuchł od krzyku, były obolałe struny głosowe uwięzionej.
- Pomóż mi! Proszę… - pochyliła głowę i natychmiast wyprostowała się na powrót. Lina przywiązana do jej szyi, niczym stryczek, musiała powodować niesamowity ból.
- Komputer. Tu gdzieś był komputer. On powinien mi pomóc... Błagam… kimkolwiek jesteś, zmiłuj się nade mną…
Prawdopodobnie, gdyby mogła, zalałaby łzami cały pokój. Ale jej oczodoły były suche. A ona nie miała już siły.
Komputer stał na biurku, wśród różnorakich śmieci, którymi nie należało sobie zaprzątać głowy.
O, tak.
Ratuj ją.
Bohaterze.
Potężny Tiago, obrońco niewiast.

Okropny śmiech cieni rozbrzmiał echem w tym niewielkim pokoju.
Jeśli został uruchomiony, terminal wyświetlił na ekranie tylko jedno pytanie:
JAKI JEST TWÓJ NAJWIĘKSZY KOSZMAR?


Jeśli Tiago zignorował prośbę i wyszedł, znalazł się w holu, od którego prowadziły trzy odnogi oraz schody na piętro.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.12.14 18:43  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Strach napędzał go, dawał sił, których normalnie nigdy by z siebie nie wykrzesał. Z trudem łapał powietrze, płuca, tyle lat katowane dymem z fajki, odmawiały współpracy, mimo to biegł, biegł przed siebie, byleby tylko umknąć cieniom, które już już łapały go za kostki. Widział je w każdym załamaniu, każdym zakręcie, nawet tuż przy żarówkach, które ledwo oświetlały mu drogę. Widział je wszędzie, gdzie nie docierało światło.
- Nie... Nie, błagam, nie! - Powtarzał w kółko, biegnąc przed siebie w panice. Nie miał pojęcia, skąd w nim tyle siły. Krew zalewała mu oczy, płuca paliły żywym ogniem, powoli też zaczynał odczuwać ból mięśni, jednak nie zwracał na to teraz uwagi. Najważniejsze było uciec stąd, wydostać się z tego koszmaru.
Ciemność jest zabójcza, Tiago...
Słowa wypowiedziane głosem Eveline wciąż kołatały mu w głowie. Widział niemalże namacalny dowód na to, że miała rację. Sylwetki majaczące w ciemności, głosy, które słyszał, to wszystko potwierdzało to, że nie był tu bezpieczny. Wszystko, czego się bał, zdawało się na niego spadać, miażdżyć go, zmuszając do nadludzkiego wysiłku. Nie wyjdzie z tego żywy...
Z ulgą zatrzasnął za sobą drzwi, nie widząc dokładnie, co znajduje się w pomieszczeniu. Gdy tylko starł krew z twarzy, zobaczył jednak, że to nie koniec koszmaru. Na podłodze leżały poćwiartowane zwłoki, ciało pozbawione rąk i głowy. Z jego ust wyrwał się kolejny, ochrypły już krzyk, a on sam, nie widząc nawet, co robi, rzucił się do drzwi, z których właśnie wyszedł. Nie było jednak mowy o ucieczce...
Przerażony nie od razu zauważył dziewczynę. Zwróciła na siebie uwagę swoim ochrypłym głosem. Jej wygląd był okropny. Wyłupane oczy, krew zastygła na policzkach i te wszystkie liny, oplatające jej ciało... Był sparaliżowany strachem, przez dłuższą chwilę tylko patrzył i słuchał jej głosu, jej hipnotyzującego głosu...
- Pomogę Ci... O nic się nie martw, wyciągnę Cię z tego...
I jednocześnie sam uciekniesz z tego szaleństwa.
Musiał jej pomóc. Nie mógł zostawić jej na pastwę losu po tym, jak już tutaj się znalazł. Coś mówiło mu, że ta dziewczyna pomoże mu się wydostać z tego koszmaru. Szybko więc rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając wspomnianego komputera. Skulił się w sobie, słysząc kolejne głosy, które ewidentnie naśmiewały się z niego, starał się jednak nie zwracać na nie uwagi. Musiał jej pomóc. Musiał skupić się na swoim zadaniu...
Jednym ruchem zrzucił zalegające na biurku śmieci, odsłaniając komputer. Po jego uruchomieniu na ekranie pojawiło się jedno pytanie.
Jaki jest twój największy koszmar?
Nie musiał długo się zastanawiać, odpowiedź sama mu się nasunęła. Szybko przebiegł palcami po klawiaturze, naciskając kolejne litery. Miał tylko nadzieję, że się nie pomylił. Chciał jak najszybciej uciec z tego miejsca, jak najdalej, obudzić się z tego koszmaru... Kolejne litery układały się w jedno słowo, tak potworne, a jednocześnie pełne nadziei. Chyba nie było nic straszniejszego. Nie dla Tiago...
TERAŹNIEJSZOŚĆ
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.15 12:14  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Tiago, Tiago
Nie uratujesz jej
Nie masz szans
On jest już blisko

Cienie wciąż nie dawały mu spokoju i wyglądało na to, że już nigdy nie dadzą. Ich śmiechy i szepty powoli doprowadzały biednego chłopaka do szału. Nie milkły nawet na chwilę, jakby próbując zagłuszyć słuch blondyna, by ten nie spostrzegł w porę… Czego?
Komputer zaszumiał wentylatorem, gdy Tiago odpowiedział na pytanie. Po chwili na monitorze pojawiła się odpowiedź.
KTO BOI SIĘ TERAŹNIEJSZOŚCI, A MARNUJE CZAS, PRÓBUJĄC POMÓC, JEST ALBO ODWAŻNY, ALBO GŁUPI. BOWIEM MIŁOSIERDZIE JUŻ NIE ISTNIEJE.
Rozległo się głośne kliknięcie w budowie ramy, krępującej ręce dziewczyny, po czym opadła na podłogę. Ekran zaś wciąż wyświetlał odpowiedź.
GŁUPOTA ZOSTANIE UKARANA, ODWAGA WYSTAWIONA NA PRÓBĘ, MIŁOSIERDZIE OKALECZONE. BIERZ JĄ, JEŚLI JESTEŚ W STANIE UDŹWIGNĄĆ TEN CIĘŻAR.
Po czym zgasł, a wszelkie próby jego uruchomienia spełzną na niczym.
Dziewczyna zaś, uwolniona, rzuciła się Tiago na szyję i zaszlochała:
- Dziękuję, tak bardzo dziękuję. – odsunęła się trochę i gdyby to nie było niemożliwe, chłopak mógłby przysiąc, że te otwory po oczach wpatrują się weń uważnie. – Musisz uciec, nawet jeśli oznacza to zostawienie mnie. Zniszcz to urządzenie, które znajduje się w piwnicy, a odzyskasz wolność. Uważaj jednak na ciemność. Jeśli w nią wejdziesz… cienie rozszarpią cię na strzępy i dołączysz do nich.
Nagle, jakby na komendę, cienie wyszły z kątów pomieszczenia i sięgnęły ku niemu. Gdy jednak pierwszy z nich dotknął jego skóry, cofnął się, a czerń wydawała się… przypalona? W momencie dotyku, Tiago poczuł, jakby jego noga została oblana ciekłym azotem.
Tiago
Zgaś światło
Dołącz do nas

Huk uderzenia sprawił, że zamilkły nawet cienie. Drzwi zadrżały pod wpływem siły ciosu, lecz dzielnie ustały. Było jednak widoczne, że nie wytrzymają zbyt długo. Były na to już zbyt stare.
Natomiast wyjście otworzyło się zachęcająco, ukazując niewielki, słabo oświetlony hol, ze schodami na górę i trzema korytarzami. Dziewczyna chwyciła blondyna za rękę i pociągnęła go w stronę prawej odnogi.
- Tędy! – krzyknęła, jakby chcąc rozwiać wszystkie wątpliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.01.15 8:43  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Miał dość. Głosy, jakie słyszał, były jeszcze bardziej natarczywe, niż na co dzień. Każdy z nich pragnął jego śmierci, czuł to każdą komórką swojego ciała. Strach krążył w jego żyłach zastępując krew, przerażenie pulsowało w tętnicach, pobudzając go do działania, zmuszając do zrobienia jeszcze jednego kroku, choć naprawdę nie miał już sił. Przez chwilę, gdy na ekranie komputera wyświetliła się tylko jakaś wiadomość, której nawet nie czytał, miał ochotę zgasić to cholerne światło i oddać się cieniom krążącym po pokoju. Ale wtedy usłyszał brzęk opadających kajdan krępujących dziewczynę i od razu wstąpiła w niego nowa energia. Podbiegł do niej, obejmując ją, gdy wpadła w jego ramiona. Pogłaskał ją czule po włosach, jakby chciał dodać jej otuchy, choć sam drżał na całym ciele.
- Nie ma za co... - Wydukał, chcąc udawać, że jest silniejszy niż w rzeczywistości. Widok jej pustych oczodołów sprawił jednak, że strach odżył na nowo ze zdwojoną siłą. - Nie zostawię Cię tutaj. Wyprowadzę Cię stąd, choćbym sam miał zginąć... - Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak w tym samym momencie coś dotknęło jego nogi, powodując potworny ból. Z jego ust wyrwał się chrapliwy krzyk, gdy chłopak padł na kolana, łapiąc się za bolącą łydkę. Kolejne szepty sprawiły, że w momencie zakrył uszy dłonią, a całą jego brawura zniknęła jak bańka mydlana.
- Zostawcie mnie... - Jęknął, by po chwili poczuć szarpnięcie. Dziewczyna złapała go za rękę, zmuszając do powstania i ruszenia przed siebie, prawą odnogą korytarza. W tamtym momencie nie zastanawiał się, skąd wie, którędy iść, skoro wyłupano jej oczy. W tamtym momencie jedyne, czego pragnął, to żeby ten koszmar się skończył, nawet jeśli oznaczałoby to jego śmierć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.15 0:43  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Dziewczyna najwidoczniej zignorowała ból Tiago, gdyż pociągnęła go za rękę wzdłuż korytarza nie bacząc na ewentualne protesty, ani zachcianki chłopaka. Biegła najszybciej jak potrafiła po długim czasie spędzonym w niewoli, a on musiał za nią nadążyć. Nie miał po prostu innego wyjścia, gdyż tuż za ich plecami słychać było ciężkie stąpnięcia tej istoty, przed którą uciekał od samego początku. Ich kroki niosły się pustym korytarzem, gdy przemykali pomiędzy ścianą śmiercionośnych cieni, które próbowały sięgnąć po nich, jednak zaraz cofały się, palone przez nikłe światło żarówek.
Tiago
Dlaczego uciekasz
Nie chcesz stać się jednością
Nie bój się

Ból nogi stawał się powoli coraz bardziej uporczywy, utrudniający chodzenie. Nie mógł jednak się zatrzymać. Po prostu nie mógł. Strach odganiał zmęczenie tak długo, jak tylko Tiago czuł zagrożenie. A w tej chwili było ono bardzo realne, choć wciąż niewidoczne. Ciarki wielkości mamutów przebiegły mu po plecach, gdy usłyszał trzask wyłamywanych drzwi. Dziewczyna również musiała to usłyszeć, gdyż przyspieszyła znacznie, choć wydawało się to niemożliwe.
Mijali kolejne drzwi po bokach, ona jednak z uporem nie zwracała na nie większej uwagi, co powodowało u Tiago myśl – czy ona widzi te drzwi i wie, że to nie te, których szuka, czy ucieka w panice? – Najwidoczniej jednak wiedziała, gdzie należy iść, bowiem zatrzymała się przed tymi oznaczonymi „302”
- Tędy – rzuciła krótko. Otworzyła drzwi i w tym momencie pękła żarówka na korytarzu. Ich jedyna bariera między nimi, a cieniami. Ślepa dziewczyna zdążyła tylko wepchnąć chłopaka w krąg światła, nim wokół niej owinęły się czarne kończyny i wciągnęły ją w mrok. Przerażony Tiago stojąc w progu nie mógł zobaczyć co się z nią dzieje, lecz krew, która go obryzgała była zbyt realistyczna, by mieć co do tego jakiekolwiek wątpliwości. Do jego uszu dobiegł tylko jej krzyk, ale jakby odległy.
A po podłodze potoczył się smutny palec.
Widzisz
Ona jest teraz częścią nas
Nie wierzysz
Słyszysz mnie, Tiago
To ja. Proszę, wróć do mnie

- Znowu to samo. Nie słuchaj ich chłopcze. – zza niego rozbrzmiał dziwny, klekoczący dźwięk, w którym można było jednak rozpoznać ludzką mowę – Jesteś dobry albo masz szczęście. Niewielu dotarło tak daleko w jednym kawałku.
Kiedy Tiago się odwrócił, ujrzał, jak w słabo oświetlonej kuchni, wśród tasaków, noży i szpikulców do mięsa siedzi najprawdziwszy szkielet w czapce kucharza. Jeden koniec szczęki zwisał mu smętnie, on jednak nic sobie z tego nie robił i dalej mówił: - Pomogę ci dostać się niżej. Jednak jest warunek. Jeśli popełnisz błąd, skończysz jako posiłek mieszkańców tego domu. Zgadzasz się? – to powiedziawszy, przesunął osełką po długim nożu, który właśnie trzymał w ręku. – Zresztą, to nie ma znaczenia. I tak musisz to zrobić. Na początek pomożesz mi przy obraniu, pokrojeniu warzyw, z których zrobimy sałatkę. Potem zadam ci pytanie.
Odsunął się, czyniąc mu przejście do stanowiska kuchennego, z przygotowanymi ingrediencjami.
W samym środku koszmaru musi być przecież przerwa na sałatkę, nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.15 23:36  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Ból coraz bardziej dawał mu się we znaki, coraz częściej potykał się, jednak dziewczyna ani trochę nie zwalniała, ciągnąc go przez korytarze. Miał ochotę poprosić ją, by przystanęli na chwilę, by złapał oddech, ale czuł na plecach oddech potworów, których siłę już zdążył poznać. To dodawało mu mocy, by robił kolejny krok, zbliżając się do ich celu.
Mijając kolejne drzwi niejednokrotnie otwierał usta, by spytać się, czy na pewno wie, gdzie idą. Dziewczyna, jakby nie patrzeć, była ślepa, więc istniało prawdopodobieństwo, że może nie widzieć drzwi, które są po obu stronach korytarza. Przecież mogli się za nimi schować, prawda? Mogli umknąć temu, co ich goniło. Coś jednak w jej postawie kazało mu zamknąć paszczę i po prostu jej zaufać. I tak ledwo łapał oddech, więc ciężko mówić o jakichkolwiek dyskusjach z jego strony.
Nagle wszystko potoczyło się ekstremalnie szybko, jakby ktoś przebił otaczającą ich bańkę. Ledwo dziewczyna otworzyła przed nimi drzwi, żarówka na korytarzu pękła z trzaskiem, obsypując ich deszczem szkła. Nim zdążył zareagować, został popchnięty w głąb pomieszczenia, upadając niezbyt zgrabnie na pupę. Z jego gardła wyrwał się przeraźliwy krzyk, wtórujący odgłosom dobiegającym z ciemności. Poczuł na ciele coś gorącego, a lepka ciecz spływała po jego twarzy, mieszając się z gorącymi łzami. Nawet nie chciał myśleć, co to było....
Ochrypły od krzyków, nie był już w stanie wydobyć z siebie głosu, gdy w jego stronę potoczył się samotny palec. Głębia okropieństwa, którego był świadkiem tak nim wstrząsnęła, że nie był w stanie wykonać choćby najmniejszego gestu. Drżąc na całym ciele, powoli wyciągnął rękę w stronę drzwi, wabiony głosem dziewczyny, gdy nagle, za jego plecami, rozległ się inny, chyba jeszcze bardziej przerażający, niż wszystko, co do tej pory słyszał. Ledwo był w stanie rozróżnić słowa, gdy, jak na komendę, odwrócił się w jego stronę. Powoli podniósł się z ziemi, widząc, że to tylko kolejny potwór.
Tylko? Kiedy nabrałeś takiej obojętności, chłopcze? Czy nie widzisz, ile noży ma przy sobie?
Coś jednak sprawiało, że postanowił mu zaufać. Nie pragnął jego śmierci, przynajmniej nie od razu. Podpierając się rękoma, próbował się podnieść, jednak udało mu się to dopiero za drugim razem. Poraniona noga dokuczała tępym bólem, do wtóru z rwaniem z dawnego, źle zrośniętego złamania.
- N... Nie zamierzasz mnie zabić? - Spytał jakby z nutą zdziwienia w głosie. To było nieprawdopodobne, dziwny szkielet w otoczeniu noży zdawałby się być pierwszą... istotą, której nie zależałoby na jego śmierci. Ba! Nawet chciał mu pomóc. Choć to "niżej" brzmiało co najmniej niepokojąco. Na jego pytanie skinął niepewnie głową, zdając sobie sprawę, że jedyną alternatywą, było przekroczenie progu, za którym czaiła się nieprzenikniona ciemność. Odruchowo skulił się, gdy osełka z przeszywającym dźwiękiem przesunęła się po ostrzu. Z jego gardła wyrwał się cichy, przerażony pisk, a on sam uświadomił sobie, że na tę krótką chwilę zamknął oczy. Nieśmiało otworzył je ponownie, jednocześnie spoglądając na jakże niewinnie wyglądające stanowisko do przygotowywania surówek. Przez chwilę przyglądał się mu, nie rozumiejąc, czy ten szkielet mówi poważnie.
Z drugiej jednak strony, tu nic nie jest normalne, prawda?
Kuśtykając i ledwo utrzymując się na nogach, zbliżył się do stanowiska, n którym w równym rządku ułożone były warzywa. Drżącą ręką sięgnął po nóż, by zabrać się za ich krojenie. Robił to powoli, choć nie dlatego, że nie miał wprawy. Wciąż był roztrzęsiony, wolał więc nie ryzykować, że straci palec. No i wolał zrobić to w miarę dokładnie, gdyż czuł, że od tego zależy jego życie.
- Kim Ty właściwie jesteś? I co to za miejsce? - Spytał, spoglądając na nieznajomego nieco nieśmiało. Zaraz też skulił się w sobie, jakby pożałował wypowiedzianych słów, co zresztą nie odbiegało od prawdy. Ze zdwojoną zawziętością wziął się za krojenie warzyw, jakby chcąc załagodzić nadchodzący wybuch gniewu potwora. Może dobrze pokrojoną marchewką uratuje swoje nędzne życie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 18:26  •  Powiedz mi, czego się boisz? Empty Re: Powiedz mi, czego się boisz?
Stuk, stuk, stuktuk.
Ostrze noża równymi uderzeniami wybijało rytm pracy. A ta szła błyskawicznie jak na ilość warzyw i rozmiary miski, do której mieli to wszystko zmieścić. Szkielet z dziwną zawziętością szatkował marchewkę, niczym swego odwiecznego arcywroga, który właśnie dostał się w jego chude ręce. Na pytanie chłopaka odwrócił głowę, wciąż oprawiając jarzyny i odezwał się, lekko kłapiąc szczęką.
- Ja? Tylko kucharzem w tym domu wariatów. Ale wszyscy wiedzą, że lepiej ze mną nie zadzierać.
Gdzie natomiast, pytasz? Czyżbyś nie wiedział? Czy te obskurne ściany i niegustowna boazeria nie przyniosły ze sobą napływu bolesnych wspomnień? Jeśli nie… to dobrze, bowiem świadczy to o twojej dojrzałości.
Ale nie jestem…
- urwał w tym momencie, gdyż chwiejąca siew zawiasach szczęka postanowiła właśnie upaść na podłogę i potoczyć się pod stół. Kościotrup jakby westchnął bezgłośnie, zrezygnowany, po czym schylił się i wydobył ją spod mebla. Z niemiłym chrupnięciem kość wskoczyła na swoje miejsce, a właściciel zastanawiał się, gdzie skończył..
Stuk, stuk, stuktuk.
- Z tego co wiem – potwór z wyraźną rozkoszą używał naprawionej szczęki. – czeka cię ciężka próba. Bo i zadanie nie jest łatwe. Nie znam niestety – wsypał marchewkę do miski i zajął się pietruszką – szczegółów. Jeśli dopisze ci szczęście, znajdziesz kogoś, kto cię poprowadzi. Jeśli nie… umrzesz.
Ostatnie słowo zakończył efektowną dekapitacją warzywa, którego główka malowniczym łukiem wyleciała w górę i wpadła wprost do garnka.
- Tutaj nie dosięgną cię cienie, lecz i tak musisz uciekać. Wolisz windą kuchenną, jako asystent czy raczej zaopatrzyć cię w latarkę i pójdziesz przez mrok? – wskazał najpierw dziwną szafkę stojącą nieopodal, a następnie drzwi, którymi tu wszedł.
- A obiecane pytanie brzmi: Jak wiele znaczy dla ciebie ten medalion? – czaszka wyszczerzyła się upiornie.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach