Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 06.10.13 20:04  •  Pokój nr 3 Empty Pokój nr 3
Zwykły pokój w grocie, udeptana ziemia zamiast podłogi, tylko ściany i sufit były zasłonięte drewnem. Jest tu zbity stary regał z książkami, duże miękkie łóżko, stół na którym jest wieczny syf w postaci papierów, papierosów, popielniczek robionych z puszek i butelek alkoholu, tych pustych i pełnych. W pokoju jeż też krzesło, jedno gniazdko, stary czajnik elektryczny parę kubków, karton z ubraniami. Całość ładnie oświetla zwisająca smętnie z sufitu żarówka.
...
Dziewczyna prowadziła mężczyznę po korytarzach pewna gdzie skręcić by dojść, gdzie potrzebuje. Dość szybko znaleźli się przed drzwiami jej pokoju. Wyciągnęła z kieszeni spodni klucz i przekręciła nim zamek w drzwiach. Posadziła mężczyznę na łóżku a sama usiadła naprzeciw niemu na krześle. Włączyła wodę, by się zagotowała i podała mu talerz z chlebem i dwoma kawałkami kiełbasy. Miał być to jej obiad, ale ona sobie weźmie coś później.
-Jedz, przyda ci się jeszcze, co chcesz do picia?
Mówiąc to wzięła papierosa leżącego na stole i zapaliła go. Po czym grzebiąc i przerzucając papiery wyciągnęła spodnich pusty kubek i popielniczkę.
-Dobra jedz spokojnie potem mi powiedz po kolei wszystko od kiedy zorientowałeś się, że jesteś zarażony.
Mówiła spokojnie siadając rozkrokiem na krześle kładąc łokcie z przodu na oparciu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 20:30  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tej podróży. Hm, i tak musi się spotkać jeszcze z ich hersztem. Um... Troszkę tak się obawia tego spotkania, gdyż w praktyce nie wiedział czego się spodziewać po dowódcy tej bandy, jak i po niej samej. Tyle ile wiedział to póki co słowa Lucky, oraz to, co widział, będąc żołnierzem. Zezwierzęcone istoty, dosyć brutalne, szybkie, konkretne i mordercze. Starał się spamiętać jak najwięcej z tego, co widział i słyszał po drodze. Dumę musiał jednakowoż i tak schować w buty, wszak iść pomagała mu kobieta, co dla faceta niezbyt miłe, no ale hej, nie ma aż tak wybujałego ego. Pomyślmy, dokąd się dostał? Pamiętał pustynię, zejście do pewnej formy groty i w dół, ledwie oświetlonymi przez pochodnie korytarzami. Odwracał wzrok za każdym razem, gdy natrafiał on na ogniste źródło światła. Ech... Co tu innego jednak zrobić? Nie spodziewał się w takim miejscu elektryczności.
W końcu gdzieś dotarli. Ciekawe, grota na klucz. Pomysłowe, acz raczej mało skuteczne. Tym niemniej, nie przyszedł tu krytykować. Pozwolił się bez oporów posadzić na łóżku, przytrzymując dłonią poły kurtki jaka się trzymała na jego barkach. W dłoń wciśnięty został mu talerz, na co puścił dłonią kurtkę i nieco "macając" sprawdził zawartość. Wysunął lekko rozdwojony język, "smakując" zapach. Mięso i chleb.
- Dziękuję... Jesteś zbyt miła, Lucky. Wystarczyłaby zwykła woda... Nie mam zbyt wielkich wymagań.
Uniósł wzrok w kierunku pytającej i odpowiedział, po czym zaczął powoli jeść. Na moment jednak przerwał i jakby "rozejrzał" się wokół, przekręcając głowę na boki.
- To siedziba tej "organizacji", tak? Powiedz mi... Czy tu jest jasno? W tym pokoju i ogółem w tym miejscu.
Jeśli nie jest tu zbyt jaskrawo, możliwe że byłoby to pierwsze miejsce, w którym mógłby zdjąć opaskę i spojrzeć normalnie na świat, bez obawy piekielnego bólu. Na jej polecenie kiwnął głową, zgadzając się.
Już po chwili opróżnił talerz, odstawiając go obok siebie na łóżku i uśmiechając się. Dawno już nie czuł tak pełnego żołądka, porównując do ostatniego czasu.
- Dziękuję jeszcze raz, to było niesamowite. Kiedy zaorientowałem się że jestem zarażony? W sumie, nie pamiętam dokładnie ile czasu minęło od momentu, gdy padłem, prawdopodobnie martwy między cegłami. Wiem że na pewno "to" nie męczyło mnie długo. Zostałem pozostawiony przez swoich "towarzyszy" na śmierć i faktycznie umierałem... Nie wiem ile dni, ale była to katorga. Ile leżałem "martwy"? Nie mam pojęcia... Wiem że dzisiejszy dzień to mój pierwszy dzień "nowego" życia. I już w trakcie tego dnia zdołałem zabić dwóch żołnierzy, gdy jakiś... Dziki instynkt przejął nade mną kontrolę, zmuszając mnie do pożarcia jednego z mężczyzn. Czułem to, widziałem, acz byłem obserwatorem tego, co robi moje ciało. Jak szarpało człowieka i pożerało go łapczywie...
Zasłonił nagle usta, ale zmusił się do przełknięcia powracającego posiłku przez wspomnienie tego działania. Westchnął wyraźnie, podnosząc głowę w kierunku, w którym prawdopodobnie dziewczyna siedziała. Musiał przyznać że czuje się zapewne nader swobodnie w swoim zachowaniu, wiedząc że jej gość jest "ślepy", a przynajmniej tak uważając.
- Kim jesteś? W tej organizacji, oczywiście.
Spytał, w sumie zaciekawiony tym faktem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 20:54  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Widząc jak wysuwa rozdwojony język ułożyła swoje wargi w lekko ironicznym szerokim grymasie przypominający uśmiech. Mruknęła sama do siebie nawet prawie tego nieświadoma.
-Och, ciekawe.
Wstała jednak z krzesła i podeszła do ściany gasząc światło. Zapadł całkowity mrok, jednak dzięki kocim oczom dziewczyna wróciła bezproblemowo na miejsce. Słuchała mężczyzny spokojnie i uważnie. Skoro poddał się instynktowi musi być poziomem E jak jej szef. Nie za dobrze, w końcu ciężko się pracuje z osobą, która nagle może ześwirować. Słysząc, że zjadł żołnierza zaśmiała się cicho dopalając i gasząc peta w pełnej popielniczce. Słychać było pstryknięcie zagotowanej wody jednak zignorowała je podchodząc do stołu tylko po to by zabrać z niego do połowy dopitą malinową nalewkę.
-Cóż to miałeś ciekawy dzień. Jest ciemno, spokojnie. Hmmm pomyślmy co by ci najpierw wytłumaczyć. Masz świadomość jakim zwierzęciem jesteś? Pewnie ni skoro chodzisz z opaską na oczach. To ci powiem, że jest możliwość że jesteś wężem. Wyczułeś może u siebie jakieś dziwne cechy, których nie posiadałeś jako człowiek?
Sama właściwie nie wiedziała od czego zacząć odkręciła butelkę i wzięła z niego porządnego łyka. Wyciągnęła butelkę w stronę Eza. I zaś się odezwała odpowiadając na jego pytanie.
-Jestem zastępcą szefa. Działa u nas jednak inny system nazw. Szef jest wilkiem, ja-Rottweilerem, mamy jeszcze Kotka jako osobę, która robi za naszą maskotkę. Doberman jest mordercą, Bernardyn to nasz prywatny lekarz, Chart to nazwa zwiadowcy, Ratlerek jest kablem informacyjnym. Jack russel terrier to chłopiec od wszystkiego, a Kundel to zwykły szary człowiek. Można powiedzieć, że na razie jesteś nieoficjalnym kundlem. Zależnie od umiejętności można ci nadać inny przydomek.
Cóż wytłumaczenie struktury na pewno było ważne, lepiej też powiedzieć najpierw o tym, niż później zacząć mącić mu w głowie o mocach i dodatkowych zdolnościach. Zresztą im szybciej dojdzie do siebie tym szybciej będzie przydatny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 21:27  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Chyba trochę pominął to jej mruknięcie, bo mógł je usłyszeć bez większych problemów, acz... Możliwe iż uznał dopytywanie o to za niegrzeczne lub nieprzydatne, więc po prostu zrezygnował z tej opcji. Słyszał jej kroki, najpierw nieco oddalające ją, a potem zbliżające spowrotem. Ciekawe w sumie, co zrobiła? Miał wrażenie jakby obraz za opaską stał się zupełnie czarny i pusty... Zgasiła całkowicie źródła światła? Interesujące. Znów słyszał kroki, co sprawiało że kobieta nie siedziała w miejscu bezczynnie, acz poruszała się. Ciekawe, co robiła? Nie miał całkowitej pewności co do jej czynności, acz miał swoje podejrzenia, które jednak wolał pozostawiać póki co, bez sprawdzenia.
Przysłuchał się jej słowom, a gdy zapewniła go że nie jest ciemno, z pewną dozą niepewności sięgnął do węzła jaki miał z tyłu głowy, utrzymujący jego opaskę na oczach. Powoli go rozwiązał i zdjął, acz ciągle słuchał jej słów. Obwiązał materiał wokół drugiego nadgarstka, by potem, niepewne rozchylić oczy. TAK! Pierwszy raz dzisiejszego dnia spojrzenie nie powodowało piekielnie ostrego bólu, a nawet pomimo całkowitej ciemności, nie widział tak fatalnie, wprost przeciwnie, można ująć. Widział wszystkie kształty i elementy, jedyne czego nie potrafił dojrzeć dokładnie, to kolory... Ale może to kwestia przyzwyczajenia wzroku do mroku? Tak czy inaczej, cieszyła go swoboda wzroku, a koci wzrok kobiety mógł ujrzeć typowo sokoli kształt... Fioletowych oczu.
- Cechy, pytasz? Owszem. Ostrzejszy słuch, wzrok wyostrzony do tego stopnia, iż widziałem każdy szczegół nawet z ogromnej odległości, nawet leciutkie drgnięcie mięśnia czy ruch żyły tłoczącej krew, a światło powodowało chęć wydrapania sobie oczu... "Smakowanie" zapachów i wyczuwanie ich dużo lepiej za pomocą rozdwojonego języka... I szybkość. Nie wiem jak to robię, ale posiadam szybkość na tyle ogromną, że spory kawałek drogi przebiegłem w oka mgnieniu... I... Hm... Nie tylko wężem.
Na dowód tego wyprostował przed siebie ramiona, po czym otarł o siebie szponami, powodując coś na styl niewielkich iskier.
- Wygląda na to że mam cechy zarówno węża, jak i drapieżnego ptaka... Sokoła zapewne. Tylko one mogą mieć tak niesamowity wzrok...
Dopowiedział do nieznacznego pokazu, opierając dłonie na kolanach. Teraz widział dokładnie butelkę, jaką wyjęła w jego stronę. Lekko wysunął język i już czuł, co to jest. Alkohol... Maliny. Hm... Ciekawe czy teraz mocniej go kopnie? Przyjął butelkę i pociągnął łyk, ale pomimo iż odczuwał smak znacznie silniej i ostrzej, tak nadal moc alkoholu była taka sama... Albo i słabsza.
W między czasie dowiedział się też, iż wyratowała go od śmierci zastępczyni szefa, oraz jakie są tu rangi i członkowie. Wszystkie nazwy to w praktyce rasy psów... Cóż, chyba spotka sporo istot psowatych. Zabawne, biorąc pod uwagę że z pewnością posiadał przed sobą istotę kocio-podobną. Tylko taka by widziała w ciemności na tyle dobrze, by móc w niej swobodnie się poruszać... Oddał butelkę kobiecie i kiwnął głową, na znak iż zrozumiał.
- Cóż, póki co jeszcze pewnie nie będę dla was nader przydatny, acz postaram się dług który zaciągnąłem jakoś spłacić, jak najszybciej. Co jeszcze możesz mi powiedzieć?
Musiał przyznać, iż był niezwykle zaciekawiony tym wszystkim. Jakby nie było, musi się jakoś odnaleźć w nowej sytuacji, prawda? Więc stara się chłonąć każdą informację jak gąbka i prosić o więcej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 21:57  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Widząc jego szpony uśmiechnęła się szerzej i zawołała wesoło.
-Coraz bardziej mi się podoba taka mieszanka wirusa.
Lubiła ciekawe mieszanki genetyczne. Teraz wiedziała, że dokonała dobrego wyboru, chłopak jest ogarnięty, dość mądry, skoro był w wojsku potrafi raczej walczyć a jego zwierzęce cery robią z niego wspaniałego zwiadowcę. Przynajmniej nie będzie strachu, że go zabiją za szybko. Kiedy mówił o długo zacmokała cicho i pociągnęła z butelki kolejny łyk oddając mu ją.
-U nas nie masz długu, dług możesz mieć jak uratujemy ci tyłek w czasie misji. Niech ci się nie wydaje, że cała sprawa jest na zasadzie "zrobię coś i sobie pójdę" tutaj jest trudniej niż u ludzi. Musimy walczyć o podstawowe potrzeby i własne życie. Będziesz musiał nauczyć się kontrolować własny instynkt i rozróżniać wroga od przyjaciela nawet na odległość. Pewnie nie potrafisz kraść, to jednak podstawowa umiejętność. Musimy dostrzec się niepostrzeżenie do miasta, zdobyć jak najwięcej i bezszelestnie się wycofać. Teraz jesteś na czarnej liście swoich przyjaciół, musisz wyrobić sobie kontakty u handlarzy. Jednak pamiętaj, nic w mieście nie jest za darmo i zawsze cena dla nas jest wyższa. Targuj się i gróź, nasza siła to broń, korzystaj ze swojej odmienności jak najczęściej.
Zrobiła, krótką przerwę i wstała przeszukując jakieś kartki na stole, musi się zastanowić jakie moce może posiadać mężczyzna. Zaczęła na niej bazgrać pojedyncze słowa, coś zakreślać i podkreślać. Potem położyła kartkę i zasłoniła innymi.
-Zapomniałam powiedzieć, że Wymordowani posiadają pewne nadnaturalne cechy. Niektórzy powiadają, że są to moce, jednak są to cechy typowo fizyczne. Każdy z nas jest silniejszy fizycznie, jesteśmy czujniejsi i u niektórych występują zwierzęce modyfikacje jak u ciebie czy u mnie.
Tutaj zrobiła krótką przerwę wskazując na swoje uszy. Po tym geście oparła twarz na ręce i zaczęła sobie masować czoło mówiąc dalej.
-No więc dalej, zazwyczaj mamy dodatkowe moce, u ciebie może być to ta owa wyjątkowa szybkość i wzrok. Możliwe, że odkryjesz u siebie jeszcze jakieś inne cechy, które będą mocą, a nie zmianą w DNA. Co dalej...hmmm...nasza rasa dzieli się zazwyczaj na kilka rodzai: zdziczali, którzy zachowują się jak zwykłe zwierzęta, osoby, zarażone wirusem ale kontrolujące swoje zdolności i zwierzęce instynkty. Są jeszcze ci, którzy nad sobą panują, ale czasem zdarzają się ataki.
Mówiąc ostatnie zdanie podniosła twarz patrząc mu z oczy i z uśmiechem podniosła rękę machając palcami jakby chcąc zwrócić uwagę na krew na jego dłoniach. Przez chwilę milczała by zaś rozpocząć mówienie podnosząc się jednocześnie po kolejnego papierosa.
-No więc zgadnij który typ to ty. Zadbam o to byś nabrał sił i zaczął treningi, musisz opanować dobrze swoje zdolności jak i inne potrzebne. Skoro długo byłeś człowiekiem na pewno znasz dobrze miasto, więc jedna lekcja już odpada i dobrze.
Skończyła i odpaliła kolejnego papierosa czekając na jego odpowiedź i pytania, ale się nagadała. Dawno tylko nie klepała językiem, aż ją twarz zaczęła boleć przez to. No ale cóż praca to praca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.13 22:56  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
- Jak to się stało w sumie iż mam te... Te mutacje zwierzęce?
Spytał nader poważnie, nieco kontrastując od jej wesołości, którą trochę nie podzielał. Dla niego to było jeszcze zbyt dziwne, by dostrzegał zalety posiadania tak naturalnej i niezwykłej broni jak szpony, by dostrzegał zalety swojego ostrego wzroku i czułego węchu, by dostrzegł że jego wyszkolenie wojskowe pomoże mu teraz i tutaj. Zbyt dziwne i nie... Niesamowite to w praktyce dla niego. Musi przestać się tego bać, a w końcu ujrzeć, jakie to niesamowite...
Posłuchał jej uważnie, przyjmując z powrotem butelkę, która była już w sumie na sporym wykończeniu. Upił kolejny łyk, tym razem mniejszy, a następnie odstawił butelkę na stół, tak mu się zdawało przynajmniej, słuchając kobiety. A zatem nie ma długu, nie takiego... Cóż, musi zrozumieć że to działa teraz znacznie inaczej w porównaniu do tego, do czego został przyzwyczajony. I musi się zmienić...
- Dotąd byłem raczej żołnierzem, osobą honorową... Nie musiałem kraść, nie musiałem grozić... Sporo się zmieni jak widzę, więcej zapewne, niźli bym chciał... Cóż, chyba i tak nie mam innego wyjścia, prawda?
Uśmiechnął się nieco krzywo, wiedząc jak wojsko i mieszkańcy Świata 3 prześladują "wynaturzonych" jego i jej pokroju. Tak, doskonale to wiedział. Ech, całe życie się zawaliło i teraz pora je odbudować. Cegiełka po ciegiełce, najlepiej od fundamentów. Przyglądając się jej działaniom z kartkami nieco w zamyśleniu i nie do końca świadomie napomknął o czymś.
- Ciekawe czy macie tu gitary... Chętnie bym przygrywał coś, choćby dla własnego rozluźnienia i rozluźnienia innych...
Co prawda spodziewał się iż istoty wrażliwe na dźwięki, a było ich tu pewnie sporo, nie bardzo by widziały grajka z gitarą w dłoniach, no ale hej... Po prostu to jego hobby i lubi to, nic więcej. Pomarzyć można, prawda? Prawda.
Napomknięcie o tym, iż wymordowani posiadają nadnaturalne cechy przykuło uwagę sokoło-okiego. Czyżby posiadał jeszcze jakieś nadnaturalne talenty? W sumie... Ta szybkość i ten wzrok... Zbyt silne, by mogły być zwyczajnym wyostrzeniem. Dużo za silne, choć co on się znał. Słuchał uważnie mimo wszystko, swoje przemyślenia póki co odgarniając na bok jak miotłą. Jej gest zmusił go do spojrzenia na dłonie i szpony, które jeszcze nosiły ślady krwi... Tiaaaa. Westchnął, podnosząc spojrzenie z powrotem na kobietę. Raczej bez trudu domyślił się, którym był. Hm... Zadba o niego, poczuł się wyróżniony, naprawdę.
- Domyślam się którym typem jestem. Tym ostatnim. Skąd jednak to "zadbanie" o mnie? Jestem przybyszem, żołnierzem który przemienił się w jednego z was... Czy nie powinnaś dodatkowo jeszcze mnie potorturować czy coś? Um... Wybacz jak cię to urazi... Światopogląd jaki wbijany jest do głowy mieszkańców Świata 3 jest... Cóż, nie taki jaki być powinien, delikatnie ujmując. Rozumiem że tutaj trzeba być twardym, nie pozwolić sobie na delikatność czy inne, tego typu rzeczy, prawda? Grozić, bić, szarpać... Dużo zmian jak na jeden dzień.
Wplótl dłoń we włosy, przeczesując je nieco w tył... I nagle poczuł dosyć dziwny kształt, od którego dotknięcia drgnął wyraźnie, jakby to było coś nader czułego. Przesuwając po tym w celach badawczych czuł się jakby to samo robiono z jego przyrodzeniem... Przestał po chwili, wzdychając.
- Fajnie, to doliczmy wrażliwe pióra do kompletu. Um... To twój pokój, prawda? Rozumiem że ja będę spać pewnie poza tym miejscem póki nie jestem jednym z was, prawda? I... Jak szybko rozpocznął się te treningi? Chcę jak najszybciej zacząć działać.
Przy ostatnich słowach uśmiechnął się wyjątkowo pewnie. Taka była prawda, chciał zacząć działać jak najszybciej i znaleźć się w tym miejscu. Stanie w miejscu sprawi tylko, że więcej wątpliwości go złapie i myśli, a tu trzeba kuć żelazo, póki gorące. I to dosłownie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.13 17:50  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Słysząc pytanie o mutacjach odpowiedziała szybko i bez zastanowienia. Najprostszą definicją była raczej właśnie ta książkowa, której użyła.
-Wirus X częściowo zmienia materiał DNA człowieka upodabniając go do zwierzęcego, przez co u wymordowanych widach nieludzkie cechy i umiejętności.
Słysząc, o jego honorowości pokręciła głową. Cóż może próbować targować się z ludźmi, jednak sama dobrze wie, że nie jest to łatwa ani przyjemna czynność.
-Nie musisz kraść, musisz po prostu nauczyć się zdobywać wszystko, co ci potrzebne.
Najprostsza i najszczersza odpowiedź na jaką było ją stać. W końcu sam mógł wykorzystać dawne, ludzkie kontaktu o ile go nie zabiją przy rozmowie. Kradli, bo to było dużo łatwiejsze i szybsze, do tego nie ryzykowali tak bardzo, jak przy uczciwych transakcjach.
Wzięła butelkę ze stołu i w dwóch łykach opróżniła ją do końca. Słysząc o gitarze pokiwała przecząco głową, po czym uśmiechnęła się i odpowiedziała wesoło.
-W takim razie masz już coś, co do zdobienia.
No paczcie, jak ludzka potrzeba posiadania szybko się ujawnia. Zresztą nic dziwnego, w końcu jakoś w może połowie byli jeszcze ludźmi. Znalazła na stole kolejna, tym razem prawie pełną butelkę i otworzywszy ją podała mężczyźnie. Tym razem był to chyba rum, nie sprawdzała dobrze, nie interesowało ją to. Ma działać i tylko to jest ważne. Zanim odpowiedziała na jego pytanie musiała pomyśleć. Czemu mu pomaga? Pewnie dlatego, że tak została nauczona. Dzieci ulicy nie patrzą na status ludzki, jeśli mogą udzielić pomocy to robią to, kiedy widzą, że ktoś naprawdę jej potrzebuje.
-Nie, tu jest całkowicie inaczej. Trochę tylko inaczej niż u ludzi, oni walczą słowem i niszczą przeciwnika psychicznie by sam się zabił. Tutaj walczymy, jesteśmy zwierzyną i w każdej chwili z łowców możemy się zmienić w ofiary, pamiętaj. W tym miejscu ci nic nie grozi, to jest dom a my jesteśmy watahą. Chronimy członków swej rodziny i kiedy trzeba idziemy za nimi nawet w ogień piekielny.
Widząc jak reaguje na swój własny dotyk i słysząc jego słowa zachichotała cicho. Pozwoliła mu mówić do końca. Dopiero po chwili miała zamiar się odezwać wyjaśniając ostatnią rzecz.
-Będziesz tu spać, póki nie przydzielimy ci pokoju, masz go sobie sam ozdobić jak chcesz, klucz będzie należał do ciebie i możesz sobie wybrać z wolnych. Jak jesteś śpiący to się połóż i wypocznij. Trening zaczniesz jutro, jeśli będziesz potrafił ustać o własnych siłach.
Mówiła cały czas wesoło z tym swoim, typowym, szalonym uśmieszkiem na ustach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.13 22:06  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
- Rozumiem... Brzmi logicznie.
Stwierdził krótko, nie chcąc przeciągać dłużej rozmowy o tym, bo chciał w sumie spytać jeszcze o jeden czynnik jakim było to, w jaki sposób "zwierzęta" są dobierane przez wirusa dla danej osoby do modyfikacji DNA, innymi słowy, czemu Lucky jest kotem a nie np. żabą, a Ez ma mieszane geny sokoło-wężowe a nie dla przykładu geny myszy. Tak, to go ciekawiło, ale nie chciał sobie już bardziej tym zaprzątać głowy. Będzie miał jeszcze na to czas, i to w sumie dosyć dużo, skoro teraz całe swoje życie będzie mieć na poznawanie nowego samego siebie, prawda?
Przy słowach iż nie musi kraść początkowo kapkę nie zrozumiał o co jej chodzi, ale już po chwili jakoś to skapował. Kiwnął głową, ukazując zrozumienie. Wszystko, co potrzebne... Czyli zapewne głównie jedzenie, wodę i leki. Hm... Swoją drogą, ciekawiło by go, jakby zareagowały osoby jakie znał wcześniej, gdyby się pokazał teraz taki, jaki jest. Chudy, bliższy swoim wyglądem trupowi niż żywej osobie, z szponami miast paznokci, wzrokiem sokoła i językiem węża. YEP. To by było ciekawe.
W sumie nie chciał odpowiedzi na to pytanie, a słysząc ją zdał sobie sprawę z tego, że powiedział te słowa na głos. Westchnął z lekkim uśmiechem, bo inaczej nie miał jak zareagować.
- Zapewne. W swoim domu miałem gitarę, ale wątpię by moje mieszkanie teraz jeszcze miało jakiekolwiek meble po mnie... Pomijając fakt że przebicie się tam byłoby zbyt trudne. Cóż, coś się wymyśli.
No, może i szybko się ujawniła, ale to już przyzwyczajenie że od czasu do czasu chce się pograć, kiedy prawie każdego wieczora się coś przebrzdąkiwało, prawda? Widząc kolejną, prawie całą butelkę alkoholu zastanawiał się nad kilkoma kwestiami. Raz, czy ona chce go spić. Dwa, ile ona ma tego alkoholu. Trzy, czy w takim razie alkohol tu jest tańszy od wody? Bo taki się wydaje przynajmniej.
Mimo wszystko, nieco kurtuazyjnie przyjął butelkę z trunkiem i, jeszcze się nieco nie przyzwyczajając do tego gestu, wysunął język z ust. Drażniący zapach alkoholu zmieszany z pewną nutą słodyczy. Rum? Miał wrażenie że to rum, choć sam nie miał okazji pić, tak wiele razy słyszał o nim opowieści. Cóż... Za nową znajomość pociągnął łyk z butelki i nabrał pewności co do tego, że rum to mocny trunek. Aż lekko potrząsnął głową, nieco się krzywiąc. Może nie jak wódka, ale na pewno dosyć mocne. Odstawił butelkę na stół i chyba już sobie daruje picie. Pierwszego dnia życia się rozpić? Co to za przyszłość by była, khu.
Hm, ciekawe nad czym tak rozmyślała przed odpowiedzią. Tak trudnym było pytanie, czemu mu pomogła? Koniec końców jednak uzyskał odpowiedź. Kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Rozumiem. Przyjmujecie tak z otwartymi ramionami każdego wymordowanego jaki potrzebuje pomocy? Um... Jak już mówiłem... Jesteście bardziej humanitarni niż ludzie.
Skwitował te słowa nieco ironicznym, krótkim śmiechem. Tak... Bardziej ludzcy od ludzi. Zaiste paradoksalne słowa, a jakże trafne do opisania tego, jak kontrastowa bywa rzeczywistość od historyjek, prawda?
Uzyskał po chwili odpowiedź na ostatnie pytanie, ignorując chichot. Sam by pewnie chichotał... Gdyby to nie jego ciało tak zareagowało. Czyli póki nie przydzielą mu pokoju, śpi tutaj, a jak przydzielą, ma swobodę co do tego, jak będzie wyglądać. Pokręcił głową przecząco na stwierdzenie a pro po bycia śpiącym.
- Śpiący nie jestem, ale z pewnością jestem zmęczony tym dniem... I chyba dobrze by było się przespać z tym wszystkim. Nie liczę na to że obudzę się z tego, bo wiem iż to rzeczywistość, ale... Wolałbym jednak po prostu przespać się z tymi problemami i myślami. Dziękuję jeszcze raz za wszystko, Lucky.
Przy mówieniu ostatnich słów ściągnął z siebie kurtkę, po czym zmusił swoje ciało do podniesienia się. Zachwiał się, aczkolwiek nie upadł, co już było niezłym sukcesem. Przeszedł krok, dwa czy trzy, po to by móc oddać kobiecie jej kurtkę, po czym wrócił na łóżko, siadając na nim.
- Sądzę że będę jutro gotów do działania, przynajmniej mam taką nadzieję... Um... Znajdzie się jakaś koszula może? Mimo wszystko, sam w sobie płaszcz nie jest aż tak dobrą ochroną przed zimnem, szczególnie czegoś takiego chudego jak ja.
Mówiąc to odwiązywał właśnie pochwę katany od pasa oraz zdejmował pas z pochwą No-Dachi z pleców, a obie bronie odłożył pod ścianę obok łóżka. Co prawda tu, nieco pod ziemią było nawet ciepło, ale na górze... Wątpił.
- Mam nadzieje że będę użyteczny i nie zawiodę zaufania, jakim mnie obdarzyłaś. Um... Tą krew którą mam gdzie nie gdzie jeszcze postaram się jakoś zmyć śliną, bo wątpię by warto było na coś takiego marnować wodę.
Kontynuując kolejne słowa częściowo do siebie a częściowo do niej, ściągał zapięcia rękawów z ramion, które potem odłożył na krawędzi łóżka, a następnie zdjął płaszcz, jaki też tam odłożył. Teraz dużo mocniej uwidocznił swoją anorektyczną klatkę piersiową i to, jak bardzo jest chudy. Nie mal każda kość była na wierzchu, a brzuch był jedną, wielką, wklęsłą "dziurą" wprost. Następnie rozwiązał sznurowadła butów, po czym wyjął stopy z nich, a następnie "padł" sobie na łóżko, układając się w miarę wygodnie. Hm... Całkiem przyjemnie mu się leżało, to musiał przyznać.
- Będziesz mnie pilnować?
Spytał pół-żartem pół-serio, uśmiechając się nieznacznie do kociej panienki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.13 22:32  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Słuchała jego słów spokojnie do końca. Gdy odłożył butelkę wzięła ją równocześnie odpalając kolejnego papierosa. Czy przyjmuje każdego? Nie, część zabija jak widzi, że są za słabi by żyć. Ale o tym nie powinna mówić. Tak samo jak nie powinna mówić o tym, że katuje swoich wrogów kiedy jest potrzeba. To wszystko lepiej przemilczeć dla bezpieczeństwa.
-Spokojnie śpij sobie, zaraz ci dam coś do przebrania. Pozwolisz, że do łazienki poprowadzę cię rano, bo nie wiem czy rurę naprawili.
Z papierosem i butelką wstała co chwilę zaciągając się i biorąc potężne łyki podeszła do kartonu i chwilę w nim pogrzebała. Wyciągnęła z niego zwykłą czarną bluzkę i jakieś spodnie od piżamy.
-Łap.
Wyciągnęła sobie również jakiś biały, nieokreślony łach, po czym wróciła do stołu i chwilę postała nad papierami słuchając dalszych słów mężczyzny. Chce być użyteczny? To dobrze, ludzi potrafią wyszkolić żołnierzy tak by nauczyć ich szacunku do przełożonych i wytrzymałości w trudnych warunkach. Sama miała nadzieję, że mężczyzna nie okaże się na długo zbędną gębą do wyżywienia dla niej. Ostatnio za dużo dziur zrobiło się w murze i musi pilnować by nie wymordowali połowy zwierzaków.
-Spokojnie, ślady krwi to nic, chyba że bardzo ci przeszkadza, to dam ci wodę.
Machnęła ręką i odezwała się wydmuchując dym. Wzięła jeszcze jeden łyk i podeszła do półki z książkami. Wyciągnęła stary tom w purpurowej okładce i otworzyła go. W środku była prawie cała apteka środków uspokajających i usypiających. Wyciągnęła kilka tabletek i położyła na stole koło popielniczki. Zabierając rękę zatrzymała się w połowie ruchu i spojrzała niepewnie na mężczyznę.
-No, raczej wiesz, że i tak z tobą śpię w jednym łóżku. Zresztą spokojnie, nawet z takim wzrokiem nie wyjdziesz stąd sam.
Mówiła to z ciepłym uśmiechem, jednak poważnie. Odłożyła książkę na miejsce i wróciła do stołu. Spokojnie i bez skrępowania związała włosy w kok, po czym zaczęła się rozbierać. Buty, bluzka, spodnie, stanik. Wszystko spokojnie lądowało na oparciu krzesła a ona sama założyła na siebie długą do kolana koszulę z obciętymi do połowy rękawami. Dopaliła jeszcze papierosa po czym zgasiła go.
-Chcesz jakieś tabletki nasenne?
Zapytała spokojnie i starała ułożyć papiery w jakąś zorganizowaną kupkę. Były to głównie jakieś nieznane plany, rysowane bez ładu i składu, tak by tylko ona mogła się rozczytać. Jakieś nabazgrolone notatki i czarny, cienki i obryzgany krwią zeszyt, który był jej pamiętnikiem. Po chwili jednak zrezygnowała z robienia porządku i wzięła tabletki. Odłożyła dwie z nich i resztę połknęła popijając rumem. Spokojnie podeszła do łóżka i usiadła na nim koło mężczyzny.
-Co mogę ci powiedzieć to dobranoc.
Spokojnie położyła się na lewym boku i przykryła kołdrą. Czuła się zmęczona i chciała już spać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.13 18:27  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
Troszkę niepokojące było przemilczenie tego pytania, bo dawało powody do podważania tej "humanitarności" tej organizacji, hm. Znaczy owszem, potrafił zrozumieć iż czasem lepiej kogoś zabić niż pozwolić mu się męczyć i pozwolić mu cierpieć, ale... Wolałby coś takiego usłyszeć by w razie czego, być świadom tego, co może się stać z nim jak będzie zbyt ranny, by się przydawać. Tak... Wtedy będzie kulą u nogi. Kulą do odstrzału.
Kiwnął głową na jej słowa. Naprawdę, przydałaby mu się jakakolwiek koszula na ten tors, bo w tej imitacji płaszcza prędzej zamarznie na powierzchni, niż gdzieś przejdzie się. Kiwnął głową co do słów, wskazując iż rozumie.
- Mam nadzieje jednak że już będę umiał przejść się do niej sam...
Mruknął częściowo do siebie a częściowo do niej, po czym skupił swoje spojrzenie na poczynaniach kobiety. A tak, miała wyciągnąć coś do przebrania... Złapał za bluzkę i prawdopodobnie dół piżamy, i gdyby nie fakt że nie jest u siebie to by pewnie nie przebierał spodni, ale woli nie pobrudzić tym, czym mogły nasiąknąć te spodnie przez leżenie "trupem" tyle czasu pościeli, więc... Rozpiął spodnie i zsunął je z siebie, po czym włożył ten dół od piżamy, swoje spodnie odkładając wraz z resztą ubrania. Włożył też tą koszulę i musiał przyznać już teraz, że czuł się dużo lepiej niż ranem... No i miał nadzieje, że jutro będzie na tyle dobrze by mógł się swobodnie poruszać i... Działać. Skoro trening jutrem, to warto móc chociaż w nim uczestniczyć, prawda?
Przyjrzał się śladom krwi posianym po jego ciele. Na dłoniach, pod koszulą na klatce piersiowej, pewnie na twarzy też ma... Aż w końcu pokiwał przecząco głową.
- Jakby nie było, muszę przywyknąć do tego widoku, wszak kontrolę nie zawsze zachowam. Lepiej więc zacząć od razu.
Odpowiedział z przekonaniem. Owszem, dużo lepiej jest zacząć od razu przywykać do tego widoku, by był mniej szokujący w następstwie czasowym... No i musi się też nauczyć zapachu krwi ludzi. Bo teraz ci ludzie będą jego "wrogami"...
Po chwili spojrzenia na krew jaka pokrywała jego szpony i dłonie, uwagę Eza przykuło działanie dziewczyny. Widząc zapas różnych tabletek zastanawiał się, po co jej tego tyle, czyżby miała podobne problemy z samookontrolą co on? A może zna kogoś innego kogo tym faszeruje?
Jej słowa raczej nie były zaskakujące dla Ezechiela. W końcu, to jej mieszkanie, więc spodziewał się, że będzie spać na łóżku... A że jest tylko jedno, to wylądują w nim oboje.
- Miałem na myśli czy ranem mam nie wykonywać gwałtownych ruchów, bo dla bezpieczeństwa możesz mi trzymać nóż przy gardle... Ale mam nadzieje że nie będzie to konieczne.
Pokiwał głową w zamyśleniu i nadziei, że naprawdę ranem nie poczuje zimnej stali przy gardle z tekstem "jeśli masz wstać, to powoli" czy coś. Kij wie jakby mógł zareagować zaspany... Może nawet by mógł być groźny? Tia, groźny. Anorektyk ze wszystkimi kośćmi na wierzchu, niemal że szczeniak w porównaniu do niej i miałby być zagrożeniem? Dobre sobie.
Widząc że Lucky ma w planie się rozebrać, nieco z powodu męskiego poczucia godności i szacunku do niej, odwrócił wzrok w bok. Nie mógł nie przyznać że jest naprawdę urodziwą kobietą, ale, ale, ale, hola Ez, daj spokój. Nawet nie próbuj, nie w takim stanie. Nie ma szans. Na pytanie pokręcił przecząco głową, siląc się na lekki uśmiech.
- Raczej dam radę, mam nadzieje że koszmary dzisiejszego dnia nie będą mnie dręczyć... Hm, czy to tylko ty, czy wszyscy przejęli po zwierzętach brak obaw przed nagością?
Spytał z CIEKAWOŚCI, nie by jakoś wskazać paluchem że jest bezwstydnicą czy coś. Po prostu zastanawiało go to, czy też przestanie czuć jakikolwiek wstyd wobec własnych działań, tracąc w ten sposób jakiś odłamek człowieczeństwa. Gdy zbliżyła się, przesunął swoje "zwłoki" tak, by miała jak najwięcej miejsca.
- Uhm... Dobranoc zatem, Lucky.
Odwrócił się na bok tak, by być do niej plecami, po czym zamknął swoje oczy, starając się odprężyć, a swoje myśli skupić na WSZYSTKIM oprócz tego, co działo się ranem tego dnia... Walki... Krwi... Kanibalizmu... Cholera, miałeś o tym nie myśleć! Z nieco zgrymaszonym wyrazem twarzy, ale jakoś udało mu się usnąć... Czy dobrze spał to inna historia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.13 19:18  •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
-Spokojnie, nie zabiję się w nocy, ani nie wykopię z łóżka więc śpij dobrze.
Powiedziała mu od razu z uśmiechem, nigdy nie wpadł jej do głowy podobny pomysł i raczej nie wpadnie. Spokojnie wykonała wszystkie przygotowujące do snu czynności i odpowiadała na jego pytania z uśmiechem na ustach. Mimo, że musiała się naprawdę długo nad nimi zastanowić. Czy przestała się wstydzić odkąd była kotem, nie. Ona po prostu nigdy się nie wstydziła tego, w końcu była lafiryndą.
-Nie, to raczej przyzwyczajenie z życia ludzkiego, tak jak wiele cech, które się posiada.
Spokojnie położyła się spać, jednak nie spała. Jeszcze nie, jeszcze parę minut i udała się w błogą krainę snu. Spokojnie cicho i ciemno. Nie ma nic, niczego i nikogo w ogół niej. Przewróciła się na drugi bok, czuła przy sobie coś ciepłego i miłego. Jak to koty mają w zwyczaju przytuliła się do tego ciepła przez chwilę cicho pomrukując nieświadomie w błogim śnie. Obudziła się dopiero nad ranem, może była piąta, a może szósta. Wstała i na palcach wyśliznęła się z pokoju. Najciszej jak tylko mogła by plątaniną korytarzy trafić do ich skarbca, gdzie było jedzenie a później wrócić do pokoju z chlebem, kiełbasą i paroma plasterkami sera. Weszła do pokoju i stawiając wszystko na stole zaś położyła się do łóżka by nacieszyć się ciepłem płynącym od ludzkiego ciała. Dawno tego nie czuła i chciała się tym nacieszyć. W końcu nie wie kiedy będzie mogła tak spokojnie z kimś pospać. Przymknęła oczy nie śpiąc jednak balansując między snem a jawą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Pokój nr 3 Empty Re: Pokój nr 3
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach