Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Dzień jak każdy inny, pobudka w kanałach w tym samym łóżku co zwykle. Poranna gimnastyka żeby się rozgrzać. A potem długi trening w sali, musiała utrzymywać formę! Pomachała sobie trochę mieczem jedną a potem drugą ręką. Przecież była oburęczna, przydatna zdolność jeśli chce się zaskoczyć przeciwnika w trakcie walki. Potrafiła lewą ręką walczyć równie dobrze co prawą, bardzo dbała o to, w końcu nie raz uratowało jej to tyłek. Czasami nawet załatwiała jakieś drobne sprawunki dla organizacji. Najczęściej pomagała w wypadach po zaopatrzenie jeśli nie miała nic lepszego do roboty. To dawało możliwość starcia z przeciwnikami. Czy był lepszy sposób na sprawdzenie swoich zdolności?! Znowu została poproszona o asystę tego wieczoru. Ciro wyruszył jakiś tydzień temu na misję. Nie chciał jej zabrać ze sobą, ale obiecał że wróci dość szybko. To oznaczało że będzie mogła go zaskoczyć czymś nowym. Pozałatwiała swoje małe sprawunki i właśnie szykowała się do wieczornego wyskoku. Czarna koszulka na ramiączka, ciemnoszara bluza z kapturem i pikowana kamizelka. Czarne, przylegające dżinsy i buty taktyczne. Przypięła nóż myśliwski do prawej łydki. Złapała za czarną materiałową maskę i nasunęła ją na twarz tak że tylko oczy było widać. Włosy związane w ciasnego kucyka, narzuciła kaptur na głowę i założyła czarne skórzane rękawiczki bez palców. Katana była na plecach żeby nie przeszkadzała we wspinaczce. Po czym ruszyła na spotkanie z drugim łowcą. Może nie znała się ze wszystkimi członkami organizacji, ale z kilkoma osobami miała lepszy kontakt. Byli oczywiście też tacy, których imion nie znała. Nie przeszkadzało jej to kompletnie. - Co tym razem zgarniamy? - padło oczywiste pytanie z ust białowłosej. - Mamy info że w jednym magazynie jest zbierana broń dla wojska i za kilka dni wszystko zostanie wysłane dla jednego z ich oddziału.. więc sprawdzimy co ciekawego mają i zrobimy zakupy.. - zaśmiał się chłopak pokazując Angel mini mapkę z lokacją do której się mieli udać. Ta skinęła głową i poprawiła katanę na plecach.
Nie zajęło im zbyt wiele czasu aby dotrzeć do odpowiedniego magazynu. Przed głównym wejściem stało dwóch ubranych na czarno typów. U jednego dostrzegli pistolet gdy zapinał płaszcz. Wyglądało na to że byli pod dobrym adresem. Drzwi się otwarły i ich oczom ukazał się trzeci typ zamykający za sobą wejście na sporą kłódkę. Przeczekali trochę aż mężczyźni się zwinęli. sprzed budynku i zaczęło się obchodzenie terenu w koło aby znaleźć wejście. Okno na piętrze było otwarte. - Dobra to my tu czekamy a jak teren będzie czysty to nam otworzysz główne drzwi magazynu.. jak zawsze.. - powiedział młodzik zacierając ręce. Angel jedynie przewróciła oczami i z rozpędu ruszyła w boczną uliczkę. Wybiła się z ziemi lądując na jakimś śmietniku, znowu to samo i złapała się parapetu budynku obok. Podciągnęła nóżki opierając je o ścianę i wyskoczyła skręcając ciało o 180 stopni. Dorwała się do dobrego parapetu i zwinnie wślizgnęła się do środka. Już w magazynie zaczęła po cichu stąpać po metalowej podłodze przy barierce. Przykucnięta z dłonią na rękojeści katany, która nadal była w pochwie. Rozglądała się po wielkiej hali. Na dole dostrzegła kilka skrzyń z emblematem wojska. Zmrużyła fioletowej barwy ślepka "Trochę mały ten zapas.. spodziewałam się większego skupiska.." przeszło jej przez myśl gdy zeszła powoli po metalowych schodach. Podeszła bliżej skrzyń i za pomocą noża otworzyła jedną ze skrzyń. Uniosła wieko i wsunęła dłoń w siano, ale nic nie wygrzebała z wnętrza. - Co jest do jasnej cholery.. - warknęła sama do siebie. To przecież mogła być zasadzka. Może gdzieś czaił się wróg, a może dopiero mieli zacząć skupować sprzęt dla oddziału wojska. Jak by nie patrzeć nie zapowiadało się zbyt kolorowo...
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Oh jak uwielbiał zastawianie pułapek. Zasadzka była jednym z jego ulubionych metod działania w wojsku. Czy było coś piękniejszego niż zaskoczenie i przerażenie na twarzach Łówców? Aż uśmiechnął się do samego siebie. 'Ale jestem sadystą.."
- Wszystko już gotowe Kaptanie. Proszę się przygotować i za chwilę wychodzimy. - Zameldował jeden z jego podwładnych. Togami skinął mu głową, że rozumie i poszedł się dozbroić na tą okazję. Najpierw założył na siebie mundur, bo jak zwykle paradował po koszarach po cywilnemu. Dodał do tego czarną maskę zakrywającą dół twarzy. No bo przecież dzięki temu wyglądał bardziej efekciarsko prawda? Kiedyś mu pewnie ktoś skopie dupsko za samowolkę, ale jak na razie nikt się na to jeszcze nie pisał. Nałożył też słuchawkę na uszy by mógł mieć kontakt z resztą swojego niewielkiego oddziału. Następnie rozpoczął procedurę dozbrajania. Najpierw przypiął do pasa zdobiony miecz. Rzadko kiedy musiał go używać, więc obecnie pełnił raczej jedynie funkcję reprezentacyjną. Następnie do pasa przypiął swój ukochany pistolet AIJT: ZN-7. Na sam koniec założył rękawice Strike. Wziął głęboki oddech i wykonał kilka ciosów. Po czym jeszcze trochę. Zadowolony z swojej formy powoli opuścił pokój i ruszył w kierunku placu na, którym mieli się wszyscy zebrać. Stanął przed sześcioma swoimi ludźmi, którzy znaleźli się pod jego dowództwem i zaczął przemowę.
- Jak wiecie dzisiejsza misja została potwierdzona. Łowcy złapali haczyk. Naszym zadaniem jest więc wyciągniecie tych biednych rybek z wody i wypatroszenie ich. Pamiętajcie, że są to bardzo groźni przeciwnicy. Jednakże nie spodziewają się nas. Mamy przewagę. Jeśli dobrze to rozegramy, nikt z nas nie powinien zbytnio ucierpieć. Pokażemy im raz, a dobrze jak silne jest prawo i porządek. Może to nauczy choć jednego z nich, że z S.SPEC nie należy zadzierać. Każdy dostał swój przydział i rozmieszczenie na planie budynku. Wiecie co należy robić. W razie czego będziemy w kontakcie. Powodzenia. - Kiedy skończył od razu udał się na miejsce. Nie zajęło mu to zbyt wiele czasu aż stał już przed drzwiami do magazynu. Dwóch jego ludzi weszło do magazynu. Reszta czekała na zewnątrz. Wszyscy dobrze wiedzieli co mają robić. Togami ruszył by spotkać się z Vincentem. Był on sierżantem i jego dobrym znajomym.
- Wszystko przygotowane. Część ludzi jest ukryta na terenie wokół magazynu. Część będzie patrolowała teren wokół. Jeśli coś dostrzegę będziesz to wiedział jako pierwszy. A i mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz tutaj w pojedynkę. - Przywitał go tymi słowami Vincent.
- Spokojnie, wątpię by wszyscy na raz postanowili się tutaj wgramalać. Pewnie wpełźnie tutaj tylko jeden z nich by otworzyć reszcie wejście. Nie pracuje z Łowcami po raz pierwszy Vode. - Uspokoił go Togami. Zgasił światła w środku i przycupnął sobie za jedną z skrzyń. Usłyszał jeszcze kroki wychodzącego sierżanta i odgłos zamykania bramy. Mężczyzna zamknął oczy i nasłuchiwał w ciszy każdego możliwego szmeru. Jednocześnie czekał na jakakolwiek informację w słuchawkach. W sumie miał pomysł na bardziej drastyczną wersję tej zasadzki, ale pamiętając, że warto pojmać jakiegoś jeńca by się wygadał ze wszystkiego postanowił zastosować ten wariant.
Siedział więc tak w ciszy. Minuty dłużyły się w godzinie. Jednak on, niczym mistrz zen, nie ruszał się nawet o milimetr, skupiony jedynie na swoim zadaniu. W pewnym momencie zdało mu się, że słyszy jakiś szmer. Po chwili potwierdziły się jego przypuszczenia. Ktoś pojawił się w magazynie. Powoli wygramolił się z swojego miejsca i przykucnął. Rozejrzał się po magazynie i dostrzegł ninje. A to niezły wyczyn, nikt chyba nie zaprzeczy. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. "A więc wpadłeś bratku.." - pomyślał tylko. Podskradał się do wygodnego miejsca, by ofiara znalazła się na linii strzału. Następnie wyciągnął pomału swój pistolet. Odczekał moment by móc odczuć przyjemność z zauważenia zdziwienia jakiego doznawał biedny nieświadomy niczego Łowca. Kiedy ta chwila nadeszła  wystrzelił dwukrotnie z swoją precyzją strzelca wyborowego. Jeden pocisk miał trafić w nogę, drugi w żołądek. Jako, że jego broń to niemal mini armatka, był pewien, że całkiem nieźle zabolałoby otrzymanie takich ran.
- Zaczęło się. - Powiedział jedynie do słuchawki, a jego podwładni wyszli z swoich kryjówek i zaczęli szybko szukać pozostałych ludzi wroga. Wstał powoli z miejsca i podszedł do włącznika światła by oświetlić sobie widok na przeciwnika, po czym stanął niczym bad ass patrząc na Łowczynię.
- Dobry wieczór. Czyżby się pani przypadkiem nie zgubiła?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Grzebiąc w skrzyni przed jej oczami pojawił się mężczyzna z bronią w ręku. "Zajebiście.." przeszło jej jedynie przez myśl widząc jak tyn wymierza w nią bronią, instynkt był szybszy. A łowcy nie byli wcale łatwym łupem. W końcu organizacja nadal istniała i rosła nie tylko w siłę ale i w zastraszającym tempie się rozrastała. Nie czekała na wywody, od razu zrobiła szybko zwód w bok. Huk rozniósł się po magazynie i to dwukrotnie. Pierwszy strzał chybiony, drugi pocisk jednak pozostawił po sobie ślad na ciele dziewczyny. Jako że zniżyła tułów niemalże od razu, chcąc uniknąć pocisku, to kulka drasnęła jej ramię rozcinając przy tym materiał bluzy. Krew zaczęła plamić okolice materiału, gdzie było nacięcie. Z ładnym wślizgiem znalazła się za jedną ze skrzyni. Szybko przymocowała nóż do łydki. Paluszek wylądował na guziczku przy słuchawce. - To zasadzka.. spierdalajcie.. ja sobie poradzę.. - wysyczała do dwóch łowców, którzy czekali na nią w ukryciu. Czuła jak serce uderzyło mocniej w klatce, adrenalina pompowana do żył dodała jej ostrego kopa. Poderwała się zza skrzyni, łapiąc za rękojeść katany umocowanej na plecach. I 'klik'.. wszystkie kilka większych lamp zaczęło oświetlać magazyn a tym samym i jej przeciwnika. Zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu i w drugą stronę. Dość bezczelnie prześwietlając go swymi fioletowymi ślepiami. Oczywistym było że miała soczewki, skrywające jej prawdziwą barwę. Dodatkowo spojrzenie rejestrowało teren w którym przyjdzie jej walczyć. "Ma miecz.. więc pewnie umie się nim posługiwać.. ale ma też pistolet.. to może być nieco kłopotliwe.. na pewno nie jest taki szybki.. wykorzystam to.." przeszło jej przez myśl. - Mam dobrą orientacje w terenie.. za to twój timing pozwala wiele do życzenia.. - uśmiechnęła się pod maską z zadowoleniem, ale tego już nie zobaczył przez kawałek czarnego materiału zasłaniającego prawie całą twarz. Zniżyła tułów ruszając na swojego przeciwnika, przysłowiowym 'wężykiem' co by nie mógł zbyt łatwo jej postrzelić. Kiedy była już blisko, zrobiła susa w jego stronę dobywając katany zza pleców i jednym pociągnięciem od góry, po skosie, od lewej do prawej strony. Ze świstem Togami zobaczył jak jej ostrze szybko zmierza w jego stronę. Mógł strzelać w jej stronę, ale czy warto było poświęcić kulkę i stracić głowę?! Mógł też zasłonić się swoim pistoletem, metal o metal zawsze w cenie. Zawsze to jakaś blokada! Nie należy lekceważyć przeciwnika, nawet jeśli to kobieta a już w szczególności łowca! Miała nieprzeciętnie wysoki próg bólu o czym pan oficer mógł się za chwilę przekonać. Jedna, dwie kulki różnicy nie zrobią, może zasyczy z bólu w procesie ale ataku nie zaniecha. - Wygląda na to.. że mamy kiepskiego informatora.. - syknęła wlepiając spojrzenie w oczy mężczyzny. - Będzie trzeba skurwiela wyeliminować.. - powiedziała z rozbawieniem w głosie, niech wie co czeka jednego z jego ludzi.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

- Taka dama, a takie słownictwo. No no. - Powiedział rozbawiony. Zadowoliło go, że jego przeciwnik zdołał uniknąć w miarę jego ataku. To oznaczało, że można znalazł sobie rywala godnego sobie. Dawno już nie miał okazji by nieco powalczyć, w końcu jest dowódcą, a nie jakimś komandosem czy zwykłym szeregowym. W tym momencie skupiony był jednak na swoim przeciwniku. Nauczony już doświadczeniem, że nie warto lekceważyć nikogo przypatrywał się jej. Kiedy oświetlił teren mógł dostrzec o wiele więcej. Jak i na przykład wpatrujące się w niego fioletowe ślepia. "Ho ho ho, czyżby nie była czerwonooka? A może to jakiś kolejne magiczne voodoo jakiego niektórzy używają? Interesujące." Nie zdążył jednak się za wile namyśleć gdyż dziewczyna ruszyła szybko w jego stronę. "Czym walczy.. skoro skraca dystans jest to broń krótkiego zasięgu. Zapewne broń biała, która idealnie nadawała by się do szybkich cięć. Nóż, miecz?" - Przerzucił szybko pistolet do lewej dłoni. Jeśli dobrze to rozegra, prawdopodobnie uda mu się zdobyć przewagę. Uśmiechnął się złowieszczo pod maską. Uruchomił prawą rękawicę na moment przed jej atakiem. Ukazały się wokół niej z cichymi trzaskami wyładowania elektryczne. Togami bez zastanowienia osłonił się przed mieczem prawą ręką okutą w wzmacnianą stalą rękawicę naładowaną elektrycznością, drugą dłonią celując w tym momencie w bok Angel. Od razu wystrzelił nie czekając aż zdąży mu odskoczyć.
- Jakbyś cięła od dołu byłoby mi trudniej się obronić. - Powiedział spokojnie po czym dodał. - W tym momencie powinnaś się martwić o siebie moja droga. Jesteś na terenie wojska, wokół magazynu moi ludzie, a tu jeszcze wdajesz się w bójkę z oficerem. Nie wygląda to zbyt kolorowo co? - Zapytał się wpatrując w nią z samozadowoleniem i rozbawieniem. Nie da się zaprzeć, bywał nieznośny i okrutny. Niezależnie od wyczynów Angel odskoczył do tyłu by schować pistolet do kabury. Druga jego rękawica się uruchomiła, a on stanął w bokserskiej pozycji.
- No dawaj, pokaż jak to niby Łowcy są silni. Żałosne karaluchy, które próbują coś zaprowadzić na świecie chaos. Rozdepcze was jednego po drugim. - Powiedział z pogardą w głosie. Chciał sprowokować przeciwnika. O wiele łatwiej było walczyć z kimś kto mniej skupia się na detalach. Z kimś mniej precyzyjnym. Kto wolniej myśli. A prowokacja zdecydowania obniżała umiejętność obserwacji u wroga. Choć z drugiej strony, nie każdy się na to łapał. Pytaniem było więc jak zareaguje na to Angel. Wścieknie się i zacznie bez namysłu atakować, czy odpowie mu jakąś ripostą i przemyśli następny krok. On zdecydowanie nie zamierzał czekać. Czas tu się bardzo liczył. Rękawice nie będą działać w nieskończoność. Poza tym, kto wie. Może przybyć po nią jakieś wsparcie by ją uratować. A na taką sytuację pan oficer nie mógł pozwolić. Chciał pojmać tą Łowczynie i dokładnie ją przesłuchać. Nie mógł pozwolić jej uciec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ani na sekundę nie spuszczała z niego wzroku, widziała doskonale jak przerzuca pistolet do drugiej ręki. "Jebany jest oburęczny.." skomentowała w myślach. I się zderzyli, ostrze jej katany o jego wzmocnione stalą rękawice. Aż dało się słyszeć ten dziwny odgłos. - Błąd.. - warknęła z całej siły uderzając w prawy bok, bo przecież się odsłonił chcąc zablokować ostrze a ona miała lewą rękę wolną. Uderzyła go w tym samym momencie co chłopak wystrzelił z rewolweru. Jako że cios łowczyni zmusił jego ciało do zmiany ustawienia, lufa broni również zmieniła nieco cel i jedynie drasnęła pikowaną kamizelkę. Fart w czystej postaci. Odskoczyli od siebie w tym samym czasie. "Blisko.. zdecydowanie za blisko.. ale mam nieco ograniczone ruchy.." przeszło jej przez myśl gdy złapała lewą ręką za suwak i rozpięła pikowaną kamizelkę słuchając jego wywodu. Złapała za kaptur bluzy i również go zsunęła z głowy. Dość zwinnie zaczęła zrzucać zbędne dwa kawałki materiału. Obróciła ostrzem katany w dłoni raz, drugi nadal patrząc na ustawionego w bojowej pozycji mężczyznę. - Masz takich chujowych ludzi że musisz wszystko robić sam..? Współczuję.. - parsknęła poruszając całym ciałem, jak by się rozciągała. Słuchała jego uroczej wypowiedzi odnośnie łowców. On naprawdę nie zdawał sobie sprawy z kim zadarł. - Karaluchy powiadasz? Cóż za miły komplement.. skoro to mistrzowie w dostosowywania się do panujących w świecie warunków.. cholernie trudne w ubiciu.. jeśli jeszcze się o tym nie przekonałeś.. pozwól że będę twoją pierwszą.. porażką.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Jeśli myślał że ją tak łatwo sprowokować to był w błędzie. Nie było lepszego nauczyciela od Ciro na tym zapomnianym przez boga świecie. Ile razy ją obrażał żeby uzyskać ten sam efekt, którego chciał oficer. Na próżno, to była czysta zagrywka psychologiczna, a wbrew pozorom, Angel był twardym przeciwnikiem w te klocki. Kamizelka i bluza leżały u jej stóp, mając na sobie przylegającą czarną podkoszulkę na ramiączka nie da mu możliwości pochwycenia jej za materiał. - Nie martw się.. zajmę się całym twoim składem.. ale najpierw.. zabawmy się.. - puściła mu oczko i ruszyła na niego. Szarża od frontu i tuż przed nim zamachnęła się od swojej lewej strony po skosie ku górze. "No pokaż na co Cię stać.." przeszło jej przez myśl Dojdzie zapewne do walki siłowej. Mógł jakimś cudem złapać jej ostrze w obie ręce. Ale lepiej żeby odskoczył, nie był to zbyt łatwy ruch.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

"Niedobrze.." - Pomyślał jedynie kiedy odczuł na sobie cios Łowczyni. Zganił się w myślach, że też o tym nie pomyślał. Był zbyt pewny siebie. Miał do czynienia z kimś kto zna się na walce. I to lepiej niż jacyś przeciętniacy. "Zatem nie będzie tak łatwo co? Całe szczęście." - Uśmiechnął się do siebie.
- Oj dziewczyno, nigdy nie twierdziłem, że jesteście słabeuszami. Przynajmniej niektórzy. Ubicie was nie jest proste, i dlatego mam z tym sporo satysfakcji. Każdy martwy Łowca. Każdy, który już nie spróbuje zaburzyć idealnego systemu. Każdy z nich jest moim trofeum. To właśnie dlatego lubię zajmować się wami osobiście. Okazuje wam szacunek, a przy okazji mam więcej satysfakcji kiedy umieracie. - Powiedział z rozbawieniem i okrucieństwem. "Nie dobrze. Muszę ją jakoś pokonać przy pomocy moich metod. To, że używa katany sporo mi jednak utrudnia. Lepiej bym sobie poradził z mieczem. Problem w tym, że nie ma opcji bym teraz wyłączył rękawice. Mogą się jeszcze przydać. Zresztą to jest moja atutowa karta. Czyli trzeba będzie użyć otoczenia. Gdzie to może tylko być.." - Rzucił wzrokiem po otoczeniu, akurat jak dziewczyna zaczęła mówić o zdjęciu składu. To mu się bardzo nie spodobało. Może sobie z nim pogrywać, ale niech tylko spróbuj tknąć Vincenta. Zmuszony był się wycofać, odskoczył do tyłu by uniknąć ostrza. Nie było na to lepszej metody w tym momencie. W tej samej chwili też ogarniał detale rozmieszczenia. To było jasne, że pułapka nie tylko polegała na tym jedynie, by on rozprawił się własnoręcznie z przeciwnikiem. Trochę nieuczciwości w walce wcale mu nie przeszkadzało. Na jego twarzy wykwitł uśmiech sadysty, niedostrzegalny przez maskę. "No to zacznijmy zabawę karaluszku." Powoli krok za krokiem wycofywał się w stronę jednej z kolumn wokół której były zebrane skrzynie. Jeśli Angel postanowiłaby za nim nie iść, zmusiłby ją wyciągając broń. Był strzelcem wyborowym. Dla niego zwiększenie odległości było błogosławieństwem.
- Zajmiesz się całym moim składem.. czyli przyjmujesz do świadomości, że twoi drodzy znajomi już nie żyją? Zostali zamordowani przez mój odział, a może nawet lepiej. Złapani i zaraz zostaną przetransportowani do więzienia gdzie będą ich bestialsko torturować zanim nie wyda Ciebie i twoich innych towarzyszy? - Jednocześnie słuchał w słuchawce co się dzieje. Okazało się, że jeden Łowca został prawdopodobnie zabity. Za to jeden z jego podwładnych nie żyje, a drugi jest ciężko ranny i prawdopodobnie czeka go ten sam los.. "Vincent, wierze w ciebie. Proszę, nie zawiedź mnie." - pomyślał jedynie Togami. No dobra to nie był czas na rozmyślanie. Kopnął nogą ukrytą wajchę jeśli Angel zbliżyła się wystarczająco. Z podłogi przed nim pojawiły się nagle kolce. On sam ich uniknął kolejnym odskokiem do tyłu. Nie dbał jednak zbytnio jaki to dało efekt. Odczekał aż kolce sekundę później z powrotem się schowają, tym razem widoczne przez powstałe w podłodze dziury. Zaatakował sam. Ruszył szybko do przodu, lewej ręki użył by zablokować prawdopodobny atak mieczem. Drugą natomiast dłonią zamachnął się próbując uderzyć w staw łokciowy dziewczyny. Dzięki wzmocnionej potęgi rękawicy, nieźle zgruchotałby jej rękę jeśli doszło by to do skutku. Zignorował całkowicie rany jakie ona może mu zadać. Następnym szybkim ruchem obrócił się i z pół obrotu kopnął celując w jej kolano.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie zablokował jej cięcia, a odskoczył w tył aby czasem go nie drasnęła. Więc kolejne cięcie, następne, robił uniki cofając się. "Jeśli myśli że mnie zmęczy to jest w błędzie.." przeszło jej przez myśl gdy nagle się zatrzymała mrużąc ślepia. On nadal się cofał w stronę filaru. Przechyliła główkę w bok nieco, czyżby planował zmianę broni, coś było w tych skrzyniach? Zrobiła kilka kroków w bok, kiedy jego ręka sięgnęła do kabury wystrzeliła z miejsca w jego stronę. Sprintem, miała zamiar zrobić jeden manewr, którego by się nie mógł spodziewać. Na wyciągnięcie ostrza odbiła się w bok obracając ciało, przebiegła po filarze i wybiła się z niego tak aby stanąć za nim. Już w powietrzu dostrzegła jak oficer pociąga za dźwignię. Oczy się zrobiły większe gdy z podłogi wystrzeliły kolce. - Szlag! - warknęła starając się uniknąć metalowych, ostrych szpikulców. Poczuła ukłucie w kilku miejscach, w tym jedno przy twarzy. Jednak zwinnie i zgrabnie wylądowała na ugiętych nogach. Kolce się schowały do podłogi i Angel z pozycji kucającej spojrzała na Togamiego. - W przeciwieństwie do Ciebie ja się nie martwię o pozostałych.. kazałam im spierdalać.. jak mają trochę oleju w głowie to będą bezpieczni, jak nie.. cóż.. życie nie oszczędza nikogo.. - warknęła. Na udzie miała zadrapanie, przy biodrze kolejne i jedno na przedramieniu. Oczy jarzyły się podekscytowaniem. Jej czarna maska była lekko naddarta na lewym policzku, ale twarz dziewczyny nadal była jeszcze zamaskowana. - Widzę że lubisz się.. bawić.. więc i ja się zabawię z Tobą.. koniec rozgrzewki przyjemniaczku.. - syknęła podnosząc się do pozycji wyprostowanej. Wyskoczyła w bok, dobiegła szybko do przełącznika światła, gdzie była skrzynka z prądem i jednym ruchem katany przecięła kable wyłączając całkowicie światła. Zapadła ciemność, gdzieniegdzie przez dziury w dachu przebijało się naturalne światło bijące od księżyca. - Witaj w moim świecie.. nie martw się.. nie pozwolę Ci uciec.. - zaśmiała się donośnie. Jej głos rozniósł się echem po pomieszczeniu,nagle przed Oficerem pojawiła się znienacka, wyskoczyła prosto z mroku, oczy barwy złota. Doskonale wiedziała gdzie był. Jemu utrudniła walkę zabierając dobrą widoczność, sama dzięki artefaktowi widziała wszystko doskonale. - Lubisz nieczyste zagrywki szmaciarzu.. To oznaka słabości.. - szepnęła uderzając go w splot czymś metalowym i wąskim. Dostał czubkiem rękojeści jej katany. Tym samym złapała go wolną ręką za przedramię jednej ręki, zaciskając mocno paluszki na jego ciele. Musiało zaboleć. Mogła go dźgnąć z zaskoczenia, ale nie chciała tego kończyć. - Masz miecz.. dobądź go.. i walcz na poważnie.. - wysyczała mu do ucha gdy się lekko zgiął pod impetem ciosu w splot. Po czym odepchnęła go od siebie i zrobiła kilka kroków w tył obracając kataną w ręce tnąc powietrze ze świstem. - Nie zabiję Cię.. ale doprowadzę do takiego stanu.. że rodzona matka by Cię nie poznała.. a potem zataszczę twoje ledwo zipiące zwłoki do kwatery.. i wyciągnę z Ciebie wszystko.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Dawno nie miała takiego wyzwania, podobało jej się to! To było prawie jak walka z Cirem, tyle że Eltyar był większym sadystą. Gdyby tylko wiedziała z kim tak naprawdę ma do czynienia, może to spotkanie przyjęłoby zupełnie inny obrót.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Z zadowoleniem patrzył jak dziewczyna wpada w jego pułapkę. Odczuł satysfakcję z poczynionych przygotowań. Dobra organizacja nigdy nie idzie na marne. Kiedy usłyszał następne zdanie w jego oczach zaszła zmiana. Patrzył teraz na nią z obrzydzeniem i zdegustowaniem. Jakby naprawdę była czymś w rodzaju karalucha.
- Czy wraz w zmianą w Łowcę zatraca się człowieczeństwo aż tak bardzo, czy po prostu już się taka urodziłaś? Nie ludzka? - Pochylił głowę delikatnie w bok jakby przypatrywał się jakiemuś nieinteresującemu okazowi. Nagle jednak dziewczyna wystrzeliła niczym z procy w kierunku włącznika światła. "NIE DOBRZE." Pomyślał i prąd zniknął w jego lewej rękawicy. Wyciągnął pistolet i strzelił w jej kierunku. Nie skupił się jednak nad tym za bardzo więc pocisk minął ją o około centymetr. Schował pistolet z powrotem do kabury kiedy światła zgasły. Światło wytwarzane przez drugą rękawicę było zbyt nikłe by zdziałało cokolwiek. Zdradzało jedynie jego obecność. Nie zdążył się nad tym dokładnie zastanowić. Pojawiła się nagle przed nim znienacka. Próbował się jeszcze osłonić, ale po prostu nie zdążył. Zdążył jedynie o tym pomyśleć. Odczuł ostry przenikający go ból. Stracił na chwilę dech. Mimo zaskoczenia wcale nie stracił rozsądku i zdolności myślenia. Poczuł na jednym przedramieniu jej dłoń. To była jego szansa. Ostatnia do użycia rękawic. Prawą ręką machinalnie, wyćwiczony po latach treningu, już nawet bezmyślnie uderzył szybko w jej rękę która trzymała jego przedramię. Nie miał jednak w tym momencie możliwości zrobienia niczego więcej. Choć ta bliskość była świetną okazją. Ugięły się pod nim kolana, jednak nie upadł na ziemię. Po chwili został odepchnięty. Przeszedł chwiejnie kilka kroków do tyłu zanim złapał równowagę. Potrzebował parę sekund na zebranie oddechu. "Mój wzrok jest perfekcyjny. To mój dominujący zmysł. Straciłem przewagę. Nie mam możliwości przywrócenia światła. Ona bez problemu sobie poradzi. Muszę pomyśleć. To ona widzi dobrze, za to ja znam cały plan pomieszczenia na pamięć. Wiem o wszystkim co się tu znajduje. Problemem jest to, że trudno będzie dostrzec ukryte przełączniki." - Nie mając wyboru, zrobił co musiał. Wyprostował się i otrzepał swój mundur. Spojrzał na dziewczynę z lekceważeniem. Dzięki artefaktowi mogła to dostrzec.
- Nieczyste zagrywki są dla tych co potrafią myśleć. Odcinając mi światło, też zastosowałaś nieczystą zagrywkę. Jesteś więc albo sprytna, albo tak samo słaba jak ja. A może o wiele słabsza. Wybór zależy od ciebie. - Powiedział znudzony. Dodał szybko do słuchawki spokojnym głosem. - Kod trzy, czternaście, siedemdziesiąt dwa. - Zaraz po tym wyciągnął swój miecz i rozejrzał się w ciemności. Dostrzegał tylko nieliczne zarysy przedmiotów w pobliżu. Wiedział jednak w jaki miejscu się znajduję, dzięki temu, że ciągle zwracał uwagę na otoczenie w którym się znajdował.
- Umiesz dużo mówić o swoim żałosnym świecie i zabawach. Zachowujesz się jak dziecko. Dorośnij trochę, zrozum nieco co tak właściwie robisz. Mimo iż widzisz lepiej niż ja, nie dostrzegasz tego co ja potrafię dostrzec. - Powiedział z arogancją w głosie i stał w pozycji obronnej. Atakowanie w obecnej chwili nie wchodziło w rachubę. Skupił się na tym co słyszy. Każdym szmerze. Świście. Oddechu. I przygotował się na nadejście ataku, jednocześnie szykując w głowie kolejny plan. Jak na razie nie szło mu tak źle. Jego wróg krwawi. Nie ważne jak bardzo by był odporny na ból. Każdy ma swój limit krwi i zbyt niski jej zasób oznacza przegraną. Automatyczną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Oho! Trafiła w słaby punkt pana oficera, tak jak się tego spodziewała. Liderzy mniejszych oddziałów mają jedną bardzo oczywistą wadę. Traktują swoje składy niczym członków rodziny, co prawda nie wszyscy, ale zdecydowana większość. Najlepszy sposób na wroga to nie tylko odebranie mu przewagi fizycznej ale i psychicznej. Najtrudniejszy przeciwnik to taki co nie martwi się o nic i jest zawsze opanowany, to emocje najbardziej przeszkadzają podczas walki. Ona o tym wiedziała, Ciro ją świetnie przygotował. Umiała wyzbyć się wszelkich uczuć gdy jej cel był przed oczami. No dobra, nigdy nie była postawiona w sytuacji, w której by straciła panowanie nad sobą. Ale miała jeden przycisk, który odebrałby jej opanowanie do reszty. Tej słabości jednak nikomu nie zdradzi, nawet swojemu Seiseiowi. Jak Eltyar by się dowiedział to by nią sponiewierał za głupotę! Uśmiechnęła się bezczelnie na jego pierwsze słowa. - Chęć przetrwania jest nie ludzka.. aby przetrwać człowiek jest jak zwierze.. zrobi wszystko aby jeszcze raz zaciągnąć się powietrzem, czy zrobić jeszcze jeden łyk świeżej wody.. po cholerę się przejmować innymi? To oni nas odwodzą od celów, to oni nas ciągną na dno.. każdy wykorzystuje każdego.. a ten twój śmieszny skład.. ilu już bezużytecznych gnojków straciłeś? Nie łudź się że to się skończy.. będziesz ich tracić jednego po drugim.. i nie będzie to pech.. będzie to twoja wina! Bo zadarłeś ze złą organizacją! - zaśmiała się w oddali. Bezchmurne niebo szybko zostało zasłonięte szarymi chmurami. O szyby i metalowy dach zaczęły delikatnie stukać krople wody, zapowiadało się na burzę. Gdzieniegdzie przez dziury w dachu woda zaczęła kapać do środka. Pomieszczenie nagle rozbłysnęło na kilka sekund pozwalając Specowi i Łowczyni nacieszyć się widokiem oponenta w pełnej okazałości. Pokiwała głową na boki, jej złote ślepka wwiercały się w Oficera jakby chciała go przeszyć na wylot. Bo który łowca by nie chciał tego zrobić?! - Powiedzmy że szybko się uczę.. - skomentowała odnośnie nieczystych zagrywek napomkniętych przez Oficera. - Powiedz mi jeszcze że nie widzę porządku jaki rozprowadzacie po mieście! I nie zapomnij o bestialskim traktowaniu każdego kto ma inne poglądy niż Dyrektor i jego marionetki! Wmawiacie sobie że dajecie bezpieczeństwo mieszkańcom by zamaskować poczucie winy jakie was zżera od środka! Obraliście sobie za cel łowców.. brawo dla was.. co jest następne na liście? Może szkoły?! Przecież w nich jest wolność słowa! To takie inkubatory dla przyszłych łowców! Pomyślałbyś że wstąpiłam do organizacji w trakcie edukacji?! Bo otworzył mi oczy! Pokazał jak obłudni jesteście.. Wasz porządek to istny chaos i burdel na kółkach! - warknęła głośniej. Kolejny błysk i po chwili huknęło gdzieś w oddali. Wraz z głośnym odgłosem natury rzuciła się w stronę Togamiego. - Zapierasz się że wszystko widzisz.. ale masz klapki na oczach! Nazywasz nas karaluchami i chcesz nas wytępić! - kontynuowała machając mieczem po skosie od góry w dół i w drugą stronę. Nie dawała szansy na atak, musiał się bronić. W kilku miejscach pozacinała jego strój, może nacięła skórę pod ubraniem do krwi. Gotowało się w niej aż. Walka na miecze przybrała na intensywności, role szybko się obróciły i Togami sam również przystąpił do ofensywy, parowała jego ataki i robiła uniki gdy nadarzała się okazja. Uderzające krople o dach przybierały na intensywności, błyski i grzmoty zdarzały się co raz częściej pomagając Specowi w walce. Tańczyli po całej powierzchni magazynu wymieniając się ciosami. Oboje chcieli prowadzić w tej potyczce! Walka o dominację zdawała się nie mieć końca. Łowczyni napierała na niego raz za razem, cios za ciosem ostrza uderzały o siebie. Tej katany nie nosiła dla ozdoby! - Jesteś jebanym hipokrytom, każdy z nas jest człowiekiem! Różni nas kolor oczu! Jesteśmy wytrzymalsi, silniejsi i szybsi ale nadal jesteśmy ludźmi! - warknęła z całej siły zderzając się swoją kataną z jego zdobionym mieczem. Szybki obrót nadgarstka z odpowiednim natężeniem siły i wytrąciła mu broń z ręki. Szybki obrót i doskoczyła do niego obracając w dłoni miecz, Oficer poczuł zimną stal na swojej szyi. Teraz była bardzo blisko niego. Jednym ruchem mogła podciąć gardło swojego wroga! Złote ślepia wbiły się w jego bordowe ślepia. Bluzka się lepiła do ciała od potu i wody wdzierającej się do magazynu przez dziury w dachu. Nawet jej czarna maska lepiła się do jej buzi. Od gwałtownych ruchów po całym magazynie nawet jej kucyk był poluzowany. Pot ciekł po skroni. Ich walka dobiegła końca. Cały magazyn rozświetlił kolejny błysk w towarzystwie głośnego grzmotnięcia. - Jakieś ostatnie słowa.. śmieciu? - wyszeptała twardo trzymając swoją dominującą pozycję przed nim.. Ale tak to się nie skończy przecież.. prawda?!
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Czy dziewczyna go sprowokowała? Zdecydowanie tak. Czy był to efekt jaki chciała osiągnąć? Zdecydowanie nie. Togami dzięki temu jeszcze bardziej skupił się na walce traktując ją naprawdę poważnie. Przypatrywał się wszystkiemu z chłodnym spokojem.
- Ludzie, którzy dla przetrwania zrobią wszystko i poświęcą każdego są słabi i niegodni miana człowieka. Faktycznie staja się jedynie bezmyślnymi zwierzętami. Czy są przez to silni? Może w swoim mniemaniu. Ktoś taki jak oni potrafią jedynie niszczyć. Siać destrukcję. Nigdy nic nie zbudują. Uważasz, że istoty które nie troszczą się o dobro innych zbudują lepszy świat? Chyba nie zauważasz własnego błędu. Dziwna dedukcja dziewczyno. - Odpowiedział z pogardą na jej słowa. Nic bardziej go nie irytowało niż osoby, które są gotowe poświęcić każdego byleby tylko wyjść samemu przy tym na dobre. Przyjrzał się jej wizerunkowi oświetlonemu przez błyskawicę. Głównie patrzył zimno w jej ślepia zupełnie nieprzejęty.
- Wmawiamy sobie? Nie żartuj sobie. Nikt nie cierpi biedy. Nie ma prawie w ogóle żadnych przestępców. Nie istnieją dzielnice slamsów. Jesteśmy na najlepszej drodze do zostania utopią. Jednak jak zwykle znajdą się jacyś niezadowoleni. Nie potrafiący wykazać się próbą przyporządkowania. Rzygają pięknymi słowami o “wolności”, jednak o co im tak naprawdę chodzi? To, że państwo chce bronic swoich obywateli? To wam przeszkadza? Dlatego wyrzucacie swoje przepustki? Nie pozwalacie sobie pomóc i zachowujecie się jak rozwydrzone dziecko. Bo ja wiem lepiej, bo ja bym rządził lepiej. Nie podoba mi się. Nie pływam w pieniądzach bo nie pracuje. To strzele focha. O co ty walczysz powiesz mi? Co chcesz zmienić? Twoi przełożeni chcą tylko władzy. Żałośni chciwcy. Wiesz czym kończyły się zawsze takie wolnościowe rewolucje? Zamiana elit. I tyle. Nie wspominając o wprowadzonym terrorze. Bo jakbyście mogli odpuścić po tym wojskowym i policjantom jak tyle z nimi walczyliście.  Dlaczego z wami walczymy? Powiedz mi, kto pierwszy sięgnął po broń. Kto kogo zaatakował. Kto kogo próbuje pozbawić władzy. Nie podoba Ci się tutaj? Po prostu stąd wyjedź. Zbudujcie sobie własne miasto na desperacji. Tam możecie sobie żyć w spokoju. Dlaczego musicie zmuszać ludzi do swoich poglądów? Nikt nie potrzbuje waszej władzy. Nie zmienicie absolutnie nic. Przez was giną jedynie ludzie, którzy mogli mieć piękne i spokojne życie. Po obu stronach barykady. Ja walczę dla mojej rodziny. Dla całego wojska. Dla wszystkich ludzi. By nikt więcej nie musiał ginąć z waszej reki. Z jakiego powodu ty walczysz? - Odpierał atak za atakiem z nieprzerwanym spokojem. Czasem sam wyszedł z ofensywą. Ścierali się, to znów od siebie oddalali. Tańczyli w skomplikowanym układzie wymachów, pirutetów i podskoków. Żadne z nich nie chciało przegrać. Ścierali się z całych swoich sił. Ani jedno z nich nie ustępowało.
- Nie mam nic do waszych oczu. Nie mam nic do waszej większej siły. Do waszej inności. Nie walcz z wami bo denerwuje mnie wasz wygląd. Bo nie lubię “inności”. Walczę z wami bo nie chce by takie bestie jak wy, zamordowały kogokolwiek więcej. - Poleciały iskry z ich mieczy. Togami czuł, że to już ten moment. -Jak myślisz, ile czasu potrzebuje potrzebuje wsparcie militarne by dojechać na teren jednego z jego magazynów? - Zapytał i sięgnął ręką po kaburę swojej broni. Dobrze wiedział, że w wcale nie miał szansy na zwycięstwo. Był już na to zbyt zmęczony. Oddech miał ciężki i urywany. Cały mundur lepił się do niego. Tors i lewy rękaw miał w strzępach. Widoczne były na nim płynące powoli strużki krwi.Jakiś ozdobny sznurek z munduru leżał gdzieś za nimi odcięty w trakcie walki. Dobył pistolet w momencie kiedy miecz został mu wytrącony. Zrobił pół obrót i wymierzył w jej twarz Łowczyni świadomy stalowego ostrza na swoim gardle.
- Przegrałaś. - Oznajmił jedynie wpatrując się w nią zmęczonym, ale zawziętym spojrzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Był w błędzie, nic o niej nie wiedział i nakierowywany jej kłamstwami jadł jej z ręki. Podjudzała jego nienawiść do siebie, widocznie już nie kontaktował tak jak by sobie sam tego życzył. Gdyby Angel nie przejmowała się niczyim życiem, nie weszła by do budynku pierwsza na zwiad i nie kazałaby pozostałym spierdalać po wywęszeniu zasadzki. Nie czuła się związana aż tak bardzo z organizacją łowców aby oddawać za życie. Jej lojalność o oddanie były skierowane tylko do jednej osoby, a to że On był ważną częścią organizacji to już inna kwestia. Troszczyła się o niego i ślepo wierzyła w to że miał rację nawet jeśli był w błędzie. Togami miał dobre argumenty ale te nie przemawiały do białowłosej. Zgodzenie się z nim byłoby zdradą przecież. Nie dopuszczała do siebie myśli że Ciro jest w błędzie. Szlag! Pójdzie za nim do samego piekła jeśli będzie trzeba! Odbijała jego ataki ani na chwilę nie spuszczając z oczu swego przeciwnika. - Walczę dla samej siebie! Bo nie ma już na tym świecie nikogo na kim mogłoby mi zależeć! - warknęła ostro przechodząc jeszcze wtedy do ofensywy. Oczywiście kłamała ale togo nie musiał wiedzieć. Zrobiła z siebie bezduszną sukę, która nie interesuje się nikim poza samą sobą. Osoba która jest w opozycji bo tak jej wygodniej! Niech tak o niej myśli, miała jego opinię gdzieś. Walka była dość wyrównana, z jednej strony podobało jej się to że ma przeciwnika, który dotrzymuje jej kroku. Z drugiej miała wrażenie że dawała mu jakieś fory. Zmarszczyła brwi nadal trzymając ostrze przy jego gardle z podłym uśmieszkiem zakrytym przez poszarpaną w paru miejscach maskę, z ledwością przylegającą do jej twarzy. - Ty pociągniesz za spust o ile Ja nie poderżnę ci wcześniej gardła.. i to na oczach twoich własnych ludzi.. - warknęła wpatrując się w jego oczy, po chwili złota barwa zmatowiałą i zgasła. Oczy na powrót stały się fioletowe. Intensywność spojrzenia jednak nie zelżała ani na chwilę. Chłopak nadal mógł czuć zimną stal na swojej skórze. Jedno pociągnięcie i byłoby po nim, tak przynajmniej mogłoby się zdawać. - Możesz próbować mnie zabić.. ale nigdy Ci się to nie uda.. nie ta liga maleńki.. - wysyczała zaciskając dłoń mocniej na rękojeści miecza. Było tylko jedno z czego Togami sobie nie zdawał jeszcze sprawy, wpatrując się w oczy dziewczyny i polegając na zmyśle dotyku. Uśmiechnęła się pod maską gdy błysnęło w towarzystwie głośnego huku. Nim mógł się spostrzec poczuł jak wolna ręka dziewczyny zaciska się na jego szmatach z impetem pchając go w tył. Zwinnym ruchem przesunęła ciężar ciała w jego stronę, po magazynie rozniósł się głośny huk sygnalizujący że Togami wystrzelił ze swojej broni. Zimny metal się przesunął niemal w tej samej chwili po szyi oficera. Krew jednak nie bryzgnęła, wszystko jakby w zwolnionym tempie. Gdy oboje w locie polecieli na mokrą od deszczu podłogę. Lufa zmieniła ułożenie a pocisk musnął jej policzek na tyle aby ją lekko zranić i zerwać w tym samym czasie ostatni stabilny fragment materiału jej maski. Czarny skrawek materiału oderwał się od twarzy dziewczyny ukazując twarz w locie. Runęli na ziemię. Togami uderzył plecami beton. Łowczyni przygniotła go swoim ciałem. Złapała błyskawicznie za nadgarstek ręki w której trzymał broń. Kolejny strzał padł przy upadku, raniąc ją w bok. Ale teraz miała go tam gdzie chciała. Trzepnęła z całej siły jego nadgarstkiem o beton. Ostrze zawirowało w powietrzu ze świstem i zatrzymało się tuż nad jego twarzą. Podczas całej tej akcji mógł się domyślić że wcześniej przytknęła mu do gardła tępą stronę miecza ale teraz wszystko wskazywało na to że ma zamiar go wykończyć. W pozycji dominującej, klęczała nad nim okrakiem. Kilka kropelek z jej świeżej rany na policzku skapnęło na jego czarną maskę. - W innych okolicznościach.. byłbyś dobrym partnerem do treningu.. ale los inaczej chciał.. podziękuj swoim przełożonym za ten parszywy los.. - powiedziała z dziwnym spokojem w głosie. Czyżby koniec?
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach