Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 01.02.18 16:07  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Pobawmy się [Nascela]

Gracz:Nascela
Cel: Kromstak
Poziom: Łatwy
Możliwość zgonu: Tak

Tobiasz był jednym z pierwszych aniołów. Jednak w przeciwieństwie do reszty anielskiej społeczności, wybrał ciało o wiele starsze. Nie był młody, wysoki i piękny. Nieco przygarbiony, o śnieżnobiałych włosach i tego samego koloru brodzie sięgającej jego klatki piersiowej. Był niezwykle chudy, wręcz wychudzony, skóra poprzecinana głębokimi bruzdami zmarszczek, ale mimo to jego jasne oczy były pełne mądrości oraz spokoju.
Ponoć wybrał takie ciało, by zniwelować potęgę ludzkich pokus, chcąc się w pełni oddać swym anielskim obowiązkom. Niestety, ale takie ciało miało również spore minusy i wady. Szybciej się męczył, miał mniej siły i czasami potrzebował pomocy przy prozaicznych czynnościach. Większość swojego życia spędzał w anielskim archiwum, pełnym starych, zakurzonych ksiąg oraz zwojów. I jak przed każdą zimą, musiał uporządkować niektóre księgi. Sam jednak nie był w stanie się tym zająć, dlatego przydzielono mu do pomocy właśnie Nascelę.
- Dziękuję mój drogi za pomoc. – powiedział mężczyzna stawiając na stoliku przed ciemnowłosym kubek ze świeżo zaparzoną herbatą. Uśmiechnął się delikatnie, przenosząc wciąż żywe spojrzenie na stos ksiąg znajdujących się przed nim.
- Jak już uporządkujesz je chronologicznie, poukładaj je proszę na tamtej pustej półce – wskazał chudym palcem za siebie, gdzie jedna z wysokich półek ziała pustką.
- W razie pytań czy jakbyś potrzebował pomocy, będę na drugim końcu – uniósł dłoń i wskazał gdzieś przed siebie. Jednakże ciężko było cokolwiek ujrzeć przez wszędzie piętrzące się księgi, zwoje, kartki i karteluszki. Tobiasz pokiwał głową, a potem odwrócił się cicho szeleszcząc szatą i z zaskakującą gracją lawirował między przeszkodami, aż w końcu zniknął, pozostawiając Nascelę samego.


TERMIN: 8.02
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.18 21:18  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Rzadko bywał w archiwum edeńskim, gdyż nie miał ku temu nigdy odpowiedniej okazji, a gdy w końcu takowa się nadarzyła, w formie rozkazu, a raczej prośby, bez zbędnych protestów się do nich ustosunkował. Punktualny, jak w zegarku, wstawił się w wyznaczone miejsce. Uformował dłoń w pięść i zapukał knykciami w ciężkie drzwi, które otworzył, gdy tylko padło odpowiednie zaproszenie. Wszedł do środka, prześlizgując wzrok po wnętrzu pomieszczenia, na jego ustach wślizgnął się subtelny uśmiech i rozgościł się nad nich na dobre po przydzielaniu mu zadania w charakterze posortowania ksiąg.
Poniekąd był swoim żywiole, dlatego, kiedy zaczął pracę, szybko stracił rachubę czasu, zbyt skoncentrowany na wykonaniu powierzonego mu obowiązku, który w żaden sposób nie uwłaszczał jego dumie, mimo iż z reguły pełnił inną, bardziej znaczącą rolę w edeńskim społeczeństwa. Cicha, spokojna atmosfera tego pomieszczenia odpowiadała mu. Zresztą tak samo jak obecność milczących, chętnych do współpracy przedmiotów. Żałował tylko, że nie miał odpowiedniej ilości czasu, aby zapoznać się z ich treścią. Czasem tylko otwierał je na losowej stronie i przesuwał spojrzeniem po drobnej, ale czytelnej i ładnej czcionce. Ktoś miał naprawdę znakomity, godny do pozazdroszczenia charakter pisma.
Po tym, jak została położona przed nim filiżanka z parującą herbatą, której aromat roznosił się po zamkniętym pomieszczeniu w postaci przyjemnej woni, przypomniał sobie o potrzebach fizjologicznych.
Cała przyjemność po mojej stronie — zapewnił Tobiasza, swoim monotonicznym głosem, który podważał wiarygodność tych słów, ale szybko się zrehabilitował i złagodził go uśmiechem. — To ja dziękuję za twoją gościnność — dodał, po czym ujął w dłoń delikatną strukturę kubka i podniósł przedmiot, ostrożnie, aby nie wylać jego gorącej zawartości na księgi. Zanim zamoczył usta w herbacie, ogrzał naczyniem skostniałe palce, potem podmuchał płyn, ażeby nie poparzyć się w język i dopiero wtedy upił ostrożnie parę łyków, zabijając pragnienie. Miała niesamowicie bogaty smak. Oblizał z ust jej posmak i odłożył kubek z dala od książek.
Zanim mężczyzna oddalił się, skinął głową na potwierdzenie, że zrozumiał i sięgnął pod jedną z ksiąg, która przez jego nie uwagę stoczyła się z blatu. Pochyliwszy się, złapał ją parę centymetrów nad ziemią, wykorzystując w tym celu swój wyrobiony na przestrzeni tych wszystkich lat refleks. Pod wpływem tych energicznych ruchów, w powietrze wzbił się pyłek. Kichnął i potarł palcem nasadę nosa, w zamierza pozbycia się z niego niechcianych lokatorów, które wpadły do niego podczas wciągania powietrza do płuc. Poczuł ulgę, że ma alergię na zimno, a nie brud, bo to w znaczący sposób utrudniłoby mu zadania. Złapał między palce ścierkę i otarł nią o brzeg zakurzonego tomiszcza. Zbadał palcami chropowatą strukturę okładki, po czym odłożył ją na odpowiednie miejsce, w sekwencji od „a” do „z”, którą zalecił mu mężczyzna. Gdy w końcu segregacji uległy wszystkie księgi, wstał z krzesła. Rozciągnął się, ziewając. Trwanie w jednej pozycji przez parę godzin doprowadziło do odrętwienia pozbawionych w tym czasie ruchu mięśni. Musiał je rozruszać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 0:18  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Kilkugodzinne układanie i sprzątanie ciężkich tomów archiwalnych ksiąg potrafiło się odbić nawet na wytrwalszych i silniejszych, do których niewątpliwie należał Nascela. Zza wysokich okiennic do pomieszczenia powoli wlewał się zimowy mrok zwiastujący kolejne opady śniegu, które z pewnością pokryją grubym, białym puchem tereny Edenu.
Mimo to w pomieszczeniu panowało przyjemne ciepło. Źródła nie trzeba było daleko szukać. Niedaleko wejścia do pomieszczenia znajdował się mały kominek. Ale wystarczył, by rozpalony ogień ogrzewał swym żarem. Tobiasz parę razy pokręcił się w jego pobliżu, upewniając się, że płomienne języki nie zgasną, ale nie odzywał się do ciemnowłosego, zapewne nie chcąc mu w żaden sposób przeszkadzać.
Plecy Nasceli odezwały się cichym strzyknięciem, bardziej w okolicach lędźwi, ale ogólnie jego ciało przyjęło z niemą ulgą możliwość rozciągnięcia się i wyprostowania. Co prawda Nascela uporał się z ciężkimi księgami, pięknie układając je na ich prawowite miejsce, to nie mógł wyzbyć się wrażenia, że to dopiero początek jego dalszej pracy.
W pewnym momencie do jego uszu dobiegł cichy dźwięk skrobania. Jakby w drewno, jedną z półek. Ciężko było jednak zlokalizować dokładne miejsce źródła. Wiadome było tylko, że gdzieś za plecami anioła.
- Czy mógłbyś mi pomóc? – w tym samym momencie rozległ się głos Tobiasza z drugiej strony pokoju, nieco stłumiony, odległy, ale wciąż wyraźny.
Chrobotanie znów się rozległo. O wiele głośniejsze, i bliższe.

Termin: 11.02
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 0:37  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Zerknął na regał, ażeby się upewnić, że nie popełnił żadnego błędu w układaniu ksiąg na półce. Przejechał jeszcze wzrokiem po ich zatytułowanych brzegach, słyszeć wesoły trzask drzewa w kominku. Był wdzięczny mężczyźnie za tą troskę. Gdyby nie on, zapewne zamarzłby, z czerwonymi plamami na skórze. Starał się nie myśleć o niskiej temperaturze na zewnątrz. Wolał tutaj zostać jak najdłużej. Praca była lekka i przyjemna, mimo iż siedzenie w jednym miejscu odbijało się na jego ciele w postaci mrowienia i zastania mięśni. Był przystosowany do ruchu.
Kiedy krzyk Tobiasza doleciał do jego uszu, Nascela chciał odpowiedzieć, ale otworzył i zamknął usta, nasłuchując. Zerknął pod regał, skąd - jak mu się wydawało - dochodził ten niepokojący dźwięk. Był niemalże pewny, że dostrzegł tam niewielki kształt, jednakże nie mógł się temu przyjrzeć i ignorować prośbę mężczyzny. Udał się w kierunku, w którym wydobywał się jego głosu. Przystał tuż nad nim, gdyż górował nad nim wzrostem.
Oczywiście. —Uśmiechnął się subtelnie do mężczyzny i podwinął rękawy ciepłego swetra, będąc w gotowości do udzielenia mu pomocy. — Są tutaj może myszy? Słyszę chrobotanie — podzielił się swoim nowym z odkryciem z opiekunem archiwum. Na jego twarzy wstąpiło zmartwienie. Obawiał się o książki, bowiem mogłyby paść ofiarą ostrych zębów gryzoni, które zapewne szukały schronienia przed zimą, a także pożywienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.18 22:02  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Tobiasz znajdował się w połowie drabiny, trzymając dwa tomy historii Edenu. Uśmiechnął się do Nasceli i odwrócił nieco w jego stronę, tylko jakimś niesamowitym cudem utrzymując zaskakującą równowagę.
- Widzisz te księgi na stole? Mógłbyś mi je podać? – zapytał wskazując brodą w stronę stołu gdzie znajdowało się z dwadzieścia, tak na oko, ksiąg.
- Sam bym to zrobił, ale coś w plecach mi strzyka, przepraszam. Obiecuję, że potem będziesz wolny. I tak wiele mi pomogłeś. – odwrócił się, by wsunąć trzymane przez siebie tomiszcza.
- To wszystko… to, jak i tamte – wskazał dłonią najpierw na w połowie wypełnioną półkę, a potem na stół – To dzieje Edenu. Sporo tego, prawda? – zapytał z dumą wyczuwalną w tonie, szybko jednak przygasła, kiedy wdarła się nuta smutku.
- Pamiętam wszystko. Każdy dzień. Każdego anioła, który przyszedł na świat. I każdego anioła, który go opuścił. – westchnął cicho, a dookoła niego pojawiła się dziwna, melancholijna aura.
- Straszne rzeczy dzieją się ostatnio. Cóż za tragedia. Cóż za tragedia. – ostatnie zdanie powiedział bardziej do siebie, aniżeli do towarzysza, choć słowa nie były przyozdobione szeptem. Ciężka aura jednak nie trwała zbyt długo. Tobiasz szybko się rozweselił, starając się zmienić temat, a Nascela nieświadomie przyszedł mu z pomocą, kiedy padło pytanie odnośnie myszy.
- Hm, jest taka możliwość. Może niekoniecznie mysz, ale ptak albo inny mały ssak mógł się przedostać w poszukiwaniu ciepła i pożywienia? Biedactwo, będzie trzeba je odnaleźć. Do wiosny umrze tutaj, nie znajdując pokarmu i wody. – powiedział zmartwiony, najwidoczniej bardziej martwiąc się istnieniem stworzenia, aniżeli ewentualnymi szkodami  przez niego wyrządzonymi.
- Pomożesz mi go potem znaleźć? Może być nawet ranne. Niedobrze, niedobrze.

Termin: 11.02
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.18 0:00  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Skinąwszy głową, posłusznie wykonał jego polecenie.
Nic nie szkodzi. Nigdzie mi się nie śpieszno — zapewnił opiekuna archiwum. Wolał tutaj pozostać, niżeli konfrontować się z zimnym powietrzem, przynajmniej do momentu, aż zamieć panująca na zewnątrz dobiegnie końca. Konfrontacja odsłoniętej skóry z odłamkami lodu odbije się na stanie jego zdrowia, a on wolał uniknąć powikłań swojej nieznośnej alergii, na którą jeszcze nie odnalazł lekarstwa.
Nascela zazdrościł mężczyźnie dobrej pamięci. Jego była nietrwała, niekompletna, z lukami, których nie mógł zapełnić, pomimo usilnych starań.  
Próbujemy nad tym zaoponować — zapewnił Tobiasza, w ramach pociesza, acz nie wiedział, czy jego słowa poprawią humor aniołowi. Miał rację. W Edenie doszło do tragedii. Sądy na Wieży Babel. Śmierć zabrała zbyt wielu ich pobratymców. Zbyt wielu posiadali wrogów z bramami raju. Niewinna, anielska krew przelewała się na ziemiach Desperacji. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Cierpiały niewinne istoty. Musieli położyć kres temu wszystkiemu.
Podał mu tomy, o które poprosił. Uśmiech zszedł mu z ust. Wyraz jego twarzy prezentował zadumę. Czuł się winny zaistniałej sytuacji. Dopiero kolejne słowo mężczyzny sprowadziły go na ziemie. Oprzytomniał.
Pomogę — zgodził nią niemalże od razu. — Nie możemy pozwolić, ażeby ta istota umarła.Nie możemy pozwolić, ażeby księgom coś się stało, dorzucił w myślach, które nie wygłosił na głos, jednakże czuł się za nie odpowiedzialny. Stanowiły spuściznę po edeńskiej społeczności. Pamiątkę po tych, których już z nimi nie było. Zawierały wspomnienia, radość, ale także ból. — Znam kogoś, kto niewątpliwie zgodzi się udzielić temu stworzeniu schronienia — dodał, nie chcąc narażać anioła na kolejny obowiązek, bo ten sprawiał mu pewną trudność. Jeżeli te zwierzę było poranione, Akaiah zapewne nie odmówiłby mu pomocy, a przynajmniej w to chciał wierzyć członek Zastępu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.18 21:24  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Drabina cicho zaskrzypiała, gdy anioł powoli zaczął z niej schodzić po wcześniejszym ułożeniu ksiąg. Otrzepał dłonie z drobinek kurzu, które osiadły na długich palcach i spojrzał na Nascela z dziwnym cieniem czającym się w jego spojrzeniu. Odetchnął cicho, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nie chciałem, żebyś przypadkiem odebrał to jako zarzut, że niczego nie robicie. Wiem, że Zastęp jest niezwykle aktywny i że wszyscy wykonujecie niesamowicie ciężką robotę dbając o bezpieczeństwo wszystkich istot w Edenie. Doceniam to. Ja, jak i inni. – powiedział spokojnie, a jego ton brzmiał nieco przepraszająco. Najwidoczniej jego anielska natura nakazywała mu momentalne poprawienie swoich słów, które mogły zostać źle odebrane.
Podszedł do stołu i zabrał z niego olejną lampę, która dawała delikatne światło, powoli ruszając w drugą stronę, towarzysząc ciemnowłosemu.
- Poszukajmy tego stworzenia. Kiedy zapadnie nocny mrok, będzie o wiele ciężej. – zauważył. Już teraz na zewnątrz panowała wieczorna szarość, a w ciągu najbliższych dwóch godzin, a może nawet i mniej, noc zaleje tereny Edenu ograniczając dostęp do światła oraz widoczność.
- Och? Któż to taki? Może go znam. – zagadnął go, miękko pokonując kolejne metry odległości.
- Kiedyś miałem wilka wschodniego. Cóż to za cudowne zwierzę było. – uśmiechnął się na wspomnienie swojego kompana, teraz spoczywającego w ziemiach Edenu.
- Gdzie słyszałeś ów stworzenie? – zatrzymał się przy regałach. I kiedy wydawało się, że niepokojąca cisza zaleje ich uszy, ponownie rozległo się ciche drapanie dochodzące z lewej strony, bliżej okna. Nerwowe, może nieco wystraszone drapanie, które gwałtownie ucichło, kiedy Tobiasz postąpił krok w tamtą stronę.


Termin: 13.02
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.18 23:07  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Żaden komentarz nie padł z jego ust. Nie uważał, by drożenie tego tematu, w jakimś stopniu przyczyniło się do zrekompensowania strat, które dotknęło edeńskie społeczeństwa. Mogł się tylko modlić, że następca Metatrona wyciągnie z tego zdarzenia wnioski i nie odpuści do przelewu niewinnej krwi. Skinął tylko głową, a na jego usta wślizgnął się delikatny uśmiech. Był wdzięczny mężczyźnie za te słowa. Uspokoiły go.
Akaiah — udzielił odpowiedzi Tobiaszowi przemieszczając się do pomieszczenia, w którym porządkował tomy. Przystanął obok stołu i zerknął na anioła, ale nic nie powiedział. Życie zwierząt było krótkie, ulotne. U kres wieczności, trwała tylko parę, mało znaczących chwil. On miał pawia w ogrodzie. Piękne, dumne ptaszysko. Nie należało do niego i rzadko je widywał. Było dzikie, ale upodobało sobie ogród anioła. Nascela go karmił, a on, w ramach podziękowania, czasem zrzucał pióra, kiedy eksponował swój piękny, mieniący się wieloma kolorami ogon w pełnej krasie. Jedno z nich było zaplątane w czarne jak smoła włosy członka Zastępu.
Pod regałem, ale  wystraszyłem je — rzucił, w ramach odpowiedzi. Jego dłoń zacisnęła się na ramieniu Tobiasza, gdy ten przez przypadek spłoszył zwierzątko, które nagle umilkło. Musieli być ostrożni.
Przykucnął, prześlizgując spojrzenie po podłodze, w poszukiwaniu stworzenia, choć nie łudził się, że go wypatrzy. Istoty jego pokroju były mistrzami ukrywania się.
Może jedzenie zmotywuje go do ujawnienia się — posunął po chwili, bo żadne inne rozwiązanie w tym momencie nie przychodziło mu do głowy. Wstał, otrzepał ze spodni kurz i poszedł do swojej torby, która wisiała na oparciu fotela. Wyciągnął z niej mandarynkę, choć nie miał pewności, czy zwierzątko się nimi żywiło. Równie dobrze mogło być mięsożerne. Wbił paznokcie w miękką skórę owocu i zdjął go z niej, po czym rozerwał w palcach, na małe cząsteczki w postaci półksiężyców. Rozrzucił je na podłogę i przykucnął, zachowując dwudziestocentymetrowy dystans od kawałków mandarynki. Czekał cierpliwie, bezruchu, w nadziei, że ta metoda poskutkuje i zwabi płochliwą istotę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.02.18 1:21  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
- Ach, Akaiah. – Tobiasz pokiwał jedynie głową, co wyraźnie świadczyło o tym, że zna anioła. Zresztą, ciężko było się temu dziwić. Mężczyzna wyglądał na takiego, który z powodzeniem zna prawie osiemdziesiąt procent edeńskich mieszkańców, a o pozostałych dwudziestu procentach z pewnością słyszał.
Mężczyzna momentalnie zatrzymał się, gdy poczuł na swym ramieniu dłoń drugiego anioła, spoglądając jedynie w milczeniu przez ramie. Po chwili skinął głową i odsunął się nieco, dając pole manewru ciemnowłosemu. Przyglądał mu się z uwagą jak próbował zwabić do siebie zwierzę za pomocą mandarynki. Nie do końca był pewien, czy aby na pewno jest to najlepsza przynęta. Wszystko zależało od tego, z czym mieli do czynienia. Dlatego też po chwili zastanowienia, podszedł bliżej Nasceli i postawił obok niego lampę, by pozostawić mu nieco więcej źródła światła.
- Wydaje mi się, że nasza obecność może nieco je płoszyć. – powiedział z nieco smutnym uśmiechem.
- Pozwól, że cię na trochę zostawię i udam się po trochę wody oraz nasion, jeżeli jest to ptak. Nie ukrywam, że zidentyfikowanie stworzenia bardzo ułatwiłoby nam złapanie go. Może jak sam zostaniesz, to odważy się pokazać. Niedługo wrócę. – poklepał go delikatnie po ramieniu, krzepiąco, po czym wyprostował się i cichymi krokami skierował do wyjścia. W pomieszczeniu zapadła słodka cisza, której przerwać nie odważył się nawet wiatr.
Ciężko było stwierdzić ile czasu minęło. Sekundy, długie minuty, gdy ponownie rozległo się skrobanie. Było jednak na tyle ciche, jak i krótkie, że ciężko było określić dokładny kierunek. I kiedy mogło się wydawać, że stworzenie nie odnajdzie w sobie na tyle odwagi, by wyłonić się z bezpiecznej kryjówki, z ciemności wreszcie wysunął się mały pyszczek. Nosek poruszał się gwałtownie, intensywnie łapiąc nową woń. Spojrzenie było nieco rozbiegane, wystraszone, ale ostatecznie całe stworzonko wyłoniło się  z ciemności. Było nieco mniejsze od przedstawicieli swojego gatunku, o ciemnoszarym ubarwieniu, z czarnymi łapkami, uszkami, ogonem i plamce tego samego koloru w kształcie pionowego półksiężyca na czole. Niepewnie podbiegł do rozsypanych mandarynek, obwąchując je intensywnie. Z takiej odległości Nascela mógł zobaczyć, że maluch wyraźnie kuleje na lewą, tylną łapkę. Stworzonko uniosło łepek, spojrzało na anioła wydając z siebie cichy pisk i porwało jedną część mandarynki, szybko uciekając, by ponownie zlać się z ciemnością półek.

Termin: 13.02
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.02.18 1:57  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Nascela przytaknął, ale nie powiedział nic, zbyt skoncentrowany na tym, aby zwierzątko w końcu ujawniło mu swoją tożsamość, chociaż nie miał w stosunku do niego żadnych oczekiwań. Fauna nie darzyła go sympatię, a on przestał zabiegać o jej aprobatę. Skupił się na ciężarze spoczywającym na jego barach w postaci obowiązków, które zaprzątały mu myśli dwadzieścia cztery godziny na dobę. W roli żołnierza i nauczyciela spisywał się zdecydowanie lepiej. Mniej jednak chciał widzieć, z czym ma do czynienia. Potraktował to jako część swojej pracy.
Ani drgnął, przykucnął, dociskając kolana przez materiał spodni do podłoża. Wpatrywał się w rozczulone pożywienie. Cierpliwie czekał, aż mała istota wyłoni się z mroku, zawabiona przez nowy zapach. Nie wiedział, ile minut znajdował się w bezruchu. Stracił rachubę czasu, ale jego trwanie w jednej pozycji i mrowienie w kolanach zostało wynagrodzone. Mała istota ukazała się złotym oczom anioła. Wyłoniła się z mroku i podbiegła do rozrzuconego owocu. Obwąchała go, a Nascela wpatrywał się w nią uważnie, z delikatnym uśmiechem na spokojnej twarzy. To nie była mysz, a kromstak. Mały przedstawiciel swojej rasy, kulejący na jedną nogę. Chwiał się na jeden bok. Czarnowłosy był tym faktem zmartwiony. Wyciągnął w kierunku stworzonka rękę, jakby chcąc powiedzieć „nie bój się mnie”, ale ten zabrał swój łup i czmychnął, znów tonąc w ciemności. Wystraszony nieznanym.
Nascela westchnął. Zgarnął z podłogi dwie cząsteczki mandarynki i ułożył je na dłoniach. Przemieścił się, zmniejszając dystans, który dzielił go od kryjówki zwierzątka. Nie nachalnie, zostawiając mu przestrzeń na ewentualną ucieczkę. Otworzył dłoń z dwoma kawałkami owocu i wyciągnął ją w przestrzeń. Nawet przestał oddychać. Na kilka sekund. Zamarł w oczekiwaniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.02.18 0:06  •  Pobawmy się [Nascela] Empty Re: Pobawmy się [Nascela]
Niewidzialna wskazówka zegara nieubłagalnie tykała, chociaż wydawała się trwać w bezruchu, tak samo jak anioł, cierpliwie oczekując na ponowne pojawienie się małego stworka. Ale kromstak nie wyściubił już swojego pyszczka. Nawet odgłos drapania oraz chrobotania umilkł. Trochę tak, jakby w rzeczywistości nie istniał, a to wszystko było jedynie wytworem zmęczonego umysłu Nasceli.
Pstryk
Cichy dźwięk przeciął ciszę, gdy tuż obok nogi mężczyzny pojawiło się stworzenie. Przechylił głowę na bok i przysunął się bliżej wyciągniętej dłoni, obwąchując ją z zaciekawieniem. Zdawało się, że pierwsze oznaki strachu, którymi uraczył ich parę chwil wcześniej, w jednym momencie ulotniły się, gdy chwycił ząbkami kolejny kawałek mandarynki przy jednoczesnym otarciu się swoim ciepłym i miękkim ciałkiem o krawędź dłoni anioła, jakby w ten sposób niemo chciało mu podziękować za troskę.
- Och? – głos Tobiasza pojawił się nagle, znienacka, jakby teleportował się w ten sam sposób, co stworzenie parę chwil wcześniej.
- Widzę, że zdążyliście się polubić. – cichy głos anioła nie spłoszył kromstaka, a przynajmniej nie od razu. Skulił jednak uszy, kładąc je po sobie, przylegając nimi mocno do czaszki i zacisnął mocniej zęby na kawałku soku, aż lepki sok powoli zaczął skapywać na podłogę. A potem gwałtownie odwrócił się i pobiegł w stronę regału, na powrót kryjąc się w jego ciemnościach.
- Młody. Ma może z miesiąc, albo dwa. Czyli woda nie będzie potrzebna, a zamiast tego ciepłe mleko. – powiedział starszy anioł, podchodząc do Nasceli i przykucnął obok niego, stawiając na podłodze małą czarkę z wodą oraz miskę z przeróżną mieszanką ziaren i suszonych owoców.
- Dziwne – mruknął do siebie, pocierając wierzchem dłoni brodę w zastanowieniu.
- Młode przebywają do szóstego miesiąca pod opieką matki. Chyba że… – uniósł gwałtownie głowę i spojrzał na regał, a potem na Nascelę.


Termin: 16.02
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach