Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 18 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 18  Next

Go down

Pokręciła głową energicznie.
- Nie, nie chodzi mi o ogół, ale... alkohol działa na mnie tak okropnie. Ahh, mam nadzieję, że się schlejesz i nie będziesz nic pamiętać. - mruknęła głośno wyrażając swoje pragnienie, być może jedyną opcję, by jeszcze jakoś uratować swój nadszarpnięty honor.
Nie chciała, by ktokolwiek miał o niej błędnie mniemanie, a na pewno nie aż tak błędne. Sleipnir powiedział jej raz, by nigdy więcej nie ruszała już procentów, bodajże po incydencie, kiedy próbowała zaprzyjaźnić się z kierowcą rajdowym, którego chwile wcześniej ukradli, a wcześniej udawała jego wielką fankę, co skończyło się tym, że nadal miała gdzieś jego podpisane zdjęcie w swoich prywatnych metrach kwadratowych pokoju. Mówiąc w skrócie, odjeżdżała i to porządnie.
W którymś momencie przestanie przeszkadzać jej nawet atmosfera klubu, a w skrajnym przypadku zacznie się podobać. To było w tym wszystkich chyba najgorsze, gdy człowiek który nie czuje miejsca, zaczyna sobie wmawiać, że przecież urodził się na parkiecie zaraz pod kulą dyskotekową. W tym momencie czuła się także idealnym łucznikiem, baletnicą i trochę profesorem nauk ścisłych.
Trąciła go czubkiem buta pod stołem, czerpiąc z tego niezdrową satysfakcję.
Wewnętrzna Yuu krzyczała właśnie, ale brakowało jej siły, by przemówić do rozsądku ciału. Usta poruszały się mimowolnie, złapała się nawet na stukaniu palcami o blat w rytm jakiejś spokojniejszej melodii, którą kojarzyła z radia.
- Wierzyć, że potrafisz, a zobaczyć to dwie różne sprawy. Do tej pory zakładała, że nie szczycisz się aż takim doświadczeniem w piciu. Mój błąd. Trafiłam na weterana barowych podbojów. - pomachała rękami przed twarzą na znak poddania. Wdawanie się z nią w pojedynki na ilość pochłanianych kufli z góry była zwycięstwem, nawet nie próbowała wmówić samej sobie, że może być inaczej.
I gryzłaby się z własnymi myślami jeszcze trochę, gdyby nie rzucone nagle jej imię i nazwisko, jedno pon drugim, wypowiedziane w taki sposób, że aż przeszły ją ciary. Dawno nie słyszała takiego rozluźnienia w głowie, gdy ktoś musiał się do niej zwrócić. Tylko łowcy czasami używali zamiennie któregoś z jej mian. Spodobało jej się to.
- Znasz mnie? Czy przypadkiem nie gramy w tą grę, by właśnie lepiej się poznać?a - dodała z lekkim uśmiechem. - No i wcale nie mam ochoty cię pogrążać, powiedzmy, że łagodne staram się czegoś o tobie dowiedzieć, bo w normalnych warunkach graniczy to z cudem. Nie mam racji?
Przesunęła się lekko na siedzeniu, by móc lepiej go widzieć. Łuk sofy pozwalał jej w jednym punkcie usiąść na przeciw. Mogła bez skrupułów wpatrywać się w niego jak w obrazek. Wina alkoholu oczywiście.
- Nie pozostanę dłużna, wyzwanie. Możesz się na mnie zemścić, pokazać ile straciłam. - Rozłożyła ręce na boki. Nie mogło być aż tak źle, prawda?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Na dłuższą metę alkohol negatywnie oddziałuje na każdą jednostkę. Znacząco wpływa na układ nerwowy, obniżając jego sprawność funkcjonowania. Dochodzą do tego zaburzenia wzroku, słuchu, spowolniony czasu reakcji, nie wspominając o stopniowym zanikaniu rozsądku i logicznego myślenia.A ludzie i tak uciekają w trunki, nieprzestraszeni konsekwencjami. Nie miał tu jednakże na myśli spożycia nieszkodliwej ilości procentów od czasu do czasu – dawkowane z głową mogły przyjemnie odprężyć i poprawić samopoczucie. - To nieodpowiedzialne. – Zganił ją, okazując dezaprobatę przez zmarszczkę między brwiami. Paradoksalnie, jeśli chciał trzymać się swoich przekonań, nie powinien już sięgać po kolejny kufel piwa. Dotychczasowa ilość wlanego płynu nie dała jeszcze o sobie znać, ale wystarczyło zbliżyć się do brzegu, by nagle zostać porwanym przez nurt rzeki. Aktualnie dał sobie spokój z obowiązkami i chyba tylko z tego powodu nie hamował się z chwilowym rozluźnieniem przez oferty tego lokalu.
- Hm? – Trącenie butem uznał za próbę zwrócenia na coś uwagi, zerknął nawet kontrolnie pod stół, ale nie dostrzegł tam niczego godnego uwagi.
O ile był kiepski w odczytywaniu ludzkich emocji i zachowań, tak nie miał teraz wątpliwości, że znajoma powoli zaczęła odpływać w świat beztroski. Powinien ją przed tym uchronić czy zostawić samą sobie? Właściwie była dorosła.
- To nie jest raczej czynność, którą często praktykuję. – Przyznał, po prostu urodzony z mocną głową. Przed wypadkiem nie miał okazji sprawdzić się w tej odporności, ale kiedy zaciągnął się do szeregów S.SPEC, okazało się, że nie tylko w walce trudno go złamać.
W przypadku danych osobowych Warnera sprawa miała się zgoła inaczej, jedynie przełożeni czasem zwracali się doń nazwiskiem, imię zaś padało raz na ruski rok i to przede wszystkim ze strony znajomych nienależących do tej samej organizacji – w ten sposób przedstawiał się cywilom. Dawna niechęć wobec prawdziwej tożsamości zmalała na tyle, że nie przechodziły go już dreszcze po usłyszeniu „Ryutarou Moriyama”.
- Dla mnie to wystarczająca wiedza na Twój temat. – Nie żywił wszakże nadziei, że kiedyś staną się najlepszymi przyjaciółmi, a otrzymane informacje przydadzą się do rozkwitu relacji. – …Nie zaprzeczę. – Odparł krótko, z ledwo wyczuwalną nutą niechęci w głosie.
Papieros na powrót pojawił się w jego ustach, a temperatura powietrza musiała podnieść się o kilka stopni, bo nagle siedzenie w kurtce stało się utrapieniem. Zsunął więc materiał najpierw z jednego ramienia, a potem z drugiego, i przerzucił ubranie o sofę, pozostając w czarnej, rozpiętej kamizelce oraz w białej koszuli.
W celu znalezienia inspiracji do wymyślenia wyzwania, przeczesał wzrokiem najbliższe otoczenie. Nie chwalił się największą wyobraźnią, więc odezwał się dopiero po dłuższej chwili:
- Poproś dowolną, obcą osobę do tańca i koniecznie zatańcz z nią na parkiecie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przyglądała mu się gdy mówił z powątpiewaniem. Słowa pełne mądrości, gdyby nie to, że wszystko co logiczne i właściwie w tym momencie automatycznie było sztywne i nudne. Od razu pomyślała, że to pewnie przez okulary. Każdy mądrala chodzi w okularach, czy coś. A po pracy chodzi w kudłatym sweterku w rąby i zbiera znaczki.
Nie, tak właściwie to nie myślała o nim w taki sposób, ale z drugiej strony jej obecne myśli były zdecydowanie do ocenzurowania. Przychodziło jej to z łatwością, nawet gdy tak siedziała wbijając w niego swoje spojrzenie. Normalnie świdrowała kogoś wzrokiem tylko podczas wykonywania swoich obowiązków, nie było to przecież miłe, czy odrobinę kulturalne. Teraz jednak nie miała skrupułów, no i słowa jakoś tak zlewały się w miękką papkę... co on mówił? Że jeszcze nie wypił wystarczająco dużo?
Dyskretnie podsunęła mu kolejny kufel pewna tego, że właśnie o to poprosił.
- Może to wina... zasługa tego? - Wskazała kiwnięciem głowy na jego rękę.
Zastanawiała się, ile żelastwa ukrywa pod swoimi ubraniami. Też nosił na sobie ślady walki, może nawet wyraźniejsze niż ona. W końcu z zewnątrz to było tylko oko, wszystkie blizny chowała na wiele sposobów, tu chustka, tam długi rękaw. Paradowanie z ciałem pełnym szram nie przeszkadzało jej tylko, gdy siedziała wśród swoich. Na mieście było to odrobinę niebezpieczne, w końcu kobiety nadal wolały nie zaciągać się do wojska, nie miała dobrego wytłumaczenia na tak dużą ich ilość, szczególnie że wyglądała dosyć młodo.
Tyle jeszcze wiedziała, nie może za bardzo się zdradzić, nawet pomimo procentów uderzających do głowy. To było silniejsze nawet od alkoholu, przyzwyczajenie, tak mocno wpojona zasada, że nawet kompletnie pijana zachowywałaby się ostrożnie. Przechodziła więc ze stanu całkowitego rozluźniania do nagłej powagi, tak jak teraz, gdy przywarła mocniej plecami do oparcia i niemal się nie odzywała. Głos jej towarzysza nikł w hałasie otoczenia.
Co on właśnie powiedział...?
Odetchnęła głęboko. Może powinna wyjść na zewnątrz i trochę się odświeżyć? Noc i chłodne powietrze mogłoby trochę pomóc, by wyrwać się z tego stanu. Przez moment wychwyciła, że to, co się z nią dzieje nie jest już dobre, nie jest tym, co lubi. Powinna przerwać, a jednak...
Przyjęła niemal ze spokojem wyzwanie od Warnera. Przez krótki moment po usłyszeniu go siedziała nadal skupiona na grubym szkle kufla i jego interesującym kształcie. Światło migotało na jego powierzchni, a ten teatrzyk pochłonął ją na dłużej, niż mógł, by to nagłe milczenie nie zostało uznane za dziwne.
- Zadanie do wykonania w liczbie jeden! - Oznajmiła nagle i wstała raptownie. Natychmiast zakręciło jej się w głowie, ale opanowała krok i ruszyła w stronę sali. Nie chodziło o to, że nie potrafi tańczyć, bardziej o to, że potrafi bardzo dobrze... ale nie jest to nic z pasujących do klubu kroków. W domu uczyli ją nawet klasycznego tańca gejsz. W takim stanie mogłoby to wyjść co najmniej dziwnie, dlatego gdy wpadła na pierwszą lepszą osobę stojącą samotnie na uboczu ze śmiechem na ustach wygłosiła propozycję.
- Wszyscy wyglądają tak samo... a może by tak walc wiedeński?
Jakim cudem się to zdarzyło, pewnie nie będzie nawet pamiętać. Po chwili znalazła się na parkiecie z przypadkowym mężczyzną tańcząc tak pokraczny walc, jak tylko się dało. Była w tym wszystkim dziwna gracja i radość, bo nagle przerodził się on we fragment poloneza, aż w końcu w tradycyjny taniec z Hokkaido.
Dziwnie się czuła bawiąc się dobrze z kimś zupełnie obcym. Ludzie obok zaglądali na nich dziwnie, ale wcale się tym nie przejmowała, muzyka w żadnym wypadku nie pasowała do ich kroków. Nuciła sobie własną w głowie, a z czasem po prostu zaczęła mruczeć jeden ze spokojnych kawałków na skrzypce. Trwało to zdecydowanie dłużej niż jakikolwiek taniec, niż jakakolwiek muzyka. Zanim opadła znowu na sofę poznała już większość danych o mężczyźnie. Jego samego pozostawiła jednak bez uchylania rąbka tajemnicy. I była pewna, że gdy wróciła na miejsce obok Moriyamy, tamten spoglądał na nią z rozczarowaniem i smutkiem w oczach. Być może nigdy nie tańczył z kimś walca na dyskotece.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Od dnia 04 sierpnia (piątek) macie tydzień czasu na to, aby tutaj wstawić post. Po tym czasie, jeśli posta nie będzie, watek z powrotem przeniosę do archiwum.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A czy sam Warner nie był sztywny i nudny? Nie tylko przez zmechanizowane części ciała czy postawę wobec życia, gdyby zapytać go zainteresowania, nie wymieniłby niczego, co nie tyczyło się pracy. Jak wiadomo ciągłe skupienie na służbie zabijało życie towarzyskie i samorozwój w kierunkach innych niż tylko treningi sprawnościowe. Nie korzystał z klubów (dzisiejszy wieczór był wszak wyjątkiem), nie chodził na kręgle, karaoke, nie bywał gościem podczas imprez znajomych, bo tych nawet nie miał. Gdyby zaś ktoś kazał mu wskazać osobę, z którą najlepiej się dogaduje, byłby to prawdopodobnie ten beztroski Polak, a ich relacja przecież polegała głównie na wzajemnym ucieraniu sobie nosów. Patrz: bal z okazji porozumienia z Kościołem. Warner poniekąd „zmusił go” do przyjścia w stroju dalekim od formalnego.
Zerknął na podsunięty kufel piwa.
Och, dzisiaj nic nie szło po jego myśli, ma prawo do oderwania się od monotonnej rzeczywistości.
Hm? – Rzucił jej pytające spojrzenie znad okularów, chwytając za kufel piwa. W pierwszej chwili nie zrozumiał, co miała na myśli mówiąc o tym, zwłaszcza, że temat jego zmechanizowania po dzień dzisiejszy był swego rodzajem tabu. Podświadomie unikał rozmów zahaczających o tę kwestię, ponadto z całą pewnością nie wspominał o tym Kami. Chyba że sama jakoś doszła do wniosku, że jego lewa ręka nie funkcjonuje zupełnie naturalnie.
Stracił rachubę w liczeniu pociągniętych łyków piwa, co faktycznie czasami robił dla lepszego skoncentrowania. Mowa tu oczywiście o samym liczeniu, nie o alkoholu.
Był ciekaw, jak zareaguje na tego rodzaju wyzwanie. Od pierwszego spotkania sprawiała wrażenie nieco skrytej, a może po prostu nieprzepadającej za nadmiernym kontaktem z osobami trzecimi? Zupełnie jak te pojedyncze osoby na imprezie, które wolały podpierać ścianę niż tańczyć wśród spoconej masy.
Powędrował za nią sceptycznym spojrzeniem. Nie gryzło go sumienie, że wykorzystuje w ten sposób jej nieco podpity stan, ale wolałby uniknąć ewentualnych konsekwencji z tego wynikłych. Jeśli znajoma dojdzie do punktu, w którym postawienie prostego kroku w przód będzie sporym wysiłkiem, Warner poczuje się zapewne w obowiązku, by pomóc, nawet jeśli to oznaczałoby odeskortowanie jej pod samo mieszkanie. Był odpowiedzialny za swoje czyny.
Pokraczny taniec, jaki zaprezentowała na parkiecie, niemal sprawił, że usta eliminatora zadrżały pod wpływem kpiącego rozbawienia. Gdyby jemu przypadło podobne wyzwanie… nie, nie potrafił sobie tego wyobrazić. Znał kroki taneczne, problem w tym, że aktualna osobowość nie pozwoliłaby mu się odpowiednio rozluźnić i porwać w rytm.
W porządku… jestem prawie pod wrażeniem. – Stwierdził, gdy wróciła na miejsce naprzeciwko. W jego kuflu pozostała resztka alkoholu. – W takim razie również możesz rzucić mi wyzwanie. Ale prosiłbym o coś niezwiązanego z integracją czy kontaktem cielesnym… wystarczy mi już samo wyjście do tej masy. – Stwierdził marudnie, przesuwając dłonią po jednej stronie twarzy. Nie czuł ciepła na skórze, choć mógłby przysiąc, że od środka powoli zaczyna trawić go ogień. – To zabawne, że tyle razy wpadamy na siebie zupełnie przypadkowo. – Zauważył w pewnej chwili z zamyśleniem.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przemknęła wzrokiem po jego twarzy. Chyba zastanawiał się skąd wie.
- Kiedy pomagałeś mi wstać. - Odpowiedziała na pytanie, które nigdy nie padło. Dawno temu, kiedy z jakiegoś powodu szła środkiem miasta przez park, następnie wylądowała na lodzie, a Moriyama był pierwszym, który pośpieszył jej z pomocą. Podał jej rękę oczywiście, a nie ma mowy, by pomylić naturalną dłoń z mechanizmem. Szczególnie w zimie, gdy metal z którego jest zbudowany emanuje chłodem. On nie miał własnej ręki, a ona oka, w ogóle. Życie chyba ich nie oszczędzało, a przy tym oboje milczeli jak zaklęci, najwyraźniej trwając w jakiejś zmowie milczenia, by nie próbować odkrywać pochodzenia tych ran.
Gdyby tylko wiedział... złapałby ją i przytargał na komisariat? Zabił od razu?
Była plagą, zarazą, szczurem z podziemnego miasta. Była też kobietą w klubie, po kilku dawkach alkoholu za dużo, by odmówić sobie kolejnego. I zbyt małej, by w jakiś głupi sposób się zdradzić. To nie wchodziło w grę, wychowana mocniej niż na zasadach w domu nie była w stanie palnąć czegoś bez zastanowienia.
Oddychała głęboko, starając się złapać powietrze z gęstej przestrzeni klubu. Zamknęła oczy, a mimo to nadal widziała zmieniające się światło bijące z lamp pod sufitem. Buzująca w głowie krew na chwilę odłączyła ją od otaczającego świata. Poczuła się, jakby miała usnąć, ale gwałtownie otworzyła powiekę i wszystko minęło. W międzyczasie mężczyzna zaczął coś wybrzydzać odnośnie własnego wyzwania, więc skrzywiła się i spojrzała na niego litościwe.
- Nie wiedziałam, że mam do czynienia z księciem. - mruknęła pod nosem, pozwalając by słowa zostały pochłonięte przez głośną muzykę.
Zastanowiła się więc. Zdolna była nawet pójść na jego warunki, nie zależało jej szczególnie na wyciąganiu z okularnika informacji, ani na niszczeniu jego wizerunku w gronie, które i tak nie było warte przejmowania się nim. Dobrze się bawiła, w pewnym sensie, odgradzając się od otoczenia mogła odczuć nawet coś w rodzaju satysfakcji. Robiła coś, na co normalnie nie miała ochoty i nie czuła się przy tym jakby miała zaraz umrzeć, z powodu wszelkich negatywnych myśli i emocji. Gdyby tak przyszło jej siedzieć tu samotnie, czy socjalizować się z klubowiczami, popełniłaby samobójstwo w umyśle na dziesięć różnych sposobów.
- Zastanawiam się, ile zrobiłbyś pompek w takim stanie. - założyła nogi na siebie i oparła się wygodnie. - Pewnie niezbyt wiele.
Pozostała niewzruszona na twarzy, ale w duchu miała ochotę się uśmiechnąć. To takie łatwe, takie proste...
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Potrzebował kilku krótkich sekund, by skierować myśli na odpowiednie tory i dojść do wniosku, że kobieta mówi o zmechanizowanej ręce. Od tylu lat stanowiła ona nierozłączoną część jego ciała, przez co zatracił poczucie odrębności, nienaturalnej struktury. Jeszcze na samym początku irytował go każdy ruch, cały czas odczuwał ciężar sztucznej ręki, musiał uważać przy kontakcie z wodą czy elektrycznością, to zaś doprowadzało go do szewskiej pasji. Przez moment rozważał zrezygnowanie z pełnej sprawności, ludzie dawali sobie radę bez drugiej kończyny, ale ostatecznie wybił sobie ten pomysł z głowy. Chciał zaciągnąć się do S.SPECu jako wojskowy, musiał zadbać o jak najlepszą formę.
Możliwe. – Uciął krótko, nie zamierzając negować jej trafnego przypuszczenia, choć z drugiej strony wyraźnie okazał stosunek do tego tematu. Mimo kilku procentów we krwi, niektóre słowa i tak niechętnie przechodziłyby przez jego gardło. Myślał, że już dawno pogodził się ze swoim losem, ale on za każdym razem wytykał mu błąd.
Trudno określić, jak postąpiłby w chwili zdemaskowania prawdziwej tożsamości towarzyszki. Znali się nie od dziś, nie łączyła ich negatywna relacja, może nawet coś bardziej pozytywnego, skoro tak często na siebie wpadali i wcale od razu nie uciekali. Przynajmniej Yuu nie odtrącało kalectwo emocjonalne okularnika. Potrzebował właśnie kogoś, kto uparcie kontynuowałby z nim rozmowy nawet, jeśli sprawiał wrażenie zobojętniałego i niechętnego do wymiany poglądów. Jakiś czas temu zauważył, że łatwiej przychodziło mu nawiązywanie kontaktów z cywilami, ni jeżeli z własnymi współpracownikami, a stał za tym prawdopodobnie podświadomy uraz do organizacji. Wojskowi zazwyczaj prowokowali jego cierpliwość, budzili w nim dezaprobatę swoją głupotą czy wątpliwościami. Kurczowo trzymali się zasad, które często okazywały się ograniczeniami w starciu z przeciwnikiem.
Zauważył stan, jaki osiągnęła przez wypity dotychczas alkohol. Zdecydowanie nie będzie jej już namawiał na kolejne kufle piwa, bo zaraz zupełnie stąd odleci. Sam nie uniknął konsekwencji zatapiania ust w trunku, ale daleko mu było do utraty wyraźnej wizji przed oczami. Czuł jedynie przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele, pewną lekkość i beztroskę, choć w jego przypadku dość bezpieczną.
Nie dosłyszał całości jej komentarza, oprócz pojedynczego słowa „księciem”, więc postanowił nie wnikać, co dokładnie miała na myśli. Zamiast tego opróżnił kufel z ostatnich kropel pozostałego piwa. Czy nie mieli przypadkiem pić tylko przy odrzucanych wyzwaniach…? Nieistotne.
Próbujesz wejść na moją męską dumę? – Uniósł brew z pewnym rozbawieniem. – Jeśli przekroczę Twoje oczekiwania, licz się z dwoma wyzwaniami pod rząd. – Uprzedził, gotów rozwiać jej wątpliwości. Wstał z kanapy, a trzymająca się go lekkość ustąpiła potrzebie chwilowego przyzwyczajenia się do nagłej zmiany pozycji. Zanim przystąpił do robienia pompek, postanowił pozbyć się utrudniającej ruchy warstwie ubrań – zawiesił kamizelkę na oparciu fotela, pozostając jedynie w białej koszuli, pod którą zarysowywały się mięśnie. Nie trzymały się go żadne opory, kiedy po prostu uklęknął na podłodze i oparł na niej dłonie, dając nietypowy widok pozostałym imprezowiczom. Okulary uprzednio odstawił na stolik, a teraz przystąpił do wykonywania sprawnych pompek.
Jeden, dwa, trzy, cztery…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czy nie poruszali tego tematu już wcześniej?
Miała podobne odczucia, gdy to Moriyama zadał pytanie odnośnie jej oka. Chwila, jakie kłamstwo wtedy powiedziała, by usprawiedliwić tą niepełnosprawność? Wypadek, to zawsze był wypadek. A gdyby tak kazali jej mówić szczerze, słowa z trudem przechodziłyby przez gardło. Fałszywe wytłumaczenie tak mocno weszło jej do głowy, że używała go automatycznie, niemalże samej wierząc, że to prawda. Jakie to przykre, że każde z nich ma jakieś złe wspomnienia.
Nie, kłamstwo. To wcale nie jest smutne. W tym świecie jest za dużo brutalności, by przejmować się takimi błahostkami.
Kiwnęła głową ledwo zauważalnie. Nie ma problemu, nie będzie ciągnąć tematu. Może kiedyś, w inny czas i w innych okolicznościach dowie się coś więcej. A nawet jeżeli nie, to niewielka strata. Tajemnice, które ciężko jest zdobyć są wielokrotnie cenniejsze. I ciekawsze, nawet osoba mężczyzny była przez to bardziej intrygująca.
- Tak, dokładnie tego próbuję. Męska duma jest bardzo delikatna... - pokiwała głową na boki. Wiedziała co mówi, bo nawet najtwardszy paker sprowokowany do udowodnienia czegoś zrobi to, albo nigdy sobie nie wybaczy. "Nigdy" znaczy najpewniej w przeciągu kilku godzin, bo faceci mają pamięć jak złote rybki.
Nie, chwila, czy to tak szło? Złote rybki mają pamięć jak złote rybki... masło maślane.
Plątały jej się myśli, z czego widocznym efektem było to, że zapatrzyła się pustym wzrokiem na eliminatora, mimowolnie licząc w głowie każdą kolejną wykonaną przez niego pompkę.
Ha! Nic specjalnego.
Sama robiła tyle przed śniadaniem. Mogliby się siłować na ręce, pewnie by wygrała. Nie, nie... to chyba nie wypada kobiecie. A mimo to narastała w niej irytacja i chęć udowodnienia, że potrafi więcej, niż to co on pokazuje. Z trudem, konkretnie dużym trudem powstrzymywała się, by tego nie zrobić. Może i byłą kobietą, ale jakąś tam męska dumę sama posiadała, kwestia życie siedemnaście lat w przekonaniu, że po tym świecie chodzą tylko faceci i faceci z piersiami.
- Nie ma szans. - pomachała ręką przecząco. - Jedno pytanie, jedno wyzwanie. To albo to. No i nie ma szans, byś przewyższył moje oczekiwania, są stanowczo za wysokie.
Mogła przysiąc, że ludzie patrzą w ich kierunku niemal tak samo zaskoczeni sytuacją, jak wtedy gdy ona zaciągnęła jakiegoś przypadkowego chłopaka do walca w dyskotece. Iskrzące się spojrzenia innych samców dokładały żaru do tego wyzwania. Mogła przysiąc, że ktoś z siedzenia obok powiedział właśnie, że zrobi więcej pompek niż 'ten koleś', żeby udowodnić swoją wielką miłość własnej kobiecie.
Ah ah, co za sytuacja.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Siedziały naprzeciwko siebie dwa uosobienia kłamstwa. Oba kryły się za maską pozorów, bo zsunięcie jej z twarzy groziło poważnymi konsekwencjami, choć w obecnej sytuacji, to Yuu znajdowała się na gorszej pozycji. Dopuszczała się nielegalnych działań pod okiem wojskowego psa, lecz żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy. W przeciwnym razie atmosfera w klubie gwałtownie by zgęstniała.
Może gdyby wlał w siebie większą ilość alkoholu, podzieliłby się historią utraty ręki i kilku innych organów, bagatelizując całą sprawę do fatalnej pogody podczas wycieczki. Nie brzmiałby wcale na rozżalonego człowieka, który pragnie czyjejś uwagi i współczucia. Przedstawiłby sprawę rzeczowo, odstawiając na bok swoje emocjonalne nastawienie. Nawet przed byłym mentorem – Kido – który w pewnym okresie stał się dlań kimś w rodzaju ojca, nie potrafił się otworzyć.  
Rozumiem, że często korzystasz z tej taktyki? – Mimowolnie w głowie eliminatora pojawiła się wizja kobiety przed gronem osobników płci męskiej, którą prowokuje do spełnienia swych zachcianek z pomocą chwytu na męską dumę. Ciekawe. Wcale nie przeszkadzało mu to, że pewnie dał się złapać na jej przynętę, bo wykonywanie pompek nie ciągnęło za sobą niczego nieprzyjemnego, ewentualnie późniejsze zmęczenie, ale wysiłek potrafił być przyjemny w skutkach.
Trzymała się go pewność starcia uśmiechu z ust koleżanki, gdy tylko dobije do którejś z kolei setki. Nie wiedział, że sama traktowała ćwiczenia fizyczne jak dodatek do codziennych czynności, ale z drugiej strony ona również nie orientowała się w przebiegu jego egzystencji. Jeśli odważyłaby się rzucić białą rękawicę, wynikłaby z tego całkiem intrygująca rywalizacja.
Niech będzie jedno wyzwanie. – Zgodził się, zerkając na nią z dołu podczas wykonywania dwudziestej trzeciej pompki. – Mógłbym spokojnie to kontynuować nawet z Tobą siedzącą mi na plecach. – Odparł z pobłażaniem. Nie wyglądała na ciężką, jej balast nie stanowiłby specjalnej trudności.
Skupiony wyłącznie na wygraniu wyzwania, ignorował pomrukiwania dobiegające z innych stolików. Spodziewał się takich reakcji na swój mały pokaz możliwości, jednak w przypadku znalezienia się jakiegokolwiek chętnego na starcie, odmówiłby z braku zainteresowania. Nie obchodziła go reszta towarzystwa, wystarczyła mu obecność Kami, która sama w sobie była całkiem przyjemna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No proszę, miał jeszcze siłę prowadzić dyskusję, nawet pomimo tego, że wykonywał jedno powtórzenie ćwiczenia za drugim. Obserwowała go pilnie i liczyła, czasami jakieś pojedyncze cyfry umykały jej z umysłu, ile było już tych pompek? Czterdzieści? Pięćdziesiąt?
- Nie, nie za często... to takie... niehonorowe wykorzystywać oczywiste słabości. - jak brak oka chociażby. A mimo to, ciągle trafiała na złodupców, którzy atakowali ją z lewej. Prawie jakby z tamtej strony walczyła gorzej niż normalnie. Przyzwyczaiła się, to zbyt łatwe zgadnąć, że rzezimieszek rzuci się właśnie w teoretycznie czulszy punkt. Tak samo było z facetami, wykorzystywanie ich dumy było tak prostym zagraniem, że aż głupim. Lecz oni nie walczyli o nic konkretnego, nie czuła się więc źle polecając mu wykonanie takiego właśnie zdania.
A czy duma zawsze była słabością? Niekoniecznie. Chęć udowodnienia komuś, że ma się racje, a to on się myli bywa niekiedy motywujące, do tego stopnia, że dokonać można niemożliwego. A na pewno więcej, niż w normalnych warunkach.
- Dużo ćwiczysz we własnym zakresie? - Zapytała mimochodem, odwijając jeszcze jeden palec, symbolizujący pobicie kolejnej dziesiątki.
Zapytała, bo nawet jeżeli mogła to ocenić na pierwszy rzut oka, spodziewała się, że Moriyama mógłby ewentualnie rozwinąć oczywistą odpowiedź o jakieś mniej przejrzyste detale. Po co ćwiczył? Dlaczego? Jaki miał ku temu cel?
Przesunęła się na kanapie bliżej wylotu przy stoliku. Przysiadła bokiem, obserwując z wyższa towarzysza. Nawet jeżeli cała sytuacja trwała już dłuższą chwilę, wcale jej się nie nudziło. Ludziom dookoła tym bardziej nie, całość zdobywała większe i większe zainteresowanie. Zaraz powstanie jakaś miejska legenda o dziwaku pompującym w klubie dyskotekowym. Albo chociaż przez najbliższy tydzień pół dzielnicy będzie na ten temat plotkować.
- Kusisz. - Odparła, uśmiechając się zadziornie. Mówiła prawdę. Przez sekundę nawet czuła, że zaraz to zrobi. Wstanie i usiądzie mu na plecach, zakładając nogę na nogę. Nie była gruba, ale nie należała do najlżejszych. Była całkiem szczupła, owszem, tyle że ciało czarnowłosej składało się w większości z mięśni. Zajmowały niewiele, a były twarde i skupione, mogła sprawiać wrażenie wiele lżejszej, niż było na prawdę. Nie zamierzała mu więc tego robić, przeszkadzać, a przy tym uświadamiać, jak bardzo może się mylić w swojej ocenie.
Mimo to, pozwalanie mu, by tak bez chwili wytchnienia powtarzał raz za razem ten sam ruch, z sekundy na sekundę stawało się co raz bardziej monotonne. Kami zgubiła się już w obliczeniach, zamyśliła i przestała dodawać punkcik po każdym powtórzeniu. Nachyliła się więc nieco, aż w końcu zeszła z siedzenia i przykucnęła przed mężczyzną. Zapatrzyła się na chwilę, aż w końcu powoli wyciągnęła rękę przed siebie, nie zważając na to, jak bardzo może to przeszkadzać eliminatorowi w wykonywaniu zadania. Złapała go lekko a podbródek i pociągnęła głowę tak, by musiał patrzeć w jej kierunku.
Skupiła się mocno na tym, co chciała właśnie zrobić. Myślała o tym od dłuższej chwili, ale procesory po takiej dawce alkoholu odmawiały posłuszeństwa. Wzięła głębszy oddech i powiedziała.
- Jęczysz przy tych pompkach jak mała dziewczynka.
Zamilkła, czekając na jego reakcję. Powoli także zaczęła sobie zdawać sprawę, że to, co miała zrobić, było powiedzenie komplementu. A słowa, które ostatecznie wydostały się z jej ust miały z tym niewiele wspólnego. Cóż Yuu, przejebałaś.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na pierwszy rzut oka było po nim widać zadbanie o kondycję. Odżywiał się prawidłowo (tylko pił za dużo kawy i za często sięgał po papierosy), prowadził aktywny tryb życia, codziennie ćwiczył każdą partię ciała… trudno przeoczyć wyrzeźbioną masę pod cienkim materiałem koszuli, dlatego to, z jaką łatwością poddawał się wysiłkowi, nie powinno wzbudzać zdziwienia. Dołóżmy do tego nieznany kobiecie fakt przynależności do wojskowej organizacji, która wręcz wymaga sporej siły, i voila.
Wystarczająco, by wygrać to wyzwanie. – Odpowiedział z lekkim wydźwiękiem śmiałości. Nawet gdyby miał już padać ze zmęczenia, nie przestanie, dopóki nie uchroni swojej męskiej dumy. Zresztą to dobre zajęcie w ramach misji.
Zazwyczaj ćwiczył na żywca podczas zadań w terenie, a jeśli nic nie trzymało go w siedzibie i wracał do domu, korzystał z własnego sprzętu. Od czasu do czasu uczestniczył też w różnych szkoleniach i zajęciach fizycznych, by nie stracić formy.
Dobił już do setki, nie zwalniając regularnego tempa, mimo że jego ruchy nie wpasowywały się w rytm szybkiej muzyki bijącej z głośników lokalu. Czuł na sobie wiele nieodwzajemnionych spojrzeń, a przez głowę przemknęła mu myśl, że nie przepada za tak nadmierną uwagą. Co innego w bazie, gdzie otaczają Cię „profesjonaliści”, a rozmowy dotyczą spraw istotnych, nie jakichś błahych przechwałek czy podziwu wobec wysportowanej sylwetki.
Był ciekaw, czy odważy się usiąść mu na plecach, co bynajmniej nie przyjąłby z niezadowoleniem, skoro sam podsunął taki pomysł. Nie wstała jednak z kanapy, więc bez słowa kontynuował pompki. I nie tylko ona zaczęła odczuwać monotonię, cierpliwie czekał do momentu, aż w końcu uzna jego zwycięstwo, a on będzie mógł z powrotem wygodnie rozsiąść się na kanapie.
Zauważył poruszenie, więc zerknął w stronę Yuu, zastygając w bezruchu, gdy wyciągnęła do niego rękę. W pierwszym odruchu chciał ją złapać za nadgarstek i wykręcić, ale zdołał zdusić to w zarodku. Siłą rzeczy przeniósł na nią bezpośrednie spojrzenie, wyczekując jakichś słów bądź kolejnej czynności.
Spodziewał się prawie wszystkiego, oprócz obelgi z najniższej półki, dlatego przez moment nie miał pojęcia, jak zareagować. Trudno było wziąć te słowa do siebie, skoro jedyny odgłos, jaki wydawał podczas ćwiczeń, to cicha wymiana gazowa.
Sugerujesz, że zrobisz to lepiej? – parsknął, przyglądając się twarzy kobiecie z cieniem wątpliwości, niemniej równie dobrze mogła uznać to za zachętę do potwierdzenia słów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 18 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach