Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 25 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 18 ... 25  Next

Go down

Pisanie 16.09.15 20:53  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Las jako zlepek informacji zainstalowany w pamięci androida, a las widziany na własne oczy to zupełnie co innego. Właśnie tego doświadczyła właśnie Malice, przedzierając się przez zielone tereny. Odkryła, że jest tutaj o wiele trudniej bezszelestnie się poruszać - gałązki oraz suche liście wyścielające podłoże utrudniały zadanie. Wystarczy jednak mała poprawka w obliczeniach i uważniejsza obserwacja i można podołać zadaniu.
To właśnie robiła teraz. Nie chciała ściągnąć na siebie żadnego dzikiego zwierzęcia - ani tym bardziej podejrzanego osobnika włóczącego się po lesie. Ciągle jeszcze nie wiedziała, jak wiele może się spodziewać po Desperacji - w końcu tyle lat spędzonych jedynie w laboratorium S.SPEC robiło swoje.
Nie żeby marudziła - maszyna jej pokroju nie została stworzona do takich rzeczy.
Oczywiście, nie zajęło wiele czasu, żeby w najbliższym obszarze wykryła jakieś stworzenie. Na początku usłyszała kogoś. Niemal od razu wiedziała, że ma do czynienia z istotą pokroju rasy ludzkiej - zwierzęta poruszają się z większą... "Gracją", można by to tak ująć. Chociaż to na pewno nie było słowo, o którym pomyślałaby panna android.
Szybko też zauważyła delikwenta. Blondwłosy mężczyzna z nietypową fryzurą. Poruszał się jak naukowcy w laboratorium po gorszym dniu. Ale w przeciwieństwie do nich potrafił złapać równowagę.
W sumie wyraz twarzy też miał podobny. Malice obserwowała, niepewna tego, co ma zrobić. W końcu niepewnie zbliżyła się do obcego.
- O ile moja analiza nie jest błędna, wygląda na to, że masz problemy z poruszaniem się. Czy wymagasz "pomocy"? - odezwała się swoim zmechanizowanym głosem, wyjątkowo nieprzerwanym przez żaden błąd. Swój pusty, nieokazujący uczuć wzrok wlepiła w twarz nieznajomego, zauważając ranę biegnącą wzdłuż czoła. Być może dla innych taka bezpośredniość, w dodatku względem obcego, mogła wydawać się dziwna, ale cóż... Malice na pewno nie miała zainstalowanych żadnych wskazówek dotyczących porozumiewania się z ludźmi. Być może naukowcy zamierzali je wgrać potem, albo postanowili w ogóle je pominąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.15 21:22  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
......Gracja. No cóż, niektórzy wymordowani naprawdę potrafili poruszać się z pełną gracją i elegancją, niemniej Skoczek nie należał do tej grupy. Najpewniej słychać go było już z daleka, jednak dzisiejszego dnia nie bardzo go to obchodziło. Jeszcze trochę i wpadnie w stan, gdzie naprawdę zrobi się konfliktowym... człowiekiem. Chociaż raczej wyglądałoby to zabawnie, ponieważ poirytowany Pudel przypominał wściekłego królika, co nie robiło na nikim większego wrażenia. Dopóki nie uderzył kogoś w tchawicę. No, ale cóż, zanim by się do tego posunął, pewnie zdążyłby się już uspokoić. Nie był raczej nadmiernie wybuchowym typem. Prędzej nerwowym.
Dlatego też wzdrygnął się, jakby przeszedł go prąd, gdy usłyszał Malice. Ponownie dał się zaskoczyć. Oj, kiepski dzień miał dzisiaj Pudel, kiepski. Miał tylko nadzieję, że nie stanie się jeszcze gorszy. Niebieskie oczy intensywnie wpatrywały się w nieznajomą, a sam Christopher czuł się dość... niepewnie. Był wyraźnie spięty, co było normalnym odruchem w jego wypadku - Desperacja uczyła, że obcym nie należy ufać. Niemniej już po chwili lekko opadła mu szczęka w dół, gdy usłyszał słowa androida. Kłapnął nimi gwałtownie, gdy zdał sobie sprawę z tego gestu i potrząsnął głową, przekrzywiając ją po chwili na lewą stronę i wpatrując się uparcie w Malice.
- Co? - spytał mało inteligentnie, od razu mentalnie sprzedając sobie kopniaka - znaczy się, nie. Nie potrzebuję p o m o c y, jestem żywy i nie dam się zjeść, tak jakbyś miała to w planach.
Rzucił, ponownie odgarniając z czoła zeschnięty kosmyk czerwonych dzięki krwi włosów. Ciemno, ale nie cicho. Z tego właśnie powodu w lesie można było poczuć się naprawdę nieprzyjemnie, różnego rodzaju trzaski, stęki, wycia i hałasy. Aż dreszcz przebiegał po plecach. Tym bardziej, jeśli miało się bujną wyobraźnią. A teraz staraj się w takim miejscu nie zwariować, nigdy nie wiadomo, czy coś na ciebie poluje, czy po prostu jesteś paranoikiem. A Pudel zdecydowanie mógł zostać określony jako "przewrażliwiona osoba". Ach ten nerwowy charakter.
- Niemniej miło, że proponujesz. O ile nie chcesz mnie zjeść albo zabić, tak generalnie. Tym bardziej będzie wtedy miło... - trochę, tak odrobinę się zaplątał. - W sumie, nie wiem, jak masz na imię, ale dobrze ciebie poznać, nieznajoma, o ile nie chcesz ze mnie zrobić breloczka... powtarzam się, prawda?
To jeszcze nie był słowotok. Naprawdę.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.15 21:09  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Malice odnotowała w pamięci fakt, że zirytowany i zraniony człowiek potrafi poruszać się w dosyć niekontrolowany sposób, zagrażając sobie oraz otoczeniu. W dodatku spojrzenie skierowane w jej kierunku przez nieznajomego zasugerowało jej, że być może nie zna jej języka programowego, jakim był japoński - wydawało jej się to dziwne, w końcu jedynie takim językiem mówili wszyscy w S.SPEC. Maszyna szybko uruchomiła swój proces przeszukiwania pamięci.
Przeszukiwanie danych: słowo klucz - języki obce. Szukanie w toku... Znalezione dane: english.exe. Poziom uszkodzenia: 30%. Ponowne szukanie.... Znalezione dane: francais.exe. Poziom uszkodzenia: 60%...
Proces został przerwany w momencie, kiedy nieznajomy w końcu się odezwał.
Wyglądało jednak na to, że jego procesy myślowe lub aparat mogły zostać poddane uszkodzeniu, jako, iż osoba miała wielkie trudności z wysłowieniem się.
(Oczywiście, nie należy obwiniać Malice za dziwne wnioski - jeszcze nie miała pojęcia, jaka naprawdę jest Desperacja.)
- O, czyli rozumiesz japoński. Wyłączanie funkcji przeszukiwania pamięci... - odezwała się na początku, robiąc krótką przerwę, aby uniknąć błędów wynikłych z nadużywania aparatu mowy. W dodatku musiała też przeanalizować nieposkładaną wypowiedź nieznajomego.
- Nie została mi zaprogramowana funkcja "jedzenia". Nie posiadam również danych na temat określenia "brelok". - poinformowała. No w sumie to tyle, ponieważ do Malice raczej należało się zwrócić bezpośrednio. Nie za bardzo rozumiała stosowanych przez blondyna pojęć.
- Model: The Executioner v.1.01. Imię jednostki: Malice. Czy komenda brzmi: asystować przy poruszaniu się? - powiedziała, trochę wolniej niż zazwyczaj. Błędy dawały o sobie znać, niestety.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.15 21:38  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
......Gapił się. Nic nie mógł poradzić, że w pierwszym momencie najnormalniej na świecie gapił się na nieznajomą, a dopiero później trybiki w jego głowie przestały zgrzytać i umysł wysunął jasny, klarowany wniosek. Android. Najpewniej zbuntowany android. Pudel musiał uderzyć się w głowę mocniej, niż początkowo zakładał, bo inaczej wcześniej wpadłby na tą dość oczywistą myśl. Cóż, najwyraźniej był dzisiaj jeden z jego ni to pechowych, ni to szczęśliwych dni, zakładając, że Malice na pewno nie należy już do S.SPEC.
- Nie. Malice, podaj stopień swoich uszkodzeń – powiedział, ostrożnie dobierając słowa, ponieważ chciał uzyskać najdokładniejszą możliwą odpowiedź.
Bolała go kostka, zaczynała boleć głowa, a teraz w dodatku napotkał na swojej drodze robota. Niemniej informacje, których mogła udzielić Malice były zbyt ważne, by tak po prostu ją zignorować. Nie był tylko pewien, czy może od razu zabrać ją do kryjówki. Ostatnie, na co ma ochotę, to za darmo pokazać wojskowym, jak się do nich dostać.
- Malice, odpowiedz na pytanie, czy należysz do jakiekolwiek jednostki albo organizacji S.SPEC? – spytał się, przekrzywiając głowę na lewo, wyraźnie zainteresowany zaistniałą sytuacją.
Skupiał się na androidzie, ale jednocześnie cały czas pozostawał czujny, nie miał zamiaru dać się zaskoczyć. Nie miał zamiaru wrócić do kryjówki w jeszcze gorszym stanie, niż był aktualnie. Niemniej niecodziennie spotykało się zbuntowanego androida, a jego inżynierska natura kazała mu starannie przyjrzeć się wytworowi S.SPEC. Ciekawiło go wszystko, co było związane z matematyką, fizyką, mechaniką. Jeszcze trochę i z radości zacznie skakać w miejscu. No, ale wszystko po kolei.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 19:19  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Wyglądało na to, że nieznajomy nagle zmienił swoje zachowanie. W Malice coś przysłowiowo "drgnęło", słysząc wypowiedź w formie komendy. Jednocześnie jednak wiodło to ze sobą pewnego rodzaju niespodziankę. Nie potrafiła połączyć w logiczny sposób swojego uszkodzenia z tym, co się działo przed chwilą.
- W systemie stwierdzono obecność wirusa, niemożliwy do usunięcia. Jedyna możliwość to zmiana całego systemu. Wirus atakuje głównie narząd mowy- odpowiedziała, jej głos przerywany przez cichy odgłos tykania. Mimo wszystko musiała stwierdzić, że było lepiej niż od razu po ucieczce z laboratorium.
Okazało się jednak, że to nie koniec pytań napotkanego osobnika. Malice nie mogła się oprzeć wrażeniu, iż nieznajomy założyć, że znajduje się ona w "trybie rozkazów".
- Pragnęłabym zauważyć, że nie ma w najbliższym otoczeniu innej istoty humanoidalnej poza mną oraz Tobą. Nie widzę potrzeby wymawiania mojego "imienia" przed każdą wypowiedzią. Odpowiadając na pytanie: brak przynależności do S.SPEC - rzekła ponownie i w tej chwili coś przyszło jej do głowy. Być może dziwna myśl, jednak Malice po prostu starała się wyciągnąć wnioski z wyrwanych z kontekstu pytań nieznanej osoby.
Był to jeden z nielicznych razów, kiedy wyraz twarzy androida się zmienił - chociaż motorykę i mimikę twarzy miała w pełni sprawną, na jej twarzy rzadko widywały jakieś emocje - prawdopodobnie dlatego, że maszyna jej pokroju nie widziała sensu spraw tego pokroju. Gdyby umiała to nazwać bardziej poetycko, pewnie stwierdziłaby, że "udawanie człowieka" jej zdaniem mija się z celem.
Zmarszczyła brwi, wchodząc w bojową pozycję.
- Jesteś członkiem S.SPEC, prawda? Przychodzisz tu, aby mnie zniszczyć - ogłosiła swój wniosek. Jedynie fakt, że przysłano rannego żołnierza trochę ją niepokoił - jednak zawsze istniała szansa, że była to niechciana rana, odniesiona w niedawnej potyczce z jakimś zwierzęciem. Malice obserwowała uważnie delikwenta, gotowa zareagować gdyby wykonał jakikolwiek fałszywy ruch.

//Wybacz, w tygodniu tak mało czasu :/ //
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.10.15 21:48  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
......Umarł i trafił do swojej wersji nieba? Niekoniecznie, daleko mu było to pełni zadowolenia i szczęścia, niemniej jakoś lżej mu się na piersi zrobiło. Nie spodziewał się spotkać tutaj inteligentnego (najwyraźniej zbuntowanego) androida, który co prawda miał pewne uszkodzenia, niemniej funkcjonował i nie próbował go zabić. Tak fatalny dzień zmieniał się w końcu w coś pozytywnego. Wieczny pech jednak się na coś przydaje. Wtedy człowieka cieszą nawet drobne przyjemności.
- Hmh. Czy wirus stanowi dla ciebie poważne zagrożenie, jest zdolny do całkowitego zniszczenia twojego systemu? - spytał się, kciukami zahaczając o kieszenie dżinsów i lekko bujając się na piętach.
Ilekroć myślał, odzywało się w nim pełno różnego rodzaju tików. Niemniej ten był dość rzadki - nic dziwnego, z reguły kończył się jego lądowaniem na tyłku, co nie było przyjemne. No, ale skoro chce się mieć miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. A jego kość ogonowa była chyba przetestowana na wszelkie możliwe sposoby.
- Wybacz. Dawno nie miałem do czynienia z androidami - mruknął cicho, chociaż na tyle wyraźnie, by mogła to zrozumieć.
Nie był zbytnio zadowolony z faktu, że w dalszym ciągu znajdują się w lesie, zbyt wiele stworzeń lubiło tu krążyć, a siedzenie w jednym miejscu i rozmawianie tylko sprzyjało pechowi. Cóż, Bóg lubi chronić tych, którzy potrafią obronić się sami.
Co prawda następna słowa Malice dosłownie wbiły Skoczka w ziemię i wymusiły na nim szerokie rozwarcie oczu. Chyba po raz pierwszy raz w życiu (czy też w przeciągu ostatnich paru lat) został wzięty za członka S.SPEC, chociaż teoretycznie nie powinien się temu dziwić. Zbuntowany android niekoniecznie musiał posiadać sporą wiedzę na temat Desperacji i zasad w niej panujących.
- Nie. Nie jestem ze S.SPEC, aczkolwiek znam się na inżynierii. Nie pamiętam, czy się przedstawiałem, ale nieważne. Jestem Christopher Black i raczej nie działam na korzyść rządu - rzucił ostrożnie, nie mając ochoty na nagły problem pod tytułem "A ja jednak jestem androidem służącym S.SPEC). - Jak się tutaj znalazłaś?
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.10.15 18:52  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Analizowała dokładnie u obcego zmiany napięcia mięśniowego w okolicach twarzy. Wykryła niemal podręcznikowy przypadek uczucia zaskoczenia. Słysząc wypowiedź Christophera, powoli zaczęła wracać do normalnej pozycji, ciągle jednak mając na oku blondyna. Najwyraźniej same skojarzenie kogoś ze S.SPEC powodowało u Malice szybką reakcję, podobną do instynktu samozachowawczego.
- Wykryto zaskoczenie - oznajmiła - Przyjęto wiadomość.
Poczekała chwilę, zanim przemówiła dalej. Wolała unikać zbyt długiego używania aparatu mowy, na wypadek, gdyby przegrzanie miało spowodować większą ilość błędów.
- Wirus prawdopodobnie zniszczy system w przeciągu kilku lat, aczkolwiek możliwe jest odroczenie tego procesu. W Desperacji znalazłam się po ucieczce z laboratorium - wolała nie podawać większej ilości informacji. Uznała, że ogólnikowa odpowiedź powinna zadowolić Christophera. Imię to wydawało jej się dziwne - zdecydowanie nie japońskie. Pliki dotyczące innych języków mówiły jej, iż jest to imię angielskie, co wydawać by się mogło nietypowe w tych stronach.
W pewnym momencie maszyna rozejrzała się. Jej czujniki wykryły, iż coś porusza się w tym kierunku. Znajdowało się jeszcze na tyle daleko, aby nie można określić wielkości zwierzyny. Lepiej jednak byłoby się usunąć - a przynajmniej tak twierdziła Malice. W końcu lepiej uniknąć bycia ściganym, jeśli okaże się to jakiś agresywny gatunek.
- Wyczuwam, że coś zbliża się w tym kierunku. Proponuję odwrót taktyczny. Czy jesteś w stanie sam się poruszać? - fakt, była ostrożna. Jednak Christopher ponoć był inżynierem, a Malice umiała jednak dokonać kalkulacji - być może posiadał jakieś cenne materiały, albo i nawet amunicję, której brak android odczuwał szczególnie. Stwierdziła więc, że zaproponowanie pomocy nie zaszkodzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.15 21:59  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Pudel zastanawiał się, jak w ogóle znalazł się w tej sytuacji. Zbuntowane androidy teoretycznie nie były rzadkością, jednak zdecydowanie częściej można było spotkać ludzi, którzy mają wszczepione mechaniczne części. Zmarszczył subtelnie brwi, słysząc odpowiedź Malice, jednak na razie nic nie mógł poradzić na jej wirusa. Za mało informacji, za mało danych i generalnie za mało czasu. Musiałby ją dokładniej o to wypytać, a w aktualnych okolicznościach było to... niezbyt atrakcyjną opcją. Las, wymordowani, niedługo pewnie zapadną egipskie ciemności. Nie, zdecydowanie Skoczek nie zamierzał tutaj zostać na dłuższy okres czasu.
Odwrót taktyczny.
Parsknął cicho śmiechem pod nosem; cóż, z reguły sam nazywał tak swoje reakcje i chociaż raz ktoś poniekąd przyznał mu rację, że lepiej... odpuścić, niż zdecydować się na walkę do ostatniej kropli krwi.
Machnął ręką, stwierdzając, że da sobie radę. Nie po raz pierwszy był poobijany, posiniaczony i  pewnie nie po raz ostatni wyglądał jak siedem nieszczęść. Taka była cena fajtłapowatości. Potykania się na prostych powierzchniach. Generalnie, ewidentnie utrudniało to życie, temu nie można było zaprzeczyć.
- Jestem, jestem. Jeśli się nie mylę, to żeby wyjść z lasu trzeba iść mniej więcej... tam - wskazał dłonią gdzieś przed siebie - aczkolwiek możliwe, że się mylę. Niemniej biorąc pod uwagę wszelkie możliwe prawdopodobieństwa i inne moje obliczenia, powinna być to w miarę prawidłowa droga.
Westchnął ciężko, ponownie odgarniając posklejane kosmyki włosów z czoła. Podczas stania mięśnie zdążyły mu zesztywnieć i ruszenie się z miejsca wywołało zdecydowane sprzeciw organizmu. Oszalałeś, twierdziły zmęczone i nadwyrężone stawy... natomiast jego jako taki instynkt samozachowawczy kazał mu ruszyć się w końcu z miejsca. Jak się rozchodzi, powinno być lepiej. Zacisnął więc zęby i z uporem rozpoczął wędrówkę w kierunku prawdopodobnego wyjścia z lasy.
- Więc, od jak długiego czasu przebywasz na Desperacji? - rzucił po chwili, nie potrafiąc utrzymać ciszy na dłużej niż parę minut.


Wybył.
zt


Ostatnio zmieniony przez Skoczek dnia 15.11.15 0:28, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.11.15 18:52  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
// Jeśli nie jesteś Ryanem to proszę zlać tego posta i uznać, że akcja rozgrywa się w cholerę daleko, po drugiej stronie lasu. A jak jesteś Ryanem to odpisuj. //


Chrup, chrup, chrup.
Jeden z zajęcy chrupał spokojnie trawę, wyraźnie napawając się chwilą, gdy nie groziło mu zagrożenie ze strony żadnego z drapieżników. Od czasu do czasu zastrzygł uszami, gdy któryś z liści poruszył się gwałtownie na jednym z sąsiednich krzaków, bądź drzew, które pozostawały poza jego zasięgiem.
Kolejny kawałek marnej trawy zniknął w jego pyszczku, nadymając błyskawicznie przeżuwające szarawe policzki, na których pojawiły się już pierwsze białe kępki sierści. Gdyby wiedział, że zostały mu ostatnie chwile życia, prawdopodobnie rozkoszowałby się nią w dużo szybszy sposób. Nie, prawdopodobnie wziąłby nogi za pas i spieprzył najdalej jak tylko się dało. Niestety, nie było mu to dane.
Świst.
Wyrzucony pewnym ruchem nóż przeciął powietrze z cichym dźwiękiem. Zając zdążył jedynie poruszyć uszami, zanim ostrze przybiło jego łeb do ziemi.
- Dziesięć na dziesięć, kurwa! - wykrzyknął głośno zaciskając pięść w niemym geście zwycięścia. No, nie do końca niemym, w końcu cały czas skakał jak popierdolony po gałęzi, wydając przy tym dzikie odgłosy, najwyraźniej kompletnie nie przejmując się faktem, że może tym samym zwrócić na siebie uwagę okolicznych bestii. W końcu chuj go one obchodziły? Jak będzie trzeba to spuści solidny wpierdol im wszystkim, a co!
Zaklaskał po raz ostatni w dłonie i zeskoczył zwinnie w dół, łapiąc się rękami gałęzi, na której jeszcze chwilę temu spoczywały jego stopy. Energiczny wyskok pozwolił mu na dosięgnięcie kolejnego - i kolejnego celu, aż w końcu buty uderzyły o ziemię, a chłopak stanął pewnie na nogach uśmiechając się tak szeroko jak tylko się dało. Podszedł do martwego zająca sprężystym krokiem i przycisnął jego grzbiet do ziemi, wyrywając ostrze z drobnej czaszki z dość nieprzyjaznym dla większości zgrzytem, który dla niego brzmiał niczym najpiękniejsza muzyka.
Choć nie. Piękniejsza byłaby w momencie, gdyby miał pod sobą nie zająca, lecz człowieka z krwi i kości. Niestety ktoś tu był leniwą, ociągającą się dupą. Wróć. Skurwielską, leniwą, ociągającą się dupą, która nie chciała zabierać go ze sobą na najlepsze misje. Tak, zdecydowanie to szło w tą stronę. Wymamrotał pod nosem kolejną wiązankę przekleństw i podniósł zajęczaka za uszy, zaraz odcinając jedno z nich mało delikatnym gestem.
- No i co pchlarzu. Nie powiesz mi pewnie gdzie jest Ryan? - zapytał truchła machając w powietrzu krwawiącym uchem. Cud, że przy podobnych ruchach nawet się nie zachlapał.
- Pewnie, że nie. Bezużyteczne gówno. - wyrzucił niepotrzebną mu cząstkę za siebie, zamiast tego ruszając przed siebie.
Zgrzyt, zgrzyt, zgrzyt.
Nóż poszedł w ruch, gdy Hunter oddał się pasjonującej czynności wywiercania dodatkowych dziur w nieczujących już bólu oczodołach zwierzęcia. Oczy poddały się woli ostrza, wybuchając pod jego naciskiem i spłynęły wraz z krwią wgłąb szaro-białego futerka. Nic nie wskazywało na to, by chłopak przejął się tym faktem choć odrobinę, skoro cały czas rozglądał się dookoła.
Kurwa, kurwa, kurwa.
- Ryan, Ryan, Rya-an, Rarara-RYAN. - akcentował jego imię na pierdyliard różnych sposobów, przerywając swoimi krzykami martwą ciszę panującą w lesie. Co gorsza, wyraźnie zaczął tracić cierpliwość, co dało się zaobserwować nawet po jego drgającej powiece, jak i brwi, które zgrały się ze sobą w dziwacznej harmonii.
Nóż opuścił oba wydrążone oczodoły i wbił się z olbrzymią tuż ponad rdzeniem kręgowym, gdy chłopak włożył w podobny cios, sporą część siły i stanął w miejscu odchylając głowę w tył.
- RYAN PSIA TWOJA MAĆ, WYŁAŹ W KOŃCU Z TEGO JEBANEGO GĄSZCZU GDZIEKOLWIEK SIĘ SCHOWAŁEŚ, KURWA! - to nie był krzyk. Ani wrzask. Prędzej jakiś dziki ryk, po którym stanął w miejscu z opuszczonymi ramionami, dysząc ze wściekłością jak po przebiegnięciu kilkukilometrowego maratonu.
Łeb zająca koniec końców poszybował w powietrze, gdy chłopak oderżnął go gwałtownym ruchem. Zaraz uderzył o ziemię z cichym pacnięciem, które niemalże natychmiast zostało zastąpione głośnym chrzęstem i dźwiękiem pękającej kości. But Huntera raz po raz uderzał w nią ze wściekłością, gdy spomiędzy ust uciekały kolejne słowa, na które niejeden anioł zareagowałby długą litanią do matki boskiej w prośbie o przebaczenie za kalanie uszu wszystkich stworzeń tak karygodnym językiem.
- Jebany skurwiel, kurwa, zobaczysz tylko, wyrucham ci matkę za to zostawienie mnie samego i pójście sobie w chuj. Pewnie świetnie się teraz bawisz zabijając jakieś cioty, co kurwa? Jasne, śmiej mi się potem w twarz, bo tu siedzę I GNIJĘ Z NUDÓW KURWA. - teraz, gdy już w miarę powyklinał (pierdolenie, on dopiero zaczynał), a czaszka popękała wgnieciona w ziemię i zaczynała tracić swój pierwotny kształt, odsunął ją na bok i kopnął z całej siły przypieprzając w korę drzewa.
Właściwie fakt, że do tej pory coś nie postanowiło sobie zrobić z niego obiadu był dość nieprawdopodobny. Ale jak to mówią głupi ma szczęście. Biorąc pod uwagę, że Hunter był skończonym kretynem od A do Z, w czepku urodzonym, jego zapas szczęścia był pięciokrotnie większy.
Ciekawe jak długo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 14:42  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Łowca uciekł już z M-3 jakimś cudem, teraz jedynie musiał się udać do Desperacji gdzie był jego zacny domek. Najszybsza droga wiodła przez las i tak też się udał, miał plan by ew. zgubić ich w tych zaroślach oczywiście żarcie które nosił wcale mu nie pomagało w przebijaniu się i zostawianiu jak najmniejszej ilości śladów. Zamuczał niezbyt zadowolony, Acadia jak i Hyst chcieli już być w domu gdzie spokojnie mogli się zająć ćwiartowaniem zwłok które to później podzielą na odpowiednie porcję jedzenia. Tak to był plan, jednak Acadia był coraz to bardziej wkurwiony faktem że robi więcej hałasu niż ustawa przewiduje, jest coraz zimniej no i jest coraz bardziej głody, Hyst który to ciągle truł mu w umyśle wcale nie pomagał. Ale, chwila moment na razie się uspokoiło, więc czemu Acadia cały czas ma władzę nad ciałem? Ano dlatego że Hyst by stanął i zaczął pałaszować cielsko, był głodny a zapach świeżej krwi i myśl że to młody wysportowany mężczyzna, jedynie nasilała jego chęć zjedzenia. Acadia nie mogł na to pozwolić, nie wiedzieli gdzie są jeszcze całe wojsko, może już ich zostawili jak zobaczyli, że w M-3 ich nie ma, albo może szukając tylko w mieście.
-Jak myślisz, mężczyzna złoży dokładne zeznania na temat naszego wyglądu?- Zapytał Hyś w umyśle,nie był pewien co do tego, a jakoś nie chciał się narażać Yuu. Ona potrafi być straszna.
-Wydaje mi się, że nie więc nie przestań jęczeć. Jedynie nasz obiad dokładnie nas widział i tyle, no i ta suka, ale o nią bym się nie martwił.-Powiedział spokojnie rozglądając się po okolicy. [color=#CC3333]-Potrzebujemy małego strumienia, ewentualnie jakiejś rzeki.-[./color]Powiedział znowu spokojnie, choć już lekko poirytowany, czuł jak ciekawość jego "brata" rośnie.
-Po co? po co?-Powiedział ciekawski Hyst w umyśle jak zwykle.
-No jak to poco deklu jebany, by nas nie wyczuli... ludzie może i nie mają super węchu ale te ich kundle, owczarki mają...-Odpowiedział z lekkim poirytowaniem które było słychać w głosie jak i było widać na jego twarzy. Po tych słowach jeszcze bardziej zaczął się rozglądać za wodą.
Worek z ciałem przerzucił na drugie ramię, niczym mikołaj swój worek prezentów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.15 17:04  •  Las blisko Desperacji. - Page 11 Empty Re: Las blisko Desperacji.
- Sir, cel zbliża się do granicy miasta - mężczyzna, który śledził na ekranie migający punkt, będący sygnałem z przepustki zamordowanego nastolatka, odwrócił się w stronę starszego stopniem i wiekiem wojskowego. Reakcja była natychmiastowa: dowódca odwrócił się od swojego biurka, zza którego koordynował ruchy oddziałów poszukiwawczych, i podszedł do sprzętu śledzącego. Milczał; westchnął cicho, a podwładny przewidział jego następne słowa.
- Odwołać oddziały i zaalarmować straż murów. Jeśli go przepuszczą... - zawahał się. Poza granicami miasta sygnał namierzający przepustki nie był wystarczająco silny, by dało się wyśledzić ruchy Łowcy. - Wysłać patrol skrzydlatych.
To był bardzo bezpieczny ruch - zdejmował odpowiedzialność z dowódcy, przerzucając ją na skrzydlatych, którzy i tak nie cieszyli się w armii wielką popularnością. Jeśli oni zawalą, nikt nie będzie zdziwiony, jeśli im się powiedzie, nikt nie będzie zarzucał mu zbyt szybkiej rezygnacji.

---

Hysterics bezpiecznie przedarł się przez sprytnie zakamuflowaną dziurę w murze M-3; chociaż ponad swoją głową mógł usłyszeć rytmiczne kroki większej niż zwykle liczby patrolujących żołnierzy, nikt go nie spostrzegł, ani też nie usłyszał. Powiew zimnego powietrza desperackiej okolicy przywitał go po drugiej stronie; teraz już nie musiał ukrywać się z upolowanym mięsem po kątach...
Poprawiwszy worek na plecach, poczuł coś mokrego na swoim ubraniu: pod wpływem nagłej zmiany położenia, z ciała nastolatka zaczęła wypływać krew, tworząc za nim urywany, ciemnoczerwony szlak. Drzewa zasłaniały część widoku, ale nawet nieuzdolniony tropiciel powinien poradzić sobie ze znalezieniem śladu.

Gdzieś nad jego głową chrapliwie zakrakał ptak, po czym poderwał się do lotu, ciężko uderzając skrzydłami. Podejrzanie ciężko. By wydać taki dźwięk, ptaszysko musiałoby ważyć ponad sto kilo, co nie było aż tak niespotykane w Desperacji, ale, niemniej, niepokojące.
Nieopodal głośno chrupnęła gałąź. Dźwięk, podobnie jak uderzenia skrzydeł, dochodziły z misternie powykręcanych koron drzew.


Stan zdrowia:
Hysterics - lekkie siniaki po walce w mieście.

Wraz z ciałem nastolatka zdobywasz jego w pełni sprawną, miejską przepustkę, oraz telefon komórkowy - w tej chwili zablokowany i pozbawiony zasięgu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 25 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 18 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach