Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Film


Strona 3 z 74 Previous  1, 2, 3, 4 ... 38 ... 74  Next

Go down

Pisanie 04.01.14 22:52  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
* 1408 - film na podstawie książki Stephena Kinga, który opowiada o nie takim znowu młodym Michaelu "Mike'u" Enlinsonie, autorze książek dotyczących zjawisk paranormalnych. Mike ma taką pracę. Jeździ w nawiedzone miejsce, nocuje tam (czy cokolwiek innego), żeby obalić mit dotyczący strasznych, niemożliwych zjawisk, jakie tam teoretycznie zachodzą. Mike był także kochającym ojcem, dopóki jego córka nie uległa śmiertelnej chorobie. Wszystko się posypało, został z niczym i ruszył na podbój świata, chcąc się zrealizować choćby w pisaniu. Cała jego postać wydawała się strasznie znużona życiem, silnie stąpając po ziemi i nie dając się wytrącić z równowagi najdorodniejszą z historii o duchach. Nic dziwnego, że trafiając do hotelu "Delfin" nie daje się zwieść nikomu; nawet właścicielowi, namawiającemu, aby odpuścił sobie tą upartość i zrezygnował z czegoś, czego będzie mógł w przyszłości bardzo żałować. A żałował, tyle tylko mogę powiedzieć. Ogółem nie wiem co ludzie tak narzekają na ten film. Obejrzałem, bo chcę wyeliminować niektóre strachy. Wszyscy wkoło mówili mi, że jest "średni" albo "wcale nie taki dobry...", "adaptacje książek Kinga zawsze są do dupy". Nie czytałem książki, okej, ale film zły.nie.był. Przeżywałem razem z głównym bohaterem. |'D Choć w połowie przestał być niepokojący.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.14 23:55  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
Ta, ostatnio wróciła mi faza na oglądanie, więc zdążyłem kolejne trzy filmy.

Kamerdyner – ogólnie z początku chciałem wybrać się na to do kina, ale zauważyłem, że ktoś umieścił film na zalukaj, także od razu postanowiłem się za niego zabrać. Szczerze mówiąc, strasznie mi się podobał. Może gdzieś tam, odrobinę liczyłem na coś więcej, ale to w żadnym stopniu nie ujęło temu filmowi w moich oczach. Ogólnie film opowiada o zdarzeniach, które miały miejsce bodajże od roku 1920 któregoś do momentu, w którym Obama został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ogółem kręci się wokół problemu rasizmu i ograniczania praw „kolorowych”, z których przeważnie robiono swoich podwładnych, a w miejscach publicznych, gdy zrobili coś nie tak, to choćby biały napluł im w twarz i spałował, to oni ponosili konsekwencje i zabierano ich do aresztu. No, ale nie będę się w to szczególnie wdrażał. Głównym bohaterem jest Cecil, który za dziecka był w zasadzie niewolnikiem na plantacji bawełny. Któregoś dnia – w sumie nie bez przyczyny, ale o tym przekonacie się, gdy obejrzycie film – prawdopodobnie właścicielka tej plantacji zaproponowała mu, że będzie go szkolić na kamerdynera. Pewnie nietrudno odgadnąć, że się zgodził, a gdy dorósł pozwolono mu odejść i znaleźć pracę gdzieś indziej. Tym sposobem wylądował w hotelu, z którego z kolei trafił do Białego Domu. Dobra, tu ujawnia się moja totalna słabość do służących. Ogólnie cholernie podoba mi się ich postawa, dokładność, elegancja i zachowanie wobec przełożonych. Pewnie dlatego, że takie charakterki w pełni odpowiadają moim despotycznym zapędom. Między innymi dlatego też dobrze było się temu wszystkiemu przyjrzeć. Nie jestem najlepszy w opisywaniu filmów, więc po prostu szczerze przyznam, że polecam, jeżeli ktoś lubi trochę historii w dramatycznym opakowaniu.

Frozen/Kraina Lodu – animacja animacją. Mówili, że całkiem niezłe, ale osobiście jestem nieco rozczarowany. Może ludzie lubią, gdy akcja toczy się szybko, ale tu miałem wrażenie, że jakoś tak wszystko umykało i to, co miało budzić emocje zostało porwane przez to tempo. W dodatku bajka sama w sobie była poniekąd... przygłupia? Pewnie, miała przyjemną dla oka oprawkę, ale dla mnie to wszystko. Wiem, że biorąc pod uwagę, że było to przeznaczone głównie dla młodszych widzów to nie miało być poważne, ale... nie, po prostu nie. Jakoś tak wszystkie te drażniące postacie wyszły na pierwszy plan, a taką Elsę odcięli gdzieś i zamiast tego dostaliśmy więcej jej siostry, która jakoś swoim usposobieniem nie przypadła mi do gustu i w sumie mogła
Spoiler:
W sumie bałwan był zabawny. No i ogólnie... powiem, że można obejrzeć. To, że jest wiele osób, którym mimo wszystko się podobało chyba o czymś świadczy i wyjdzie na to, że to ja jestem jakiś wymagający.

Strażnicy marzeń – animacji ciąg dalszy. W sumie to z dzisiaj, obejrzane za sprawą Yuno, który powiedział, że było to znacznie lepsze od Frozen. No i miał rację. Ogólnie już nie chce mi się rozwodzić długo nad fabułą, ale warto obejrzeć, chociażby dla głównej postaci, Jack'a Frosta. W sumie jest o tyle dobrze skonstruowany, że nie wyszedł na kolejnego bohatera, od którego zależą losy świata. Miał być jedynie jakąś częścią planu i ostatecznie miał udział w wypełnieniu powierzonego zadania i nie skończył noszony na rękach i opiewany przez tłumy wielbicieli. To w sumie było w tym wszystkim fajne.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.14 19:50  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
Pewnie wiecie jak to jest, gdy siedzicie sobie spokojnie w ławce, liczycie jakieś hiperbole i w ogóle, świat w kwiatkach, nagle polonistka zrywa się z miejsca i każe wam obejrzeć tysiąc filmów „na jutro”. Nie? Cóż. Ja tak miałem.

Dzięki temu mogę się wam pochwalić, he. Takie rewelacje przewijały się przez mój zgracony ekran, że hej. D: Po pierwsze - „Pan Tadeusz”, Wajdy. Brzmi kiepsko? I dobrze, bo poruszające nie było. Jasne, nie rozczarowałem się tak bardzo, jak zakładałem. Ogół był naprawdę niezły, aktorzy w porządku, fajne krajobrazy, coś tam. Problem w tym, że miało to chyba z trzy godziny, a ja oglądałem od północy... zabrało mi to duże ilości cennych jednostek czasu, więc no Grow Niepocieszony III. Bohaterowie mówili wierszem, jak na wykreowane przez Adasia Mickiewicza postaci przystało, dzięki czemu zrozumienie ich wymagało całkowitego skupienia, którego ode mnie nie dostawali. Serio. Wolałem wtedy pisać z Yuno, był stokroć ciekawszy. c:
To było na zeszły czwartek. Zaś na ten poniedziałek mieliśmy obejrzeć przede wszystkim dwa filmy. Problem w tym, że w piątek nawalił mi router i dupa. W weekend choćbym stepował i tańczył pogo na śniegu – Internet nie ruszy. Udało mi się jednak załatwić filmy od Cookie. Była taka urocza, zaspana, raur. Przyjeżdżam do niej, wyciąga do mnie ręce z... sześcioma opakowaniami i na przywitanie: „Tu masz to, tu to... a tu cztery inne, NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ. ;-;” No to hop. Obejrzałem póki co trzy, ale dobra... Bądźmy dobrej myśli, nie mam stacji dysków... i czasu... i stacji dysków. „Zapach kobiety” to trzecia z pozycji po jaką sięgnąłem tego dnia [nawiasem: była to niedziela, więc lepiej było podwijać kiecę i lecieć]. Niestety, miała ponad dwie godziny, więc niechętnie do niej przystąpiłem. W dodatku tytuł jakiś taki niespecjalny, główni bohaterowie też mnie nie urzekli. Oglądałem o ślepcu, który na wszystkich wkoło darł pyska, choć miał tak wiele – kochającą rodzinę, doświadczenie, wspomnienia. Brakowało mu tylko wzroku... i tego, co odczuwał, gdy mógł widzieć. Początkowo krzywiłem się, marudziłem, odwracałem wzrok, przejawiałem bardziej zainteresowanie pizzą niż filmem... ale nie byle jaką! Dobrą pizzą! Cóż, najwidoczniej do Franka Slaide'a i Ty-tleniony-idioto-Simmsa trzeba było trochę dorosnąć. Gdzieś pod koniec zyskałem parę dodatkowych lat. Naprawdę dobra pozycja, choć trzeba się do niej nieco... przyłożyć, że tak to ujmę. Po primo wziąłem jednak „Dirty Dancing”. Główna bohaterka i jej cud-majestat pseudonim („Baby”) był kiczowaty. W sumie do połowy miałem niesmak w ustach. Ten... ten... ten cały Johnny... on... był taki brzydki. Ufhhhh... wydusiłem to z siebie. No nie mogłem patrzeć na tę opaloną, wypielęgnowaną mordę. Ja tak mam. Im ktoś piękniejszy, tym bardziej się krzywię. No, ale film niezły. Nie będę opisywać, rozwodzić się, snuć refleksji... bo nie. To był taki przyjemny [lulz, co] film, ale na długo mi w pamięci na pewno nie pozostanie. I ostatni, który tego dnia obejrzałem [w środku był] - „Na pewno, być może”. Te ambitne nazwy po polsku... No, ale: to opowieść o gościu, ojcu właściwie, który ma naprawdę irytującego bachora na karku. Dziewczyna właśnie dowiedziała się, że chłopcy nie są zbudowani tak samo, więc męczy tatusia skoro świt, aby opowiedział o swoim dawnym życiu towarzyskim. W końcu nie zawsze był taki ułożony, prawda? Will w końcu ulega córce i opowiada jej całe to swoje rozległe, szerokie i bogate historie. Wszystko krąży wokół trzech kobiet. Żeby było zabawniej – każda, dokładnie każda jest inna. Ułożona blondynka, wredna ruda i sam-nie-wiem-jaka-lubiąca-sporo-starszych-panów brunetka. Mamy więc komedię jak się patrzy. Oglądałem z siostrą, więc miałem lektora, ale włączone też były napisy po polsku [pełen serwis], więc automatycznie czytałem... i te tłumaczenia momentami były tak zjebane, że aż śmieszne. xD
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.14 23:22  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
No, ale hej!, nie bądźmy tacy sztywni. Jak to? Ja nie lubię horrorów? Tsk, wydało się. I w chwili, w której wymsknęło mi się to przy Yunie, cały mój wyimaginowany, śliczny światek rozdarł się jak kartka papieru. Jak tylko usłyszała, że ich nie znoszę, bo zwyczajnie się wtedy boję, od razu załadowała na pendrive'a dwa. Z czego jeden tylko pod horror podchodził, ale kogo to by interesowało, gdy wszystkie światła gasną, a zostaje tylko wątpliwe światełko z ekranu telewizora? Ciągłe odzywki przyjaciółki nie pozwoliły mi jednak na banie się. To byłoby zbyt idiotyczne, tym bardziej, że co rusz słyszałem jej rozbawione: „jak się boisz, mogę cię potrzymać za rękę”. Niedoczekanie. Sam się mogłem trzymać przy oglądaniu „Naznaczonego: Rozdział 2”. Kij, że nie oglądałem jedynki. Nie trzeba nawet, choć to dzieje ojca bohatera z „rozdziału 1” i jest tam parę nawiązań, ale da się przeżyć. Sam zresztą dostałem streszczenie. Powiem tak: film nie był straszny sam w sobie. Miał takie momenty, w których serce powędrowało do gardła, ale to tylko dlatego, że autorzy bazowali na „nagłych wysokich dźwiękach”, czego osobiście nienawidzę. Człowiek sam już nie wie czy się bać czy nie. Niby wiadomo, że za moment coś wyskoczy, ale nigdy nie wiesz kiedy dokładnie, a piskliwy wrzask po prawej, zmusza do niewinnego drgnięcia. Ale miło wspominam „Naznaczonego”. Podobał mi się bardzo świat umarłych i to, jak dokładnie to połączono, jak przebiegała fabuła, jak przeplatano ze sobą wątki, aby finalnie wyszła z tego całość. Brawa.
Tak jak mówiłem, gdy Yuna się dowiedziała, że nie lubię horrorów, załadowała drugi, który w zasadzie horrorem nie był, ale pod niego jakoś podlegał. Opowieść o... aniele. To znaczy nie. Nie wiem jak dobrze to określić. Ludzie od wieków mieli lepkie ręce. Niektórzy kradli fortuny z banków, inni długopisy w podstawówce. A jeszcze inni bogatych dzieciaków, jak bohaterowie Zabójczych Szeptów. Nie chcę wyklepać za dużo, bo istnieje szansa, że są osoby, które będą chciały to obejrzeć. Osobiście mi się podobało. Yuna szalała i ciągnęła mnie za  ramię za każdym razem, gdy na ekran wybiegało stado czarnych jak sama noc wilków. Wie, że je uwielbiam, he. ._.  Powiem jeszcze jedno: wiedziałem od początku, że z tym cholernym bachorem jest coś nie tak, ale nie potrafiłem sprecyzować co takiego dokładnie. Po drugie zaś, koniec mnie jakby... zaskoczył? Polecam, Fiotr Prączewski.

EDIT: Lulz, zapomniałem o moich dziadkach. Znaczy, nie, żeby coś. xD Ale jak ostatnio mnie teleportowali do siebie, to babcia wychodziła i dziadek od razu wpadł na idealny pomysł. Od kiedy obejrzałem z nim jeden (nasz pierwszy w sumie) film, od tego czasu nagrywa niektóre, które uważa za godne polecenia i później razem oglądamy. Tym razem stwierdził, że to coś, co może być dla mnie przestrogą, eheheheh. Bejbi blues. I nie był zły, serio. Niektóre sceny (/teksty) mnie nawet rozbawiły (!). Ten chłopak, o nieznanym mi imieniu, był zajebisty. Może niekoniecznie z charakteru, bo w wielu miejscach bardziej irytował niż wzbudzał współczucie czy radość na jego widok, ale mimo to, jakoś... pozytywnie go wspominam. ._. No i był śliczny. I zachował się zajebiście, gdy dowiedział się, że Antoni... shhha. Każdy kto chce, dowie się we własnym zakresie.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.14 21:56  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
Mam coraz gorsze wrażenie, że tylko ja oglądam jakiekolwiek filmy... ._. A i tak uważam, że jestem w tej „dziedzinie” strasznie do tyłu, niemniej – dzisiaj chciałem ostudzić zirytowanie. Przeszukałem kompa, patrzę – film od Yuny. Jakiś randomowy, wogóleniewiadomocosiędziejewokół. „Mgła” - film na podstawie książki Stephena Kinga. Czyli wiadomo co; flaki, krew, tajemnica, fajni bohaterowie, pyskate odzywki, staruszki rzucające konserwami (lubię to), skrzaty (też lubię), dzieciak (o dziwo, też lubię). Nie będę spoilerować, bo zwyczajnie tego nie znoszę i czułbym się, jakbym łamał prawo wymyślone przez siebie, ALE powiem tylko tyle, że film zarąbisty. A zakończenie jeszcze lepsze. Zresztą, nie rozumiem, co ludzie mają do filmowych adaptacji książek Kinga. Pewnie są ciut gorsze, ale to nie znaczy, że muszą być stale obrzucane błotem, tym bardziej, że też da się je dobrze wyreżyserować. Dave był niezłym głównym bohaterem, a koniec mnie zaskoczył. Polecam, Fiotr Prączewski.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.14 19:30  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
300: Rise of an Empire (300: Początek imperium)

Jako, że jestem świeżo po seansie w kinie, pozwolę sobie na wypowiedzenie odnośnie tego filmu.
Nie od dziś wiadomo, że w większości przypadków sequela są najzwyczajniej w świecie słabsze. Właściwie i w tym przypadku tak było. W pierwszej części zakochałam się po uszy. Wszystko ze sobą pięknie współgrało. Muzyka, zdjęcia, pompatyczność, aktorzy. No i walki <3

Druga część...była dziwna. Nie był zły, dobry film, ale dziwny. Zacznijmy jednak od początku. Od razu mówię, że mogą pojawić się SPOILERY. Chociaż postaram się je zminimalizować.
Najważniejszą kwestią filmu jest umieszczenie go na osi czasu odnośnie do poprzedniej części. Wydarzenia dzieją się równolegle do akcji z jedynki. Po jednej stronie Grecji walczy Sparta, po drugiej Ateny. Dlatego też, aby zabrać się za dwójkę, mimo wszystko trzeba obejrzeć jedynkę, by mieć jako taki ogląd na sytuację.
Już od pierwszych scen widz jest uraczony cudowną dawką hektolitrów krwi. Leje się wszędzie. A to z uciętej nogi, a to z palców, a to z rozciętej głowy. A one bardzo często latały. No krew sika na prawo i na lewo. Co prawda jedynkę dawno oglądałam, ale wydaje mi się, że tam tak nie wylewała się z ekranu jak tutaj. No i w spowolnionych scenach (których notabene TEŻ jest wiele) nie do końca wygląda aż tak fajnie i prawdziwie. No ale można się przyzwyczaić i przymknąć na to oko.
Jak już przy krwi jesteśmy, to warto wspomnieć o walkach. Są c-u-d-w-n-e. Pół nadzy faceci wymachujący mieczami masakrują przeciwników. Coś pięknego (No niestety, czemuś takiemu zaprzedałam duszę już naprawdę bardzo dawno temu i zawsze dobre walki będą robić na mnie wrażenie). Tak więc walki są jak najbardziej na plus, chociaż przez większość filmu mamy bitwy na morzu. Ale, ale... jest dobrze, pomijając scenę jazdy na koniu po statkach. Pamiętajmy jednak, że film bazuje na komiksie (którego nie czytałam, niestety). Tak więc irracjonalne sceny są i trzeba przymykać na nie oko, relaksując się w fotelu.
Co do aktorów... Ja wiem, że Sparta bardziej męska to i aktorzy wyglądali jak faceci z gęby (Butler, Fassbender czy chociażby Wenham) a Ateńczycy to myśliciele, malarze, rzeźbiarze czy rolnicy. No ale litości, kto dobierał aktorów (męska część)? Co mi bo świetnych ciałach kiedy z twarzy... wyglądają jak na wojowników. Nie czuć tej męskości kiedy wymachują mieczami i atakują. Zdecydowanie NIE. (Ale to może ja, chociaż moja współ podziela moje zdanie). Główny bohater jest nijaki, starałam się nie patrzeć na niego przez pryzmat króla Leonidasa, ale i tak, nieporadny taktyk, który jest zarówno dobry w walce za pomocą umysłu jak i miecza nie kupił mnie. Za to kobiece role spisały się na medal.
Pierwsza, cudowna i piękna Lena Headey. Chociaż było mało z nią scen to i tak zadowalały. Zwłaszcza, że przez większość filmu pełniła funkcję narratora. Jej głos, to, w jaki sposób się wypowiada...ach, orgazm na miejscu. Nie chcę spoilerować, ale zapewniam, iż udowodniła, że kobiety ze Sparty nie są kurami domowymi do rodzenia. No i jej jedna mowa przebiła wszystkie pseuo wyniosłe mowy głównego pana, których było mnóstwo przez cały film. Druga aktorka, której nie lubię, Eva Green, też się spisała. I chociaż jej kobieca postać z początku była przerysowana tym, co mówiła i jak się zachowywała - później nadrobiła. Naprawdę dobrze wykreowana oraz wyrazista postać. No i jej stroje. Piękne. 
Efekty były dobre i naprawdę przyjemne. Zachowany został klimat jedynki. Wszystko ładnie ze sobą współgrało, chociaż nie raz widać i czuć było "komiksową rękę". Ci co oglądali zrozumieją co mam na myśli.
A na sam koniec zostawiłam sobie najlepszą część. MUZYKA. Soundtrack cudowny. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dorównuje temu z jedynki. Zwłaszcza utwór "History of Artemisia". (Tak, pierwsze co zrobiłam po powrocie to wyszukanie go~). Tak więc pan Junkie XL spisał się, brawa dla niego.

Czy warto obejrzeć ten film? Dla tych, którzy lubią takie klimaty, nie przeszkadzają irracjonalne, a nie raz wręcz nielogiczne momenty, fanów widowiskowych walk oraz pryskające niczym fontanna krwi - jak najbardziej. Trzeba też mieć na uwadze, że to nie film historyczny (o czym niektórzy zapominają) a na podstawie komiksu. I to chyba wszystko.

A no i scena seksu <3 Cudna. Zero zmysłowości i namiętności, czysta agresja, chęć dominacji i walka. Mrau.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.14 17:48  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
Seans nocny u Yunny:

The Call/Połączenie - thriller. Choć całkiem w porządku, to jeden z tych filmów, które dobrze się ogląda, ale się o nich zwyczajnie nie pamięta. Owszem, filmowa Jordan faktycznie popełniła karykaturalny błąd, Casey miała pecha, Michael to psychopata, ale... w zasadzie co z tego? Nie oglądam specjalnie dużo filmów, dlatego nie wiem, czy podobny motyw już gdzieś był, ale nawet jeśli nie, "The Call" nie było czymś, co zwala z nóg. Jordan Turner to operatorka linii alarmowej. Odbiera telefony od zdesperowanych świadków wypadków, nastolatek, które siedzą same w domu i ktoś właśnie włamuje się przez tylne drzwi i tym podobne. Od niej zależy, jak szybko zostanie wysłany radiowóz, jak prędko zostanie przyjęte zgłoszenie. Taka praca bez wątpienia wymaga stalowych nerwów... A jak komuś nie wyjdzie, zawsze może iść do pokoju ciszy, aby się wyryczeć, poprawić makijaż i znów zainstalować swoje cztery litery w fotelu przed ekranem monitora. Wielokrotnie Jordan pomogła ludziom. Niektórzy dzwonili do niej nawet zza krat pudła. Problem w tym, że... raz zawaliła. Jeden, jedyny raz popełniła błąd. Gdy nastoletnia Rachel zadzwoniła do niej, z płaczem szepcząc do słuchawki, że ktoś właśnie włamuje się do jej domu, a rodzice wyszli, poinstruowała, co trzeba zrobić. Nastolatka istotnie usadowiła się wpierw w swoim pokoju (chciała zamknąć drzwi, ale to bystre chamy i zamek się zablokował), a później schowała. Typowe, bo pod łóżkiem. O dziwo cały ten... włamywacz, wcale jej nie zauważył. I już by sobie poszedł... Nawet nic nie zwinął ( D: ), już był na dole, już przy wyjściu... gdy połączenie między Rachel a Jordan zostało przerwane. Dotychczas młoda Turner cały czas rozmawiała z dziewczynką lub przynajmniej była na linii... A tu nagle kicha. Zestresowana operatorka wcisnęła nie ten przycisk, który powinna... Ot, oddzwoniła do dziewczynki... I to ją właśnie zgubiło. Telefon zaczął piszczeć, włamywacz się wrócił, znalazł dziewczynkę i odebrał telefon. Jordan praktycznie z nim nie rozmawiała. Na końcu powiedziała tylko, aby nie robił niczego, czego mógłby żałować... Mężczyzna odparł tylko, że "już zrobił". I takim właśnie sposobem... jak możemy się domyślić... Jordan wpadła w poważny dół psychiczny. c: Żeby nie było - to nie koniec filmu. Ba. To ledwie jego... dziesięć, może piętnaście minut. Jordan będzie mieć czas za odpokutowanie tego, co zrobiła.

Peacock to historia o... transwestycie. Szczerze... ja nie wiem co mam tu napisać. Ot, był sobie takitam John. Urzędnik, jakoś plótł swoje życie, najgorzej raczej nie miał. Czasami tylko lubił ubierać się w damskie ciuszki i paradować po swoim olbrzymim domu w pończoszkach. Wszystko dlatego, że w dzieciństwie matka zwyczajnie go nie kochała. Wrzeszczała na niego, obrażała, warczała, a w dzisiejszym świecie z pewnością zgłosiłoby się to na odpowiednią linię, by patrzeć w triumfie, jak dzieciak odbierany jest wraz z prawami rodzicielskimi. Alter ego Johna to Emma. Wszystko pewnie byłoby na swoim miejscu, gdyby nie to, że pewnego razu pociąg postanowił się wykoleić i ulokować na podwórku John'a. Wtedy wszyscy poznali Emmę, a mężczyzna/kobieta od tego czasu jest zmuszony, by odgrywać teatrzyk przed mieszkańcami miasta. Pierwotną wersją było, że John i Emma to mąż i żona. Tyle, że brudy przeszłości nigdy nie schodzą. Matka John'a to naprawdę zła kobieta była... Zmusiła go raz do czegoś, czego żadne dziecko nie wybaczyłoby swojej rodzicielce. Gdy Maggie przestaje sobie radzić, w końcu się przełamuje i postanawia porozmawiać z Johnem...

Chirurgiczna Precyzja. Dobra, ludzie. Ja wiem, że jestem chory, na mózg mi się rzuca, czasami niespecjalnie mam odpowiednie zdanie na odpowiednie tematy... ale ten film był po prostu zjebany. Nie mówię, że zły. Po prostu mocno zrył psychikę. Pauline to dziewczyna, której zwyczajnie nic nie wychodzi - nie ma przyjaciół, rodzice też jej nie kochają (jej zdaniem), a jedyne co ją interesuje, to jak dobrze przeciąż mięśnie, by móc przerzucić serce z jednej klatki piersiowej, do drugiej. Zdaje się zresztą, że jedyna osoba, która może jakoś udobruchać Pauline, to jej młodsza siostra - Grace. Problemem Grace jest choroba. Śmiertelna, jakaś tam z płucami. Okazuje się ostatecznie, że potrzebny jest przeszczep, a kolejka wcale się nie zmniejsza. Nie będę opowiadać całej fabuły, bo zwyczajnie... no... nie wiem. Znaczy, pamiętam niemalże wszystko,ale to nie zmienia faktu, że ten film zwyczajnie był dziwny. Żeby to udowodnić dodam, że Pauline była... nekrofilką. Codziennie śnił jej się seks z jakimś trupem, scena, gdy kąpała się w wannie wypełnionej krwią, whatevah. W sumie nie powiem, żeby specjalnie mnie to obrzydziło, zniesmaczyło, ale jednak nie potrafię sobie wyobrazić, jak ktoś mógłby wkładać język nie tam gdzie trzeba gościowi, który w zasadzie nawet na to nie zareaguje. Szkurde, so closed. Z kolei podobało mi się zakończenie. c: Zabiłbym Pauline. c: Wkurwiła mnie wystarczająco mocno (i często), żeby jej nie oszczędzić, nawet jeśli na końcu zrobiła coś tak fajnego, yh.

Jestem Bogiem. Ojciec Yuny uznał, że to taki zarąbisty film, że aż MUSI GO NAM ZRZUCIĆ NA PENDRIVE'A. Siła tego argumentu mnie trochę wbiła w ziemię, więc nic nie mówiłem. Zresztą, Yuna i jej siostra potwierdzały, że film jest dobry... i że mogą obejrzeć go raz jeszcze. I faktycznie był całkiem w porządku. Podobała mi się ostrość całego obrazu. Fabuła sama w sobie też nie była najgorsza. Eddie Morra był pisarzem. Szkoda tylko, że z przetłuszczonymi włosami do ramion, gębą jakby przejechał go tir i depresją, oplatającą się ciasno wokół jego szyi. Nic dziwnego, że gość odkłada pracę z terminu na termin - przez swoje nastawienie nie jest w stanie nic wymyślić. Nie dość, że już raz się ożenił, a laska rzuciła go po paru dniach, to teraz dziewczyna, którą kochał (i zaniedbywał, ALE KOCHAŁ), właśnie oddała mu jego klucze do mieszkania. Innymi słowy - też go rzuciła. Wtedy, jeszcze bardziej załamany, szedł drogą wielkiego miasta i... tego tylko mu brakowało, żeby wpaść na swojego byłego szwagra. Pewnie nie byłoby to takie znowu okropne spotkanie, gdyby nie fakt, że Vernon był handlarzem narkotyków, dealerem. Zaproponował zdesperowanemu Eddie'mu, aby wziął od niego maluteńką, przeźroczystą tabletkę - NZT. Choć pisarz wzbraniał się przed tym jak mógł, ostatecznie - przed drzwiami do budynku, w którym mieszkał - uznał, że... co mu szkodzi? Gorzej i tak nie będzie. Połknął tabletkę, wszedł na klatkę i... wszystko się zmieniło. Otóż, NZT to narkotyk, który uaktywnia dotychczas uśpione neurony w mózgu. Człowiek jest w stanie przypomnieć sobie dokładnie wszystko, co choć raz rzuciło mu się w oczy, wpadło w ucho - tytuły książek, autorów, całe  strony powieści. Dzięki narkotykowi wszystko przychodzi bez wysiłku - nauka języków jest prosta, dziewięćdziesiąt stron powieści pisze się w ledwie jeden dzień, książki czyta w parę chwil. To dosłowne bycie bogiem, gdy nawet sprzątanie domu wydaje się błahostką. A serio, to był naprawdę zasyfiony gratami, śmieciami i przestarzałymi pizzami sześcian. ._. Wszystko idzie zgodnie z planem, dopóty dopóki bierze się odpowiednią dawkę. Inaczej skutki mogą być tragiczne. Chyba, że komuś nie przeszkadza brak pulsu. Wiadomo jednak jak to jest - człowiek nie może funkcjonować wiecznie na najwyższych obrotach, bo mózg i ogółem cały organizm, zwyczajnie się wykańcza. Eddie wydaje się mieć problem.

Labirynt. Strasznie mi się podobał, choć zwykle się krzywię na widok długości filmów, które przekraczają dwie godziny. Ten tutaj nie dłużył mi się wcale. Historia o tym, jak wiele jest w stanie zrobić ojciec, dla swojej pociechy. Paroletnia (6? 7?) Anna, wraz z przyjaciółką, Joy, zostają uprowadzone. Ostatnio widziano je, bawiące się przy przyczepie kempingowej. Dziewczynki zwykle nie ruszały się bez swoich ochroniarzy w postaci starszego rodzeństwa i tym razem również miało tak być. Tyle, że postanowiły pójść do domu Anny tylko w swoim towarzystwie... Cała rodzina, ulokowana u Birch'ów (rodziców Joy) nie spodziewała się nawet, że gdy dziewczynki będą chciały szybko przebiec się do domu po gwizdek, nie poinformują swojego starszego brata i siostry, aby poszli tam z nimi. Porwanie prędko zgłoszono, rodzice zaczęli się zamartwiać, starsze rodzeństwo obwiniać. Szukali dziewczynek dzień i noc, znaleźli nawet przyczepę, ale bez dzieci w środku. Zamiast tego spotkali niejakiego Alex'a. Gość mógł mieć już z dwadzieścia parę lat, ale umysłowo zatrzymał się na stadium inteligencji dziesięciolatka. Nie rozumiał nawet pytań, które do niego kierowano, dlatego mimo podłączenia go do urządzenia wykrywającego kłamstwa, detektyw Loki nie był w stanie sprecyzować, czy Alex - który był właścicielem przyczepy - faktycznie wywiózł gdzieś dziewczynki, czy jednak to wszystko jest nieporozumieniem. Mimo usilnych starań, Alex został wypuszczony po odsiedzeniu zapisanych w prawie 48 godzin. Loki nie miał jednak zamiaru rezygnować ze sprawy - usłyszał parę warkliwych i dotkliwych słów od Kellera - ojca Anny, który najwidoczniej nie mógł pogodzić się ze stratą ukochanej córeczki. Prędko wziął sprawy w swoje ręce... I w tym momencie zaczyna się labirynt. Naprawdę, genialny film. Zero drastycznych scen, ale historia sama w sobie wywiera wrażenie. Trochę mnie zirytowała ogólna fabuła i to, jak potoczyły się sprawy. Poza tym nie mam nic do zarzucenia.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.14 16:50  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
To znów ja. ._.

Byłem w kinie. He. Na rande vu.
Transcendencja. Dobry film. Szczerze mówiąc do końca nie wiem, czy on jednak czuł czy nie czuł... i nie chce mi się opisywać. Fajny. Done.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.14 21:23  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
Dziewczyna z sąsiedztwa (The Girl next door)  - opowieść o tragedii dwóch dziewczyn, choć zdecydowanie więcej przeżywała Meg. Co powiedzieć? Yuna dała mi multum filmów, to grzecznie siedzę i oglądam. Ten wziąłem na pierwszy ogień, a thirller jak thiller. W porządku. To jeden z tych filmów, które się obejrzy, a później o nich nie pamięta w ogóle, ale było parę scen godnych uwagi. Poza tym relacja jaka łączyła Davida i Meg mi się podobała. I jego zaangażowanie.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.14 22:24  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
O, słyszałam o nim. I ogólnie ogarniam całą fabułę, ale filmu nie chcę mi się oglądać XD A to są moje filmy z tego weekendu:
One Missed Call 2 i One Missed Call: Final - dwa japońskie horrory. Ogólnie chodzi o ducha, który zabija ludzi przez komórki, bo jest jakaś klątwa... i kto tam odbierze to słyszy czy widzi(jak to w następnych częściach) siebie przed śmiercią. No i bum. Fajne były, za amerykańskie wersje się nie zabieram, bo nie chcę sobie psuć. I powinnam obejrzeć pierwszą część... meh.

Death Bell i Death Bell 2: Bloody Camp - koreańskie horrory, uczniowie z nauczycielami zamknięci w szkole, po kolei uczniowie są porywani, a jak inni nie rozwiążą pytań to będą po kolei zabijani... bo coś tam. Bez spoilerów. Ogólnie fajne, ale mają tam dziwny system w szkole... albo mi się wydaje O_o
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.14 23:03  •  Ostatnio obejrzane - Page 3 Empty Re: Ostatnio obejrzane
Wróciłem właśnie z nowych Iksmenów i chyba jeszcze nie ogarnąłem do końca, ale film był zajebiaszczy. X-Men: Days of Future Past nawiązuje do X-Men: First Class z 2011 roku i bardzo polecam najpierw zapoznać się z tym tytułem. Zrobiłem to na godzinę przed dzisiejszym seansem i było warto. Przynajmniej wiedziałem kto kim jest, co się działo i dlaczego tak, a nie inaczej. No i pewne sceny są dużo warte. Nie będę opowiadał co się działo w filmie, bo nie umiem. Iksmenów każdy zna mniej lub bardziej, a jeśli nie zna to musiał wychowywać się w innym świecie lub urodzić po 2000 roku. Obsada była świetna, bo natknęliśmy się na m.in. Katniss z Hunger Games, Tyriona z GoTa i kochanego Gandalfa. I w ogóle dziwki i wybuchy, tak. Fajny w każdym razie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Film

Strona 3 z 74 Previous  1, 2, 3, 4 ... 38 ... 74  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach