Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 15 z 23 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 19 ... 23  Next

Go down

Pisanie 04.07.16 22:55  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Misza jak to Misza, lubił wędrować. A, że dzisiaj zawędrował aż tutaj… to coś nowego dla niego. Nie specjalnie wiedział już jak się tu znalazł. Stwierdził, że pójdzie przed siebie i jak postanowił tak zrobił. Tylko pytanie się objawi, gdy będzie pragnął wrócić. W końcu zostawił w M3… um… No tak. Wszystko ma ze sobą. Nie specjalnie miał co zostawiać. A znajomych można spotkać wszędzie! Co za problem zdobyć paru nowych. Ba. Wystarczy parę słów przecież. I tak to też wszystko sprowadza się do tej pięknej ruiny, znaku, że przeszłość mogła być piękna, a przyszłość obiecująca, gdyby nie to, że nagle świat postanowił się skończyć. Zabawa na całego, dosłownie śmiechu warte!
Poprawił koszulkę, opuszczając także rękawy kurtki. Czuł chłód, a że nie przepadał za nim wcale, to zdecydowanie trzeba będzie się przygotować na kolejne poszukiwanie izolowanego pomieszczenia na noc. Może tym razem nie zapachnie tam zgnilizną, czy ekskrementami. To ostatnie jakoś specjalnie mu przeszkadza, zwłaszcza, że nie jest powodowane zazwyczaj jego potrzebami. A nijak taki smród nie pomaga w gotowaniu.
Skierował wzrok na ruiny budynków, starając sobie wyobrazić, jak to miejsce mogło wyglądać wtedy. Może i zdaje się być całkiem piękne, ale z drugiej strony coś tak trochę sztampowy opis “wielkiego miasta gdzie natura nie miała sensu”. A przynajmniej takie odczucie mu się trafiło. I dopiero przy tych przemyśleniach, zorientował się, że przykuł wzrok w jakąś postać, znajdującą się przy fontannie. “Jakąś” też było bardzo nie na miejscu, bo widok zdawał się jawnie wskazywać na to, że nie ma do czynienia z kolejną szarą myszką, jakich było pełno w M3. Kolor włosów przykuwał jego uwagę trochę bardziej, niż inne detale, które powinny były mu prawić, by uciekał jak najdalej. Ale cóż! Poprawił plecak, sprawdził zapięcia na piersi, po czym spokojnym krokiem ruszył w kierunku niewiasty. Raz kozie śmierć, a zasad Desperacji jeszcze nie poznał na tyle, by wiedzieć jak uważać na siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 23:16  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Po raz kolejny wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze z płuc. Podniosła wzrok na ruiny fontanny przy której się znalazła. Patrzyła na nią ze smutnym sentymentem, ponieważ dobrze pamiętała jak wyglądało to miejsce kiedyś. W końcu był tu park, był tutaj ogród, a tych Ambriel nigdy nie omijała. Zawsze zwracała na nie uwagę. Kiedyś rzeczywiście było tutaj pięknie. Słońce odbijające się w wodzie fontanny też miało swój urok - mimo wszystko. A teraz? Cała okolica miała w sobie tylko jeden jedyny plus - w fontannie nie było wody. Tylko tyle się doszukała - nie mniej, nie więcej.
Mimo to uważała, że ktoś mógłby zwrócić na to uwagę i przynajmniej odgruzować ruiny. Odkąd zostały zniszczone nikt się nimi nawet nie przejął. Fakt, zrobiłaby to sama, ale gdyby ją ktoś na tym przyłapał, to na pewno miałaby kłopoty. Zresztą, z drugiej strony piękny ogród nie pasowałby do reszty krajobrazu Desperacji. Właściwie to nawet nie była pewna, czy cokolwiek by tu znowu urosło.
Westchnęła po raz kolejny i podsunęła Zairowi dłoń, aby się na nią przesiadł, po czym skierowała go na swoje ramię i rozluźniła się. Usiadła na pozostałościach fontanny i wtedy zauważyła, że nie jest tutaj sama. Wbiła trochę niepewne spojrzenie w przybysza i sięgnęła do jego emocji chcąc się upewnić, czy nie rządzi nimi gniew. Gdyby tak było - zapewne od razu by się stąd zabrała.
Ale nie zrobiła nic oprócz tego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 23:31  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Oczywiście, rządzi nim gniew, pożoga, chęć zniszczenia i zemsty za wszystko, czego to dziewczę mu nie uczyniło. Biedny Misza przecież mógł zostać przez nią obity, a tak się nie stało! Toć ta zniewaga krwi wymaga, powiadam wam panie i panowie! Ale bądźmy poważni. Nic oprócz zainteresowania, oraz dziwnego niczym nie powodowanego zadowolenia nie mogłaby od niego wyczytać. Był po prostu sobą. Dziwnym, trochę niepoważnym, z wiecznie zmartwionym wzrokiem sobą.
Zatrzymał się dobre cztery metry od anielicy, unosząc dłoń z szerokim uśmiechem. Nieznacznie podskoczył, poprawiając fałdki koszuli pod szelkami plecaka. Trochę denerwujące uczucie, gdy przy każdym kroku obciera materiał skórę.
- Err…
I się zaciął. Szeroki uśmiech na idiotę, uniesiona dłoń niepewnie zadrżała, gdy to nie wiedział co z nią poczynić. Potrząsnął głową i skłonił się, starając się jakoś podążać jeszcze tradycjami regionu w którym się znajduje. Niektórzy to dobrze odczytywali, inni byli bardziej skorzy mu zmienić położenie nosa. Nie był pewien dlaczego, ale zawsze warto zaryzykować. Bardziej zwalić już i tak nie dasz rady. Weź się w garść w końcu i wykrztuś coś z siebie! Tak, ta wcześniejsza część na temat “poznawania nowych ludzi” nagle stanęła pod znakiem zapytania, gdy powróciły wspomnienia, dlaczego nie ma tak dużo znajomych. Poprawił szybko włosy i się wyprostował, czując jak plecak zaczyna się przeważać niebezpiecznie do góry.
- Przepraszam bardzo, że przeszkadzam. Ja… Um. Tak. Ładne miejsce, czyż nie? Ciekawe jak wyglądało wcześniej.
Jest postęp! Odwrócił wzrok od Morety, czując się speszonym. Nawet nie specjalnie już wiedział dlaczego. Ale udało się mu przynajmniej zagaić jakiś temat.
- A… ah. No i tak. Przepraszam za najście raz jeszcze. Misza jestem. Mm… albo Fluffy. To już jak kto woli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 10:20  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Przez chwilę obserwowała przybysza. Ukłonił jej się, więc i ona skinęła delikatnie głową, jednak nie wstała z murku na którym siedziała, ponieważ nie było takiej potrzeby. Uśmiechnęła się pokrzepiająco, ponieważ zauważyła lekkie zakłopotanie na twarzy młodego człowieka. Kiedy jednak ten zwrócił uwagę na to, jak to miejsce musiało wyglądać wcześniej, Ambriel nie mogła się powstrzymać.
- Fontanna była czynna dopóki nie przychodziły mrozy. Najpiękniej wyglądała o zachodzie słońca... - powiedziała zamyślona i podniosła prawą dłoń wskazując kierunek - Tamta część parku najpiękniejsza była wiosną, kiedy wszystkie kwiaty, krzewy i drzewa zaczynały kwitnąć, zaś tamta - znowu pokazała inny kierunek - najpiękniejsza jesienią, kiedy wszystko obumierało. Właściwie to nawet zimą to miejsce było magiczne, kiedy gruba warstwa puchu je przykrywała... - mówiła zamyślona, wiedziona impulsem. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak dużo czasu minęło odkąd to miejsce było takie, jak opisywała. Prawdopodobnie żadna z żyjących dusz nawet już tego nie pamiętała. W końcu minęło już wiele setek lat. Ikurua skubnął ją w ucho, aby się opamiętała. Przecież nie byli tutaj sami a ona się wygaduje!
- Ach, przepraszam, trochę się zamyśliłam - powiedziała lekko zakłopotana i uśmiechnęła się. No co miała zrobić?
- Mów mi Moreta - odpowiedziała na jego przedstawienie się zastanawiając się nad znaczeniem jego pseudonimu, ale w tym czasie wysunęła do niego prawą dłoń w geście powitalnym. Przyjrzała mu się uważnie chcąc wywnioskować kim jest człowiek, który właśnie się jej przedstawił - bo tego, że był człowiekiem była pewna. Posiadał duszę, a to było najważniejsze.


Ostatnio zmieniony przez Moreta dnia 05.07.16 10:45, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 10:36  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Przysłuchując się jej słowom, momentalnie starał się sobie zobrazować to. I wyszła całkiem zabawna mieszanka, bo w jednym miejscu nagle pojawiło się połączenie zimy, wiosny, lata, apokalipsy i drobna nutka fantasy. Uśmiechnął się pod nosem, tylko po to by po chwili zacząć się śmiać cicho bez żadnego pohamowania. Parę sekund później, wziął głęboki oddech, wycierając kąciki oczu i uśmiechając się ciepło do anielicy.
- Niezmiernie mi miło Cię poznać, panienko Moreto. - Wraz z tymi słowami ujął jej dłoń, delikatnie przesuwając ją by była wierzchem do góry, jedynie po to, by się nisko skłonić, nadal trzymając ją. Normalnie powinno się składać pocałunek, ale… jakoś zarówno go to peszyło, jak i większość osób widziała to już jako przejaw dziwactwa niż prawdziwych manier. Może i lepiej. Koniec końców puścił jej dłoń, nieznacznie zachwycając się delikatnością jej skóry. Skierował wzrok na jej zwierzęcego towarzysza.
- Wo… piękna istota. W M3 większość zwierząt jakie widywałem, były szkolone na ą ę. Nie przepadam za tym. A sam nie miałem tej niewątpliwej przyjemności, by mieć podopiecznego. - Zaśmiał się raz jeszcze, po czym przeszedł kawałek na bok, zdejmując plecak. Oparł go o gruz, następnie się przeciągając, z lubością rozcierając ramiona i trzaskając stawami barków. - Przepraszam za pytanie, ale czy znasz się na Desperacji? Będę musiał się gdzieś później przenocować, a wolałbym uniknąć zagrożenia życia, bądź trwałych urazów, tylko dlatego, że zasnąłem w złym zakątku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 11:03  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Takiego rozwoju wydarzeń to się nie spodziewała. Wyglądało na to, że na tym świecie jeszcze żyją gentelmani. Kiedy ujął jej dłoń, i pochylił się do pocałunku, który nie nastąpił, Ambriel zarumieniła się. Przyzwyczaiła się do tego, że ludzie patrzą na nią mając w głowie wszelkie zbereźne myśli - była to rzecz ludzka, więc nie przejmowała się tym, i pozwalała na to. Jeśli to lubią, to czemu miałaby z tym walczyć? Przyzwyczaiła się również do tego, że ludzie pomiatali sobą (a nawet i nią) obrażali się wzajemnie nie bacząc na konsekwencje. Nie przejmując się w ogóle tym, że mogą kogoś urazić takim zachowaniem.
Ale zachowanie Miszy to było coś innego. Dlatego na jej twarzy pojawił się niespodziewany rumieniec. Następnie przyjrzała mu się jeszcze uważniej niż wcześniej, chcąc się upewnić, że jest on człowiekiem, a nie aniołem. Wszak takie zachowanie w dzisiejszych czasach bardziej pasowało do mieszkańców Edenu, niż tych z Desperacji, czy z Miasta
Uśmiechnęła się, dochodząc do siebie kiedy skomplementował Zaira.
- Ikurua Mały. Nazywa się Zair. Gdyby nie miał pecha, nie byłby teraz przy mnie - powiedziała i zaśmiała się lekko. Tak... Gdyby Zair nie miał tego pecha i nie został pozostawiony przez swój gatunek, ponieważ nie potrafił latać, ona dzisiaj nie miałaby tak wiernego przyjaciela i niezastąpionego pomocnika. Ikurua zapiszczał cicho i wbił spojrzenie w Miszę przekręcając główkę lekko na bok.
- Nocleg? W Desperacji? - powtórzyła zaskoczona pytaniem i spojrzała na niebo zastanawiając się nad tą kwestią. Przecież ona nie znała takich miejsc. Ale przecież się nie przyzna prawda? Od razu wyjdzie, że jest nietutejsza. Ale cóż. Westchnęła myśląc nad tym problemem i zaczęła obracać między palcami piórko, które wcześniej pochwyciła.
- Właściwie to w barach zawsze są jakieś pokoje w których można przenocować. Nie mam jednak zdania na temat tego w jakim są stanie, ani czy cena jest ich warta, ale ważniejsze, ze dach nad głową będzie... - powiedziała zamyślona wpatrując się w piórko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 11:16  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
- Aaahh… Chyba się nie zrozumieliśmy. - Uśmiechnął się zakłopotany i podrapał jednym palcem po policzku. - Bardziej chodziło mi o jakieś po prostu miejsca, gdzie będę mógł się rozłożyć ze śpiworem, a przy okazji nie ryzykować obudzenia się bez wszystkich narządów wewnętrznych.
Wyszczerzył się żartobliwie, po czym wskazał palcem na swój plecak, jakby próbując powiedzieć “O widzisz?”. Następnie raz jeszcze spojrzał na jej opierzonego towarzysza, zastanawiając się nad znaczeniem słów “Gdyby nie miał pecha”. Niezbyt wie o co chodzi i zapewne nie wypada się dopytywać, ale jedno czego jest pewien, to to, że pechem nie nazwałby losu, gdzie ma dostatnie życie z kimś, kto się o niego troszczy. Ale to już tylko przemyślenia, puste słowa, które nie ujrzą światła dnia.
- Więc co taki Zair lubi sobie zjeść? Może akurat uda mi się coś wykaraskać z tego tobołka jakieś coś, chociaż nic wielkiego nie obiecuję. - Uniósł jedną brew, zainteresowany zwierzęciem. - Ah, oczywiście, jeżeli to nie problem, panienko Moreto.
Ciekawe miejsce. Przynajmniej więcej się tu dzieje, niż w M3. Chociaż nie wiem, czy mi ten nożyk w czymkolwiek pomoże, jak przyjdzie co do czego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 11:37  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Zamrugała kilka razy wpatrując się w niego. No tak, rzeczywiście się nie zrozumieli. Uśmiechnęła się z lekkim zakłopotaniem i żeby je ukryć spojrzała na jego plecak, który faktycznie był dosyć spory. Przynajmniej w jej mniemaniu.
- W takim razie możesz mieć problem wyspać się, jeśli będziesz sam - powiedziała spokojnie, po czym wpadła jej do głowa pewna myśl.
- Ale jeśli chcesz, to mogę cię przypilnować - powiedziała bez głębszego zastanowienia się nad tym wątkiem. Wszak mogło to dziwnie zabrzmieć z jej ust. Co mogłaby zrobić taka niepozorna postać na jaką wyglądała Moreta?
- Co lubi jeść? Dobre pytanie... - powtórzyła po chwili i spojrzała na swojego przyjaciela. Nigdy w sumie się tym nie przejmowała, ponieważ Ikurua jadł wszystko na co miał ochotę. Żywił się zarówno mięsem, warzywami, owocami, nieraz nawet brał się za rzeczy trujące dla ludzi i nic mu nie było, a nawet dobrze pojadł sobie trawą, mchem czy liśćmi z drzew. Był bardzo łatwy w utrzymaniu, ale przywiązał się do Ambriel tak mocno, że nie chce zostawiać jej samej, nawet na moment. Szczególnie poza Edenem - nigdy nie oddalił się od niej bardziej, niż odległość wzroku.
- Wszystko co mu posmakuje. Nawet takie rzeczy, których nikt by się nie spodziewał, że można to zjeść - zaśmiała się przy tym serdecznie i pogłaskała stworzenie wierzchem dłoni po dziobie jak zawsze ciesząc się, kiedy ten odpowiadał na tę pieszczotę przybliżając się do jej dłoni
- Mogę spytać dokąd podróżujesz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 11:58  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
- Przed siebie. - Usiadł po turecku przy plecaku i zaczął w nim grzebać. Podręczna kuchenka niby wojskowa to podstawa, nie? Rozlokował potrzebne mu rzeczy do czynienia “cudów” w gotowaniu, to jest rondelek, puszka z MRE, zawierająca potrawkę z wieprzowiny, z kawałkami mięsa. Chemia w tym to norma, ale przynajmniej jest całkiem smaczne i bardzo sycące. Ustawił dziwny metalowy podtrzymywacz, ułożył po środku specjalną tabletkę, którą podpalił przy pomocy zapalniczki. Ułożył na to otworzoną już puszkę i zabrał się za resztę rzeczy. - Nie trzeba. Będę spał z jednym okiem otwartym, a też nie wypada, bym prosił panienkę o takie rzeczy. Zwłaszcza, że zapewne sama będzie panienka musiała odpocząć. - Uśmiechnął się szeroko. Mała tacka, kawałek chleba, trochę suszonej wołowiny, podgrzewające się danie, metalowy kubek z jakimś bliżej nieokreślonym napojem z saszetki. Rozejrzał się naokoło jakby niepewnie, przekrzywił głowę, po czym spojrzał na Moret znowu. - Mm… wiem, że nie mogę zaoferować dużo, ale może zgłodniałaś? - Skierował następnie wzrok na swój plecak, jakby czegoś nadal mu brakowało. Przegrzebał się przez pomniejsze kieszonki i wyciągnął saszetki z solą, pieprzem i przyprawami ziołowymi. No i sztućce. Trochę ciężko by było jeść gorącą potrawkę bez sztućców.
- Nie wiem dokładnie gdzie idę. Nigdy nie wiedziałem i mi to pasuję. Po prostu tam gdzie mogę akurat danej nocy się przespać, tam się znajdę. - Przekrzywił głowę, po czym przemieszał zawartość puszki. - Coś czuję, że przybycie do Desperacji mogło być moim jednym z większych błędów, jeżeli planowałem się dobrze wyspać. Ale przynajmniej będzie zabawnie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 13:00  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Przypatrywała się jego poczynaniom nad polową kuchenką. Widząc jak wyciągnął puszki z jedzeniem troszkę się skrzywiła. Nie przepadała za takimi gotowcami. Wiedziała, że obok naturalnych potraw to one nawet nie stały. Nie rozumiała jak ludzie mogli truć się takimi wynalazkami, ale z drugiej strony - co innego teraz pozostało? Prawdziwe, naturalne rarytasy były teraz prawdopodobnie tylko dla specjalnych. Szczęśliwie w Edenie nie brakowało prawdziwych warzyw i owoców. Nawet sama wydzieliła fragment swojego ogrodu dla warzyw. A owoce to sobie rosły same na drzewach. Ale znowu się uśmiechnęła na myśl o swoim skarbie. Tak czy inaczej...
- Jeśli więc idziesz tylko przed siebie, to gdybyś poszedł cały czas w... - rozejrzała się, po czym wskazała kierunek - tamtą stronę, to dotarłbyś do mojego miejsca na ziemi - powiedziała lekko zamyślona. Celowo nie dodała, że tam właśnie znajduje się Eden. Oczywiście, jak zawsze w takich sytuacjach biła się z myślami. Z jednej strony chciała wyłożyć kawę na ławę i przyznać się do tego, że jest aniołem, ale z drugiej strony rozsądek podpowiadał jej, że właśnie tego nie powinna robić. I co teraz?
- Tak mówię, jakbyś kiedyś chciał się porządnie wyspać - dodała po chwili z lekkim uśmiechem patrząc na Ikurua zagląda ciekawie do garnuszka. Ambriel uśmiechnęła się w duchu, wiedząc ze prędzej by się tym najadł niż ona, ale na to też nie mogła nic poradzić. Tak czy inaczej wypadałoby teraz grzecznie podziękować prawda?
- Właściwie to nie jestem głodna, dziękuję... - powiedziała uprzejmie. Oczywiście znowu nawet by nie pomyślała, że ten sympatyczny człowiek mógłby chcieć zrobić jej krzywdę podając jej jakiś zatruty posiłek, czy coś w tym stylu. Ale na to również nic nie mogła poradzić - kochała ludzi bez wyjątków i mogłaby dla nich cierpieć. Ale głodna nie była.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 13:22  •  Ruiny fontanny - Page 15 Empty Re: Ruiny fontanny
Zawinął rękaw, chowając dłoń w niego i złapał za krawędź puszki. Przeszukał szybko wolną dłonią kieszonkę kurtki i wyciągnął małych rozmiarów kubeczek. Przelał trochę potrawki do niego, wrzucił parę kawałków chleba i trochę wysuszonej wołowiny. Następnie postawił naczynie opodal przyjaciela Morety.
- Jeżeli wolno oczywiście. - Powiedział niepewnie, nawiązując do tego, czy będzie mógł nakarmić Zaira. Przetrawił w międzyczasie to co usłyszał, po czym z cichym westchnięciem wsypał trochę przypraw do swojego dania, mieszając je. Zioła przynajmniej były pół-prawdziwe.
- Twoje miejsce na ziemi? Skoro tak patrzysz na to, to musi znaczyć, że jest to całkiem urocze miejsce. - Podrapał się po szyi i mruknął cicho, zastanawiając się nad tym wszystkim. - Jak daleko jest to miejsce? Skoro jest twoje, to nie wypada wpraszać się na siłę, ale tym bardziej bym chciał ujrzeć, co panienka uważa za… hm… raj? O ile mogę pozwolić sobie na takie określenie. - Nagle oczy mu się zaświeciły. Sięgnął do plecaka i grzebiąc w nim, wyciągnął książkę, z barwną okładką. Następnie przerzucił parę kartek i pokazał odpowiednią stronę anielicy. Przedstawiała ona góry, ze szczytami pokrytymi śniegiem, lasy gdzie tylko się dało ujrzeć, a punkt w którym widok się zaczynał, był na polanie pokrytej masą przeróżnych roślin. - Jeżeli mógłbym nazwać coś rajem na ziemi, to by było to. - Wyszczerzył się szeroko. Zachowujesz się dziecinnie Fluffy. Nie wypada. Ganienie się za takie zachowanie zdecydowanie jest w jego stylu, chociaż niespecjalnie się tego słucha. Zaraz znowu będzie to robił. Fajnie czuć beztroskę w świecie pełnym troski.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 15 z 23 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 19 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach