Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Dying hope in this town of strangers... Ourellsyg_wpsaqhq
Early birds flying oh so high
Standing trees, brother in arms
Dying hope in this town of strangers


Godność: Można powiedzieć, że pilnie strzeżona, choć nie jest to do końca prawdą. Prawdziwym imieniem zwykł się nie przedstawiać, uważając, że lepiej będzie pozostać w jakimś stopniu anonimowym, ale nikt z jego otoczenia nie wydawał się ubolewać nad tym faktem. Z racji tego, tajemnicy nie ma, bo skoro nikomu nie chce się uchylać jej rąbka, to po prostu traci to swój sens, prawda? Zachariel z osobistych powodów woli, gdy ludzie zwracają mu się po pseudonimie. Tylko wyszczególniona grupa osób jest w stanie skojarzyć go z prawdziwą godnością. Cała reszta albo nie zaprząta sobie nim głowy, albo po prostu już podczepiła pod niego karteczkę z napisem Ourell Archangel.
Płeć: Nie ulega wątpliwości, że jest to osobnik płci męskiej.
Wiek: Przekraczający ludzkie pojęcie. Po dzisiejszym świecie chodzi mnóstwo osób, których czas został z różnych nienaturalnych powodów przedłużony, ale Ourell z pewnością się do nich nie zalicza. Jako byt powstały z tchnienia Kreatora, pełni swoją anielską służbę już kilkanaście tysięcy lat, jak nie więcej. Trwał u boku Boga od początku, do samego końca, nie zniechęcając się do życia nawet, gdy jego ukochany Pan postanowił go opuścić. W przeszłości nikt nie zwykł wyczekiwać z niecierpliwością swoich urodzin, wgapiając się z nadzieją w kalendarz, toteż jego dokładny wiek pozostaje nieokreślony.
Orientacja: Gdy żyje się dla innych, kocha się wszystkich tym samym rodzajem miłości, który bynajmniej nie opiera się na pocałunkach, wspólnych wieczorach czy romantycznych randkach. Anioł za bardzo skupia się na swoich obowiązkach, przez co w głowie wbiło mu się przekonanie, że myślenie o drugim człowieku w sposób odbiegający od neutralnej opiekuńczości, jest po prostu szkodliwe. Nie chce zauważyć dobrych aspektów bycia zakochanym, ponieważ wie, że negatywnie odbiłoby się to na jego pracy. Dlatego Ourell uważa się za aseksualistę.
Miejsce zamieszkania: Od wielu lat zamieszkuje Desperację, a najbardziej umiłował sobie jeden z pokoi w siedzibie Kundli.
Organizacja: Jak było wspomniane wyżej, grzeje tyłek na pieskim rewirze, z dumą nosząc zawieszoną na szyi żółtą, podniszczoną chustę z naszytym Bernardynem. W DOGS pełni rolę medyka, będąc kierowanym chorą potrzebą pomocy innym ludziom, co nieświadomie doprowadza go do powolnego wyniszczenia. Jako Anioł Stróż, który z ukrycia opiekuje się wszystkimi członkami Kundli, nakłada na siebie ogromny stres, który nie raz wykańcza go bardziej, aniżeli same trudy życia, związane z przebywaniem w Desperacji.

Carbon streets on a rainy day
Carpets of leaves under my feet
The dawn is coming to my town of strangers


Moce:
- Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście w szkole. Liceum, pełen prestiż, wszystkim zależy na dobrej opinii. Idziecie do stołówki, nabieracie sobie jedzenia na tacę, gdy nagle.. ups! Okazało się, że zignorowanie rozwiązanej sznurówki nie było dobrym pomysłem i tak oto walasz się po ziemi z niedopieczonym schabowym na łbie i surówką pod koszulką. Co najchętniej zrobiłbyś w takiej sytuacji? Owszem. Zniknął. Ourell co prawda nigdy nie doświadczył takiego upokorzenia, ale umiejętność stania się na jakiś czas niewidzialnym całkiem pomaga w życiu. Szkoda, że jest zbyt prawy, aby wykorzystać tą zdolność we właściwy sposób - w damskiej łazience.
- Posiada imponującą wiedzę na temat leczenia, jednak czasami nawet wieloletnie doświadczenie jest niczym wobec wyjących z bólu pacjentów, którzy nie dość, że cholernie cierpią, to jeszcze muszą natychmiastowo wrócić na misję, by ponownie rzucić się w wir walki po nowe obrażenia. Ourell'owi nigdy nie uśmiechały się misje, jednak jeżeli tylko zachodzi taka konieczność, jest gotowy poświęcić się i na nią wyruszyć, by leczyć rannych swoim własnym dotykiem. Nie lubi używać tej mocy, ponieważ znacznie go osłabia. Nawet przy głupiej złamanej ręce jest w stanie stracić przytomność na dłuższy czas, niemniej, jego zdolności czasami się przydają.
- Nie chwali się swoją przynależnością rasową, niemniej pewne przywileje z tym związane posiada. Ourell, a właściwie Zachariel, posiada ogromne, śnieżnobiałe skrzydła, które niejednego potrafiłyby zachwycić swoim majestatem. Są naprawdę piękne, a co najważniejsze - użyteczne. Siła włożona w jedno zamachnięcie lśniącymi piórami, jest w stanie podnieść jego brzydkie dupsko i ponieść w niebiosa. Mocą się nie chwali, ale sam fakt jest. {Rasowe}
- Gdy strumyk płynie z wolna... to Ourell zaiwania z niego wodę, bo może. Władza nad żywiołem wody, to nie przelewki! {Rasowe}

Umiejętności:
- Celem jego istnienia zawsze było pomaganie ludziom. Kiedyś wystarczyło, że obserwował sobie danego delikwenta z góry, ewentualnie szepcząc mu do ucha jakieś wspaniałomyślne rady, które ułatwiały mu podejmowanie słusznych decyzji. Odkąd jednak oficjalnie zszedł na ziemię, pojęcie pomocy uległo pewnej zmianie. Ludziom dobre rady zaczęły nie wystarczać, a że czasy były trudne, Ourell musiał nauczyć się wykorzystywać swoją pełną materialność w świecie, w którym się znalazł. Stąd też jego zamiłowanie do bandaży, plastrów i innych tabletek na rozwolnienie. Posiada obszerną wiedzę medyczną i zawsze jest w gotowości, by się nią posłużyć. Nie ma nikogo lepszego do udzielenia pierwszej pomocy komuś, kto właśnie złamał rękę, stracił przytomność czy zakrztusił się obwarzankiem.  
- Kompletnie tego po nim nie widać, jednak Ourell jest zaskakująco troskliwą osobą. Jego głównym zajęciem w organizacji jest składanie do kupy rozpadających się członków, jednak anioł w żadnym wypadku nie ogranicza się tylko do tej jednej funkcji. Można powiedzieć, że posiada umiejętności typowej gosposi. Gotuje, sprząta, szyje... o ile nie ma warunków, by w pełni pochwalić się swoimi zdolnościami kulinarnymi - choć się stara, wiadomo - o tyle krawcowa byłaby z niego całkiem dobra. Zszywa rozwalone poduszki, nakłada nowe łaty na szmaty, które niektórzy nazywają ubraniami, a nawet raz wydziergał szalik, który rozpadł się po jednorazowym użyciu, bo życie. Poza tym ogarnianie chaosu wokół siebie idzie mu zaskakująco szybko. Nieporządek nie ma z nim szans!
- Jest z niego taka dobra mamusia. A co czyni go jeszcze lepszym? Ano to, że większość z tych umiejętności potrafi wykonywać w tym samym momencie. Podzielność uwagi sprawia, że jest w stanie naklejać plaster na czoło jednego z poszkodowanych, jednocześnie gotując polową grochówkę na obiad, przy okazji składając świeżo odrestaurowane swetry w jedną, zwartą kupkę.
- Czasami nawet niepozorny medyk musi opuścić bezpieczną siedzibę i wyruszyć na misję, wplątując się w wir walki. Na bijatyki z jego udziałem nie ma co liczyć, jednak przy odrobinie szczęścia da pokaz swoim niebywałym umiejętnością zwinnego i szybkiego poruszania się. Przydatne, gdy chce się skądś natychmiastowo ewakuować rannego. {Rasowe}
- A gdy samemu staje się rannym? Ourell nie musi się tym martwić, a przynajmniej nie aż tak bardzo. Dzięki zwiększonej regeneracji ciała, goi się całkiem ładnie i szybko. {Rasowe}

Słabości:
- Nie widzi na prawe oko, a co za tym idzie, jego zdolności wynikające z obserwacji otoczenia nieco kuleją. Mimo wszystko trudno jest wszystko ogarnąć za pomocą jednego ślepia (no, shit).
- Ourell non stop chodzi niewyspany. Bezsenność boleśnie daje o sobie znać niemalże w każdy dzień, a wszystko przez to, że bardzo łatwo się przejmuje i ulega stresowi. Coś poszło nie tak? Ktokolwiek został ranny? Matko święta, a co jeśli wszyscy nie żyją...? I tak w kółko.
- Nie jest stworzony do walki. Nie potrafi skrzywdzić drugiej osoby, a nawet jeśli coś takiego mu się zdarzy, bardzo mocno to przeżywa (patrz punkt wyżej).

The storm comes and goes
And I keep walking, I keep walking
Rain drops shine with gold
My heart was stolen, heart was stolen


Wygląd: Anioł = piękny, prawda? Oczywiście. To jest tak jasne, że aż ciemne.
Niegdyś chłopak naprawdę dysponował ponadprzeciętną urodą, choć ten stan rzeczy został, delikatnie mówiąc, zachwiany. Stróż, jako jeden z najstarszych tworów Boga, mimo wszystko dalej zachowuje wygląd typowego dla ludzkiego wyobrażenia anioła (nie licząc ewentualnych defektów).
Całkiem wysoki, choć daleko mu do wieżowca. Niemniej nie ma trudności w sięganiu po rzeczy, ulokowane na najwyższych półkach, a sam ze swoimi stu siedemdziesięcioma ośmioma centymetrami wzrostu, jest w stanie przewyższyć niektórych ludzi nawet i o głowę. Posturę ma raczej drobną, delikatną. Nie wydaje się całkowicie zmizerniały, choć gdyby rzucić na niego okiem, zdecydowanie w pierwszej chwili nie zobaczyłoby się kogoś, kto byłby w stanie wybić jedynki jednym uderzeniem. Czasy są ciężkie, ale jego kości nie odznaczają się ponad skórę, witając wszystkich ewentualnych gapiów. Wydaje się dobrze odżywiony, a waga siedemdziesięciu pięciu kilogramów nie woła rozpaczliwie o dokładkę ciepłego obiadu. Cera piękna. Czysta, niemalże porcelanowa. Prawie idealna. Prawie. Ourell swego czasu został okrutnie oszpecony, a przykre skutki tego wydarzenia ciągną się za nim do dzisiaj. Prawa część twarzy anioła jest niemalże całkowicie przysłonięta przez brzydką, czerwonawą bliznę po oparzeniu. Znamię rozciąga się przez cały policzek, nachodząc nawet na szyję czy tors i co najgorsze, zahaczając o nieszczęsne, prawe oko, które nie wyszło cało z wcześniej wspomnianej sytuacji. Gałka oczna pozostała na swoim miejscu, dramatów nie róbmy, jednakże mężczyzna na dobre pożegnał się z możliwością widzenia. Wyblakła, pusta źrenica i wyraźnie odznaczająca się biel tęczówki, jasno informują, że to urządzenie, obrazu nie odbiera. Drugie ślepie typowe dla anioła - łagodnie błękitne, niczym niebo. W przeciwieństwie do swojej koleżanki, lewe oko okalane jest przez rządek gęstych, długich rzęs, nadających Ourell'owi swego rodzaju dziewczęcego uroku - a przynajmniej, jeśli biedak ustawi się profilem, bo oparzenie zdecydowanie bardziej zwraca na siebie uwagę. Czupryna oczywiście blond. Anioł zdaje się nie zwracać na nią uwagi od dłuższego czasu. O ile nie jest wyjątkowo zarośnięta - choć do włosów typowo krótkich też trudno ją zaliczyć - to jednak grzebienia nie widziała od bardzo dawna. Zwykły potarganiec, ot co. Nie jest pasjonatem okaleczania własnego ciała, więc trudno doszukiwać się na nim kolczyków i tatuaży.
Gdyby znaleźć jedno słowo, które najtrafniej odzwierciedliłoby styl ubierania chłopaka, najpewniej zastanawiano by się nad tym czy kulturalniej będzie określić go mianem zwykłego niechluja, czy też porwać się na coś bardziej dobitnego w stylu "menela". Zachariel najzwyczajniej w świecie nie dba o swój wygląd. Mieszka z Psami, więc ubiera się jak Pies, a większość z nich bynajmniej nie ma dostępu do najnowszych krzyków mody. Najczęściej chodzi w pobrudzonych, przetartych ubraniach, pamiętających czasy sprzed stu dwudziestu lat. Nie można mu jednak zarzucić, że ma dziury w odzieży. Każde ewentualne rozdarcie  natychmiast jest przysłaniane kolejną prowizoryczną łatą, przez co płaszcze i spodnie Ourell'a często wyglądają jak żałosne próby imitacji dalmatyńczyka. Lubi zakrywać swoje ciało, dlatego najczęściej widzi się go w długich spodniach, bluzach, płaszczach, a nawet rękawiczkach. Jedynymi elementami, z którymi prawie nigdy się nie rozstaje są pozdzierana po bokach chusta z naszytym czarnym bernardynem i srebrny krzyżyk na łańcuszku, bez zmiennie od wielu lat zawieszony na jego szyi.
Zachariel pomimo niektórych cech typowych dla swojej rasy, w ogóle nie przypomina anioła. Przez swoją oszpeconą twarz, wyblakłe oko, niechluje ubranie i potargane włosy, zdecydowana większość myli go z Wymordowanym.

Charakter: Zejście z Nieba było jednoznaczne z rozpoczęciem nauki odnalezienia się w społeczeństwie. Mimo iż zaliczał się do Aniołów, jego przeznaczeniem było wtopienie się w tłum Wymordowanych, a spędzenie z tą grupą kilkuset lat sprawiło, że jego osobowość uległa znacznej zmianie. Nie, nie stał się bezlitosnym tyranem, gotowym pójść na mord o każdej porze dnia i nocy. Dalej brzydzi się zabójstw, bitew i innych pierdół. Po prostu nauczył się, że momentami należy trzymać język za zębami, a wychylanie się z czymkolwiek może wiązać się z nieodwracalnymi skutkami. Na ogół jest bardzo cichą osobą. Wie, że nie odgrywa znaczącej roli w organizacji, więc robi to, co mu wychodzi najlepiej; leczy, dba o porządek, czasami coś ugotuje, zaszyje... generalnie żyje dla innych, ale jego pomoc jest raczej trudno zauważalna. Nikomu zazwyczaj nie przychodzi do głowy, że ta łata na swetrze, która zasłania dziurę po kulach, nie pojawiła się tam w magicznych okolicznościach, a za sprawą dobrego serca "pana z brzydką mordą". Jego działania zazwyczaj są ignorowane, a Ourell'owi po prostu to pasuje. Kiedy pichci grochówkę, nie oczekuje wylewnych podziękowań, a jedynie tego, żeby ta cała banda po prostu się najadła. Nie jest zamknięty w sobie. Lubi nawiązywać kontakt z nowymi osobami, jednak gdy tylko schodzi na prywatne tematy, ma szczerą chęć natychmiastowo się wycofać. Boi się przywiązywać do osób, nad którymi czuwa, nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę do każdego zdążył poczuć jakiś rodzaj więzi. Boi się utracić cokolwiek, przez co zazwyczaj do każdego podchodzi z pewną rezerwą. Z jego ust potrafią paść zimne, obojętne słowa, a on sam przy pierwszym kontakcie wydaje się po prostu oschły. Mimo zamiłowania do rzeczy dobrych, potrafi być złośliwy, choć nigdy w sposób wyrządzający trwałą szkodę. Jednak Ci, którzy postanowili zamienić z nim kilka zdań więcej, niż tylko zwykłe formalności, wiedzą, że jest bardzo sympatyczną osobą. Lojalny i szczery. Nigdy nie kłamie, a jeśli w jakiś sposób zostanie do tego zmuszony, przez kolejne dni będzie z tego powodu szczerze cierpieć. Bardzo łatwo się przejmuje. Stróżuje nie jednej osobie, nie dwóm, a całej organizacji, jako ogół, a niestety nikogo nie traktuje powierzchownie. Brak jakichkolwiek relacji między członkami grupy tylko utrudnia mu spokojne zmrużenie oka. Nie chodzi o mizerną próbę nawiązania przyjaźni. Nie zna zbyt dobrze tych osób, więc do końca nie wie, czym tak naprawdę się zajmują i jakie grożą im niebezpieczeństwa. To skutecznie powstrzymuje go od bezproblemowego zaśnięcia. Stres zżera go za każdym razem, gdy DOGS postanawia osiągnąć jakiś cel za sprawą misji. Nienawidzi czuć strachu przed utratą kolejnych podopiecznych, mimo że są dla niego w dużej mierze po prostu obcy. Uczucia kłębiące się w nim od wielu lat są naprawdę trudne do zniesienia, jednakże Ourell dalej pozostaje tą samą skałą, jaką był. Nie narzeka. Wręcz przeciwnie, ukrywa się z tym, że aż tak mu zależy. Nigdy nikomu nie powiedział, że jest dla niego ważny. Nigdy wprost nie podzielił się z nikim swoimi zmartwieniami. Nosi to wszystko w sobie... i tak dla niego jest najlepiej. Nie chce zdradzać się ze swoim faktycznym obowiązkiem w grupie. Ze względu na odmienny wygląd, który w żadnym wypadku nie wskazuje na jego anielskie pochodzenie, wszyscy biorą go za Wymordowanego. Zachariel uważa, że gdyby ktokolwiek dowiedział się o jego obowiązku stróżowania, jego osoba przestałaby dobrze pełnić swoją funkcję. Woli się nie wyróżniać i działać z ukrycia. Wtedy przynajmniej nikt nie będzie patrzeć na niego krzywo, bo po prostu nikt go nie zauważy.

Children play in the dirt
Fences break under the pressure of time
Lonely moon stapled to the grayness


Pupil:
Imię: Ink.
Płeć: Pies.
Wiek: Około pięciu lat.
Rasa: Dalmatyńczyk.
Osobowość: Pies stworzony do pomocy innym. Spokojny, zrównoważony czworonóg, który potrafi zachować zimną krew nawet w ekstremalnych okolicznościach. Bezgranicznie ufa swojemu panu, któremu zwykł pomagać przy codziennych pracach. Przynosi w pysku polecone rzeczy, pilnuje drzwi, bądź najzwyczajniej w świecie przybija piątkę, chcąc poprawić aniołowi humor. Do obcych podchodzi sceptycznie. W razie konieczności nie boi się zrobić użytku ze swoich kłów.

Inne:
- Jest bardzo religijny. Czasami biorą go chwile słabości, kiedy naprawdę nie odczuwa obok siebie obecności Boga, jednakże zawsze udaje mu się pozbierać i dalej z całego serca wierzyć, że Kreator jeszcze powróci.
- Nigdy nie przeklina, przez co trudno jest mu w złości komuś oświadczyć, że jest kompletnym kretynem. Zazwyczaj się zacina i nie wie jak coś ładnie ująć...
- Tylko anioły, które osobiście stworzył Kreator wiedzą o prawdziwym imieniu Ourell'a, jak i o jego rasie.
- Jest sentymentalny.
- Lubi czytać książki. Szczególnie o tematyce wojennej, co jest dosyć sprzeczne z jego zamiłowaniem do pokoju.

The storm comes and goes
And I keep walking, I keep walking
Rain drops shine with gold
My heart was stolen, heart was stolen




Ostatnio zmieniony przez Ourell dnia 11.04.15 2:48, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Sorry, ladies. He's mine.
Opowieść o schabowym i sałatce za koszulką zdobyła moje ego. Co tam obiad. Bierz mnie. ~ Błędów się nie doszukałem, karta lekka (i zabawna), przejrzysta, a Ourell okazał się anielskim ideałem.

Dying hope in this town of strangers... Growlithe_eepnhas

a k c e p t u j ę
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach