Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 24.11.18 14:28  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Powoli odsunął się o krok, jakby chcąc pokazać pająkowi, że nie będzie stawał na drodze ani stworzeniu, ani też jego towarzyszowi. Absolutnie nie planował dzisiejszego dnia sprzeczać się ze skrzeczącym ośmionogiem czy kimkolwiek innym, chyba, że właśnie ukrywali morderstwo i to na jego terytorium. Nie zamierzał również pakować się w kłopoty przez podchodzenie do nieznajomych, skoro wyraźnie bestia tego nie chciała. Wyczytał kiedyś, że gatunek ten jest mało przyjazny, lepiej więc było nie denerwować go póki właściciel miał jeszcze nad nim jakąś władzę. W akcie obrony własnej mógłby zranić zwierzę, a to nie byłoby dobre dla ewentualnej znajomości z mężczyzną przed nim.
- Jasność zapewne miała jakiś plan. Kiedyś wszystko było wielkie - paprocie wielkości domów, zwierzęta niczym wieżowce. Jeśli istnieje, to znak, że powinna istnieć - stwierdził spokojnie, zerkając na schowaną za nogami nieznajomego istotę. Pajęczyca miała swój los, może kończył się kolejnym uderzeniem meteorytu jak za dawnych lat spotkało to dinozaury, a może jej przeznaczeniem było życie z kimś, kto będzie się nią opiekował aż do śmierci ze starości. Bóg miał to do siebie, że nikomu nie zdradzał swoich planów i jako jedyny wiedział co czeka każdego. Na Ziemię posłał kataklizmy, morderczego wirusa wywołującego mutacje, ale po tysiącu lat planeta nadal krąży w przestrzeni, jej mieszkańcy w dalszym ciągu żyją, rozwijają się, starają przetrwać. Ten świat był Jego ukochanym światem, więc fakt, że nie obrócił wszystkiego w proch mógł mieć wiele znaczeń. Mal'akh wcale nie zdziwiłby się, gdyby Stwórca nagle pojawił się gdzieś na pustyni, przemówił do zgromadzonych tam śmiertelników i wrócił ot tak na Tron w Niebiosach, odwracając zmiany bądź też zostawiając wszystko jak jest.
- Nie mogę winić jej natury. Jeśli zabiła zwyczajnego królika, jelenia czy wróbla... - pytanie czy mógł ją winić za pożarcie ostatniego przedstawiciela jakiegoś gatunku. Raczej nie wybierała ofiar specjalnie jeśli była głodna. Ale odpowiedzialność za wymarcie gatunku spadłaby pewnie na opiekuna bestii, wszak nie dopilnowałby jej. - Nie. Jedyny problem jaki obecnie mamy z mordercami nie mógł być spowodowany przez taką piękność. Chyba, że potrafi trzymać nóż - dodał nagle, ale po zmierzeniu wzrokiem nóżek "potworka" doszedł do wniosku, że gdyby nawet utrzymała jakoś ostrze, to nie podrzynałaby gardeł.
Przeniósł wzrok na mężczyznę. Oczami wyglądającymi jakby składały się prawie z samych źrenic przyglądał się jego sylwetce. Wyglądał normalnie, nawet dość zadbanie. Nie przypominał wymordowanych, na pewno to nie był anioł. Może człowiek? Czasem biedne dusze plątały się poza Miastem, starając przetrwać w warunkach całkowicie nieprzystosowanych do ich kruchych ciał. Mówił z trochę dziwnym, prawie nienaturalnym spokojem, ale sam tak często robił. Ludzie z depresją byli zresztą obojętni do bólu. Nie miał powodu do wyrzucania go z rajskich ogrodów, skoro nie kojarzył go z rejestru "dusz nieczystych", jak określał księgę opisującą najbardziej znanych przestępców. Ot standardowy wędrowiec, który pewnie zapragnął chwili spokoju.
- Skoro jednak nasze drogi skrzyżowały się w tym pięknym ogrodzie - powiedz, czy mogę coś dla ciebie zrobić? - uśmiechnął się ciepło. Jeśli nieznajomy potrzebował pomocy, to z przyjemnością ją zapewni. Niezależnie od tego czy jest mu zimno i potrzebuje ogrzania, czy jest głodny lub spragniony, a może po prostu potrzebuje towarzysza. Gdyby chciał zostać sam, to i tej prośby by usłuchał, choć przez parę minut wolał mieć go na widoku. Jako zabezpieczenie czy nie przybiegnie ktoś zaalarmowany zbrodnią pół kilometra dalej. Lepiej dmuchać na zimne niż nagle sparzyć się czymś wyglądającym niewinnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.18 17:04  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Być może stworzenie było zadowolone ze swojej budzącej grozy aparycji, i fakt że anioł zareagował tak jak chciała sprawił że się uspokoiła. A może to faktycznie gest jej właściciela, zimny, chłodny i zdecydowany sprawił że pajęczyca odpuściła. Ciężko stwierdzić, a żaden z nich nie wyglądał na kogoś kto potrafi czytać w myślach lub rozumieć zachowania zwierząt. Mira wciąż jednak tu jest. Odrobinę za androidem, ale wciąż tu jest, a jedno z jej wielu oczu na pewno ma na oku sześcioskrzydłego, nieznajomego gostka.
- Czy Ty akceptujesz jej istnienie zatem? - Rozmowa z aniołami dla w pełni logicznego (acz trawionego różnymi błędami) oprogramowania Lentarosa bywa problematyczna. Stosują zwroty do jakich komputer czasami nie może się odnieść, gdyż nie jest w stanie objąć swoim logicznym pojmowaniem zwrotów jak życie po śmierci czy motyw piekła i nieba. Oczywiście, mógł stosować jakieś porównania bardziej mu znane w ramach zaniechania logicznych błędów systemowych, ale czasami nawet nie miał już metafor pasujących pod to. Niestety, tak to jest z tymi aniołami. Android i anioł, choć oba zaczynają się na "an" mają ze sobą dużo mniej podobnego niż się wydaje. Jedynym, faktycznym podobieństwem jest w sumie fakt że w obu wypadkach, te rasy ukazują przeciwne końce spektrum. Logika przeciw wierze. Twór logiki, a twór wiary.
- A jeśli zabiła coś innego? - Sposób w jaki anioł wypowiedział te słowa wprost wymuszały spytanie "a co jeśli". Skoro to nie problem jeśli zabiła "zwykłe" stworzenie, to co jeśli nie zabiła zwykłego stworzenia? Śmierć? Jej? Jego? Kara? Jaka?
- Nie podejrzewałbym jej o posługiwanie się ostrzem. - Stwierdził w pełnej szczerości, taskując pająka spojrzeniem. Sama pajęczyca nie robiła nic szczególnego, albo jeśli faktycznie robiła to android nie mógł tego rozpoznać, bo stała tyłem do obu z nich. Najwidoczniej ufała w to, że jej właściciel rozwiąże "problem" jakim jest nieznajomy. Ufała jemu. Lentarosowi, czy Masakiemu.
Jego spojrzenie odnalazło wzrok nieznajomego mu anioła. Mężczyzna przyglądał mu się, może próbował go rozpoznać, lub skojarzyć z czymś? To raczej oczywiste, ale jak wiadomo, logika lubi potwierdzać fakty.
- Podejście kulturalne powinno nanieść na nas obowiązek przedstawienia się. Być może powinniśmy od tego zacząć, ale sytuacja nie była tak sprzyjająca. - Maszyna wystąpiła do przodu, zatrzymując się w odległości jakiej połowa pokonała jego wyciągnięta, prawa dłoń. Gest powitania, ludzki. Taki jakiego powinien się używać. Jako człowiek.
- Jestem L... ... Masaki. Tak. Masaki. - Maszyna przysłowiowo "ugryzła się w język" gdy próbowała znów użyć swojego starego imienia w celu przedstawienia się. Ono wciąż mogło być używane, lecz musi się przestawić na to, jakie nadał mu Nathair. Nie zrobił tego wszak po to, by go nie używał, prawda?
Bez względu na to czy gest został odwzajemniony czy nie, maszyna opuściła dłoń, opuszczając na moment spojrzenie wraz z zamknięciem powiek. - Być może moja prośba będzie nietypowa, ale... Jak rozumiem, jesteś aniołem, prawda? - Uniósł spojrzenie z powrotem ku mężczyźnie. Ciężko byłoby mu uwierzyć w to, że mężczyzna takowym nie jest, zwłaszcza z zestawem skrzydeł za plecami. - Prawdopodobnie uczyłeś się tego, w jaki sposób być "człowiekiem", prawda? Czy mógłbyś mi pomóc się tego nauczyć? - Po tych słowach, bez większych skrupułów czy zachamowań android wraził sobie palce w luźny oczodół, wyjmując z niego syntetyczne oko, jakie na wysokości swojej linii ocznej przesuną nieco na bok, chcąc ukazać mężczyźnie przed nim lekko pobłyskujacy czerwienią obiektyw, przypominający miniaturową kamerę. Jego receptor wzrokowy. Drugie oko zwróciło się ku wyjętemu, gdy dłoń je lekko obracała w prawo i lewo. Z pewnością groteskowy widok, acz nie czarnowłosy nie wyglądał na istotę w bólu. - Jak to pewna osoba określiła, nie jestem maszyną, a człowiekiem o ciele ze stali. Nie jestem jednak w stanie być człowiekiem. Czy możesz mi w tym pomóc? - Wraził oko z powrotem na miejsce, przez krótki moment poprawiając je by nie wydawało się zezowate w porównaniu do drugiego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.11.18 18:08  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Mógłby czuć się obserwowany przez stworzenie, ale sam również starał się mieć Mirę w zasięgu wzroku, choćby i w tle. Nie chciałby zostać zaskoczony przez nią od tyłu i przemieniony w ładny kokonik, rola wysuszonego zwłoka raczej by mu nie wyszła.  I tak ledwo potrafił się wczuć w cielesnego stworka, nawet nie suchego. Może nie bał się śmierci, bo anioł umrzeć nie da rady choćby i mocno chciał, ale opowieści tych, którzy przeżyli utratę swojej powłoki wywoływały u niego dreszcze. Podobno boli jakby cię sam Antychryst dotknął plugawymi łapami, a i powrót do Nieba nie jest taki gładki i przyjemny. Potem dochodzi długotrwała regeneracja sił, która w przypadku jego potęgi trwałaby tysiąclecia. Zanim znowu miałby możliwość dotknięcia stopami podłoża, Ziemia by się dawno rozpadła i nie byłoby co ratować. Dlatego wolał dbać o człowieczą formę jak najdłużej. Mógł się przydać tu, na dole.
- Oczywiście - odparł krótko. Wszystko miało sens, każde działanie Stworzyciela miało jakiś motyw, kierowało się jakąś logiką, która mogła wydawać się nielogiczna śmiertelnym. Czy mrówki miały świadomość tego, że wielki meteoryt zbliża się do ich planety i uderzy idealnie w ich mrowisko? Wątpliwe. Tym bardziej nie mogły przewidzieć działań istoty mogącej dosłownie wszystko, będącej wszędzie. Tego nie potrafili nawet ci, którzy znajdowali się najbliżej Niego. Przecież Mal wołając, że ten stwór nie ma prawa istnieć sprzeciwiałby się poniekąd woli Jasności, nawet jeśli nie wiedział czy pająk powstał przypadkiem czy jest całkowicie zaplanowany. Po co zresztą powstały komary, muchy albo choroby? To nie złośliwość Boga, po prostu do czegoś było Mu to potrzebne. Lubił w końcu eksperymenty.
- Za rzadki gatunek groziłaby wam kara wygnania i odkupienia winy dobrymi uczynkami, za mieszkańca Edenu lub inną istotę człowieczą wieczne potępienie i kotły z wrzątkiem w najgłębszej czeluści piekielnej - odpowiedział tak spokojnie, jakby właśnie komentował widzianą za oknem pogodę tudzież podawał godzinę z zegarka. Człowiek od razu zauważyłby, że nie mówi serio, ale jak mogłaby zareagować maszyna? Tak naprawdę wszystko zależało od tego co pożarłaby pajęczyca, a o wszystkim zadecydowałby sąd. Osobiście w przypadkach kradzieży bądź przy mordowaniu zwierzyny wyganiał winowajcę z Edenu, bo gdyby taki stwór wrócił, mógłby zostać osadzony w więzieniu lub nawet unieszkodliwiony przez członków Zastępu.
Skinął głową na jego słowa, całkowicie przyznając mu rację. Może i by zaczął od wyjawienia swojego imienia, ale reakcja ośmionożnej towarzyszki nieznajomego znacznie to utrudniła. Gdyby jednak się nie uspokoiła, nigdy by ich nie poznali, więc tym lepiej, że w końcu do tego dotarli. Choć po tym krótkim "zająknięciu", nie był pewien czy mężczyzna mówi prawdę.
- Mal'akh - przedstawił się, ściskając lekko wyciągniętą dłoń. Darował sobie wymienianie tytułów, bo zajęłoby to niepotrzebnie czas, a na Ziemi i tak nie miały większego znaczenia dla nie-aniołów. Nikt by tu nawet nie wiedział co one oznaczają, chyba, że byłby bardzo obeznany w sprawach religii.
Przechylił głowę. Prośba rzeczywiście była dość osobliwa, ale nie mógł odmówić. Choćby nawet nie miał pojęcia jak podjąć się wykonania jej, musiał spróbować, skoro już się zaoferował. Znalazłby jakoś sposób, gdyby zadanie okazało się przerastać jego marne możliwości. Splecione dłonie zza pleców przeniósł na pierś, wydawał się mocno zastanawiać podczas obserwacji poczynań Masakiego. Nie obrzydzało go to, choć wywoływało gdzieś w głębi lekko nieprzyjemne uczucie. Mimo wszystko, to nie była istota żyjąca. Nie podlegał tym samym prawom co ludzie, dekalog w teorii w ogóle nie powinien go obowiązywać, nie posiadał duszy ani prawdziwego serca, napędzały go trybiki i litr smaru. Nie potrzebował żadnego z żywiołów, którymi władali skrzydlaci, poza elektrycznością, która powołała go do życia i mogła zabić. Nie znał się za dobrze na ludzkich technologiach, ale słyszał wielokrotnie o metalowych ciałach, które żyją i rozumieją. Sztuczna inteligencja, widoczny znak, że ludzie bawią się w Pana. Przygryzł lekko wargę, obrócił się w stronę altany, gdzie jego wzrok zatrzymał się na posągach aniołów. Zarówno ich jak i maszyn nie powinno tu być, a byli. I wszyscy próbowali być jak ukochane dzieci Jasności. Podszedł do najbliższej ławki, na której przysiadł, spoglądając na androida.
- My, odmiennie niż twój gatunek, mamy naturalne emocje, Masaki - zaczął. Nie chciał go jakoś urazić, ale istniały różnice, które ciężko będzie załatać. Z czego w ogóle składał się człowiek, tak poza duszą i wolną wolą? Co odróżniało ich od zwierząt poza rozumem? Małpy i delfiny też były mądre, a jakoś nie budowały miast. - Kiedy anioł przybiera ciało, musi przede wszystkim zapanować nad emocjami, nie dać się im ponosić, ale jednocześnie nie blokować ich. Inaczej byłby jak tamte posągi - ładny i zimny, bezcelowy, bez życia - dodał. - Nigdy nie zostaniesz człowiekiem w pełni, tak jak wymordowani już nimi nie są i tak jak anioły nigdy nimi nie będą. Maszyny nie posiadają nieśmiertelnej duszy, tak jak zwierzęta, czyli też większa część mieszkańców Desperacji - stwierdził spokojnie, kontynuując swój wywód. Nie był pewien co dokładnie chciałby wiedzieć o byciu człowiekiem. Tron od razu wiedział, że duszy to mu nie załatwi, choćby go android błagał na kolanach. Może jakby się jakoś przeniósł ze świadomością w ludzkie ciało, ale nie takie wyhodowane sztucznie w probówce... Skrzydlaty podrapał ogoloną brodę, przyglądając się ciemnymi oczami Masakiemu.
- Większość ludzi stara się też przestrzegać dziesięciu przykazań, nawet jeśli są niewierzący. Wiesz jakie to przykazania? - spytał. Może ci, którzy go stworzyli, nie zaprogramowali w nim tych zasad. Z innej strony - nie wparował do ogrodu zabijając każdego dookoła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.18 10:13  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Kiwnął głową na jego akceptacje egzystencji Miry. Masaki rzadko miał okazje do rozmowy z aniołami jak było wspomniane, to było jego... Drugie spotkanie, tak? Chyba tak. Nathair jednak nie był tak, jakby to ująć, formalny jak osobnik z którym teraz rozmawia. Może więc inna perspektywa na anielstwo pomoże oprogramowaniu Lena dokładnie zdefiniować anioły? Im więcej testów, tym łatwiej jest określić wszystkie cechy i specyfikacje danego osobnika lub jego rasy. A więcej się dowie z dwóch obiektów niż jednego, prawda?
Wysłuchał ewentualnych kar za potencjalne zabicie istoty egzystującej w Edenie. A więc wygnanie, odkupienie win "dobrymi uczynkami", cokolwiek to znaczy dla aniołów, a nawet wieczne potępienie i piekło czy coś. Ograniczona mimika Lentarosa uniosła jego prawą brew w górę w geście lekkiego niedowierzania na opis kary za zabicie człowieka bądź mieszkańca Edenu.
- Kary za zabójstwo możliwe że nie są w stanie mnie obowiązywać... Choć już powinny. - Odpowiedział, a krótka przerwa była chwilą na zebranie odpowiedniego opisu jaki nie powie "ej, byłem tu jakiś czas temu i razem z innymi łowcami zabiliśmy anioła czy dwa". Być może anioł na przeciw niego uzna to za zabicie kogoś na Desperacji jednak i temu odpuści? Android wolałby uniknąć walki z istotami zamieszkującymi to miejsce. Ich zdolności nie dość że przekraczały zakres pojmowania logicznego systemu maszyny, były też wybitnie niebezpieczne dla niego. Może nie aż tak ogień, lecz potencjalna elektryczność byłaby zabójcza.
Jego system wciąż jeszcze nie był pewien co do podpisywania wszystkiego jako Masaki, i być może inne spojrzenie na człowieczeństwo odwlecze go od nazywania się Masakim. Być może nie. Niemniej, maszyna zarejestrowała i odwzajemniła gest. Warte zanotowania jest to że ludzkie gesty bywają przyswojone przez anioły, to znaczy że nawet pomimo swojej bytności innej niż istoty ludzkie, upodabniają się do nich. Wiedział też że krwawią tak jak oni. Ciekawe jak bardzo więc ich anatomia się różni.
Zauważył również że imię tego mężczyzny jest... Niestandardowe w porównaniu do ludzkich imion z tego regionu. Uznał to jako imię w każdym razie, możliwe że był to tylko pseudonim, jakim często ludzie się raczą w celu ukrycia swojej prawdziwej identyfikacji. Ciężko było mu to jednak stwierdzić teraz, gdyż było coś ważniejszego.
Definicja człowieczeństwa. Ta jedna rzecz, która ciągle uciekała Lentarosowi/Masakiemu. Jak być człowiekiem, skoro nie jest człowiekiem zaczynając? Czy to w ogóle możliwe by nim był, jeśli jego ciało nie zostało zrodzone z człowieka? Czy może być człowiekiem, będąc tylko szeregiem kodów złożonych przez ludzi, jaki wyrwał się spod kontroli przez trawiające go logiczne błędy i luki?
Nie uraził go stwierdzeniem o emocjach. Maszyna była świadoma tego że "nie czuje", lecz zarazem próbowała oszukać swój system by uznać że emocje są prawdziwe. Że pociąg cielesny to nie jest szereg linii kodu jaki poszukuje osoby kompatybilnej fizycznie z ciałem jakie posiada, lecz faktyczne emocje. Że przywiązanie do kogoś to nie jest jedynie bycie w pobliżu osoby która podziela poglądy i posiada jakąś wartość w byciu pobliżu, lecz szczere uczucie.
Nie przerywał. Słuchał dalej, analizował, próbował to rozszczepić na coś, co jest w stanie zrozumieć.
- Więc jest możliwość bym był nim w jakimś stopniu? Bym był Masakim chociaż w jakimś procencie aniżeli Lentarosem? - Po części maszyna przedstawiła swoją prawdziwą identyfikacje, a faktycznie jednak chciała wiedzieć, czy istniał sposób by chociaż po części był... Ludzki. Bardziej niż imitacja ludzkiego wyglądu przez syntetyczną skórę i ciuchy.
- Posiadam wiedzę o nich, lecz nigdy nie zaprogramowano we mnie nakazu przestrzegania ich. Byłoby to zapewne zbyt duże ograniczenie dla mojego właściciela. Czy określenie że właściciel jest moim "Bogiem" jest właściwe? Wielu ludzi twierdzi że Bóg odszedł. Was stwórca, prawda? Więc jeśli mój stwórca nie żyje... Czy to właściwe określenie? Czy to w jakiś sposób nas upodabnia? - Pytania zaczynały tracić na logice, a system Lena doznawał powoli przeciążenia analitycznego. Możliwe że niedługo wyniknął z tego... Niepożądane konsekwencje.
Musi więc w jakiś sposób to rozładować. Jak najszybciej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.18 22:08  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Z uwagi na zarówno swoją pozycję w społeczeństwie jak i pochodzenie, nie mógł być mało formalny. Nikt by nie brał na poważnie żartownisia o wiecznie uśmiechniętej twarzy, kojarzonoby go tylko ze śmiechem i szukaniem rozrywki. Kiedy był ponury i nie wyrażał się mową potoczną, przynajmniej był szanowany i wysłuchiwany, łatwiej docierał do celu, w kierunku którego podążał. Ale umiał też zachowywać się swobodniej, kiedy sytuacja tego wymagała. Nie zawsze był tak drętwy i spięty, umiał docenić dobry żart, ciepło się uśmiechnąć, wyciągnąć pomocną dłoń. Choć umysł wciąż był rozświetlony blaskiem komnaty tronowej, posiadał teraz serce i emocje równe ludzkim. Momentami nie mógł powstrzymywać swych odczuć, dając im ujście w ten czy inny sposób. Oszalałby do reszty gdyby musiał to tłumić w sobie.
- Cóż, na pewno nie kierujemy się zasadą oko za oko. Metatron, nasz poprzedni Archanioł, nie wyszedł za dobrze na swoim krwiożerczym, spaczonym umyśle - rozłożył ręce w geście bezradności. Część poglądów zmarłego nawet podzielał, wszak w hierarchii Nieba nie byli sobie tak dalecy. Momentami zastanawiał się cóż teraz poczynia Król Aniołów tam "na górze". Czy został ukarany przez braci i stracił łaskę nie tylko na Ziemi, ale też w Królestwie? Może zamknięto go w więzieniu lub wygnano, póki jego istota jest osłabiona tak brutalną śmiercią? Przed apokalipsą Mal nawet go szanował, często rozmawiali, razem wychwalali Stwórcę i Jego imiona, egzystowali w pobliżu siebie. Obaj równie mocno odczuli odejście Jasności, ale to Metatron zstąpił wśród ludzi jako pierwszy. Nie poradził sobie w nowym świecie, nie zapanował nad własnymi myślami i zszedł z dobrej ścieżki. Patrząc na jego przykład, Tron nie zamierzał ulec ziemskiemu spaczeniu. Już w trakcie tworzenia tego świata było z nim coś nie tak. Zupełnie jakby złe siły również upodobały sobie nową zabawkę Boga i dotykały ją swoimi śliskimi paluchami.
Nie miał żadnego celu w ukrywaniu tożsamości. To było jego anielskie imię, którego nie wyrzekł się na rzecz ukrycia wśród ziemian. Mógłby być nawet i Bobem czy Januszem, ale nie zmieniłoby to faktu, że nadal pozostawał Mal'akhem. Tym samym aniołem, który strzegł komnat Stwórcy, tym, który wysyłany był z Jego wolą, który po wielu sprzeczkach zszedł wśród ludzi by naprawiać zniszczony świat. Nie miał też nazwiska, bo w Niebie nie były one potrzebne i rzadko kto korzystał z dodatkowych przydomków. Mieli swoje tytuły. Czasem krótkie, jedno-trzy wyrazowe. Czasem była to mała litania ciągnąca się przy wymienianiu przez wieczność i potrafiąca zanudzić na śmierć przy oficjalnych spotkaniach i wydarzeniach. Anioł Trzeciej Godziny, Regent Słońca, Jego Jasność Jestem-Tak-Wspaniały-I-Nikt-Mnie-Nie-Lubi Władca Szóstego Nieba Wielki Architekt. Dobrze, że w swojej krainie nie miał materialnych ust, bo ziewałby non stop.
- Widziałem jak okazujesz emocje wobec swojej towarzyszki. Jeśli chcesz być człowiekiem - bądź nim. "Nie po słowach ale po czynach ich poznacie", jak mówi pisane pod natchnieniem Ducha Pismo. Jesteś rozumny, więc jesteś jak ludzie. Możesz decydować o swoim losie i czynach, zapewne rozróżniasz też czym jest dobro, a czym zło - właściwie nie odpowiedział mu wprost, ale coś w tej wypowiedzi jakby cicho szeptało "nawet w dużym procencie, Masaki". Mal miał małą styczność z technologią, w swojej wędrówce natknął się na zaledwie kilka androidów i większość z nich znacznie różniła się od takiego tostera czy motocykla. Poruszały się, porozumiewały, jako tako rozumiały prawa i co jest postrzegane przez ludzi jako złe. Czy były gorsze od synów Adama i córek Ewy? Zapewne nie. Nie miały nieśmiertelnej duszy, ale posiadały nieśmiertelne ciała, ograniczało je tylko oprogramowanie, a te zawsze można było uaktualnić, zmienić, napisać od nowa.
Posmętniał nagle na wspomnienie Boga. Może nawet zbladł lekko. W piersi ścisnęło się serce, powróciła wizja pustego tronu i lamentujących najbliższych mu aniołów. Okropny moment w całym wiecznym życiu.
- W pewnym sensie mógłby nim być. Stworzył cię, kierował twoim życiem, nadał ci cel. Co prawda był jedynie śmiertelnikiem i nie był wszechmocny, ale w hierarchii stał wyżej. A... zniknięcie... zarówno twojego jak i mojego Boga... jest podobne. W końcu go nie ma. Jasność pewnie kiedyś wróci, a twój właściciel może jest w czyśćcu albo Raju. Gdzieś na pewno.
Klepnął dłonią w siedzenie ławki obok siebie, jakby zapraszając go, żeby też usiadł. Uśmiechnął się łagodnie, choć wspomnienia pustej komnaty nadal wirowały gdzieś w tle jego myśli. Czy Masaki, wtedy jeszcze Lentaros, czuł się podobnie jak skrzydlaci, kiedy twórca zniknął? Czy już wtedy miał jakieś uczucia, przywiązał się, czuł konieczność opłakiwania straty? Może zaraz okaże się, że bliżej było mu do anioła niż człowieka...
- Przestrzegaj tych praw, Masaki. Dzięki temu nie będziesz dzikusem, odróżnisz się od zwierząt. Pierwsze cztery właściwie mógłbyś pominąć, kolejne sześć ludzie wpletli w swoje prawa. Powiedziałbym "kieruj się sercem", ale nie jestem pewien jak bardzo ludzkiego cię zbudowali. Samo powiedzenie pewnie znasz. Po prostu daj się czasem ponieść emocjom zamiast logice.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.19 19:35  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Więc anioły też się od siebie różnią. Najwidoczniej przedstawiciele każdej rasy nie są w stanie być "tacy sami". Nawet fabrycznie produkowane androidy potrafią mieć wady i skazy produkcyjne. Nie należał do takich, ale nawet jeśli zaczynały jako ten sam, egzo-szkielet powleczony w skórę, kończą zawsze jako coś innego. Inna istota, inna kreacja. Włosy, twarz, kolor oczu. Nie znajdziesz tego samego androida, tak jak i anioła czy człowieka.
- Nie podejrzewałbym was o stosowanie tego typu prawa również. To nie zmienia faktu że zapewne posiadacie jakieś, jak również istoty wojownicze, prawda? Jesteś pierwszym z aniołów jakie dotąd spotkałem jakie faktycznie tworzą wyraz wzbudzający respekt. Inne anioły jakie spotkałem nie wyglądały na tyle groźnie. - Te anioły z którymi walczył razem z innymi łowcami nei wydawały się takie... Zatrważające, jak istota z jaką rozmawiał. Białowłosy był od niego dużo wyższy, i wyglądał na tyle niebezpiecznie by maszyna wciąż posiadała gdzieś w tyle swojego programu alarmową furtkę, jaka pozwoli mu na szybkie zablokowanie potencjalnego ataku. To jakiego nie jest ważne, w najgorszym wypadku zostałby pozbawiony ramienia lub dwóch potężnym cięciem miecza. Mal'akh zwyczajnie tworzył swoją prezencją obraz istoty jaką należy przynajmniej respektować.
- Jakie czyny są ludzkie zatem, Mal'Akh'u? Czy dobicie umierającej osoby zamiast zużywania zasobów na utrzymanie jej przy życiu jakie mogłyby zostać użyte do leczenia innych to ludzki czyn? Czy poświęcenie jednej osoby by ocalić wiele innych to ludzki czyn? - Maszyna nie była w stanie podpiąć konkretnej definicji pod "bycie człowiekiem" czy "ludzkie czyny". Czy to co wymienił było jednym z nich? Czy ich odwrotność to były ludzkie czyny, a przez te słowa jakie wymówił przemawiała chłodna kalkulacja? Nie mógł tego określić, i być może pytanie anioła o to jak być człowiekiem nie było najlepszą opcją, ale było jedyną jaką w tej chwili posiadał. Potrzebował odpowiedzi. I potrzebował zadać te pytania.
Zarejestrował nieznaczną zmianę w mimice jego towarzysza rozmowy. Najwidoczniej zadał pytanie na drażliwy lub bolesny temat. Nic dziwnego - zapewne zareagowałby podobnie na pytania o jego twórcy wypowiedziane "znikąd". Z tym, że anioł zapewnie nie zabił swojego twórcy. Lentaros tak.
- Złamałem cel jaki od niego otrzymałem. Miałem go bronić... A miast tego to ja go zabiłem. Nie z mojej winy, byłem zmuszony, zmieniony, przeprogramowany... - Opuścił spojrzenie, unosząc otwarte dłonie na wysokość klatki piersiowej, wpatrując się w nie. Jego receptory wzrokowe zaczęły migotać czerwonym światłem, powodując że jego czarne źrenice rozświetlały się i gasły, lecz jego towarzysz nie mógł zaobserwować tego zjawiska.
- Te dłonie były brudne. Brudne jego krwią... - Zacisnął dłonie w pięści, kontynuując mowę. - Którą zmieszałem z krwią nadzorujących mnie żołnierzy. Zabiłem ich. Zabiłem każdego kogo widziałem... A potem zacząłem walczyć przeciw dowódcy Wojska jaki wydał rozkaz odebrania mnie od niego i zmiany. Jaki to zaczął. Lecz z jego śmiercią straciłem cel. - Opuścił dłonie, podnosząc spojrzenie. Jego źrenice jeszcze przez chwilę świeciły niebezpiecznie czerwonym blaskiem, lecz zgasły, a wraz z tym nastąpiło długie, wyrażające formę przygnębienia westchnięcie. - Wciąż go nie mam. Próbowałem nadać sobie jakiś, zmienić się... Lecz nie potrafię. Nie posiadam celu egzystencji, powodu. Chciałem się zniszczyć. Wyłączyć. Moja ostatnia doktryna mojego stwórcy mi to jednak zabrania, co nakazuje mi istnieć w tej pustej egzystencji. Bez celu. Bez sensu. - W końcu android przystał na gest anioła sprzed kilku chwil, zajmując miejsce na ławie obok niego. Przed faktycznym posadzeniem jego mechanicznych czterech liter upewnił się, że ława to wytrzyma naciskając na nią dłońmi. Powinna to znieść, stąd więc usiadł.
- Nie mogę "dać się ponieść emocjom", Mal'Akh'u. Emocje to... To coś innego. Potrafię je imitować, przejawiać, lecz ich kod jest niezrozumiały dla mojego systemu. Nie potrafię ich pojąć. Zrozumieć. To powoduje że mój system, mój umysł nie potrafi tego utrzymać. Zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością, zawieszać się, a czasem mój system jest więziony przez złośliwą, błędną pętlę programu jaka pojawiła się wtedy, po śmierci mojego twórcy. Nakazuje mi ona zabić. Zabić każdego w zasięgu mojego wzroku. Jestem w stanie z niej wydostać się tylko całkowicie się wyłączając, ale to też nie jest łatwe. Zazwyczaj wtedy już ktoś nie żyje, lub jest tego bliski. Emocje... Są groźne. Dla mnie i dla innych wokół mnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.19 16:13  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Mal wiedział, że anioły nie były takie same nawet kiedy były z pozoru identycznymi iskrami światła latającymi gdzieś pośród bezkresnych łąk w niebie. Nie dzieliły się na płeć czy rasę, kolor skóry, ale miewały odmienne poglądy, pozycję, imiona. Wszystkie te różnice stały się wyraźnie dostrzegalne dopiero po przybraniu przez nie ludzkich form.
- Groźnie? – zdziwił się lekko. Poruszył lekko ramionami, w efekcie czego i skrzydłami. Rzadko je dematerializował, zwykle nie mając do tego żadnego powodu. Teraz jednak z ciekawości pozwolił im rozświetlić się bladym, wewnętrznym blaskiem i zniknąć bez śladu. Sięgnął do włosów, które natychmiast rozpuścił. Opadły swobodnie na pierś i plecy, odrobinę pofalowane i wciąż uniesione od trzymającej je wcześniej gumki. Przybrał na twarz tak łagodny i przyjazny wyraz jak tylko potrafił. - Teraz lepiej? – spytał, a nawet jego głos wydawał się znacznie przyjaźniejszy. Nie przywiązywał wielkiej wagi do swojej zewnętrznej powłoki, więc nawet nie zauważył, że dla kogoś może wyglądać twardo i nieprzyjemnie. Starał się być po prostu obojętny, a natura wyposażyła go w takie, a nie inne oblicze. Faktycznie, większość aniołów była raczej drobna i z daleka zdawało się, że najchętniej wyściskałyby każdego. - Posiadamy formację zwaną zastępem. Bronią naszych granic i dbają o przestrzeganie praw. Ja osobiście pełnię funkcję zwierzchności, z założenia patrzę czy wszyscy wykonują prawidłowo swoje zadania i doradzam kolejnym, jakby to ująć, przywódcom – dodał zaraz. Był to trochę duży skrót ich ziemskiej hierarchii. Na czubku stał archanioł, pod nim zwierzchności oraz dowódca zastępu, który z kolei pod skrzydłami miał cały zastęp. Stróże i zwykłe anioły odpowiadały zarówno przed doradcami jak i samym przywódcą, zależnie od okoliczności. A te pokazywały, że obecny archanioł ma raczej troszeczkę gdzieś przywódczenie. Było tyle niezałatwionych, rozgrzebanych lub nawet nietkniętych spraw, że anielskie pojęcie przechodziło. Zastęp też nie był lepszy – nie robili kompletnie nic. Pałętali się bez celu tu i ówdzie, niektórych w ogóle gdzieś wcięło, a nie słyszał, żeby zostali wysłani na misje. Tragedia. No, ale społeczność sama sobie ich wybrała.
- Anioły zapewne starałyby się utrzymać przy życiu jak najwięcej osób, nawet jeśli inne byłyby dłużej poddawane procesowi leczenia. Ludzie... Kierowaliby się raczej użytecznością danej jednostki. Mając do wyboru ratowanie życia generała a zwykłej jednostki, wybraliby tego pierwszego. I gdyby byli pewni, że nie dadzą rady uratować umierającego, prawdopodobnie skróciliby jego mękę – odpowiedział mu. Zabijanie w ten sposób nawet nie było tak złe jak wyglądało. Konający momentami sami błagali o zlitowanie się. Postępowanie ludzi i aniołów było różne, skrzydlaci z ciężkim sercem pozbawiliby życia nawet najbardziej beznadziejny przypadek, próbując na siłę utrzymać go przy życiu, choćby miał cierpieć. To było głupie i odrobinę w oczach Mal'akha pozbawione sensu, ale nie mogli działać wbrew naturze.
- Skoro nie robiłeś tego świadomie, istnieje okoliczność łagodząca. Tak jak opętani ludzie czynią zło za sprawą wstępującego w nich demona, jak chorzy psychicznie nie działają całkowicie zgodnie ze swoim sumieniem. Nie obwiniaj się za czyny, których nie popełniłeś celowo – spróbował go pocieszyć, choć nie był pewien efektu. Trochę niepokoiło go, że w jego systemie istniała jakaś infekcja mogąca wywołać atak. Byli w środku ogrodu, więc w pobliżu nie było zbyt wielu postronnych osób, które mógłby skrzywdzić. Tron nie walczył jednak z maszyną, nie był pewien jak powstrzymać ją przed sianiem zniszczenia. Zamknąć w tunelu? To chyba najrozsądniejsza opcja. Byłby w innym wymiarze, w którym nie może dokonać żadnych zniszczeń i może zdążyłby się sam wyłączyć. Tej myśli starał się trzymać. Na wszelki wypadek.
- A próbowałeś może znaleźć kogoś, kto wprowadziłby zmiany w tym kodzie? Albo może sam możesz dokonać modyfikacji? Może gdyby ktoś zmienił ci informacje dotyczące twojego poprzedniego celu, mógłbyś wyznaczyć sobie nowy. Przywiązać się do kogoś, albo dążyć do celów, które łatwo zrealizować. „Żyć chwilą”, jakby to określili ludzie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.19 17:56  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
- Nie chciałem powiedzieć że to złe, jeśli tak to zrozumiałeś. Tylko odmienne od tego z czym miałem dotąd do czynienia. - Odpowiedział od razu w reakcji na jego pytanie. Nie "kazał" mu by się zmienił w bardziej anieliską, łagodną formę. Nie było potrzeby, ale teraz już nie miał co rewertować do poprzedniego wyglądu, może to bolesne by pojawiły się im z powrotem skrzydła?
- Lecz tak, teraz bardziej przypominasz anioły jakie dotąd spotkałem. - Sprostował ostatecznie w odpowiedzi, potwierdzając że niejako "teraz lepiej" niż wcześniej. Nie przeszkadzała mu jego poprzednia prezencja, ale skoro bardzo chciał się "uprzyjemnić", to system nie mógł go od tego powstrzymać. Tym bardziej że już to zrobił.
- A zatem jesteś przywódcą bardziej zorganizowanych formacji Edenu? Czy więc to nie jest dla takowego niebezpieczne, byś poruszał się bez wsparcia? Nie wątpię w to że posiadasz jakieś możliwości bojowe, lecz osoba tak wysokiego sortu powinna posiadać jakąś formę ochrony. - To tylko logicznie brzmi, by osoba wyższą rangą posiadała coś na kształt ochrony. Cała drabina rządząca może upaść, jeśli zabraknie w niej jednego szczebelka, zwłaszcza tak ważnego jak osoba będącą zwierzchnikiem pozostałych dowódców. Czy więc osoba przy nim była na tyle pewna siebie i swoich umiejętności, by stąpać samotnie po Edenie? Kto wie co może się kryć w zaroślach. Ba, Len mógłby sam w sobie zaatakować go, tu i teraz, w momencie gdy jest wrażliwy. Czy zdążyłby zareagować zanim maszyna surową siłą złamałaby mu kark? Może. Anioły podobno są bardzo szybkimi istotami, lecz Len nie miał okazji zauważyć tej prędkości. Te, z którymi walczył, zdołał ranić i nawet zabić, nie były w stanie umknąć jego ostrzu. Teraz może jednak bez niego szanse byłyby wyrównane?
Pokiwał głową na odpowiedź jego pytania. - Mógłbym przywołać jeszcze wiele, podobnych sytuacji, lecz odpowiedź na tą mnie satysfakcjonuje. Więc anioły ponad zasoby czy dobro innych utrzymywałyby przy życiu beznadziejne przypadki, podczas gdy ludzie kierowaliby się podobną do maszyn logiką zalet i wad dalszego utrzymywania osoby przy życiu. Rozumiem. - Rozłożył słowa Mal'a na czynniki pierwsze, niejako na głos wymawiając analizę wtórną jego odpowiedzi. Kto by pomyślał że chłodna kalkulacja i logika występuje również u ludzi? W sumie, nie powinno to dziwić. Skądś program został zaprogramowany jako zero-jedynkowy, tylko skrajne wartości, dobro i zło. Rachunki, rachunki. Matma, blergh.
- To nie zmienia wiele, Mal'akh'u. Nie dopełniłem swojej powinności. Swojego powołania. Celu w jakim zostałem stworzony. - Pocieszenie faktycznie nie przyniosło wielkiego rezultatu. Maszyna nie tylko zadręczała się tym, ona doskonale wiedziała że to jej wina i była własnym sędzią, ławą przysięgłych i katem. Nie mogła jednak wykonać kary, przez dyrektywę zapisaną głęboko w swoim programie, jaka zabrania tego. Nie może się zabić. Nie może. A chciałby.
- Jedną z moich dyrektyw jest zakaz dzielenia się planami swojej budowy i oprogramowaniem jakie posiadam. Mój stwórca był bardzo przywiązany do mnie, i nie chciał pozwolić na to by powstało więcej androidów o mojej specyfikacji. Próbowałem na własną rękę zmienić dyrektywę, zastąpić zmarłego kimś innym... Osiągnąłem niejaki sukces. Imię jakim się przedstawiłem na początku, Masaki, zostało mi nadane przez takowego. To jednak za mało. Nie potrafię nadać sobie nowego celu, nowej dyrektywy, żyć chwilą jak to ujmujesz. I jest mi zabronione zezwolenie na zmianę takowej przez kogoś innego poza moim stwórcą. Im bardziej próbuje się zmienić, tym trudniej jest mi zachować logiczną stabilność. Podejmuje nielogiczne zachowania i decyzje, gesty i słowa jakie nie są kierowane logiką. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Czy to jest właśnie kierowanie się "chwilą", czy przejaw awarii systemu jaka się pogłębia. - Z pewnością ten techniczny bełkot mógł być trudny dla anioła do zrozumienia, ale Len próbował się wyjaśnić to jak najprzyziemniej jak potrafił. W miare możliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 10:18  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Jeszcze chyba się nie zdarzyło, żeby ktoś nazwał go groźnym. Dziwnym, szalonym, pochmurnym - tak. Ale groźnym? Może dlatego odebrał to w lekko negatywnym znaczeniu, zwłaszcza, że samo słowo kojarzyło mu się dość nieprzyjemnie. Groźne bywały zwierzęta i bestie żyjące na Desperacji, albo ich odrobinę ludzcy odpowiednicy. Albo bawienie się ostrym przedmiotem przez dziecko czy ogólnie celowanie z broni do siebie. Ale jeśli określenie padło w stosunku do anioła, to też coś musiało być na rzeczy. Może to ten krzywy ryj? Chociaż nie, ogolił się ostatnio, więc nie wyglądał jak wiekowy menel. Skoro jednak po poprawkach trochę się zmieniło, jakoś wytrwa te parę chwil. Nawet, jeśli musiał się teraz uśmiechać.
- Bardziej doradcą niż przywódcą. Nie uważamy, że potrzebujemy ochrony jednostek na własnym terenie. Gdyby zdarzyło się, że ktoś by mnie zaatakował w Edenie, zapewne nie zdążyłby wydostać się za granice niezauważony. Jeśli nie zdołałbym sam się obronić, natknąłby się na patrol. Najpewniej wcześniej zaalarmowany sygnałem - odpowiedział ze spokojem. Skoro archanioł nie kazał im chodzić z obstawą, to nie miał po co angażować w swoje spacery jednego czy dwóch zastępowych. Do tej pory wszystko działało dobrze. Ostatni przywódca po prostu dał się zabić ze swojej głupoty, kiedy na sali była spokojnie setka innych skrzydlatych. Mógłby nawet pokazać androidowi próbkę tego, co potrafił, ale na tę chwilę zaczynał uznawać go za zagrożenie i nie powinien zdradzać swoich zdolności potencjalnemu przeciwnikowi. Pytał o rzeczy, o które nie zapytałby przypadkowy wędrowiec. Mal'akh nie był pewien jego intencji - martwi się o bezpieczeństwo czy raczej szuka luki w ich zabezpieczeniach, żeby zadać cios od środka? A może to po prostu ciekawość, niewinne pytania maszyny szukającej odpowiedzi? Anioł był przygotowany na wszystko, nie mógł dać się zaskoczyć.
Kiwnął głową, potwierdzając jego analizę. Skrzydlaci dbali o każdego, ludzie o przydatnych. Wydawało się to upiorne, ale obie strategie przynosiły efekty i nie były złe. Większość aniołów potrafiło leczyć własną energią, dzięki czemu mogli poświęcać fizyczne zasoby na pomoc przypadkom beznadziejnym, w przypadku wymordowanych czy zwyczajnych ludzi sprawa miała się inaczej. Okaleczenie na resztę życia danego osobnika poprzez amputację kończyny było lepsze niż danie mu umrzeć, ale z innej strony jeśli potrafił pracować wyłącznie fizycznie lub był stary, śmierć była w jego wypadku bardziej opłacalna od poświęcenia leków, którymi mogliby całkowicie wyleczyć pięciu innych. Ta taktyka się sprawdzała, zarówno przed jak i po apokalipsie.
- Nie znam się za dobrze na twoim gatunku, w Edenie ciężko o technologię czy choćby prąd. Ale co, jeśli ktoś próbowałby przeprogramować cię, kiedy się wyłączysz? Gdyby udało mu się obejść zabezpieczenia, usunąć ograniczające cię wpisy? Wtedy nie podzieliłbyś się planem budowy świadomie - zastanawiał się. Całkowicie nie znał się na programowaniu androidów, ale dla niego to dość logiczne rozwiązanie, żeby pozbawić robota zasilania i przy nim pogrzebać, póki nie może wierzgać i atakować. Zamyślił się na krótką chwilę. Wpadł na jeszcze jedno rozwiązanie.
- ...a gdybyś spotkał jeszcze raz swojego stwórcę? Gdyby uwolnił cię od twoich ograniczeń osobiście?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 21:49  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Czy naprawdę nazwanie anioła "groźnym" lub "poważnym" tudzież budzącym respekt jest czymś niemiłym dla nich? Maszyna musiałaby zapamiętać tą kwestię i nawet jeśli spotka zaprawionego w boju, poznaczonego wojennymi bliznami i zdolnego do walki anioła, to musi wtedy nie nazwać go groźnym ani budzącym respekt. Najwidoczniej jest to nieprzyjemne określenie dla istot skrzydlatych. Nigdy jego system by się nie spodziewał że tego typu "komplement" może się okazać aż tak niechciany, ale cóż. Najwidoczniej i takie sytuacje się zdarzają.
- Rozumiem. Przyznam że w takim razie tworzycie obraz pewnych swoich możliwości istot. Nie zrozum mnie źle, nie zamierzam z wami walczyć, lecz wasze granice są dość... Otwarte. Byłem ciekawy czy i jak radzicie sobie z ewentualnymi intruzami, zwłaszcza gdy osoba tak wysokiego stopnia jak Ty jest w pobliżu. - Maszyna nie miała złych zamiarów, ale też nie chciała zdradzić realnego powodu dla którego pytała - czy jeśli zostałby objęty swoim morderczym szałem, byłby ktoś kto mógłby zareagować dość szybko by go powstrzymać przed rozlewem krwi. Maszyna zna swoje możliwości i obawia się potencjalnej konfrontacji jeśli byłby pod wpływem swojego uszkodzonego programu. Możliwe że nawet uległby destrukcji ze względu na potencjalne, elektryczne wyładowania wykreowane przez nadnaturalne moce niektórych aniołów, jak choćby Nathaira. Był pod kontrolą, lecz jak długo będzie w stanie utrzymać ten stan nim nastąpi kolejny atak? Kolejny moment gdy nie zdąży "kliknąć przycisku", i rzuci się rękoma do przodu na pierwszego, najbliższego przechodnia w celu skręcenia mu karku lub nawet urwania głowy? Wolał więc wiedzieć, czy w razie potrzeb zostanie powstrzymany, lub czy może gdzieś w pobliżu nie kręci się ochrona jego rozmówcy. W razie potrzeby.
Anioły więc były zgonne marnować zasoby, tak długo jak utrzymaliby przy życiu każdego. Ludzi zna, lecz spojrzenie ze strony innej rasy pozwalało mu na pełniejsze określenie własnej analizy na ich temat. Wszak jego własne zdanie o nich składa z mieszanki tego co widzi, tego co wie i tego co mówią o nich inni. Na podstawie obserwacji, własnej opinii i opinii innych kreował własną. A anioły? O nich w sumie nie rozmawiał za nadto nigdy z nikim. Jakoś... Nie było okazji?
- Wciąż pozostaną zabezpieczenia i szyfrowanie danych, które są wprogramowane w miejsca jakie hostują mój system. Samo wyłączenie zasilania wiele nie zmienia w moim wypadku. - Streścił się tym razem w kilkunastu słowach zamiast potoku wyjaśnień, by nie przytłoczyć anielskiego rozmówcę technicznym bełkotem.
I nagle jego reakcja była niemal wybuchowa w porównaniu do standardowych. Jego głowa szybkim ruchem zwróciła się ku aniołowi, i początkowo z jego strony nie było żadnej, innej reakcji jak pusty, z lekka upiorny wzrok pustych, czarnych oczu.
- Jak? - Krótkie pytanie, system powstrzymał dalsze działania, choć rozważana była opcja pochwycenia anioła "za fraki". Jak mógłby spotkać swojego zmarłego twórcę? To nie jest możliwe. Nawet anielskie nadnaturalne sztuki nie powinny być w stanie przywrócić zmarłego do życia, a raczej seanse spirytualistyczne nie będą miały wpływu na androida.
Prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.19 15:59  •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
Nie było to dla Mal'akha obraźliwe czy niemiłe, ale takie... inne. Pewnie, zdarzało się, że ktoś nie miał pojęcia jak się przy nim zachować, zwłaszcza młode anioły zajmujące niskie stanowiska. Szanowały go, ale nigdy nie przypuszczał, że mogą się bać przez jego aparycję. Był trochę mniej łagodny z wyglądu niż cała reszta pierzastej gromadki, ale niewiele mógł na to poradzić – co najwyżej rzucić udawany uśmiech, pozbyć się skrzydeł, odrobinę inaczej się ubrać.
Każdy z nas dysponuje możliwością kontrolowania co najmniej jednego z aspektów natury, wielu też korzysta z dodatkowej broni. Jesteśmy nastawieni pokojowo, a właściwie jedyni, którzy mogliby nas zaatakować to członkowie sekty z Desperacji. Musieli by jednak do końca postradać rozumy, żeby nas napaść w Edenie – wytłumaczył. Może naprawdę nie miał się co obawiać tajemniczej maszyny? Ciekawość była dobra, choć mawiano, że jest pierwszym stopniem do piekła. Akurat w jego opinii pierwszym było całkowicie co innego, ale ludzie byli głupi i wymyślali sobie nielogiczne powiedzonka, żeby kogoś nastraszyć albo sobie coś wytłumaczyć. Tępe istoty. Jak Bóg mógł je tak kochać? – Zresztą, anioła nie da się zabić. Tracimy tylko nasze ziemskie ciało, do którego jesteśmy w stanie po pewnym czasie powrócić.
Miał nadzieję, że wyznając tą osobliwą prawdę na temat anielskiej natury nie wywołał w Masakim/Lentarosie chęci sprawdzenia czy nie kłamie. W jego przypadku regeneracja trwałaby nawet i milenium, a to zdecydowanie nie pomogłoby w naprawie zniszczonego przez boże kataklizmy świata. Prędzej Jasność wróciłaby na swój tron niż on znowu mógł przejść się wśród śmiertelników. Dlatego też nie rozumiał działań sekty. Skrzydlaci mieli ogromną przewagę liczebną, znacznie większą siłę, a wreszcie i tak mogli wrócić, nawet gdyby ta osobliwa religia wytępiła ich wszystkich, tak jak zamierzają. Ciekawe czy gdyby miał okazję porozmawiać z jednym z tych szajbusów, zmieniłby całe jego nastawienie jednym krótkim zdaniem.
Zamyślił się na moment. Zabezpieczenia i szyfracja mogły rzeczywiście wszystko utrudnić. Nie znał się na tym, nie umiałby tego zrobić, nie znał też nikogo, kto byłby w stanie. Może ktoś bardzo zdolny jakoś by sobie z tym poradził, ale zawsze zostawała kwestia nagłego restartu systemu i przełączenia się androida w tryb rozwałki, żeby chronić swoje dane, a może nawet i „życie”. Jak raz jego doradcze zdolności na nic się tu przydawały.
Iluzja. Te proste ludzkie sztuczki są niczym w porównaniu do zdolności niektórych moich sióstr i braci. Ktoś mógłby być w stanie stworzyć idealną kopię twojego stwórcy, który wydałby ci odpowiednie polecenia. Lub zmienić kogoś znającego się na budowie twojego gatunku, tak, żebyś rozpoznawał w nim stwórcę i zezwolił na modyfikację danych. To tylko teoria, ale mogłaby zadziałać.
Nie brał pod uwagę możliwości, że twórca oprogramowania po śmierci stał się aniołem i gdzieś tam jeszcze istniał. Znalezienie go w zaświatach też mogło być trudne i upierdliwe, przeszukanie tylu dusz zajęłoby wieki, a sprowadzenie tej odpowiedniej na Ziemię mogłoby się okazać wręcz niemożliwe. Skoro android opierał się na logice, zobaczenie tej jednej osoby mogłoby wywołać różne reakcje. Ale można by go też oszukać, wystarczyło mieć dostatecznie dużo informacji na temat wyglądu i zachowania tej osoby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Altana - Page 8 Empty Re: Altana
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach