Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Przechyliła nieco głowę na bok, by widzieć go lepiej, kiedy się odzywał. Jak zwykle nie mogła zbyt wiele odczytać z obojętnej na wszystko twarzy, tylko słowa w jakimś stopniu pokazywały, że ten człowiek może przeżywać życie tak jak każdy inny człowiek. Chyba dopiero opinia, że jest inaczej, mogłaby być tu faktycznie krzywdząca, ale jednooka nigdy nie wierzyła w istnienie osób, które są całkowicie niezdolne do reagowania emocjami. Być może przejawiał je trochę łagodniej, inaczej na zewnątrz, ale w środku przecież nadal się znajdowały.
- Ludzie także traktują ludzi z arogancją. Ludzi też nie lubisz? - Zadała mu pytanie. Mógł w łatwy sposób odpowiedzieć jej na to, ale czy podejście do ludzi mogło być aż tak skrajne? Był człowiekiem dokładnym i gdyby chociaż w małym stopniu ludzi nie nienawidził, odparły od razu: 'tak'? Dłuższa wersja wcale by jej nie zniechęciła. Byłaby dobrym słuchaczem, gdyby postanowił rozwinąć swoje słowa, zmieszać je z przemyśleniami, może nawet poszukać zapewnienia w swojej opinii u niej. Nie była w stanie przewidzieć w jaki sposób odpowie tym razem. Tyle było właśnie zabawy w zadawaniu pytań, że nigdy nie wiedziało się, jak odpowie druga osoba.
Przymknęła oczy. Dokładnie, nic jej tu nie ograniczało, więc cofanie się do poziomu problemów brzmiało jak rzucanie sobie kowadła na nogi.
- Różne rzeczy wymagają odpowiedniego do nich podejścia. Tak sobie myślę, że dach pasuje bardziej do spoglądania w niebo aniżeli do czegoś innego. Jest wyżej, jest otwarty, pozwala oglądać szeroki kąt sklepienia, nie przesłonięty przez inne budynki. - mówiła powoli w ramach swojej odpowiedzi. Myśli miała bardzo niewinne, może nawet zbyt pospolite jak na jej osobę, ale jakiś jeden procent marzycielki w sobie posiadała, jak każdy. Szczęścia szukała w rzeczach osiągalnych i prostych, ten krótkoterminowy pomagał przebrnąć przez każdy kolejny dzień. - To nie tak, że powinno się coś robić. Z resztą... kto miałby Cię z tego rozliczać? Nikogo tu nie ma.
Powoli rozchyliła powieki. Szum ludzi i samochodów z daleka był niewyraźny. Ruch powoli się zmniejszał o tak późnej porze, a gwiazdozbiory na niebie zmieniały swoje położenie zgodnie z harmonogramem zaprogramowanym tak samo od setek lat. Mimo to, w swoim życiu nie miała wielu takich chwil, by móc usiąść i pogapić się w nocne niebo.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

 — Niektórzy zbyt często irytują. Pałętają się pod nogami, nie wykazują choćby krzty odpowiedzialności. Nie rozumieją. Więc najłatwiej mi powiedzieć, że nie. Nie lubię ludzi. — Przerwa. — To chyba widać. — Sam dokonał tego wyboru. Początkowo szczerze się ich obawiał, nie pojmował niektórych zachowań, nie chciał się z nimi utożsamiać. Uważał, że należy do zupełnie odrębnej grupy, ale nigdy nie znalazł innego członka. Samotny jak palec z problemami, z którymi nikt nie potrafił mu pomóc. Akceptacja przyszła z czasem, powoli, a gdy wszystko szło w dobrym kierunku i znalazł swoje miejsce, znów grunt pod stopami runął. Drugi raz takiego ciosu nie zdzierżył. Przelał całą nienawiść na innych – to był ich błąd, niedopatrzenie, to ich wina, że stracił wszystko. Ponownie. Tym razem nie miał na to żadnego wpływu. Zaufał, zagapił się na wspaniałość ognia i sparzył się.
 Otworzył usta, ale zaraz je zamknął.
 O mały włos nie zadał głupiego pytania.
Brakuje Ci widoku nieba?
 Na pierwszy rzut oka niewinne, ale okraszone resztą myśli eliminatora prawie zgubne.
Brakuje Ci widoku nieba, skoro żyjesz w podziemiach?
 Wiedział o tym. Wiedzieli. Choć ta informacja wciąż pozostawała nieoficjalna. Może się mylili? Może po zbadaniu sieci kanalizacyjnej nie znajdą nic, oprócz cuchnącej śmierci? Z jednej strony właśnie tego chciał. Jaki jest sens w łapaniu króliczka, kiedy już się go złapie? Nie wyobrażał sobie tego, co miało po tym nastąpić.
 Oblizał wolno spierzchnięte wargi.
 — Jesteś usatysfakcjonowana ze swojego życia? — Pamiętał nienawiść Rosalie, kiedy mówiła o reszcie rebeliantów. Zdawała się urodzić o złym miejscu i czasie; przypadkowo wciągnięta w sprawy organizacji. Jak częste były takie przypadki? Zmuszali ich do subordynacji, grożąc śmiercią? Jak dotąd miał bardzo negatywne wyobrażenie na temat Łowców, ale w jego głowie pracowali jak jeden, wspólny organizm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Spoiler:

Gdyby można było odpowiedzieć westchnieniem wewnątrz siebie, dokładnie taka byłaby reakcja kobiety na jego szczere słowa. Nie czuła się odrzucona przez jego niezwykle negatywne podejście do ludzi, ale nie rozumiała, jak można nie widzieć w nich chociażby odrobiny pozytywów. Może to przez to, że postanowił nie rozwlekać się ze swoimi słowami wyglądało tak, jakby każdego człowieka postrzegał źle, może jednak byli i tacy, którzy posiadali jego szacunek i przyjaźń?
Nie chciała jednak reagować zbyt uszczypliwie, wypuściła powietrze z ust powoli, cicho.
- Pamiętaj, że też jesteś człowiekiem. – odpowiedziała, unikając słów: jednym z nich. Mogłoby to zabrzmieć, jakby oskarżała go o współudział w tym częstym wywoływaniu w innych irytacji. Warner był właśnie takim człowiekiem, który u większości musiał wzbudzać raczej niechęć, ale ona lubiła ten jego spokój i twarde trzymanie się przy swoim stylu bycia. Nie przeszkadzało jej to, że większość czasu zachowywał się albo obojętnie, albo wręcz mechanicznie, bez krzty wkładu własnych uczuć. – Widać. – przyznała bez owijania w bawełnę. Nie byłaby w stanie wypowiedzieć tak oczywistego kłamstwa, bo i po co? I tak nie przypodobałaby mu się w ten sposób. – Ale są też i wartościowi ludzie. Czasami trzeba sięgnąć głęboko, by to dostrzec, ale skarby nigdy nie leżą na wierzchu, nie uważasz?
Podniosła dłonie zza pleców i wyciągnęła je ku górze, wyprostowała się, rękami niby sięgając do gwiazd. Przeciągnęła się z cichym odgłosem zadowolenia i opadła powoli plecami na chłodną powierzchnię dachu. W taki sposób dużo lepiej obserwowało się sklepienie. I żaden budynek nie przysłaniał jej widoku, teraz tylko cień siedzącego obok mężczyzny sprawiał, że nie czuła się jak jedyna osoba na świecie.
- Chyba nie. – odparła szczerze. – Jest wiele rzeczy, które chciałabym zmienić, wiele do których nadal dążę i wiele, tych przeszłych, pomimo których staram się iść do przodu. – oparła tył głowy o nałożone na siebie dłonie. – Ale pewnego dnia pewnie taka będę, dołożę wszelkich starań by kiedyś właśnie tak było. Po prostu jeszcze nie teraz. Ale wiesz... nie nienawidzę takiego życia. Jest dobre.
Przymknęła powieki. Nie potrzebowała widoku przestrzeni, by mówić o takich rzeczach.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

 Uzmysłowił sobie kłamstwo. Mówił jedno, ale robił drugie. Jego myśli koncentrowały się teraz wokół jednej osoby, którą definitywnie nie zaliczał do grona nielubianych, chociaż trudno w obecnej sytuacji przylepić mu konkretną etykietkę – jednak z całą pewnością darzył go szacunkiem i trudnymi do określenia uczuciami. Niekoniecznie przyjaźnią, może czymś ważniejszym od zwykłego koleżeństwa. Zawsze zarzekał się, że nie przepada za ludźmi, podkreślał to na każdym kroku i w większości faktycznie tak było. Ale on generalizował. Zapominał o tych nielicznych jednostkach, z którymi czasami wymienił dwa zdania w przyjemnej atmosferze czy wypił kawę. Gdyby naprawdę się nad tym zastanowić, istniała grupa ludzi przezeń akceptowanych do tego stopnia, że nie widział problemu w dzieleniu z nimi powietrza.
  W jakiej części mógł mówić o sobie jak o człowieku? W połowie, ćwiartce? Jak przekładały się na to zmechanizowane narządy ukryte pod skórą? Był przerażony, kiedy obudził się zamknięty w tej puszce. Od małego widział w androidach bezduszne bestie, jego koszmary stały się rzeczywistością. Dlatego czuł zdenerwowanie, nutę ekscytacji na myśl, że niebawem odzyska chociaż trochę ludzkiego ciepła. Nie dostał wciąż potwierdzenia, ale znaki na niebie i ziemi sugerowały przychylność losu w tej kwestii. Nie wróci do poprzedniej kondycji, nie odzyska dawnego siebie, pozostanie mu zaakceptowanie kolejnych, oby lepszych zmian.
  — Dlatego nie pocałowałem Cię na pierwszej randce — powiedział spokojnie, od niechcenia skupiając wzrok na bezpańskim psie maszerującym wesoło wzdłuż chodnika przy zamkniętych sklepach.
  Nigdy nie dopuściłby tak blisko siebie osoby, której nie uważałby za wartościowej. Nic nie wskazywało na to, że przypadkowa klientka baru zainteresowana jego „samotnością” stanie się kimś, z kim przeżyje kolejne lata pełne wzlotów i upadków. Mniej i bardziej przyjemnych spotkań. Każde niosło za sobą coś nowego, innego, i tak jak w Małym Księciu przyzwyczajali się do swojego towarzystwa stopniowo, aż zrodziła się nić zaufania.
  — To dobre nastawienie do życia. — Odwrócił głowę w jej stronę, by móc przyjrzeć się odprężonej twarzy.
  Rozważał, co więcej dodać, ale krótka cisza, jaka się między nimi ulokowała, wcale mu nie przeszkadzała. Odnosił wrażenie, że jeśli zacznie mówić więcej, niepotrzebnie ją zanudzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Spoiler:


Momentami skupiała się na jakiejś konkretnej gwieździe, spoglądała jak mruga do niej pojedynczym okiem i odpowiadała, zamykając swoje własne lekko, z cierpliwością potrzebną do oddychania życiem. Mogła chcieć więcej, chłonąć i wystawiać ręce po kolejne porcje, ale po co? Jej udział w tym świecie polegał właśnie na tym, co czuła po swojemu, delikatnie łapiąc w płuca każdy kolejny kawałek powietrza. Kiedy inni mogli posiadać więcej, ona posiadała swoje własne, niewielkie ja.
Ludzie w jej życiu pojawiali się i znikali. Niektórzy pozostawili po sobie wyraźny ślad, inni odchodzili pozostawiając jej pustkę i ból, wiele łez przelanych po cichu, daleko od obcych oczu, byli i tacy, którzy uczyli ją życia, pokazywali coś, czego nie była w stanie dostrzec przez swój gniew, który czasami przysłaniał rzeczy istotniejsze.
- Pierwszej? To ile ich już było? – zaśmiała się ciepło. Szczerze mówiąc, żadnego z ich spotkać nie umiałaby tak wyraźnie zaszufladkować pod mianem randki. Zbyt często były to spotkania zbyt chaotyczne i przypadkowe, by nadać im jakiekolwiek miano.
Spojrzała w jego kierunku szukając odpowiedzi w spojrzeniu ciemnych oczu. Ale może wcale nie chciała wiedzieć co o tym wszystkim myślał? Potrafił wszystko tak bardzo upraszczać w swoich słowach, że niekiedy cisza z jego strony znaczyła wiele więcej.
Wyciągnęła rękę spod głowy i chwyciła go za nadgarstek. Kiwnęła głowę w stronę nieba, w stronę długiej, jasnej wstęgi przechodzącej przez całe ciemne sklepienie.
- Niebiańska Rzeka. – powiedziała, wskazując na oczywistość wiszącą nad ich głowami. - Europejczycy mówią na nią Droga Mleczna. Były narody, które mówiły Zimowa Droga. Według legendy z Afryki, teraz nie ma tam miast, niebo było kiedyś całkowicie czarne. Czarne i samotne. Siedziała tam tylko jedna, mała dziewczynka, która obserwowała z góry cały świat. Chciała rozmawiać z ludźmi, ale nikt nie słyszał jej głosu z tak daleka, dlatego zabrała żar z ogniska, słońca przy którym siedziała i rzuciła go na bezgwiezdną powierzchnię tworząc to co teraz ma tak wiele zapomnianych nazw.
W jej spojrzeniu iskrzyły emocje, ostre i wyraziste, a jednocześnie ukryte gdzieś pod chłodem nocy i jej samej. Jak gdyby czuwała, by nie wyrywały się na powierzchnie zbyt mocno. Mimo to gwiazdy odbijały się na powierzchni jej spojrzenia kiedy na nie spoglądała. Być może podobało im się, że ktoś o nich opowiada.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

 — Wystarczająco wiele, by pozbyć się sztywnej atmosfery podczas zapoznawania się dwójki osób. — Pamiętał, że kiedyś o mały włos nie dał się zaciągnąć przez znajomych na szybkie randki, na szczęście skończyło się na samym obserwowaniu poczynań kolegów. Jeden z nich wyjątkowo pewny swoich umiejętności radził sobie przeciętnie, o ile nie całkowicie ironicznie wobec wcześniejszego chełpienia. Warner widział jego zdenerwowanie, natrętne poprawianie kołnierzyka czy oblizywanie wargi, słyszał, jak się jąka i odchrząka co chwila, nie rozumiejąc powodu do stresu. To nie była żadna dyplomacja, rozmowa o pracę, zwykła pogawędka na błahe tematy z osobą, którą za pięć minut miał zastąpić ktoś inny. Na miejscu znajomego nie zmieniałby swojego nastawienia, ale pchały ich inne motywacje – on chciał przejść od razu do fizycznych potrzeb, zaś Warnerowi wystarczyłaby wymiana zdań na poziomie.
 Wokół nadgarstka pojawiła się dłoń kobiety, a po kilku dłuższych sekundach postanowił dołączyć do niej i położyć się obok, wsparty zgiętymi łokciami z uniesionym torsem, a spojrzeniem skierowanym ku charakterystycznemu obiektowi nieba.
 — Wyczytałaś to z książek? — Przypomniał sobie, że chyba przepadała za dawną literaturą, tak trudno dostępną w utopijnym mieście. — Bardziej naukowa wersja mówi o tym, że Droga Mleczna to galaktyka, w której znajduje się ziemia. Jesteśmy w ramieniu Oriona, a widok przed nami to nic innego jak centrum olbrzymiego skupiska gwiazd. Gdzieś tam w środku wszystko w ładzie utrzymuje supermasywna czarna dziura. — Dla niego nie było to niczym więcej jak suchymi faktami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Miała wrażenie, że odpowiedział jej na zupełnie inne pytanie, niż mu zadała. Ich pojmowania musiały się różnić aż tak bardzo, że z rozmowy nie wynikało nic konkretnego. Faktycznie, przebyli ten etap, mogłaby się nawet pokusić o stwierdzenie, że wyminęli go już na samym początku. Jednooka była pewna siebie i spokojna, bo nie spodziewała się niczego, a on... czy już wtedy był aż tak odległy od ludzkich bolączek, że postanowił po prostu dać się ponieść nurtowi?
Chociaż to brzmiało tak, jak gdyby nawet on przez pewien czas czegoś się obawiał. Nie widziała tego z zewnątrz, ale może w środku mężczyzny toczyła się walka, o której dotychczas nie miała pojęcia?
- Wyczytałeś to z książek? – Odpowiedziała mu pytaniem na pytanie.
Jej słowa brzmiały nieco bardziej bajkowo, a książki kojarzyły się dużo bardziej właśnie z takim tekstem, który padł z jego ust. Poza tym, potrzebowała odrobiny czasu, by ułożyć sobie w myślach odpowiedź. Zgodną z prawdą, a jednocześnie lekką i przyjemną w brzmieniu. Nie chciała za bardzo obciążać go swoimi słowami, nawet jeżeli potrafiłaby to zrobić szczerze i dobitnie.
- I tak i nie. To z książki, którą dostałam kiedyś od kogoś, kto mi o tym mówił zanim ją podarował. Wtedy myślałam, że wie to sam z siebie. Brzmiało ładniej. – wypuściłą jego rękę i przywarła ramionami do klatki piersiowej, jakby w objęciach trzymała właśnie wspomniany tomik. Wysoki, ale cienki, pełen wielkoformatowych ilustracji i krótkich, pięknych opisów.
- Ale gwiazdy też są martwe, a nadal świecą. A nam przyszło żyć w takich czas, że możemy nadal wpatrywać się w ich blask. – dodała po krótkiej chwili. Niby nawiązywała do poprzednich słów, ale niewiele dało się znaleźć punktów zaczepienia pomiędzy tymi dwoma tematami. - Nadal mają jakiś wpływ, chociaż przecież ich już dawno nie ma.
Spoiler:
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

 Obawiał się wielu rzeczy, ale wyparł je z głowy, dlatego nie był świadom zmartwień. Wiedział jedynie, że kotłuje się w nim od negatywnych emocji, których źródła nie do końca pojmował. Napędzało go jedno, konkretne uczucie i tego akurat nie miał problemu zidentyfikować. Walczył, przebywając w towarzystwie rebeliantki, bo chociaż ciało w jakimś stopniu potrafiło się rozluźnić, to myśli wciąż krzyczały. Poczucie obowiązku, wpojone zasady i rozwijana w nim od małego świadomość, że to co złe trzeba wyeliminować, by zachować porządek w społeczeństwie. Chwilami wciąż nie wierzył, że zapędził się w kozi róg – że siedzi tutaj, jak gdyby nigdy nic, i nie przeszkadza mu fakt, że towarzystwo powinien potraktować nie zrozumieniem tylko surowością.
  — Tak. Z książki od fizyki w szkole. — Przyznał skinięciem głowy. — Trudno ocenić, czy naprawdę świecą w chwili, w której odbieramy docierające do ziemi światło. Musi ono pokonać spory dystans, lata świetlne, nim wejdzie w strefę naszej percepcji. Równie dobrze część tych gwiazd mogła już wystygnąć i przekształcić się w czarne karły. Wiesz, jak to się mówi… jeśli chcemy zobaczyć przeszłość, wystarczy unieść wzrok na niebo. — Kontynuował, zawieszając oczy na charakterystycznym gwiazdozbiorze, którego nazwy już nie pamiętał. Nie zapominał, że jego słowa wobec projekcji kopuły nie mają żadnej wartości. Jeśli chcieliby doświadczyć prawdziwej nocnej szaty, musieliby opuścić mury.
  Wrócił myślami do dachu, znów skupiając się na leżącym obok ciele. Podobały mu się prywatne gwiazdy odbijające się w jej oczach, nie sądził, by ostatnio zobaczył to samo w jakimkolwiek innym spojrzeniu. Ten widok go niemal urzekł.
  Jedna dłoń przesunęła się do przodu i oparła o podłoże dachu w roli wsparcia, kiedy postanowił się pochylić. Nie był to ruch gwałtowny ani zaskakujący; poprzedził go moment ciszy, jakby dawał szansę na zmianę działania. Utrzymywał kontakt wzrokowy przez kilka sekund, zanim wzrok nie prześlizgnął się niżej, zahaczając o nos i zatrzymując się na ustach. Zawładnął nim zwykły kaprys, prosty do spełnienia. Wargi po raz drugi przylgnęły do znajomej struktury.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Your eyes burning holes through me. [Warner & Yuu] - Page 2 Tumblr_o8ofbqbqEi1txt22yo1_500

Kiedy ona rozrzucała po niebie swoje iskry, on ochładzał ją nocnym powietrzem. Kiedy mówiła o historiach, jakie cieszyły ją od kiedy była jeszcze mała, on cytował jej fragmenty szkolnych książek. Kiedy spoglądając w niebo próbowała odpłynąć od problemów, on sprowadzał ją na ziemię zajmując się tym, co w zasięgu.
Nie umiała zareagować inaczej, niż uśmiechając się kącikiem ust.
- To miłe, że istnieją w taki interesujący sposób akurat wtedy, gdy udało nam się żyć. – rzuciła znowu na jego podręcznikowe słowa niejako broniąc swojego sposobu odbierania chwili i prowokując go do dalszej odbijania piłeczki, na swój sposób.
Mogła sobie chociaż wyobrażać, że to co widzi nad sobą w jakimś stopniu jest prawdziwe. Kopuła imitowała prawdziwy widok, wszystkie te układy i mrugania były jej znane z zewnątrz, nie czuło się takiej różnicy, gdy człowiek zapominał o podziale świata na ten wewnątrz muru i poza nim. Kopia obrazu potrafiła być niekiedy lepsza nawet od oryginału, ale to to drugie dzieło było zawsze bardziej wartościowe. Czasami nie liczyła się jakość, ale sama świadomość, historia. Skoro tamte gwiazdy widziały całe dzieje ich świata, też chciała móc się im pokazać, wykrzyczeć w myślach: Jestem dla was jedynie przez krótkie mrugnięcie czasu, ale dla siebie żyję od początku do końca. Patrzcie na mnie, patrzcie na moje życie, na jedno z wielu tysięcy, powiecie, ale to konkretne jest moje, tylko moje.
Podobało jej się to, samo błądzenie po myślach, które zazwyczaj nie zaprzątały jej głowy. Czuła się, jak odkrywając całkiem nowe, interesujące ziemie. Nie bała się, szła do przodu z uniesioną głową gotowa na to, co przyniesie jej obce terytorium.
- Myślisz, że... – zawahała się widząc jego poważne spojrzenie pokrytych cieniem oczu. Zawsze takie były, ciche i stabilne, jakby wpatrywała się w głęboką toń.
Uniosła lekko dłoń, ale nie chciała go powstrzymywać widząc, do czego zmierza. Nie przeszkadzało jej to, chociaż nadal czuła się nieswojo, odwykła od takich sytuacji. W pewnym momencie życia stały się dla niej bardziej jak fragment z obcej bajki, do której ona w ogóle nie pasowała.
Zatrzymała palce na jego klatce piersiowej pozwalając mu skończyć to, co zaczął.
- Myślisz, że... – kontynuowała, jakby z tymi słowami zastygła na sto lat i dopiero co się obudziła. Dopiero po chwili dotarło do niej, że wcale nie musi kontynuować, jak gdyby nic się nie stało. – Jak się czujesz całując mnie?
Położyła dłoń na jego ramieniu, nie chciała żeby znowu odsuwał się na ten chłodny dystans, ale nie trzymała go. To był tylko lekki dotyk, kontakt, którego samodzielnie nie zamierzała zrywać.
- Powiedz mi więcej o sobie. – rzuciła znowu.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

 — Zwykły przypadek. Odpowiednie miejsce i czas — skwitował bez wzruszenia, równie dobrze mogąc odwrócić sytuację i podkreślić, że ich życie nie będzie się toczyć podczas innych spektakularnych zmian. Nie dożyją chociażby uderzenia Andromedy w Drogę Mleczną z wynikiem zmieszania obu galaktyk. Coś za coś, nie mogli mieć wszystkiego, ale to, co obecnie oferował im świat, powinno być wystarczające. Gdybanie na nic nie wpłynie; co przyszłoby mu z roztrząsania przeszłości, dokonanych wyborów? Może wiódłby przeciętne życie zadowolonego mieszkańca utopii, może zagrzewałby miejsce na cmentarzu przy reszcie grobów z jego rodziny, a może opuściłby M-3 i nigdy nie skrzyżowałby spojrzenia z rebeliantką w pubie?
 Brakowało namiętności w zatarciu się warg, prędzej przypominało to przedsmak głównego dania, ale Warnerowi wcale nie było do niego śpieszno. Przypomniał sobie wyraźnie właściwości jej ust – ich kształtność, miękkość – ale nie przeciągał kontaktu, zaledwie po kilku sekundach odstępując powietrze. Pozostał jednak w tej samej pozycji, poprawiając dla wygody łokieć oparty o twarde podłoże. Tym razem to nie gwiazdy przykuwały jego uwagę, bo ta spoczęła na ozdobionej cieniami twarzy leżącej tuż pod nim.
 — Myślę, że co? — Pociągnął, próbując pomóc jej uformować myśli w słowa, ale zamiast tego zupełnie zmieniła temat. Zamrugał raz, wolno, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie przepadał za tym rodzajem pytań. — To zależy od czynników zewnętrznych. Zważając na miejsce i porę, jest dość chłodno — powiedział z pełną powagą, ale kolejna wypowiedź miała już nieco bardziej ją usatysfakcjonować. — Kuriozalnie. To nie coś, do czego jestem przyzwyczajony — przyznał.
 Kontakty cielesne ograniczał do minimum, trwały zaledwie krótką chwilę, nie miał w odruchu klepać kogoś po plecach, pozbywać się z ubrań nitek czy zwyczajnie dotykać rozmówcę w konwersacji twarzą w twarz. Odbierał to jako nienaturalne gesty.
 — Nie wiem, co Cię interesuje. Moja szkoła, religia, nawyki? Iloma łyżeczkami słodzę albo czy mam psa? — Wyliczył, czekając, aż skonkretyzuje pytanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Całkiem miły ten przypadek. – ciągnęła, ale nie na złość.
Naprawdę tak myślała. Wiele rzeczy odbyło się w życiu bez jej udziału, wiele się jeszcze wydarzy. To co było teraz, dookoła nich było nieodłączną częścią ich egzystencji. Można było na to narzekać, albo szukać plusów. Nie na siłę, dobre rzeczy pojawiały się samodzielnie, ciche, niezauważone wpełzały w strefę egzystencji tejże osoby. Poza tym, z jakiegoś powodu miała wystarczająco dziwny humor, by z pewnością siebie głosić słowa należące do marzycieli. Jako ktoś, kto starał się twardo stąpać po ziemi, czuła się jak włamywacz w obcym świecie do którego nie należała.. Najwyraźniej włamy miała w żyłach.
Wkradała się z obce życia, mieszała w nich, pozostawiała podpis, uciekała, albo zostawała na nieco dłużej.
Spoglądała na niego od dołu. Czuła się trochę nieswojo w takim położeniu. Przecież oryginalnie położyła się na plecach, żeby wpatrywać się w niebo. Teraz, gdy podnosiła wzrok widziała nie tylko sklepienie, ale także jego.
- Kuriozalnie? Czy jest w tym coś kuriozalnego? - przekręciła delikatnie głowę. W takiej pozycji nie miała wielu możliwości, a wcale nie chciała się podnosić. Zamiast tego uniosła wyżej dłoń, zahaczyła o jego kość policzkową i zgarnęła jakiś luźny kosmyk włosów za jego ucho. – Masz rację. Troszkę jest chłodno.
Oszczędnie w słowach odpowiedziała mu tak, jak on odpowiadał jej. Nie praktykowała minimalizmu w wypowiedziach, ale mimowolnie hamowała się przed wypowiadaniem długich kontr. W tym momencie jakoś to nie pasowało.
- To. I tamto. Wszystko. Powiedz mi kim jesteś. - zadała to trudne pytanie, którego bał się chyba każdy. Jedno z najłatwiejszych i najbardziej oczywistych, które wpędzało ludzi w kąt od wieków. Jego brzmienie i znaczenie nie zmieniło się od tak długiego czasu, ale w każdej sytuacji przybierało nieco innej barwy.
Okularnik mówił o sobie tak niewiele, że jednooka czuła wielką przepaść niewiadomego. Sama nie była w stanie jej przeskoczyć, a chciała tego dokonać, znaleźć się odrobinę bliżej drugiej strony.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach