Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 10.03.14 18:52  •  Pobawmy się.  Empty Pobawmy się.

Uczestnicy: Ezra i Charlie.
Cel: Charlie - zdobycie gryfa, a Ezra chce słodkiego trupio-bladego konia apokalipsy.
Miejsce: Ten temat.
Możliwe obrażenia: Tak.
Możliwe trwałe okaleczenia: Tak.
Możliwy zgon: Zabić to nie zabiję. c;
Dodatkowe informacje: Nie macie przy sobie żadnych narzędzi. Jedynie ubrania~

~.~

 Ciemno. Cholernie ciemno. Nie widać było twarzy tych, którzy was tu wsadzili, ponieważ ich głowy skryte były pod kapturami.
Ezra, jak i Charlie siedzieli na krzesłach, mocno zakneblowani i związani, tak, że o ruchu i wydaniu jakiegokolwiek odgłosu mogli tylko pomarzyć. Łańcuchy były bardzo mocne, więc nie było sposobu, by się uwolnić. Nie mieliście pojęcia, że jesteście tutaj razem. Oczywiście, słychać było niespokojne oddechy, ale jednak skąd wiadomo, do kogo należą? Przebywaliście tutaj już bardzo długo. Było gorąco, przez co po waszych twarzach i plecach spływały leniwie kropelki potu. Było to bardzo irytujące - bo przecież skóra swędzi, a jak tu się podrapać, będąc obwiązanym metalowym łańcuchem?
Wreszcie, po jakiejś godzinie od momentu wrzucenia was tutaj, sufit zapłonął tysiącem pobudzonych do życia świetlówek. Ale czemuż miałoby to być normalne światło? Każda z maleńkich lampek migała, to na kolor czerwony, to na niebieski... O, a tu żółty! Czyli, jednym słowem, wszystkie kolory tęczy. Zmęczenie oczu murowane. Teraz Ezra i Charlie mogli zauważyć siebie, jak i pokój. Oboje poczuli ulgę (a przynajmniej Charlie), że oddech tej drugiej osoby nie należy do jakiegoś potwora czy (o, ironio!) Bóg wie co jeszcze. Jednak, żeby nie było tak miło, pomieszczenie sprawiało przerażające wrażenie. Nie to, że były tu jakieś narzędzia do tortur czy gnijące zwłoki, oj nie. Po prostu... Pokój miał kompletnie czarne ściany i podłogę. Dziwnie to kontrastowało z migoczącymi bez przerwy światełkami. Co gorsze,  nigdzie nie było drzwi. Ściany były idealnie gładkie.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł człowiek. Potrzebowali chwilę czasu, by stwierdzić czy to facet, czy jednak kobieta z powodu męskiej sylwetki i ostrych rys twarzy, jednak krągłości pod bluzką zadecydowały o jej płci. Była ubrana w czarne, lśniące legginsy, obcisłą, tego samego koloru bluzkę oraz  zielone, wysokie szpilki. Miała dziwne oczy. Cała biała gałka oczna, a na środku tylko malutkie, żółte punkciki. W ręku trzymała bicz ze zdobioną rączką. Małe diamenciki, rubiny oraz szafiry wesoło błyskały w otumaniającym świetle. Uśmiechała się szeroko, wgapiając tymi swymi oczami. Wyglądała jak psychopatka, co dodawało pokojowi + 10 do dziwactwa.
Podeszła powoli do Charliego i wciąż szczerząc zęby, oparła się o jego krzesło z twarzą kilka centymetrów od niego. Patrzyła mu prosto w oczy, ignorując Ezrę. Wyciągnęła powoli rękę i pogłaskała chłopaka po policzku. Wydała cichy pomruk i odwróciła się, omiatając wzrokiem sylwetkę Antychrysta.
- Witajcie, zabawki. - jej głos był słodki i delikatny. - Taaak. Chcę rozrywki. Nudzę się. Grajcie na moich zasadach, inaczej wasze plecy pokryją się krwią. Jasne?
Trzasnęła biczem dla podkreślenia wagi słów. Z jej twarzy nie znikał uśmiech. Spojrzała na nich pytająco, czekając na odpowiedź. Zorientowała się, że są wciąż zakneblowani, więc szybko załatwiła tą sprawę i stanęła przed nimi.


Ostatnio zmieniony przez Gavran dnia 10.06.14 19:21, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.14 22:05  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
Jak do tego w ogóle doszło? Jasne, porwanie drobnego blondyna na obcasach nie jest zbyt trudnym zadaniem, ale porwanie jego pana już tak. To wręcz wyzwanie, a jednak komuś się to udało. Oczywiście młody nie wiedział jeszcze, że to oddech swojego ukochanego słyszy wśród ciemności i czy przypadkiem nie jest to sapanie napalonego pedofila ze skłonnością do przesadnego sadyzmu, ale niedługo to również się zmieni. Na chwilę obecną po jego głowie plątały się różne myśli i to jego własne, a nie innych, jak to zazwyczaj bywa. Był tak skołowany, że bardziej się nie dało, ale cóż. Oh, zaznaczmy też, że w tej misji bierze udział tylko Charles. Charlotte sobie odpuśćmy, bo przecież gdzie on by tutaj znalazł doczepiane włosy albo sukienkę? Bez tego nie da się być dziewczyną! Soł, nie będzie nią. Ale mniejsza z tym, nie o tym miałem pisać. Skupmy się na aktualnej sytuacji, bo jest co najmniej dziwna.
Blondyn szarpnął się, aby potwierdzić fakt, iż jest związany zbyt mocno by zrobić cokolwiek. Tu na myśl przyszło mu proste rozwiązanie, jakim byłoby zwyczajne podpalenie więzów, ale aktualnie było to zbyt ryzykowne. Nie wiedział kogo może spotkać w ciemnościach lub czyją uwagę na siebie zwrócić, rozjaśniając otoczenie błękitnym płomykiem, więc na razie dał sobie z tym spokój. Nie pozostało nic innego jak czekać, więc tak też postąpił. Zaraz na sprawę padło nieco jaśniejsze światło, aczkolwiek strasznie oczojebne. Chłopiec zmrużył ślepia i rozejrzał się. Teraz dostrzegł swojego Ezrę i zdecydowanie mu ulżyło. Może nie jest to zbyt duża rozbieżność z napalonym pedofilem ze skłonnością do przesadnego sadyzmu, ale jemu przynajmniej ufa i to bezgranicznie. I tu na scenę wstąpiła kolejna postać, dość osobliwa trzeba przyznać. Blondyn skrzywił się, lustrując jej strój od stóp do głów. A to coś to co za jedna? I w ogóle co za dziwaczne pomieszczenie, naprawdę, mieli chujowego architekta. Borze, jaka dziwna baba! I jeszcze postanowiła przystawić się akurat do niego. Spojrzał w te jej dziwne oczy i przechylił nieco głowę. Próbował uciec od jej dotyku, ale nic z tego. Był związany zbyt mocno.
- Czego chcesz? - warknął tym swoim delikatnym głosikiem. Chciał rzucić jakimś epitetem, ale wstrzymał się. Wolał nie pogarszać obecnej sytuacji. Jeszcze postanowiłaby użyć bicza na jego twarzy, a wtedy nie byłoby ciekawe. Cóż, i tak nie jest, ale żaden z nich jeszcze nie ucierpiał. Chyba. Nie wiedział co z Upadłym, więc momentalnie skierował spojrzenie w jego stronę i wzdrygnął się lekko. Raczej nic mu nie jest, choć nie można być niczego pewnym. Aktualnie nie potrafił myśleć logiczne, bo cała ta sytuacja była popieprzona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.14 20:14  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
Pierwsze pytanie, jakie nasuwało się gdy się ocknął to: Jakim kurwa cudem?
Przemilczmy fakt, że komuś udało się po prostu podejść go w niezauważalny przez Upadłego sposób. Ale to, że go związano i przytachano tutaj? Niczym jakiegoś cholernego śmiertelnika. Poważnie? I chyba to najbardziej go w tym wszystkim wkurwiało.
Gdy wreszcie mógł rozejrzeć się dookoła, a co za tym idzie rozeznać w zaistniałej sytuacji, prychnął cicho pod nosem. No proszę, nawet postarali się, by ściągnąć tutaj Charliego. Szybkie i krótkie spojrzenie na chłopaka, by upewnić się w jakim jest stanie. Ktoś musiał się naprawdę postarać, by ich dwójkę odurzyć i tutaj ściągnąć. Zmrużył lekko oczy wpatrując się w kobietę. Ta suka sama to zorganizowała? Jakoś do końca nie chciało mu się wierzyć. Była za drobna by samej unieść Ezrę. Nie oszukujmy się. Drobna kobieta kontra kawał męskiego ciała? No chyba, że dysponowała naprawdę nienaturalną siłą. No ale to się jeszcze okaże.
Poruszył nieco nadgarstkami upewniając się, jak mocno jest skuty. Ale przecież do zabawy nie potrzebuje rąk, nieprawdaż?
No tak. Dziwka za cel objęła sobie słabszą istotę. Jakże schematyczne. Skrzywdzimy słabszego, by zobaczyć reakcję silniejszego. Ale niestety, kobitka mogła się przeliczyć. Wybrała zdecydowanie złą dwóję do swoich zabaw. Ezra nie omieszkał prychnąć na tyle głośno, by kobieta go usłyszała. Cóż za pokaz strzelenia biczem. Powinni teraz się bać, tak? Trząść dupami przed nią i błagać o litość? Tego oczekiwała. Oj zły adres. Tak bardzo nam przykro.
-Zabawić? Ależ oczywiście. Tylko się pospiesz, bo zaczynam się nudzić. - mruknął mężczyzna przechylając nieco głowę w bok, nie odrywając od niej swego spojrzenia. Jak on nienawidził takich tchórzliwych istot. Wielcy są tylko w momencie, kiedy zwiążą przeciwnika. Inaczej sraliby już pod siebie. Ale Upadłemu coś takiego nie przeszkadzało. Czekał na odpowiedni moment. I bynajmniej nie pokazywał po sobie, że sytuacja w której się znalazł wraz ze swoim małym kochankiem w jakikolwiek sposób na niego podziałała. Bo wiedział, że Charlie nie jest z porcelany. I sobie poradzi, bez względu na okoliczności, w jakich się znaleźli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.14 23:05  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
Kobieta spoglądnęła na swoje ofiary. Nie wyglądają na zdenerwowanych, wprost przeciwnie. Byli chyba spokojni, pewni siebie. Tak, jakby to była miła pogawędka przy kawce ze starą znajomą. Ale to się niedługo zmieni, jeszcze poczują strach.
- Czego chcę? Zabawy. Lubię patrzeć, jak inni się męczą. - powiedziała, raz patrząc na Charliego, a raz na Ezrę. - A do tego zainteresowaliście mnie. Jesteście specyficzną parą. Nie oszukujmy się, takie połączenie jest nader zastanawiające. Więc to urozmaici rozgrywkę.
Przez chwilę krążyła po pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na  dwójkę. Nuciła sobie wesoło jakąś piosenkę, zapatrując się w światła.
-Tra la la tra la la la, nie znasz dnia ani godziny. Tylko Bóg je.. - przerwała, słysząc słowa starszego z mężczyzn. Podeszła powoli do oparcia jego krzesła, mając przed sobą tył głowy Ezry. Dłonią przejechała po jego włosach.- To nie ty będziesz się bawić.
Odeszła od nich i szybko pchnęła drzwi imitujące czarną ścianę. Powiedziała kilka słów i cofnęła się do pokoju, stając obok Ezry. Przez otwór weszły trzy postacie, ubrane w czarne szaty z kapturami. Podeszły do Charliego i odwiązały go od krzesła tak, że wciąż miał spętane nadgarstki. W trójkę złapali go za ramiona i wywlekli na zewnątrz. Wokół rozniósł się głośny dźwięk zatrzaskiwania drzwi.
 
~CHARLIE~

Podążali długim korytarzem, oświetlanym tylko przez kolorowe lampki z boku. To było dość słabe oświetlenie, jednak zawsze coś. Po kilku minutach stanęli przed drewnianymi, prostymi drzwiami. Zakapturzeni otworzyli drzwi i wrzucili do środka Charliego.
Pokój wyglądał normalnie. Białe ściany, w rogu regał na książki, a na środku duże biurko z masą dokumentów. Przy blacie siedział mężczyzna około trzydziestki, ubrany był w zwykły garnitur. Ot, scena żywcem wyciągnięta z biurowca.
- Usiądź. Masz może jakieś pytanie? Mniemam, iż zapewne jest to dla ciebie dość niewygodna pozycja, mając wciąż skute nadgarstki, ale nie martw się. Wkrótce się tego pozbędziemy, a przynajmniej mam taką nadzieję. Poznałeś już moją uroczą koleżankę Folter, prawda? - mężczyzna wstał i z automatu przy ścianie nalał trochę wody do kubeczka. Położył go na blacie obok Charliego. Zignorował fakt, iż jego gość nie ma jak się napić w obecnej sytuacji. Spojrzał pytająco na chłopaka, czekając na odpowiedź.

~EZRA~

Tymczasem Ezra został w pomieszczeniu sam na sam z kobietą, która patrzyła na niego, przez jakiś czas nie odzywając się. Pochyliła się nad nim i znów na jej usta wypłynął uśmiech psychopatki.
- No, no, Ezro. Jak możesz nazywać się jeźdźcem apokalipsy bez swego rumaka? Czyż nie jest to swego rodzaju ironia? Jak na razie jesteś tylko nic niewartym, upadłym aniołem. - powiedziała, akcentując ostatnie słowa.
Wyjęła z kieszeni mały nożyk i nacięła nim policzek mężczyzny. Przeciągnęła palcem po rance i włożyła go do ust, próbując krwi. Zaśmiała się głośno do swoich myśli i odeszła kilka metrów. Skupiła się na swoich paznokciach. Każdy z nich miał inny kolor, a do tego posypane był brokatem. Migające światła potęgowały efekt tęczy. Po chwili znów się odezwała.
- Tak się składa, że mamy jeden egzemplarz na stanie. Ten najstraszniejszy, trupio-blady.  Z radością ci go oddam, jednak wpierw musisz zrobić to, co ci rozkażę. Masz może jakieś skargi, zażalenia lub pytania?


Ostatnio zmieniony przez Gavran dnia 24.03.14 17:05, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.14 2:35  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
Wolał nie zastanawiać się co siedzi w głowie tej baby. Była dziwna, ale nie tylko ona. Cała ta sytuacja, pomieszczenie i w ogóle wszystko. A najdziwniejsze było to, że komuś udało się schwytać Ezrę. No to już zakrawało na cud. Nie wiedział niczego o typach, którzy ich tutaj przywlekli ani pannie przed nimi, ale zdążył domyślić się, że musi mieć jakiś as w rękawie. Albo jest po prostu cholernie silną osobą, która wie z czym igra. Ciągle mówi o tym, że chce zabawy, ale na czym ta zabawa miałaby polegać? Zwrócił uwagę na jej kolorowe paznokcie i mógłby przyrzec, że gdzieś już je widział, choć nie miał pojęcia gdzie. Może chodziło o moment porwania? A tak w sumie to i tego nie pamiętał. Nie wiedział gdzie wtedy był i co robił. Co z Servante? Jak Boga nie kocham, jeśli coś stało się jego służce to pani-kaczka-dziwaczka ostro tego pożałuje. Już chciał się odezwać, ale wtem do pomieszczenia wieszli zakapturzeni ludzie. Chyba ludzie. Westchnął ciężko, gdy zaczęli go odwiązywać. Minęła chwila, a zniknęli za drzwiami, tym samym rozdzielając go z jego ukochanym. Nie martwił się jednak o Upadłego. Dobrze wiedział, że sobie poradzi. Zamiast tego skupił się na korytarzu, przez który był właśnie prowadzony.
- Merde, czuję się jak w tanim burdelu. - mruknął do siebie, gdy kolejna kolorowa lampka mijała się z jego spojrzeniem. - No totalnie.
Po dłuższym spacerze w końcu wrzucili go do kolejnego pomieszczenia. Różnica wystroju była wręcz uderzająca. Zamrugał parokrotnie, próbując ogarnąć sytuację, ale nic z tego. Spojrzał na mężczyznę przed sobą i szarpnął rękoma, choć nie było szans, aby się uwolnić. Nadal pozostawała mu opcja ze spaleniem więzów, ale na razie wolał się z tym wstrzymać. W końcu nie znał swojej sytuacji, a takie ryzyko byłoby idiotyzmem. Bez słowa usiadł na wskazanym mu miejscu, a gdy dostał do picia wodę obrzucił mężczyznę kpiącym spojrzeniem. No debil.
- Mam tyle pytań, że obawiam się, iż nie starczyłoby czasu na zadanie ich wszystkich. - rzucił z wyraźnym wyrzutem w głosie. - Tak, poznałem, niestety. O co tu chodzi?
Poruszył się niecierpliwie na krześle. Lina zaczynała mu przeszkadzać, zważywszy na jego delikatną skórę. Był pewien, że zostaną po tym niezłe otarcia, a jeśli dalej tak pójdzie to może i nawet rany, choć aktualnie nie to powinno być jego zmartwieniem. Jeszcze raz zmierzył nieznajomego, ale nie wiedział co o nim myśleć. Postanowił płynąć z prądem i póki co więcej słuchać niż mówić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.14 23:29  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
O dziwo nie zdenerwował się, kiedy zabrano Charliego. Podskórnie wiedział, że chłopak sobie poradzi, bez względu na sytuację, w jakiej się znaleźli. Teraz musiał skupić całą swoją uwagę na tej irytującej suce. Spojrzał na nią w chwili, gdy ta przejechała swoja dłonią po jego włosach. Przez moment na jego twarz wkradło się istne obrzydzenie. Nie lubił tego gestu, przeczesywania jego włosów. Irytowało go i było takie... czułe, w pewien sposób. I tylko jedna osoba odważała się na taki gest. Której zresztą przyzwalał. Mniejsza.
Kobieta spróbowała go sprowokować słownie. A nawet gestem rozcięcia jego policzka. Oj, trafiła na złą osobę. Bo Upadły tak łatwo nie da się wyprowadzić z równowagi, nie przez kogoś takiego jak ona.
Odchylił głowę do tyłu, a na jego twarz powoli wpłynęło znudzenie. Że niby on, Ezra, miał słuchać rozkazów od jakiejś babki? Poważnie? No chyba raczej czyjeś niedoczekanie. Jeżeli jest co on chce - to on sobie to weźmie. Sam. A nie, że będzie robił coś, co każe. Jedyną osobą, której Ezra będzie w stanie kiedykolwiek słuchać, to sam Szatan. Nikt poza tym.
Jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu i spojrzał na nią wzrokiem pełnym rozbawienia przemieszanym czystą pogardą dla tej pewnej siebie osoby.
- Ależ mam. Spierdalaj. - odparł spokojnie, a w pomieszczeniu raptownie zaczęła podnosić się temperatura. Coraz cieplej, wręcz buchało gorącem. Ciekawe jak bardzo to wszystko było odporne na ogień. Ciekawe, jak bardzo odporna na ogień była ta osoba. Bo Ezra mógł przeżyć w ogniu. Jego mina wyrażała w tym momencie jedno: "To co, może czas na zabawę?"
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 16:22  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.

~EZRA~

Wyraz twarzy kobiety zmienił się diametrialnie, gdy poczuła gorąco. Spojrzała z wściekłością na Ezrę.
- Skoro tak chcesz się bawić, to nie mam nic przeciwko. - zasyczała głośno, szybko idąc w stronę zakamuflowanych drzwi. Otworzyła je i wyszła na zewnątrz, posyłając zwycięskie spojrzenie w stronę mężczyzny. Wróciła do pomieszczenia po około 10 minutach, tym razem ubrana w gruby skafander oraz hełm okrywający całą głowę. Przyszła w towarzystwie dwóch, równie dziwnie ubranych podwładnych. W dłoni wciąż trzymała zdobiony bicz. Po chwili rozległ się jej zniekształcony głos.
- Jak już mówiłam, nie byłeś grzeczny. Sprowadzimy tu twojego kochanka, żeby sobie popatrzył.
Skinęła głową na towarzyszy, którzy złapali Ezrę i odwiązali go od krzesła, zostawiając jednak skrępowane nadgarstki. Przygwoździli go do ziemi, jednocześnie rozpruwając mu nożem ubranie.

~CHARLIE~

Mężczyzna uśmiechnął się i kiwnął dłonią na szklankę wody, zachęcając Charliego do wypicia. Wciąż nic nie zrobił ze związanymi dłońmi chłopaka. Wyprostował się na krześle, czemu towarzyszyło charakterystyczne skrzypienie. Przez chwilę panowała cisza, a "garnitur" wpatrywał się w Charliego.
- Widzisz, chyba muszę zacząć od początku. Moja urocza koleżanka Folter to bardzo... Wpływowa kobieta, uwielbiająca jak coś się dzieje, ba! Kocha chaos, także uznała, że wyśmienitą atrakcją będzie porwanie twojego kochanka oraz ciebie. Oczywiście, nie chodzi o krótkotrwałą zabawę. Ma zamiar poddać was próbie, niestety nie wiem jakiej, a potem podarować Ezrze konia apokalipsy. Dzięki temu będzie ciekawiej, jak mówi. Oczywiście, tobie też coś skapnie. Do tego... - przerwał,  widząc mężczyzn wchodzących do pomieszczenia. Uniósł brwi pytająco, ale ci tylko porwali Charliego z krzesła i brutalnie wywlekli na zewnątrz, prowadząc chłopaka tą samą drogą, co poprzednio. Przed drzwiami siłą założyli mu skafander chroniący przed dużą temperaturą.

~

Wciągnęli Charliego do pokoju i stanęli przy ścianie, trzymając go mocno za ramiona. Na samym środku leżał rozchełstany Ezra, a nad nim kobieta z biczem w dłoni. Zerknęła na chłopaka i uśmiechnęła się.
- Jest niegrzeczny, także trzeba go trochę sprowadzić do pionu. - to mówiąc, zamachnęła się bronią, uderzając mocno w plecy mężczyzny. Zaśmiała się głośno, znów celując. Tym razem bat trafił na dłonie strażnika, który momentalnie odskoczył, puszczając Ezrę. Teraz trzymał go jeden mężczyzna, który rozluźnił uścisk, ze zdezorientowaniem patrząc na kolegę.
- CO TY ROBISZ? ŁAP GO, NIE WIESZ, ŻE ON MOŻE TO WYKORZYSTAĆ?! - wrzasnęła kobieta, rzucając się w stronę jeźdźcy apokalipsy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.14 16:33  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
Oczywiście, że nie wypił tej wody. Nie miał zamiaru jej nawet ruszyć. No, gdyby jeszcze mógł. Był związany, więc nawet gdyby chciał to by nie miał jak. W odpowiedzi na ten jakże zachęcający gest po prostu odwrócił wzrok od szklanki. Miał ochotę zrzucić ją, żeby rozbiła się o ziemię, ale powstrzymał się. Nie ma sensu robić niepotrzebnego bałaganu i narażać się nieznajomemu. Ponownie zmierzył go wzrokiem i westchnął cicho, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
"Ma zamiar poddać was próbie..."
Jakiej znowu próbie? Oni się o to nie prosili, cholera jasna. To takie wkurzające, kiedy zostaje się przypadkową ofiarą jakiejś walniętej baby. Już nawet nie obchodziły go nagrody i wszystko inne. Wolał, aby dano mu spokój i pozwolono wrócić do Ezry. Tymczasem gość w garniturze przestał mówić. Młody nie od razu ogarnął dlaczego, ale zaraz i do niego to dotarło. Być może dlatego, że został brutalnie szarpnięty. Syknął na kolesi, którzy postanowili go wytargać z tego spokojnego miejsca i znów przeprowadzić przez burdelowaty korytarz. Borze, to miejsce jest straszne. I jeszcze ubrali go w coś dziwnego. Ale o co tutaj chodzi?
Z trwogą spojrzał na swojego pana, który wyglądał na... cóż, przegranego. Pierwszą reakcją było zaskoczenie, ale zaraz na jego miejsce wstąpił gniew. Charlie szarpnął się mocno, chcąc wyrwać się z objęć strażników, ale nic z tego. Mógł wrzeszczeć, wierzgać, szarpać się i wyrywać, ale nie miał z nimi szans. Młode ciało nie pozwalało mu na wybicie się siłą fizyczną. Nie mógł też wyczuć myśli nikogo wokół. Do tego pojawiał się problem z jego mocą. Skafander chronił nie tylko z zewnątrz, ale i od wewnątrz. Chłopak mógł w każdej chwili uruchomić swoje płomienie, ale i on i jego ubiór były na nie odporne, więc ogień utknąłby w środku i nie zdziałał zupełnie nic. Beznadziejnie.
- Przestań! - syknął w stronę kobiety, wciąż bezskutecznie próbując się wyswobodzić. - Jesteś chora i masz dziwne fetysze. Daj nam spokój!
Nie, Charlie, to nie podziała. Ale niezła próba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 21:55  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
No proszę. Nawet mają te swoje śmieszne skafandry. Jakże kurwa żałosne. Nie wyrywał się, wciąż z tym samym znudzonym wyrazem twarzy pozwolił położyć się na ziemi. Teraz miał zdecydowanie większe pole manewru, chociaż był przytrzymywany. Poruszył skrępowanymi nadgarstkami sprawdzając, czy może się jakoś wyswobodzić. Nie mógł. Aczkolwiek Ci tutaj byli już na przegranej pozycji... I nawet te cholerne skafandry im nie pomogą. Bo Ezra mógł w każdej chwili się wyswobodzić. Poruszył nieco barkami, kiedy rozcięto mu ubranie odsłaniając plecy. No proszę. Cóż to będą za tortury! I nawet przyprowadzili mu widownię. Z tym, że Upadłego to nie ruszyło.
Pierwszy świst przedzierający powietrze i pierwsze uderzenie. Ezra zacisnął mocno szczękę, nie zamierzając dać im jakiejkolwiek satysfakcji. Czy bolało? Oczywiście. Nawet on nie był przecież z żelaza i odczuwał najnormalniej w świecie ból. Z tym, że w pewnych kwestiach był nieco bardziej wytrzymalszy. Nie spodziewał się jednak ich pomyłki już przy drugim uderzeniu. Ta krótka chwila wystarczyła. Dłonie mężczyzny spowił wysoki płomień, który w krótkiej chwili spalił na popiół linę, która go do tej pory ograniczała. Spośród płomieni wystrzeliła jedna dłoń i złapała za skafander tego, który znajdował się blisko niego i z całej siły przywalił jego głową o posadzkę. Może nie zabije, ale z pewnością otumani. Mogli mieć skafandry. Mogły chronić ich przed jego ogniem, ale oślepiające płomienie i kłęby dymu skutecznie ograniczały ich widoczność.
Upadły uniósł się i wypatrzył kobietę. W sumie to ona go najbardziej w tym momencie interesowała. Pokonując odległość jaka ich dzieliła, złapał ją a gardło i przyszpilił do przeciwległej ściany. A w okół nich pojawiły się jeszcze większe płomienie, które na moment oddzieliły Ezrę i tę sukę od reszty. Bez problemu zdarł czy tam rozpiął skafander, tak, że odsłonił jej twarz. Spojrzał na nią z wymalowaną satysfakcją na ustach i z całej siły uderzył nogą w bok kolana. Uderzenie powinno jeśli nie złamać, to poważnie naruszyć jej nogę. Z drugą zrobił to samo. Och, mógłby się z nią pobawić dłużej, ale nie miał czasu. Zainteresowała go informacja o koniu i chciał go pozyskać jak najszybciej. Rzucił kobietę na ziemię. Z przekręconymi nogami, bez okrycia głowy i zostawił. Wyszedł z okręgu i jeśli ktoś mu się napatoczył na drogę, najczęściej łamał kark. Szybko i sprawnie. Ewentualnie unikał jakiś pocisków bo z tymi tutaj nic nie wiadomo. Dopadł do Charliego i wypchnął go z pokoju, zamykając za sobą drzwi, gdzie rozpętało się prawdziwe piekło. Idąc przed siebie, zostawiał za sobą coraz to większe skupiska ognia. Dosłownie palił wszystko, co napotkał na swojej drodze. Bo Ezra w tym momencie jest OP, bo może~ I chciał swojego konia. Jak najszybciej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.14 13:24  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.


Ezra i Charlie dali radę uciec, korzystając z nieuwagi ich prześladowców. Jednak czy było to dobre rozwiązanie? Dla Antychrysta zapewne tak - przecież uwolnił się od uderzeń bata. Ale czy patrząc na tą sytuację ogółem, nie znaleźli się w jeszcze większym bagnie? Przecież nie wiedzą, gdzie są. Nie mają pojęcia, jak znaleźć wyjście, a do tego zaraz reszta ludzi, na przykład mężczyzna w garniturze, zaniepokoją się tym ogniem. Jednak na razie mieli spokój. Po chwili okazało się jednak, że od korytarza odchodzą kolejne przejścia, a drzwi mijali dosłownie co chwilę. Po otwarciu jednych z nich, oczom Ezry i Charliego ukazał się dość dziwny widok. Pokój był całkowicie biały. Biała podłoga, białe ściany i biały sufit. Biała była również prosta sukienka, która wisiała na owłosionym, podobnym do przeraźliwie chudego człowieka stworzonku. Owa istota kiwała się, skulana w kącie. Słysząc hałas, podniosła swe wielkie, białe oczyska na Ezrę i Charliego. Otworzyła bezzębną paszczę i wydała z siebie przeszywający uszy pisk. Nawet po szybkim zatrzaśnięciu drzwi, można było słyszeć ten dźwięk. Po około pięciu minutach doszli do skrzyżowania. Mieli teraz trzy drogi do wyboru, jednak nie były one takie same. Z jednego korytarza wydobywał się przeraźliwy smród, drugi był całkowicie czarny. Za to z trzeciego słyszeli  ludzkie krzyki. Który korytarz wybiorą mężczyźni?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.05.14 13:28  •  Pobawmy się.  Empty Re: Pobawmy się.
Dobra, co się w ogóle dzieje? Szybki ogar sytuacji. Ogień. Tak, tyle wiem. I to, że uciekli od tamten zgrai. Ale co teraz? W istocie, nie mieli pojęcia gdzie są i jak stąd wyjść. A znając Ezrę to po drodze będzie jeszcze chciał zgarnąć tego konia, co tylko utrudnia im misję wydostania się z tego dziwnego miejsca. Naprawdę dziwnego. Chłopiec przyglądał się każdym drzwiom, kiedy tak przemykali przez ciemny korytarz. Same drzwi budziły w nim niepokój, już nie mówiąc o tym, co mogliby znaleźć za nimi. Wspomniałem, że po drodze cały ten kombinezon antyżarowy się zagubił? Nie? No to wspominam.
I nagle jedne z drzwi zostały otwarte. Młody stanął jak wryty i obserwował. Na początku biel go nieco przytłoczyła, ale oczy szybko się przyzwyczaiły. Wtedy dostrzegł to... coś. Chciał pociągnąć bruneta za rękaw i powiedzieć, żeby szybko ruszyli dalej, ale nie zdążył. Momentalnie zakrył dłońmi uszy i skulił się nieco, rzucając stworzeniu ostatnie spojrzenie, kiedy drzwi się zamykały. Na szczęście poszli dalej.
Tymczasem stanął przed nimi wybór. Oh, jak on nienawidził wyborów... Spojrzał porozumiewawczo na Ezrę, a następnie w stronę każdego z korytarzy.
- C'est des conneries. Jem'en fous. - zaklął pod nosem młodzieniec. Oj, nieładnie tak, Charlie. Cóż to za słownictwo? - Ezra, nie sądzę, aby rozdzielenie się było dobrym pomysłem... Nie wiem też którą drogę objąć. Nazwij mnie szaleńcem, ale najrozsądniejszy wydaje mi się kierunek, z którego dochodzą nas ludzkie krzyki. Chyba ludzkie. Nie wiem już czego można się spodziewać po tym popieprzonym miejscu...
Chwycił się mocniej jego rękawa i spojrzał w górę, żeby obadać wyraz twarzy Rycerzyka. Wiadomo, że nie był zadowolony całą tą sytuacją, ale chciał chociaż wiedzieć czy roznosi go wkurw czy zwykłe zniesmaczenie. Niestety nie mógł nic stwierdzić. Marne oświetlenie nie pozwalało, do tego czuł się jakoś dziwnie słabo. Być może przez to wszystko, co się tutaj dzieje, sam nie wiedział. Przez chwilę nawet zastanowił się czy przypadkiem nie napił się wody, którą mu oferowano. W końcu nie wiadomo co mogło w niej być, ale... nie, chyba nie. Sam już nie był pewien. Napił się jej? Nie było nawet jak się upewnić. Ale jeśli nie, to dziwnie samopoczucie było bezpodstawne. Albo to miejsce tak na niego działało. Cóż, nieważne. I tak nic na to nie poradzą. I nie jest to ważne, póki potrafi ustać na nogach, biec i - co ważniejsze - bronić się. Choć w porównaniu z mocą Ezry był takim małym niczym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach