Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 23 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 18 ... 23  Next

Go down

Pisanie 14.02.16 1:11  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Bosse nie czuł potrzeby wtrącania się do rozmowy, a tym bardziej przedstawiania się, wolał obserwować przebieg wydarzeń. Z resztą nie czuł się do niczego zobowiązany. Wielkie kocisko było poza kręgiem jego zainteresowań, zwłaszcza, że ono samo nie było zbyt dobrze wychowane. Nieznajomy stwór po prostu robił i mówił co mu było na rękę. Jednak nie był to czas na rozmyślania o etykiecie. Mgła podniosła się, a razem z nią Bosse zaczął słyszeć obce szepty.
- Słyszycie? - Chłopak nerwowo rozglądał się po okolicy ale byli sami, a głosy wzbierały na sile, coraz głębiej wwiercając się w umysł łowcy. - C-co... się dzie... - Złapał się za gardło, z trudem łapiąc kolejny oddech. Nagle zalała go fala gorąca, a razem z nią przyszedł zimny pot. Bał się, nie rozumiał co się dzieje, głosy nie dawały mu nawet zebrać własnych myśli. Skulił się, zamknął oczy i złapał się za głowę. - P-prze... - próbował coś powiedzieć, ale było to bezcelowe. Z jego ust wydobywał się jedynie krztuszący krzyk. Starał się nieustannie zaprzeczać myślom które podszeptywały mu obce głosy.
Poczuł dotyk. Drobna dłoń delikatnie spoczęła na jego ramieniu. Umysł Bossego nawiedziły niewyraźne, jasne wizje, ścierające się z dręczącymi go głosami. Po chwili poczuł ulgę, toną w głębi rozpływającego się nad horyzontem rozgwieżdżonego nieba. "Opór jest bezcelowy..." ostry szept przedarł się przez otulający umysł Bossego gęsty granat i uderzył go zimną falą powietrza. Łowca łapczywie starał się złapać oddech, ale zaraz nadeszła kolejna fala, która niczym wielki, koci szpon ścisnęła go w żelaznym uścisku. Rosa mocniej zacisnęła dłoń na barku mężczyzny i kolejne wizje przedarły się przez jego umysł. Tym razem zobaczył dobrze mu znaną sylwetkę brata, siedzieli obok siebie przed swoim nowym domem w Desperacji. Czekali na wschód. Chłopak odetchnął, spoglądając na promienie słońca leniwie muskające ciemne sklepienie. Nie chciał odrywać wzroku od złotych, promieniejących ciepłem języków, dlatego dopiero po chwili poczuł jak piasek zaczął się osuwać pod jego ciałem. Najpierw pochłonął dłonie chłopaka, na których był podparty.- Lasse! Co się dzieje?- spanikowany zawołał brata, gdy ten się obrócił jego twarz wygięła się w przerażająco szerokim uśmiechu. Już nie przypomniał jego młodszego braciszka. - Pobaw się z NAMI- z ust brata wydobył się ostry syk. Bosse krzyknął, starając się odsunąć od ciemnej, wykręconej sylwetki. Jednak piasek osuwał się coraz szybciej, wciągając miotające się ciało chłopaka. "Kiedy..." wykrztusił z siebie świadomą myśl.
Umysł chłopaka kompletnie został pochłonięty przez senne mary, tak, że na jakiś czas stracił kontakt z rzeczywistością. Jedynym prawdziwym uczuciem była ciepła dłoń na jego ramieniu i instynktownie tego uczucia kurczowo się trzymał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.16 21:22  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
W jego wnętrzu niczym dwa tygrysy walczyły tchórzostwo i wrodzona nienawiść do kotów. Podświadomie szczerzył zęby, natomiast jego źrenice zmniejszyły się do wielkości główki od szpilki. Jednocześnie miał ochotę rzucić się kotu do gardła i uciekać gdzie pieprz roście. Ostatecznie tchórzostwo wygrało. Znów cofnął się kilka kroków, a jego dłonie zaczęły się trząść. Słowa Rosy dodały mu otuchy, jednak mimo to wciąż zdawał się kurczyć, schodzić coraz niżej. Zaniepokojony spojrzał na brata, jednak Bosse patrzył w innym kierunku. Zero wsparcia. Mgła zdawała się być coraz gęstsza - jeszcze trochę, a można będzie ją cedzić palcami... No i zaczęło się. Najpierw cichy głos, ledwo dosłyszalne szurnięcie - trochę jakby gdzieś daleko wiatr rozdmuchał garstkę liści. Jednak chwilę potem szelest stał się głośniejszy, przerodził się w szum i zaczął układać w słowa. " No chodź… czekamy na Twój ruch… ogołocimy Cię z pewności…" - Lasse już dawno został z niej ogołocony. "Twój umysł płonie, swąd palonej jaźni zostawi po sobie tylko zgliszcza… a z nich powstanie szaleństwo…". Chwila... Co? Tej części włochacz nie zrozumiał. Zbyt wiele przenośni jak na tak stresową sytuację. "Na co Ci życie ze świadomością cierpienia, opętanie jest jak odsunięcie wszelkich trosk… więc pobaw się z NAMI.". Bawić się w takiej sytuacji? Ten kot chyba zgłupiał... A może o to chodziło? Czy jego to bawi? Myśli Lasse ścierały się z kocimi głosami niczym tiry w karambolu na krajowej A4. Nie ogarniał. Za dużo tego. Siebie nie ogarniał, a co dopiero kota... Nagle poczuł dłoń Rosy na ramieniu. Wpierw podskoczył przestraszony, jednak już po chwili zalała go fala ciepła.
- Nie ładnie się tak skradać... - szepnął cicho, a jego mięśnie momentalnie się rozluźniły. Powieki opadły, drgawki ustały, a ciało wyprostowało się jak na człowieka przystało. Wypełniało go uczucie błogości. Szepty przycichły znacznie, a i tkwiąca jeszcze w zakamarkach umysłu chęć zaatakowania Suzo zgasła zupełnie. Lasse odpłynął. Nie był już pewny gdzie jest. Z trudem otworzył oczy. Gwieździsta noc, czyste niebo... Jak pięknie. Włochacz uśmiechnął się niemal tak szeroko jak zmutowane kocisko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.16 14:08  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Rosa dzielnie stawiła opór psychicznym figlom jakie sprezentował im Suzo. Fakt, sianie spustoszenia w trzech umysłach na raz nie jest efektywne w stu procentach, tak jak moc Rosy na dwójce jej towarzyszy tej niedoli.
- Jak to mówicie? Przeproście, a odpuszczę wam winy? Żadna w tym zabawa. – odezwał się głos Suzo, rozchodzący się z każdej strony tak jak coraz gęstsza mgła.
Bosse znajdujący się pod wpływem mocy Rosy, może odetchnąć z ulgą i dać ponieść się euforii, ale podstępne szepty starają się przebić, przez moc objawienie Anielicy. W wyniku czego Bosse odczuwa silne zawroty głowy, ale może już spokojnie oddychać i mówić. Mgła przerzedziła się nieznacznie. Mogli dostrzec swoje twarze i sylwetki choć białe smugi unosiły się coraz wyżej.
Lasse choć nie rozumie szeptanych przez mary słów, czuje jak ich przekaz działa na niego podprogowo. Natura opętanego instynktownie walczy z zagrożeniem, moc Rosy łagodzi nieprzyjemne skutki mentalnego ataku. Ale to może być za dużo dla zwierzęcej części Lasse. Zaczyna wpadać w szał, a Suzo postanowił pojawić się akurat na głowie Rosy. A raczej nad nią lewitował. Może to tylko iluzja, bo Rosa poza nagłymi, nieprzyjemnymi dreszczami nie czuje by na jej głowie siedziało pół metrowe kocisko.
- Powiedz, czego się boisz najbardziej? – powiedział bezpośrednio do niej Suzo, którego szeroki uśmiech mogła dostrzec nad głową Bosse. Suzo postanowił przypuścić mentalny atak na Anielicę i zsyła jej obrazy prosto z Sodomy i Gomory wzięte, zanim Bóg zesłał na rozpustników karę boską. Czyli sex drugs and rock and roll.
Bosse może odetchnąć chwilowo z ulgą, a Lasse przestaje rozpoznawać twarze swoich rozmówców (Z racji silnej więzi jaka łączy go z bratem  jest w stanie stwierdzić, że Bosse skądś zna, ale Rosa może mieć problem).

Objawy:
Bosse: Zawroty głowy, otępienie, błogostan posty, migrena. Czas działania: 2 posty.
Lasse: Otępienie, ataki wściekłości i paniki. Czas działania: 2 posty.
Rosa: Dreszcze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.16 0:54  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Dawno, a właściwie to chyba nigdy nie miała okazji spotkać tak głęboko niesympatycznego kota. A niby śliczny, puchaty i jak szeroko uśmiechnięty! Można by z nim pewnie pogawędzić na liczne tematy, ale najprościej zaatakować trójkę nieznajomych dla zapewnienia sobie chorej satysfakcji i spełnienia dziwnych żądz i fantazji.
Walczyła o to, by jak najbardziej uspokoić umysły bliźniaków. Widziała jak bardzo męczyli się z tym, co zsyłał na nich kot. Ale nie sposób było się temu dziwić, bo jeżeli były to te same szepty, które dotarły do jej głowy to... nie było to nic przyjemnego. W głowie wciąż recytowała tę najpiękniejszą modlitwę, jaką kiedykolwiek Pan obdarował ludzi licząc na to, że w czymkolwiek to pomoże. Chociaż Suzo nie był demonem, który mógłby się ugiąć pod wpływem wiary, ale sama sobie dodawała w ten sposób dużo otuchy i odwagi. Miała przecież tutaj jeszcze prócz siebie dodatkowe dwie istotki, o które musiała zadbać. Jakie to swoją drogą było ciekawe. Niepozorna, drobna Rosa i dwóch rosłych chłopa, którzy na dobrą sprawę powinni rzucić się na kota, by ratować damę z opresji a tu proszę jaki odwrócone role. Sama Rosa opiekująca się dwoma duszami i kot. Bardzo dziwny kot.
Walczyła jak tylko mogła, ale z chwili na chwilę zaczęła zauważać, że umysł Lasse nie radzi sobie z marami zesłanymi przez bestię. Chwyciła go mocniej za ramię chcąc wesprzeć go jeszcze bardziej. Już miała okazję zobaczyć jak wymordowany zaczyna tracić nad sobą kontrolę, a że każdy z nich był inny i zachowywał się inaczej, nie była pewna czy chciałaby dopuścić do tego, by instynkty wzięły górę nad umysłem tego chłopaka. Rany... Przecież przy niej i dla niej to były jeszcze dzieciaki.
Już, już chciała i miała zamiar wykrzyczeć panu kotu żeby odczepił się od bliźniaków i jeżeli chce się do kogoś przyczepiać to ma się przyczepić do niej, gdy nad głową łowcy dostrzegła ten ogromny uśmiech, po to by zaraz przed oczami ujrzeć coś, czego nie widziała już bardzo dawno i miała nadzieję, że nigdy tego obrazu już więcej nie zobaczy. Ludzie wtedy byli tak okropni... ale najgorsze chyba było to, że nie mogła nie odczuwać wrażenia, że to co działo się wtedy było bardzo podobne do tego, jak zachowywali się w czasach dzisiejszych. Przebiegł ją bardzo nieprzyjemny dreszcz, który nie chciał ustąpić.
- Panie Kocie! Co jest przyjemnego w robieniu innym takich podłości?- Krzyknęła w jego stronę, starając się nie skupiać na pokazywanych przez niego obrazach. W jaki sposób miała zapanować nad sytuacją, gdy zaczynała tracić kontrolę nad własnym umysłem a obok niej stał jeszcze Bosse i Lasse...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.16 11:35  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Bosse jeszcze przez jakiś czas nie był pewien czy to co widzi jest prawdziwe, ale wypełniło go niewyjaśnione uczucie spokoju. Po kilku minutach, pomimo dudnienia w uszach i zawrotów głowy, udało mu się ogarnąć co się dzieje dookoła niego i to nie były już halucynacje, a szkoda. Rosa świetnie się spisała ratując jego umysł przed zdradliwymi szeptami. Jednak z jego bratem nie było tak dobrze, widział to już wiele razy. Zwierzęce cechy Lassego uwydatniały się, tracił kontakt rzeczywistością, wyglądał jakby zaraz miał wpaść w szał.
- Lasse! - Bosse wykrzyczał i chwiejnym krokiem podszedł do brata chwytając go za oba ramiona i spoglądając mu w przepełnione bólem oczy. "Błagam nie" pomyślał "obiecałem, że nic mu się nie stanie". Nie mógł w taki sposób stracić brata, przez jakiegoś spasionego, magicznego kocura.- Hej! Słyszysz mnie?! - Nie ważne jakim sposobem musiał go szybko uspokoić.
- Kocie! Zostaw go! - Zdenerwowany skierował wzrok na lewitujący nad jego głową uśmiech. - Na prawdę znęcanie się nad nami sprawia Ci tak wielką przyjemność?- Zauważył jak Rosa zamyka oczy z wyrazem bólu na twarzy i coraz goręcej bezdźwięcznie wypowiada nieznane Bossemu słowa. - Zostaw ich obu. Nie masz lepszych zajęć? Jeśli chcesz się tylko rozerwać, to wymyśl sobie coś lepszego.- Przez zawroty głowy język mu się trochę plątał, ale czuł się dobrze jak nigdy dotąd.
Sytuacja nie była dobra, Bosse nie umiał walczyć z tego typu przeciwnikami, gdyby chociaż kot był w pełni zmaterializowaną postacią... tak, to co innego. W tym wypadku pozostawało mu tylko iść z nim na układ... Zabawne, układać się z kotem. Musiał się pośpieszyć, Lasse czuł się coraz gorzej.
- Hej! Braciszku - powiedział do niego cichym, delikatnym głosem, nie chciał żeby inni go usłyszeli - Wszystko będzie dobrze, wytrzymaj jeszcze trochę.- Pogładził go po włosach i znowu zwrócił się w stronę kociska.
- Co mam zrobić, żebyś dał im spokój?!-
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.16 14:10  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Oczy Lassego otworzyły się szeroko, a jego źrenice znów zwęziły się do granic możliwości. Mgła odrobinę opadła i w końcu mógł dostrzec twarze dwóch znajdujących się obok niego osób. Najpierw wydawały się być niewyraźne jak rysunki kredą na asfalcie przez przypadek roztarte przedramieniem. Potem ich rysy stały się ostrzejsze. Mężczyznę skądś znał, natomiast dziewczyna był dla niego zupełną zagadką. Był pewien, że nigdy wcześniej jej nie widział... Dlaczego ona trzyma go za ramię? Wyrwał się jej i cofnął kilka kroków w tył. Wcale nie podobało mu się, że jakaś obca baba go dotyka. A ten facet? Może kiedyś spotkał go na targu czy coś? Nawet nie pamiętał jego imienia. Ale tak właściwie to co on tu robił? Pamiętał tylko jak wracał do domu... Wracał przecież sam, prawda? Znów dostał gęsiej skórki i zaczął się trząść. Nie było tu tej mgły... Nie mogło być... Niby skąd ona się wzięła? Jego wspomnienia wydawały się być niewyraźne, a jego nos wciąż drażnił koci odór, który skutecznie go dekoncentrował.
- Lasse! - rozległ się krzyk. Włochacz odwrócił się gwałtownie. Tak, Lasse to jego imię. Tego był pewny. Facet chwycił go za ramiona. Dlaczego? Lasse wyrwał się przestraszony. W jego oczach malowała się panika.
- Słyszę. - syknął cicho. - Czego ode mnie chcesz? Dlaczego mnie zatrzymujesz? - zapytał ostro, ale w jego głosie można było wyczuć niepewność. Znów cofnął się kilka kroków. Przyjrzał się ponownie twarzy rzekomego znajomego. Tak. Znał go. Tego był pewien. Tylko nie mógł sobie przypomnieć skąd. Nie był pewien czy można mu ufać. W głębi duszy czuł sympatię do tego gościa, ale chwilowo niczego nie był pewny i wolał zachować dystans. Jedyne co wiedział to to, że się boi, a ten smród za chwilę doprowadzi go do szału. Kocie? O jakim kocie oni pieprzą? Przecież tu nie ma żadnego kota... Lasse kaszlnął i rozejrzał dookoła. Jego ręce trzęsły się coraz bardziej. Co się dzieje? Serce kołatało tak jakby za chwilę miało wyrwać się z piersi i odfrunąć niczym ptak wypuszczony z klatki. A ten dziwnie ścięty facet znów się dowalił. Lasse znów zaczął się cofać, ale tym razem potknął się i wylądował na ziemi. Mocno zacisnął powieki i poklepał się po twarzy. To nie czas na panikowanie. Trzeba się ogarnąć.
- Hej, braciszku... Wszystko będzie dobrze, wytrzymaj jeszcze trochę. - usłyszał obok siebie szept i coś pacnęło go po głowie. Niby czule i delikatne, ale włochacz nie miał w tej chwili najmniejszej ochoty na głaskanie. Szarpnął się i otworzył oczy. Znów widział niewyraźnie. To pewnie przez mgłę - na dole była gęstsza. Dlaczego ten frajer nazwał go bratem? Lasse miał tylko jednego brata i on miał na imię Olle... Przynajmniej tak mu się wydawało... A może wstąpił ostatnio do jakiejś sekty? Takiego zdarzenia też nie pamiętał. Zbyt wiele było w jego umyśle niewyraźnych rzeczy, a zapach kocich szczyn doprowadzał go do furii. Wstał i rozejrzał się. Nie obchodziło go o czym rozmawiają inni obecni. Był przerażony, zziębnięty, a wszechobecny smród wymagał natychmiastowej likwidacji. I tej właśnie myśli Lasse się uczepił. Sztachnął się dosadnie i zlokalizował miejsce, z którego ten osobliwy zapaszek dochodził. Na głowie nieznajomej siedział wielki, tłusty kocur. Dziwne nakrycie głowy, ale włochacz nie raczył się nad tym zastanowić. Na widok kota wściekłość zaczęła rozrywać go od środka. Zagryzie tego futrzaka! Nikt nie ma prawa tak śmierdolić! Z gardła owłosieńca dobiegł basowy warkot, a jego zęby wyszczerzyły się w agresywnym grymasie. Pełnymi furii oczami spojrzał na mutanta i napiął wszystkie mięśnie do skoku. Bez chwili zastanowienia rzucił się w kierunku dziewczyny.
Dzięki Bogu, że miał tak luźne ubrania - wszystkie spadły z niego bez większego trudu. W pełnym biegu wybił się z dwóch tylnych łap i kłapnął zębiskami tuż nad głową Rosy, przy okazji uderzając w nią całym ciężarem swojego (co prawda teraz mniejszego niż zwykle, ale wciąż ponad 20 kilowego) ciała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.16 18:18  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Suzo widocznie cieszyło ogólne zamieszanie. Taka była jego natura, że choć łagodny i unikający ludzi, to jednak, jak zechce mu się nawiązać konwersację, sieje zamęt.
Rosa musi poradzić sobie z mentalnymi sztuczkami kota, koniec końców jest to tylko iluzja.
- Jaki piękny wieczór na spacer… - zaczął Suzo, obserwując wszystkich z gałęzi, na której siedział wcześniej. Puszysta kita majtała się powoli, a łapka podpierała pyszczek, obserwował spektakl. Słowa Bosse sprawiły, że Suzo spojrzał na niego zaciekawiony, a mgła troszkę opadła.
- Co macie zrobić? Obserwuję wasze reakcje i zastanawiam się jakby tu jeszcze się z wami pobawić. – zamruczał, a uśmiech wykrzywił nienaturalnie pyszczek.- A co macie w zamian? Jestem otwarty na propozycje. – zaciekawiony Suzo zwęszył okazję by zdobyć coś dla siebie. Pytanie czy Bosse, Lasse lub Rosa maja coś godnego zainteresowania? Kot odwrócił wzrok od Bosse i popatrzył na Lasse, który wściekły rzucił się na Rosę przygważdżając ją do ziemi. To mogło boleć, na pewno zostanie po tym kilka siniaków. Wytrącona z transu, nie widziała już przed oczami strasznych obrazów tylko pokaźnie uzębiony pysk Lassse.
- Robi się gorąco, a ja nic nie widzę. – poirytowany Suzo, machnął w powietrzu łapą. Mgła przerzedziła się jeszcze trochę, tak że mogli widzieć swoje stopy, a mentalny atak kota i związane z nim halucynacje znacznie zelżały. Jak widać złośliwy Suzo lubi się bawić i zajmuje go wszystko co tylko wyda mu się interesujące. Sam do walki się nie pali, woli obserwować.

Bosse: Zawroty głowy, otępienie, błogostan posty, migrena. Czas działania: 1/2
Lasse: Otępienie, ataki wściekłości i paniki. Czas działania: 1/2
Rosa: Siniaki.


Ze względu na to, że jest to wydarzenie i zaczyna się za bardzo ciągnąć, to nakładam wam limity na odpis. Oczywiście możecie się odwołać od tego u mnie na pw oraz pisać w razie niemożności odpisu na czas~
Czas na odpis: 3 marca do północy.


Ostatnio zmieniony przez Ford dnia 29.02.16 18:47, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.16 15:38  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Wymordowany wyraźnie ich nie poznawał. Jeszcze pół biedy, że przestał kojarzyć ją, ale przecież na przeciwko niego stał jego brat bliźniak, który gdyby nie ilość futra i psich cech na ciele Lassego, byłby przecież identyczny. A mimo to... on nie wiedział kim Bosse był. A to nie oznaczało niczego dobrego, wymordowani potrafili być bardzo niebezpieczni w swoich atakach. Nie była niestety w stanie dłużej im pomagać, musiała zapanować nad własną psychiką, w której pojawiały się te paskudne obrazy a chyba nie była na tyle silna psychicznie, by zajmować się tyloma rzeczami na raz.
Odruchowo się cofnęła, nie chcąc stać być blisko wściekłego psa, a i w ten sposób skupić się na swoich własnych marach. W tej jednej jedynej chwili musiała pokazać, że jest w stanie znaleźć w sobie trochę egoizmu i opanować własną samoświadomość, by i dla niej nie skończyło się to źle. Przecież tego już nie ma. Nie mogła tak bardzo się tym przejmować, Pan wiedział, co robi, zapanował nad nimi. Teraz też nad wszystkim panował... wszystko było dobrze. Wiele głębokich wdechów, kilka kolejnych modlitw i krzyż na szyi trzymany tak mocno, że dłoń aż jej bielała od ściskania przedmiotu. Wreszcie spojrzała na łowcę, a potem na jego brata, pomiędzy paskudnymi obrazami sodomy i gomory próbowała dostrzec ich twarze. Biedak był bardzo zdezorientowany.
- Spokojnie. Spójrz na niego i zastanów się... Jego rysy twarzy... Jego oczy... Nie przypominają Ci kogoś?- Na chwilę ignorując swój własny problem starała się uspokoić chłopaka. Przemówić do jego psychiki by skojarzył fakty, by uświadomił sobie, że przecież jeżeli ktoś tak bezczelnie przypomina jego samego to musi być w jakiś sposób z nim spokrewniony. Niestety to chyba niewiele dało, albo zostało zagłuszone przez pierwotny psi instynkt. W chwili, w której jej mózg dał jej chwilę przerwy i jeden z niewiernych właśnie padł zakrwawiony na ziemię zdążyła dostrzec błysk ostrych kłów i moment, w którym brał rozbieg. Nawet nie pomyślała o tym, że właśnie będzie na nią szarżować bo przecież nie była świadoma, że jedna z iluzji sprawiała, że wyglądało tak jakby Suzo wisiał nad jej głową no i za bardzo była skupiona na paskudztwach jakie wyczyniały się w jej wyobraźni. Sekundę później już leżała przerażona na ziemi przygnieciona psim cielskiem. Może nie był zbyt ciężki ale dla kogoś tak drobnego wystarczyło, by odczuła jego ciężar i na moment miała trudności z oddychaniem. Przycisnął bowiem jej klatkę piersiową. Jedno jednak było w tym dobre, obrazy zniknęły, jej samoświadomość została oswobodzona. Z drugiej zaś strony, oto właśnie leżał na niej pies, którego ostre kły lśniły i zapowiadały, że jedną z opcji w tej sytuacji było rozerwanie jej gardła. Posłała błagalne spojrzenie w stronę Bossego. Musi jej jakoś pomóc!
- W sakiewce przy spodniach mam paczkę krakersów.- Jęknęła przerażona, mając nadzieję, że mogłoby to pomóc w odciągnięciu psa, albo chociaż w przekupieniu kota.

Objawienie: Odnowa 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.16 22:37  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Bosse zastanawiał się co zaproponować kotu. Lubi gry... więc może zagraliby w coś normalniejszego? Zagadki? Klasy? Chińczyka? Niestety nie miał zbyt wiele czasu na zastanowienie. Jego bliźniak zdawał się go kompletnie nie rozpoznawać, do tego jego psie geny coraz silniej przejmują kontrolę nad jego umysłem i ciałem. Nagle Lasse przemienił się, wyślizgując się z rąk Bossego i wściekle rzucił się w kierunku, unoszącego się nad głową Rosy, kota. Kłapnął szczękami w powietrzu i zwalił się całym swoim ciężarem na Rosę. Wystarczyło to żeby zwalić dziewczynę z nóg. Teraz rozwścieczony wymordowany szczerzył zęby tuż przy szyi Rosy. Widząc błagalny wzrok Rosy, Bosse od razu ruszył w ich kierunku. Mocno chwycił Brata za owłosiony kark, szarpnął i ściągnął go z dziewczyny.
-Wybacz- powiedział cicho zarówno do Lassego jak i Rosy.
Lasse wyrywał się, próbował gryźć. Nie pozostawiało to Bossemu wyboru, nie mógł go puścić, więc szarpnął jeszcze raz, przygwoździł go do ziemi i drugą ręką zacisnął mu pysk.
-Uspokój się! - Wrzasnął. Widział, że Lasse na prawdę go nie rozpoznawał. - Na prawdę mnie nie poznajesz?! - Głos mu się lekko załamał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.02.16 23:31  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Jego szczęki kłapnęły głucho w powietrzu, niby to zaciskając się na wyimaginowanym kocurze. Wtem obraz bestii rozmył się niczym przegoniony dłonią dym, a cielsko Lassego zderzyło się z kruchym ciałkiem dziewczyny, która miała pecha stanąć na jego drodze. Nagle agresja prysnęła, a jej miejsce zajął niepohamowany lęk. Źrenice psiska znów stały się nie większe niż główka od szpilki, jednak koszmarny grymas wściekłości nie zdążył jeszcze spełznąć z psiego pyska, a biała piana kapała obficie z jego mordy. Osoba patrząca z boku mogłaby pomyśleć, że Lessie jest już w zaawansowanym stadium wścieklizny. Chwilę potem zęby schowały się pod ciemnymi wargami. Przerażone psie ślepia napotkały wzrok białowłosej. Wszystkie mięśnie włochacza napięły się jak na zawołanie, a brudne pazury naparły mocno na miękkie kobiece ciało. Wtem coś szarpnęło go do tyłu. Krótki lot w powietrzu i bolesne spotkanie z ziemią. Dawno nikt nim nie rzucał... Lasse szarpnął się mocno, wyślizgując się dłoni zaciskającej się na jego karku. Podwinął ogon pod siebie i odwrócił. To owy znajomy, który uważał się za jego "brata" chyba własnie postanowił się go pozbyć. W małym łbie Lassego znów zagościł gniew. Jak on śmie?! Za kogo ten dupek się uważa?! Myśli, ze psem można tak po prostu rzucić?! Cofnął się kilka kroków do tyłu i skoczył na napastnika. Potem poczuł jak jego zęby zatapiają się w przedramieniu mężczyzny, a ciepła krew spływa mu do gardła. Nie był pewien czy to rzeczywistość, czy kolejna iluzja. Jego niecodzienna potrzeba wyrządzenia komuś krzywdy została zaspokojona... Chwila... Czyżby kogoś skrzywdził? Ale przecież to niemożliwe... Nie chciał tego... Nie to miał na myśli. Chciał się tylko bronić... Dlaczego nie mógł spieprzyć tak jak zwykle? Wziąć nogi za pas i pobiec hen hen daleko stąd? Co go podkusiło? Znów owionął go podmuch przerażenia. Przecież on nikogo nie krzywdzi... Nie bez powodu. Co się dzieje? Nie czuł się sobą. Przestawał nad sobą panować. Zaczynało dziać się to, czego bał się najbardziej. Tracił kontrolę i nie był już pewny tego co robi. Przerażony rozwarł szczęki, a ogon wcisnął jeszcze mocniej pod siebie. Przed oczami zrobiło mu się ciemno i zaczął się cofać. Wtem zaliczył łupnia w łeb. Coś ciężkiego przygwoździło go do ziemi, a czyjaś ręka zakleszczyła mu się na pysku. Jego oprawca coś do niego wrzeszczał, ale Lasse nie rozumiał sensu tych słów. Jedyne co obecnie znajdowało się w jego umyśle to strach. Nie był pewien czego się boi, ale wolał się bać niż znów stracić nad sobą panowanie. Jego morale spadły, a w głowie miał istny mętlik. Trudno było mu stwierdzić gdzie jest góra, a gdzie dół. Uspokoił się i znieruchomiał. Starał się również uspokoić oddech, ale raczej kiepsko mu to wychodziło. Przed oczami dalej miał mroczki - prawdopodobnie od uderzenia w głowę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.03.16 20:08  •  Ruiny fontanny - Page 13 Empty Re: Ruiny fontanny
Suzo miał co podziwiać ze swojej skromnej gałęzi. Przygwożdżona do ziemi Rosa, mogła tylko liczyć na pomoc Bosse. Chwycony za kark Lasse wgryzł się w przedramię brata poważnie go raniąc, ale najwidoczniej to pomogło mu się troszkę uspokoić. Po chwili braterska ręka wgniotła Lasse w ziemię. Bosse jako, że jest silniejszy od przeciętnego człowieka użył zbyt dużo siły w wyniku czego bark Wymordowanego zagruchotał z głośnym chrzęstem.
 Bestia, bo choć Suzo nie był jednostką bojową, to wciąż zaliczał się do groźnych bestii, jakie czyhają na niczego się nie spodziewających wędrowców, dodatkowo ucieszył się na wzmiankę o krakersach.
- Co to są krakersy? – spytał się Rosy nagle bardziej tym zainteresowany niż bójką dwóch braci. Najwidoczniej nie mógł usłyszeć tego co ma Anielica do powiedzenia w panującym zamieszaniu, więc zgrabnie zeskoczył na ziemię i wskoczył na głowę Bosse. 

– No powiedz mi, co to są krakersy?! Bo 200 lat w katuszach. Najwidoczniej czupryna Łowcy bardzo mu odpowiadała, bo udeptał ją sobie, wbijając ostre pazury w głowę i usiadł wygodniej. Mgła niemalże zniknęła. Ale im bardziej irytował się Suzo, nawet przez sam fakt, że nie wie co to są krakersy, to mgła szybko się zagęszczała.

Bosse: Krwawiące, poszarpane przedramię.
Lasse: Zamroczenie, wybity lewy bark.
Rosa: Siniaki, problem z oddychaniem.


Czas na odpis: 8 Marca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 23 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 18 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach