Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 28.10.17 18:43  •  Dziki górski szlak Empty Dziki górski szlak
Zapomniana przez turystyczne wyprawy ścieżka, gdzie dawno już nikt nie próbował okiełznać natury. Ta chętnie korzystając ze swojej swawoli, opanowała chwastem i zdradzieckimi gałęziami szlak, tworząc po obu stronach ścianę leśnej gęstwiny drzew iglastych, ciernistych krzewów, kosodrzewin i nielicznych, choć jeszcze dychających, drzew liściastych. Korzystają z niej głównie zwierzęta, którym zdarzyło się szukać w górskim lesie pożywienia, czasem też całkiem pogubieni wierni kościoła podążają jej długością, wierząc, że gdzieś na końcu znajdą szczyt i swój kościół. Szlak ten jest na tyle zdradziecki, że podróż nim na samą górę ciągnie się kilometrami, zakręcając tu i ówdzie, nie pozwalając na ucieczkę bocznymi ścieżkami, najwyżej dzidą przez łagodnie wznoszący się las.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.10.17 18:51  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Cat sprawę postawił jasno – trzeba coś upolować. Wymagań nie miał żadnych, najczęściej liczył na jakiegoś tłustego gryzonia, ostatecznie szczura, czasami zdarzało się złapać w sidła ptaszka, niekiedy połasił się na sympatycznego gada, choć z tymi trzeba ostrożnie. Większego ssaka złapać nie jest tak łatwo i dawno już nie ostrzył zębów na tego rozmiaru posiłek. Szczęściem Hide należał do wymordowanych zdecydowanie wszystkożernych, niewybrednych, korzystających z nadarzających się okazji – pomijając potencjalną ofiarę przynależącą do którejś z jego ras, mianowicie kociej i ludzkiej.
Cóż, aktualnie do siedziby smoków miał za daleko, apogeum też niekoniecznie zachęcało. Mógłby coś zwinąć, ale niewielu ufało tej kociej mordzie na tyle by nie bać się żadnych szachrajstw z jego strony. Miał w zwyczaju zwijać smakowite kąski z talerzy, podkradać sznurówki i inne przydatne fanty. Ostatnio – niemal uczciwie, bo zostawił w zamian przędzę włóczki – dorwał się do sprzętu prowizorycznego myśliwego. Właściwie to do kilku wytrzymałych, dość wąskich lin ale! to już dawało pole do popisu i zapewniało możliwości. Szczególnie komuś takiemu jak Catfish, który podczas swojego czterdziestoletniego życia wyuczył się podręcznika małego scouta na pamięć. Lata doświadczeń, wielu porażek i chamskiego kopiowania schematów pułapek znalezionych tu i ówdzie. Zdarzało się, że ktoś z własnej woli czegoś go nauczył, ale zasługi zawsze przypisywał wyłącznie sobie.
Szlak w jakiś górach wydawał się Kotu miejscem ku temu idealnym, żeby wykorzystać linę i oczekiwać porządniejszej zwierzyny. Las to połać szeroka, a prawdopodobieństwo, że coś teraz akurat zdecyduje się przejść obok tego konkretnego drzewa, było zdecydowanie za niskie. Wiadomo, miał zamiar ustawić jeszcze coś w koronach drzew i uwierzyć w ślepy los w rejonach suchego lasku, ale jednak największe pokłady nadziei miał w tej konkretnej na drodze.
Miejsce wybrał, a nadawał się do lekki zakręt – dodatkowe zaskoczenie. Lina może była wytrzymała, ale odpowiednie naciągnięcie drzewa i zaciśnięcie sznura w sposób, który miałby skutecznie zatrzymać w potrzasku jakąś stopę czy ciałko… Posłużył się wcale nie tak skomplikowanym mechanizmem. Potrzebował do tego kilku prób sprawdzających w postaci większych i mniejszych kłódek. Pokusił się na to już wcześniej w głębi lasu, coby nikt na niego nie wpadł, więc miał jakąś tam świadomość tego, że może zadziałać. Uwinął się z tym w jakieś południe, może dłużej. Zadbał o odpowiedni kamuflaż. Na koniec zostawił sobie najprostsze pułapki na ptaki, które wciągał na drzewa, oraz te prostsze w okolicy dwóch nor, które znalazł. Szykowała się uczta panów, ot co.  
Nie miał zamiaru odchodzić ze swojego łowiska. Zdecydował zakamuflować się, pozostając w ludzkiej postaci. Przysnął w hałdzie smutnych liści, skryty za jakąś kosodrzewiną. Zbliżał się wieczór, więc w ciemnościach zaczął przypominać mrowisko. Słuch miał dobry, nawet bardzo. Węch słabszy, co automatycznie wspomagało możliwości kociego ucha. On będzie wiedział, gdy jego nadzieja na zwierzynę odnajdzie drogę do domu. Do kociego brzucha. Nawet nazbierał patyków na ognisko, a chłód rozklekotanego sztyletu przyjemnie przypominał o sobie, przytulając się do łydki Kota, czekając na swoją kolej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.17 2:18  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Przesiadywanie zbyt długo w jaskiniach przecinających wzdłuż i wszerz Góry Shi nie działało dobrze na jej samopoczucie. Letnia pogoda już dawno przerodziła się w jesiennie przymrozki, jednak przy odrobinie szczęścia wciąż dało się natrafić na przebłyski słońca. I właśnie z nich Zay zamierzała korzystać, póki się dało. Ze względu na naturalnie wyższą od ludzkiej temperaturę ciała, zewnętrzny chłód odczuwała nieco bardziej dotkliwie, niż inni. Dlatego więc kiedy tylko dojrzała sposobną okazję, wybrała się na jeden z ostatnich zapewne, spokojnych spacerków po zboczu góry.
Nawet nie zauważyła, kiedy zapuściła się na porzucony już dawno szlak. Nie stanowiło to większego problemu, bo pamiętała swoja dotychczasową drogę i z pewnością potrafiłaby wrócić z powrotem do siedzib Kościoła, gdyby zaszła taka potrzeba. W końcu to była okolica, w której wychowywała się od dziecka. Pierwsze kroki stawiała na posadzkach świątyń, pierwsze wyprawy na świat zewnętrzny odbywała właśnie na górskich stromiznach, w skalnych załomach zaszywała się z ręcznie wykonanymi zabawkami, na nieco bardziej spłaszczonych fragmentach góry niemal non-stop grali z bratem w berka. Nie, masyw Gór Shi nie mógł jej przerazić. Tylko zarośnięta chwastami ścieżka trochę zawadzała, zmuszając Zaynab do ciągłego odsuwania gałęzi i przeskakiwania nad plątaninami ciernistych łodyg. Mimo to, szło jej się całkiem raźno i wszystko wskazywało na to, że będzie mogła zaliczyć ów spacer do udanych.
Dopóki w pewnym momencie nie wykonała długiego kroku nad kolejnym zarośniętym fragmentem ścieżki, przypadkiem wsadzając obutą w przybrudzony trampek stopę prosto w pętlę pułapki. Gwałtowne szarpnięcie pociągnęło ją za nogę, zmuszając do zwieszenia się głową w dół tuż nad górską dróżką. O mało nie przysoliła ciemieniem o grunt, jednak na szczęście była wystarczająco niska, by uniknąć takiego losu. Na początku trochę skołowana, po kilku sekundach zorientowała się w swoim położeniu i skrzywiła się z niezadowoleniem.
- No cudownie. Po prostu cudownie - mruknęła pod nosem, próbując podciągnąć się do góry. Niestety, choć bardzo się starała, nie udało jej się sięgnąć zdradzieckiej liny. Zgrzytnęła zębami, sfrustrowana, obrzucając wzrokiem otaczające ją krzewy. Trudno było powiedzieć, czy myśliwy bardziej będzie skłonny uwolnić przypadkowo ludzką zdobycz, czy raczej połakomi się na porcję mięsa o wiele większą niż byle dziki zając. Lepiej było uwolnić się na własną rękę. Tylko... jak?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.11.17 14:41  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Aktywacja pułapki obudziła go momentalnie, bo rzadko kiedy pozwalał sobie na głęboki sen, a już  szczególnie, gdy idzie się spać z pustym brzuchem. Cicho wysunął się z liści, wiedząc, że leśna gęstwina skutecznie zapewnia kryjówkę Kotu, co pozostawiało mu chwilę na odpowiednią reakcję. Nasłuchiwał, oczekując zwierzęcego protestu, ale nie dane mu było cieszyć się zwycięstwem nad naturą zbyt długo, bo wtem do jego uszu dotarł najprawdziwszy, człowieczy pomruk pełen zrezygnowania i poirytowania. Cat zawtórował cierpiętniczo. Może był głodny, ale niekoniecznie poczuwał się w roli kanibala, szczególnie teraz, gdy rozpoznał w owym pomruku głos dziewczęcy i dziecięcy za razem.
Wysunął się z lasu i stanął w bezpiecznej odległości, spoglądając na wiszącą jakiś metr na ziemią dziewczynę i nie wyglądał na ucieszonego tym widokiem. Może była rogata, ale gdzie tu zwierzyna, gdzie pożywienie? Kotu zaburczało lekko w brzuchu i pokręcił głową. Wyciągnął z buta scyzoryk, uśmiechając się przy tym ze zrezygnowaniem. Kocie uszy postawił na baczność, choć jego ogon tylko swobodnie majaczył za jego plecami. Trudno było określić tu jego siłę fizyczną, bo cała postać skryta była pod wypłowiałym płaszczem.
Miał liść na głowie.
Masz szczęście, że nie jesteś zając – odparł chrypliwie. Składnia zdania Kota nie lśniła błyskotliwością, zresztą co tu się dziwić. Kot nie umiał pisać ani czytać, a języka uczył się przez słuch. Częściej trafiał na osoby równie nieelokwentne, czasem tylko miał szansę pokonwersować z japońską inteligencją, ale niewiele zdawało się to działać na czterdziestoletnie przyzwyczajenie do swojej lingwistycznej niedbałości.
Masz jedzenie? – spytał z błyskiem zainteresowania, strzygąc wąsikami i obracając w swoich pokracznych dłoniach scyzoryk. Wyglądały dość niepokojąco kocio, zresztą jak on cały, ale gdyby tylko chciał, pazury mogłyby mu posłużyć za dodatkowe dziesięć ostrzy. Złote oczy o wąskich źrenicach śledziły za lekko kołyszącą się dziewczyną. Nie miał zamiaru jej zostawiać, bo zmarnowałby sznur.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.17 23:30  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Fuknęła niczym niezadowolona kotka, choć z rodziną felidae niewiele miała wspólnego. Dyndanie głową w dół było jej mocno nie w smak i gdyby wiedziała, że podczas zwykłego jesiennego spacerku przydarzą jej się takie rewelacje, chyba wybrałaby bezpieczniejszą ścieżkę, bliżej świątyni. Teraz mogła tylko winić samą siebie o ten nieszczęśliwy wypadek, siebie i swoje gapiostwo. A wystarczyło przecież tylko patrzeć pod nogi! Sama nie wiedziała, czemu nie przyszło jej do głowy, że na leśnej ścieżce ktoś mógł zastawić pułapkę. Sama pewnie jeśliby miała polować, wykorzystałaby ten stale uczęszczany przez zwierzęta szlak.
Skarciła się w duchu za nieuwagę, kolejny raz mierząc wzrokiem zwieszającą się z gałęzi linę. Gdyby wzięła ze sobą nóż lub cokolwiek tego gatunku, mogłaby się teraz przynajmniej odciąć, ale niestety - nie brała ze sobą niczego. W końcu nie planowała oddalać się daleko od domu, więc w razie zagrożenia planowała opierać się tylko na wrodzonych zdolnościach. Te jednak raczej nie mogły jej teraz pomóc. Byłaby w stanie co prawda przemienić się w psa i w ten sposób oswobodzić nogę, jednak nie tylko spadłaby głową prosto na twardą ziemię, ale też po powrocie do ludzkiej postaci byłaby mocno skołowana. To na pewno utrudniłoby szybkie ulotnienie się z miejsca zdarzenia, a przy myśliwym zapewne czającym się gdzieś za krzakami, sprawna ucieczka byłaby jak najbardziej wskazana.
Pozostawała więc negocjacja. Nie minęło zresztą wiele czasu, nim Zay zmierzyła się oko w oko z osobą, która przyprawiła ją o tę niemiłą przygodę.
- Jeszcze nie wiem, czy to szczęście - wymamrotała, mierząc nieznajomego wzrokiem na tyle, na ile pozwalało jej odwrotne ułożenie ciała.
- Nie mam nic przy sobie. Możesz mnie wypuścić, i tak nic nie ugrasz - zapewniła, ani na moment nie tracąc niewzruszonego jak kamień wyrazu twarzy. Wystarczyło, żeby pechowy myśliwy pomógł jej zejść na ziemię i zastawił swoją pułapkę ponownie; od Egzorcystki i tak nie był w stanie niczego wynegocjować, więc mógł równie dobrze puścić ją wolno. Taka przynajmniej była jej własna opinia, a któż mógłby wiedzieć lepiej?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.17 23:54  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Jeszcze chwilę temu żył szeptami głupiej nadziei, która próbowała wmówić mu, że istnieje spore prawdopodobieństwo zabrania czegokolwiek wiszącej dziewczynie. Dopiero analiza sytuacji pozwoliła mu na zrozumienie tego, że może pocałować kota w nos – ta nawet plecaka przy sobie nie miała. Co to za podróżnik, skoro wybiera się w drogę bez wałówki? Pytanie bądź co bądź paść musiało, naiwność w mistyczną mannę z nieba dało za wygraną, a Kot obszedł się ze smakiem.
Przynajmniej wiem, że pułapka działa – odparł smętnie, wzruszając ramionami. Podrzucił kilka razy scyzoryk, łapiąc go zręcznie w palce, i westchnął cierpiętniczo. Podumał chwilę, wyglądał na bardzo tą myślą zaabsorbowanego. Wskazał pazurem na linę, zmarszczył znów brwi, założył ręce na piersi. Cała gama emocji w tym Kocie się kryła, a nic nawet szczególnego się nie działo.
Ja chcę moją linę, a ty nie chcesz połamanych kości. Ty wymyśl sposób – zarządził bezwzględnie, kucając w miejscu i podpierając łokcie na kolanach. Na ziemi narysował ostrzem słoneczko. Nigdzie się mu nie śpieszyło bez zestawu myśliwego. Pewnie trzeba by było wejść na drzewo, ale czy odwiązanie liny nie skończyłoby się czyimś upadkiem z wysokości? Nie szacował nawet, że takie byle dziecko da sobie radę ze zręcznym zeskokiem w momencie puszczenia liny, więc tego nie proponował. Jego odrobinę zaspany mózg kazał mu zrzucić całą umysłową robotę na nieznajomą, bo życie i sprawność były pewno dla nie ważniejsze niż byle splot włókien. Nie czuł się też winny całej sytuacji. Hide był wręcz przeświadczony o winie dziewczyny, która nieumyślnie wpadła w pułapkę głodnego, poirytowanego myśliwego. Gdyby to nie była ona, a jakieś zwierzę, miałby zapewnioną wyżerkę na kilka dni!
Umiesz lądować na czterech łapach? – spytał, unosząc jedną brew do góry. Chodziło mu o formę zwierzęcą. Miał nadzieję, że ta nadąży za jego tokiem myślenia. Zwykle nie było to takie trudne, jeśli towarzysz miał zdolność cofniętego myślenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.11.17 22:44  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
- Nawet trochę za dobrze. Mógłbyś w nią łapać niedźwiedzie - skomentowała, zakładając ręce na piersi. Bądź co bądź, konstrukcja utrzymała nastoletnią dziewczynkę, a więc zdobycz większą i cięższą od przeciętnego zająca. Żal byłoby zmarnować tak dobrze skonstruowaną pułapkę, choć nie zamierzała jej ratować kosztem własnej wolności. Nie miała aż tak skrzywionych priorytetów, by nagle nie chcieć się wyplątać ze sznura i przestać zwisać głową w dół, co zaczynało się już robić mocno niekomfortowe.
- Czemu to ja mam wymyślić sposób? Ty żeś to wymyślił, to pewnie wiesz, jak mnie teraz stąd ściągnąć - fuknęła z wyrzutem, strzelając ku kotowatemu poirytowaną miną. Nie było jej zbyt wesoło robić za piniatę, a im dłużej przeciągał się stan niewoli, tym więcej krwi spływało jej do głowy. Zaczynała się robić lekko czerwona na twarzy, przez co wyglądała coraz bardziej osobliwie. Zaróżowiona skóra stała się kolejnym intensywnie barwnym elementem, kontrastując tak z białymi i brązowymi włosami, jak też z obojgiem różnokolorowych oczu.
- Nie, nie umiem. Może jakby poluzować pętlę, to dałoby się mnie z niej wyciągnąć... ale póki tak wiszę, to raczej nie wyjdzie.
Propozycja może nie należała do najbardziej błyskotliwych, ale chwilowo nie miała możliwości dokładniejszego zbadania przypadku. Niby jak miała rozpracowywać zasadę działania mechanizmu pułapki i możliwość jego cofnięcia, skoro sama była właśnie jego ofiarą? Niewiele mogła zdziałać z tego położenia, a nieznajomy wydawał się w ogóle tego faktu nie dostrzegać. Widział to kto, tak wykorzystywać Ao ducha winna dziewczynkę!
- To twoje ustrojstwo, powinieneś wiedzieć, jak je rozmontować - stwierdziła, coraz mocniej sfrustrowana zaistniałą sytuacją. Gdyby mogła dosięgnąć niefortunnego myśliwego, z dziką rozkoszą wytargałaby go za uszy za ten karygodny występek. Niestety, znajdował się poza jej zasięgiem...
... na razie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 2:27  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Zaśmiał się chrypliwie, gdy ta zaproponowała łapanie niedźwiedzi na linę. Dodatkowo wyglądała niesamowicie zabawnie zwisając do góry nogami, zakładając ręce i przyglądając mu się z tym naburmuszeniem. Jej włosy przypominały w tej chwili biały ogień, kołysząc się łagodnie w jedną i drugą stronę. Nieczęsto dane było mu przyglądać się młodym dziewuszkom, stąd takie zainteresowanie. Pomijając jego ciekawską naturę, oczywiście. Pierwszy komentarz puścił mimo uszu, grzebiąc scyzorykiem w ziemi i czekając na bardziej konkretny pomysł. Osobiście uważał, że to on jest tutaj poszkodowany, bo ta nieopatrznie wleciała w jego świetną pułapkę, której opatentowanie i konstrukcja zajęła mu dobre kilka godzin. Jeszcze gdyby miała ze sobą coś do jedzenia, co mogłoby zmobilizować Kota do pracy... ale po co!
Koniec końców rzucił jakąś propozycją, którą ta znów negowała. Kobiety! Prychnął z poirytowaniem, obdarzając Biały Płomień równie poirytowanym spojrzeniem. Pomyślała o poluzowaniu pętli, ale to nie miało prawa bytu. Jej stopa zaciskała linę, musiałby ją podnieść tak, by nie wywierała na nią nacisku przez ściąganie sznura własnym ciężarem w dół. Czy złapie ją, jeśli ta zleci? Rozejrzał się w okół, ale świat skrył gdzieś wszystkie inne możliwości.
Spróbujmy tak. Oprzesz się na mnie rękami, przytrzymam cię wyżej, żeby nie ciągnąć nogą sznura. Drugą nogą spróbujesz zsunąć linę z kostki. Czaisz? – zaproponował, podnosząc się z przykuca i schował scyzoryk do buta. Nie miał innej broni, chyba że spojrzałaby na tego ostre pazury. Uśmiechnął się kwaśno i zbliżył do dziewczęcia. Ostrożnie. Powoli. Gdyby miała zamiar się rzucać z rękami, odskoczy od razu. Zostawi ją i wróci za dwa dni po linę. Miał jednak w sobie odrobinę współczucia, choć bardziej zależało mu na linie. Znów to zastrzygł puchatym uchem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 20:18  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
- To nie jest zabawne - burknęła cicho, uciekając wzrokiem na bok. Bo doprawdy, z czego tu było się śmiać? Chyba tylko z cudzego nieszczęścia, jeśli komuś rzeczywiście odpowiada tak okrutny humor. Takiej Zay na przykład wcale nie było do śmiechu, a wręcz przeciwnie. Czuła krew pulsującą w uszach od zbyt dużego nagromadzenia jej w głowie, ubrania poprzesuwały się, przez co chłód przenikał aż po same nerki, noga zaczynała boleć od uwieszenia na niej całego ciężaru, a już największy cios otrzymała duma młodej wymordowanej. Nie była jednak jedną z takich, co by w takiej sytuacji wybuchali gniewem lub płaczem. Ona tylko ścisnęła wargi do białości, mierząc kotowatego pełnym frustracji spojrzeniem.
- Mhm - przytaknęła, wzdychając nieznacznie. Lepszy był taki plan, niż żaden, a naprawdę nie uśmiechało jej się zwisać z gałęzi ani chwili dłużej. Nie była pewna, na ile może zaufać nieznajomemu, ale tymczasowo nie było innego wyjścia, jak tylko dać sobie nawzajem pewien kredyt. W końcu mieli jakiś wspólny interes: on chciał odzyskać swoją pułapkę w stanie nienaruszonym, a Zaynab chciała się z niej wydostać bez szkody na zdrowiu. Kiedy więc podszedł odpowiednio blisko, ostrożnie wyciągnęła ręce i oparła się nimi o ramiona mężczyzny. Wolną stopę umieściła tuż pod zaciśniętą na łydce pętlą, tak by być od razu przygotowaną do działania. Kiedy kotowaty pomógł jej podnieść się wyżej, co poluzowało linę, od razu wbiła trampek pod sploty, nie bacząc na to, że szoruje sobie brudną gumową podeszwą po łydce. Utrzymanie równowagi w ten sposób było bardzo trudne, więc każda sekunda się liczyła. Na szczęście udało się rozszerzyć supeł na tyle, by drętwiejąca już stopa zdołała się prześliznąć, uwalniając ciężar wymordowanej. Runęła w dół, siłą rozpędu przypadkiem uderzając nieznajomego w kolano swoim własnym, czego oczywiście nie miała w planach. Znalazłszy tylko stabilne oparcie w podłożu, puściła kotowatego i odsunęła się o krok. To właściwie nie był zbyt dobry pomysł, bo od długiego zwisania od razu zakręciło jej się w głowie. Wizja rozmazała się, a dziewczyna pochyliła się znacznie, jakby miała się przewrócić. Uratował ją odruch, bowiem wyprostowała się z powrotem, mrugając gwałtownie dla odzyskania zdolności widzenia.
- To, um, dzięki - powiedziała cicho. No to każde z nich miało to, czego sobie życzyło. Cel osiągnięty, hura!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 23:39  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Dziewczyna okazała się być cięższa niż szacował, ale czego te kocie ramiona nie udźwigną? Gdy ta oparła się na nim, chwytając go silnym uściskiem kobiecych rączek, złapał tam gdzie sięgnął, przytrzymał stabilnie i z siłą podniósł wyżej, balansując jak najprawdziwsi cyrkowcy. Mogłoby się wydawać, że to dość karkołomna misja, pomysł całkiem szalony, ale... o dziwo się udało! Z tym fantem, że Catrick nie wyobraził sobie zbyt realistycznie momentu oswobodzenia, co skończyło się zdecydowanie twardym lądowaniem w ramionach kota. W jego głowie wyglądało to bardziej bajkowo. Swobodny opad, który skończyłby się wylądowaniem w jego ramionach, ewentualnie pokaz niebotycznego wygimnastykowanie dziewczyny, gwarantującej sobie zręczny i miękki koci opad na cztery łapy. Cóż, druga opcja była mu bliska, bo sam tak często robił i przywidział sobie, że każdy tak umie.
Zdążył zachować w sobie resztki refleksu, które pozwoliły mu wspomóc w pionie lekko otumanioną dziewczynę. Przytrzymał łapami jej ramiona, samemu chwilę później padając przed nią na jedno kolano, bo to skopane odmówiło posłuszeństwa. Syknął z bólu, dosłownie widząc mroczki czy tam kanarki przed oczami. Sytuacja trochę krępująca, bo dziwnie tak klękać przed panną, gdy nie ma się w zamiarze oświadczać.
Nie trzeba było rujnować mi rzepki – jęknął cierpiętniczo. Spojrzał na nią z dołu, a w złotych oczach wezbrały łezki wielkie jak groch. Dość żałosny widok, ale co zrobić, toż to mimowolna reakcja! Usiadł na tyłku i wyciągnął nogę przed siebie. Zdecydowanie było coś nie tak z rzepką, pewno wypadła. Bez trudu ją nastawi, gdy tylko pierwszy ból przejdzie, ale teraz musiał chwilę posiedzieć. Najwyżej dziewczyna go obrobi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.17 0:12  •  Dziki górski szlak Empty Re: Dziki górski szlak
Złapała z powrotem równowagę, choć na pewno byłoby łatwiej, gdyby jednak miała się czego przytrzymać. Może nawet odważyłaby się jeszcze raz wspomóc na postaci kotowatego, ale ten nagle zniknął z dotychczasowego pola widzenia i znalazł się gdzieś na dole. Przez kilka przydługich sekund myślała, że wyparował, nim mózg białowłosej wreszcie odpalił zalane krwią trybiki i doszedł do wniosku, że przecież nikt się ot, tak nie rozpływa w powietrzu. Wystarczyło nieco opuścić wciąż lekko zamglony wzrok, a pechowy myśliwy nadal znajdował się w tym samym miejscu.
- Mm? - mruknęła nieco nieprzytomnie. W pierwszym momencie, nie zrozumiała, o czym mówił, ale pulsujący ból we własnym kolanie pozwolił szybko domyślić się, co zaszło. Przykucnęła niezgrabnie naprzeciwko kotowatego, wpatrując się nad wyraz spokojnie w jego złote oczy. Żal jej było patrzeć, jak zachodzą łzami; musiało go rzeczywiście zaboleć, pewnie bardziej niż ją samą - w końcu z początku nawet nie zarejestrowała nowego źródła cierpień, i tak już obciążona głową, kostką i piekącymi pod nagłym zderzeniu z podłożem podeszwami stóp.
- Przepraszam - powiedziała cicho, obdarzając kotowatego spojrzeniem pełnym szczerego współczucia. - Ja nie chciała... nie c-chciałam... - zająknęła się, ściszając w końcu głos do takiego poziomu, przy którym nie dało się już nic usłyszeć. Wbiła spojrzenie w ziemię, chowając połowę twarzy za własnymi kolanami. Czy teraz nieznajomy się na nią rozzłości? Może zaszła mu za skórę tak bardzo, że jednak będzie wolał ją zjeść, zamiast kłopotać się o dalsze polowanie... była tylko dzieckiem i nie za bardzo wiedziała, co powinna teraz z robić. Z jednej strony chciała kotowatemu jakoś wynagrodzić ten przykry incydent, który nieumyślnie sprawiła, ale tak właściwie nie wiedziała, co mogłaby dla niego zrobić. Nie potrafiła nawet naprawić tego, co zepsuła. Westchnęła cichutko, wyciągając przed siebie pokrytą piegami jasną rączkę i delikatnie dźgając czubkiem palca wskazującego nogę nieznajomego, znacznie poniżej kontuzjowanej rzepki - na szczęście, bo jeszcze uszkodziłaby go bardziej. Podniosła też zaraz dwukolorowe oczy na twarz kota, choć głowa dziewczynki nie ruszyła się ani o milimetr.
- Bardzo z nim źle?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach