Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 19.07.14 21:51  •  Taihen Shi Empty Taihen Shi
Taihen Shi 2wmp9iv
Możesz mówić co chcesz, i tak nic o mnie nie wiesz.


Godność:  Taihen Shi.
Pseudonim: Branka. Fechmistrzyni.
Płeć:  Kobieta.
Wiek:  Dwadzieścia trzy lata.
Orientacja:  Biseksualna.

Zawód: Prorokini.
Miejsce zamieszkania: Niegdyś Miasto-3. Aktualnie Desperacja.

Organizacja: Kościół Nowej Wiary.
Rasa: Człowiek.
Ranga: Prorokini.

Moce (/artefakty/technologia): Brak danych.
Umiejętności:
Walka bronią białą – od najmłodszych lat była to jej największa pasja. Co prawda w Świecie-3 było krucho z bronią, ale jej to nie przeszkadzało. Kij od miotły nadawał się znakomicie, tak samo jak uschnięty patyk z podwórka. Albo żelazny pręt. Aktualnie preferuje miecze oraz rapiery, jednak jest w stanie walczyć tym co jej wpadnie w ręce. Nogą od krzesła jeśli to będzie konieczne.

Zwinność – cóż, mimo wszystko broń biała wymaga walki w zwarciu, przy której uniki i szybkość są konieczne. Zwinność pojawiła się samoczynnie, jednak trzeba przyznać, że jest ona ponadprzeciętna.

Śpiew i taniec – czymś trzeba było ubarwić puste godziny w klasztorze, podjęła się więc nauki. Korzystała z tego co miała pod ręką oraz własnej wyobraźni, dlatego głównie zna tańce japońskie. Coś jednak ciągnęło ją na zachód, przez co poznała także tajniki tańca brzucha oraz tańca cygańskiego, który sobie szczególnie upodobała.  

Sprawianie przyjemności – ujmując to najdelikatniej, oczywiście. Tego chciał od niej Ao, więc rozpoczęła naukę. Nie mogła być Branką bez zgłębienia tajników kobiecej wiedzy na temat cielesnej miłości. Podobno potrafi zadowolić każdego. Ahem, każdego.

Słabości:
Taihen panicznie boi się zakochać. Z czasem lęk ten przerodził się w obsesję, która ogarnęła także inne silne uczucia. Sprawiła, że dziewczę unika także gniewu, łez, śmiechu oraz zazdrości. Zobojętnienie i dystans do otoczenia są aktualnie jej jedyną bronią przeciw ludzkiej manipulacji, której zasmakowała w M3. Z drugiej strony jej obojętność także jest wielką słabością, odbiera radość życia i sprawia, że Fechmistrzyni często doskwiera samotność.

Ślepa wiara w ścieżkę Ao. Tak podyktował jej On nim odszedł, więc Taihen kontynuuje Jego ostatnie życzenie. Jako że wspomnienia się zatarły, a Jego rysy rozmazały, pozostała jedynie figura Nowego Boga, którym ślepo ufa, wykonując ich życzenia czy też rozkazy.
Wraz z objęciem roli Proroka jej wiara jeszcze bardziej się pogłębiła. Przejmując rządy zrozumiała, że potrzebuje wsparcia ze strony swojego Boga. Właśnie dlatego zaczęła sięgać po wszelkiego rodzaju halucynogenne specyfiki, które sprawiają, że ma wizje. Albo tak jej się przynajmniej wydaje. Niestety, zjazd narkotykowy niesamowicie ją osłabia i nokautuje na dłuższą chwilę.

Od najmłodszych lat dziewczę cierpi na hemofilię, a co za tym idzie, jej krew krzepnie o wiele wolniej niż u innych. Sprawia to, że przy zranieniu traci jej więcej niż przeciętny człowiek. Częściej pojawiają się także siniaki, oraz wolniej się goją.

Wygląd zewnętrzny:
Każdy kto choć raz przyjrzał się Brance, nie mógł już o niej zapomnieć. Filigranowy rudzielec, niewysoki (1,60m) oraz szczupły (50kg), o bladej cerze, usianej licznymi piegami. Długie nogi oraz głębokie wcięcie w talii równoważą drobne, dziewczęce piersi. Jej dłonie naznaczone są drobnymi bliznami, jakby w swojej przeszłości nieumiejętnie posługiwała się nożem. Inaczej wygląda blizna na prawym udzie - głęboka i wyraźna, ale dobrze zaleczona. Pod lewym obojczykiem, tuż nad piersią znajduje się tatuaż Kościoła Nowej Wiary. A może to blizna? Kto wie.
Twarz specyficzna w swojej przeciętności. Usta pełne, zawsze naznaczone czerwienią, jakby przed chwilą najadła się malin, których już od dawna nie ma w spichlerzu. Nosek drobny i prosty. Oczy brudnozielone, przechodzące w jasny brąz. Zwykle obserwują ze spokojem, nie zdradzając nic poza szczerym zainteresowaniem rozmówcą, czasem także rozbawieniem, co jest niezwykłą nagrodą dla tego kto na nią spogląda. Całość otoczona jest kaskadą rudych loków, które, w zależności od światła, z miedzianych potrafią stać się mahoniowe bądź lisie.
Głos jej jest przyjemny dla ucha, nieco niski o ciepłej barwie, okraszony delikatną chrypką, która potrafi przyprawić słuchacza o dreszcze.
Krok ma lekki i energiczny. Nie szukając daleko można jej przypisać grację kota i bynajmniej nie będzie to mylne porównanie. Łatwo rozpoznać w niej tancerkę, jednak jest w nim coś jeszcze. Coś niebezpiecznego. Czyżby to ostrożność z jaką stawia kroki tak działa na wyobraźnię?
Ubiera się wygodnie, w zależności od humoru. Zazwyczaj preferuje długie, proste sukienki, dość luźne, pod którymi jedynie lekko odznacza się jej sylwetka. Podobno to pobudza wyobraźnię. Dominują kolory ziemi: zielenie i brązy, idealnie współgrając z rudością jej włosów. Zwykle chodziła boso, teraz jednak zmusiła się do noszenia trzewików, wszak cała zieleń już dawno zniknęła z jej świata.

Charakter:
Młode jest to jeszcze dziewczę, nie nauczyło się życia. Powoli raczkuje na skraju dorosłości i, oczywiście, popełnia błędy by się na ich podstawie uczyć. Właśnie dlatego przede wszystkim jest otwarta na nowych ludzi, doznania i przygody. Nie zwykła mówić nie, odmawiać czy też nadmiernie protestować. Wszystko jest dla ludzi, zaczynając od przyjemności, a kończąc na cierpieniu. Jest to naturalny porządek, który wykreował w tej rudowłosej istocie wyrozumiałość i niezachwiany optymizm. Po burzy wyjdzie słońce, a po długiej wspinaczce będzie miała z górki, przecież każde pasmo nieszczęść musi się skończyć.
Jednak młodość jest jedynie powłoką, która ukrywa o wiele więcej. Odczytasz to w jej spojrzeniu, gdy po raz kolejny wysłuchuje twoich monologów. „Mów co chcesz, ja i tak zrobię to po swojemu”, ot, jej życiowe motto. A możesz mi uwierzyć, jest to bestia ambitna i uparta, co widać choćby po jej stanowisku w Kościele – początku o wiele bardziej rozległej kampanii. Gdy ją kiedyś zapytano, czy skłonna jest dążyć po trupach do celu odpowiedziała twierdząco. Kilka dni później zginął Prorok. To chyba o czymś świadczy, prawda? To samo tyczy się wszelakich manipulacji, bo wcale nie jest to istota głupiutka i naiwna, jak wielu by uważało. Wręcz przeciwnie, często potrafi zabłysnąć dobrą ripostą czy przełamać asertywność swojego rozmówcy i nakłonić go do swoich potrzeb. Pozorna pasywność jest jedną z jej ulubionych metod.
Dla przyjaciół oraz rodziny złożonej z wiernych Kościoła jest niemal aniołem. Woli słuchać niż mówić, z chęcią rozwiązuje cudze problemy, patrząc na nie z racjonalnego, logicznego punktu widzenia, wszak jest istotką, która ponad wszystko ceni praktyczność rozwiązań. Szuka zawsze tych najprostszych, nie zawsze innowacyjnych i od razu wprowadza je w życie. Zakochanie, nienawiść, potrzeba? Czemu by tego nie wyrazić wprost? Zapewne by to zrobiła, gdyby nie fakt, że owe dziewczę stroni od silnych emocji. Nie chce po raz kolejny się zakochać, gdyż wie, że to jedynie przysporzy jej kłopotów. Również nie cieszy się nadmiernie, ani nie smuci. Nie uznaje apatii jedynie dlatego, iż zdaje sobie sprawę z braku autentyczności w apatycznych osobach. Uśmiechnie się, czasem zapłacze, lecz głównie stara się trzymać emocje i uczucia na wodzy. Jedyną miłością, jakiej sobie nie odmawia jest szermierka. Potrafi dla niej poświęcić bardzo dużo.

Dodatkowe:
✘ Jest oburęczna.
✘ Często można ją spotkać trenującą w jakimś zacisznym miejscu, zazwyczaj nocą.
✘ Ciężko przychodzi jej odmawianie czegokolwiek. Fajki? Dragi? Dziwny fetysz? Raz się żyje!
✘ Nie przepada za kotami.


Historia:
Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Noc. Zegary wybiły już północ. Ona jednak siedziała i spisywała swoje wspomnienia. Może przeraził ją fakt, że pamiętała coraz mniej. Że z każdym rytuałem dla Ao traciła cząstkę siebie. Oczyszcza cię, mawiał Prorok, a ona wierzyła mu ślepo, pewna, że właśnie w tym tkwi problem. Stawała się pustym naczyniem, wypełnionym po brzegi jedynie Nowym Bogiem. Czy nie taka była jej rola? Czy sama nie zgłosiła się na ochotniczkę? Ao potrzebuje nie tylko krwi ofiar, Branko, wymaga on także pasji oraz wewnętrznego ognia. Sięgnij ku swej duszy, a zrozumiesz co mam na myśli. Cielesna miłość jako dar. Rozumiała to zbyt dobrze.

2978 rok, kwiecień 21
Dokumenty twierdzą że tego dnia się urodziłam. Taihen Shi, z matki i ojca, jak wszyscy. Nie są to dane pamiętane przeze mnie, jednak niegdyś mogą być przydatne. Ostatnio ktoś w nocy przeglądał moje teczki. Myślę, że chcą zniszczyć wszystko co wiąże mnie z przeszłością.

2983 rok
Dostałam rowerek. Obraz jest jednak zamglony. Wiem jedynie, że radość z nowej zabawki nie trwała długo, ani z mojej strony ani ze strony rodziców. Mała Taihen uznała, że rozsądnie będzie wymontować szprychę z roweru. Chciała zrobić floret. Operacja zakończona niepowodzeniem. Szpital i osiem szwów w prawym udzie. Nie pytaj, dzienniku. Wtedy dowiedziałam się, że moja krew nie krzepnie jak u innych. Szlag by ją. Musiałam nauczyć się ostrożności.

2985 rok
Moja fascynacja bronią wszelaką zaczęła się przeradzać w coś niebezpiecznego. Zaczęłam wykradać z kuchni noże. Blizny po tej zabawie nadal widnieją na moich dłoniach. Zmartwieni rodzice posłali po Niego. Był wysoki, wyższy od wszystkich innych. W długim płaszczu, z mieczem na plecach. Mimo groźnej postawy, z jego oczu można było wyczytać jedynie łagodność i zaciekawienie. Ujął mnie za rękę i zaprowadził na podwórko. Jego dłonie były bardzo zimne. Nie pamiętam jak miał na imię, wiem jedynie że bardzo dobrze walczył. Wręcz doskonale. Został moim mentorem bym przypadkiem nie zrobiła sobie znowu krzywdy. Rany cięte zmieniły się w krwiaki. Kochałam to jednak i poświęciłam Mu kolejne lata mojego życia.

2993 rok
Odwiedził mnie po raz ostatni. Najwyraźniej uznał, że Miasto stało się dla nas zbyt ciasne. Wspomniał o ucieczce poza mury, walce z Wymordowanymi, poszukiwaniu prawdziwych Aniołów. Niestety, rodzice uznali, że to szaleństwo więc zostałam z nimi. Doskonale pamiętam jak odchodził. Miecz kołysał się na jego plecach, płaszcz powiewał na wietrze, niemal jak w ckliwych opowiastkach. Już wtedy wiedziałam, że wyruszę na jego poszukiwania. Któregoś dnia, by do niego przystać i żyć z nim już zawsze.

2994 bądź 2995, nie jestem pewna
Rodzice przyprowadzili jakąś kobietę do naszego domu. Powiedzieli, że to daleka ciotka i umieścili ją w piwnicy. Nie minął miesiąc gdy wojska wkroczyły do naszego domu. Zabrali ciotkę. Aresztowali rodziców za ukrywanie zbiegów. Mnie zabrano pod kuratelę Rządu. Fakt, że ćwiczyłam fechtunek spodobał im się na tyle, że pozwolili mi na dalszy trening w wojsku. Moim celem stało się zostanie Eliminatorem.

2997
Kilka lat w koszarach oraz intensywne wpajanie miłości do M3 niemal zrobiły ze mnie wiernego żołnierza, przyznaję. Nadal jednak pamiętałam o Nim i jego naukach, o obietnicach jakie złożyłam Jemu i sobie. Uciekłam. Nie wiem jak. Jedyne co pamiętam to twarz. Powiedział, że jest Nowym Bogiem. Nazwał siebie Ao i obiecał wyprowadzić mnie z Miasta.
Obudziłam się kilka dni później. Ao zniknął, a ja znajdowałam się w klasztorze gdzieś w górach. Kościół Nowej Wiary stał się moją rodziną, a wraz z nim wszyscy jego wyznawcy. Miałam jednak misję do wykonania. Musiałam wyruszyć natychmiast, odnaleźć Jego. Był jednak szybszy, bo tego samego dnia poczułam zimną dłoń na moim ramieniu. Był tam, razem ze mną, by pomóc mi zgłębić tajniki nowej religii.
Inicjacja odbyła się dwa tygodnie później, gdy podzieliliśmy się już wszystkim co mieliśmy. Wspomnienia, wyznania, ciała... To wtedy powiedział mi o wielkim planie jaki przygotował dla mnie Ao. Miałam zostać czymś więcej niż szarą wyznawczynią. Miałam stać się boską branką, oblubienicą jego oraz jego wyznawców. Uczył mnie jak dawać przyjemność, a także jak zamykać serce przed innymi. Nie możesz się nigdy zakochać, mała Fechmistrzyni, powtarzał zawsze, patrząc na mnie z czułością. Wierzyłam mu. Był ostatnią bliską mi osobą. To on wytatuował mi znak pod lewym obojczykiem, tuż nad piersią. Wpierw wypalił go rozgrzanym żelazem, by wzmocnić naszą więź, jako trenera i jego podopiecznej, a dopiero później wypełnił opuchniętą skórę tuszem. Pamiętam, że gorączkowałam, a On przykładał mi swoje zimne dłonie do twarzy.
By dopełnić Rytuału zabiłam. Przebiłam Go nożem na ołtarzu. Taka była wola Ao.

2998
Wolny czas zajęłam nauką tańca i śpiewu. Ze wstrętem patrzyłam w tamtym okresie na broń, co wykluczyło mnie z roli Inkwizytora, mimo że bardzo chciałam pójść w Jego ślady. Zamiast tego przyznano mi tytuł Kapłanki. Nie brzydziło mnie składanie ofiar, a i ja chętnie poświęcałam moje ciało.
Ao wypełnił całe moje życie.

3001
Rozpoczęłam ten dziennik, by nie zapomnieć kolejnych faktów z mojego życia. Przecież doskonale pamiętałam Jego imię. Podejrzewam, że Truciciele dosypują mi czegoś do posiłków. Planuję uciec. Tylko dokąd?
Ucieczka zakończyła się kolejnymi plamami krwi na dłoniach. Skoro nie pozwalają mi odejść, nagnę ich do własnej woli. Zostanę Prorokiem.


Ao tego pragnie tak samo jak my. Po co uciekać?
Taihen Shi K1orup


Ostatnio zmieniony przez Taihen Shi dnia 27.12.14 15:01, w całości zmieniany 3 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.14 22:44  •  Taihen Shi Empty Re: Taihen Shi
No i nie mam nic do dodania. I właściwie zaklepuję fabułę na kiedyś tam, hue. Akcept.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach