Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

- Poderżniesz mi gardło? Jaka szkoda. Że mnie to nie interesuje, jakbym bał się o swoje życie, nie podjąłbym się takiej pracy. Moja wygrana nie polega na tym, czy mnie zabijesz. Polega na tym, że zabicie mnie nic Ci nie da. przegrałaś. I nie musisz już kłamać. Przejrzałem już twój charakter. - Powiedział z wyższością, która również do naturalnych jego cech nie nie należy. Piękna gra pozorów i stworzenie zupełnie innych postaci z siebie. Nie dość, że wybitni z nich tancerze to i aktorzy. Kto by pomyślał. Po chwili nastąpiło coś czego zupełnie się nie spodziewał. Zanim się pozbierał akcja już się zaczęła. Odruchowo wystrzelił w jej stronę nie mając zbytnio czasu na dokładne mierzenie. Nim miał czas zanotować efekt wystrzału uderzył plecami boleśnie o beton. Pojawiła się nad nim niczym jakaś potworna zmora. Wystrzelił po raz kolejny próbując trafić w jakiś ważniejszy narząd. Miał jednak jedną rękę wolną. To była jego szansa. Miał przy sobie nadal broń. Kiedy jednak spojrzał  jej stronę, znieruchomiał. Nagle wszystko zrobiło mu się obojętne. Kojarzył tą twarz. On ją przecież pamiętał. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Jego uszy wypełnił głośny dźwięk jaki słyszą ludzie kiedy coś przy nich wybuchnie. 
- Znam Cię.. - Powiedział wpatrując się w jej twarz. W jego głowie pojawiały se jakieś niewielkie fragmenty  wspomnień. Z początku nic z nich nie rozumiał. Ale po chwili ułożyły się w logiczną całość. Spotkał ją z czasów sprzed wojska. Widział się z nią wiele razy. Była dla niego kimś ważnym. 
- Angel.. to ty? - Zapytał wtrząśnięty. Takiego czegoś się zdecydowanie nie spodziewał. 
- To ja, Togami. Znaliśmy się kiedyś prawda? - Zapytał i wolną ręką zerwał sobie z ust maskę. Wpatrywał się w nią długo i coraz bardziej się upewniał, że to ona. Nie miał co prawda większego pojęcia kim była. Tylko szczątki jakie pozostały mu w pamięci. Ale wiedział wystarczająco dużo, by zrozumieć choć trochę. I nagle zabrzmiał w jego głowie alarm. Jadą tu inni. Po nią.  Szybko połączył się z resztą swoich ludzi i powiedział, że łowczyni z magazynu zostałą zabita i żeby nie wracali po niego. Nie mógł przecież pozwolić by ktoś teraz się tu pojawił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Już go miała, wykorzystała te ułamki sekund z których on sobie nie zdawał sprawy. Wygrała z nie byle jaką płotką, mogła właśnie pozbawić życia jednego z oficerów Speców. To byłby dość konkretny cios we wroga. Ale tak szybko jak szybko ona zmieniła sytuację w jakiej byli, tak samo Togami dorzucił swoje jebane parę groszy! Widziała jak mężczyzna zrobił nagle większe oczy, zapewne ze strachu. Naturalny odruch każdej żywej istoty gdy śmierć jest blisko. Jego krótka wypowiedź sprawiła że prychnęła z pogardą. Już chciała go wyśmiać unosząc ostrze nad jego głową w odpowiedniej pozycji aby zakończyć zabawę. Ale z ust przeciwnika padło jedno słowo, które sprawiło że rękojeść katany minimalnie drgnęła. Uchwyciła mocniej katanę w dłoń nie chcąc wierzyć że zgadł jej imię. "Taaa kurwa.. zna mnie i co jeszcze?! Moje imię to żadna tajemnica.. Spec'e mają nasze dane.. to nic nadzwyczajnego.." upewniła się w myślach i pociągnęła ostrzem w dół zatrzymując czubek katany tuż nad jego krtanią. Czas stanął w miejscu. Znieruchomiała, całe ciało zostało sparaliżowane w tym jednym ułamku sekundy gdy podał swoje imię. Ba zdjął gwałtownie maskę ukazując swoją twarz przed nią. Rozwarła usta ale żaden dźwięk się z nich nie wydostał. Miała wrażenie jakby ktoś ścisnął ją za gardło do tego stopnia że nie była w stanie wycisnąć z siebie żadnego odgłosu. Wpatrywała się w niego w milczeniu, nadal w tej samej pozycji analizując całe zajście jakie teraz miało miejsce. Miała przed sobą osobę, której poszukiwała przez tyle lat, pogrzebała nadzieje na odnalezienie go! A teraz drań pojawił się przed nią po stronie opozycji. To dziwne uczucie gdy patrzyła mu prosto w oczy nie dawało jej spokoju i podjudzało do walki. Obrazy z przeszłości śmignęły jej przed oczami, minęło 10 lat. Ale jak analizowała jego twarz to nie zmienił się aż tak bardzo, nieco wydoroślał i zmężniał. Głos mu się zmienił! Nawet nie zauważyła gdy powoli oczka wypełniły się łzami. - I..Ish...Ishida.. - wyszeptała ledwo słyszalnym, łamiącym się głosem. "NIE! To... to nie może być prawda.. to nie może być ON!.. To nie miało być tak!.." próbowała się jakoś wewnętrznie uspokoić. Ale to co miała przed oczami kłóciło się z tym co sobie wmawiała. - Niech Cię.. jasny szlag!!! - warknęła gwałtownie się podrywając znad niego, poczuł przy tym jak coś skapnęło z jej twarzy na jego policzek. Kilka słonych kropelek. Poderwała się jak poparzona, tracąc balans przy tym. Było mokro więc utrzymanie równowagi było teraz trudniejsze. Poleciała na skrzynie plecami z sykiem. Odruchowo zasłoniła oczy przed wzrokiem chłopaka. - Nie zbliżaj się do mnie! - warknęła nagle, dysząc ciężko. Starała się uspokoić, ciało odmawiało teraz nieco posłuszeństwa. Poczuła silny ucisk w klatce piersiowej. To był trochę za duży stres ewidentnie "Prawie go.. prawie go zabiłam.. ja pierdolę.." przeszło jej przez myśl jedynie gdy otarła oczy z łez i starała się powoli podnieść do pionu oddychając dość płytko. Każdy wdech bolał jak jasna cholera. Nie cierpiała tego uczucia.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Poznała go. A więc jednak dobrze ją rozpoznał. Co zabawne jeszcze nie wiedział, ale rok później czekać będzie go kolejne zalane łzami spotkanie z przeszłości. On i to jego szczęście do znajomości. Chciał coś powiedzieć,ale głos utkwił mu w krtani. Przez głowę przelatywały mu fragmenty wspomnień, które już dawno utracił. Poczuł po chwili jak na jego policzek kapnęło kilka kropel, które niemal paliły jego skórę. Dotknął swojego policzka dłonią po czym zamknął oczy. Zasłonił twarz ramieniem leżąc tak, zostając w tej pozycji przez chwilę. Musiał jakoś przetrawić ten nagły niespodziewany szok. Po chwili wstał i podniósł się do pozycji pionowej. Zdjął z swoich rąk rękawice i schował je do kieszeni. Nastepnię podszedł w kierunku Angel, która straciła równowagę. Wyciągnął w jej stronę dłoń i uśmiechnął się delikatnie.
- Przepraszam za wszystko. Za tą całą walkę, i to, że tak zniknąłem. Wojsko nieźle mnie zintrodyktowało. Wcale nie myślę o tobie źle, udawałem jedynie. Wiesz, wyprowadzanie przeciwnika z równowagi i te sprawy. Musze przyznać naprawdę nieźle wyrosłaś. A jak wypiękniałaś, ho ho ho. Mam drobne kłopoty z pamięcią, więc to niesamowite, że udało mi się ciebie poznać. To chyba przeznaczenie co? - Zaśmiał się cicho i szczerze. Było mu bardzo głupio ze względu na sytuację. W końcu przed chwilą jeszcze walczyli na poważnie i prawie się pozabijali. Kto by przypuszczał, że nastaną czasy pełne tak zaskakujących zwrotów akcji. Ciekawy był w sumie czy go teraz dziewczyna nienawidzi. Za to wszystko. Niemal się roześmiał nad dziwnością sytuacji w jakiej się w tej chwili znajdował, cały mokry i zakrwawiony przebywa w nocy w magazynie wojskowym i wystawia dłoń do Łowczyni z którą parę chwil temu walczył na śmierć i życie, przepraszając ja bo była jego przyjaciółką z okresu dzieciństwa.Takie rzeczy raczej nie zdarzają się na co dzień. Burza, grzmoty i deszczowe krople wody silnie uderzające o nawierznchie tworzyły piękna atmosferę do tego niecodziennego wydarzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wszystko działo się tak szybko, całe to zajście od momentu kiedy wkradła się do magazynu aż po chwilę obecną. Wszystko teraz zdawało się być głupim żartem. Los był okrutny dla nich. Przecież Angel by sobie tego nie wybaczyła, gdyby zabiła Togamiego. Kto wie jakie załamanie nerwowe by przeszła, jednak zdawać się mogło że to spotkanie zakończy się happy end'em. Dalej miała oczy zakryte przedramieniem, choć chłopak mógł widzieć jak po policzkach spływają łzy. Zagryzła dolną wargę słuchając jego słów. Druga dłoń mocniej się zacisnęła na materiale bluzki w okolicy mostka. - Myślałam że.. że już Cię.. nie zobaczę.. szukałam Cię.. tyle lat.. winiłam się że zniknąłeś.. że się nawet nie pożegnałeś.. martwiłam się że coś się stało.. - szeptała powoli wyrzucając z siebie smutek kumulowany latami. Chodzili razem do tej samej szkoły, choć Togami był rok starszy to był pierwszą życzliwą osobą jaką spotkała na rozpoczęciu szkoły. Pomagał jej z tym z czym miała problemy, nawet nie zauważyła kiedy spędzała w jego towarzystwie każdą przerwę. Uwielbiała jego towarzystwo, był zabawny, miły, pomocny. Mieli bliską więź aż do momentu kiedy rodzice nie postanowili przenieść jej do prywatnego gimnazjum gdzie uczył się Ballantine. Kontakt się nieco zatarł, bo obowiązki szkolne i ogromne pokłady materiału do wyuczenia nie dawały zbytniej możliwości na spotkania po szkole. Były co prawda rozmowy telefoniczne czy sms'y. Ale gdy wróciła po roku do swojej poprzedniej szkoły szczęśliwa że wszystko wróci do normy.. cóż okazało się że Togami zniknął z uczelni. Nikt nic nie wiedział. To bolało jeszcze bardziej. Wypytywała każdego, kto mógł coś wiedzieć ale nie dostała żadnej informacji. A potem już potoczyło się z górki. Po dwóch latach wpadła na Ciro i jej życie zmieniło się o całe 180 stopni. - Myślałam że jako łowca.. może będzie mi łatwiej Ciebie odnaleźć.. myślałam że może zostałeś zarażony wirusem i że gdzieś się kręcisz po ściekach.. po desperacji.. nie przestałam Cię szukać.. ale ty wsiąknąłeś jak kamień w wodę.. - dodała po dłuższej chwili nadal leżąc na mokrej podłodze, oparta plecami o połamaną skrzynię. W końcu zabrała przedramię z twarzy i wlepiła fioletowe ślepka w oczy Oficera. Na jednym policzku miała lekkie zacięcie od ostrza, na drugim ryskę po kulce wystrzelonej z jego broni. W sumie nie wyglądała lepiej od niego. Postrzelony bok, draśnięte udo, lewe przedramię, kilka zadrapań po tych kolcach z podłogi i od jego miecza. Ubranie przesiąknęło już deszczem, potem i krwią w niektórych miejscach. Ale pół biedy z tymi draśnięciami, serce prawie jej stanęło gdy zdała sobie sprawę z tego, kogo prawie wysłała do grobu! Wpatrywała się w jego rękę przez dłuższą chwilę i zmrużyła ślepka. - Znam zasady walki z wrogiem.. - powiedziała zastanawiając się nad tym czy sięgnąć po jego rękę. Po czym sama zdjęła zakrwawioną rękawiczkę i podała dłoń Togamiemu. Kiedy pociągną ją w górę syknęła łapiąc się za postrzelony bok. Od razu obróciła się i siadła na drugiej skrzyni z westchnięciem. - Prawie zabiłam kogoś, kto był mi bardzo bliski.. - wyszeptała, mężczyzna był jednak tak blisko że raczej usłyszał jej mruknięcie pod nosem. - Nie wierzę że to się dzieje.. tyle lat.. tyle lat minęło.. ale ty żyjesz.. jesteś cały i zdrowy.. no.. pomijając te draśnięcia które ci sprezentowałam.. - powiedziała spoglądając mu w twarz. - To za ile twoi ludzie tu będą z odsieczą..? - spytała dość poważnie ale jeden kącik się lekko uniósł w półuśmiechu. Ledwo widocznym ale jednak. Była ciekawa ile ma czasu na ucieczkę, choć jej stan wcale dobry nie był.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Słuchał ja uważnie, nie chcąc uronić ani jednego słowa. Czekał nieprzerwanie z wyciągniętą ręką. Po chwili jednak sam pogrążył się w zadumie. Angel była kolejnym kawałkiem z jego przeszłości. Przeszłości o której nie miał zielonego pojęcia. Coraz bardziej się zastanawiał, czy kiedykolwiek będzie taki, jak był dawniej. Czy w ogóle nadal jest sobą. I dlaczego właściwie robi to co robi.
- Wiesz w sumie teoretycznie zadziałało. Gdybyś nie była Łowca, może i byśmy się już nigdy nie spotkali. - Powiedział delikatnie uśmiechnięty szukając jakiś pozytywnych stron. Nie żeby go to wszystko mało poruszało. Po prostu taki już był. Wolał być uśmiechnięty niż płakać. W końcu to takie nie męskie. Jego wzrok jednak nie należał do wesołych. Przez niego Angel stała się kimś takim. Mordercą jakim jest on sam. Przygryzł wargi niezadowolony. Choćby udawał, że wszystko cudownie się ułożyło, że znowu się spotkali, nie był w stanie się okłamać. Trafili bardzo źle. Na dwie różne strony barykady, walcząc ze sobą na śmierć i życie.
- Nie zabiłabyś przecież takiego ciacha jak ja, nie wierzę w to. - Powiedział żartobliwie, po czym dodał poważnie. - Nie przyjadą. Powiedziałem im, że już się zająłem wszystkim. Jeśli myślisz, że zamierzam stracić cię ponownie po tym jak w końcu się odnaleźliśmy to jesteś w wielkim błędzie i mnie nie doceniasz. Chyba nie po raz pierwszy zresztą. - Wpatrywał się w nią przez dłuższy czas. Następnie podszedł do niej i bez pytania wziął ją na ręce. - Znam na mieście barmana, który wynajmuje też pokoju. Przyda Ci się miejsce gdzie będziesz mogła w spokoju wylizać rany, poręcze za Ciebie w razie konieczności. Co ty na to? - Spojrzał na nią ponownie. Nie można było powiedzieć, że nie był w gorącej wodzie kąpany. Z drugiej jednak strony byli w takim stanie, że siedzenie i wykrwawianie się na nocnym mokrym podwórzu nie należało do najlepszego pomysłu. Poza tym, nie chciał tak szybko znów ją stracić z widoku, po przecież tak długim czasie. Właściwie to był w tym momencie przygotowany na wyzwiska od gwałcicieli i chęć wydarcia się z jego objęć. Jakoś niespecjalnie się tym jednak przejmował. Co się stanie to się stanie. Nic na to nie poradzi. Może jedynie się starać by samemu zrobić wszystko co jest w stanie zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wpatrywała się w niego gdy doszedł do wniosku że właśnie dzięki temu że stali się tym kim byli sprawiło że się odnaleźli w tym dziwnym świecie. On strzegł porządku a ona była od tego by łamać wszelkie reguły, według on żył. Uśmiechnęła się na jego słowa. W sumie gdyby nie Eltyar, nie byłoby jej tutaj nawet. Odmienił jej życie całkowicie, pozwolił jej żyć w chaosie, z dala od reguł narzucanych przez władze miasta. Podobało jej się to, ale fakt że Togami był w opozycji, to już nieco mniej. "Cóż.. widocznie tak miało być.. przynajmniej jest ciekawie.." przeszło jej przez myśl. Kolejna wypowiedź ją nieco zaskoczyła. Zrobiła większe ślepka, wpatrując się w niego przez kilka sekund z rozdziawionymi ustami jakby chciała coś powiedzieć. Aż po chwili nadęła policzki i odwróciła głowę w bok zupełnie jakby była obrażona. - Nie takie ciacha kroiłam nożem jeśli zaszła taka konieczność.. - mruknęła zerkając na niego kątem oka i po chwili wystawiła mu język drocząc się z nim. Dopiero kolejne słowa Oficera sprawiły że nieco oniemiała. Zrobiło jej się trochę dziwnie po jego słowach, sama nie wiedziała czemu. - Cóż.. spodziewałam się lepszych umiejętności szermierczych po Tobie.. ale nie ukrywam że strzelcem najgorszym nie jesteś.. w sumie to po prostu chyba jeszcze jestem w szoku że jesteś w wojsku.. że jesteś moim przeciwnikiem.. akurat Ty Togami.. to przykre.. - powiedziała ze smutkiem w głosie. Milczała przez chwilę wpatrując się tak samo w niego, jak on wlepiał swoje spojrzenie w łowczynię. W końcu zbliżył się znacznie, ale Angel nawet nie drgnęła. Jedynie obserwowała poczynania Oficera. Zaskoczył ją ponownie w chwili gdy wziął ją bez ceregieli na ręce. Aż syknęła niekontrolowanie, bo jakby nie patrzeć, była obolała po walce. - Ej!.. Co ty wyprawiasz.. - mruknęła zaskoczona tym co przedsięwziął mężczyzna. W jednej chwili trzymał lufę broni przystawioną do jej skroni a w drugiej już miał ją w ramionach oferując miejsce do rekonwalescencji. Jej spojrzenie zjechało z twarzy chłopaka, nieco niżej. Trochę jej zajęło analizowanie oferty. On też był nie źle poturbowany. Może by się szarpała w jego objęciach, gdyby była w nieco lepszym stanie. Miał dobre argumenty, musiała przyznać mu rację. Oparła policzek o jego tors po chwili i westchnęła nieco głośniej. - Dobry plan.. zdam się na Ciebie tym razem.. - wyszeptała mrużąc oczka nieco. Skoro oferował pomoc, to czemu miałaby nie skorzystać? Błąkanie się w takim stanie nocą po mieście mogło się skończyć jeszcze gorzej. Przy nim była przynajmniej bezpieczna.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Zaśmiał się wesoło na jej odpowiedź. "Cóż za brutalny czasy, doprawdy..". Po chwili powiedział z westchnieniem
- Nie jestem szermierzem. Co prawda coś tam potrafię, ale zwykle nie używam miecza. Zwykle nie miałem takiej potrzeby. No, ale ty nie jesteś tak łatwą sztuką prawda? Chyba po raz pierwszy od kilku lat walczyłem na poważnie mieczem. - Zapytał z uśmiechem. Nie odpowiedział nic na jej słowa o tym, że są przeciwnikami. Ruszył w milczeniu do pojazdu, który miał zaparkowany w ukryciu. Co prawda pożyczony od S.Specu, ale na pewno się nie pogniewają jak od im go nieco później. Zresztą miał to szczerze gdzieś. Kto by się przejmował takimi drobiazgami. Kiedy tak ją niósł spojrzał na nią, a jego uśmiech się rozszerzył
- Popatrz, wydawałaś się taka groźna, a teraz jesteś taka urocza. Aż powracają wspomnienia. - Nie trwało to aż tak długo kiedy dotarli do jego pojazdu. Ostrożnie położył ją na siedzeniu obok siebie. Rzucił jej jeszcze krótkie spojrzenie. Po czym poszedł w kierunku miejsca kierowcy. Rany jednak dały o sobie znać. Oparł się na chwilę o ramę pojazdu. Potrzebował chwili. Kiedy już poczuł się lepiej wrócił do udawania, że jego to tam nic nie boli. On jest maczo i w ogóle. Zapalił silnik i ruszył. Trochę mu zajęło zajechanie na miejsce, które było ich celem, ale jakoś tak po kilkunastu dotarł. Wyszedł z samochodu i stanął przy jej wyjściu. 
- Pomóc Ci? Czy sama dasz radę? - Zapytał troskliwie. W zależności od odpowiedzi pozwolił jej iść samej, bądź jej pomógł. Szybko załatwił u znajomego barmana nocleg i przydatną apteczkę. Zaprowadził więc dziewczynę do pokoju. Kiedy już się tam znaleźli, powiedział niemal rozkazującym głosem otwierając apteczkę.
- Rozbieraj się. Muszę zabandażować Ci rany. I zdezynfekuje się. Mówiono ostatnio niby, że nie trzeba, ale ja się wolę upewnić. Jeśli ktoś po dzisiejszym dniu miałby umrzeć to tylko ja. - Powiedział poważnie po czym dodał żartobliwie. - Jak będziesz grzeczna dostaniesz lizaczka z tytułem "dzielny pacjent".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się słysząc że przycisnęła go do ściany dzisiejszej nocy i wycisnęła z niego tyle ile się tylko dało. W sumie nie spodziewała się aż tak dobrze sobie poradzi. - Oczywiście.. no i wiesz.. dawałam ci fory.. bawiłam się z tobą trochę.. byłam ciekawa na ile stać takiego oficera.. te płotki jakie wysyłacie za nami nie są żadnym wyzwaniem.. zaskoczyłeś mnie dość pozytywnie.. ale musisz poprawić się nieco jeśli nie chcesz bym następnym razem cię tak urządziła.. - zaśmiała się nieco gdy patrzyli sobie w oczka. Musiałą go trochę podręczyć, nie byłaby sobą gdyby się zamknęła i jedynie potakiwała głową. Na kolejne słowa aż poderwała główkę nieco wyżej z niedowierzaniem słuchając 'komplementu' aż poczuła jak na policzki wpełzł lekki rumieniec. Jak on śmiał ją tak zawstydzać?! - N..Nnn-nie jestem urocza.. to.. to po prostu lekkie zmęczenie.. niech cię moja postawa nie zwiedzie.. ja jestem groźna przez cały czas.. - wymamrotała uciekając wzrokiem gdzieś w bok i wlepiła go w jego tors. Milczała przez ten czas kiedy ją niósł do swojego wozu. Usadowiła się wygodnie w fotelu i śledziła Togamiego spojrzeniem. Widziała jak się oparł o auto z grymasem bólu na ustach. Aż poczuła się gorzej na ten widok "To moja wina że jest w takim stanie.. pokiereszowałam go strasznie.. ale nie wiedziałam.. w sumie.. to gdyby to nie był Togami.. byłby jeden Spec mniej w M-3.." przeszło jej przez myśl gdy tak obserwowała swojego znajomego. Podróż była krótka, choć wystarczająca aby trochę odpoczęła. Miała trochę czasu na przemyślenie sytuacji. Kiedy dojechali na miejsce rozejrzała się po okolicy - Kto by pomyślał że Oficer Spec się zapuszcza w takie mroczne miejsca.. - zaśmiała się powoli wysiadając o własnych siłach z auta z cichym sykiem. - Spokojnie.. dam radę.. sam ledwo się trzymasz na nogach.. - powiedziała z uśmieszkiem odgarniając kosmyk mokrych włosów z jego czoła. - Nie jestem ślepa.. i wiem jak bardzo potrafię kogoś pokiereszować.. jestem pod wrażeniem że jeszcze chodzisz o własnych siłach.. - szepnęła mu na ucho i oparła się plecami o jego wóz. Kiedy był gotowy ruszyła tuż za nim, czekała aż załatwił klucze do pokoju i apteczkę. Szła za nim aż zamknął za nią drzwi od pomieszczenia. Rozejrzała się po pomieszczeniu i słysząc jego rozkaz aż spojrzała na niego przez ramię. Zmierzyła go stanowczym od góry do dołu i w drugą stronę. Powoli złapała za krawędzie podkoszulki i ostrożnie zdjęła ją stojąc plecami do niego. Przestrzelony prawy bok nie wyglądał najlepiej, ale Angel nie piszczała jakoś specjalnie. Może jakiś syk się wydobył z jej ust przy gwałtowniejszych ruchach. Miała kilka zacięż na rękach, na lewym policzku miała zacięcie po mieczu, na prawym kulka ją drasnęła. Uda pozacinane po bokach, trochę będzie miał bandażowania. Ale Togami sam lepiej nie wyglądał. Podeszła do niego powoli i usiadła na krześle pod ścianką gdzie na stoliku leżała otwarta apteczka. - Zdajesz sobie sprawę z tego że potem musisz się sam rozebrać żebym ja mogła się zająć twoimi ranami? - powiedziała uśmiechając się dość bezczelnie. I choć udawała obojętną wobec sytuacji to nie czuła się zbyt komfortowo że siedzi w staniku przed osobą która tak wiele dla niej znaczyła kiedyś. Odwróciła głowę w bok nie chcąc patrzeć mu w oczy. Jej zawstydzenie zdradzały ledwo widoczne rumieńce na policzkach. Czekała aż mężczyzna zajmie się w końcu jej ranami a potem będzie rewanż.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

- Okej okej, rozumiem. Niebezpieczna bestio. - Odparł delikatnie rozbawiony z uprzejmym uśmiechem kiedy dziewczyna zachowała się jeszcze bardziej, przynajmniej według niego uroczo.

-

Wracając jednak do sytuacji w pokoju. Opatrywał dziewczynę w miarę delikatnie, kiedy trzeba było jednak nie wahał się na nieco silniejsze i gwałtowniejsze ruchy. W końcu lepiej by pobolało i była dobrze opatrzona niż by być delikatnym i się piękność niestety wykrwawiła. Jak dobrze wychowany człowiek nie wlepiał w nią porządliwie spojrzenia, nie dotykał jej nigdzie gdzie nie powinien. Właściwie nie był nawet trochę zawstydzony, jako osoba nad wyraz społeczna i mając o dziewczynie przekonanie, że mają między sobą relacje w stylu brata i siostry, to się zbytnio nie krepował. Trochę mu to zajęło, w końcu nieźle biedną Angel pokiereszował.
- Nie ma problemu, w końcu nie mam się czego wstydzić. Kawał przystojniaka ze mnie co nie? - Powiedział rozbawiony delikatnie w trakcie opatrywania. Nie komentował jej zawstydzenia, bo uznał, że pobędzie jeszcze przez chwilę miły zanim znów się zacznie z nią droczyć. Taki gentelmen, a ponoć niby wymarły gatunek. Kiedy już w końcu udało mu się skończyć całą operację powiedział zadowolony na głos. - No i to jest coś. Wyglądasz o wiele lepiej. - Po czym przygotował się na swoją kolej. Rozpiął swój mundur i zaczął go powoli ściągać. Był całkiem całkiem wysportowany, choć też jakiejś niesamowitej klaty też nie miał. Nie dało się jednak mu powiedzieć, że nie wygląda dobrze. - Oddaje się w pani ręce pani doktor. Proszę czynić swoja powinność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Oczywiście że była zawstydzona z początku, na szczęście dobrze wychowany Togami nie ciągnął tematu. Mogła się skupić na ochłonięciu nieco, zamknęła w tym celu oczka. Siedziała w spokoju czekając aż zajmie się jej ranami. Na szczęście postrzały nie były groźne, kulki przeszły na wylot. Co poskutkowało opatrunkiem z przodu jak i z tyłu. Ale łowiecka regeneracja szybko się upora z kłopotem. A przynajmniej szybciej u niej niż u chłopaka. Syknęła przez zaciśnięte zęby kiedy mocniej coś robił. Nie narzekała na ból, była dość wytrzymała. Uchyliła lekko powieki przyglądając się jak powoli opatruje jej rany. - Nie idzie ci tak źle.. nie jestem pierwszą pacjentką pana Oficera.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. Trzeba było przełamać tą cisze. Wrócić na normalne tory, to był co prawda Togami, ale taki jakby inny. Nowy. Więc nie było sensu się już tak krępować. Kiedy skończył złapała za poniszczoną koszulę i narzuciła ją na siebie, zapięła na kilka guzików żeby czuć się bardziej swobodnie. Zeskoczyła ze swojego miejsca i zajrzała do pateczki. Pogrzebała nieco w niej i wyjęła potrzebne rzeczy. Spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się bezczelnie. - Czas na rewanż.. - powiedziała rozrywając opakowanie ze świeżymi gazikami. - Skromnością nie grzeszysz.. a kiedyś byłeś taaaaaki grzeczny.. proszę jaki gagatek się z ciebie zrobił przez to wojsko.. - skomentowała jego wcześniejsze słowa. Zamoczyła gazik w jodynie i zaczęła przecierać rany na jego torsie. Niestety w przeciwieństwie do niego, Angel miała chyba jakąś słabość do rannych. A przynajmniej do tych którzy nie byli jej wrogami. Nie chciała mu sprawić bólu. Ona przecierała jego rany delikatnie, z wyczuciem. - Wystarczająco nacierpiałeś się w magazynie.. - powiedziała ze spokojem w głosie łapiąc za świeży bandaż i wzięła się za owijanie go całkiem szczelnie. Kiedy skończyła zahaczyła pineską końcówkę bandaża, żeby opatrunek się lepiej trzymał. Odetchnęła i zrobiła krok w tył siadając na łóżku. - No nie powiem.. wyglądasz lepiej niż przed walką.. - zaśmiała się nieco rozbawiona. Padła po chwili plecami na materac z westchnieniem ulgi. - W kiepskim położeniu jesteśmy Ishida.. jesteśmy we wrogich organizacjach.. to w sumie zdrada.. prawda? - ostatnie słowa brzmiały niepewnie. Chciała zaprzeczenia, ale wiedziała że takowego nie usłyszy. Powinna go zabić w tym magazynie i on powinien ją dobić. A teraz oboje byli w jakimś małym pokoiku po opatrzeniu sobie nawzajem ran, do normalnego to nie należało biorąc pod uwagę ich sytuację.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

- Nie pierwszą, ale jaką wyjątkową. Nie często ludzie z mojej branży mają okazję opatrywać łowczynie zabójczynie. - Zaśmiał się cicho. Dał się opatrywać i względnie nie wydawał jakiś specjalnych odgłosów. Od czasu do czasu może jakiś cichy syk.
-A wiesz jak to w wojsku. Na miłych gentelmanów nie rośniemy. Chociaż nie powiem, niemal mi się udało. Zostało tylko kupić jakiś porządny garnitur czy aktówkę i mówię Ci, każda firma mnie przyjmie.- Kontynuował nieco mniej poważny sposób rozmów. W końcu jak na razie to było najlepsze wyjście. Lepsze niż zamartwianie się co teraz, czy ktoś coś widział i wie. Znów po tylu latach są razem i na tym najlepiej się skupić. 
- E tam, nie przejmuj się. To drobiazg. - Powiedział nieco poważniej kiedy usłyszał o nacierpieniu się w magazynie. Wpatrywał się przed siebie melancholijnie, choć nadal słuchał uważnie co się wokół niego dzieje. Kiedy jego bandażowanie zakończyło się, narzucił na siebie luźno mundur, który zostawił rozpięty i usiadł na jakimś wygodnym fotelu czy czymś.
- Ehh.. że też nie mam nic na zmianę. Z dłuższym czasem to strasznie niewygodny ciuch wiesz? - Było to praktycznie pytanie retoryczne, ale co tam. Po chwili dziewczyna wspomnała o ich sytuacji, przez co on jedynie westchnął i przymknął oczy odchylając się nieco w tył. 
Raczej na pewno byłoby to uznane za zdradę. - Na dłuższy czas przerwał, niezadowolony z słów, które wybrzmiały z jego ust. Nie chciał być uznane za zdrajcę przez resztę osób, ale z drugiej strony nie mógł też zachować się inaczej w tej sytuacji. Inaczej nie byłby sobą.
- Znalazłoby się niby jakieś wytłumaczenie i okoliczności łagodzącego, ale tak czy siak, wychodzi na to, że kawał z nas drani co nie? Niczym Romeo i Julia, w dwóch rodach które się zwalczają. Nie powiem nie najlepiej się nam powiodło. - Westchnął jeszcze raz. Zamyślił się przez dłuższy czas po czym zapytał. - Jak to się stało, że zostałaś łowcą?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach