Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 17.04.14 11:24  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
A co, gdyby ta wielka hiena zaatakowała Lucy? Hehs, z pewnością byłaby ciekawa walka. Nie wyglądała na głupią idiotkę, która zapuszczała się w te tereny by popełnić samobójstwo. Widocznie miała jakiś moc, może artefakt, a może po prostu się jej nudziło?
Podeszła do nich. To z pewnością zabawne, że bestia widziała tu białą panterę na dwóch łapach, z kolei ta dziewczyna - równie zwykłą, co ona, dziewczynę, wyróżniającą się niebanalną, ciemno różową fryzurą.
Miała już cos powiedzieć, przywitać się, gdy jej uszy skierowały się w tył. Hiena, która teraz wydawała się jeszcze potężniejsza, również powinna usłyszeć ten dziwny dźwięk. Jakby brzęczący owad, razy miliard. Spojrzała w tamtą stronę - jej dobry wzrok potrafił wychwycić mnóstwa malych kropek. Które szybko zbliżały się w ich kierunku.
Szarańcze?
Odwróciła się w ich stronę, cofając do tyłu.
-Czy to szarańcze? - to było pytanie retoryczne, bo już po krótkiej chwili owady te znalazly się tuż przed nimi. Uderzaly swoimi ciałami o ich ciała, co było bardzo denerwujące. Tęczówka Marceliny stała się czerwona.
-Cholerne owady! - syknęła, traktując pojedyncze robaki pazurami, rozrywając na strzępy. Bylo ich jednak zbyt dużo, Cyśka upadła na tyłek, owijając głowę wielkim ogonem. Nie trwała w tej pozycji jednak długo. Zbyt dużo szarańczy. Zbyt. Wstała i nie patrząc na pozostałą dwójkę (w sumie nie miała jak patrzec) pobiegła w nieznanym jej kierunku. Byleby dalej od tego cholerstwa.
zt.


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 17.04.14 21:00, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.14 17:38  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Ponownie sięgnął zębami do ubrania dziewczyny - właściwie nie patrząc za co chwycił - i tym razem szarpnął tak, by je rozerwać. Potem raz jeszcze pchnął ją łapą, teraz jednak mocniej. A niech zedrze kolana albo dłonie. Może pójdzie po rozum do głowy.
Fioletowe tęczówki powędrowały w stronę... nazwijmy to roboczo: kocicy. Początkowa obojętność przeobraziła się w zniecierpliwienie, które już wcześniej posyłał ludzkiej dziewczynie. Też chciała go dziś wyprowadzić z równowagi? Jak będzie trzeba to obie zeżre jak tego człowieka, po którym zostały tylko kości - udowa i piszczelowa.
Brzęczenie oczywiście nie umknęło jego uwadze. Trzeba było być głuchym lub głupim, by pomylić ten dźwięk z czym innym. Ponieważ był to łopot setek owadzich skrzydeł. Wygłodniałych szarańczy, które pochłoną każde źdźbło trawy w okolicy. Znów nadejdą czasy głodu. Desperacja dostanie w kość, jakby było jej jeszcze mało. Chrzanić to, Hyena żywił się wyłącznie mięsem. On nie będzie cierpiał z powodu braku roślin. Niemniej nie zamierzał przeżywać ataku tychże stworzonek, nie chciał mieć ich w uszach czy futrze, dlatego, nie patrząc na swoje "towarzyszki" czmychnął do wnętrza baru. Nie miał zamiaru zaprzątać sobie nimi głowy.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.14 17:57  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
No niech mnie piorun trzaśnie! I ubrania do wyrzucenia. Trudno się mówi. I znowu została popchnięta, ale tym razem upadła. Nic szczególnego jej się nie stało. Po chwili postanowiła się podnieść, a wtedy zauważyła coś w oddali. Z początku myślała, że coś jej się przewidziało, ale zauważyła, że pozostałe "istoty", które były tu z nią również patrzały się w tamtym kierunku. Potem jeszcze to bzyczenie. Jasna cholera! Jeszcze tego brakowało. Dziewczyna starała się odganiać od siebie owady, ale na nic to się zdawało. Wyjęła pistolety i wprawdzie próbowała strzelać, ale owadów było zbyt wiele. Nie wiedziała co zrobić. Jedne wplątywały się jej we włosy, wlatywały do uszu, pod ciuchy. Innymi słowy - były wszędzie. Nie widziała nic, ponieważ tego latającego cholerstwa było za wiele
- Nie mogło to się kiedy indziej przypałętać? - wrzasnęła próbując znaleźć jakieś schronienie. Na nieszczęście nie wiedziała nawet gdzie jest. I co miała teraz zrobić? Wiedziała, że jest tu jeszcze "ktoś" poza nią, ale nie wiedziała gdzie.
Postanowiła uciec, bo jakie inne wyjście miała? Przedzierając się przez owady znalazła jakąś ścieżkę o ile tak można było to nazwać. Mimo to uciekła jak najdalej od tych ohydnych stworzeń.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.14 20:57  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Och. Jak trudno było oderwać się od zgiełku miasta, tych wszystkich samochodów i tramwajów, przechodni plotkujących na każdym kroku...
Vic postanowił wybrać się poza miasto. Było to dla niego sprzyjające, ponieważ kilku ostatnich dłużników było nieco... agresywnych. A nie każdy chce trafić za kratki.
Bar na Desperacji był jego jednym z ulubionych miejsc przechadzek. Lubił przebywać obok tych całych wymordowanych. Byli fascynujący i niebezpieczni.
Usiadł na beczce przed wejściem do baru. Och, to było naprawdę świetne miejsce na odpoczynek.
Wyjął papierosa i zapalił, zaciągając się głęboko i wypuszczając dym w postaci okręgów w niebo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.14 21:27  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Tamtamtam. Któż to idzie? Czy to nie zły wilk, którego wycie przeszywa nocną ciszę?
Nie.
To stworzenie przypominało raczej przerośniętego kota o ciemnej, nakrapianej sierści. Jego głęboko niebieskie oczy przeszywały każdy trafiony po drodze wzrok. Był smukłej budowy ciała, poruszał się szybko i zgrabnie. Jej łapy miękko lądowały na chropowatej ziemi Desperacji. Całe ciało, zmysły w gotowości - na wypadek nagłego ataku ze strony poczwar zamieszkujących okolicę.
Renesmee przeskoczyła zwalone nieopodal baru drzewo. Rozejrzała się. Na beczce nieopodal niej siedział... ktoś. Zjeżyła lekko sierść, zmrużyła ślepia, dokładniej przyglądając się człowiekowi. Przez dobrą chwilę rozmyślała nad tym, czy zbliżenie się będzie dobrym pomysłem... ciekawość (to pierwszy stopień do piekła) wygrała. Zeskoczyła cicho i dumnie wyprostowana podeszła powoli, utrzymując bezpieczną odległość. Ciekawe, kim był. Powoli badała jego woń - była czujna, kto wie, czy ten oto tu siedzący na beczce ludź palący papierosa nie wyciągnie spluwy wysokiej technologii i nie powali bezbronnej w takim wypadku Ren~?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.14 21:56  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Wypuszczał powoli kolejne okręgi tytoniowego dymu, rozglądając się po nocnym krajobrazie. Jego wzrok napotkał jakiś ruch - dosłownie sekunda wystarczyła, by Colt sam wylądował w jego dłoni. A on palił jak gdyby nigdy nic, gdy lufa pistoletu powędrowała w kierunku ni to kota, ni wilka, patrzącego uważnie na Cesara.
Ów zwierzę było, jak Victor mógł zobaczyć, bodajże o nakrapianej sierści.
Mężczyzna wyjął papierosa.
- Jesteś jednym z tych popaprańców, co przesiadują w barze? Wiesz, nie lubię marnować cennej amunicji. - mruknął, wykrzywiając się w uśmiechu jak idiota.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.14 11:20  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.

Ha, a jednak. Ten ktoś wyciągnął bezczelnie lufę, nadal paląc papierosa i siedząc spokojnie. I to głupkowate pytanie połączone z głupkowatym uśmiechem - ah, genius!
Spojrzała jedynie na niego przenikliwie. Cofnęła się o dwa kroki, po czym skuliła. Po chwili na ziemi stanęła dumnie, w czarnym płaszczu, dośc niska dziewczyna. Mimo kaptura, gęste, długie i rude w dodatku loki wręcz wylewały się, wyrywały do świata.
- Nie lubię marnować cennego, w moim przypadku, głosu. - Odpowiedziała, ściągając kaptur. Może i była bezbronna, może to ostatnia widziana pełnia księżyca. Trudno. Stała w miejscu, oddychając płytko, patrząc - mimo niebezpiecznej broni w rękach mężczyzny - w oczy Cesara. Czemu jego twarz wydawała się taka znajoma?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.14 14:56  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Nie lubi marnować głosu? Pfff. Naboje są cenniejsze. Nie strzelisz z kartki z napisem "amunicja", ale jeśli chcesz komuś przekazać na niej informację, jest to bardzo możliwe.
- Ach. Jednak naboje są szybsze niż słowa i bardziej przekonujące. Ale co kto lubi. - stwierdził Vic, chowając broń do kabury i wyjmując paczkę Cameli.
- Jestem Victor, ale mów mi Vic. Palisz? - zapytał kulturalnie. Wątpił w to, żeby ta kobieta, a może dziewczyna, paliła, ale kto wie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.14 21:38  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Mrok.
Cisza.
W okół zrobiło się... trochę zimniej. Tak jakoś... przerażająco. Chłodno.
Zarośla wokół wymordowanej i windykatora zaczęły szeleścić. Blisko dwa metry od nich stanął On. Jacob. Kuba inaczej. Zmrużył oczy (które i tak nie były zbyt widoczne pod osłoną maski). Spojrzał w stronę dziewczyny. "To chyba ona." Za chwilę zacznie się niezła zabawa... Przyjrzał się uważnie również i mężczyźnie. Wyglądał znajomo. BARDZO znajomo. Jeśli Jacoba pamięć nie myli, należał do Drug-Onów, robił za windykatora. Nah, znalazła się "bratnia dusza". Tak.
Wyprostował się, dzięki czemu jego rozmiary stał się jeszcze większe. Naciągnął ciemny kaptur, po czym zrobił dwa małe kroki w ich stronę. Wsadził dłonie do kieszenie. Pełnia oświetlała jego plecy, cień zaś zajął twarz.
Spojrzał w stronę dwójki. Zasiał w umyśle mężczyzny i dziewczyny nasionko lęku. Wokół nich zaczęło robić się ciemno. Cisza stała się głośna. Chichoty, śmiechy, głosy, szepty... wszędzie. Wokół nich. Wokół tej dwójki. Chwycił niezauważenie za poręcz miecza schowanego w pasie z tyłu spodni.
moc* - hipnoza, lęk - post 1.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.14 21:58  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Nie odpowiedziała. Westchnęła cicho.
-Nie. - rzekła zgodnie z prawdą. -To szkodzi zdrowiu. - No bo tak. Szkodzi. W jej przypadku nie miałoby to ciekawego finału.
Zrobiło się zimno. Brrrr... kątem oka zauważyła jakąś postać. Jakiś ruch. Spojrzała szybko w tamtą stronę. I szczerze... trochę się przestraszyła. Ten mężczyzna, który wyrósł właściwie znikąd... z maską. Odsunęła się instynktownie w przeciwną stronę.
Nagle zrobiło się zimno. Chłodno i mroczno. Zewsząd było słuchac szepty, krzyki, śmiechy... z początku ciche, ledwo dosłyszalne, stawały się coraz głośniejsze. Rozglądnęła się, spojrzała na Victora, po czym na tajemniczego przybysza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.05.14 22:32  •  Przed wejściem. - Page 2 Empty Re: Przed wejściem.
Po plecach Vica przebiegł zimny dreszcz. Zjawisko zalążku strachu, ukrywane przez tyle lat, tyle lat kryjące się w cieniu, wreszcie raczyło się ukazać.
Śmiechy. Płacze, krzyki. Ciemność. Może i miało to jakieś negatywne wpływy na psychikę Victora, ale tyle on się tego nasłuchał...
Napotkał zaniepokojony wzrok dziewczyny. Powędrował za nim, odwracając się błyskawicznie. W jego dłoniach znów pojawiły się oba Colty.
Człowiek, albo coś go przypominającego, mierzący ponad dwa metry w masce stał tuż obok. We łbie huczało mu jak po wybuchu i grzybie atomowym, ale jednak raczył się odezwać.
- O, witaj! Nazywam się Victor. To, co widzisz przed sobą, to Colty 45. Tak więc, ładnie Cię proszę, dołącz do naszej paczki - wypierdalaj na widok, bo zostanie z Ciebie tylko gówno na kompost. - wzdrygnął się lekko i zaciągnął papierosem - Może fajkę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach