Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Z każdą chwilą noc ta podobała mu się bardziej i bardziej. Wszystko zdawało się układać w sposób idealny, wręcz zbyt idealny - poczuł się trochę jak marionetka, za której sznurki pociąga fatum, jakby on i dziewczyna odgrywali pewne, z góry narzucone im role. Jakby ich spotkanie musiało, po prostu musiało się wydarzyć i każdy jego krok będzie nie jego wolą, a dawno wyznaczoną mu drogą. Poddał się kompletnie temu zadziwiająco wyzwalającemu uczuciu, czując jak uśmiech ekscytacji wstępuje na jego lico. To jest jego rola. Podobało mu się to.
Przybliżył się do Googly, nie protestując, a wręcz napawając się jej dotykiem, gdy ta podała mu magiczną substancje. Zawsze był ciekawy smaku mleka makowego i ku jego zdziwieniu, roztwór okazał się zaskakująco słodki i przyjemny w smaku.

Momentalnie czas jakby zatrzymał się, a wszystko stało się tak dokładne i wyraziste, a zarazem nierealne i oddalone. Świat przemienił się we wspaniałe miejsce, a chwila ta zdawała się mieć cenę płynnego złota. Chłopak przymknął chwilę, rozkoszując się euforią ogarniającą jego ciałem. Każdy centymetr jego materii zdawał się być w kompletnej zgodzie z otaczającym go światem. Al nie był w stanie powstrzymać rozweselonego chichotu, który cisnął mu się na usta. To jest życie. Ten moment. Nic poza nimi nie istniało.

Bez maski poczuł się o wiele swobodniej, jakby metaforyczna bariera między nimi została pokonana. Nie widział więc lepszej opcji niż odwzajemnienie gestu - przysunął się do niej więc jeszcze bliżej, chłonąc przez chwilę bliskość jej ciała, po czym uwolnił i ją zdecydowanym, lecz delikatnym ruchem. Upuścił maskę niedbale, która upadła gdzieś na kafelki drogiej łazienki. Teraz nie było między nimi już nic.

- Przyznam, że mogę powiedzieć to samo - wymruczał spoglądając na nią rozszerzonymi źrenicami. Jego ręka, niby przypadkiem, trafiła na jej uda skąd powoli przesuwała się wyżej i wyżej. Mimowolnie przygryzł dolną wargę, mocniej zatapiając palce w jej aksamitnej skórze.
W rozżarzonych iskrach jego spojrzenia wyczytać można było ekscytacje, stanowczość, żądze. Jedyne na czym mógł się skupić to jak przyjemny wydawał mu się kształt jej ust i jak bardzo pragnie ich zasmakować. To też zrobił, przysuwając ją do siebie robotyczną ręką, łącząc ich w namiętnym pocałunku.

Kompletnie zatracił się w chwili. Liczyli się tylko oni, cały świat został sprowadzony do rozmiaru do tego pomieszczenia, a jedynymi odgłosami były ich przyspieszone oddechy oraz cichy dźwięk muzyki klasycznej dobiegającej z sali obok.
Metalowa dłoń przesunęła się z wolna po jej plecach, powoli lecz zręcznie rozwiązując ciasny gorset Nozomi. Nie będzie go niedługo potrzebować.
Przerwał ich zbliżenie tylko po to by zejść ustami nieco niżej, składając liczne pocałunki na jej szyi. Nie powstrzymywał się też przed zrobieniem jej kilku malinek, lubił mieć fizyczne dowody jego podbojów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Z przyjemnością pociągnęłaby temat fatum i przeznaczenia, zatapiając się w narkotycznych rozmyślaniach, czy aby nie są jedynie internetowymi obiektami ukształtowanymi na powierzchni 250 na 430 px, kierowanymi przez zręczne dłonie istot, które po prostu lubią patrzeć jak ich mały świat płonie. To by tłumaczyło sporo rzeczy dziejących się wokół, prawda?
Ale...
Vandalek była w tym momencie zbyt zajęta, żeby oddać się tym dekadenckim przemyśleniom o własnym jestestwie.

Przymknęła na chwilę oczy, kiedy zdecydował się ściągnąć jej maskę, po czym zamrugała kilkakrotnie uwolniona od ozdoby. Ciemne kosmyki włosów padły na policzki dziewczyny, podkreślając różnicę między sobą, a pokrytą rumieńcem ekscytacji skórą.
Pogłębiła pocałunek, przesuwając pazurkami wzdłuż kręgosłupa Hamiltona, by wreszcie ułożyć dłonie na jego ramionach.
Poczuła gęsią skórkę i charakterystyczny ucisk w podbrzuszu, gdy tylko palce chłopaka zawędrowały pod wszystkie warstwy halek i satyny. Poświęciła temu całą swoją uwagę, dlatego też bezwiednie odchyliła głowę, zapewniając mu lepszy dostęp do swojej szyi, a każdy kolejny pocałunek i malinka sprawiły, że jej palce zaciskały się mocniej na ramionach chłopaka.
Magia dragów zadziałała. W głowie dziewczyny ani przez chwilę nie zaświtała myśl „jak ona pokaże się na następnym streamie” ani nawet ekscytująca wizja skandalu, który mógł z tego wyniknąć.

Z jej ust wyrwał się przyjemny pomruk zachęcający do pozbycia się uciążliwego gorsetu jak najszybciej. Lecz w tej samej chwili za drzwiami skończyła się muzyka, a ludzie sądząc po odgłosach zaczęli powoli się rozchodzić po sali. Ktoś rozbił coś szklanego, ktoś zawołał Hamiltona, a ktoś inny jeszcze zapukał do drzwi.
Uh.
- Chcę cię mieć dziś tylko dla siebie...- Mruknęła niezadowolona składając na jego wargach, krótkie kompletnie niewystarczające pocałunki, gdy zaczepiła palcami o kołnierz koszuli Alberta, bawiąc się jednym z zapiętych guzików.
Nozomi była z natury zaborczą i łaknąca uwagi istotką, a teraz, gdy każde doznanie stawało się coraz głębsze i głębsze, nie miała najmniejszej ochoty wypuścić Alberta.
Chciała się nim cieszyć, do diabła!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czas przestał mieć dla niego znaczenie, można by wręcz powiedzieć, czas przestał dla niego istnieć. Był jak obraz, na wieczność zamknięty w jednej, tak wspaniałej i euforycznej chwili. I szczęśliwy był w swojej eterycznej błogości, świat dookoła zniknął już całkowicie. Nie zdawał sobie sprawy z przestrzeni, wypełniony był jedynie pożądaniem. Mógłby wręcz przysiąc, że poczuł niewielki skrawek miłości. Miłości do namiętności, skierowanej w stronę dziewczyny. Jakże wielkie było jego niezadowolenie, kiedy coś zmusiło do przerwania jego transu. Wszystkie elementy, wszystkie konstrukcje świata z wolne zaczęły budować się przed nim na nowo.
Byli w łazience. Było późno.

Zwrócił niechętny wzrok w stronę drzwi, czując narastające w jego ciele zdenerwowanie. Nie czuł się na siłach by poradzić sobie z jakąkolwiek sytuacją, która zaistniała po ich drugiej stronie. Czuł jednoczesne wyostrzenie jak i stępienie wszystkich zmysłów, w jego głowie pojawił się mętlik, a pomieszczenie zaczęło odstraszać go swoimi kafelkowanymi ścianami.
Wymyślenie planu działania zajęło mu jednak zadziwiająco krótko.

- Pani wybaczy mi na chwilę - to mówiąc posłał w jej stronę przepraszające spojrzenie i szybkim krokiem opuścił łazienkę. Nie minęło może 5 minut gdy muzyka znów zaczęła rozlegać się po sali, a uśmiechnięty i wyraźnie bardziej zadowolony z sytuacji Albert powrócił do Nozomi.
- Myślę, że powinniśmy przenieść nasze przyjęcie w nieco dogodniejsze miejsce - przybliżył się i wymruczał jej do ucha przesączonym żądzą głosem. Ponownie złapał ją za rękę i przedzierając się przez tańczące pary opuścił budynek. Gdy znaleźli się na zewnątrz puścił jej dłoń i zaoferował kurtkę, którą udało mu się zabrać po drodze przez karnawałową salę.
- To tylko dwie uliczki stąd - dodał przyjmując spokojne, powolne tempo. Nie przeszkadzało mu zimno marcowej nocy - wręcz przeciwnie, świat wydawał się mu tak przyjazny, jak nigdy indziej. To na pewno noc, która zapamięta.

Evviva l'arte! Człowiek zginąć musi, cóż! [Albert / Vandal] - Page 2 ZRtXl7E

Gdy dotarli do apartamentu nie dał Van czasu na odpoczynek, od razu łącząc ich w namiętnym pocałunku. Przekierował ich energicznie na duże, podwójne i zadziwiająco wygodne łóżko.
- Przygotuj się na noc swojego życia - na jego twarz ponownie wstąpił ten sam zbójecki uśmieszek, którym dażył ją wcześniej. Był spragniony jej ciała i w końcu je dostał.

3h później.

Al podparł się na poduszkach po czym sięgnął do szuflady nocnego stolika, by wyjąć zapalniczkę i paczkę drogich papiersów.
- Jednego? - zaoferował dziewczynie, sam biorąc i odpalając jednego szluga. Zdecydowanie udana noc. Wciąż był jednak pełen energii a do świtu jeszcze długo - nikt nie powiedział, że muszą na tym kończyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zrezygnowana zsunęła się z blatu, poprawiając swoją bufiastą spódnicę i otrzepując ją. No i polazł, załatwiać ważne sprawy ważnych ludzi, ku wybitnemu niezadowoleniu dziewczyny.
Best. Evening. Ever. (╯°-°)╯︵ ┻━┻ - Wystukała w parę sekund posta na M-chacie, po omacku trafiając w ekran telefonu.
No bo co kurczę!
Albert zniknął na parę niekończących się minut, podczas gdy naćpanemu Vandalkowi wystarczyły dwie, żeby poczuć się zazdrosną o uwagę i totalnie porzuconą. Wyłączyła telefon, kiedy po pierwszych sekundach zaczął odbierać powiadomienia i reakcje na post.
Poza tym zdążyła już sobie obiecać, że jak tylko blondyn wróci będzie musiał ją błagać o jakąkolwiek uwagę.
O tak. Będzie niezależna i totalnie obojętna. Postawi granicę i nie ofiaruje mu zupełnie nic! Ba, może nawet po jego powrocie po prostu wyj...
Wrócił, a na jej obliczu pojawił się przepiękny uśmiech, kiedy tylko się zbliżył. Krótka historia o tym jak jej plany wzięły w łeb. - -
- Czyżbym załapała się do strefy V.I.P.? - Wymruczała z gracją damy, ujmując go pod ramię, tylko po to, by zacisnąć na nim swoje palce.
Już nigdzie sam nie pójdziesz.


Mieszkał w C4.
Cudownie, po sąsiedzku. Tylko parę pięter wyżej, w jednym z tych „lepszych” apartamentów. Może powinna wpadać do niego częściej?
Cukru pożyczyć, ukraść z wiaderko internetu... Typowo sąsiedzkie sprawy. W tej chwili jednak ani Albert ani pulsujące w jej żyłach narkotyki nie pozwoliły na myślenie o czymkolwiek innym jak o posiadania chłopaka tu i teraz.
Dlatego też odpowiadała chętnie na wszystkie pocałunki, nad wyraz przy tym sprawnie pozbawiając go garderoby.
- Ready to play~.

~ * ~

Słowa Hamiltona wyrwały ją z przyjemnego marazmu i  myślenie o kompletnie niczym.
- ... Chętnie.- Stwierdziła po chwili, biorąc papierosa i pozwalając go sobie odpalić. Zbawienny, otrzeźwiający dym w płucach był rzeczą, które jej zmęczone ciało potrzebowało teraz najbardziej. Podniosła się do siadu, wreszcie przyglądając się uważniej swojemu gospodarzowi. Wcześniej jakoś nie miała okazji...
Przesunęła opuszkami palców po świeżych czerwonych pręgach na ramieniu Alberta.
- Mam za długie pazury...- Jej głos uderzył w przepraszający ton, kiedy przechyliła się, aby zobaczyć czy na plecach też pozostawiła po sobie takie ślady. Rozpuszczone włosy opadały jej na ramiona, przykrywając malinki i siniaki.

Nie miała ochoty na jakieś przesadne czułości. Przecież nie byli parą. Vandal wzdrygnęła się na samą myśl o tym, wracając z powrotem wzrokiem do twarzy blondyna i korzystając z momentu ucałowała go delikatnie w kącik ust.
- Było miło. Dziękuję.- Wymruczała.- Ale będę się już zbierać.
Wsunęła papierosa między wargi, naciągając na siebie bieliznę i zapinając stanik drżącymi w lekkiej narkotycznej delirce dłońmi.  Potrzebowała kilku godzin na odespanie i wrócenie do świata żywych. Aczkolwiek ubieranie całej sukienki było już ponad jej siły. Zresztą nie mogła zlokalizować nigdzie tej okropnej halki. Dlatego naciągnęła na siebie koszulę Hamiltona, zapinając szybko kilka guzików.
- Odbierzesz ją sobie później. 346.- Przeciągnęła się, rozprostowując ramiona i wyginając plecy w kuszący łuk. Aż lekko strzyknęło jej w kręgosłupie. Cóż, starość nie radość.
Podniosła się z łóżka, zgarniając jeszcze swój telefon porzucony na fotelu nieopodal.
- Leż. Trafię do wyjścia. GG. - Przesłała mu jeszcze całusa, nim nie zniknęła w drzwiach sypialni. Ostatnią rzeczą jaką usłyszał było trzaśnięcie na korytarzu.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach