Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Olivia Ikeru | szerzej znana jako Livv
kobieta | na oko z 26 lat, na karku 104
pirotechnik, saper | Desperacja, Smocza Góra
Drug-on | Salamandra
Wymordowany | Nosiciel

the roof is on fire, we don't need no water, let the motherfucker burn Sd4FQeN

Urodziłam się martwa. Jakby nie patrzeć. Zabiłam też przy tym swoją matkę, lecz ojciec nie miał mi tego za złe. Wszak zgodziła się ponieść wysoki koszt dla jeszcze wyższego celu. Poświęcenie, do diaska. Ojciec miał plan. Wizję. Nie mógł wprowadzić go w życie z nikim innym niż pierworodne dziecko. Dlaczego? A bo tak sobie umyślił. Tak czy siak było to całkiem bezczelne z jej strony -  zostawiać mnie z nim samą, jednak nie chowam urazy. Któż nie chciałby się wynieść z Desperacji raz na zawsze? Pewnikiem zaledwie ci, którzy długo, długo nie wychynęli nosa poza nią. Nieszczęśnicy. Czyli przykładowo ja. Ojczulek pragnął zebrać trupę cyrkową. "Będziemy rozrywką. Jak kiedyś karły, zdeformowani albo zdeformowane karły. Będziemy ich zabawiać. Wkrótce zatańczymy jak nam zagrają, te bestie za murami! Ale melodia będzie słodka dla uszu, będziemy gotowi czerpać z tego przyjemność. Przyjdą po nas i ucieszonych wystawią na pośmiewisko". Tak przekonująco przemawiał do garstki zgromadzonych umorusanych oblicz, nawet pamiętam. Gdy pytałam o jakie bestie mu chodzi odpowiadał, że takie jak mama. Oraz dawniej on, co przyznawał wzdragając się, jakby zawiało mu zgniłym jajem. Gładko poszło, dał im wszystkim nadzieję, więc zaczęli ćwiczyć. Rozmaitości - od chodzenia po linie do wyswobadzania się. Na tyle na ile pozwalały warunki. Czesał mnie tak, by zakryć rogi, które mi po nim wyrosną. Sęk w tym, że jak bardzo nie wypatrywałby oznak mutacji, w mojej prezencji nie zachodziły żadne spodziewane zmiany. Zasięgnął informacji i ku autentycznemu przerażeniu dowiedział się, że nie będzie ze mnie zarażonego z prawdziwego zdarzenia. Jakby dostał obuchem! W ten sposób rodzic został pierwszym, którego zawiodłam. Absolutnie nie ostatnim. Nie nadawałam się już na atrakcję. Co mi pozostało? Żeby jego osobista porażka nie kręciła się pod nogami stwierdził, że muszę popracować nad siłą woli, jeśli chcę przynajmniej wyginać spojrzeniem tę jedną jedyną łyżkę w naszym zanadrzu. Postawił przede mną świecę, której choćby skały srały miałam nie spuszczać z oka. Bite kilka dni wlepiania się w kawały wosku aż ktoś z tego tałatajstwa nie zgasił płomienia gołymi palcami. Czad. I ja tak nie zrobię? Niech tylko podkasam rękawy... Niniejszym dostałam jobla, niewiele później ogień stał się moim niezastąpionym sprzymierzeńcem. Na przestrzeni czasu nauczyłam się jak się z nim obchodzić. Czy raczej to on nauczył mnie jak się z nim obchodzić, oczywista niebezboleśnie. Konstruuję i dekonstruuję materiały wybuchowe czy dymotwórcze. Mniej lub bardziej zawiłe. W związku z tym dysponuję wiedzą z pogranicza chemii i fizyki. To nie tak, że zdaję się na wyczucie. W każdym razie nie tak często.  Swe tajniki zabiorę ze sobą do grobu. Jakiego znowu grobu, powiadacie? Nieważne, nie ma bata, że się nimi z wami podzielę. Za to zdradzę wam, że jestem zamachowcem i połykaczem ognia w jednym. Po tym jak ojciec spostrzegł moje zapalenie się (rozumiecie) do tego właśnie żywiołu, wpadł na to, że wyszkoli mnie w... Co sądzicie? Co mógł wydumać? Ano, taniec z ogniem. Dosłownie. To jest nie on, jego przyjaciółka. Dzięki niej nie ruszam się jak słoń w składzie porcelany, ba, potrafię dzierżyć płonące przedmioty i wyczyniać wygibasy, chuje muje, dzikie węże. Nie, nie pokażę teraz. Zaręczam, gdybym nie preferowała wspomagania moich smoczych łotrzyków swoimi wyrobami to kto wie jaką rozwinęłabym karierę! Oprócz tego zwiększona czujność i tężyzna, a także wyostrzone zmysły - zaszłabym hen, daleko! Nie ma wątpliwości. Tylko co mi po tym, skoro byłoby drętwo jak cholera. Zero rozlewu krwi ani nic, a nie ma to jak sobie pooglądać. Hmm, wspominałam, że brzuchomóstwo nie jest mi obce? Ale nie ma mowy o pacynkach. Czemu? Dobra, to wygląda tak, że dygoczę ze strachu na samą myśl o humanoidalnych wytworach - manekinach, lalkach, androidach, ciemności, ostrych narzędziach, tego, że jednak przeobrażę się w nierozumne zwierzę, braku możliwości otworzenia gęby do kogokolwiek- Ach, popłynęłam. Do manekinów mogę wyłącznie celować. Białej broni nie ruszam. Trafiłabym w tętnicę. Swoją własną. Niestety muszę niekiedy współpracować z androidami. Ogólnie mojej pogardy starczy dla każdego, a w szczególności dla aniołów i ich bożyszcza oraz wyznawców Ao czy jak mu tam. Nie umiem spojrzeć na nich jak na osoby przy zdrowych zmysłach. Z uwagi, że zdarzają się wśród Smoków muszę dawać na wstrzymanie. Albo i nie. Raz w życiu trzymałam spluwę w rękach, mianowicie gdy ojciec rzucił się na mnie, kompletnie postradawszy ochłapy ludzkiej świadomości. Bez zastanowienia wyszarpałam ją zza jego pazuchy, po czym pociągnęłam za spust. Jasne, że była naładowana. Wymieniłam go za trochę prowiantu. W sensie gnata, nie starego. Wtedy jeszcze wcale nie przemknęło mi przez głowę dołączanie do Drug-on... Co z wami, czemu się trzęsiecie? Czy wy się śmiejecie? Ja pierdolę, zawsze to samo. Wziął się człowiek wybebeszył... znaczy uzewnętrznił, a ci biorą to za zmyśloną na poczekaniu historyjkę. Moja wina? No i co z tego, że ciągle tak żartuję? Można się pogubić? Nawet mi was nie żal. Wiecie jak ze mną jest, hę? CH₄ - wystarczy iskra. Jestem narwańcem, mówię co mi ślina na język przyniesie zanim zdążę pomyśleć, z reguły nie odpuszczam. Za wbicie noża w plecy uznaję wyłącznie jedno wyjście - dekapitacja. Chyba że taki ktoś ewidentnie wyrazi skruchę, wówczas w porządku - defenestracja. Gdy ktoś nadepnie mi na odcisk nie interesuje mnie "bycie ponad" tym kimś. Mogę podłożyć bombkę, mogę podłożyć świnię. Jasne, mądrzejrzy ustępuje... W buty sobie wsadźcie tę gadkę! O, często się unoszę. Czasem mam powód. Cóż, nie zamierzam nic tuszować. Życie jest na to stanowczo za krótkie. Dokładnie, to długowieczne również! Bez obsłonek, to zbędne. Ale nie myślcie sobie zaraz, że mam je, to życie, za zajebiście wartościowe. Nic bardziej mylnego. Nie jest mi wszystko jedno, niemniej w gruncie rzeczy nie mam nic do stracenia. To dopiero robi ze mnie kamikaze, co? Owszem, jestem nihilistką, ale nie sztywniakiem. Co to to nie. Kiedyś zwykłam powtarzać, że nie szukam zwady, sama mnie znajduje, ale nikt nie dawał wiary. Włażę w paszczę lwa i tykam podniebienie. Nie żałuję niczego. Jednak widzę więcej niż koniuszek własnego nosa. Ba, niektórzy pokusiliby się zarzucić mi nadopiekuńczość czy nawet apodyktyczność. Słusznie, czasem to nie tak, że serce mi się kraje, tylko tyle, że chcę kontrolować sytuację, ot. Trzeba zaznaczyć, że jestem zdecydowanie bardziej prostolinijna niźli wielce enigmatyczna. Nie troszczę się o bycie zagadką. Znamy się kwadrans czy kopę lat - co za różnica? Niektórzy zwą to spoufalaniem się, dla mnie to normalka. Co tam szepczecie między sobą? Ekshibicjonistka? Dajcie pokój, tępić pruderię. Że jak, są sprawy, nad którymi się nie rozwodzi tylko bierze do dzieła? Można. Byle nie z wami, matołki. Z powagą to ja traktuję moją fuchę. Działam w pojedynkę, bowiem jeśli chcesz mieć coś zrobione dobrze - zrób to sam. To nie jest zabawa. Okej, bywa. Zależy komu ujebie nogę. Albo wypali brwi. Fakt, wyglądałam bez nich komicznie, ale moje poczucie humoru nie jest wysublimowane. Że też mnie nie widzieliście! Byłam już wtedy Drug-onką, sprawdzałam niezidentyfikowaną mieszankę i akurat nie mogłam znaleźć gogli. Znów. Już miałam wydrzeć się kto opylił moje gogle za pasek suchego mięsa, nachylona nad preparatem i... A gogle miałam z tyłu głowy. Swoją drogą, notorycznie zdarza się, że mam je na jej czubku, ale i tak zawzięcie ich szukam. Jakoś z maską przeciwpyłową tak się nie dzieje, może dlatego, że muszę ją zdjąć, by rzec cokolwiek dosłyszalnego, toteż zazwyczaj noszę ją przewieszoną przez szyję. Reszta tego co mam na sobie stanowi łup lub wygraną w zakładzie. Moja górna i całkiem dolna garderoba składa się z naturalnej skóry nie ze względów estetycznych, lecz praktycznych - nie pali się ona tak szybko. To na to biorę poprawkę. I zarówno na to, by nic nie krępowało mego gibkiego ciała. Jest to parę przetartych gdzieniegdzie, wysłużonych ubrań i butów. Do tego rękawiczki, z palcami czy bez, z którymi się nie rozstaję. Nigdy. Teraz też nie ściągnę. Legenda głosi, że przyczyna tkwi w paskudnych bliznach po poparzeniu pokrywających powierzchnie obu smukłych, wolnych od drżenia dłoni. To bujda, paskudne blizny pokrywają jedynie lewą dłoń, ha. Na prawej łydce widnieje natomiast blizna po ranie rąbanej. Właściwie niewiele się zmieniłam odkąd posłałam ojcu kulkę. Ciut urosłam, jako że aktualnie mierzę 178 centymetrów. Przytyłam zawrotne kilka kilogramów i mam ich 56. Poszło w biodra. Nadal mam tyczkowate nogi i nie potrzebuję szczudeł - tak jak sugerował. Wciąż nie mam żadnej grzywki i spinam mahoniowe, długie do łopatek, zadbane dzięki, a jakże, konsekwentnemu przyżeganiu włosy tak, by nie wpadały mi do grafitowych niby stal oczu okalanych gęstymi rzęsami. Po niegdyś złamanym nosie nie ma dziś śladu, co innego w przypadku uzębienia - pod wydatnymi ustami występuje ukruszony pierwszy dolny przedtrzonowiec. Nadrabia kolczyk z kłem w lewym uchu zdobnym w nieco żelastwa. A tak w ogóle to ani odrobinę się nie dziwię, że na mój widok nie otwierają się ramiona, zaś nóż w kieszeni. Zapytacie: jak to jest, że ktoś niemal bez ustanku uśmiechnięty jest zarazem niesympatyczny? No więc... Czekajcie, przecież nie zapytacie. Przecież ten uśmiech to jawna kpina. I ten sprężysty, dziarski krok. I pstrykanie palcami. Naprawdę nie szkodzi, że wyleci wam z głowy cała ta moja paplanina. Niezła ta kelnerka, podoba mi się. Haha, wiedziałam, że zerkniecie TAK OKROPNIE DYSKRETNIE. Doleję wam, nie?
Rozległo się donośne „Chwileczkę, to ja tu jestem barmanem!”

the roof is on fire, we don't need no water, let the motherfucker burn K8nRABf


Ostatnio zmieniony przez Livv dnia 27.07.18 23:18, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wszystko okej, tylko widzę, że poza bonusami rasy, posiadasz 4 umiejętności, choć w przypadku wymordowanych dozwolone jest posiadanie 3. Musisz zrezygnować z jednej.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rzeczywiście, pokiełbasiło mi się. Nie ma już wzmianki o walce wręcz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

✕ AKCEPT.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach