Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 13.07.14 11:48  •  Apartament Królika. Empty Apartament Królika.
Apartament Królika. 8kFR6Zk
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.14 20:56  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
Nie miał ochoty na nic. Odwieczne problemy Spec odchodziły dzisiaj całkowicie na bok, chciał się trochę rozerwać, napić, cokolwiek byle tylko spędzić ten wieczór inaczej, niż dotychczas. Za dużo opcji do wyboru nie było, więc w czym wybierać też nie było. Mógł rzecz jasna udać się do baru, bądź innej miejscówki, ale nie miał ochoty oglądać zachlanych i pobitych ryjów, tak więc padało na powrót w swoje cztery ściany. Szedł tutaj zdecydowanie wolno, tak jakby jego nogi odmawiały posłuszeństwa. Być może tak było, w końcu siedzenie cały dzień dało mu trochę w kość, ale papiery, które się zawieruszył same by się nie znalazły. Na szczęście posiadał w domu niewielki barek, w którym znajdowały się przeróżne trunki gotowe tylko do spożycia, a że często nie pić, to było ich całkiem sporo. Nie myślał o niczym, myślami odpłyną, a gdy w końcu znalazł się pod drzwiami swojego domu, zaczął szukać po kieszeniach kluczy od drzwi. Znalazł je dopiero po minucie szukania, wsadził do dziurki i przekręcił klucz dwa razy na dole i dwa razy na górze innym kluczem. Tak, jego drzwi były zamykane na dwa różne zamki. Otworzył drzwi, wszedł do środka po czym zamknął je za sobą, ściągając przy tum buty. Zaczął się rozbierać po drodze udając się do łazienki. Marynarka wylądowała na korytarzu, koszula gdzieś niedaleko, a sam wszedł do łazienki, po czym rozebrał się do końca i wziął letni prysznic. Nie siedział tam długo bo po paru minutach owinięty ręcznikiem wyszedł z niej i usiadł w salonie opierając się plecami o oparcie kanapy. Tego mu trzeba było. Ciszy i spokoju.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 4:47  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
W sumie to nie mam pojęcia co zwykły, poturbowany aniołek mógłby robić w takim miejscu. Być może szukał pocieszenia? A może zwyczajnie potrzebował towarzystwa? Nie wiadomo. Wiadome jest za to, że od pewnego czasu nie miał z nikim styczności. Co za tym idzie, nie miał możliwości skorzystać ze swoich kiełków, a oczy tkwiły w stanie teoretycznie naturalnym. Czarna opaska zawiązana wokół ostatnimi czasy rzadko znajdowała się gdzie indziej. Chłopiec niby rzadko jej używa, bo woli jednak widzieć, a tutaj taka odmiana. Nie było to jego spowodowane niczym innym jak zwyczajnym brakiem możliwości na użycie mocy. I chyba właśnie dlatego teraz wlókł swoje nędzne, anielskie cztery litery po tym brudnym mieście, próbując być jak najbardziej ludzkim jak tylko się da. Nie było to jednak takie proste, bo nie miał przy sobie żadnej laski lub nawet pieprzonego patyka. Szedł przed siebie, polegając na zmysłu słuchu, choć i tak co chwilę na kogoś wpadał. Przez jakiś czas nawet prowadziła go uprzejma starsza pani, która rozczuliła się nad bezradnym niewidomym młodzieńcem. Jednakże musiała iść w swoją stronę i niechętnie zostawiła go samego. Ten zaś uwolniony od opowieści o wyrostku siostry Zbyszka i genialnych ocenach córci Justyny ponownie spróbował odnaleźć się w otoczeniu. Znalazł ścianę. Jest okej. Lepiej, żeby nikt pod nią nie stał, bo zostanie omylnie zmacany.
W końcu dotarł do niego znajomy zapach świeżego pieczywa. To znaczy, że jest niedaleko piekarni, a stąd już prosta droga do celu. Kierował się zapachem i na szczęście się nie pomylił. Minął piekarnię i poszedł dalej. Już nieco pewniej, gdyż od tego momentu znał drogę. Dzisiaj był jednak pechowy dzień i tak się złożyło, że na chodniku leżały jakieś gałęzie, które musiały spaść pod wpływem nocnego wiatru. Idąc młody zarył stopą o jedną z nich i runął jak długi, uderzając białym licem o czarną glebę. Szybko uniósł się na rękach i przetarł obolałą mordkę. Od razu poczuł metaliczny smak. Musiał otrzeć sobie usta. No cóż, kiedyś się zagoi. Powoli podniósł się na nogi i dopadł do najbliższej ściany. Mógł nie iść tak szybko, może by się nie wypierdolił. Człowieku, bycie niewidomym jest do bani.
Nareszcie, przystanek apartamentowiec. Tu już wiedział co robić. Kilka kroków w tą, kilka kroków w tamtą, winda, guzik, góra i prosto. Tym razem stąpał ostrożnie. Kto wie, może w budynkach też się czają śmiercionośne gałęzie śmiertelnej śmierci. W końcu dopadł do znajomych drzwi. Miał tylko nadzieję, że właściciel mieszkania się w nim znajduje. Zapukał parę razy. Cisza.
- Ruttaaaaa. - zawył cicho, chcąc go wywołać. Może po prostu nie słyszał pukania, które zresztą zaraz znowu powtórzył. Zaraz, nie ma tutaj żadnego dzwonka?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.14 14:09  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
Dumał tak sobie na tej kanapie parę minut, było mu gorąco, więc ubranie się teraz odpadało całkowicie w niepamięć. Oczyścił swoje myśli i po prostu jeszcze trochę, a trafiłby do krainy wiecznych snów. Przynajmniej tak się zapowiadało. Usłyszał pukanie do drzwi, raz, drugi, trzeci. Spojrzał kątem oka na drewnianą i grubą płytę, polakierowaną i pomalowaną, zwaną drzwiami. Początkowo myślał, że to listonosz, albo inny delikwent, który szybko się zwinie. Mylił się, było to, aż nazbyt denerwujące, dopóki nie usłyszał cichych jęków dobiegających za drzwi. Niewiele osób mówiło do niego Rutta, a po za tym rozpoznał ten głos. Toż to mały cyc zwany Cecilem. Nie znali się zbyt długo, ale doskonale wiedział, że nie ważne gdzie będzie, to ten chuderlak zawsze go znajdzie w nieodpowiednim momencie. Nie miał mu tego za złe, więc nie miał też zamiaru pokazywać swoich fochów. Ruszył cztery litery z kanapy ku swojemu gościowi. Otworzył drzwi, spojrzał na niego i jego lekko obitą twarz, po czym złapał go za tył jego bluzki i podniósł do góry niczym małego kota za sierść. Był delikatny rzecz jasna, nie zrobił tego, ani gwałtowanie, ani boleśnie, a że chłopak był drobnej postury i wielkości, to przyszło mu to z wielką łatwością. Gdy go uniósł, zamknął za nim drzwi po czym udał się z wiszącym Cycem na kanapę, gdzie tam posadził go na siedzeniu. Sam również usiadł obok niego. Mógł się domyślać co się stało, bo fakt faktem Cecil należał do niezdarnych osób, nie ukrywajmy tego, ale nie miał dziś ochoty na zgadywanki.
-Co się stało?
Cecil był kimś w rodzaju jego anioła stróża, a Rutta był dla niego po prostu dawcą i zbawicielem, tak przynajmniej sądził i nadal sądzi. Nie znał się na uczuciach, aż tak, więc również nie wiedział co mu w duszy gra, w końcu był zwykłym człowiekiem. Wyciągnął dłoń po papierosa i odpalił go, zaciągając się przy tym. Mimo, że palił, nawet dużo, to w jego domu niespecjalnie było czuć śmierdzący odór. Można powiedzieć, że ten zapach był specyficzny, dym papierosowy mieszający się z zapachem człowieka, który tu mieszkał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.14 5:46  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
No już myślał, że nigdy się nie dobije. Biedny aniołek, taki obity i smutny, i jeszcze go wpuścić do domu nie chcą. I co z tego, że to nie jego dom? Nie twoja sprawa, będzie myślał co chce. Na szczęście w końcu usłyszał kroki. Natychmiastowo odsunął się do drzwi, na których praktycznie leżał od dłuższej chwili nasłuchując odgłosów wewnątrz. Te się uchyliły, a w progu stanął jego jasnowłosy pan. Oczywiście półnagi, bo jakże by inaczej. Tylko szkoda, że młody nie mógł tego zobaczyć. Nie wiedział nawet gdzie konkretnie mężczyzna się znajduje, więc tępo spoglądał przed siebie, czyli jakoś na wysokość torsu Rutty. No i opaska na oczach dawała jasno do zrozumienia, że aktualnie Ślepiec zasługuje na swój przydomek. Chciał się odezwać, ale poczuł jakiś ruch. I nagle chaps, coś go chwyciło za kołnierz. Chłopak zaczął machać nogami, nie wiedząc co się dzieje. Można też było usłyszeć jakieś "co!?" i "hah!?", ale szybko się urwały. W końcu droga od drzwi do kanapy nie była super długa. Czując pod sobą podłoże odetchnął. Niby powinien być przyzwyczajony, bo skrzydła i latanie, ale jednak to nie to samo. I wtedy dopadło go pytanie ze strony białasa. Przechylił lekko głowę, patrząc na punkt gdzieś na prawo od faktycznego położenia Adriena. No sory, szóstego zmysłu to on nie ma. Przez chwilę trwała cisza. W końcu dotarło do niego, że pewnie chodzi o poobijaną mordkę, o której zdążył zapomnieć, bo ślepi nie mają czasu na takie pierdoły.
- Ah. - mruknął i sięgnął za siebie, aby odwiązać opaskę. Ułożył ją sobie na kolanach i uniósł spojrzenie. Nadal nie trafił kierunkiem w rozmówcę, ale za to teraz można było zauważyć jak gałki oczne niczym u zombie obracają się bez żadnej kontroli ich właściciela. To skoczyły na bok, to znów sprawiał wrażenie gapiącego się w przestrzeń. Logicznym było, że chciał krwi. Uniósł ręce i w teatralnym geście wskazał swoje oczyska. - Bo wiesz, jestem niewidomy, a ludziom zachciało się układać gałęzie na środku chodnika.
Po tych słowach badawczo przesunął palcami po ustach. Aha, czyli rozcharatał sobie dolną wargę. No cóż, to pewnie tylko dodaje mu urok-- Nie, żadnego uroku. Cecil to motherfucking badass. Krew na twarzy dodaje mu barw wojennych! Tak, właśnie tak. W pewnym momencie wykonał dziwny gest. Zupełnie jakby gładził skrzydła, których w tej chwili nie było widać. Trwało to jednak bardzo krótko, a następnym ruchem było zręczne schowanie opaski w kieszeń. Z odkrytymi oczami wyglądał co najmniej strasznie i producenci płacili by mu krocie za występowanie w horrorach, ale ten dzieciak szybciej by się zabił na planie i popłakał ze wstydu niż cokolwiek dobrze wykonał. Chociaż przy Faelu zaczął płakać dopiero jak zaczęto go brutalnie... także tego. No dobra, Cec nie jest taką ciotą na jaką wygląda. W każdym razie nie o tym powinna być mowa.
- Potrzebuję pomocy. - rzekł spokojniej i tonem, który sugerował jedno. Potrzebował krwi. Chciał widzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.14 10:18  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
Zachciało? Niemal wybuchnął śmiechem, ale w ostatnim momencie powstrzymał się od tego. Fakt. To, że nie widział sprawiało mu dużo problemów, ale żywienie go by uaktywnić jego moc nie była najlepszym rozwiązaniem i na stałe. Dobrze o tym wiedział, ale póki co nie mógł nic na to poradzić. Ostatnie zaciągnięcie papierosem i zgasił go w popielniczce. Chwycił go za podbródek i językiem oblizał jego dolną wargę ze smakiem, następnie wepchnął mu język do buzi i ostatecznie pocałował. Racja. Miał tylko mu pomóc, ale czy na tym ta pomoc nie polegała?
Oderwał się od niego, lecz nadal jego usta były na wysokości jego. Niemal, że szeptem zgodził się z nim.
-Właśnie widzę, że jej potrzebujesz.
Nagle wstał, udał się do kuchni, wziął nóż i wrócił. Dokładnie wiedział o jaką pomoc tu chodzi. Usiadł ponownie na kanapie obok niego i chwycił chłopaka w tali, po czym posadził go sobie na kolana. Nadal miał na sobie tylko ręcznik, ale jemu niezbyt to w tym momencie przeszkadzało. Chwycił ponownie za nóż, który w jednej z chwil położył obok swojego uda, po czym rozciął sobie prawą część skóry, dokładnie pod prawym sutkiem, nie mocno, lecz naciął tylko. Mimo to krew i tak zaczęła płynąć, nie dużo, ale tyle wystarczyło. Chwycił ślepca, który biedny nie wiedział gdzie oczy ma zawiesić, za tył głowy i przybliżył do niewielkiej i płytkiej rany.
Ciekaw był czy dostanie coś w zamian. Ba. W końcu nagroda musiała być. Nie odzywał się, w sumie jakby nie patrzeć ta pozycja, w której siedzieli była bardzo dwuznaczna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.14 11:09  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
Czasem nie wiedział czy Rutta odbiera wszystkie jego słowa na poważnie, czy jako żart. Co prawda czasem sam nie wiedział czy mówi poważnie czy żartem, ale reakcje jego pana były dziwniejsze, mimo wszystko. Jednak nie warto się nad tym zastanawiać. To nie tak, że przyszedł tu analizować zachowania jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Mieście, do którego teoretycznie nie powinien mieć wstępu. Ale teoria często bywa niezgodna z praktyką. Tak jak w tej chwili. Niewidomy Cecil nie miał pojęcia co dzieje się wokół niego, toteż nie zauważył jak jasnowłosy się do niego zbliżył. Myślał, że na tej wulgarnej zaczepce, jaką było bezceremonialne skosztowanie jego ust się skończy, ale się przeliczył. Nagły pocałunek sprawił, że drobne ciało przeszył dreszcz i dziwne poczucie słabości. Adrien miał nad nim kontrolę jak nikt inny, ale nie był tego świadom. Na szczęście. Nie wiadomo co mógłby zrobić, gdyby posiadał tę wiedzę. Złe rzeczy by się działy. Rumieńce już zdążyły wpełznąć na blade lico aniołka, kiedy napastnik się od niego oderwał. Zdezorientowany chłopak tylko przetarł usta wierzchem dłoni, ukrywając wszystkie emocje gdzieś głęboko w sobie.
Siedział tak sobie spokojnie i nagle jakaś macka go zakosiła do siebie. Aż się biedny wzdrygnął. Po chwili rozeznał się w sytuacji. Zastanawiał się tylko co Rutta odwala. I w końcu się dowiedział. Poczuł zapach krwi jeszcze zanim został gwałtownie przyciągnięty do rany. Zmarszczył brwi. Gdyby mógł, to teraz zerknąłby na swojego pana.
- Nie po to mam kły, żeby się marnowały... - mruknął, po czym wystawił język. Jego końcówkę przyłożył do skóry mężczyzny i delikatnym ruchem skierował się ku górze, chcąc zebrać jak najwięcej krwi. Nie wiedział nawet czy liże w dobrym miejscu, dopóki nie poczuł w ustach tego dziwnego smaku. Niemal od razu poczuł jak ogarnia go dziwne uczucie. Przycisnął język do jego ciała w momencie, w którym natrafił na sutek. Nie bawił się nim jednak, jedynie lekko otarł. Minimalnie się odsunął. Wiedział, że to za mało. Musiał zrobić coś sam. Już zaczął, nie może skończyć w takiej chwili. Uniósł głowę i delikatnie zwilżył kawałek skóry na jego barku. Moment później jego kły były zatopione w tym samym miejscu, a krew płynęła znacznie wygodniej niż z uprzednio uczynionej rany. Tym razem pierzasty mógł zaczerpnąć nieco więcej. W końcu odsunął się od niego. Chciał nawet zejść mu z kolan, ale postanowił tego nie robić. Działania pokazały się dość szybko. Młody potarł skroń i skulił się nieco, czując okropny ból głowy. Niedługo powinno przejść, ale w tej chwili było nieznośne.
Trwało to parę minut, gdy Ślepiec zmagał się z potwornym bólem. W końcu ten zaczął ustępować, a na jego miejscu zaczęła pojawiać się zamazana wizja. Uniósł spojrzenie na twarz swojego pana i zamrugał kilkakrotnie. Jeszcze chwila minęła zanim jego wzrok się wyostrzył. W końcu był w stanie dostrzec twarz towarzysza, co sprawiło mu ogromną radość. Jak zwykle.
- Mogę cię zobaczyć... - szepnął, uśmiechając się szeroko. Spojrzał na swoje obtarte łapy, a później poprawił białe kłaki. Z tej radości przysunął się bliżej Rutty i zwyczajnie do niego przytulił. To mu się nigdy nie znudzi. I nikt nie zrozumie jak to jest odzyskać wzrok po raz kolejny.

Apartament Królika. NRX9Rht
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.14 18:41  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
Rutta nie był typem człowieka, który opiekował się byle kim. Sam dokładnie nie wiedział jak do tego doszło, że Cecil przyczepił się do niego niczym rzepa. Nigdy szczególnie się nad tym nie zastanawiał, aczkolwiek kilka razy przeszło mu to przez myśli. Lecz jak przeszło to i tak wyleciało. Fakt. Kły. Pamiętał o nich doskonale, lecz nie zawsze je preferował. Mimo to godził się na nie już nie raz. Po prostu bardziej znosił ból od cięcia, niż wbijaniu sobie zębów w skórę. Chociaż jakby się temu przyjrzeć, kły bolały dużo mniej. Może to po prostu kwestia gustu? Albo ostatecznie preferencji. Kiedy to wtopił kły w jego ciało, może nie tak nieskazitelne, ale za to umięśnione, poczuł lekki dreszczyk. Przeszedł po całym jego ciele. Cecil chyba nie do końca zdawał sobie sprawę w jakiej to pozycji siedzi, ale on jakoś szczególnie go w tym nie próbował uświadamiać. Miło było, gdy dzięki niemu, Cecil mógł coś zobaczyć, ale dobrze wiedział, że jest tylko naczyniem, które może wkrótce być zastąpione innym. Jemu ta wizja nie pasowała, zaś temu małemu mogło to stanowić priorytet. Jakby nie patrzeć to zmiana krwi i pana mogła być czymś dobrym, a jak wiemy Rutta nie zawsze ma czas dla kogoś, kto jest w jego posiadaniu.
-Skoro możesz mnie zobaczyć to oznaka tego, że powinienem dostać za to nagrodę.
Och te jego chore poczucie humoru. Przecież białowłosy zawsze chce coś w zamian, a od tego malca to w szczególności. Sam gubił się w ich relacjach, ale na chwilę obecną widniały jak Pan i sługa. Nie wiedział co mu w głowie siedzi, był tylko człowiekiem. Nie czyta w myślach, nie ma mocy, polega tylko na swojej intuicji i wiedzy, a w tym temacie za wiele to jej nie miał. Skoro o tym mowa, Rutta mało mówił o sobie i o swoich uczuciach. Miał jakieś? Zapewne, tylko sam nie wiedział jakie.
Jego wielkie dłonie obejmowały Cyca w pasie, a sam jakby lekko się uśmiechnął? Tak zdecydowanie czegoś chciał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.14 12:43  •  Apartament Królika. Empty Re: Apartament Królika.
Młody starł nadgarstkiem szkarłatną ciesz ze swoich bladych warg, co nie podziałało tak jak powinno, bo tylko bardziej ją roztarł. Przez chwilę przyzwyczajał się też do smaku krwi Pana Dyktatora. Ta zawsze smakowała jakoś inaczej. Zepsuciem? A, chciałoby się. Nie, po prostu... lepiej. Może dlatego, że mężczyzna nie był mu obojętny i nie funkcjonował jedynie jako flaszka magicznego napoju, który pozwala Ślepcowi widzieć.
Nagroda?
Myślę, że wszyscy dobrze wiemy o co może chodzić. Ta przypadkowa nagość i przypadkowa pozycja wcale nie są tak bardzo przypadkowe jak mogłoby się zdawać. Ja to wiem, Roth to wie, sam Rutta to wie... ale nie Cecil. Chłopak jest niewinny i nawet mimo bycia jako takim erotomanem po gwałcie przez, w porównaniu do niego, ogromnego osobnika płci tej samej ostatnią rzeczą, o jakiej by pomyślał był właśnie seks. Wciąż go bolało, a gdzieś tam na drobnym ciele na pewno jeszcze widnieją blizny. Dlatego też wszelkie akcje z tym związane będą musiały być wymuszone. Trudno. Jeden gwałt w tą czy w tamtą. W końcu jest aniołem na najniższym szczeblu, zwykłym sługą. Kto by tam się przejmował. W słowach "sługa" i "usługa" jest tylko jedna litera różnicy, prawda? Drobna zmiana pewnie przemknęła by samemu Cecowi. No chyba, że w końcu ktoś by mu za to zapłacił. Biedny pierzasty.
W każdym razie tak sobie tylko przechylił łeb w jakże pytającym geście. No, w końcu nie wie o co mogłoby chodzić naszemu Adrienowi. Na razie i tak był przejęty samym oglądaniem jego cudownej buźki. Matko, jak się odzyska wzrok to największa szkarada świata wydaje się być całkiem ładna. Nie to, że coś sugeruję. Taki fakt. Nie oszukujmy się, nie każdy jest doskonały. Mimo to, białowłosy właśnie widział przed sobą coś wspaniałego. Doprawdy, co parę dni/tygodni ciemności może zrobić z człowiekiem istotą ludzkopodobną. Ale wracając do nagrody, faktycznie coś tam się należy. A wiecie co zrobi to biedne dziecko? Właśnie to.
Wyciągnął szyję i cmoknął Ruttę w usta, po czym spojrzał mu w oczy i słodko się uśmiechnął. No rzygam cukrem. Aczkolwiek to była jego definicja nagrody. Czy jest na świecie coś bardziej niewinnego? Jest, ale teraz nikt nie musi o tym wiedzieć. Liczy się chwila, co nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach