Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 23 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 23  Next

Go down

Pisanie 04.05.15 16:33  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Czarnowłosa wsadziła ręce do kieszeni i przejechała językiem po zębach profilaktycznie sprawdzając, czy nie pozostały żadne resztki po pyszności jaką nie miało się okazji zjadać codziennie. Ruszyła następnie przodem prowadząc wymordowanego towarzysza w bardziej odosobnione miejsce, gdzie mieszkańców znacznie ubywało, a domowiska wyglądały na mniej zamieszkane.
- Oczywiście, że tak. Nie proponowałabym niczego, czego nie mogłabym dać. – Przyznała prychając pod koniec rozbawiona. Błogi uśmiech był jednakże czystą iluzją Rhoneranger, w której to głowie powoli konstruował się plan w jakim miejscu i w jaki sposób przekaże Spadesowi milusią wiadomość od zleceniodawcy. Bicie niewinnych, słabszych istot w Desperacji było chlebem powszednim. Szczególnie w organizacji, gdzie na własny tytuł i rangę należało sobie zapracować.
Cedna jednakże nigdy nic nie miała do swoich celów, ale czasami im współczuła, że trafiali na nią. No cóż, tak to już jest, że ma się pecha w życiu. Gdyby tylko mieli więcej forsy to może i dałoby się coś tutaj wynegocjować, ale w większości przypadków takiej możliwości nie mieli. Pchlarz dzisiaj przynajmniej dostanie porządną nauczkę od życia, aby nie być tak ufnym wobec desperackich gnid.
- W zamian niczego nie potrzebuję, spokojnie. – Już wystarczające wynagrodzenie dostanę za skopanie ci twarzy. – Powiedz lepiej jak długo przebywasz w Desperacji? Nie wyglądasz na kogoś kto przeżył w tym miejscu sporo czasu. – Rzuciła w kocu zrównując z nim krok i obserwując jego postawę. Chłopaczyna raczej nic nie podejrzewał, ani nie wyczuwał zagrożenia. Dobrze. Jego profil znajdował się w idealnej pozycji, aby zostać popieszczonym przez pięść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 18:24  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
A więc nie tylko w M-3 można było spotkać życzliwe istoty. Była to bardzo miła myśl. Mimo wszystko chłopak którego spotkał na pustyni, Isao, Ab, Miro, Ikari, ta kobiecina od jabłek i teraz jeszcze Cedna - wszyscy oni pomogli mu. Spad nie miał więc większych czy też mniejszych hamulców coby korzystać z czyjejś pomocy.
- To będzie już pięć lub sześć lat. Niby to mało nie jest, lecz sporo też. Ogólnie mimo takiego stażu dopiero od kilku miesięcy poznaję całą Desperację, a do tego momentu cały mój świat ograniczał się do piasków Czerwonej Pustyni. Głupia sprawa, jak teraz pomyślę o tym, że przez pięć lat błądziłem po tej pustyni, a teraz skracam sobie nieraz przez nią drogę. - W tym momencie nasuwało się pytanie, czy gość był debilem, że nie potrafił wydostać się z pustyni przez całe 5 lat żywota, czy był geniuszem survivalu. Zawsze istniała też szansa, że był nieświadomym niebezpieczeństwa farciarzem. jest w końcu taka zasada, że jak nie powiesz komuś, że coś jest nie możliwe to on to zrobi.
- A ty? Wyglądasz na weterana życia. Masz może jakieś wskazówki dla takiego żółtodzioba, jak ja? - Szedł krok w krok po lewej stronie Cedny. Krajobraz powoli się zmieniał na bardziej pustelniczy. Spad mimo wszystko nie znał za dobrze jeszcze tych terenów. Słyszał, że gdzieś w okolicach Apogeum wymordowani mają swoje legowiska, czy też podziemne pieczary toteż był święcie przekonany, że do jednej z nich się zbliżał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 1:16  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Cedna z uśmieszkiem na ustach pokiwała głową udając, że słucha wypowiedzi Spada z dużym zainteresowaniem. Mutancik nie wiedział chyba, że za moment jego błogi stan psychiczny zostanie wypełniony bólem w najczystszej, brutalnej postaci.
Przyznała w myśli, że aż takim świeżakiem w Desperacji za jakiego go uważała to nie był. Tylko jak taki naiwniak i łatwowierny stwór przetrwał te 6 lat życia poza miastem... cóż, nie w jej interesie było dochodzenie. Ona tu tylko przyszła wykonać brudną robotę.

A, właśnie... co do pracy...
- Hm? Wskazówki? Niech pomyślę... - Zwolniła kroku przyciskając palce prawej dłoni do ust na moment i unosząc oczy do góry. Po chwili zastanowienia uśmiechnęła się szeroko i przyjaźnie, tym samym łapiąc Spada za ramię lewą ręką. - Już wiem, Spad!
Atak nastąpił znienacka. Prawa dłoń przy ustach momentalnie zacisnęła się w pięść, która już po chwili wbijała się w twarz Spada, który akurat takiego ataku przewidzieć nie mógł. Nie mógł też również za daleko odlecieć, ponieważ Rhoneranger trzymała pchlarza za materiał na ramieniu i wykorzystując uchwyt przyciągnęła go do siebie brutalnie wbijając kolano w jego podbrzusze. Na koniec krótkiego, partyzanckiego ataku, zwieńczyła całą serią uderzeniem z łokcia w twarz, aby sprowadzić ofiarę na ziemię i zobaczyć co dalej mu zrobić.
- W Desperacji nie ufaj każdemu kto się do ciebie uśmiechnie. - Rzuciła tym razem naprawdę rozbawiona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 13:28  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Nastawił baczniej ucha, a gdy zobaczył uśmiech kobieciny i poczuł jej dłoń na ramieniu lekko się zakłopotał. Niby kiedyś był psem na baby, lecz od sześciu lat nie miał żadnego bliższego kontaktu z płcią piękną. Nie wspominając nawet o typowo japońskim umiłowaniu przestrzeni osobistej. Obecny stan rzeczy nie przeszkadzał Spadowi i choć czul się nieco dziwnie...przybliżył się do kobieciny nachylając się do niej nieco. I już miał odwzajemniać jej uśmiech gdy...coś mu wpadło do oka. Zamroczony, zaskoczony  i zaślepiony Spad odruchowo chciał przyłożyć swoje ręce do twarzy, jednocześnie czując, że traci równowagę. Nie wylądował jednak na ziemi, a przynajmniej nie od razu. Szarpnięcie które poczuł pomogło mu ustać i nabić się na kolano. Nie był postawny. Był chuchrem ni trudno było nim szamotnąć, a tym bardziej konkretnie wcisnąć żołądek w głąb bebechów. Zapowietrzył się nie mogąc złapać tchu. I jeszcze ten łokieć... Był kompletnie zdezorientowany i nie przygotowany na jakąkolwiek obronę.  Koniec końców osunął się na kolana. Jedną ręką trzymał się za podbrzusze, drugą podpierał się o grunt odkaszlując. Gdy udało mu się złapać kilka głębszych wdechów łypnął pytająco jednym okiem na stojącą nad nim kobietę. Cała sytuacja była dla niego kompletnie pozbawiona sensu. Nie wyglądał w końcu na takiego co miałby coś cennego, nikomu krzywdy nie zdarzyło mu się zrobić...
- No, na pewno zapamiętam, lecz chyba na dziś mi tych złotych rad wystarczy, wiesz, muszę wracać do domu. Zostawiłem włączone żelazko i w ogóle... - Obrócił wszystko w jakiś mało zabawny żart, uśmiechając się przy tym krzywo. Następnie próbował się podnieść i zwyczajnie w życiu się usunąć. Cedna najwyraźniej była dość drażliwą kobietą lub też nie do końca zrównoważoną. Innego sensownego wyjaśnienia dla tego wszystkiego znaleźć nie umiał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 21:52  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Rhoneranger odsunęła się o kroczek, aby pozwolić swej ofierze opaść na chłodną ziemię Desperacji i złapać oddech. Każdy zasługiwał na chwilkę litości i wyrozumienia, czyż nie? Dla Cedny była to być może i jedynie chwilka stania i patrzenia jak osobnikiem wstrząsają torsję, ponieważ wnętrzności próbują ogarnąć czy nadal są wciśnięte kolanem, czy może nie.
Chmury na nieboskłonie zaczynały się kłębić, coraz ciaśniej zbijać i szarzeć, co oznaczało, że być może za niedługo rozpęta się w okolicy ulewa, a może nawet i burza z piorunami? Nikt, tam nie wiedział, co się kryło za desperacką pogodą.
- Hm? Masz forsę na żelazko, a nie masz na jedzenie? - Wyszczerzyła zęby w sadystycznym uśmiechu i zanim Spad się w pełni podniósł kopnęła go od dołu w szczękę. Glanowy but ze wzmocnioną płytką na pięcie i czubku z pewnością dał się mu we znaki i (biorąc pod uwagę, że był takim chudzielcem) odrzuciło go do tyłu na ścianę chatki, przy której się zatrzymali. Wiwern odrzucił grzywkę do tyłu, czując, że niesforne kosmki smolistej czupryny wpadły na jej twarz.
- Posłuchaj, Spad. - Podeszła i kopnęła go dwa razy w bok torsu z siłą Łowcy. - Ogólnie to ja nic do ciebie nie mam. To nie jest żadna osobista sprawa. Ja po prostu... - Schyliła się, aby złapać go za materiał na klatce piersiowej i unieść do góry. - ... wykonuję swoją robotę. - Kostki lewej pięści niemiłosiernie zatopiły się w policzku chłopaka. Rhoneranger puściła go z powrotem na ziemię. - Czysty biznes, rozumiesz, co nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.15 21:22  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
- Cóż...- Już przymierzał się do błyskotliwej odpowiedzi na jawny zarzut Cedny, gdy pewien but w dość brutalny sposób mu to uniemożliwił. Irytujący, pulsujący ból pieścił jego szczękę na której znalazło się niewielkie poziome rozcięcie za sprawą krawędzi metalowej płytki. Wyglądało jak głębsze zadrapanie, lecz towarzyszący mu czerwony placek pozbawiał złudzeń, że to robota kota. Jedynym szczęściem którego Spad się dopatrzył w tej całej sytuacji było to, że znalazł oparcie dla swoich pleców. Dodatkowo licha ściana dawała mu +3 do bezpieczeństwa - w końcu nie musiał się obawiać ataku od tyłu. Problem jednak polegał na tym, że Cedna stała przed nim uzbrojona w buty +10 i owa ściana nie robiła nijak na niej wrażenia. Wilk nie musiał długo czekać by się o tym przekonać na własnej skórze. Nagle kobiecina posmyrała Spada glanem w towarzystwie brutalnej siły po żebrach. I o ile pierwszego kopniaka się nie spodziewał o tyle przed drugim osłonił się ramieniem czując, że jego żebra mogły by chrupnąć gdyby kolejny raz doświadczyły tak bezpośredniego uderzenia. O ile już nie chrupły...
Gdy nagle go podniosła za fraki, oplótł jej rękę swoimi łapami podciągając się nieznacznie. W tym momencie zastanawiał się czy nie wbić swoich szponów w jej nadgarstki, lecz...nie miał odwagi. Nigdy nikogo nie skrzywdził, a co dopiero mówić o podniesieniu ręki na kobietę. Fakt, ona go krzywdziła, lecz dla Spada nie było to wystarczającym usprawiedliwianiem. Nie musiał być taki jak ona.
Po raz kolejny pięść kobity zagościła na twarzy rudzielca, który ponownie wylądował na ziemi. Mimo wszystko, to, że nie umiał się przekonać do użycia przemocy nie oznaczało, że zamierzał dać się zabić.
Zaśmiał się na głos słysząc słowa Cedny nieporadnie przecierając przy tym krew z rozciętej wargi.
-Wiesz...-Zaczął przywdziewając maskę spokoju po czym leniwie przeniósł wzrok na górującego nad nim kata.
-...tak właściwie....- Nim skończył, rzucił garść piachu w twarz napastniczki. Stary sprawdzający się od tysiąc leci trik miał oślepić i zdezorientować kobietę. Korzystając z takiej okazji Spad zerwał się jak poparzony do biegu. Miał cichą nadzieję, że z ich dwójki to właśnie on ma większą motywację oraz kondycję do podjęcia maratonu.
-
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.15 21:25  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
W tym momencie bardzo często pycha i pewność siebie przyćmiewa zdrowy rozsądek i ostrożność, co równoznaczne jest w wielu przypadkach z czystym samobójstwem. Najemniczka stanęła w lekkim rozkroku przed swoją ofiarą, aby przyjąć lekko lekceważącą pozę. Ogromny błąd jeżeli staje się naprzeciw groźnego przeciwnika. Co prawda nie spodziewała się wielkiego zagrożenia ze strony Spadesa, który był zaledwie cieniem osobnika mogącego zrobić jej jakąkolwiek krzywdę. Wychudzony pchlarz, zaledwie "lekko" poobijany mógł zrobić naprawdę niewiele wyszkolonej w mordowaniu, dobrze wyżywionej zabójczyni, która stała nad nim (dosłownie) jak kat. Szala zwycięstwa przeważała na stronę Cedny i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek zmieni ten wynik. Nic poza podstępną sztuczką...
Kobieta przechyliła lekko głowę na bok przyglądając się lepiej wymordowanemu. Nie, żeby była sadystką, którą podnieca zadawanie bólu, torturowanie i widok swojej ofiary, ale zawsze warto było wyryć w swojej pamięci wygląd swego celu, którego się nie zabija, aby potem przypadkowo nie dostać w ryj od nieznajomego, którego się nie kojarzy, a który wykrzykuje oskarżenia pod jej adres.
Aomame nie było jednakże dane wykorzystać swoją pamięć, ponieważ fala piasku dostała się w jej pole widzenia. Instynktownie się odchyliła, zamknęła oczy i zasłoniła łokciem. Drobinki zatopiły się w jej ustach i oczach podszczypując nerwy oraz załzawiając oczy.
- Ty mały... - Warknęła przecierając oczy i nagle wyciągnęła ze swojej skórzanej kabury pistolet, który w mgnieniu oka został odbezpieczony dwoma prostymi ruchami. Z Wiwernami się nie zadziera od tak, wilczku...
Czerwona kropka, która należała do lasera pistoletu momentalnie zawędrowała na ciało uciekiniera, ale aby go nie zabić, a wydłużyć jego katorgę krwisty punkt zawędrował na dolne partie ciała. Rhoneragner z zakrwawionymi oczami oddała dwa strzały. Jeden drasnął jedną z nóg Spada, a drugi wbił się w jego kościstą kończynę. Pocisk mógł wbić się w nogę nie naruszając kości, wtedy sprawiało by to mu ogromny ból, ale mógłby kuśtykać truchtem. Jeżeli nabój przebił kość i się w niej zagnieździł winszować można było donośny ryk bólu i upadek. Rozszarpane mięśnie i pęknięta kość to ostatnie o czym można by było marzyć podczas ucieczki. Przy takiej ranie ledwo daje radę się kuśtykać, a co dopiero biec.
- Nie przekazałam ci jeszcze wiadomości, a ty już uciekasz z balu?! - Zakrzyknęła ruszając biegiem za nim. Nie mogła go od tak jeszcze puścić. Może i nie będzie się nad nim znęcać za wiele, ale musi się upewnić, że do jego zmutowanego łba dotarła wiadomość o szwędaniu się w nieproszonych miejscach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.15 13:02  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Mistrz Gry.

Wiatr wezbrała na sile, szargając włosami i ubraniami i buchając masą minimalnych ziarenek prosto w oczy i usta obecnych. Chwilę później z nieba dosłownie zleciało pięć wielkich postaci. Trzasnęli ciężkimi butami w ziemię, która wydawała się niemalże zadrzeć pod tym zbiorowym ciężarem. Jak zrzucone przez boskie dłonie głazy, grzmotnęli o glebę. Stworzyli nieszczelny okrąg wokół napotkanej dwójki, trzymając się póki co na bezpieczną odległość dobrych sześciu metrów.
Piątka skrzydlatych mężczyzn.
Wszyscy wysocy, rośli, szerocy w barkach, uzbrojeni, z twarzami, na których rysował się nie tylko spokój, ale i widoczna chęć spełnienia ważnej, światowej wręcz misji. Zadania, któremu tylko oni byli w stanie podołać, uparcie wierząc w istotność swojej roli w całym planie.
Pierwszy z nich - długowłosy, najpostawniejszy mężczyzna - zrobił krok w stronę Cedny i Spadnesa, mężnie prężąc klatkę piersiową. Nie dobył jeszcze miecza, uwieszonego przy pasie. Najwidoczniej nie musiał. Spojrzenie lodowato-błękitnych oczu cięło najtwardszy metal.
Puść go! ─ rzucił w przestrzeń doniosłym głosem. Ciężko było doszukiwać się tu krzty prośby. ─ Z rozkazu Archanioła oboje zostajecie aresztowani! Macie prawo zachować milczenie. Wszystko co powiecie może być użyte przeciwko wam w Sądzie Ostatecznym. Przybyliśmy, by oczyścić wasze skażone grzechem dusze!
Czwórka jego towarzyszy spojrzała krytycznie na Cednę. Jak jeden pies, w tym samym momencie wszystkie pary oczu utkwiły w mierzącej do mężczyzny kobiecie.
Pójdziecie po dobroci czy będziemy zmuszeni użyć siły?

// @MG: ależ zaleciało glinami. |:
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 0:05  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Spad poderwał się z ziemi i zaciskając zęby zaczął biec przed siebie. Był  poobijany, czuł ciągle bul w szczęce czy też w okolicy żeber, lecz nie przeszkadzało mu to nijak w ucieczce. Za to pistolet z którego celowała do niego dziewczyna mogło mu wszystko utrudnić...Widok i myśl ta przyprawiły go o jeszcze szybsze bicie serca. Nie było czasu na oglądanie się. Nie było niczego w tym momencie co mógł zrobić prócz biegnięcia przed siebie i posiadania cichej nadziei, że pocisk spudłuje. Nie spudłował. Żaden. I o ile draśnięcia w tym momencie niemal nie poczuł to momentu w którym kolejny pocisk zagłębił się w jego udzie nie dało się zignorować. Pocisk nie przeszedł na wylot, lecz również nie roztrzaskał kości. Być może zatrzymał się na takowej lub w gdzieś w tkance. Nie robiło to jednak na chwilę obecną większej różnicy, gdyż Hayato chcąc nie chcąc stracił równowagę i znów leżał na piachu. Był w szoku. Po raz pierwszy został postrzelony! Mimowolnie syknął, skrzywił się i złapał za ranę. Naprawdę się wystraszył tego, jak to spotkanie mogło się skończyć. Miał mimo wszystko zobowiązania, kogoś kogo nie mógł zostawić i chyba tylko ta myśl sprawiła, że chcąc nie chcąc mało zgrabnie się podniósł z ziemi. Dalej poruszał się do przodu. Przy każdym kroku czuł szarpiący ból. Materiał spodni zaczął ciemnieć od cieknącej z rany posoki. Nie trzeba było się domyślać, że chcąc nie chcąc Cedna go dorwała, zwłaszcza, że po chwili byli otoczeni przez skrzydlaty postacie. Anioły. Przez chwil wymordowany widział w nich swoich wybawicieli. Do czasu...ulga malująca się na jego twarzy przerodziła się w dezorientowanie.Właściwie to pobladł gdy usłyszał słowo "aresztowany", a z każdym kolejnym jaśniał o jeden odcień.
- Ale ja...nic nie zrobiłem. - Chciał się tłumaczyć. Mimo wszytko miał pod swą opieką szczenięta. Jego zniknięcie w tym momencie byłoby dla nich wyrokiem śmierci. Były zbyt młode by umieć samodzielnie polować...Lecz nim zdążył cokolwiek powiedzieć jeden z aniołów zasugerował, że każdy opór będzie stłumiony. Rudzielec nie wiedział co mógł w tym momencie uczynić. Cały ten dzień był jakimś kiepskim żartem. Wpierw trafił na jednego kata, a teraz był otoczony przez dodatkową piątkę. Był obity, postrzelony, nie posiadał żadnych umiejętności bojowych, a obecnie przemiana w wilka mogła okazać się gwoździem do trumny. Mimo wszystko wyplatanie się z ubrań zajęłoby mu trochę czasu...Był ofiarą i nie musiał nawet tego zgrywać. Przez to wszystko tym bardziej nie pojmował sytuacji w której się znalazł, lecz oczywistym było, że nie wyglądał na takiego co by próbował komukolwiek rzucać się do gardła. Cedna miała również w tym swój udział...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 11:32  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Rhoneranger nie musiała zanadto używać kończyn, aby dotrzeć do już niefortunnie postrzelonego w nogę Spadesa i złapać go brutalnie za materiał odzienia na plecach. Szarpnęła nim w tył z siłą Łowcy, gdy futrzak się podniósł i chciał miernie truchtać dalej przed siebie, a następnie wykrzywiła usta w złowieszczym uśmieszku.
- Jak już wspominałam, mam ci do przekazaaniaa... pewną... - W trakcie wypowiadania swej kwestii wiatr nagle wezbrał na sile. Normalnie Cedna by nie przerwała swej wypowiedzi, gdyby był to typowy, desperacki wicherek wzmagający burze piaskowe, ale... No właśnie, ale... Żyła już wystarczająco długo na tym sucho-mokrym zadupiu, aby odróżniać, kiedy tumany pyłu są podnoszone przez normalny wiatr, a kiedy przez powiew trzepoczących skrzydeł latających kurczaków. Tylko jeszcze tego jej brakowało, aby do prostego zadanka przyczepili się nieproszeni goście "z wyższą misją".
Aomame zacisnęła szczęki i zmrużyła oczy warcząc coś pod nosem, gdy piasek wywołany lądowaniem aniołków wbił się po w jej oczy, po raz drugi dnia dzisiejszego. Następnie puściła Spadesa odruchowo celując pistoletem w najbliższego osobnika. Druga ręka dzierżyła już nóż myśliwski. Dosyć mierne wyposażenie przeciwko piątce walecznych.
Że też, akurat dzisiaj stwierdziłam, że nie wezmę karabinu na to "proste" zlecenie...
Zmrużyła oczy.
- Ja podziękuję, za darmowe pranie. Podoba mi się niekonwencjonalnie artystyczny brud mego spirytualnego "ja", Panowie.
Czerwona kropeczka lasera niebezpiecznie migotała na czole jednego skrzydlaka, ale palec na spuście pistoletu jedynie delikatnie opierał się o metalowy element. Obrzuciła całą zgraję zirytowanym spojrzeniem i oceniła swoje szanse. Wynik powstały w głowie niedoszłej Pani Inżynier S.SPEC nie zachwycał, więc po dłuższej chwili zaczęła powoli się cofać oddalając od Spadesa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 23:59  •  Ruiny fontanny - Page 7 Empty Re: Ruiny fontanny
Mistrz Gry.

Mikasa - największe bydle z przybyłych aniołów, ewidentnie przywódca grupy - uśmiechnął się kącikiem ust, gdy tylko Cedna zerwała się na równe nogi, od razu sięgając po broń.
- Nie radzę. - Mimo łagodnego, niskiego tonu, ciszę przecięło ostrzeżenie, na które niejeden od razu pochyliłby głowę w skruszonym geście. On sam domyślał się jednak, że kobieta przed nim nie należała do tego szerokiego grona. Jednocześnie nie czuł się zagrożony, mimo czerwonego punkciku drżącego na odsłoniętym czole. Prawdopodobnie wiedział, że jego kompani byli gotowi zareagować automatycznie, gdyby tylko palec członkini Drug-on za mocno naparł na cyngiel. Już teraz jeden z towarzyszących mu aniołów zgrzytał zębami, widocznie wściekły na tak śmiałe zagrania kobiety.
- Tak jak powiedziałem... - zaczął dobitnie raz jeszcze, na moment spuszczając błękitne spojrzenie prosto na twarz długowłosego mężczyzny. - Zostajecie zatrzymani pod zarzutem morderstw, rozbojów, porywań - w tym momencie powrócił wzrokiem do Cedny - oszustw i bluźnierstw. Opuść broń, bo dodam do listy kolejny punkt w związku z groźbami.
Jeden z aniołów - o jasnych, krótszych niż reszta włosach - poruszył się, widząc, jak kobieta zaczyna się cofać. Mechanicznym ruchem położył dłoń na rękojeści miecza, ale nie dobył go jeszcze, choć palce podskórnie go świerzbiły. Wyglądało na to, że w każdej sekundzie był gotów, by ją zaatakować, choć ze wszystkich sił starał się zachować przysłowiową zimną krew.
- Zatrzymaj się, moja droga. Shiroto ma słabe nerwy - odezwał się Mikasa, pogłębiając nieco uśmiech. Cedna mogła poczuć, jak ziemia pod jej nogami drży nieco, a chwilę potem twarde, sztywne, ciemnozielone (prawie czarne) bluszcze zaczęły wspinać się wokół jej buta, owijając się coraz ciaśniej wzdłuż łydki.
- Jeden niepoprawny ruch, a zwolnisz blokadę i będziemy zmuszeni przestać być takimi jagniętami. A co do ciebie - Ponownie przeniósł wzrok na Spadesa. - Możesz iść czy potrzebujesz pomocy?

Dum dum dum.
Krótka rozpiska, cobym się nie kopnął później:
x Mikasa - wielkie bydle, 2 metry wzrostu, 96 kilo żywej wagi; umięśniony; długie, ciemnobrązowe włosy; błękitne oczy; władza nad roślinnością (?);
x Shiroto - 1,8m; 74kg; jasne, krótkie włosy; pirokineza.

Pozostała trójka: pirokineza x 2 + władza nad wiatrem.
Później ich wykreuję.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 23 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach