Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 23 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14 ... 23  Next

Go down

Pisanie 27.01.15 12:17  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Szybkim krokiem przemierzała Desperację, spiesząc się nie wiadomo dokąd. Choć ona doskonale wiedziała. Potrzebowała znaleźć dealera, u którego zawsze kupowała narkotyki. Kończył jej się towar i szybko musiała uzupełnić braki. A jak na złość nigdzie go nie mogła znaleźć! Akurat musiał zapaść się pod ziemię, gdy najbardziej go potrzebowała.
Szybkim krokiem przemierzając ulice Desperacji, mamrotała pod nosem najgorsze klątwy, jakie tylko znała. Była w potrzebie, potrzebowała towaru i to dobrego, a sprawę komplikował dodatkowo fakt, że Opium było wyjątkowo trudno dostać. Mało kto już je palił w dzisiejszych czasach.
Pędząc tak przed siebie nie zauważyła, że jedna z płyt chodnikowych niebezpiecznie wystawała. Oczywiście, Tiago nie byłaby sobą, gdyby w tym pędzie nie zaryła w nią samym czubkiem buta. Z cichym krzykiem wyciągnęła się jak długa, machając rękoma w powietrzu, łapiąc równowagę. Gdyby jeszcze tego było mało, wylądowała tuż przed obutymi w adidasy męskimi stopami.
- Och... Ja.. Ja najmocniej przepraszam... - Powoli zaczęła się podnosić z ziemi, a lekkie pieczenie w kolanie uświadomiło jej, że nie obyło się bez szkód. No pięknie, nowe rajstopy? Z jej gardła wyrwał się głuchy jęk, gdy spostrzegła spektakularne oczko ciągnące się niemalże przez całą ich długość.
- No cudownie, dopiero je założyłam...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 18:34  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Trzeba przyznać, że Akito oraz dziewczyna byli w skrajnie różnych sytuacjach. Akito nie miał pojęcia co ze sobą zrobić, a Tiago ewidentnie się gdzieś spieszyła. Zresztą zawsze tak jest, że jak coś (lub ktoś) jest niepotrzebne to leży na wierzchu, a jak potrzeba to wyparuje nie wiadomo gdzie.
Akito z rozpędu zerwał się widząc lot koszący dziewczyny, ale niestety stał za daleko i nie zdążył jej choćby i podtrzymać, żeby rzeczone kolano i rajstopki nie ucierpiały. No ale trudno. Nie zawsze wszystko musi się udać.
-Wszystko okej?- zapytał przynajmniej podając jej rękę, żeby się pozbierała. Oczywiście zaraz po tym pytaniu dowiedział się, że raczej okej nie jest.
-Niestety na szydełkowaniu się nie znam, więc ich nie naprawię- rzucił szczerząc cały garnitur zębów tak jak to miał u siebie w zwyczaju.

//wybacz, że tak długo, normalnie preferuję dość szybkie gry
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 19:23  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Że też wszystko musiało być przeciwko niej! Gdy miała jakiś problem, to wszystko nagle się sypało, jakby cały świat umówił się, by podcinać jej nogi. Teraz również na to się zapowiadało. Nie dość, że nie miała już towaru, to jeszcze zniszczyła ostatnią parę czarnych rajstop. I gdzie ona teraz znajdzie drugie? No gdzie?!
Powoli zaczęła gramolić się z ziemi, oceniając szkody. Rajstopy były jednak nie do odratowania, oczko ciągnęło się przez całą długość prawej nogi, więc nawet nie było mowy o jakimkolwiek cerowaniu. Podrapane kolano piekło przy każdym ruchu, jednak nie przejmowała się tym teraz. Później będzie wydłubywać żwir spod skóry.
Spojrzała na nieznajomego, najpierw z nienawiścią, zaraz jednak zreflektowała się i przywołała na usta nieśmiały uśmiech. W końcu on nie był niczemu winny, tak? Mogła uważać, jak chodzi, mogła patrzeć pod nogi... Nieznajomy przecież nie rzucił jej kamienia pod nogi licząc na to, że się potknie, prawda? Tak więc nie było powodu, by się na niego wściekać.
- Nie... Znaczy tak. Wszystko gra. - Uśmiechnęła się zakłopotana, rumieniąc lekko. Od razu było widać, że chłopak pochodził z jakiegoś lepszego domu. Był lepiej ubrany niz przeciętny mieszkaniec Desperacji. No i ruszył jej z pomocą, czym również się wyróżnił. No i ten uśmiech... Zdecydowanie nie był stąd.
- Och, nawet bym Cię o to nie prosiła. One i tak już nadają się tylko do wyrzucenia... -Spojrzała ze smutkiem na swoje rajstopy. Mimo wszystko szkoda było je wyrzucać...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 22:35  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Tak to zwykle jest. Nieszczęścia chodzą stadami, a nie parami jak to usilnie próbuje nam się wmówić. Chociaż, często też jest tak, że po burzy wszystko się rozpogadza, więc może jeszcze los dla Tiago się diametralnie odmieni? Kto to może wiedzieć?
No cóż Akito niezbyt zrozumiał rozpaczanie nieznajomej nad marnym losem czarnych rajstop. No ale to kwestia tego, że młody w sumie żył w dość wysoko postawionej rodzince, siostrzyczka jako prawa ręka dyktatora robiła swoje. Może w sumie to też z tego powodu zmienił nazwisko, po to by go ciągle z nią nie porównywano? Po części pewnie tak.
-Hmmm, szkoda trochę tego kolana, ale w sumie nie wygląda źle...- ot zdarta skóra najgorzej będzie pewnie po wejściu pod ciepłą wodę, ale potem... pewnie się o tym zapomni.
-Spieszyłaś się gdzieś?- rzucił tylko. Ot jeśli to było coś ważnego to nie chciał jej przeszkadzać, a jeśli już się nie spieszyła to może zyska na chwilę kogoś w rodzaju przewodnika. Chociaż może jeśli gdzieś zmierzała to po prostu pójdzie za nią? Planu na ten dzień nie miał żadnego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 10:28  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Ona już dawno przestała liczyć na słoneczko przebijające się przez burzowe chmury jej żywota. Już dawno nauczyła się, że jeżeli sama czegoś nie zrobi, to nikt jej nie uratuje, nikt nie pomoże. To była Desperacja. Gdy ktoś ginął, była jedna gęba mniej do wyżywienia. Owszem, starali się sobie pomagać, wspierać w tych trudnych chwilach, ale i tak większość liczyła tylko na siebie. Takie już były realia. Tak tu się właśnie żyło.
Od razu można było zauważyć różnicę między nimi. Widać było, że chłopak stojący przed nią to typowe "bananowe dziecko", które nigdy nie zaznało głodu, które żyło w dostatku i zawsze miało na wszystko pieniądze. Nie pasował do tego miejsca. Powinien siedzieć w tym swoim bezpiecznym apartamenciku i nie zapuszczać się na to pogorzelisko. Nie było mowy, żeby zrozumiał jej ból, gdy straciła ostatnie rajstopy, które były towarem deficytowym tu, na dole. Jak wszystko, zresztą.
Dlatego też nie wnikała w to, starając się pozbierać na tyle, by nie zacząć przeklinać i wyzywać na czym świat stoi. Musiała być grzeczna, a może uda się jej go uwieść i wyciągnąć od niego kasę. Byłoby nieźle, zważywszy na to, że ostatnio miała z tym spore problemy. A nic tak nie chwyta za serce młodych chłopców jak urocze dziewczęta, prawda?
- Och, do wesela się zagoi. - Powiedziała wesoło, przechylając głowę. Pokuśtykała do kamienia, na którym wcześniej siedział chłopak, by tam ocenić szkody. Nie przejmując się zbytnio obecnością chłopaka, zgrabnie zsunęła z siebie podarte rajstopy, tak że nie miał nawet szans, by zobaczyć, co się pod nimi kryje. Zadrżała, a jej nogi momentalnie pokryła gęsia skórka, gdy zimne powietrze zetknęło się z nagą już skórą.
- Uhm.. Można tak powiedzieć... Ale to nic ważnego. - Uśmiechnęła się do neigo, chowając podarte rajstopy do torebki. Zastanawiała się, ile może mu zdradzić. Przecież nie powie mu, że idzie właśnie kupić narkotyki, prawda? To byłby strzał w stopę, a naprawdę nie miała na to ochoty. Wyciągnęła więc nogi przed siebie, przyglądając się podrapanemu kolanu. Naprawdę nie wyglądało tak źle jak myślała. Delikatnie więc otrzepała je z piasku, jaki przyległ do rany, krzywiąc się nieznacznie. Musiała być twarda. W końcu pochodziła z Desperacji, a tu nie ma słabych ludzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 12:40  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
W sumie to ocena Akito przez Tiago nie była taka mylna ze stanem faktycznym. Chociaż szczerze mówiąc o ile Akito nie zaznał faktycznie głodu czy braku jakiś produktów tak możnaby się pokusić o stwierdzenie, że w razie czego by sobie w życiu poradził. Ot taki ma charakter trochę różny od typowego przedstawiciela bananowej młodzieży. Jeśli ktoś mu oznajmił, że coś jest w jego wykonaniu niemożliwe Akito przywoływał wręcz ośli upór i parł naprzód aż osiągnął wyznaczony cel.
A co do siedzenia w bezpiecznym apartamenciku... cóż taka opcja chłopaka by zbytnio nieuszczęśliwiła. Łaziłby po domu jak wilk po klatce. Ot młody od czasu do czasu potrzebował porządnego zastrzyku adrenaliny inaczej sam wpadałby na głupie pomysły. No a do tego żarła go ciekawość i dlatego wylądował właśnie tutaj w desperacji. Chociaż na wszelki wypadek miał ze sobą nóż i gnata. Znał swoje parszywe szczęście i wolał się zabezpieczyć na wypadek wejścia w jakąś awanturę.
-Hmmm...- mruknął oceniając jej wysiłki. - chyba warto byłoby zajrzeć gdzieś, gdzie jest bieżąca woda, bo jak potem Ci się to wszystko przyklei do kolana to się naklniesz próbując je wyczyścić- zauważył patrząc na jej odrapaną nogę.
Co do jej pomysłów na uwodzenie póki co był całkowicie nieświadom tych zamiarów i chyba bez tej wiedzy było mu dużo lepiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.15 9:42  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie wierzyła w takie bajeczki. Że gdy tylko będzie chciał, to da sobie radę. Ktoś, kto od małego miał wszystko podane na złotej tacy, nie będzie w stanie ot tak się bez tego obejść. Nie będzie wiedział, jak sobie poradzić w trudnych warunkach, będzie mu brakowało tej wygody, dostatniego życia, aż wreszcie oszaleje i popełni samobójstwo gdzieś w ciemnym zaułku, a jego ciało zostanie pożarte przez dzikie psy. Skończy się zabawa, skończy obnoszenie ze swoim bogactwem w miejscach, gdzie zdecydowanie robić tego nie powinien.
Założyła ponownie buty, gdy już rajstopy zsunęły się z jej zgrabnych nóg. Jeszcze raz westchnęła ciężko, jakby nie mogąc uwierzyć we własną głupotę. Przecież doskonale wiedziała, że tu jest takie miejsce, że płyty chodnikowe już dawno nie są tam, gdzie być powinny. I co? Wyrżnęła jak długa. Jak ostatnia sierota, co nie umie chodzić. Jakby pierwszy raz miała na nogach buty na koturnie, naprawdę.
Spojrzała na niego, lekko mrużąc oczy, jakby się nad czymś zastanawiała. Z jednej strony to był całkiem niezły pomysł. W jakimkolwiek barze ktoś z pewnością by ją poratował. Ale z drugiej... Już i tak marnowała czas na rozmowę z nim. Dzieciak był młody, to było widać gołym okiem. Jeszcze nie znał życia, nie wiedział, jakie niebezpieczeństwa na niego czyhają.. Więc, czy tego nie wykorzystać? Przecież był bogaty, z pewnością miał przy sobie jakieś pieniążki, którymi mógłby się podzielić.
- Wiesz co... To w sumie nie jest taki zły pomysł... - Powiedziała, zaraz uśmiechając się promiennie. Podniosła się z murku, na którym przysiadła, nieco zbyt energicznie jednak, gdyż zachwiała się lekko. Dość szybko odzyskała równowagę i posłała nieznajomemu zakłopotany uśmiech. Bolące kolano w połączeniu z ogólnym głodem nie było dobrym połączeniem. I jeszcze zaczęła czuć znajome pulsowanie w lewej. No tak, cudownie! Zrobiła krok w jego stronę, zaraz jednak krzywiąc się, gdy lewa noga zaprotestowała bólem. Cholera jasna, tak to przecież nigdzie nie zajdą!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.02.15 17:26  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Oj no, aż tak na złotej tacy to nie miał. A zresztą dużo zależy od charakteru. W końcu podczas wojen światowych wielu bogaczy traciło swe fortuny i musiało zaczynać od zera. Gdyby dziewczyna miała 100% rację to wszyscy jak jeden mąż padliby z głodu. A jeśli chodzi o wygodę i dostatek, to z części tego zrezygnował zaciągając się do wojska S.SPEC. Fakt niczego im nie brakowało, bo w końcu o wojsko trzeba dbać, ale jakiś super wygód też nie mieli, coby nie zgnuśnieć.
-Zatem prowadź...- wzruszył ramionami- bo to chyba raczej twój teren, prawda?- zauważył.
Już miał zamiar ruszyć gdy zauważył grymas na twarzy dziewczyny. Nieciekawie. Normalnie pewnie by jej pomógł, ale po ostatniej wywrotce na motorze jego żebra trochę ucierpiały i brać ją na barana to akurat byłby trochę głupi pomysł. Szczególnie, że raczej powinien być jak najszybciej w pełni dysponowany, biorąc pod uwagę, że nikt o tym wypadku oprócz Ayako nie wiedział, a chłopak też nie czuł potrzeby by się przyznawać, bo i po co.
-Dasz jakoś radę?- zapytał w duchu modląc się o odpowiedź twierdzącą.
Oczywiście jak już się coś dzieje to wszystko na raz. W międzyczasie Akito dostał wiadomość, że ma się zbierać z powrotem do koszar, bo coś się dzieje. I tyle z jego dnia wolnego. No nic, musi wracać i to szybko, żeby się nie wydało gdzie się szlajał.
-Muszę znikać... mam nadzieję, że sobie poradzisz- stwierdził i prawie biegiem pobiegł skąd przylazł.

//zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 17:56  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Ciasna, ciemna alejka, w której tłum istot przeciskał się do przodu. Jeden popychał drugiego, kilku było mocno przyciśniętych do ściany, inni się kłócili. Takie drogi są najgorsze i najmniej przyjemne, ale co zrobić jeśli trzeba tędy iść? No nic, ciśniesz się. Antiś ma szczęście, że mało kto go zauważa. Spokojnie szedł z falą ludzi, która gnała cały czas w jednym kierunku (na szczęście bo byłby w niezłej dupie, jakby zachciało im się nagle zawracać). W końcu widać już normalną drogę, plac, czy co tam jeszcze. Nie trzeba się więcej pchać w takim smrodzie. No nie każdy pachnie jak lawenda. Ich woń można raczej porównać z skarpetami, w których uprawiało się sport i nie zmieniało się ich przez kilka dni. Nawet z klamerką na nosie nie da się wytrzymać, a to już cios poniżej pasa. Drzewa i zieleń na horyzoncie, jednak to nie była trawa ani kwiatki. Ktoś się ubrał w tym kolorze, może chce w ten sposób przywołać ładną pogodę. Jeśli to zadziała, to sam się tak ubierze. Nienawidził tej białej kołderki, która teraz przykrywała ziemię. Do tego było zimno, a organizm Draco niezbyt długo wytrzymuje w takich warunkach. Jest ograniczony do chodzenia, ponieważ po cięższym wysiłku zapewne zemdleje. Taki już jest ten bidula. Najlepiej gdyby siedział na czterech literach i się nie ruszał, a do tego w pakiecie ktoś do pomocy, co by z  głodu nie umarł. Ktoś tu chce jeszcze pożyć.
Oblitus szedł spokojnie drużką, wzrok wlepiając pod nogi. Nie chciał zaliczyć kolejnej gleby, już dość że po ostatniej ledwo wstał. Powinien zacząć ćwiczyć bo do lata nie wytrzyma, a mu zależy na tym by zobaczyć ptaszki, albo poleniuchować na kwitnącej łące. Zawsze to lubił, chociaż czasami trudno jest znaleźć takie miejsce. Najgorsze jak zaśniesz, a obudzisz się oblężony przez robaki. Feeee. Cóż, takie życie. Antiś dreptał jak to on, czyli niezbyt szybko, ale ważne, że się bynajmniej ruszał. Trafił w jakieś... Niezbyt zadbane miejsce. Chodnik rozwalony, ławki zresztą też, a o fontannie to nawet nie wspomni. Jedynie murek był jako taki do siedzenia. No chyba, że na ziemi, ale to jest duże ryzyko, że chory będzie, a niedawno co się wyleczył. Odpoczywał wygodnie, pił ciepłą herbatkę. Dawno zresztą nie widział swojego Pana. Czemu teraz se tym zaprząta głowę? Może się martwi... No tak jakoś. Nie potrafi być tak długo zdany tylko sam na siebie. To przeraża! Mimo, iż jest samotnikiem! A cóż to? Nie jest tu sam? Draco zauważył jakąś istotę, która stała, a na twarzy miała grymas bólu. Znaczy może nie ma, ale chłopakowi wydawało się przez chwile, jakby właśnie był. Może to przez tego chłopaka, którego wcześniej zobaczył? Biegł gdzieś, ale nie wiedział gdzie. W sumie to nie kusi go jakoś by mieszać się w cudze sprawy, a rozmowa z kimś jeszcze bardziej go przeraża. Może by tak zawrócić? Chciał, jednak coś mu zabraniało. Kurwa... Pamięta te słowa pewnej osoby "Nie bój się ludzi! Jak coś Ci zrobią, to po prostu ich zabijemy". Bynajmniej wie, że ktoś go obroni, jednak gdy niebieskowłosy zostanie zabity? No to zostanie pomszczony. Zawsze jakiś plus.
"Coś się stało?" Ten właśnie tekst widniał na ekranie komórki, którą chłopiec pokazał nieznajomej. Nie potrafi mówić, ale bynajmniej może jakoś się komunikować. Poprawił szalik oraz swoją fryzurę, a raczej artystyczny nieład na głowie. Jako tako trzeba wyglądać. Jak zwykle miał neutralny wyraz twarzy. Emocje? Brak! Nawet z oczu nie dało się wyczytać co ten knypek czuje. A tak naprawdę trząsł się ze strachu. Czy to bezpieczna osoba? Może to jakiś seryjny morderca? Eh. Draco musi się stać bardziej pewny siebie. Stracił zaufanie do wszystkich już bardzo dawno temu, ale coraz bardziej się poprawia. No przecież teraz to już nawet sam do kogoś podchodzi. Możecie być dumni z poczynań kurdupla.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 19:04  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
Z trudem udało jej się utrzymać równowagę i zrobić kolejny krok, a chłoptaś wcale jej nie pomógł. Wręcz przeciwnie, nagle postanowił się ulotnić. Z drugiej strony, może to i lepiej, nie musiała zaprzątać sobie nim głowy. No i nie widział jej słabości, tego, jak z każdym krokiem ryzykuje upadkiem. Cholerna kość! Ciągle zapominała, że po intensywnym wysiłku lubiła jej dokuczać, niemalże uniemożliwiając chodzenie. No ale cóż. Trzeba zacisnąć zęby i spróbować jakoś dotrzeć do dealera. Albo w jakieś miejsce bardziej sprzyjające odpoczynkowi...
I już miała wcielić swój plan w życie, stawiając kolejny krok, gdy zachwiała się jeszcze bardziej, niemalże upadając na ziemię. W ostatniej chwili udało jej się odzyskać jako taką równowagę, by następnie, zrezygnowana, usiąść na murku fontanny. Poruszanie się w takim stanie nie miało najmniejszego sensu. Musiała chwilę odpocząć, odetchnąć, powrócić do jako takiej równowagi, by móc podjąć dalszą podróż. I gdy ledwo jej pośladki zetknęły się z kamieniem murku, pod jej nosem znalazł się telefon z wpisaną w niego wiadomością.
Coś się stało?
Ze zmarszczonymi brwiami spojrzała na właściciela telefonu i już miała mu coś odburknąć, rzucić jakimś chamskim tekstem, gdy w ostatniej chwili się opanowała. Była w końcu grzeczną, ułożoną panienką, tak? A przynajmniej na taką wyglądała. A dziewczynom nie wypada przeklinać czy wyzywać nieznajomych, prawda?
Uśmiechnęła się więc, robiąc niby to dzielną minę. Przechyliła delikatnie głowę, sama nieco się prostując. Chciała prezentować się jak najlepiej pomimo blizn po oparzeniach widniejących na szyi. Nie wszystko dało się zatuszować kosmetykami...
- Ach, nie... Wszystko w porządku. Po prostu czasem łapie mnie skurcz... Zaraz przejdzie. - Powiedziała z uśmiechem, jednocześnie dyskretnie przyglądając się nieznajomemu. Trochę niepokojący był fakt, że był nieco milczący, ale cóż, widocznie coś się stało, że nie mówił. Bladoniebieskie włosy też wyglądały na naturalne, więc prawdopodobnie miała do czynienia z wymordowanym. Uh, będzie musiała więc mieć się na baczności...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.15 20:38  •  Ruiny fontanny - Page 5 Empty Re: Ruiny fontanny
"To dobrze. Rozmasuj se nogę, to szybko pomaga na skurcz."
Kolejny tekst, który pojawił się na ekranie. Jego palce były bardzo sprawne, dzięki czemu szybko śmigały po ekranie, wciskając odpowiednie litery. Magia telefonu. Cieszył się, że ma takie urządzenie, ponieważ dzięki niemu nie musiał się uczyć języka migowego, którego i tak większość by nie zrozumiała. Brak mowy to strasznie uciążliwa wada, jednak się już z nią pogodził. Chciał się uśmiechnąć do nieznajomej, jednak nie potrafił. Rzadko kiedy jego usta wyginały się w radosny sposób. No... Od jakiegoś czasu, to niewiele razy się to zdarzyło. Wzrok miał cały czas wlepiony w blondynkę i jej zielone ślepia. Jej głos... Miała głos... Sam nie wie czy pamięta jeszcze swój, ale raczej miał cichy ton. Te stare czasy, gdy mógł normalnie przemawiać, krzyczeć, śmiać się, to było tak dawno temu, że aż szkoda wspominać. Zerknął w stronę nieba, które w tej chwili pokazało swoje niebieskie oblicze. Chmury powoli się zbierały, chcąc zakryć wszystkie luki. Nadchodziła niezbyt fajna pogoda, zresztą stawało się coraz zimniej. Może znów zacznie padać śnieg, który zasypie całą desperację. Nie będą mogli nawet z domu wyjść. To byłoby całkiem zabawne.
Powrócił wzrokiem na dziewczę, poprawiając swoje włosy. Były takie delikatne i miękkie w dotyku. Kochał je macać, poprawiać. Zresztą nie on jeden. Zapewne każdy oszalałby za tym dotykiem. Na samą myśl uśmiechnął się w duchu. Tak, rozluźnił się trochę, a jego dziecinna twarz zrobiła się troszeczkę cieplejsza. Jedną ręką wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Otworzył ją, po czym zorientował się, że za dużo pali, a nie powinien w ogóle. Kiedyś go to zabije, ale co mu tam. Zostało pięć papierosów i zapalniczka. Eh. Skierował ją w kierunku nieznajomej. Byłoby nieuprzejmie z jego strony gdyby nie poczęstował. Jeśli wzięła, to przy okazji jej odpalił, jeśli nie... no cóż, więcej dla niego. Wyciągnął jedno dla siebie, po czym włożył filtr miedzy wargi i odpalił początek, siadając obok niej. Schował paczkę wraz z urządzeniem ognia, rozglądając się po okolicy. Przez chwile zastanawiał się kiedy wrócą ptaki i zwierzęta się obudzą. Uwielbia siedzieć wśród żywej natury, która raczej też lubi jego. Jeszcze żadna zwierzyna nie chciała go zabić, co jest wielkim plusem. Kątem oka zerknął na szyję zielonookiej. Niezbyt ciekawe blizny, zapewne nie jest jej zbyt miło z tym. Wie jak ludzie odpychają z tego względu. Zdjął z siebie czarno-szary szalik, po czym podał go białogłowej.
"Masz. Zapewne jest Ci zimno i nie czujesz się dobrze z tymi bliznami. Nie chcę by Ci dokuczali z tego względu. Takie rzeczy odpychają niektórych, a ciągłe pytania nie są zbyt znośne."
Jak zwykle szczery i miły Draco. Zdejmując z siebie ten kawał materiały, ujawnił długą, wyraźną bliznę, która przebiega poziomo przed jego szyję. Bidny ma pełno blizn, których nie chciałby mieć, jednak jest na to skazany. Myśląc o tym wszystkim, patrzył na swoje dłonie. Były drobne i gładkie. Hehe, on się chyba nigdy nie zestarzeje. Będzie zawsze tak nastolatkowoprzystojny. Naglę usłyszał jakiś odgłos ptaka, który właśnie nad nimi przelatywał. Jakim cudem? Przecież powinno ich tu nie być. Nie jest dobry z biologii i tych wszystkich zwierzęcych spraw, a ten ptak wyglądał na zagubionego. Biedny mały. Nie dożyje do jutra.
"Przepraszam. Nie przedstawiłem się, ale to raczej niepotrzebne. Po prostu mów mi Anti, albo Kuro"
Szybko wystukał, przypominając sobie, że o tym zapomniał. Normalnie brak jakiejkolwiek kultury, ale podobno dżentelmeni już dawno wymarli, więc nie wiem po co on tak się stara. Westchnął, po czym znów się zaciągnął. Spoglądał jak papieros kurczy się, za każdym razem gdy się truł. Lubił też jak dym się unosił. Wyglądało to jakby był wolny i mógł robić co chce, albo jakby z szluga uciekała dusza. Bardzo ciekawie. Te miejsce było nawet w miarę ciekawe. W sumie to nic tutaj się nie działo, ale miało jakiś urok, który przyciągał do siebie. Naglę przez myśl przeleciała mu twarz tego chłopaka co biegł. Może on coś jej zrobił? Zmrużył ślepia, zastanawiając się nad tym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 23 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach