Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Wymordowany zachował kamienną twarz, nawet w momencie gdy właściciel wystrzelił. Na twarzy Kruka nie malowały się niemalże żadne uczucia, no może trochę znudzenia pomieszanego z zażenowaniem.
Kolejne głębokie westchnięcie, a podczas wypuszczania powietrza z płuc cichy pstryk spustu, który ustąpił pod naciskiem palca Łowcy. Wystrzelona kula leciała z morderczą precyzją w kierunku swojego celu, a gdy już go osiągnęła właścicel speluny zbladł i wydał z siebie okrzyk bólu, między jękami agresora można było usłyszeć jeszcze jeden dźwięk, a mianowicie stuknięcie oderwanej przez wystrzał ręki gospodarza opadającej na ziemię, tkanka przerwana w łokciu leżała martwa na posadzce, lecz ciągle dzierżyła strzelbę w sztywnej zaciśniętej dłoni.
- Pistolet Automatyczny Wzmocniony, ładowany pociskami burzącymi o kalibrze 13 mm. Odrywają ludzkie kończyny bez najmniejszego problemu oraz przebijają 5 cm betonowe ściany. Twoja strzelba przy tym cacku to zabawka dla przedszkolaka panie gospodarzu, a teraz przeproś grzecznie tą panią, wypłać jej równowartość przepracowanych godzin od poprzedniej wypłaty i lepiej zatamuj krwotok. No cóż chyba że wybierzesz dalszą walkę, lecz wtedy będę zmuszony udekorować tą i tak już paskudnie wyglądającą ścianę za tobą zawartością twojego łba. - Wciąż zero emocji na twarzy. Czy to możliwe, żeby ktoś zrobił coś takiego bez choćby mrugnięcia okiem? Jak można było zobaczyć przed chwilą jest to jak najbardziej możliwe. Gdyby ktoś mógł cofnąć tą scenę i obejrzeć ją w zwolnionym tempie to mógłby dostrzec pewną zmianę mimiczną Łowcy. Pojawił się delikatny uśmiech na licy Wymordowanego, lecz trwał on zaledwie ułamek sekundy.
- Wszystko dobrze Sei? -Zapytał lekko zatroskany czarnowłosy - Nie zdążyłem ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz w tym kimonie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Myślała że na groźbach bronią palną się skończy. Myślała że to jest po prostu forma zwolnienia, i była gotowa złapać za skrawki kimona, podwinąć je i uciekać. Nie przewidziała jednak drobnego szczegółu. O ile mogła odpowiadać za swoje akcje to nie miała wpływu na mężczyznę który ją wcześniej uratował przed byciem molestowaną. Jak wyjął swoją broń to pomyślała że obaj panowie są w impasie. Guzik a nie żaden impas! Wystrzał z broni zadzwonił w jej uszach i aż się za nie złapała odruchowo.
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Najpierw stolik obok został przerobiony na drzazgi, lisica odwróciła się plecami do rozbryzgującego się w drzazgi drewnianego mebla. Cicho pisnęła wystraszona.
Złote ślepia uniosły się w kierunku łowcy i po chwili padł kolejny, nieco głośniejszy huk z wystrzelonej broni kompana. Szybko spojrzała na szefa i zakryła dłońmi usta w przerażeniu. Widziała jak karmazynowa posoka bryzga z odstrzelonej kończyny i paskudzi wszystko w koło. Zapach świeżej krwi w takiej ilości sprawił że aż zacisnęła palcami czubek noska, nie chciała czuć tego zapachu teraz! Okrzyki rannego mężczyzny rozniosły się po lokalu. Uderzył plecami o półkę z butelkami alkoholu, po czym osunął się na ziemię znikając za ladą kontuaru. Okrzyki bólu i przekleństwa jednak jasno sygnalizowały o tym że nadal żył i był jeszcze bardziej wkurwiony.
Sei drgnęła słysząc swoje imię i przeniosła spojrzenie na łowcę. - J..jaa?.. - wymamrotała ewidentnie w szoku. Słysząc komplement aż przechyliła głowę w bok nie wiedząc co ma odpowiedzieć na to w takim momencie. Do uszu dziewczyny dobiegły jakieś huki i wrzaski z góry i złapała Kruka za rękaw. - Chodźmy stąd.. błagam.. zanim zlecą się wszyscy..! - w głosie dało się słyszeć błagalny ton. Aż podeszła do niego i łapiąc go drżącą dłonią za materiał jego płaszcza. - P.. Pro..szę..? - jęknęła ze łzami w oczach i pociągnęła go lekko w swoją stronę, w kierunku drzwi wyjściowych. Kątem oka widziała pełzającego po podłodze, w kierunku zaplecza teraz już byłego szefa.
Otworzyła drzwi i wybiegła na zewnątrz mając nadzieję że łowca podąży za nią. Nie chciała być powodem kolejnych trupów, a tym bardziej nie chciała skończyć jako jeden z nich. W sumie mogła uciec bez niego, ale coś czuła że z nim ma większe szanse przeżycia niż na własną rękę. I tak nie miała niczego do stracenia teraz.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Kruk podniósł brwi i lekkim zdziwieniu widząc reakcję swojej towarzyszki. Czyżby pierwszy raz widziała jak ktoś zranił kogoś innego w dotkliwy sposób? To prawdopodobne, ponieważ dziewczyna wyglądała na śmiertelnie przerażoną, a dodatkowo jej słowa i gestykulacja mogła jedynie utwierdzić każdego w tym przekonaniu. Nagle lisica wybiegła z lokalu.
- Ehh... kobiety - Skwitował Wymordowany po czym wstał od stolika, odpalił papierosa i ruszył w kierunku zaplecza. Bądź co bądź Łowca musiał spożywać krew, a przecież jej cztery kwarty miały się właśnie zmarnować na syfiastej podłodze tego śmierdzącego baru.
- Panie Gospodarzu, ja jeszcze z panem nie skończyłem, proszę się pokazać. - Biedak niestety nie zdołał uciec zbyt daleko, ponieważ już tuż za drzwiami zemdlał z powodu szybkiej utraty krwi. Kruk jedynie uśmiechnął się i wgryzł się w szyje nieprzytownego agresora. Ciepła posoka popłynęła po brodzie krwiopijcy zaspokajając jego głód na jakiś czas. Ten gdy tylko się posilił wyszedł ponownie do sali, lecz nie udał się bezpośrednio do wyjścia. Wszedł za ladę i wyciągnął pieniądze jakie lokal zgromadził tego dnia. Znalezienie ich nie było trudne, ponieważ przez godzinę którą czekał na kelnerkę miał wystarczająco dużo czasu by dojrzeć, gdzie ta chowa utarg. Okrzyki dobiegające z wyższych pięter budynku zaczęły nasilać się jeszcze bardziej, dlatego Łowca niewiele myśląc chwycił butelkę bimbru, kawałek szmaty i strzelbę gospodarza. Puścił się biegiemw kierunku drzwi, a w międzyczasie wsadził szmatę do butelki i podpalił ją. Gdy tylko znalazł się na zewnątrz rzucił koktajlem mołotowa w drzwi wyjściowe i zaczął szukać swojej towarzyszki. Prawdę mówiąc duża szansa była na to, że po prostu uciekła i już nigdy więcej się nie spotkają. Jednak los chciał inaczej, bo po chwili Kruk stał już obok Sei.
- Wybacz, że musiałaś tak długo czekać, ale musiałem coś jeszcze załatwić - Mówiąc to wręczył dziewczynie utarg zabrany z baru - Mam nadzieję, że to ci wystarczy na czas gdy nie znajdziesz nowej pracy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Biegnąc jak najszybciej mogła nawet nie zauważyła że mężczyzna nie biegnie za nią. Wskoczyła za pierwszy lepszy róg budynku i przykleiła się plecami do ściany. Sapiąc głośniej z powodu zadyszki, zamknęła ślepia i oparła głowę o ścianę budynku. Przez głowę przebiegło milion różnych myśli. Jej się takie szalone akcje nie przytrafiały przecież! Ona zawsze wszystko po cichu i z dystansu! A tu wystrzały broni, bryzgająca na boki krew i.. cisza? Nawet nie wiedziała ile czasu minęło gdy tak stała drżąc od nadmiaru adrenaliny buzującej w żyłach. Dłonie jej się trzęsły, uszy miała położone po sobie i próbowała się uspokoić.
Otworzyła po chwili ślepia i rozejrzała się. Była sama. Łowca przepadł jak kamień w wodę. "A jak go dopadli?!" przemknęło jej przez myśl. Zawahała się żeby wyściubić nosek za róg budynku w kierunku speluny oddalonej o spory kawałek od obecnego miejsca w którym się znajdowała. Przełknęła głośniej ślinę i postanowiła wyjrzeć. Dostrzegła biegnącego czarnowłosego mężczyznę w jej stronę. Widziała jak coś rzucał za siebie, nastawiła uszu. Uderzenie wywołało nieprzyjemnie głośny huk i ogień rozszedł się po wejściu do speluny. Zrobiła większe oczy w niedowierzaniu. "A wydawał się taki.. grzeczny?" przemknęło jej przez myśl. Ewidentnie jej nie zauważył od razu, była skryta w cieniu, dopiero kiedy ją miną nieco i się zatrzymał rozglądając na boki zobaczył ją w uliczce.
Wpatrywała się w niego i zamrugała nieco gdy się zbliżył. - Nic się nie.. - urwała wypowiedź zbliżając się do niego. Sięgnęła od razu dłonią do jego twarzy. - Krwawisz? - szepnęła ścierając opuszkami nieco krwi z jego brody. Na skórze mężczyzny nie było nawet zadrapania. "Skąd się wzięło tyle krwi tutaj?" przemknęło jej przez myśl gdy rzuciła okiem na brudne od posoki własne paluszki. Od tych myśli jednak została szybko odwiedziona gdy wręczył jej to co uzbierała przez cały dzień od klientów. Spojrzała na przedmioty i potem na Kruka. - Ojej.. nie musiałeś.. ale.. dziękuję.. to bardzo miłe z twojej strony.. - wymruczała chowając wszystko w poły kimona, te cenniejsze dobra upchała jakoś do stanika, oczywiście nie na jego oczach! Odwróciła się do niego plecami na ten moment. Zerknęła na niego przez ramię. - Umm.. i co teraz? - spytała nagle. Czuła że jest mu coś winna, w końcu jakby na to nie patrzeć, pomógł jej.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

O cholera. Kruk całkowicie zapomniał o śladach krwi na swojej twarzy, a co jeśli jego natura wyjdzie na jaw? Dziewczyna pewnie ucieknie w popłochu, lecz opatrzność jednak czuwa nad Łowcą i kilka drobiazgów, które zabrał z baru całkowicie odwróciły uwagę młodej Wymordowanej od jego twarzy. Gdy tylko się odwróciła wyciągnął zza pazuchy chusteczkę i wytarł twarz do czysta.
- Wiem, że nie musiałem, ale przeze mnie nie masz pracy i pewnie nie masz gdzie spać, bo spaliłem ten budynek, prawda? - Cóż można było się domyślić, że kelnerka nie zarabiała kroci w tej syfiarni i prawdopodobnie w ramach rozliczenia pensji mieszkała na wyższych piętrach. Cóż nie było to jednak pewne dla Kruka.
- Proszę. Umiesz się tym posługiwać? Na wypadek jakby jednak ktoś uszedł z tego żywy i nas gonił - Mówiąc te słowa podetknął Sei strzelbę jej byłego pracodawcy. Łowca był ciekawy czy lisica wiedziała jak posługiwać się bronią, lecz jej popis w barze raczej o tym nie świadczył. Był wręcz pewien, że mimo czasów w jakich przyszło im żyć jeszcze nigdy nie odebrała nikomu życia. Cóż czy to się zmieni? Możliwe.


Jakiś czas i długi spacer później...


Dach jednego z wysokich budynków, Desperacja

Tutaj właśnie było jedno z ulubionych miejsc Kruka. Lubił obserwować z tego dachu okolicznych mieszkańców. Budynek miał w prawdzie zaledwie kilka pięter, ale był jednym z najwyższych w najbliższej okolicy. Roztaczał się z niego cudowny widok na post apokaliptyczny świat.
- Podoba ci się te miejsce? - Zapytał lekko zaciekawionym tonem Łowca wpatrując się w dziewczyne swoimi czerwonymi oczami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie trzeba było urodzić się geniuszem żeby dodać dwa do dwóch. Co innego robiłaby w tej spelunie? Spuściła lekko głowę w dół i pokiwała nią na znak że przyznaje mu rację. - Potrzebowałam pracy.. akurat tutaj szukali kogoś.. właściciel dał mi mały pokój.. więc zostałam żeby uzbierać na tyle żeby się stąd wynieść.. - wyjaśniła ze spokojem w głosie. Nie brzmiała na jakąś przybitą z powodu utraty pracy ale było jej źle że musiała się zniżać do poziomu żeby w takim miejscu pracować z własnej nieprzymuszonej woli.
Jak jej wepchnął broń do ręki to prawie ją upuściła. Zająknęła się przy okazji i wlepiła w niego swoje złote ślepia nie do końca rozumiejąc jego zamiary. - Nie wiem czy zauważyłeś.. ale nie należę do.. tych walczących osób.. nie umiem się tym posługiwać.. prędzej postrzelę ciebie albo siebie zanim trafię jakiegoś napastnika.. naprawdę.. nie chcesz takiego ryzyka.. - wyjaśniła mu na spokojnie i jakoś wcisnęła mu w ręce broń na nowo. Uśmiechnęła się do niego miło i skoro zaproponował jakieś miejsce, to ruszyła z nim. Będzie przy nim bezpieczniejsza niż na własną rękę.

****

Rozejrzała się po dachu budynku i doszła do jego brzegu kucając i wpatrując się w widok poniszczonych budynków na horyzoncie. Nocą nawet dawało to ładny obraz tego miejsca. Gdzieniegdzie tlące się światła w pozabijanych dechami oknach, czy jacyś obcy mieszkańcy Desperacji błąkający się po ulicach o tej porze. - Wszystko stąd widać.. jest nawet ładnie.. ale i trochę zimno.. - skomentowała oplatając się rękami w celu zatrzymania przy sobie ciepła. - Jesteś tu przejazdem? Czy masz tu gdzieś swoją miejscówkę? - spytała z czystej ciekawości. Kto wie, może zabierze się z nim do następnej miejscowości. Przynajmniej podróż będzie w miłym towarzystwie. - Podoba ci się twoje przybrane imię? - spytała po chwili, no musiała drążyć temat. Jak to ciekawska, upierdliwa baba w zwyczaju czasami ma!
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Na wzmiankę o chłodzie Kruk zrobił coś czego raczej niezwykł robić. Zdjął z siebie swój czerwony płaszcz i opatulił nim lisicę. Wyglądało to dosyć zabawnie, ponieważ płaszcz sięgał Łowcy niemal do kostek, a kobieta była od niego naprawdę sporo niższa. Wyglądał trochę jak zawinięta w ubrania swojego starszego brata, ale cóż czego się nie zaklada by uchronić się od wyziębienia.
- Można tak powiedzieć, że jestem przejazdem. Często przychodzę do Desperacji, lubię patrzeć na tutejszy krajobraz. Na co dzień mieszkam jednak w kanałach i jeżeli tego właśnie chcesz możemy udać się do mnie. - Zaproponował bez żadnego podtekstu w głowie Łowca, lecz podświadomie liczył na to, że dziewczyna się na to zgodzi i spędzą ze sobą jeszcze więcej czasu.
- Nienawidzę go. - Zimny niczym stal przecinająca ciało odpowiedź Wymordowanego przecięła ciszę. To prawda, imię które zostało mu nadane pasuje do niego idealnie, lecz któż by chciał mieć tak na imię? Chyba tylko ostatni wariat chciałby, żeby jego miano było odbierane w sposób:" Uważaj, bo niosę ze sobą kłopoty", albo "Jak się do mnie zbliżysz to ci się od losu oberwie"; No proszę, czy naprawdę kogokolwiek zdziwiła odpowiedź Kruka? Wydaje mi się, że nie.
- A czy ty lubisz swoje imię? - Zapytał wymordowany - Czy ono ma jakieś znaczenie, czy jest po prostu wymysłem twoich rodziców? - Zapytał chcąc odsunąć temat od własnej osoby. Czemu Lisicia nie mogła zrozumieć, że Łowca stara się omijać ten temat, a ona wciąż usilnie próbuje go drążyć. Może właśnie taka była. Może właśnie lubiła wiercić dziurę tam gdzie boli, a się zarzekała, że taka pacyfistka i broni nie umie używać. Cóż jeżeli robiła to co robiła umyślnie to wygląda na to że umie się posługiwać bronią, lecz nie taką co rani ciało a rani serce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nieprzyjemny powiew chłodu zniknął równie szybko co się pojawił gdy mężczyzna narzucił na nią swój płaszcz. Spojrzała na niego kątem oka i łapiąc za skrawki płaszcza opatuliła się nim jeszcze bardziej. Przy krawędzi kołnierza wyczuła intensywny zapach krwi ale nie skomentowała tego. Uniosła nieco głowę w górę pod kątem i uśmiechnęła się do niego ciepło. - Dziękuję.. to miły gest z twojej strony.. - powiedziała z zadowoleniem. Przeniosła złote ślepia na scenerię malującą się przed nimi. Zmrużyła nieco ślepia słysząc że jutro może go już nie zobaczyć za szybko skoro nie był stąd. - W kanałach.. pod miastem? - spytała zaciekawiona. - Chciałabym kiedyś zobaczyć miasto.. słyszałam o tym miejscu wiele rzeczy.. brzmi jak bajka.. - rozmarzyła się nieco. Lubiła słuchać opowieści osób które tam były, życie wśród murów M3 było znacznie wygodniejsze od tego na Desperacji, takie wyciągnęła wnioski z opowiastek. Wiedziała jednak że dla niej tam nie było wstępu, nie była człowiekiem.
Kiedy przyznał że nienawidzi swojego imienia, od razu na jej twarz wkradł się smutek. "Chyba nie powinnam drążyć tego tematu już dłużej.. ale.. ale on nie może tak myśleć.." przemknęło jej przez myśl i naprawdę walczyła sama ze sobą żeby nie drążyć tematu jego imienia, słyszała jak głos mu się zmieniał gdy poruszała ten temat. - Osoba która cię tak nazwała.. jest idiotą! - w głosie dało się słyszeć oburzenie dziewczyny. "Jak można komuś dać takie imię?!" to jej się w głowie nie mieściło. - Nie będę tak do ciebie mówić.. jesteś dobrym człowiekiem.. może trochę szalonym i nieco impulsywnym.. ale to wcale nie są takie złe cechy.. jak komuś wpakowałeś kulkę między oczy to pewnie sobie na to zasłużył! - ciągnęła uparcie, spodziewała się że mu się nie podoba to co słyszy, ale jeszcze chwilę musi wytrzymać! - Keita!.. - usłyszał po chwili jak miękko wypowiada imię, choć nutka stanowczości była dobrze wyczuwalna w jej głosie. Mówiła z przekonaniem. - Tak.. pasuje do ciebie takie imię.. - wyjaśniła po chwili nadal patrząc gdzieś przed siebie. Po chwili jednak obróciła głowę w bok żeby wlepić w jego twarz swoje złote ślepia. - Mogę.. tak do ciebie się zwracać? - spytała grzecznie z poważną miną. "Skoro nienawidzi swojego obecnego imienia.. to czemu miałabym się do niego w ten sposób zwracać? Chyba że jest masochistą.." przeszło jej przez myśl gdy czekała na jego odpowiedź.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Ehh.. Biedna Sei, gdyby tylko znała historię mężczyzny jej pogląd na pewne sprawy by się drastycznie zmienił. Może to i podłe nadać komuś imię, które pasuje, lecz ostrzega wszystkich dookoła przed właścicielem, ale lepsze takie niż żadne prawda?
- Człowiek, który mnie tak nazwał nie jest idiotą lisku. Jest trupem. - Gdy padło słowo "trup" Łowca delikatnie się uśmiechną, ponieważ uważał to za dosyć zabawne, że istota dająca mu poniekąd nową tożsamość skończyła z kulką w głowie. Powodem było właśnie to imię. Istota nazywająca go "Krukiem" nie potrafiła utrzymać języka za zębami i wyjawiła mu dlaczego takie właśnie a nie inne imię mu nadaje.
- A mieszkam właśnie w tych kanałach. Tych rozciągających się pod pozornym rajem M3 - Cóż jak można było inaczej nazwać M3 niż pozorny raj. Teoretycznie trawa po tamtej stronie muru była bardziej zieleńsza, lecz to jedynie otoczka całej "zgnielizny", która chowała się pod tą otoczką.
- Nie chciała byś się tam znaleźć uwierz mi. Byłem tam mimo, że nie należę do końca do ludzi. Należę do Wymordowanych jak ty, lecz moja biokineza pozwala mi ukryć swoje nieludzkie przymioty. - Gdy to wypowiedział zaczęła się transformacja. Uszy Kruka zaczęły rosnąć i przybierać spiczasty kształt, a spomiędzy jego łopatek  wyrosły nietoperze skrzydła, na domiar wszystkiego jego kły z normalnych ludzkich zmieniły się w długie, ostre i wręcz potworne.
- A to właśnie potwierdzenie moich słów - Wskazał palcem na wystające zza pleców, posiadające funkcje motoryczne skrzydła.
- Cóż a uważasz, że czym można zasłużyć sobie na kulkę w głowę. Uważasz, że jest przewinienie za które kara sie śmiercią? - Odpowiedział pytaniem na pytanie Wymordowany. Z kamiennym wyrazem twarzy.Jego lice zmieniło się jednak w momencie, gdy usłyszał wymyślone przez dziewczynę imię. Na twarzy mężczyzny było wymalowane lekkie zdziwienie.
- Keita? A co to w ogóle znaczy? - Zapytał niepwenie - Nie mam nic przeciwko, żebyś mnie tak nazywała, lecz wiedz, że mimo mojej nienawiści do swojego imienia to jest ono powszechnie używane, więc nie musisz się tym aż tak bardzo przejmować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przełknęła ślinę gdy wyjaśnił jej to jak skończył tamten typ. - Umm.. no w sumie.. to chyba się nie dziwię że się go pozbyłeś.. - wyjaśniła nieco ciszej. Biorąc pod uwagę jego impulsywność i to co się działo w barze, to jakoś jej nie zaskoczył tą informacją. Miała już jakiś obraz Kruka na podstawie tego jak się zachowywał. Oczka jej rozbłysnęły fascynacją gdy potwierdził jej domysły, tego gdzie mieszkał. "Może kiedyś by mi pokazał miasto.." przemknęło jej przez myśl.
Przechyliła lekko głowę w bok słysząc jego komentarz odnośnie miasta, zamrugała parę razy. - Um.. ale masz czerwone oczy.. jak łowcy.. więc nie do końca możesz chyba ukryć to że nie jesteś człowiekiem.. - skomentowała i aż zrobiła krok w tył widząc jak mężczyzna się zmienia na jej oczach. Rozdziawiła usta zaskoczona efektem końcowym. - Wow.. możesz latać? - spytała nagle i zbliżyła się o krok. - Ale szkoda twoich ubrań.. - powiedziała po chwili, miała co prawda na sobie jego płaszcz więc pół biedy raczej, czego raczej nie mogła powiedzieć po podartej na plecach koszuli. Uśmiechnęła się do siebie delikatnie.
- Każdy ma swoje granice.. nigdy nie wiesz czy swoim zachowaniem nie sprowokujesz kogoś do ataku.. w tych czasach chyba każdy ma swój własny kodeks którego się trzyma.. albo nie ma go wcale i przed takimi wariatami się raczej ucieka.. - stwierdziła spuszczając nieco głowę w dół.
- Pewnie ma jakieś znaczenie.. nie znam go co prawda.. ale brzmi ładnie.. i to mi wystarczy.. - odpowiedziała na jego pytanie. - Czy to ważne ile osób je zna do tej pory? Zawsze możesz innych korygować.. albo zostawić je dla mnie na wyłączność.. - dodała szczerząc się do niego z zadowoleniem.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Kruk wysłuchał wszystkiego co dziewczyna ma do powiedzenia, nie przerwał jej ani na moment, lecz na końcu jej wywodu podszedł do niej i wyciągną zza pazuchy ciemne okulary "Lenonki" z oprawkami zasłaniającymi boki w taki sposób, że nikt nie był w stanie zobaczyć jego oczu.
- W kontekście oczu te okulary wystarczają mi w 100% by bez przeszkód poruszać się pomiędzy zwykłymi ludźmi niezauważony. Jakże proste, a jeszcze bardziej skuteczne, nieprawdaż? - Cóż taka banalna sztuczka, a działa. To jedynie kolejny dowód na to, że bardzo często prostota góruje nad złożonością.
- Nie lubię latać - Powiedział zimno nie wspominając o tym czy nie lubi latać o własnych siłach czy za pomocą czegokolwiek lub kogokolwiek innego. Respekt przed wysokością był czymś czego Kruk się nie wstydził. Uważał się za "człowieka" twardo stąpającego po ziemi, podkreślając "stąpającego".
- Nie przejmuj się ubraniami kwiatuszku. W domu mam jeszcze ich spory zapas, więc nie masz się czym martwić. Cóż drogą handlu również nabyłem kilka damskich ubrań by sprzedać je dalej, ale jakoś nikt nie jest nimi zainteresowany. Chciała byś może rzucić na nie okiem? Może coś ci się spodoba. - Przynęta rzucone, teraz pytanie czy "rybcia" da się złapać na nią i ruszy razem z nim do Kanałów. Cóż prawdopodobnie dowiemy się tego już bardzo niedługo.
- A co do granic to uważam, że istnieją takie, które istoty rozumne powinny przesuwać, lecz również są takie których naginać nie wolno. Te korygowalne to np: granice fizyczne, szybkość biegania, siła fizyczna itp, ale również psychiczne takie jak lęki i słabości. Te z którymi nie należy igrać to granice moralne, które oczywiście dla każdego są inne, jeden nigdy nie zabije drugiego, a inny zrobi to bez mrugnięcia okiem tak jak ja. - Przerwał na chwilę by dokonać kolejnej transformacji zmieniając się na powrót w człowieka.
- A co do imienia to wolałbym, abyś zatrzymała je dla siebie. Chciałbym byś zapamiętała mnie takiego jakim właśnie chciałabyś mnie zapamiętać. Nie potrzebuję kolejnych wrogów, lub ludzi czujących przede mną strach. Niestety cierpię na znaczący deficyt lubi przyjaźnie do mnie nastawionych.-
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach