Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 23 Previous  1, 2, 3, 4 ... 13 ... 23  Next

Go down

Pisanie 04.08.14 16:10  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Nadal nie zaatakowała. Czy jej uśmiech mógł stać się jeszcze cieplejszy? Mógł, oczywiście. Szczególnie, gdy dołączył do niego śmiech, równie dziecięcy co cała sytuacja. Tak to bywa w świecie, gdzie wcześnie odbiera się ludziom dzieciństwo. Jeśli nie staną się maszynami, zostaną dziećmi na zawsze. Aniołkami, chronionymi przez Boga.
Jej dłoń spoczęła w końcu na łuskach. Dotknęła ich ostrożnie, delikatnie, wpierw badając powierzchnię opuszkami palców, by po chwili gładzić ją grzbietem kobiecej, miękkiej dłoni. Szczerze mówiąc, spodziewała się czegoś innego. Zawsze myślała, że łuski są jak zbroja, niczym metal, twarde i ostro zakończone. A może ich delikatność także była tylko złudzeniem zafascynowanej Tai? Westchnęła cicho, rozchylając malinowe wargi i... zrobiła kolejny krok, przytulając się do wężowego ciała. Był to przebłysk jej nierozwagi, jednak nie żałowała go. Bicie serca i ciepło ciała Hasiry bardzo jej się spodobały. Aż nawet coś zamruczała, jak ten kot z którym nic tylko ją porównywać. Czy umrze? Nie, jej bóg na to nie pozwoli. To jeszcze nie był jej czas, to jeszcze nie było to zadanie. Była tego pewna, ale czy miała prawo tak myśleć? Równie dobrze w Wymordowanej mogły obudzić się zwierzęce instynkty, bądź jej skóra tak naprawdę była jadowita. Kto wie...
Jeśli nic jej się nie stało, to po chwili znów stała wyprostowana, patrząc na wężowy pysk. Uprzejmie się ukłoniła, wyrażając tym samym nieme podziękowanie. Mimo wszystko, była kobietą niewielu słów. Dlatego to jej spojrzenie teraz wyrażało najwięcej: od dominującego zainteresowania, po zaproszenie do wspólnej zabawy, czy może wręcz przyjaźni. Ale czy tego typu istoty się przyjaźnią? Mogłaby jej załatwić wężowego logopedę, albo sama nauczyłaby ją mówić z większą łatwością, taka to mała idealistka z niej. W końcu odwróciła się i wróciła w tłum, który powitał ją przeciągłymi okrzykami. Czy Hasira za nią pójdzie? Chciała dać jej czas na przemyślenie wszystkiego, a tymczasem rozpoczęła kolejną piosenkę. Bębniarz po chwili pochwycił rytm i zaczął go wybijać na swojej darbuce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 17:11  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
A jednak odważyła się jej dotknąć. Delikatne dłonie rudowłosej pogładziły jej łuski. Cóż, może nie były tak przyjemne w dotyku jak np. futro czy pióra, jednak nie były w żadnym przypadku szorstkie i ostre. Delikatna dłoń pieściła ją, było to całkiem przyjemne. A potem zdarzyło się coś jeszcze dziwniejszego - Tai przytuliła ją. Tak po prostu, jak gigantyczną maskotkę. Temperatura ciała kobiety była niższa niż jej, dlatego w czasie przytulania poczuła lekki chłód ostudzający jej rozpalone ciało. Ale to też było przyjemne, chociaż sama wężyca nie mogła pojąć tej panny. Z początku przecież chciała ją zjeść, a teraz się do niej przytula. Zapewne to odwaga Tai sprawiła, że gadzina straciła swoją odwagę. Ale to chyba nawet lepiej, bo zbyt odważny potwór na pewno jest bardziej niebezpieczny niż zbyt odważna kobieta. Po chwili rudowłosa puściła ją i ruszyła w stronę tłumu. To już koniec? Hasira wystawiła język i pokiwała nim kilka razy w górę i w dół. Zastanawiała się czy ma za nią pójść. Czy w ogóle ona chce by za nią poszła? Po chwili jednak rozbrzmiała kolejna piosenka, a do tego potwora miała wyjątkową słabość. Bez już dalszego zastanawiania się zaczęła wić się w stronę Tai. Znowu wpadła w swego rodzaju trans, który zaślepił ją na tyle, że przestała kompletnie przejmować się otaczającym ją tłumem. Jej oczy utknęły na sylwetce śpiewającej kobiety i tylko ona póki co ją interesowała. Tai chyba faktycznie mogłaby zostać zaklinaczem węży.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 19:59  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Prawdziwy zaklinacz węży sprawiłby, że Hasira sama zaczęłaby tańczyć! Rudowłosa jednak nadal nie zdawała sobie sprawy z tego, że wszystko zawdzięczała swojemu śpiewowi. Może po prostu Wymordowana była przyjaznym stworzeniem? Tak, to zdecydowanie to! Przynajmniej na jedno pytanie Tai odnalazła słuszną odpowiedź.
Tłum nie podzielał entuzjazmu kobiety. Jakiś mężczyzna o twarzy przypominającej szczurzą, splunął w stronę Hasiry. Ktoś inny już trzymał dłoń na broni przypiętej do pasa. Sam bębniarz zerkał nerwowo to na wężowatą, to na Fechmistrzynię, niepewny czy uciekać, czy kontynuować występ. Zajrzał do kapelusza do którego zbierał wszelkie dobra. Był pełny. Mógł się zmyć. Mógłby, tak, gdyby nie śpiewająca kobieta, która mu zapewniła tak duży dobytek. I która nadal uśmiechała się ciepło do wszystkich, w tym także do kobiety-węża. Nawet wyciągnęła do niej ręce, zapraszając do tańca, jednak po chwili zreflektowała, że ciężko byłoby jej tańczyć, pełzając.
Ktoś rzucił kamieniem. Najpierw w Hasirę, później w Shi. Za nim poleciał kolejny. Rudowłosa osłoniła głowę przed ciosami, a także wściekłym okrzykiem jakiegoś młodzieńca.
- Nie chcemy tutaj takich jak ty! Przywołujesz potwory! Dopiero odbudowaliśmy to miasto a ty już chcesz je zniszczyć. Wynoś się! Zgiń! Ty i ten przeklęty potwór!
Jeszcze chwila i cały tłum się wścieknie. Przecież tak mało potrzeba by tłum poszedł za przywódcą...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 20:10  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Tłum zaczął się denerwować, w sumie nie ma czemu się dziwić. Z początku Hasira kompletnie ich ignorowała, była głucha na ich pomrukiwania i wsłuchiwała się w śpiew kobiety. Ta też z początku nie wykazywała zbytnich obaw, ale w końcu zaczęło się... Ktoś wziął kamień i cisnął nim w wężowe cielsko. Pierwszy z nich zignorowała, kolejny także, ale trzeci niefortunnie trafił ją prosto między oczy. I wtedy przelała się czara goryczy. Hasira gwałtownie wybudziła się z transu, otrzepała łeb i syknęła groźnie, rozglądając się po tłumie. Dla niej wszyscy byli tacy sami bo zmysł ciepła raczej nie ukazywał zbytnich szczegółów anatomii stworzeń. Zaczęła robić się coraz bardziej nerwowa, zbliżała swój łeb do pobliskich osób i syczała nieprzerwanie, wystawiając język. W końcu chcąc rozgonić nieprzyjazny jej tłum, zamachnęła się ogonem, zmiatając lwią część stojących za nią osób. Raczej krzywdy im nie zrobiła, ale zostali ścięci z nóg jak trawa przez kosę. Ogon był spory i masywny, więc niektórzy robili zacne akrobacje w powietrzu by spaść prosto na twarz czy udręczony kręgosłup. Rudowłosa mogła teraz poznać jej prawdziwą, gwałtowną naturę. Aż dziwne, że jeszcze sama nie oberwała, zwłaszcza, że stała stosunkowo blisko weżycy. Hasira podniosła się, stając na tylnych łapach. Jej kołnierz na szyi znacznie powiększył się. To była demonstracja jej siły, w podobny sposób także zachowują się "normalne" kobry. Ciekawe czy tak jak kobry potrafi strzelać jadem na odległość? I ciekawe czy w ogóle jest jadowita, aczkolwiek kolor jej łusek mógłby na to wskazywać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 20:28  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie mogła walczyć, nie miała takiego prawa jako reprezentantka kościoła Ao. Wyciągając broń ku tłumowi, Kościół może ich stracić na zawsze. Zaklęła jednak szpetnie pod nosem. Głupcy. Zadarli z nieodpowiednią oso... i wtedy właśnie zaatakował ogon. Tai wytrzeszczyła oczy, widząc z jaką łatwością Hasira potrafiła pozbyć się sporej części natrętów. Dopiero teraz rudowłosa pomyślała, że cudownie byłoby mieć takiego sojusznika na wyprawach i w walce.
- Odwołaj to przeklęte zwierze! - wrzasnął ten sam młodzieniec, wstając. Patrzył na Fechmistrzynię spod łba, gotowy do kolejnego ataku, tym razem siłowego. Była tego całkowicie świadoma, nie mogła jednak... niem iała prawa nikogo skazywać na śmierć.
- Lepiej nie podchodź bo stracisz życie. - warknęła, patrząc nań wilkiem. Miała mieszane uczucia odnośnie szczucia kogokolwiek wężem, ale co jej innego pozostało?
W tym samym czasie wycofała się i ostrożnie ułożyła znów dłoń na brzuchu Hasiry. Może jej nie uderzy, a przynajmniej taką miała nadzieję. Chciała jedynie wyglądać groźnie. Z drugiej strony, na wszelki wypadek, sięgnęła do rozcięcia spódnicy, gdzie na udzie miała zatknięte za podwiązkę noże.
- Proszę, nie zabijaj ich. Niech poznają łaskę Ao. - ostatnie słowa wypowiedziała głośniej, na co niektórzy spojrzeli w niebo i wyjątkowo szybko wycofali z pola bitwy. Inni jednak sięgnęli po broń. Tai niepewnie zrobiła krok w tył.
- Przestań się wymądrzać i odwołaj potwora!
Hasło "odwołaj potwora" tak bardzo spodobało się obecnym, że zaczęli je skandować, wymachując przy tym ramionami.


Ostatnio zmieniony przez Taihen Shi dnia 04.08.14 20:51, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 20:43  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Spoglądała na tłum z góry, wszak jej rozmiary spokojnie jej na to pozwalały. Była niczym żyrafa obserwująca wrogów z daleka. Większość osób z tłumu zaczęła się wycofywać, ale byli też tacy, którzy jednak chcieli dostać nauczkę na całe życie. Hasira demonstrowała swoją potęgę, falując swoim kołnierzem. Kiedy Tai do niej podeszła i dotknęła jej brzucha, mogła poczuć jak bardzo jest rozgrzana, wręcz nawet parzyła przy dotyku. Wężyca czując, że ktoś ją dotyka, rozwarła pysk z zamiarem ukąszenia. Zapewne ugryzła by ją gdyby nie szczęście - akurat na drodze stanął jakiś zupełnie nieznajomy. Potwora złapała złapała go za dłoń, ściskając mocno. Tak zaczęła także wstrzykiwać do niego swój paraliżujący jad. Biedak czując, że traci władzę nad swym ciałem, zaczął krzyczeć na tyle głośno i nieprzyjemnie, że ostatecznie Hasira rzuciła nim w tłum. Nie podnosił się, nie ruszał się. Jeśli ktoś się nie przyjrzy to może pomyśleć, że został zabity. Był on zupełnie sparaliżowany, jedyne co mógł to oddychać i wodzić swoimi przerażonymi ślepiami. Rudowłosa wiele ryzykowała stojąc tak blisko niej, w sumie gdyby nie szczęście, to zapewne ona by teraz była na miejscu tego nieszczęśnika. Niemniej może wreszcie dadzą im teraz spokój? Żarty się skończyły, a paraliżujący jad może być zaledwie początkiem. Kto wie co jeszcze ten mutant potrafi i jak potężny może być jego gniew. W końcu nie bez powodów naukowcy nazwali ją "Hasira". To właśnie znaczyło dokładnie gniew, który poznali kiedy ich zwierzątko uciekło z laboratorium. A mieli takie ambitne plany wobec niej... Szczucie wężem to przecież bardzo fajna sprawa, więc nie Shi nie ma się co nad tym zastanawiać i powinna korzystać!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 21:06  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie wytrzymali. widząc jak jeden z nich pada na ziemię sparaliżowany, nie czekali dłużej. Trzech mężczyzn rzuciło się na nie. Jeden miał łańcuch zakończony ostrzami, dwóch innych metalowe pręty, których używali jak kijów. Czterech kolejnych zagrzewało ich do walki. Tchórze. Śmiecie. Psy. Nóż w jednej chwili znalazł się w dłoni Tai. Nie zamachnęła się jednak demonstracyjnie. Podbiegła do mężczyzny z łańcuchem i bezceremonialne złapała go za włosy i poderżnęła gardło, pozwalając by krew prysnęła na jej, i tak już porwane, ubranie.
Dwaj "kijowcy" rzucili się w tym czasie na Hasirę, z zamiarem rozpłatania jej pięknych łusek. Jednemu z nich trzęsły się ręce, najwyraźniej znał osobnika, który wcześniej został zaatakowany. Och, głupiutcy panowie, nie wiedzieli że z prętami ciężko się na smoka porywać. Gdyby jeszcze ziała ogniem, tak niewiele brakowało, a byłaby nie kobrą, a prawdziwym smokiem! Fechmistrzyni obserwowała ją z niemym podziwem. Ciekawe czy Wymordowana go zauważyła. Gdyby jeszcze był czas... bo właśnie pozostałych trzech rzuciło się do ataku, widząc, że ich koledzy już sięgają celu. Rudowłosa sięgnęła po kolejny nóż i rzuciła nim, przebijając jednemu ze śmiałków stopę. Wrzasnął, a pozostali jeszcze bardziej się wściekli.
- Oddajcie się Ao albo zgińcie!
Jej śmiech rozbrzmiał w powietrzu. Bo oto ona - ruda Śmierć, patrząca jak Smok niszczy niewierzących i heretyków. Ao zapewne się cieszył. Już oblizywał wargi, czekając na ich serca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 21:22  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Wyjątkowo uparci oni byli, a przecież to "zwykli" śmiertelnicy. No dobra, nie tacy zwykli bo wirus trochę im tam pozmieniał, najwidoczniej też sprawił, że byli głupcami. Shi w końcu zamiast się do niej przytulać sama włączyła się do akcji. I teraz Hasira mogła zauważyć jak pozory mylą. Była uzbrojona, no może nie po zęby, ale noże także mogą nieść szybką śmierć w dobrze nimi operujących dłoniach. Rudowłosa miała właśnie takie dłonie i już rozprawiła się z dwojgiem typów, którzy myśleli, że ich śmieszne zabawki kogoś przestraszą. Nie zabijała ich jednak, nie była morderczynią. To nieco zastanawiało wężycę, ale teraz nie było czasu bardziej się temu przyjrzeć bo właśnie ktoś pędził prosto na nią z zamiarem zdewastowania jej idealnych łusek. Kij może groźnie nie wyglądał, ale oklepać co nieco z pewnością potrafił, a przecież nie mogła na to pozwolić. Kiedy osobnik się do niej zbliżył, ta szybkim i zwinnym ruchem owinęła się wokół niego. Facet był uwięziony w śmiertelnym splocie, który powoli coraz bardziej się zaciskał. Mężczyzna wierzgał i krzyczał, ale to nie robiło żadnego wrażenia na potworze, którego uścisk miażdżył mu kości i uniemożliwiał oddychanie. Zapewne zaraz wybuchnie jak balonik i rozbryzga swoje wnętrzności po tutejszym tłumie. No i właśnie nastała ta chwila. Ciało uwięzionego po chwili eksplodowało, fala krwi niczym wiosenny deszcz zrosiła wszystkich w pobliżu, a najbardziej oczywiście węża. Teraz jej łuski uzyskały dodatkowe, szkarłatne ubarwienie. Wystawiła swój język i pokiwała nim, napawając się tą wonią. Była w swoim żywiole, sprawiało jej to niezmiernie dużo przyjemności. Oby tylko nie polubiła tego za bardzo bo zacznie mordować jak leci, a kandydatów tutaj było wyjątkowo dużo. Kto następny? Wyczekiwała aż z tłumu ktoś się wychyli aby podarować mu pocałunek węża. Ci, którzy mieli jakieś wątpliwości mogli spojrzeć na jej zęby jadowe, gdyż rozwarła szeroko pysk i demonstrowała je przed ludem. Były tak mocno nasączone jadem, że jego krople co jakiś czas skapywały na tutejsze gruzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.14 23:47  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
I ona to uwielbiała. Może nie tyle sam fakt odbierania życia, co dotyk żelaza w jej rękach. Skórzana rękojeść tak doskonale była dopasowana do jej dłoni, zaś otrze... cóż, ostre. Jak brzytwa. Kolejny błysk przy szybkim zamachu mógł tak fascynować jak i przerażać, lecz tym razem nie robił wrażenia na pozostałych trzech napastnikach. Mężczyzna ze zranioną stopą darł się, niepewny czy powinien wyrwać nóż czy też go tam zostawić i udać się do medyka. Shi zerknęła na niego, oceniając obrażenia. To mogło być ścięgno, oj, nieciekawie. Zapewne po udanej walce najchętniej zbliżyła się do niego i pomogła, ale wiedziała jak tego typu zachowanie się kończy. Plują w twarz, wyzywają, odmawiają współpracy. Trzeba ich uciszyć zanim zrobią większe zamieszanie. Ot, tak dla przykładu.
Tym razem trzech mężczyzn zaatakowało Hasirę. Jeden był nożownikiem. Wprawnym, powiedziałabym, gdyż stanął w odpowiedniej pozycji, chowając głowę w ramionach. Jego praca nóg wskazywała na to, że potrafi zwinnie odskakiwać. To może być trudny przeciwnik jeśli się go zignoruje. Kolejny był większy, silniejszy zapewne i dlatego też dzierżył w ramionach pordzewiałą siekierę. Nie, nie topór, w Desperacji nie było kowala, który by mu takowy zapewnił. Może był drwalem? W sumie to by pasowało, bo starał się zajść Smoczycę od tyłu i zrąbać jak wielkie drzewo. Trzeci zaś, cóż, wyglądał na spokojnego, stał, zaś ręce trzymał w kieszeni. Może miał jakąś moc która zniewoli Hasirę?
W tym samym czasie Taihen uznała, że czas zakończyć zabawę i szczerze żałowała, że nie była jednym z tych zmutowanych stworzeń, które zawsze mają jakiegoś asa w rękawie w czasie walki. Zamiast tego zakręciła nożami na palcach, układając je wygodniej w dłoni. Jej oczy, zwykle tak wyraziste, teraz błyszczały jak człowiekowi, który uwielbia igrać z ogniem. Bądź tańczyć ze śmiercią. Został jej jeszcze jeden przeciwnik. Wzięła rozbieg i rzuciła się na niego. Cięcia, pamiętaj Tai, nie pchaj tylko tnij. Nie możesz ich zabić. Chociaż... Dłoń zaciśnięta na rękojeści świetnie pełniła rolę kastetu. Cios w szczękę i skroń przeciwnika sprawiły, że stracił częściowo przytomność. Rudowłosa zaś spojrzała w niebo i jeszcze raz na ofiarę. Nóż wbił się w żebra, otwierając wyrwę. Wystarczyło tylko wepchnąć tam rękę i wyrwać serce...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 11:03  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Długo nie musiała czekać na kolejnych kandydatów do zmasakrowania. Była ich trójka, chociaż jeden z nich nie miał żadnej broni... Co od razu zaniepokoiło potworę. Za czasów życia laboratoryjnego jej oprawcy także nie mieli broni - mieli za to sprawne ręce aby ową bronią sterować poprzez różne piloty i wihajstry. Ale to nie było laboratorium, w ścianie nie były zainstalowane mechaniczne dłonie. Niemniej typ zasługiwał na sporą ilość odwagi, niestety Hasira nie mogła mu poświęcić dość czasu, gdyż dwaj pozostali posiadali już namacalną broń i bardzo szybko chcieli z niej skorzystać, sprawdzając grubość łusek węża. Chociaż była przerażającym tworem to jednak nie posiadała łusek, które mogłyby ją ochronić przed wyjątkowo ostrymi narzędziami, o czym Tai mogła przekonać się w czasie jej dotykania. Pole widzenia gadziny było stosunkowo duże, dzięki oczom ułożonym po bokach głowy widziała z tyłu nadchodzącego drwala. Z przodu natomiast był nożownik z którym zapewne będzie mieć więcej problemów. Postanowiła więc najpierw zająć się tym z toporem, ale ciągle obserwowała tego z nożami. Kiedy drwal podszedł do jej ogona, ta zamachnęła się nim aby zwalić go z nóg. A gdy już jej ofiara leżała na ziemi, postanowiła wbić ją w gruzy jeszcze mocniej, uderzając z całym impetem masywnym ogonem w nieszczęśnika. Kiedy uznała, że dostatecznie mocno go wbiła, gwałtownie wycofała się tak, aby teraz drwal był przed nią. Bez dłuższego zastanowienia wystrzeliła swój wężowy łeb w kierunku jego krtani, zatapiając w niej swoje zęby, nie tylko jadowe(aczkolwiek tamte były raczej szczątkowe) z zamiarem szybkiego pozbawienia go życia.
Jeden był z głowy, ale ciągle było dwóch, ten z rękami w kieszeni wyjątkowo irytował swoją obecnością i "nic nie robieniem", drugi natomiast przyjął postawę bojową i był gotów na starcie z bestią. Wężyca zasyczała ostrzegawczo i zaczęła dużym kołem pełzać wokół ofiary. Mężczyzna ciągle patrzył na nią i nie pozwalał się zaskoczyć od tyłu. Teoretycznie powinna wystrzelić swój łeb z niewyobrażalną szybkością i ugryźć go, jednakże obawiała się, że może zakończyć się to ostrzem w głowę lub w szyję co zapewne sprowadziło by na nią śmierć. Po dłuższym zastanowieniu postanowiła więc używać do walki z nim swojego ogona - tak znowu. Ogon był gruby i nieco dłuższy niż reszta ciała Hasiry. Nawet jeśli ostrza noża zostaną w nim zatopione to nie powinno się nic złego stać. Tak więc czas rozpocząć walkę! Potwora stanęła jakieś dwa metry od swego przeciwnika, leżąc na brzuchu. Po chwili jednak gwałtownie podniosła się i zakręciła wokół własnej osi. Dzięki temu jej ogon mógł nabrać odpowiedniego impetu i uderzyć mocno z pół obrotu. Uniknięcie go było raczej niemożliwe, gdyż pole jego rażenia było zbyt szerokie, sam ogon natomiast był tak masywny, że nie dało się go szybko przeskoczyć ani się pod nim schylić. Można jednak było na niego wskoczyć i wbić swoje ostrza aby się na nim utrzymać... I tak też on zrobił. Dwa ostrza wbił głęboko w ogon i trzymając się ich balansował na nim niczym na rozwścieczonym byku. Wężyca wpadła w szał czy też w panikę i zaczęła wić się jak opętana, ten jednak nie miał zamiaru puszczać. W końcu jednak Hasira trochę opanowała swój szał, przecież nie można było zapomnieć jeszcze o tamtym typie bez broni... Korzystając z faktu, że noże tkwiły teraz w jej ogonie, mogła bez skrupułów zaatakować głową oponenta. Nim więc człek się zorientował, paszcza rozwścieczonego gada zapikowała w jego stronę i szybko zakończyła jego jazdę rodeo. Jedyne co po nieszczęśniku pozostało to dwa ostrza tkwiące w delikatnych łuskach. Wężyca wykrzywiła się w grymasie bólu i zaczęła wzrokiem wyszukiwać ostatniego przeciwnika. Nie wiedziała jednak czego się po nim spodziewać, dlatego bała się go zaatakować jako pierwsza. Może tego potem żałować, ale wolała obserwować go i czekać na jego pierwszy ruch. Nie miała póki co zamiaru do niego podchodzić, jednakże jej spojrzenie utknęło na jego posturze, wyczekując choć jednego fałszywego ruchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 17:19  •  Ruiny fontanny - Page 3 Empty Re: Ruiny fontanny
Jeszcze bijące serce pojawiło się w dłoni Tai, gdy ta uniosła ją nieco ku górze. Pod nosem szeptała słowa modlitwy, w oczach płonął żar spełnienia i fascynacji. Jeśli kiedykolwiek miałaby decydować czy woli ofiary z własnego ciała czy z cudzego, w tym momencie zdecydowanie opowiedziałaby się za tym drugim. Z drugiej strony, po ochłonięciu nie byłaby w stanie wybrać, tak to już jej los wyglądał. Uniesienie seksualne połączone z krwią pryskającą na twarz, ciepło rozpalającego się ciała oraz płomień życia gasnący w ciele drugiego... Dotyk gorącej oraz zimnej skóry. Czucie kogoś w sobie oraz bycie w kimś. Bycie jednością. Zawsze jest to połączenie, uniesienie i rozkosz wynikająca z nietypowej, cudownej sytuacji. Cichy jęk wyrwał się z jej warg gdy poczuła jak serce staje. Powoli, spokojnie ułożyła organ na ciele zmarłego i wykonała nad nim znak wytatuowany pod jej lewym obojczykiem. Niech zdycha w pokoju, czy jak to tam się mówiło. Była pewna, że miała wiele czasu, wszak Hasira, jako wielki Smok była w stanie pokonać pozostałych mężczyzn. Właśnie zmiotła kolejnego swym olbrzymim ogonem, oraz zagryzła wojownika. Czemu miałaby się obawiać bezbronnego osobnika? Nie powinna. Ani ona, ani Shi. Choć w sumie Fechmistrzyni powinna go znać.
Odwróciła się w końcu by spojrzeć na poczynania Wymordowanej i stanęła jak wryta. Mężczyzną, który trzymał ręce w kieszeniach był... bębniarz. Ten sam, który do tej pory akompaniował jej wybrykom, tańcowi i śpiewowi, teraz stał przed jej nową znajomą zapewne z zamiarem zabicia jej. Tylko właśnie, gdzie się podziewała jego broń? Już skończył rzucać bębnami czy jak?
Młoda kobieta nie dość że nie spodziewała się jego udziału w walce, to pominęła także bardzo istotną kwestię. On był przy całym wydarzeniu od początku i obserwował poczynania Taihen oraz jej towarzyszki. Widział, jak rudowłosa podchodziła do Hasiry śpiewając, jak ta wychodziła z transu gdy muzyka się kończyła. Widział także wściekłość i desperację w oczach potwora. Mógł chcieć je wykorzystać. Jako muzyk. To by pomogło mi zniszczyć M3, stałby się bohaterem. Z kieszeni wyjął flet. Taihen zaważyła go dopiero gdy znalazł się na wargach młodego mężczyzny, Wymordowana raczej też nie miała zbyt wiele czasu na reakcję, ponieważ już po chwili w powietrze uniosła się ta sama melodia, którą jakiś czas temu śpiewała Shi. Dziewczyna stała jak wryta, zaskoczona obrotem spraw. Czemu on gra zamiast walczyć? Czy to jest jego moc? Nic nie rozumiała. Zerkała jedynie pytająco to na Hasirę, to na bębniarza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 23 Previous  1, 2, 3, 4 ... 13 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach