Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Miejsce: Speluna na Desperacji.
Czas: Kto by to pamiętał?
Uczestnicy: Łowca, lisica i kilku nieprzyjemnych skurwieli..

Rudera jak ich wiele na Desperacji. Cztery ściany, kilka małych zapyziałych ze starości stolików i obdrapany, stary drewniany kontuar pod główną ścianą. W powietrzu unosił się zapach dymu papierosowego, alkoholu i przeróżnych innych zapachów klientów. Z przykrością można było stwierdzić że większość z nich do przyjemnych nie należała, ale taka praca, nawet jeśli tylko tymczasowa.
Gdzieś musiała się zahaczyć na jakiś czas, potrzebowała miejsca do spania i normalnego posiłku. Jedyne co musiała robić w zamian to się uśmiechać do klientów i być bardzo cierpliwą. Niestety nie każdy klient był prosty w obsłudze. Pracowała tu już prawie tydzień a nadal nie umiała się przyzwyczaić do sprośnych komentarzy i nie daj boże prób macanek przed którymi starała się robić uniki podczas pracy. Wzięła głęboki wdech poprawiając czarną sukienkę w którą musiała się ubierać z rozkazu szefa speluny, nie chciała nawet wiedzieć skąd wytrzasnął taki łaszek na takim zadupiu, albo ile poprzedniczek go nosiły przed biedną lisiczką.
Godzina była już późna, i większe 'tłumy' pijaków już zdołały się ewakuować, nawet z pomocą innego barmana. Zgarnęła z blatu tacę na której miała kilka szklanek z jakimś procentowym paskudztwem i już szła w stronę stolika. Wzięła głębszy wdech i licząc w myślach powoli wypuszczała powietrze. Ferajna przy stoliku szczerzyła swoje pożółkłe kły w jej stronę coś tam mamrocząc między sobą. Czuła na sobie ten obleśny wzrok, aż dreszcz ją przeszedł po plecach. "Nienawidzę tej sukienki! Gapią się na mnie przed ten kawałek za krótkiej szmaty.." mówiła do siebie w myślach, bo nie wypada takich rzeczy mówić kelnerce w pracy. Wolną ręką złapała za skrawek sukienki ciągnąc ją nieco w dół jakby chciała ją wydłużyć chociażby do kolan! Nienawidziła tego miejsca, szefa który wykorzystywał fakt że była potrzebująca, bo płacił jej tyle żeby z głodu nie zdechła ale nie wystarczająco żeby mogła się zwolnić!
Z każdym krokiem była bliżej pijaków i gdy stanęła przy stoliku z lekkim uśmiechem, położyła uszka po sobie wysłuchując jakieś obleśne komentarze. - No w końcu! Doczekać się nie mogliśmy już! Zapomniałaś o nas? A my tak bardzo Cię lubimy! - zaczął jeden uderzając co jakiś czas pustą szklanicą po blacie. - Bardzo przepraszam.. to się nie powtórzy.. - przeprosiła dolewając każdemu po kolei do pełna źółtawej cieczy. - Usiądź z nami.. nie będziemy musieli cię wołać co chwila! - dodał jego kompan łapiąc przy okazji biedną dziewczynę za rękę gdy postawiła butelkę między pijaków. - P..proszę mnie puścić.. jj.. jestem w pracy.. - zająknęła się czując jak palce zaciskają się na jej nadgarstku do stopnia gdzie zaczęło jej to sprawiać ból. - No właśnie! W pracy jesteś.. to hops na kolanka piesku! Pana trzeba zadowolić.. - zaśmiał się rozbawiony i szarpnął ją na tyle mocno że poleciała w jego stronę z przerażeniem w oczach.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Kruk kroczył tym zapomnianym przez boga i porządnych humanoidów pustkowiem bez większego celu. Bądź co bądź lubił spacerować po tym post apokaliptycznym odludzi, ponieważ nie wiedzieć czemu ten widok uspokajał go. Szedł już od dłuższego czasu gdy natrafił na niewielką spelunę, w której okoliczni opoje oddawali się piciu swoich ulubionych trunków. Cóż Wymordowany postanowił, że i on chętnie by się czegoś napił, taka dola alkoholika, bar przy drodze powoduje suchość w gardle, a że nie biedował to mógł sobie pozwolić na kilka głębszych.
Przekraczając drzwi "przybytku" jego nozdrzom natychmiast dał się we znaki odór ludzkiego, zjełczałego potu wymieszanego z dymem tytoniowym oraz zapachem pędzonego chyba na szczochach bimbru. Jednym słowem syf, syf i jeszcze raz syf, jednak w każdy takim miejscu znajdzie się jakaś perełka, a tutaj była to śliczna kelnereczka, która obecnie była napastowana przez jakieś dwa ochlajpyski, które ewidentnie nie wiedziały jak powinno się traktować damę. Cóż Łowca co prawda miał słabość do pięknych kobiet, lecz to nie znaczy, że ma jak rycerz w lśniącej zbroi biec każdej białogłowej na ratunek, gdy ta choćby zapiszczy z błachego powodu. Taki zawód kelnerki, goście będę próbowali nagabywać po alkoholu, a zwłaszcza w tak kłusym stroju jaki miała na sobie lisołaczka. [color=green]- Kurwa, czy ja zawsze muszę znaleźć się w takim miejscu i w takim momencie? /color]
Po tej myśli szybko podszedł do stolika przy którym siedzieli molestatarzy i wymierzył prostego w szczękę tego, który zmusił dziewczynę by ta usiadła mu na kolanach. Ułamek sekundy, a nos drugiego miał niemiłe spotkanie z łokciem Kruka.
- Pani chyba powiedziała, że jest w pracy, tak? A z tego co mi się wydaje to dziwki tu nie pracują. - Gdy to mówił uderzył tego drugiego, lecz tym razem kuflem w twarz. Szkło rozsypało się w drobny mak, a napastnik padł pod stół bez przytomności.
- Zostawisz Panią, czy też mam ci dobre maniery wtłuc do głowy?- Po tym zdaniu pozostały z opojów puścił kelnerkę i wstał wyciągając pięści do ataku w pokraczny sposób. Tych dwóch było już zbyt pijanych by mogli sprawić Wymordowanemu jakikolwiek problem, więc bez większego zastanowienia zamachnął się nogą i kopnął z pół obrotu pozostałego napastnika w szczękę. To był koniec walki. Obu pijaków leżało na deska nieprzytomni, tak się kończy gdy zbyt dużo alkoholu szumi w głowie, a ciało zaczyna drętwieć uniemożliwiając walkę z choćby najsłabszym przeciwniekiem.
- Nic się Pani nie stało?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To był ten moment. Ten idealny moment żeby przydzwonić nachalnemu pijakowi w zęby! Problem w tym że Sei nie była kimś kto umiał walczyć! Wielokrotnie brak tej umiejętności już ją dziabnął za tyłek a ona nadal brnęła przed siebie w dość pacyfistyczny sposób. Czy ona się kiedyś nauczy sztuki przetrwania?!
Już czuła powiew procentowego oddechy przy twarzy, spięła się i o bogowie, usłyszała nagle obcy głos kogoś kto stanął w jej obronie! Opatrzność nad nią chyba dzisiaj czuwała. Kątem oka zerknęła na wysokiego mężczyznę, co prawda nie wyglądał na rycerza w lśniącej zbroi, ale w tych czasach trzeba było brać co się dostało z pocałowaniem ręki. Kiwnęła głową na potwierdzenie jego słów. Pisnęła cicho zaskoczona przemocą mającą miejsce na jej oczach, a może dlatego że to się działo tak nagle że nie miała okazji zareagować w inny sposób.
Poderwała się gwałtownie gdy tylko została puszczona przez ostatniego pijaka. Dwa zwinne kroki i już stała za swym bohaterem. Zasłoniła dłońmi twarz gdy zobaczyła jak słaniający się na nogach łajdak rusza do ataku. Nie chciała tego widzieć, nie chciała żeby temu miłemu mężczyźnie coś się stało. "Mamy na zapleczu apteczkę w ogóle?!" zdążyła jedynie o tym pomyśleć zanim usłyszała głośniejszy huk zderzających się z podłoga zwłok. Rozsunęła palce jednej dłoni zerkając przez szczelinę na obraz przez nią. Odetchnęła głośniej z ulgą widząc że Łowca stoi tak jak stał, a na podłodze leży oprych, który jeszcze przed chwilą ją trzymał za rękę. Wzdrygnęła się i od razu zrobiła krok w stronę nieznajomego. - Mi nic nie jest.. a Tobie? - od razu spytała z troską w głosie i obleciała go wzrokiem żeby sprawdzić jego stan. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze z ust. - Bardzo dziękuję za pomoc! Gdyby nie Pan.. to on.. to pewnie.. - umilkła lekko się przed nim kłaniając z wdzięczności. Nie chciała tego mówić na głos, chyba nawet by jej to nie przeszło przez gardło. - Um.. t.. to może coś do picia?! Na mój koszt! - zaoferowała pokazując mu gestem dłoni jakiś wolny stolik i kilka miejsc przy barze. Nie ma to jak się jeszcze zadłużyć u szefa na koszt obcego typa! Ale lepszy taki dług niż traumatyczne przeżycie z jakimś obleśnym moczymordą!
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Dziewczyna wydawała być się przerażona zaistniałą sytuacją, lecz dla Kruka był to co najmniej chleb powszedni. Być może nie był etatowym rycerzem w lśniącej zbroi, lecz przemoc była właśnie jego żywiołem. Lubił gdy krew lała się gęstymi strumieniami, gdy jego przeciwnicy padali jeden po drugim, gdy ból wykręcał twarze wrogów w nienaturalny sposób. Tutaj jednak miała miejsce jedynie niewielka sprzeczka, z której nie było innej opcji niż wyjść z obronną ręką.
- Nic mi nie jest. - rzucił bezpłciowo, tak jakby nic się nie stało, bo koniec końców nic wielkiego się nie stało. Wymordowany dał w mordę paru pijaczynom, którzy w tym stanie prawdopodobnie nie poradziliby sobie z nastoletnim człowiekiem, którego doświadczenie bojowe kończyło się na drobnych przepychankach z rówieśnikami.
- Nie masz mi za co dziękować miła Pani. To jedynie zbieg okoliczności, że akurat tutaj trafiłem, a z natury nie lubię jak ktoś za bardzo naprzykrza się kobiecie. - Na jego twarzy pojawiło się coś w stylu ciepłego uśmiechu, który miał dodać dziewczynie otuchy, lecz wyszedł dziwny grymas. Kruk nie był mistrzem okazywania uczuć innym.
Kelnerka swoją drogą była śliczna, przyćmiwała urodą nie jedną kobietę i nikogo raczej nie zdziwiło to, że pijacy ją zaczepiali. Kto by nie zaczepił jakby miał okazję, prawdę mówiąc to i Wymordowany stłukł opojów tylko po to by zwrócić jej uwagę na swoją osobę. Uwielbiał towarzystwo pięknych niewiast, a lisica właśnie taka była.
- Nie musi Pani za mnie płacić, ale w ramach podziękowania za ten drobny czyn mogłaby mi Pani zdradzić swoje imię i usiąść ze mną na drinka. - Być może było to niegrzeczne z jego strony i trochę chamskie zapraszać ją do stolika mimo, że jeszcze chwilę temu "perswadował" napastnikom, że owa piękność pracuje i nie ma czasu na bratanie się z nimi. Cóż spróbować było warto.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie była ekspertem w walce w zwarciu, więc nie wiedziała czy ataki były wyprowadzane niechlujnie czy może pełne finezji. Widziała jak jeden pijak po drugim padali na stół czy tam na brudną, lepiącą się od alkoholu i nie tylko podłogę. Teraz w powietrzu unosił się jeszcze dodatkowo zapach krwi typa z rozkwaszonym nosem. Jej szczęście że dziwnie ubrany jegomość był przejazdem w okolicy i akurat go suszyło!
Zdecydowanie pierwsze słowa mężczyzny przyniosły jej ulgę, nic mu nie było! To było chyba teraz najważniejsze. Potarła dłonią nadgarstek na którym pewnie niedługo pojawi się brzydki siniak. Wzdrygnęła się na taki rodzaj pamiątki po tym zajściu. Nie dość że stanął w jej obronie to jeszcze dobrze wychowany. Doceniła nawet ten dziwny grymas malujący się na jego twarzy. Zdawał się współgrać z aparycją mężczyzny. - Miło mi to słyszeć.. że są na świecie jeszcze przyzwoite osobistości.. zwłaszcza wśród tego całego zepsucia.. - dodała od siebie prowadząc go do miejsca jego wyboru. Zgarnęła zwinnie kilka pustych szklanek ze stolika co by zrobić miejsce dla Łowcy. Złotej barwy ślepia wlepiły się w jego twarz gdy zaproponował drinka i przez chwilę tak stała zastanawiając się jakie ma opcje. Rozejrzała się po lokalu, był prawie pusty o tej porze, jedynie niedobitki alkoholików jeszcze się kiwały nad szklankami z trunkiem. - Umm.. imię tak? - powróciła wzrokiem do miłego pana. - Mam na imię Seiyushi.. - powiedziała z miłym uśmiechem. Mało kto pytał o to, a ci co już próbowali się spoufalać dostawali odmowę udzielenia informacji. Dżentelmen o czerwonych ślepiach jednak sobie zapracował na to, więc nie miała większych oporów żeby mu zdradzić tą informację. - Za godzinę kończę w sumie zmianę.. może wtedy bym się dosiadła, bo inaczej będę mieć problemy.. - wyjaśniła nieco ciszej. Po czym docisnęła szklanki do piersi żeby jej się nie wyślizgnęły z rąk. - W między czasie przyniosę może coś do picia.. na co ma pan ochotę? - spytała jeszcze z zadowoleniem w głosie.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Piękna, miła, dobra maniera, zupełnie tutaj nie pasowała, ale niestety takie czasy nastały w tym chorym świecie. Nikt nie mógł nic na to poradzić, że niesprawiedliwość na świecie wzmogła się co najmniej pięciokrotnie. Gdy szli do stolika przyglądał się jej uważnie. Patrzył na jej lśniące futerko, czuł przyjemny zapach jej ciała oraz bacznie obserwował każdy ruch jej ciała. Zauważył nawet, że delikatnie, lecz z gracją kołysze biodrami prowadząc go do obskurnego stolika, który natychmiast zaczęła sprzątać.
- Ciekawe imię Seiyushi. - Czy to był komplement? Cóż czasem ciężko rozgryźć tego gościa, co siedzi mu w głowie tak naprawdę wie tylko on.
Słysząc propozycję spędzenia godziny w owej spelunie w wyczekiwaniu na Sei być może nie był najlepszym co Kruk mógł w tym czasie robić, lecz jego alkoholizm zaczynał doskwierać coraz bardziej, a nie licząc lisicy lokal miał jeszcze jeden plus - alkohol.
- Wiem, że to raczej nie możliwe, ale chciałbym whisky z lodem - Powiedział z cieniem nadziei w głosie. Wiedział jednak, że tutaj w Desperacji nie pija się takich rzeczy, ba w Kanałach nie jest to codzienność, lecz krwiopijca uwielbiał whisky, a jego ulubionym było orzechowy trunek z mlekiem i lodem. Cóż marzenia by ktoś mu coś takiego tutaj zaserwował, ostatni raz miał przyjemność pić taką mieszankę M-3 gdy był na misji, zapłacił niebotyczną, dla mieszkańca Kanałów, sumę lecz uważał, że było warto. Od czasu do czasu każdemu należy się odrobina przyjemności i luksusu, prawda?
- Mógłbym mieć prośbę? Moglibyśmy przejść z "per pani/pan" i mówić sobie po imieniu? - Dla normalnych ludzi było to naturalne, lecz Wymordowany miał problemy z zawieraniem nowych znajomości. Z reguły był oschły i nieczuły przez co zrażał do siebie większość, dlatego musiał uciekać się do szarmanckich metod
- Jestem Kruk.- Rzucił tak jakby powiedział jakieś plugawe przekleństwo. Te przezwisko nadał mu wieśniak, którego sam zainteresowany nawet zbytnio nie pamięta, ponieważ zabił go za to. O ironio nie pamiętać swojego imienia, a człowiekowi nadającego ci nowe skręcić kark tylko dlatego, że spodziewało się czegoś innego niż "Kruk", ponieważ masz czarne włosy.
- Poczekam tą godzinę,nie chcę sprawiać większych problemów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się miło słysząc komentarz odnośnie jej imienia. - Mama była bardzo kreatywna.. - dodała z lekkim rozbawieniem w głosie. Zdarzały się osoby, które myślały że białowłosa pochodziła niegdyś z M3, biorąc pod uwagę jej imię. Nic bardziej mylnego, dziewczę urodziło się już takie. Jak się ma rodziców wymordowanych to raczej nic innego z nich nie wyjdzie. Poruszyła lewym uszkiem i zerknęła w stronę jednego ze stolików. Kolejny klient był gotowy do wyjścia, ledwo się podnosząc z krzesła na którym zalegał od dłuższego czasu. Od razu jednak wróciła spojrzeniem do najnowszego klienta tej speluny. Słysząc zamówienie już się uśmiechnęła przepraszająco. - Umm.. Whisky jest.. ale.. lodu nie wyczaruję.. - w głosie dało się wyczuć nutkę żalu. Taki porządny klient a nie mogła nawet spełnić jego prośby w pełni. Zaniosła brudne szklanki za ladę i po chwili coś tam szepnęła barmanowi. W między czasie wypolerowała jedną ze szklanek co by się ładnie błyszczała. Pomknęła do klienta który już się zbierał prawie do wyjścia. Nawet była na tyle miła żeby pomóc mu doczołgać się do drzwi po tym jak zgarnęła zapłatę za ostatnie zamówienie. - Proszę na siebie uważać.. - powiedziała jeszcze na odchodne i wróciła do baru po szklankę z bursztynowej barwy cieczą. Nachyliła się nad nią i zaciągnęła lekko zapachem żeby sprawdzić czy to aby dobre zamówienie. Wcięła ją w dłoń i ruszyła do stolika. - Proszę.. - podała mu szklankę z uśmiechem. Słysząc prośbę przechyliła lekko głowę w bok. - Skoro już zdradziłam komuś swoje imię.. to nie widzę problemu by go używał.. jeśli ci wygodnie możesz mi mówić Sei.. - dodała po chwili. Stała przez chwilę czekając aż mężczyzna sam zdradzi jej swoje imię. No i padło. Zamrugała ewidentnie zaskoczona informacją. - Kruk? - powtórzyła niepewnie zaraz po nim. "W sensie.. że jak ten ptak? Czy ja to źle wymawiam?" przemknęło jej przez myśl. - Brzmi trochę jak.. pseudonim.. ale.. ja się nie znam.. - skomentowała starając się jakoś usprawiedliwić swoje zaskoczenie. Zdawało jej się że nawet użyła dobrego argumentu.
Znowu została pozytywnie zaskoczona faktem że mężczyzna nie ma nic przeciwko żeby poczekać aż lisiczka skończy pracę. A może właśnie tego jej było trzeba?! Dobrego towarzystwa po godzinach pracy? Zawsze to jakaś miła odmiana od rutyny, która się ciągnie za nią od kilku dni. - Czas szybko zleci, a jakbyś mnie do czegoś potrzebował to wystarczy że zawołasz czy nawet machniesz ręką, będę cię miała na oku.. - dodała puszczając mu przy okazji oczko i poszła sprzątać stoliki poległych w boju z alkoholem dzielnych żołnierzy..
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Szklanka, która właśnie pojawiła się na stole była pełna tego czego Kruk właśnie się spodziewał. Dziewczyna pewnie nawet nie miała pojęcia, że to co wydawało jej się whisky wprawdzie było tanim bimbrem, który jedynie kolorem i zapachem przypominał szlachetny trunek. Wymordowany jednak postanowił nie komentować tego i jedynie podziękował skinieniem głowy.
- Nie znam swojego prawdziwego imienia. - Skwitował stwierdzenie Sei zimnym jak lód głosem. Było to bowiem drażliwe dla Łowcy. Nie posiadanie tożsamości, być może nie było to wielce uciążliwe w świecie, w którym przyszło mu egzystować, lecz było obciążające psychicznie. Przecież każdy ma imię, rodziców, rodziny, krewnych, a jeśli nawet nie żyję to na pewno jakichś miał. Czy Kruk miał kiedyś rodzinę? Pewnie tak, lecz sam nie był w stanie ze 100% pewnością odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie pamiętał nic ze swojej przeszłości. Prawdopodobnie spowodowane było to wirusem X, który również spowodował jego mutacje
-Mam nadzieję, że czas szybko zleci, jestem bardzo cierpliwy ale mimo to nie lubię czekać. - Cóż będąc mordercą trzeba być cierpliwym, wiąże się to z przeżyciem oraz skutecznością. Każdy wie, że snajper na oddanie idealnego strzału czasem musi czekać długie godziny mimo iż ma swój cel na muszce i mógłby w każdej chwili nacisnąć spust. Jednak w tym przypadku na końcu oczekiwania będzie inne zakończenie. Dużo bardziej przyjemne, przynajmniej taką nadzieję miał Łowca, zastanawiał się czy lisica spędzi z nim chwilę czasu tylko dlatego, że uważa to za swoją powinność chcąc podziękować za ratunek, czy jednak zrobi to z chęcią i być może na drinku w barze ta znajomość się nie skończy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zaskoczył ją tą odpowiedzią. Imię brzmiało dziwnie, a teraz się okazało że to nawet nie było jego prawdziwe imię. Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Lodowaty ton jakim się przy tym posłużył nieco ją zniechęcił do kontynuowania rozmowy w tym kierunku. "Chyba uderzyłam w czuły punkt.." przemknęło jej przez myśl. Może chwila ze samym sobą i odrobiną alkoholu mu nieco poprawi humor.
Od kiedy zostawiła go samego ze szklanką procentowego napoju, ruszyła do pozostałych obowiązków. Trzeba było poznosić brudne szkło, przetrzeć stoliki, poprawić krzesła, przetrzeć blat kontuaru i pożegnać ostatnich przytomnych bywalców speluny. Biegając po całym lokalu, jak obiecała, co jakiś czas zerkała w stronę Łowcy, czy czasem czegoś mu nie było potrzeba. Może dolewki, bo wątpiła żeby ta jedna szklanka mu starczyła na godzinę.
Zdążyła przyjąć zapłatę od ostatniego klienta i zamknęła drzwi lokalu na spust, zostawiając siedzącego wybawiciela przy stoliku. Barman się zdążył zawinąć do siebie i zostali sami. Dziewczyna zdjęła fartuszek, umyła łapki i przebrała się w swoje kimono. Od razu czuła się lepiej, zrzucając z siebie te skąpe, przesiąknięte zapachem knajpy szmaty. Wyszła zza lasy w ręce trzymając szklankę z wodą i w drugiej czystą szklankę i butelkę z jakimś brązowo bursztynowym płynem. W pół litrowej butelce było może 2/3 trunku. Podeszła do stolika i postawiła przed nim zamkniętą flaszkę. Dla siebie miała szklankę z wodą. Usiadła na krześle na przeciwko niego. - W czasie pracy muszę serwować to co mi daje barman.. ale.. on już skończył swoją zmianę.. Lokal jest zamknięty.. więc nikt się nie dowie.. - powiedziała z figlarnym uśmiechem. Odkręciła butelkę i zapach wieloletniej Whisky od razu połechtał nozdrza obojga. Nalała mu do nowej szklanki, zalewając ją w jednej trzeciej i podsunęła bliżej mężczyzny. - To w ramach mojego podziękowania.. - dodała i zakręciła butelkę. Sama rozsiadła się wygonie na skrzypiącym krześle i upiła łyk wody. - Chcę o coś spytać.. umm.. trochę nie wiem jak to zrobić.. - zaśmiała się trochę nerwowo. - Czemu.. 'Kruk'? - po krótkiej chwili bicia się z własnymi myślami, postanowiła jednak spytać. "Najwyżej mnie zje za to pytanie.." dodała już w myślach. Ciekawość kiedyś ją zabije.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Podczas tej godziny Kruk wołał do siebie Sei jeszcze kilka razy, a to prosząc o dolewkę tej ochydy, którą ktoś chyba przez pomyłkę nazwał whisky, a to prosząc o popielniczkę, ponieważ naszła go ochota by zapalić papierosa. Nie chciał jej zbytnio przeszkadzać w pracy, chciał pokazać, że umie czekać. Wyszedł z założenia, że gdy nagroda jest doceniona już przed jej otrzymaniem to sama w sobie staje się jeszcze lepsza. Dopalał właśnie jednego z papierosów, gdy lisica usiadła obok niego po skończonej zmianie i zaczęła zadawać trudne pytania. Dobrze, że dla poprawy nastroju przyniosła coś co tym razem należało do szlachetnych trunków.
- Jestem wdzięczny za ten miły gest, lecz nie chciałbym sprawić ci przez to problemów. - Lecz dobrze nie skończył swojego zdania, gdy z zaplecza wyłoniła się męska postać z grymasem złości na twarzy krzycząc od progu
- Ty mała szujo, kto ci pozwolił rozdawać moją najlepszą whisky byle przybłędzie, co? A zaplacił chociaż za poprzednie, które wypił? Jak śmiesz robić takie rzeczy za moimi plecami ty gnido! To ja cię przyjmuję do swojego lokalu, daję ci pracę, a ty jeszcze mnie na dodatek okradasz?! - Kończąc te zdanie wyciągnął zza lady dwururkę i wymierzył w siedzących przy stoliku "nieludzi"
- Mówią na mnie Kruk z powodu koloru moich włosów oraz ponieważ kruk jest złym omenem. Większości ludzi nie przyniosłem w życiu nic dobrego. - Powiedział suchym tonem olewając mężczyznę mierzącego ze strzelby. Ten jednak nie miał zamiaru dać się po prostu olać.
- Zamknij się gnoju! Kim ty w ogóle kurwa jesteś żeby mnie lekceważyć co?-
Wymordowany jedynie westchnął przeciągle i powiedział
- Kimś kto się nie boi gbura o aparycji przygłupa ze strzelbą w ręce. - Na tym słowa się skończyły, ponieważ Łowca wyciągnął zza pazuchy swojego Jackala i wycelował prosto w głowę gospodarza. Co prawda Kruk wypił kilka głębszych, ale w jego przypadku działało to na jego korzyść. Wymordowany był alkoholikiem, a lekki rausz jedynie poprawiał jego zdolności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

I już się miało robić miło i przyjemnie. Obsługiwanie pijaków dobiegło końca, mogła w końcu usiąść i odsapnąć po całym dniu ciężkiej pracy ze zboczeńcami i wariatami. Tak przynajmniej jej się zdawało. Wrzask dobiegający z kierunku zaplecza sprawił że futro jej się zjeżyło nieco na ogonie. Uszy od razu położyła po sobie. - J..ja.. - zająknęła się podrywając się z krzesła na równe nogi. Nie spodziewała się wizyty właściciela, w ciągu tego tygodnia widziała go może dwa razy. Spojrzała pospiesznie na łowcę, który nic sobie nie robił z typa mierzącego w nich ze strzelby. Lisica podniosła rączki w geście kapitulacji, nie potrzebowała się jeszcze dodatkowo wylizywać z ran postrzałowych. - T.. to nie porozumienie.. - wydukała drżącym głosem.
Widząc jak Kruk wyjął swoją broń i wymierzył w szefa lokalu aż zbladła. Ktoś stąd wyjdzie o własnych nogach a kogoś będą ciągnąc za kończyny. Powoli się odsunęła z linii strzału. Mężczyzna zza lady przekierował lufę w kierunku Kruka widząc jak ten ma go na muszce. - Ty mi kurwiu będziesz tą pukawką wymachiwał w moim własnym lokalu?! - Warknął oddając pierwszy strzał w pobliski stolik a następnie przeładował i wymierzył w Łowcę. - Wypierdalaj stąd bo nic z ciebie nie zostanie! I zabieraj mi stąd tą dziwkę zanim jej nie podziurawię! - ryknął jeszcze głośniej łypiąc na lisicę. Mogłaby przysiąc że jeszcze chwila a pulsująca żyłka na jego skroni sama pęknie zanim mężczyzna pociągnie za spust po raz drugi.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach