Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: M3 :: Nishi – Zachód :: Domostwa


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 14.05.20 19:02  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  —  Zaginęła jakiś czas temu. Nie wiedziałaś? — dodał, albo dobrowolnie odeszła ze slużby - ta myśl nie dawała mu spokoju i zapewne nie przestanie go dręczyć, jeśli nie pozna całej prawdy, ale czy w tych okolicznościach to w ogóle możliwe?
  Wątpił, że w którymś z Łowców narodzi się kiedykolwiek jakakolwiek chęć współpracy. I tak miał sporo szczęścia, że właścicielem pseudonim Fifi był Lazarus. Kto wie, czy z jakikolwiek innego Łowcy wyciągnąłby podobną ilość informacji.
  Siadając obok Mayhem, wziął kubek w obie dłonie i wypił kilka łyków kawy. Nie chcąc ją oparzyć, dopiero po odłożeniu naczynia na stolik, objął ją. Podobnie jak ona, też tęsknił za jej bliskością. Ostatnio nie mieli zbytnio okazji, by prezentować sobie czułości. On miał urwanie głowy związku z awansem, ona była zmuszona do domowej kuracji. Wpadała do niej w każdej wolnej chwili, ale to nie wystarczała. Miał zamiar wziąć urlop, wynająć domek letniskowy i zabrać panią doktor w góry, gdy się wykuruje i wrócą do niej siły.
  —  Z taką zapalczywością nie przeżyjesz tam nawet jednego dnia — zauważył bez żadnego zabarwienia emocjonalnego, ale to akurat jest mi na rękę odpowiedział w myślach. — Te stworzenia są odporne na amunicje, a ich inteligencja jest najprawdopodobniej porównywalna do naszej. Dodaj do tego predyspozycje fizyczne - w tym wytrzymałość i nadludzką siłę. Jedno z tych stworzeń przelękło się reflektorów samochodu, ale ten efekt był krótkotrwały, a więc najprawdopodobniej wykazują nadzwyczajne umiejętności adaptacyjne — kontynuował wcześniej rozpoczętą przez Mayhem opowieść o wyspie. Żaden z przełożonych nie wspominał, że obowiązuje ich w tym aspekcie tajemnica zawodowa.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.20 2:02  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  Nie mógł usiedzieć spokojnie, nie tylko dlatego, że gdzieś tam hen daleko, najdalej na świecie na pewno, ktoś przygotowywał dla niego żarcie. Nie chciał żeby temat Saiyuri był kontynuowany. Z jednej strony obwiniał się, że najpewniej zginęła gdzieś tuż pod jego nosem, gdy on włóczył się znudzony po ściekach. Może gdyby poudawał wielce nawróconego to ktoś włączyłby go w tą sprawę, dając mu możliwość zrobienia czegokolwiek.
  Z drugiej zaś strony, zginęła podczas przemiany w łowcę. Wybrała więc bycie szczurem, a to znaczyło, że mimo wszystko nie było jej po drodze z byciem po tej samej stronie barykady co Lazarus.
  Puszka napoju balansowała niebezpiecznie na czubku wilczego nosa. Boris nie miał najwyraźniej zamiaru rozstawać się z maską i ta leżała teraz na oparciu, decydując o tym czy w gazowanym napoju znajdzie się kanapa i łowca czy jednak podłoga tuż obok. Niby pilnował, niby asekurował dłonią, ale zdążył już rzucić kilka zbyt długich zerknięć na Auricha i Mayhem.
Przestańcie się przy mnie kiziać, bo zaraz wlezę między was – rzucił w końcu, naliczając, że trwało to już jakieś pięć sekund, a więc o cztery za dużo – Będziecie się kiziać jak pójdę. Przynajmniej nie poleziecie za mną.
  Nie wiadomo do czego łowca był zdolny, ale jeżeli do spełnienia swojej groźby to można było być pewnym, że próba wpełznięcia grubasa między żołnierzy skończy się najpewniej połamaniem biednej Mayhem.
  Kochanek jego sponsorki, jakkolwiek to brzmiało, właśnie zepsuł mu plany na dzisiejszy wieczór, noc oraz jutrzejszy poranek. Boris nie miał zamiaru wysłuchiwać ich za ścianą, więc tak czy siak będzie musiał wrócić do mieszkania innego z Łowców.
  Westchnął ciężko, woląc skupić się na tym pozytywniejszym aspekcie.
  Opis stworzenia z wyspy nie brzmiał jakoś nad wyraz strasznie, może dlatego, że przypominał wymordowanego, którego znał. A może dlatego, że Lazarus przyzwyczajony do traktowania Desperacji jak swojego domu, bestię zwyczajnie lekceważył.
  Zerknął na kobietę. Zależało jej na tym zwierzaku i to niekoniecznie żywym, co sporo ułatwiało.
  Może mógłby jej tego trupa przytargać? Byłaby zadowolona. Może byłaby nawet z niego dumna.
Będę grzeczny jak mi powiesz jak tam dotrzeć – stwierdził w odpowiedzi – Przecież to brzmi jak kopalnia złota. Tyle z tego można opchnąć w Apogeum... Ich skóra może być więcej warta niż ta sarghali, a te kokony mógłbym sprzedać jako podróbki tych pajęczych.
  Łajza już zwęszył interes. Interes życia. Na tyle zapatrzony w pławienie się w luksusach nawet nie chciał poprawiać żołnierza, że kto jak kto, ale łowca poradzi sobie z polowaniem na pajęczaka doskonale. W końcu był myśliwym, nie tylko przez skojarzenie ze swoją rasą, a nie jakimś miejskim gryzipiórkiem jak oni.
Co tam jeszcze było? Jakieś żarcie? Ten reflektor... Zostawiliście tam samochód?
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.20 21:29  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
– Przestańcie się przy mnie kiziać, bo zaraz wlezę między was.
  Wywróciła oczami.
  – Jeśli to zrobisz, to następnym razem nie kupię ci pianek w kształcie kurczaków – zagroziła całkowicie poważnie. Nie wątpiła w zapewnienia Lazarusa i właśnie dlatego wysunęła własny argument.
  Zgasiła niemal wypalonego papierosa i od razu zajęła się następnym. Koc i bliskość Rokuro w końcu ją rozgrzały, toteż zrzuciła materiał z ramion i wstała z kanapy.
  – Opowiesz mu? – zwróciła się do Auricha. – Pójdę wziąć prysznic i ubrać coś odpowiedniego — dodała jeszcze, znów znikając w korytarzu. Skoro zdążyła już ogrzać organizm i postanowiła spędzić z dwójką mężczyzn jeszcze trochę czasu, to równie dobrze mogła ubrać się w coś porządnego, zamiast paradować przed nimi w bieliźnie i przydługiej koszulce.
  Wpierw przygotowała ubrania, później weszła do łazienki. Prysznic nie zajął jej długo, chciała przede wszystkim zbyć z siebie zmęczenie i odświeżyć całe ciało. Zajęła się również długimi włosami, traktując je odpowiednim szamponem oraz odżywką.
  Wyszła po prawie dwudziestu minutach, osuszając włosy ręcznikiem. Nie kłopotała się z suszarką, pozwalając im wyschnąć w naturalny sposób. Po założeniu koszuli i wsunięciu na biodra spódniczki, do której upchnęła dół czerwonej tkaniny, była gotowa. Akurat w momencie, gdy dzwonek do drzwi rozbrzmiał krótką melodyjką.
  Do swoich gości powróciła z papierosem w jednej ręce i reklamówką z jedzeniem w drugiej. Posiłek wylądował na stoliku, zaś sama kobieta zajęła wolne miejsce, zakładając nogę na nogę.
  – Ah, zapomniałabym – odezwała się nagle, strzepując tlącą się końcówkę do zapalniczki. – Stwór, który zaatakował mój oddział był ślepy. Udało nam się uciec tylko dlatego, że popsuliśmy komunikatory. Po odpowiedniej kalibracji były głośniejsze od nas, więc to coś skupiło się na ich dźwięku. Nie wiem tylko dlaczego nie pognało za samochodem. Patrząc na to, jak się uwijało po pociągu i nad nim, nie miałoby żadnego problemu, żeby dogonić samochód... cóż.
                                         
Mayhem
Naukowiec
Mayhem
Naukowiec
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mayhem Kevorkian


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.20 18:09  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
Major zmarszczył czoło w ramach komentarza na szczeniackie zachowanie Łowcy, ale nie ugiął się pod naporem jako groźby, która w jego prywatnym odczuciu miała konsystencje wady cukrowej - lepkiej, ale równie wątłej. Wycofał rękę dopiero, kiedy kobieta odrzuciła z ramion koc i oznajmiła, że idzie skorzystać z usług prysznica.
  — Opowiem — obiecał jej, ale nie mniej mi za złe, gdy dojdzie do rozlewu krwi, dodał w myślach. I nawet nie chodziło o zakorzenioną w nim niechęć do Łowców, bo takowej nie odczuwał, przynajmniej nie względem tego mężczyzny, który nie pasował mu do spaczonego obrazu rewolucjonisty, za wszelką cenę chcącego obalić rząd. Był bardziej jak dziecko w skórze mężczyzny, poszukujące aprobaty i przygody. Nie wiedział, ile miał lat, ale pewnie niewiele mniej od niego, a przynajmniej tak wnioskował po zdezelowanym brzmieniu jego głosu, podstawa jednak zaprzeczała tej tezie.
  Zanim otworzył usta, by udzielić mu odpowiedzi na pytanie, sięgnął po kubek, nie zerknąwszy ku niemu nawet ani razu. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po paczce papierosów, ale mimo swojej wcześniej zachcianki nie sięgnął do niej, by poczęstować się nałogiem kobiety. Odłożył naczynie z brzdękiem na blat stolika i dopiero wtedy zerknął ku rozmówcy.
  — Las - nie taki jak w mieście, ale też nie tak suchy jak na Desperacji. Gęsta mgła utrudniająca widoczność. W powietrzu unosiły się najprawdopodobniej jakieś toksyny. Mój oddział natknął się na starą, niezamieszkałą chatą, pokrytą kilkoma warstwami kurzu i dwie istoty rodem z koszmaru. Skoro na wyspie jest życie, to jedzenia także. Wątpię, że te urokliwie osobliwości żywiły się powietrzem — odpowiedział, pominąwszy kilka szczegółów. O ile Desperacja nie wzbudzała w nim przerażenie, o tyle na wyspie przynajmniej dwukrotnie sparaliżował go strach, a przecież nie był szczególnie płochliwy. Atmosfera, która roztaczała się wokół tego miejsca, przytłaczała. Nie miał zamiaru dzielić się swoim wrażeniami z Lazarusem, więc, aby zaspokoić jego ciekawość, na koniec zdradził mu lokalizacje wyspy.
  Po powrocie Mayhem, zrobił jej trochę więcej miejsca przy stoliku, sam przenosząc się na fotel obok.
  — Smacznego — powiedział, gdy ta rozłożyła jedzenie na blacie. Zabrał kubek, dopijając jego zawartość. — Napijecie się czegoś do posiłku? — pytanie skierował głównie ku pięknej pani doktor.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.20 22:57  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  Łowca bez nieruchomej maski zasłaniającej wcześniej jego twarz, mógł pochwalić się niezwykle bogatą mimiką pyska, zdradzającą wszystkie jego emocje. Począwszy od jawnego niezadowolenia i trudnej do powstrzymania chęci ugryzienia Mayhem za odpowiedzenie groźbą na jego groźbę, a skończywszy na panicznym rzuceniu ostentacyjnego zerknięcia na Auricha i szybkiego pokręcenia głową, by dać kobiecie znać, żeby za żadne skarby nie zostawiała go z nim sam na sam.
  Zupełnie jakby nie dotarło do niego, że te znaki są zbyt oczywiste i z pewnością zauważalne przez trzecią osobę.
  Albo zwyczajnie o to nie dbał.
W kartonie znajdują się wszystkie rzeczy? Niczego nie brakuje?
  Nie chciał niczego przegapić. Najważniejsze, że były charakterystyczne miecze oraz telefon z którego później Boris mógł wykasować powiązane z nim wiadomości.
  Widząc bezpańską paczkę papierosów i brak właścicielki w zasięgu wzroku, porwał zdobycz i zamiast się poczęstować to zwinął całą paczkę i schował za kurtkę, mając zamiar udawać, że o niczym co tu zaszło, nie wie.
  Opowieść wojskowego wzbudziła w nim pewne podejrzenia. Dwie istoty, opuszczona chata i pogonienie panoszących się po ich terenie żołnierzy brzmiało dość osobliwie. Nie chciał jednak pytać czy byli pewni, że po prostu nie wpakowali się wymordowanym do domu i nie oberwali po zadach za typową dla wojska bezczelność w pchaniu się na tereny innych stworzeń.
  Na otrzymane koordynaty wyspy, ślepia błysnęły mu chciwie. Dostał wskazówki, więc uważał się za całkiem przygotowanego na taką wyprawę.
  Dźwięk dzwonka sprawił, że położył dłoń na kaburze pistoletu, nasłuchując czy to aby na pewno tylko kurier z żarciem, oczekując najmniejszej oznaki czegokolwiek podejrzanego. Wyminął się z zajmującą miejsce Mayhem, zabierając ze sobą swoją porcję i ruszając do rzeczy, które wcześniej przyniósł mu Aurich.
  Do znalezionego w kartonie plecaka wrzucił swoją porcję oraz pozostałe przedmioty, łącznie z upchniętymi do środka katanami, tak by chociaż bagaż zasłaniał jak największą część ich ostrza. Jego spojrzenie padło na rachunek przyczepiony na zszywkę akurat do jego opakowania. Po chwili wahania zerwał go, złapał za pobliski długopis i nabazgrał coś na odwrocie.
Będą mnie szukać, prędzej czy później – rzucił, na moment podnosząc wzrok na Mayhem i starając się nie brzmieć na zmartwionego tą sytuacją, co niekoniecznie mu wyszło – Przypilnuj żeby za mną nie poszedł, a jeżeli nie odezwę się do północy to wyślij tam wojskowych.
  Podszedł jeszcze do kobiety, by podać jej nabazgraną na szybko mapkę, która nie zawierała żadnych konkretnych oznaczeń ani tym bardziej napisów. Boris stuknął długopisem w pewien punkt na rachunku.
Tutaj jest ten sklep – wyjaśnił, jakby miał być to charakterystyczny punkt, który May powinna rozpoznać, po czym przejechał długopisem po prowizorycznie narysowanej ulicy, skręcił za jakimś budynkiem i stuknął w ostatni z narysowanych – Niech to przeszukają. Jeżeli się odezwę to zapomnij o tym.
  Całkiem beztrosko wtajemniczał Kevorkian we wszystkie swoje plany, równie beztrosko co dysponował sobie jej własnością.
  Wrócił do ostatnich prób zapięcia plecaka, by niedługo móc się stąd wynieść.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.20 22:16  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  Zauważyła zniknięcie papierosów, lecz nic nie powiedziała. Czego jak czego, ale swoich cygarów pilnowała jak lwica młodych, toteż zawsze pamiętała gdzie i w jakiej pozycji je odkładała. Wiedziała też, że Rokuro nie zabrałby całej paczki, a nawet jeśli, to od razu by jej powiedział. Pozostawał więc tylko jeden podejrzany.
  Mayhem znów wsunęła filtr między wari i zerknęła ku Lazarusowi, mierząc go krótkim spojrzeniem. Normalnie może i coś by powiedziała, lecz tym razem skończyło się tylko na krótkim westchnieniu. Całą sytuację zwieńczył wydychany kłąb szarego dymu.
  Słuchając ich rozmowy zajęła się posiłkiem. Wpierw rozsupłała reklamówkę ze swoją częścią, później wyciągnęła białe opakowanie, w którym umieszczono porcję naleśników. Po otwarciu wieka od razu poczuła zapach chrupkiego ciasta i świeżych, soczystych owoców. Od razu uderzyła ją świadomość jak bardzo była głodna. Nabiła fragment truskawki na przygotowany widelczyk i znów odchyliła się na kanapie, postanawiając w pierwszej kolejności dokończyć papierosa.
  Nagle wszyscy gdzieś pouciekali, lecz nie wyglądała na przejętą. Skupiła się na sobie i wypalonym papierosie. Właśnie, znów jej się skończył... Odetchnęła, wyrzuciła końcówkę do popielniczki i skupiła uwagę na posiłku. Właśnie nabijała odkrojony kawałek na widelczyk, gdy Boris w końcu się odezwał. Słuchała go uważnie, później przejęła porysowany kawałek papieru i obserwowała ruch jego ręki, gdy wskazywał ten sklep.
  – Dobrze – powiedziała tylko, chowając mapę do kieszonki na piersi, by nikt jej nie ukradł. – Na pewno nie zostaniesz dłużej? – dopytała jeszcze, zerkając ku Majorowi, bo może i on rzuciłby kilka słów zachęty.

| Wybaczcie...
                                         
Mayhem
Naukowiec
Mayhem
Naukowiec
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mayhem Kevorkian


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.20 0:09  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  — Czego możemy się tam spodziewać? — zapytał po wysłuchaniu jego enigmatycznych poleceń adresowany ku Mayhem. Stopień zażyłości te dwójki musiał być niebagatelny, skoro jej tak ufał. Nietaktem byłoby o to zapytać?
  Rzucił ukradkowe spojrzenie kobiecie chwilowo zajętej konsumpcją posiłku. Gdy tak się w nią wpatrywał, uświadomił sobie, jak mało o niej wiedział. Westchnął bezgłośnie, wstając z fotela. Poszedł do okna, wbijając spojrzenie w krajobraz okalający dom. Wcześniej uchylił je lekko, by po oddychać świeżym powietrzem.
  — Możesz zostać, jak chcesz — powiedział, kiedy poczuł spojrzenie Mayhem na swojej skórze. Nie miał prawo go stąd wyganiać. Mieszkanie było własnością kobiety i nawet jeśli się czuł tu jak u siebie w domu, nigdy o tym nie zapomniał. — Nie mam zamiaru nasyłać na ciebie oddziału uzbrojonych po zęby eliminatorów czy za tobą iść. Uwierz lub nie, ae gdybym chciał to uczynić, już byłbyś w potrzasku.
  Utkwił wzrok w łowczej masce. Mógł mu nie wierzyć, ale Mayhem była gwarantem jego prawdomówności. Przysyłając tutaj oddział, zrodziłyby się pytania, czemu Lazarus chciał spotkać się akurat tu, a one postawiłyby w złym świetle kobietę. Wybór był banalnie prosty - gdyby miał wybierać między nią a karierą, a nieoczekiwany awans nic w tej kwestii nie zmienił. Nadal wahał się czy słusznie postąpił, przyjmując go. Wątpliwości nie wynikały ze strachu przez odpowiedzialnością. Najprościej świecie nie był przekonany, co do swojej lojalności względem organizacji, której służył od kilkunastu lat. A wydarzenia, które rozegrały się w przeciągu tego i ubiegłego roku, ułożyły się cieniem na jego poglądach i dostarczyły mu kolejnych wątpliwości.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.20 21:22  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  Boris nie zliczyłby ile rzeczy już podkradł z tego domu, święcie przekonany o swojej przebiegłości, w ogóle nie dopuszczając do sobie myśli, że po prostu mu na to pozwalano.
Sporej ilości moich braci, tak sądzę – odpowiedział Aurichowi, zdając sobie sprawę, że w razie czego to najpewniej on będzie wysłanym tam wojskiemZarówno wśród gości jak i obsługi. Więc jeżeli stamtąd nie wrócę to z chęcią pociągnę ich za sobą.
  Po ostatniej rozmowie z przywódcą wiedział, że musiał mieć się na baczności. Nie miałby już również skrupułów przed wydaniem niewinnych osób przed karabiny wojska i skalpele naukowców. Po tym czego się dowiedział, skreślił ich wszystkich.
  Niezbyt przyzwyczajonemu do miłego traktowania, nawet sama sugestia by został wydała się czymś tak odrealnionym, że jeszcze przez chwilę wpatrywał się podejrzliwie w pozostałą dwójkę, mrużąc czerwone ślepia.
Nie mogę, chcę jak najszybciej rozliczyć się z łowcami i zniknąć im z oczu. Zobaczymy się w tygodniu, przyjdę po ciebie po pracy – rzucił do Mayhem, zerkając ukradkiem na Auricha nie chcąc by poczuł się wykluczony – Po ciebie też przyjdę, jak chcesz.
  To był ten moment, gdy zdziczałe psisko ot tak próbowało podać łapę i nikt nie mógł być pewny czy to jakiś przypływ dobroci czy kundel nieumiejętnie próbuje zagarnąć ofiarę bliżej, by móc zatopić w niej kły. Słowa łowcy zabrzmiały jak groźba, a decyzja wojskowego chyba nie była nawet istotna.
  Azarow zgarnął swoje rzeczy, upewniając się czy nie zostało w pobliżu nic, co mogłoby się przypadkiem przyczepić do jego lepkich łapek, narzucił na łeb kaptur od stroju kamuflażowego i wymknął się na zewnątrz.

[ z tematu ]
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.20 18:46  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
  Odprowadziła Azarowa wzrokiem, jeszcze dłuższą chwilę wpatrując się w drzwi, które za sobą zamknął. Dopiero po długiej minucie westchnęła i wsunęła dłoń za oparcie kanapy, wyławiając stamtąd kolejną paczkę papierosów. Na ten moment nikogo nie powinno dziwić, że miała w domu wiele skrytek.
  Odpaliła końcówkę i dotknęła dłonią rozgrzanego czoła niby to w bezwiednym geście.
  – Mógłbyś zostać na noc? – uniosła błyszczące od gorączki oczy na Auricha, chwilowo odkładając widelec z nabitym kawałkiem naleśnika. Nagle straciła cały apetyt. Z niezadowoleniem odsunęła pojemnik i opadła na kanapę, układając głowę na jednej z poduszek, zaś nogi przewieszając przez podłokietnik. Zwiewna spódniczka podjechała w górę uda, lecz kobieta szybko poprawiła materiał, przy okazji strzepując końcówkę papierosa do popielniczki.
  – Jak się czujesz, Rokuro? – spytała nagle, ze wzrokiem utkwionym w suficie. – Coś się zmieniło od powrotu z wyspy? – Pytanie rzuciła lekkim tonem, jakby po prostu odzywała się w niej lekarska ciekawość. Może po części też tak było. Nie wyglądał na chorego, lecz mógł po prostu – tak jak ona – ukrywać wszelkie objawy. Dopiero po chwili przekręciła głowę, by móc raz jeszcze objąć mężczyznę spojrzeniem.

| I znów przepraszam...
                                         
Mayhem
Naukowiec
Mayhem
Naukowiec
 
 
 

GODNOŚĆ :
Mayhem Kevorkian


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.20 12:15  •  Mieszkanie numer 34 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie numer 34
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Co ten człowiek planował? Dlaczego chciał zdradzić swoich pobratymców, zaraz po tym, jak ryzykował wszystkim, by odzyskać rzeczy jednego z nich?
  Aurich nie wiedział, co o nim myśleć. Mętlik w głowie, który powstał wskutek słów mężczyzny, jedynie się pogłębił. Nie skwitował też w żaden sposób jego deklaracji (a może groźby?). Odprowadził go wzrokiem do wyjścia. Liczył jego kroki na korytarzu, aż w końcu drzwi zamknęły się za nim z trzaskiem. Jeszcze przez chwilę wpatrywał  się w punkt, gdzie zniknęły jego plecy. Dopiero głos Mayhem doprowadził go do porządku.
  — Zostanę — usiadł przy niej i zmierzył jej prowizorycznie gorączkę, przykładając dłoń do czoła. Był gorący jak grzejnik w środku zimy. — Jesteś cała rozpalona. Musimy zbić gorączkę — podsunął, zgarniając z jej spoconej skóry niesforne kosmyki i zaczesując jej za ucho. Grymas zmartwienia próbował zastąpić lekkim uśmiechem, ale na próżno.
  Nie wiedział na co chorowała. I podejrzewał, że tutejsi specjaliści też załamywali ręce, jeśli ta choroba pojawiła się w jej organizmie poprzez ugryzienie. Może powinien zwrócić się o pomoc do lekarzy na Desperacji? Marcelina mogła dysponować odpowiednimi kontaktami.
  — Nie, nic mi nie dolega - zapewnił ją, b przeciwieństwie do niej, nie miał bezpośredniego kontaktu z żadnym stworzeniem zamieszkającym wyspę. Wyszedł z tej konfrontacji bez szwanku, nie licząc kilku zadrapań, które powstały w wyniku upadku w przepaść, ale one nie mogły się równać ani z obrażeniami, których doznała Mayhem, ani tym bardziej z wyrzutami sumienia, które odczuwał i które zakradały się do niego w postaci sennych zmor.  — Jak gorączka trochę zależy, wyjdę na chwilę, ale wrócę jak najszybciej. Muszę przekazać komuś głowę Saiyuri — powiedział po chwili. — Nie może przeleżeć całego dnia na ławce. Powiem, że ktoś mi ją podrzucił. W tej części miasta kamer jest znacznie mniej niż w centrum, a Łowcy są znani ze swojej ekscentryczności.
  Przypomniał sobie o apaszce, którą nie oddał Lazarusowi. Postanowił dołączyć ją do pudełka. Emblemat czarnego ptaka będzie wystarczająco wymownym dowodem potwierdzającym łowiecką winę.
  Po upływie kolejnej godziny udało im się opanować sytuacje na tyle, że przynajmniej podwyższona temperatura ciała nie przeszkodziła kobiecie w zaśnięciu. Aurich, składając na jej czole pocałunek, wyszedł z mieszkania, zamknąwszy wcześniej dom na klucz. Zabrał ze sobą także pudło z podarunkiem.

/zt x2
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: M3 :: Nishi – Zachód :: Domostwa

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach