Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

[około 8 lat temu, w odległej galaktyce]

  Od żołnierza oczekuje się wielu rzeczy. Dobrze wyszkolony ma posłusznie wykonywać rozkazy, nie okazywać tchórzostwa, nie obawiać się zaryzykować życia w imię "czegoś większego", gotowy na każde ryzyko i poświęcenie. Przy tym zachowujący zdrowy rozsądek, a fizycznie wytrzymujący katastrofalne warunki. Bzdura. Z każdym kolejnym dniem Letycja Argus czuła debilizm ludzi zajmujących się szkoleniem nowo przybyłych rekrutów. I choć szczerze, z całego serduszka pragnęła zostać w armii, to widok, który zastała przekraczając bramę koszar, był wręcz nie do zniesienia dla niej samej. Wychowana przez emerytowanego wojskowego wiedziała o wielu procedurach wojskowych, zarówno tych obejmujących ją samą w chwili obecnej, jak i pozostałych służbistów. Z tego właśnie faktu każdy nieprofesjonalny ruch ze strony, w jej mniemaniu, niedoszkolonych instruktorów, cholernie irytował, doprowadzając do białej gorączki. Cóż, kto by przewidział, że na ogół ludzie będą mieli głęboko w poważaniu odczucia rekrutów co do samego szkolenia oraz sposobu jego przeprowadzenia w sposób adekwatny do ogólnych wyobrażeń. Być może to ona, wielka córka porucznika, miała mocno zagięty obraz rzeczywistości wojskowej, a być może dostrzegała rzeczy, na które ludzie mieli, kolokwialnie mówiąc, wyjebane. W gruncie rzeczy było to nieistotne. Najważniejszy był fakt jej gorączkowego charakteru, czegoś, czego sześć lat potem wstydziła się, ciesząc się o szybkim mijaniu ludzkiej pamięci. Zwyczajnie była niecierpliwa i strasznie bezpośrednia, co nie wszystkich przełożonym mogłoby się podobać. Całe szczęście trafił się ktoś, kto naprowadził tę małą bułę na dobrą drogę. Ktoś, to wcześniej zesłał na nią nieziemskie katusze.
  Obszerny plac apelowy, znajdujący się w samym centrum wszystkiego. Miejsce, w którym codziennie rano rekruci zbierali się na apel, wysłuchując rozkazów dziennych, rozporządzeń, zakresu szkolenia i innych pierdół, które, jak się wydawało, interesowały wyłącznie młodą pannę Argus. W tym też miejscu przeprowadzane były jedne z zajęć na temat regulaminów wojskowych, po którym miały nastąpić ćwiczenia z musztry. Poprzedniego dnia dali nieźle popalić mężczyźnie w stopniu plutonowego. Temu samemu, który patrzył na gromadę świeżaków z ewidentną niechęcią i znudzeniem. Nieprzyjemnie mrużył brwi i niemal żachnął się, kiedy monolog serwowania informacji został bezceremonialnie przerwany przez nikogo innego, a Letycję.  
Powtórzę drugi raz; od rozkazu można się odwołać. Nikt, absolutnie nikt, nie wykonałby tak skrajnie głupiego rozkazu, jak na pańskim przykładzie, panie plutnowy. Jakim prawem szkoli pan nas - przyszłych żołnierzy, mających posiąść potrzebną na przyszłość wiedzę - kiedy sam pan nie potrafi tak banalnych rzeczy? — powiedziała głośno, wyraźnie, wręcz dobitnie. Tak, by każdy zebrany mógł ją usłyszeć. Była poirytowana, wkurwiona tym gadaniem bez celu, mieszaniem w głowach ludzi, w ogóle tym burdelem. Wtedy...Sześć lat temu strasznie przejmowała się takimi rzeczami. Nie czuła respektu przed nikim, prócz własnym ojcem, którego tutaj nie było.
Coś plutonowego przerasta? Lepiej będzie, jak wstąpi pan do szyku na moje miejsce i da mi poprowadzić zajęcia.
  Mężczyzna nie wiedział co powiedzieć, jakby uciekł w bok wzrokiem, nie odzywając się. Odsunął się kilka kroków w bok, zakładając ręce za plecy.


Ostatnio zmieniony przez Letycja dnia 15.02.20 18:00, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Klaus dzień wcześniej dostał od znajomego instruktora telefon z prośbą o stawienie się na jutrzejszym szkoleniu, aby poprowadzić jedną z części zajęć dla rekrutów. Mężczyzna zgodził się na prośbę towarzysza. Głównie dlatego, że obserwowanie starań nowego pokolenia sprawiało mu w jakiś sposób satysfakcję. To jak rosną, kształtują się, trenują i jaki kierunek obiorą wydawało się mu intrygujące. Z tego też powodu wstał skoro świt, aby przygotować się przed samym wyjściem. Poranny bieg na rozgrzewkę i szybkie ćwiczenia rozciągające miały być przystawką dzisiejszego treningu. Cała poranna rutyna przeleciała mu z uśmiechem na twarzy. Jego wierny motor czekający w garażu wydał zadowolony dźwięk silnika, a asystent komputerowy przywitał go tak jakby z nutką szczęścia, że go widzi. W niebo wziętemu Klausowi nawet wydawało się, że ptaki, które dostrzegał po drodze do koszar uśmiechają się do niego. Droga nie zajęła długo. Po zajechaniu na miejsce przed czasem pomaszerował do szatni dla wyższych rangą służbistów, przebrał się w bardziej luźne ubrania niż jego standardowy elegancki, acz wygodny garnitur. Zrobił obejście po koszarach witając się z pracownikami oraz odebrał dzisiejszy plan zajęć. W drodze na plac apelowy gdzie odbywała się aktualnie zbiórka popijał spokojnie kawę przeglądając otrzymane materiały. Kiedy do jego uszu dobiegł kobiecy głos, lekko się zdziwił gdyż spodziewał się swojego kolegi, który będzie prowadził zajęcia. Nie mniej zdziwił się gdy usłyszał resztę wypowiedzi, jak się okazało, niezadowolonego rekruta. Z ciepłym i uradowanym, a zarazem agresywnym uśmiechem na twarzy nadal kierował się w stronę apelu. Gdy żołnierz przestała mówić, a jego towarzyszowi zabrakło języka w gębie, masywna sylwetka Klausa wyłoniła się zza instruktora niższego o prawie połowę. Cofając się, mężczyzna wpadł na niego po czym stanął obok niego lekko zmieszany.
-To jest...-zaczął, ale został uciszony gestem Klausa.
Niech na razie jego ranga oraz persona pozostaną nieznane, aby dziewczę nie straciło zapału i pewności siebie. W końcu kto świadomie chciałby pyskować do jednego z generałów? Najwidoczniej osoba sprawująca pieczę nad nową partią rekrutów była niekompetentna i dała sobie wleźć na głowę jakiemuś świeżakowi. Najwidoczniej lekcja dana nowym będzie poza planowa. W pierwszej kolejności chodziło o nauczenie dzieciaków szacunku do swoich przełożonych nawet wtedy kiedy popełniają błędy. Nawet kiedy zgłasza się jakieś zażalenia, należyty szacunek wobec rangi powinien być okazany. Kto by się spodziewał, że młoda Letycja dostanie twardą lekcję życia od samego Klausa. Mężczyzna wystąpił dwa kroki do przodu i samą swoją prezencją oraz aurą miażdżył otoczenie. Jego przyjazny wyraz twarzy zastąpiła sroga oziębłość i stanowczość. W końcu kto przestraszy się tatusia?
-Ten kto był na tyle odważny, aby wyrazić swoją opinię...-zaczął donośnym odbijającym się echem tonem-WYSTĄP!-zaryczał, a niektórzy z stojących w rzędach rekrutów aż zatrzęśli się ze strachu. Ktoś nawet lekko odskoczył na boku. Zapewne nawet na drugim końcu obszaru treningowego było go słychać.
Klaus przyjął w pełni wyprostowaną postawę. Teraz jego rozmiar widoczny był w całej okazałości. Zimne szmaragdowe spojrzenie przeszyło rekrutów, a szorstki i dziki wyraz jego twarzy przypominał bardziej bestię aniżeli człowieka. Oczy mężczyzny wierciły w nowicjuszach dziurę na wylot oczekując na wystąpienie śmiałka przed szereg. Nie często miał okazję pojawić się na treningach młodziaków, więc zamierzał wykorzystać tą okazję do zaprezentowania swojej osoby i zainspirowania nowego pokolenia.
                                         
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Klaus Von Kreuz


Powrót do góry Go down

O ile Klaus szczycił się niezwykle dobrym humorem i nastawieniem tego ranka, tak Letycja już niekoniecznie. Stałe użeranie się z niektórymi jednostkami potrafiło wymęczyć człowieka i stopniowo rozumiała zmęczenie czy niechęć niektórych ludzi do żywego szkolenia, mającego wycisnąć z nich siódme poty. Bez wątpienia przydałoby się coś na rozruszanie oraz przesiew słabszych rekrutów, którzy odpadali najczęściej po pierwszym tygodniu. Jak na razie trzymali się dobrze. Czy to ze względu na wyjątkowo twardy rok, czy tą, dziwną, łagodność żołnierzy - nie wiedziała. Raczej odpowiedzi nie pozna tak prędko. Aczkolwiek, jej ciche marzenie miało zostać spełnione w dość niecodzienny sposób. Ktoś by się spodziewał, że sam Generał miał zamiar uraczyć ich swoją obecnością? Z całą pewnością nie ona, co z łatwością można było wywnioskować po zdezorientowanym spojrzeniu na mężczyznę za plecami instruktora.
  Do tego momentu trzymała garde, nie dając po sobie poznać, że może być w jakikolwiek sposób wystraszona mimo gabarytów nowego gościa szkolenia. Patrząc na wpadkę plutonowego, uśmiechnęła się w duchu do siebie, niemal wpisując zwycięstwo nad nim do tabelki rzeczy wykonanych, poza planowych. Teraz pozostało ogarnięcie czegoś lepszego do żarcia w stołówce oraz kopnięcie swoich towarzyszy do ciężkiej roboty, jakoś zmotywować do działania. Co prawda znalazłoby się paru, którzy negowali działania młodej Argus, ale miała też zwolenników. A dopóki wiedziała, że to, co robi, przynosi jakikolwiek efekt, nie zamierzała rezygnować tak szybko.
  Nawet przytłoczona samą obecnością nieznajomego mężczyzny. Przełknęła ślinę, czując charakterystyczną suchość w gardle, by następnie zwrócić uwagę na jego twarz. Wyraz ten, jak i same ostre rysy, nie napawał optymizmem. Jednakże, jak można się domyślić, Letycja nie zamierzała uciec z podwiniętym ogonem. Mkmo wszystko nie kojarzyła wojskowego, a to znaczyło jedno - bardzo nieprzyjemne następstwa kolejnych czynów.
Słysząc zapowiedź komendy, wyprostowała się niczym struna, natychmiast odpowiadając na pierwszą część komendy według regulaminu. W końcu, musiała przedstawić się tak czy siak.
Rekrut Argus — rzuciła pewnym siebie głosem, niemal kuląc się na donośność i nieco przerażający ton głosu. Spokojnie odetchnęła, na chwilę zaciskając dłoń w pięść dla własnego rozluźnienia. Również potrafiła krzyknąć. Mogła zedrzeć sobie gardło na dobry tydzień czy dwa, ale jeśli ma przekrzykiwać się z żołnierzem - niech będzie.
  Ruszyła trzy defiladowe kroki na wprost, utrzymując głowę prosto, pewnie. Jej ruchy były zdecydowane, a spojrzenie nie mówiło za wiele, bowiem nie wpatrywała się w twarz mężczyzny. Pomijając fakt, że zwyczajnie nie chciała, to jeszcze linia jej zielonych oczu była na wysokości klatki piersiowej generała. Zdecydowanie wystarczyło jej czuć na sobie surowy wzrok.
  Nie odzywała się, czekając. Napięcie było nie do zniesienia, a mimo wszystko starała się utrzymać pewność siebie na miejscu. Za to Klaus mógł zdziwić się nieco, widząc przed sobą na pozór drobną, młodą kobietę, z bokami ostrzyżonymi na 2 mm i niezwykle krótką górę. Dziewczę, stojące nieruchomo, prosto. Emanowała pewnością siebie, której niektórym tutaj było brak. Z łatwością dałoby się pomylić ją z osobnikiem płci męskiej, gdyby nie ten, zdecydowanie kobiecy, głos. Drugą kwestią, że wcale nie była taka krucha, na jaką wyglądała. Pod mundurem, kryjącym szczegóły budowy ciała, kryły się mięśnie gotowe do działania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Klaus stał wyprostowany emanując swoją prezencją. Duma, odwaga, siła oraz dostojność biły od niego niczym promienie słoneczne. Lustrował młodych rekrutów swym przenikliwym i przeszywającym na wskroś spojrzenie górując nad nimi nie tylko swoim rozmiarem, ale również swoją postawą. Możliwe, że nie mieli jeszcze okazji słyszeć jego imienia bądź imion innych wysoko postawionych SPEC'ów co działało w tym momencie na korzyść generała. Oczekiwał na wystąpienie śmiałka, który odważył się w tak bezczelny sposób podważyć kompetencje starszego rangą żołnierza oferując samą siebie na jego miejsce. Po trwającej eony ciszy jedna jednostka wyprostowała się i przedstawiła. Było to miłe "zaskoczenie" dla Klausa, gdyż zakładał też opcję, że nikt nie odważy się wystąpić z szeregu. Wzrok mężczyzny od tego momentu w stu procentach skoncentrowany był na młodej rekrut, a intensywność jego spojrzenia zwielokrotniała. Kiedy panna Argus się zatrzymała on sam wystąpił parę kroki do przodu zmniejszając odległość między nimi do metra. Różnica wzrostu była na tyle duża, aby postać Letycji utonęła w jego cieniu. Z głową lekko skierowaną do dołu świdrował biedną rekrut swym szmaragdowym spojrzeniem. Atmosfera zgęstniałą porządnie, a ciężar osoby Klausa zdawał się być jeszcze bardziej przytłaczający.
-A więc uważa pani Panno Argus, iż szkolenie przeprowadzone przez stojącego za mną kolegę jest na niskim poziomie i nie proporcjonalne do pani wymagań, dobrze rozumiem?-zapytał mniej donośnym lecz nadal bardzo dobrze słyszalnym i stanowczym głosem-Sądzi pani, Panno Argus, że jest pani bardziej wykwalifikowana do prowadzenia zajęć instruktażowych, pomimo pomylenia placu apelowego z placem zabaw, zapomnieniu o podstawowych zasadach zachowania wobec wyższych rangą towarzysz, a także unoszenia się dumą, która chyba nawet panią przerasta Panno Argus?-kontynuował spokojnie, ale każde jego słowo brzmiało jak bomba mająca zaraz eksplodować-Może należałoby wrócić do podstawówki w celu powtórzenia lekcji z dobrych manier. Co pani uważa na ten temat, Panno Argus?-zakończył wypowiedź powolnym i przeciągniętym wymówieniem imienia rekruta.
Ciekawiło go jaka będzie reakcja na jego słowa. Czy pójdzie w zaparte i odważy się mu odpyskować, a może zrozumie swój błąd i grzecznie usłucha się jego słów, co byłoby na swój sposób rozczarowujące. Temperament oraz niewyparzona gęba nie są czym złym, jednak trzeba pamiętać kiedy należy się hamować i wyrazić swoje zdanie w bardziej odpowiedni sposób. Dzisiejsza lekcja najwidoczniej będzie lekcją powtórkową dla Panny Argus, która gdzieś po drodze w swoim zadufaniu zapomniała zabrać dobrych manier oraz szacunku do innych.
                                         
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Klaus Von Kreuz


Powrót do góry Go down

Ciche szepty z boku dobiegły do jej uszy, kiedy opuszczała szereg. Idealnie zdawała sobie sprawę, że przez najbliższy czas to właśnie ten występek będzie omawiany nie tylko wśród kadetów-rekrutów, a także innych wojskowych, będących obserwatorami całego zajścia. Czy było to na korzyść? Niekoniecznie. Gdyby tak się uprzeć, każdy kolejny instruktor mógłby uwziąć się na tej jednej jednostce. A z drugiej strony, pokazanie gdzie jej miejsce, pokazanie tej prawdziwej natury wojska i działania, którego młoda Argus oczekiwała, było jak najbardziej na miejscu. Szczególnie obecnie, kiedy odważyła się w tak bezczelny sposób zwrócić uwagę instruktorowi na jego błędy. Sama Letycja widziała ich od groma, nie dostrzegając własnych. Przecież mogła zachować uwagi dla siebie, wykonywać zadania po swojemu, a dopiero po negatywnej ocenie - pokazać, że ma racje w taktowny, spokojny sposób. Na to było już trochę za późno.
  Wszelkie szmery ucichły jak makiem zasiał. Każdy z osobna bał się odezwać głośniej czy nawet słyszalnie oddychać. Uwaga, która była na niej skupiona, była czymś...czymś nieco dziwnym dla Letycji. Faktycznie, często bywała w centrum, ale nigdy przenigdy nie odczuwała tego w ten sposób. Niewykluczone, iż była to sprawka generała. Posiadanie tak ogromnej charyzmy jak on było czymś ciężkim do osiągnięcia. Pomijając już samą kwestię charyzmy - już sama postawa budziła respekt do jego osoby, nie mówiąc o gabarytach. Letycji wydawało się, że był dwa razy większy i szerszy.
  Moment, w którym ten stanął tuż przed nią, uderzył ją niczym z liścia. Dosłownie tak poczuła się rekrut, czując naraz potrzebę wycofania się. Zrobienia kroku bądź dwóch do tyłu, uwolnienia się spod przerażającego, masakrycznie przytłaczającego wpływu mężczyzny. Móc odetchnąć świeżym powietrzem. Czy mogła to zrobić? Otóż nie. Duma nie pozwalała wycofać się w tym momencie. Nie kiedy wystąpiła, przyznając się do podważenia kompetencji instruktora. Dowiodłaby swego tchórzostwa i rzucania słów na wiatr. A to niewielkich rozmiarów dziewczę nigdy nie postępowało w ten sposób. Jeśli już coś mówiła, dotrzymywała obietnicy. I teraz musiała pokazać, że nie cofnie się, biorąc wszystko na klatę.
Owszem — odpowiedziała zwięźle, domyślając się, że rozmówca raczej nie spodziewał się usłyszeć potwierdzenia. Wciąż nie unosiła głowy. Gdyby chciała spojrzeć w oczy wojskowego, zmuszona byłaby do maksymalnego zadarcia głowy. Z tej odległości mogłoby być to co najmniej bolesne i niezbyt wykonalne.
  Słuchając kolejnych słów, coś wewnątrz niej buzowało, napędzając do odpowiedzi. Grzeczne przyznanie się do winy nie leżało obecnie w jej interesach. Zdawała sobie sprawę z swojego czynu i jeśli miała być za to ukarana - i tak zostanie. Nie miała co udawać niewiniątka, które pomyliło osoby czy kwestie. Odczekała moment, upewniając się o zakończeniu wypowiedzi Klausa, by po ładnym dobraniu słów, odpowiedzieć wcale nie mniej pewnie. Jej postawa wciąż była stanowcza, mimo iż sam Klaus mógł zauważyć, że faktycznie przytłacza kobitę, która mimo wszystko wciąż stawiała opór.
Sądzę, proszę pana, że zajęcia powinny być prowadzone przez przygotowanych do tego instruktorów, wypowiadających się na dany temat poprawnie. Ponadto — tu zadarła nieco podbródek, patrząc swymi przymrużonymi oczyma. — uważam, że skoro pan plutonowy pomylił zabawki, pomylenie placów jest mniejszą katastrofą. Szczególnie, kiedy mówimy o dorosłym, doświadczonym żołnierzu, a "dziecku" bawiącym się żołnierzykami w piaskownicy. Jest jakaś różnica, prawda? — zauważyła, końcówkę wypowiadając niemal kąśliwie i dało się to odczuć, mimo ogólnego, spokojnego tonu kobiety. Po chwili jednak dodała coś, czego raczej nikt z zgromadzonych nie spodziewał się.
Z całym szacunkiem, ale ktoś, kto sam łamie lekcje dobrych manier, nie powinien pouczać innych. Poniosę odpowiednie konsekwencje do czynów, aczkolwiek wątpię, by ta sprawa należała do pana. — Z naciskiem na "pan". Cóż, zabawa dopiero się zaczyna...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Młoda rekrut zaimponowała Klausowi swoją postawą. Pomimo tak potężnego nacisku wywartego jego osobą, a także skupieniu całej uwagi reszty zgromadzonej na Letycji, ta nie cofnęła się i bez ugięcia starała zachować się dumną i odważną postawę. Było to godne pochwały jednak na nie teraz nie czas. Nie można chwalić kogoś za nieodpowiednie zachowanie. To nie kółko wzajemnej adoracji czy inne tego pokroju zgromadzenie. Tu rekruci mają dostać lekcję życia. Wiedzieć, że nie odpowiadają tylko za samych siebie, ale także kompanów, podwładnych oraz mieszkańców, a brawura czy zbyt duża duma bez podstawy i bez poparcia nie będzie tolerowana. Tak na prawdę w głębi duszy Klaus nie był taki srogi jakiego teraz grał. W tym momencie odgrywał rolę, którą rzadko ma okazję zagrać. Chciał zaprezentować się jako wzór wzbudzający respekt oraz dumę, a także napawający motywacją, pewnością oraz siłą.
  Potwierdzająca odpowiedź młodej rekrut nie zaskoczyła generała. O wiele bardziej zaskoczyła by go odmowa. Jednak nacisk jaki wywierał na młodej Letycji nie malał. Można nawet powiedzieć, że zaczął wzrastać. Ktoś z boku mógłby stwierdzić, że Klaus zaraz rzuci się na kadetkę i pożre ją żywcem przed całym tłumem. To jednak się nie stało. Cierpliwie wysłuchał kolejnych słów świerzaka, nawet odstępując jeden krok w tył, aby Letycja mogła spojrzeć mu prosto w twarz. Surowy, dziki i poważny wyraz twarzy oraz chłodne świdrujące spojrzenie generała było teraz dla panny Argus do doświadczenia w całej okazałości i sile. Kiedy skończyła swoją wypowiedź Klaus stał przez chwilę nieruchomy piorunując spojrzeniem odważną rekrut.
-A więc uważa pani, Panno Argus, że jest to odpowiedni argument broniący karygodne zachowanie z pani strony?-zapytał bardziej w sposób retoryczny-Najwidoczniej czuję się pani na siłach skoro nadal ma pani odwagę na dalsze dogryzanie. Jednak wypowiedź skierowana w stronę starszego rangą instruktora pokazuję braki w PANI wychowaniu oraz profesjonalizmowi. Zamiast w należyty sposób zgłosić zażalenie postanowiła pani zdyskredytować plutonowego na oczach innych rekrutów, a także pokazać poziom, niestety niski, obeznania, w jak to pani ujęła "banalnych rzeczach", Panno Argus.-słowa Klausa zdawały się rezonować w powietrzu.
Jednak to co młoda kadet postanowiła dodać ucieszył na swój sposób generała. Najwidoczniej udało mu się utrzymać status incognito, a nadarzyła się okazja, aby wykorzystać ten fakt.
-Po co te niepotrzebne i sprzeczne z resztą wypowiedzi uprzejmości Fräulein Argus.-lekko poluźniona atmosfera nabrała teraz całkowicie nowego groźnego obrotu, a aura Klausa zmieniła się z ogólnie silnej i dumnej na dominującą, a cała jej siła skupiona była na jednym rekrucie-Jest pani na tyle uprzedzona oraz zadufana w sobie, że nawet przez myśl pani nie przeszło, aby zapytać o rangę osoby stojącej przed panią, Fräulein Argus. Co więcej bez tej informacji odważyła się pani na dogryzienie nieznajomemu. Pańska pycha, jak i własna pewność siebie, które można było pochwalić jeszcze do niedawna, teraz godne są potępienia oraz pożałowania.-słowa generała niczym pioruny atakowały Letycję-Dla pani informacji, Panno Argus, choć najprawdopodobniej nie obchodzi to pani. Nazywam się Klaus Von Krezu Generał Niewyspecjalizowany w oddziałach SPEC'u.-jego postawa zdawała się wyprostować jeszcze bardziej, a rozmiar jego osoby jakby przyćmił słońce-Skoro słowa dla pani tak mało znaczą, Panno Argus...-wypowiadając te słowa odsunął się delikatnie, a wszystkie mięśnie jego ciała napięły się poważnie rozciągając jego ubrania-Otrzyma pani lekcję praktyczną, która miejmy nadzieję ostudzi pani zapędy, Panno Argus.-kończąc swoją wypowiedź przybrał postawę bojową czekając na reakcję rekruta.
Klaus raczej nie należał do osób uciekających się do przemocy, a przynajmniej nie uciekał się do niej jeśli nie wymierzona była w przeciwnika, tym razem uznał to za doskonały sposób pokazania w subtelny sposób jak daleka droga została jeszcze Letycji do przejścia.
                                         
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Klaus Von Kreuz


Powrót do góry Go down

Mimowolnie nawiązała kontakt wzrokowy z Klausem, wpatrując się w jego szmaragdowe ślepia. Oderwanie oczu stanowiło ogromne wyzwanie, wręcz awykonalne. Jakby zahipnotyzował ją, siłą zmuszając do utrzymania groźnego spojrzenia, wdzierającego się wgłąb myśli i głowy. Każda kolejna chwila przeciągała się w nieskończoność, sprawiając, że już cisza byłaby lepszym rozwiązaniem. Choć szczerze powiedziawszy, najlepiej byłoby bezpiecznie wycofać się do szyku, przyznać się do błędu bez słowa przytyku i wyznać swoje grzechy. Czy coś w tym guście. Niestety, za późno zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Zdecydowanie za późno. Odwrót, nawet gdyby zarządziła go w chwili obecnej, nie był już możliwy. Żadnego innego rozwiązania. Jedynie wsłuchanie się w słowa, wiszące gęsto w powietrzu, stopniowo sprawiające, że nogi przyszłego żołnierza miękły, a serce niebezpiecznie podskoczyło do gardła.
 Nie. Nie bronię siebie, bo wiem, że nie jestem bez winy. Podkreślam, że nie tylko ja. Myśl przeszła przez głowę, ale...nie mogła otworzyć ust. Chciała mu przerwać, wtrącić swoje trzy grosze, ale coś ją powstrzymało. Jak widać, nie bez powodu. Jej postać jakby malała w oczach Klausa. Wydawałoby się, że jej mięśnie momentalnie spięły się, bardziej ze stresu niż z chęci dalszego pojedynkowania się. W jej oczach pojawiło się czyste zaskoczenie, przerodzone w coś na wzór chwilowego przerażenia. Speszona, zawstydzona, pozbawiona możliwości odezwania się. Wiedziała, że jeśli spróbuje cokolwiek powiedzieć, wyczuje jej nagłą niepewność, choćby przez ledwo zauważalne załamanie głosu, podczas gorączkowego myślenia.
  Nie odezwała się słowem. Kompletnie nie wiedziała jak powinna zachować się w tym momencie, a jej serce prawdopodobnie już dawno wyrwałoby się z piersi, gdyby była taka możliwość. Jeszcze mocniej czuła intensywne spojrzenia na plecach. Cała moc i siła generała przełamała bariery Letycji, nieomal wytrącając ją z równowagi i przybijając do podłoża. Faktycznie czuła, że nie jest w stanie się poruszyć. Informacja o tożsamości rozmówcy uderzyła w nią z podwójną siłą. Boże, dlaczego nie pomyślała o tym wcześniej? Dlaczego dała się w tak debilny sposób poprowadzić emocjom? W kółko zadawała sobie to pytanie, widząc jak mężczyzna przybiera postawę, słysząc jego ostatnie słowa.
 Uciekła wzrokiem na moment, zerkając na ludzi za sobą, następnie na plutonowego, który nie wyglądał na złego. Bardziej na zmartwionego. Nieświadomość czego może się spodziewać była okropna. Ale nie mogła tak stać w wieczność. Przełamała się, wzięła głęboki wdech, próbując wyczyścić umysł, skupiając się na przeciwniku. Przyjrzała mu się chwilę, by ostatecznie skupić wzrok w jego oczach, nie pozwalając mu na dojrzenie, gdzie chciałaby zaatakować. Wiedziała o tym małym triku - osoby zaczynające w tym często patrzą się w miejsce, w które zamierzają uderzyć. Jednak Letycja stale  utrzymywała kontakt wzrokowy. Cofnęła się na chwilę. Tylko po zrobienie sobie miejsca. Plac był co prawda pusty, pomijając rekrutów i Plutonowego, oraz ludzi chodzących tu i ówdzie. Żadne przeszkody. Ale to miejsce było potrzebne po coś innego.
  Kobieta ruszyła, zdecydowanie, szybko, wiedząc co chce zrobić. Oczywiście, że nie była tego pewna i spodziewała się, że może przewidzieć jej ruch, choć czy na pewno? Nie wiadomo ile można spodziewać się po świeżym kadecie bez wyszkolenia. Klaus mógł zauważyć jak unosi nogę z biodra. Szykował się zamaszysty cios, właśnie nią. Noga wzbiła się w powietrze, ale...jakby w ostatniej chwili cofnęła się. W tym samym czasie ciało Letycji skręciło się w bok, przyciągając do siebie nogę niczym baletnica w piruecie. Tylko po to, by znaleźć się za plecami mężczyzny i, nie szczędząc sił, wymierzyć cios ciężkim, wojskowym butem w zgięcie kolana prawej nogi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Sam Klaus najprawdopodobniej nie zdawał sobie z tego jak wielką presję oraz nacisk wywarł na Letycji. Atmosfera była tak gęsta, a jego potężne, przerażające i dominujące oblicze mogłoby ludzi o słabszym sercu przyprawić o utratę przytomności. Jego ogromny wpływ nie malał jednak, ale w końcu zatrzymał się na pewnym poziomie, który nawet samego plutonowego zaczął już przygniatać do podłoża ciężarem. Biedny mężczyzna chciał powstrzymać generała przed walką z rekrutem, ale w tej chwili nawet on czuł się bezsilny. Kto o zdrowych zmysłach postawiłby się bestii pokroju Klausa w tym momencie.
  Po przyjęciu gotowości do sparingu mężczyzna ani drgnął. Jego postawa była nie zachwiana, ale dzięki temu że jego uwaga skupiła się częściowo na walce ciężar jego osoby zmalał dając choć mała możliwość na trochę głębszy oddech. Chociaż zapewne sama Letycja tego nie odczuła. W końcu to ona spośród tych wszystkich osób zebranych na placu miała stanąć twarzą w twarz z generałem. W oknach budynku od strony placu zebrało się nawet paru gapiów. Zapewne domyślali się o co chodzi oraz co ma nastąpić. Ci co lepiej znali Klausa dobrze wiedzieli czego oczekiwać z zaistniałego starcia. Większości nawet zrobiło się szkoda młodego i niedoświadczonego rekruta, który musiał staną do walki. Chociaż czy można to było określić walką? Raczej priorytetem kadetki powinno być przeżycie aniżeli wygrana. Nie trzeba być geniuszem czy znać generała, aby wiedzieć że jeden cios od niego może posłać do szpitala większość osób.
  Zaczęło się, a inicjatywę walki przejęła Letycja. Przynajmniej tak można było uznać ze względu na fakt, że pierwsza wykonała ruch. Jednak było to raczej dalekie od prawdy. Ciężka noga Klausa wykonała jeden ruch, drugi i w chwilę znalazł się przy aktualnie znajdującej się w powietrzu Letycji. Siły nie trudno się spodziewać od takiego olbrzyma, ale szybkość z jaką pokonał odległość między nimi była równie imponująca co rozmiar generała. Ogromna dłoń Klausa wylądowała na korpusie rekrut łapiąc ją w powietrzu. Wykorzystując pęd, który zdobył podczas skracania dystansu wykonał szybki obrót wokół własnej osi razem z biedną Letycją, która powiewała w tym momencie jak chorągiew na wietrze i zakończył całość wbiciem jej w ziemie. Dźwięk towarzyszący przyłożeniu oraz fala energii, która została uwolniona wzbiła kurz leżący naokoło w powietrze. Czyżby to był koniec Panny Argus, której żywot zakończył się w taki błyskawiczny oraz finezyjny sposób? A może będzie to jedynie koniec jej żołnierskiej kariery ze względu na połamania, które wystąpiły przy uderzeniu? Nic z tych rzeczy. Klaus pomimo chęci zademonstrowania swoich możliwości w pierwszej kolejności na względzie miał dobro oraz bezpieczeństwo kadeta. W końcu co to za generał mordujący własnych ludzi? Przed uderzeniem o ziemię młodą Letycją, Klaus wykorzystał swoją siłę, aby spowolnić prędkość z jaką kadet miała uderzyć o podłożę oraz zmniejszył samą siłę wykorzystaną do zadania ciosu. Zapewne sam szok wywołany piruetem musiał zdezorientować Letycję, a uderzenie o ziemię, nawet chociaż było zamortyzowane nadal musiało pokaźnie zaboleć. Mężczyzna powoli wyprostował się na nowo prezentując ogrom swojej persony. Groźnie spojrzał się w stronę rekrutów, którzy stali jak zaczarowani z zapartym tchem patrząc i nie dowierzając co się właśnie stało. Sam plutonowy zaczął po cichu odmawiać modły za duszę biednej Panny Argus nie będą świadom złagodnień zastosowanych przez Klausa. Gapie w oknach rozeszli się wcale nie zaskoczeni rezultatem, co najwyżej jego osiągnięciem. Kurz powoli opadł ukazując leżącą na ziemi Letycje.
                                         
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Klaus Von Kreuz


Powrót do góry Go down

Plan był dobry. Zdecydowanie był. Był...Mógłby być, gdyby nie jeden, taki malutki malusieńki szczegół. No, może kilka...Po raz - przeciwnik gabarytowy był o dwa razy większy, przynajmniej w mniemaniu Letycji. Ciężko było jej określić wzrost mężczyzny, głównie dlatego, że nigdy nikogo o takim wzroście nie widziała. Od kiedy w wojsku pojawiają się pieprzone sosny? Choć patrząc na Klausa prędzej można by powiedzieć, że jakiś potężny, strasznie stary dąb. Nie że on był stary, ale wiecie, u drzew to działa trochę na innej płaszczyźnie. Mniejsza. Po dwa - Klaus był o wiele bardziej doświadczony. Lata spędził na surowym szkoleniu, doskonale przygotowany jak nikt inny tutaj. Panna Argus mogła mieć doświadczenie w walce wręcz, mogła robić dzikie, kocie ruchy, a i tak z góry była skazana na porażkę. Sromotną, ciężką porażkę. A po trzy...cóż. I tak był mężczyzną, a już sam ten fakt mówił o większej sile. Nie pomijajmy również kwestii bycia generałem, co również wiązało się z dawaniem idealnego przykładu młodzieży i tym starszym zjadaczom chleba. Nic więc dziwnego, że powinien utrzymywać dobrą kondycję. Jak dla Letycji, wręcz za dobrą.
 Skończyło się szybciej, niż się spodziewała. Tak właściwie sama nawet nie spostrzegła, kiedy to wszystko miało miejsce. Jakby w pamięci wryła się dziura od momentu ruszenia do pojedynku, a...no właśnie.  Bardzo bolesnym spotkaniem z twardym podłożem. Nawet nie zdążyła mrugnąć. Zdezorientowanie to mało powiedziane. Była wręcz zszokowana. Życie przeleciało jej przed oczami w ułamku sekund i była niemal pewna, że to będzie jeden z tych niezbyt przyjemnych zakończeń. I cóż, nie pomyliła się za dużo.
  Z głuchym łoskotem wręcz wbiła się w ziemię, wypuszczając ustami powietrze. Otoczenie w tym momencie stało się mało istotne, tak jak sam generał czy niechciani (przez nią) obserwatorzy. Liczyło się jedynie złamanie ponownie tlenu, które wcale do łatwych nie należało wbrew pozorom. Ciężkie spazmy były jak najbardziej słyszane i nie trudno dostrzec, że biedny plutonowy najadł się w tym momencie strachu. Szybkim krokiem podszedł bliżej, zerkając jeszcze pytająco na dobrego znajomego, jakby pytając się czy może.  Nie, nie umierała. W końcu z trudem złapała oddech, wydając z siebie jęk przepełniony bólem, rozpaczą i pewnym zrezygnowaniem. Mimo to mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Nie mogła ruszyć się z miejsca, nawet nie miała takiego zamiaru, pomimo drażnienia nosa przez wszelkie pyłki. Zamknęła oczy, zaciskając zęby na dolnej wardze, delikatnie poruszając lewą ręką. O boże, każdy kawałeczek ciała przepełniony był rozrywającym bólem, katuszami dla tej biednej drobinki, dla której ból zawsze był cięższy do zniesienia od pospolitego człowieka. Starała się jakoś unormować oddech. Szczerze, nie wiedziała czy jest cała, czy może to już to drugie życie. Równie dobrze mogła mieć złamaną kość, poobijane żebra, plecy, cokolwiek - nie miałaby o tym świadomości, gdyż dosłownie wszystko ją bolało. Nie zapominając o uderzeniu tyłem głowy o betonowe podłoże.
  W końcu spróbowała się podnieść do pozycji pół-leżącej, a plutonowy przykucnął na wszelki wypadek, gdyby ta miała zamiar paść jak kłoda.  Nie odzywała się słowem. W chwili obecnej przełknięcie śliny było bolesne, a co dopiero odezwanie się, raniąc przy okazji własną dumę. Nie patrzyła ani na rekrutów, ani na plutonowego - wpatrywała się w ziemię przed generałem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Klaus stał, a miażdżący efekt jego persony zaczynał mijać. Na jego twarzy nadal widoczna była powaga oraz duma, ale był to już zwyczajny poziom niewbijający w podłoże. Rekruci wciąż zszokowani całą sytuacją w końcu mogli złapać głębszy oddech.
-Proszę pomóc Pannie Argus Panie Tsukishima. Nie chcielibyśmy, aby tak rokujący towarzysz doznał jakiś poważniejszych urazów.-odparł na pytające spojrzenie plutonowego.
Następnie stanął na wprost reszty kadetów obdarzając ich już cieplejszym lecz nadal surowym spojrzeniem.
-Zachowanie waszej towarzysz, Fräulein Argus, które zostało dzisiaj przez nią zaprezentowane byłoby godne pochwały, gdyby nie brakło jej przy tym ogłady oraz należytych manier. Na tyle przejęła się stanem prowadzonych instruktarzy, aby zwrócić uwagę instruktorowi, a wy wszyscy przez ten czas wykorzystywaliście lekkie treningi. TO NIE JEST WYCHOWANIE FIZYCZNE W SZKOLE PODSTAWOWEJ.-wykrzyczał, lecz tym razem jego głos był o wiele łagodniejszy niż poprzednio-Jeżeli nie zadbacie o zdobycie doświadczenia teraz, w kontrolowanych warunkach to nie będzie czasu na nadrobienie zaległości na prawdziwym polu walki. Fräulein Argus najwidoczniej dobrze to rozumie, gdyż nie uciekła nawet przed moją osobą i nadal stała przy swoim.-wypowiadając te słowa rzucił ciepłe spojrzenie leżącej na ziemi Letycji oraz karcące spojrzenie plutonowemu-Fräulein Argus wykazała się dzisiaj ogromną ilością odwagi oraz siły stawiając mi czoła. Jest to godne podziwu i powinniście brać przykład z waszej towarzyszki. Cięty język pozostawcie na chwilę kiedy jest on wskazany. Szacunek należy się każdemu nawet waszemu przeciwnikowi. Zlekceważenie osoby stojącej na przeciwko was zaowocuje takim rezultatem jak mieliście okazję zaobserwować z pierwszej ręki na przykładzie Panny Argus.-wziął głęboki oddech i obdarzył kadetów wzrokiem pełnym wiary i nadziei, aby dodać im otuchy-[color=#8B4513BACZNOŚĆ![/color]-po wydaniu rozkazu obrucił się w stronę plutonowego-Panie Tsukishima proszę przejąć dowodzenie nad rekrutami i tym razem dać im porządny instruktarz. Ja zaprowadzę Fräulein Argus do pokoju medycznego, aby odpoczęła.-wytłumaczył po czym przykucnął przy Letycji ciepło się do niej uśmiechając.
Twarz Klausa przybrała teraz całkowicie inny wyraz. Duma i powaga nadal istniały za sprawą jego majestatycznych rys twarzy, ale teraz przeważało ciepło. Przypominał w tym momencie dobrego tatę. Pomógł pozbierać się rekrut z podłoża użyczając jej swojej siły jako oparcia. Spokojnym krokiem skierowali się do koszar.
-Wszystko w porządku Panno Argus?-zapytał troskliwie.
                                         
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
Klaus
Generał niewyspecjalizowany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Klaus Von Kreuz


Powrót do góry Go down

Siedząc, częściowo przytrzymywana przez asekurującą dłoń plutonowego, wsłuchiwała się w mowę generała. W pełni skupiona, analizowała każde słowo, pozwalając sobie przyswoić je jak najlepiej. Odezwanie się w tej sytuacji graniczyło z cudem odwagi, graniczącej z nieludzką głupotą. Czyli coś, czego Letycja w życiu by nie zrobiła. O ile jej duma, zbyt wielka pewność siebie i pewne zadufanie w sobie, doprowadziła ją do  tej sytuacji, tak miała trochę oleju w głowie, by nie przerywać generałowi, a po dwa, żeby nie skompromitować się bardziej. Zdecydowanie bolało ją nie tylko fizycznie. Psychicznie czuła się jeszcze gorzej. Co najmniej jakby ktoś skopał ją i zakopał żywcem wraz z ogromnymi, włochatymi pająkami. Nie żeby bała się pajęczaków. Zwyczajnie napawały ją pewnym obrzydzeniem i zdecydowanie wolała, by trzymały się na dystans.
    Słuchając go czuła, że ma racje. Ba, wiedziała to doskonale. Przepełniona wstydem i goryczą uświadomiła sobie, że jej poczynania były nieodpowiednie. Nawet mając świadomość o prawidłowości przekazu, czuła się dość fatalnie. Jednak słuchając Klausa, nieco zdziwiła się jego kolejnymi słowami. Z jakiej racji miała dostać pochwałę? Chyba wszystko zamotało się jej w głowie od tego porządnego uderzenia. Po części nie wiedziała już co robić, jak, po co i na co. Czemu świat nie mógł być prostszy? Szybko wyczyściła umysł, dochodząc do wniosków. To, co sobą prezentowała, nie było wcale aż takie złe, ale wymagało gruntowej poprawy. Zamienić swój cięty język, schować dumę, opanować emocje i irytację błahymi sprawami. Zastąpienie tych rzeczy chłodnym opanowaniem pomogłoby w wielu sprawach. Gdyby od początku przedstawiała tak swoje odmienne zdanie instruktorowi, być może skończyłoby się na samej pochwale, bez otoczki cyrku wokół.
Widząc przed sobą uśmiechniętą twarz mężczyzny, który dał jej niezłą nauczkę, poczuła się zmieszana i było to widać już na pierwszy rzut oka.     Powinna być zadowolona, że udało jej się osiągnąć cel poprawienia jakości zajęć, aczkolwiek jaką ceną? Odprowadziła wzrokiem plutonowego, czując, że mogą się nie polubić i w najbliższym czasie będzie ostro pracowała na poprawienie swojego wizerunku w jego oczach. Nie tylko w jego, jak mniemała.
 Rzecz jasna skorzystała z zaoferowanej pomocy, częściowo opierając ciężar ciała na mężczyźnie. Dla niego było to niewiele, zapewne nawet nie poczuł samego ciężaru, a bliskość czy kontakt z ciałem. Ostrożnie spojrzała w twarz Klausa, jakoś nie mogąc uwierzyć w tę nagłą zmianę. Jakim cudem ta surowość potrafiła przerodzić się w jednej chwili w troskę? Przez ten przebyty kawałek milczała, powoli stawiając kolejne kroki. Uniosła głowę, przekrzywiając ją odrobinę, by następnie odwrócić ją gdzieś w bok.
Ja...przepraszam, panie generale. Moje zachowanie było jak najbardziej karygodne i... — przerwała na chwilę, biorąc głębszy wdech. W jej głosie brzmiała skrucha. — Po powrocie przeproszę również pana plutonowego. — Tak, to był dobry krok. Przynajmniej tyle mogła zrobić. Dłuższą chwilę zastanawiała się nad zadanym wcześniej pytaniem. Pokręciła głową, nie mogąc znaleźć jakieś dobrej odpowiedzi.
Szczerze...nie wiem. Wszystko tak, boli. — Niemal jęknęła, przypominając sobie momentalnie o rozchodzącym się po kościach bólu. Choć ten już stopniowo ustępował w niektórych miejscach, w lewej, podatnej na wszelkie kontuzje, ręce trzymał się przez cały czas tak samo intensywnie rwąc. Tylko nie zdawała sobie sprawy z tego, w końcu starała się skupić na rozmowie.
Czy mogę zrobić coś jeszcze, na naprawienie błędu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach