Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 05.06.16 22:08  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Swaty [Nessa x Wazon]
"Pod Gigantami" - kto tak do cholery nazywał restaurację? Zresztą, nie ważne. Wylewający się z niej patos aż nazbyt pasował do nadmiernego przepychu wewnątrz. Kryształowe żyrandole, ręcznie dekorowane, rzeźbione stoły i koronkowe obrusy na których czekała już prawdziwa porcelana i sztućce z najczystszego srebra... Tutaj przychodziło się tylko na ważne spotkania, by zrobić dobre wrażenie lub z zamiarem oświadczenia się swej drugiej połówce. Większość osób musiała pół roku odkładać z pensji by pozwolić sobie na posiłek w tym miejscu, ale z pewnością zapamiętywali go na resztę życia. Tutaj właśnie czekała już młoda dziewczyna, przyglądając się krytycznie karcie dań, pełnej cudacznych, udziwnionych potraw.
- Rillette z łososia i buraka w duecie z balotyną z wędzonego jesiotra... - mruknęła pod nosem, z lekkim prychnięciem. Kto wybierał to miejsce? Nie wystarczyła kawiarnia przy parku? Jasne, to wyjątkowa okazja, a gość z jakim ją ustawiono jest geniuszem i najlepszym kandydatem na męża jakiego znalazł stary Hyles, ale Ness i tak nie była przekonana do małżeństwa z obcym facetem. Nawet jeśli miałby czekać na nią aż skończy akademię i dopiero wtedy wziąć za żonę...
Jak to szło? "Zaszczyt nam przyniesie to"? Przecież chciała zadowolić ojca... Zresztą, kiedyś musiała za kogoś wyjść, a ten przynajmniej wydawał się całkiem miły jak jej go przedstawiali.
Ma jeszcze dokładnie sześć minut i dwadzieścia siedem sekund. Dwadzieścia sześć...
Wiedziała, że nie było co się tak spieszyć. Punktualność, a przychodzenie kwadrans przed umówioną godziną to jednak różnica! A teraz jeszcze wyglądała jakby ją wystawił... Żałosne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 21:31  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Na prawdę podziwiał tych ludzi będących w stanie dobrać mu garnitur tak, że wyglądał w nim zaledwie źle. Ale to co miał dzisiaj na sobie przekraczało wszelkie jego wyobrażenia i dobre chęci o dobre setki kilometrów. Wprawiało go w zachwyt i oniemienie. Nie sądził, że jest w stanie tak dobrze wyglądać w takich ciuchach. Zawsze, ale to zawsze podczas oficjalnych okazji wyglądał jakby przypałętał się przypadkiem i zapieprzył pierwszy z brzegu niechciany garnitur. Ewentualnie jakby próbował szpanować na dzielni ale mu nie wyszło.
A tutaj? Stojąc przed lustrem nie mógł się temu nadziwić. Skąd jego matka wytrzasnęła tego krawca? I dlaczego nie mogła go wytrzasnąć wcześniej? Zmarnował tyle okazji by wyglądać na prawdę przystojnie na rzecz okazji gdy wyglądał komicznie. Ale choć tym razem będzie z siebie zadowolony. I nie będzie wyglądał jak przygłup. I może to się nawet spodoba Nessarosie. Miał nadzieję, że jej się spodoba. Byłoby mu przykro, gdyby jej się nie spodobało. Przeżyłby, gdyby zwyczajnie jej to nie obeszło, ale miał nadzieję na wywarcie pozytywnego wrażenia choćby w najmniejszym stopniu.

Przeczesał dłonią swoje ciemne włosy tuż przed wejściem do restauracji. Przywdział całkiem przyjemny uśmiech na twarz, poprawił klapy marynarki. Zepchnął na tył głowy kłujące uczucie stresu. Matka narzekała mu przy każdej możliwej okazji, że wnuki same się nie zrobią, a nawet jeśli się zrobią, to ona chciałaby je jeszcze zobaczyć zanim opuści ten padół łez i rozpaczy. To prawda, że raczej nie był typem który wszędzie i zawsze szuka dla siebie towarzyszki życia... Ale z drugiej strony była to ostra przesada - nie dalej niż dwa miesiące temu rzuciła go dziewczyna i to absolutnie nie była jego wina. No, nieważne, dziwna sprawa z tego wyszła.

Wszedł do restauracji przyciągając do siebie od razu recepcjonistów, śpiesznych zbadać kim jest, a po ustaleniu tego skierować go do odpowiedniego stolika. Przez chwilę zastanowił się kto tak właściwie wybrał miejsce spotkania, ale jakoś nie potrafił tego skojarzyć. Przepych wylewający się z restauracji był wręcz przytłaczający. Większość nieprzyzwyczajonych ludzi czuła by się w tym otoczeniu mała, nieznacząca, nieistotna na tle błyszczących klejnotów i poważnej muzyki. Ale niee, nie on, skądże znowu - on się czuł olbrzymi. Jak typowy słoń w składzie porcelany. Jak Guliwer wśród liliputów. Jak rzecz niepotrzebnie wyolbrzymiona by podkreślić jego brak dopasowania.
Jak dobrze, że potrafił zapanować nas stresem.
Haha.
Nie.

Lawirował ostrożnie wśród stolików, nie rozumiejąc czemu są tak labiryntowo ustawione, ani dlaczego zamówiony dla nich stolik był po drugiej stronie sali. Znaczy rozumiał - widok z olbrzymiego okna na spoczywające odrobinę w dole Miasto był zdecydowanie niesamowity, czym też restauracja w tak wysokim budynku z radością się szczyciła - ale w dalszym ciągu go to drażniło.
Przyzwyczajenie do długich, prostych i poukładanych stołów laboratoryjnych też robiło swoje. Jego miejsce pracy zawsze było jasno sprecyzowane i nie było tam nic przez co mógłby mieć utrudniony dostęp do potrzebnych rzeczy. Tutaj? Lawiracja, zakręt i znów lawiracja. Miał grupy dyskutujące wytwornie, mijał pary zapatrzone w siebie i jakby wcale się nie zbliżał do dziewczyny. A przecież już z tej odległości widział jak olśniewająco wyglądała. I ona jego też mogła spokojnie zobaczyć. Czyli teraz tylko się nie zabić, tylko zrobić dobre wrażenie. W sumie najgorszą rzecz, jego beznadziejne wyglądanie w garniturach, już miał z głowy. No, to teraz tylko nie zepsuć całej reszty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 20:03  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
O, nareszcie.
Właściwie to miał jeszcze dwie minuty i dwadzieścia dwie sekundy do umówionej godziny, ale kto by to liczył?
Wyprostowała się i poprawiła długą do kostek suknię. Czas się zaprezentować, zrobić jeszcze lepsze, drugie wrażenie i udawać, że wcale nie robi się tego wszystkiego z przymusu.
Obejrzała się na mknącego w jej stronę mężczyznę. Co on, tańczył po drodze? Dopiero obserwując jego zawiłe kroki i krętą ścieżkę Ness zwróciła uwagę na nieszczególnie wygodny układ stolików.
Tyle karzą sobie płacić za udziwnianie każdego aspektu. Jakim cudem jeszcze nie zbankrutowali?
Uśmiechnęła się ku niemu, zachęcając do pokonania reszty dzielącej ich odległości. Tylko tego jej brakowało by nagle zawrócił i uciekł z krzykiem. Ojciec by ją chyba...
Nie, mamusia zadbała by jej jedyna córeczka wyglądała dumnie i olśniewająco! Długie, proste włosy w kolorze truskawkowego blondu zaplecione były w luźny warkocz, którego końcówka opadała przez lewe ramię aż do biustu. Skromny, acz podkreślający walory młodej kobiety dekolt dekorowała delikatna, ręcznie haftowana koronka oraz sznur maleńkich perełek, parokrotnie zawiniętych wokół szyi. Poziomkowe wargi błyszczały od pachnącej truskawkami pomadki, będąc zarazem jedyną umalowaną częścią ciała Hylesówny. W końcu makijaż był atrybutem kobiet lekkich obyczajów i nie przystał ledwo dwudziestoparoletniej panience.
Gdy wreszcie był na wyciągnięcie ręki, Nessarose powstała z miejsca i skłoniła się nisko. Chociaż nie była japonką i na co dzień nie przestrzegała japońskich zwyczajów, gdyż nie w ich duchu była wychowywana całe życie, to pamiętała, że lepiej w tak oficjalnych spotkaniach okazać szacunek w taki, a nie inny sposób. Prostując się, machinalnie ruszyła ręką by poprawić okulary, zapominając, że na tę ważną randkę ich nie przywdziała. Z lekkim rumieńcem założyła wolny kosmyk włosów za ucho, jakby to właśnie od początku zamierzała uczynić.
Miejmy to już za sobą...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 23:28  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Naprawdę uważał ją za śliczną i niesamowicie uroczą. I inspirującą. Naprawdę. I chciałby wiedzieć jak się wobec niej zachowywać.

Niby kluczenie między beznadziejnie ustawionymi stolikami mogło dać czas do przemyślenia sprawy. Ale z drugiej strony dawało go na tyle, że pewnie wielu zdążyłoby uciec z krzykiem. Oh, Wazon już to widziała w swojej wybujałej wyobraźni - on, dwumetrowa góra mięśni uciekająca z krzykiem jak panieneczka która ujrzała pajączka. To na pewno byłby niezapomniany widok dla wszystkich tu obecnych. Może zostałby miejską legendą? Może przez to stałby się sławny? Może Nessarosa stałaby się sławna? Może oboje mieliby przesrane do końca życia? Tak, mieliby przesrane do końca życia i pięć minut beznadziejnego typu sławy. Właściwie dlaczego zapuścił się w ten typ myśli aż tak daleko? Przecież nie skończy się to aż tak źle. Nic nie jest w stanie skończyć się aż tak źle.

Podkreślmy to jeszcze raz: Nessarosa wyglądała olśniewająco.
Wazon czuł się jej naturalnym pięknem wręcz onieśmielony. Ta kobieta bardziej pasowała do jakichś nieziemskich plenerów niż tak absurdalnych i abstrakcyjnie atencyjnie dekoracyjnej restauracji. Gdyby mieli więcej złota to pewnie nawet podłogi by nim wyłożyli. Ups, właściwie to już to zrobili.
Kto właściwie wybrał tę restaurację? On nie, ona też nie wyglądała na taką... Hm. Hm, hm, hm. Ok. Nieważne.

W końcu dotarł do stolika. Miał wrażenie, jakby minęły całe wieki od kiedy wszedł do restauracji, a jego wędrówka była jak podróż Odyseusza - pełna niebezpieczeństw i dziwnych przygód. Na dodatek na samym końcu czekała na niego żona kobieta, piękna i z długa wyglądana. No to teraz tylko udowodnić, że jest się tym, za którego podają się inni...
Ukłonił się w odpowiedzi, wręcz z odruchu. To coś takiego, czego człowiek się uczy mieszkając tu całe życie - nawet jeśli pochodzi skądkolwiek indziej - jeśli ci się kłaniają, to powinieneś tym samym odpowiedzieć. Na wszelki wypadek zgiął się odrobinkę niżej niż ona.
Każdy ruch Nessarosy wydawał mu się perfekcyjny. O tym, jak poprawiła kosmyk włosów byłby w stanie napisać cały poemat. O sposobie jej rumienienia się byłby skłonny popełnić epos.
Czuł się przy niej jak kiepsko ociosany kawał kwadratowego drewna. Ale drewna z manierami!
Ruchem dłoni zaprosił ją do stolika, by po gentelmeńsku odsunąć jej krzesło i przysunąć gdy już zdecyduje się je zająć. Dopiero po tym zajął własne miejsce i zerknął na kartę dań. Widząc, że ona na nią nawet nie patrzy uśmiechnął się do niej i spytał:
- Polecasz coś z tej listy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 23:25  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
No, to pierwsze koty za płoty, jak to mawiają! Ukłony z głowy, przedstawiać się sobie nie musieli. Nawet krzesełko jej odsunął, więc plusy z manier dla niego... Wszystko wskazywało na to, że ta randka, choć umówiona przez jej ojca i nie mająca w sobie nic romantycznego, przejdzie gładko i bez żadnych potknięć. Tego oczekiwał stary Hyles i tyle Ness była mu w stanie zapewnić. Choć nie zamierzała wiązać się z kimś tylko dlatego, że on sobie tak umyślił. Dlatego też pomimo uśmiechu, oczy dziewczyny wyrażały jedynie obojętność. No, może także nuteczkę zaciekawienia... ale malutką! W końcu nie co dzień siada się do eleganckiej kolacji z prawie dwumetrowym gorylem w garniaku.
I to nawet całkiem niebrzydkim...
Oderwał ją od rozmyślań o ciekawym kolorze jego włosów nagłym pytaniem, które przerwało ich wspólne milczenie i rozpoczęło mającą trwać resztę wieczoru wymianę zdań.
- J-ja...
Nigdy tu nie byłam, nie jadam w takim miejscach, nawet tego nie czytałam skąd mam...
Odchrząknęła. Bez paniki, Hyles! Ludzie patrzą!
- Przypuszczam, że lepiej doradzi panu kelner. Ale jeśli koniecznie chce pan poznać moje zdanie... - sięgnęła po menu i rzuciła szybko okiem na mięsa, których rozpiska znajdywała się na losowo wybranej przez dziewczynę stronie.
- Polędwica Wellington wydaje się kusząca. Chyba, że jest pan wegetarianinem? - zerknęła na niego. Facet niejedzący ścierwa? W ogóle ktokolwiek uznający wyższość roślin nad białkiem zwierzęcym nie nadawałby się dla takiego mięsojada jak Ness. Laska za bardzo kochała hamburgery, grillowane kiełbasy i steki by dzielić życie z królikiem. Niby nieistotne pytanie, a jednak wyczekujące spojrzenie jasnych oczu sugerowało jak wielkie znaczenie może ono mieć w przyszłości.
- Nie żeby to było coś złego... - dodała ostatecznie by nie wystraszyć towarzysza. Czekała ich jeszcze co najmniej jedna jak nie dwie wspólnie spędzone godziny. Miło by było nie spędzić ich w niezręcznym milczeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 22:44  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Już po zadaniu pytania zalała go fala niepewności - wydawało mu się, że był w tym jednym, krótkim, dość konkretnym zdaniu, nieuprzejmy. No bo kto to widział tak od razu przechodzić na per ty? Jakoś... Zgubiło mu się tam gdzieś... To coś... Co w języku japońskim wydawało się nieodłączne, ale jak widać on umiał poradzić sobie i bez tego. No brawo Wazon, jesteś idealny! Perfekcyjny! Najlepszy na świecie! Robisz rzeczy, które są bliskie niemożliwości! Jeszcze chwileczka i zostaniesz obwołany geniuszem języka mówionego, a tego byś nie chciał...
Na szczęście Nessarosa nie zaczęła go wyklinać. Nie zaczęła krzyczeć. Nie zrobiła najmniejszej miny którą by wyrażała, że to jej się nie spodobało. Ba, wydawało mu się, że nawet tego nie zauważyła. Ale niczego nie mógł być pewien.

Szybko odnalazł w karcie to o czym mówiła. Tak, brzmiało całkiem dobrze. Dobre mięso nie jest złe. Już miał zamówić, gdy dostał zawiechy.
Wegetarianinem. Co nie jest niczym złym. Ojezuniukochany UPRZEJMOŚĆ. Tak dużo uprzejmości. Tak dużo prób nie popełnienia błędu. Tak dużo starania się. Tak dużo, dużo, dużo...
Wpadł w popłoch. Oczy w prawo, w lewo, przed siebie, patrzymy na Nessarosę po czym znów uciekamy w głąb. Notrzebajejodpowiedzieć,ej. Wazon. Ty pamiętaj o oddychaniu, co?
Odchrząknął po tych kilku sekundach paniki. A może to był tylko ułamek sekundy? A cholera go wie, w jego głowie to trwało wieczność, gdzie świat zdążył się skończyć i rozpocząć na nowo z pięć razy.
- Nie, nie jestem. Polędwica brzmi bardzo dobrze, tak, doskonale, właśnie. Dziękuję, zamówię...
Jeszcze tylko brakowało by zaśmiał się nerwowo. Ale tego nie zrobił. Za to uśmiechnął się niemrawo, jakby właśnie wybudził się z wysokiej gorączki.

Kelner przyszedł. Kelner przyjął zamówienie. Kelner odszedł. I nastąpiła chwila tej niezręcznej ciszy która zawsze była absurdalnie trudna do wypełnienia.
- Więc... - Nie zaczynaj zdań od "więc" idioto. I nie, pogoda nie jest tematem choćby opcjonalnym. - Miła atmosfera, prawda?
Czy ty właśnie strzeliłeś sobie z karabinu w stopę? A może w kolano? Jezu, kto mógł... Nieważne. Może akurat trafił. Może.
Nadzieja matką głupców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 23:09  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Co mu, mózg się przepalił?
Nessarose z nieukrywanym zdziwieniem przyglądała się zaciętemu mentalnie mężczyźnie, gdy ten nagle zacząć trajkotać wyraźnie poddenerwowany, rozglądając na boki i zamawiając u kelnera samo mięso, bez dodatków czy nawet napoju. Dziewczę tak to zszokowało, że kiedy uprzejmy, ubrany na galowo młodzieniec zapytał ją czego ona sobie życzy z kuchni, blondynka burknęła tylko "to samo", zaczynając miętolić rączkami materiał sukienki.
W co ja się wpakowa...
- Huh? - nie dowierzała. Z kim ją ojciec umawiał, skąd on ich brał? Jeden bezczelny, a drugi taki... wielki i... nie do określenia słowami... A jednak potrafił stopić lód w jej oczach, rozluźniając napiętą atmosferę swoim zapewne nieplanowanym, acz wyjątkowo uroczym zachowaniem. Zwykle poważna i wiecznie niezadowolona, dążąca do sukcesu panna Hyles zamrugała zaskoczona zupełnie nieistotnym pytaniem zadanym przez tę nieogarniętą kupę mięcha i... zaśmiała się. Szybko zasłoniła usta dłońmi starając się uciszyć, ale to tylko przypomniało jej gdzie się znajduje i kto może ją teraz zobaczyć, więc spaliła raka, pozwalając by kilka niezwiązanych w warkoczy kosmyków opadło jej na twarz i choć częściowo ją zasłoniło.
- P-przepraszam najmocniej...! - wydusiła, próbując złapać oddech.
- Tak... tak, atmosfera jest świetna... to znaczy cudowna! Korzystna! Wystarczająca... - teraz to ona powstrzymywała nerwowy uśmiech, cisnący się na jej delikatnie umalowane usteczka.
Co się ze mną dzieje? Czy on mnie czymś zaraził? Ludzie patrzą... Ja już nic nie rozumiem!
Przyszło ich mięso. Dwa porcelanowe talerze, a na nich na siłę udekorowane porozlewanym sosem i posypką z przypraw mięso. Żadnych sałatek, kartofli, nic czego by nie zamawiali. Gratulacje dla obojga.
A akurat zaschło mi w gardle...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 13:22  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Trzeba było zamówić wino, idioto! W i n o! Ojezukochanyiwszyscyświęcinaziemiinaniebie... Ale tutaj to chyba oni nie pomogą. Ale może Cthulhu by pomógł...?

Zazwyczaj na randkach szło mu lepiej. Nawet na pierwszych. Nawet jeśli były jednocześnie ostatnimi. Więc co mu się działo tutaj? Jakaś magia, potworne czary, czarnych kotów stado przebiegło mu drogę gdy tu zmierzał, a może zwyczajnie pech z całego życia, którego do tej pory nie wykorzystał się skumulował i starał zniszczyć coś czego jeszcze nie było. Tak, to zdanie nie ma sensu, ale jest artystycznym dziełem piękna.
Ogółem wniosek był taki, że chciał by tym razem wyszło. Miał szczerą nadzieję... I dlatego robił wszystko absolutnie nie tak jak powinien. Tak. Bo tak właśnie działają ludzie.

Zaczęła się śmiać. Uśmiech pozostał na ustach Wazona w stanie absolutnego zamrożenie. Ale w końcu i on zaczął się śmiać. Z jej reakcji, z samego siebie, z całej tej sytuacji. Coraz bardziej do niego docierało, że to nie jest restauracja dla nich. A co najmniej takie miał wrażenie. Po jego głowie plątała się myśl, że to odpowiedni moment by chyba jednak zrezygnować z tego miejsca i zabrać ją gdzieś, gdzie jest mniej wykwintnie ale o wiele bardziej... Klimatycznie. Pięknie. Romantycznie.

Zanim zdążył cokolwiek zaproponować czy choćby zasugerować przybyło ich zamówienie. Szybcy byli. Dokładni byli. Totalnie pozbawieni gustu też.
Niewielka porcyjka, starannie udekorowana, odpowiednio droga, wyglądająca doskonale bezpłciowo. Patrząc na to 'danie' przypomniał sobie piękną zawartość jego lodówki, wyposażonej w golonkę i piwo. Dobre, chłodne pi...
Wino. Potrzeba jeszcze wina.

Zanim kelner odszedł Wazon zdążył go jeszcze zaczepić. Szybko zerknął w kartę win i wybrał takie brzmiące w miarę dobrze. Powiedzmy. Nie żeby się wybitnie na tym znał. Ale rocznik wyglądał na dobry. Ba, nawet kelner pokiwał z uznaniem głową! Dobra to zaraz się wszystko jeszcze naprostuje. Ale chociaż to cholerne wino im potowarzyszy i ich jakoś rozluźni. No. Za chwilę, w każdym razie powinno przyjść.
- Smacznego - powiedział tymczasem, sięgając po sztućce i posyłając kobiecie uśmiech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 15:31  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Ona się śmiała. On się śmiał. Ludzie patrzyli. Sytuacja zrobiła się mocno niezręczna. A potem doszło to ich niby zamówienie... Nie, nie to było najgorsze. Facet zamówił wino. Drogie wino, do tego naprawdę dobrej klasy! A ona nigdy jeszcze nie piła alkoholu i szczerze mówiąc nie powinna...
Spojrzała na swój talerz. Jej partner już szykował się do jedzenia, więc najwidoczniej jemu faktycznie nie przeszkadzało wpierdalanie samego mięsiwa. "Przynajmniej nie jest wegetarianinem" pocieszała się w myślach.
Co ja bym dała za frytki...
Sięgnęła po sztućce i ukroiła kawałek. Taki niewielki, właściwie nawet nie na jeden gryz, ale wystarczający żeby nikt nie przyczepił się, że nic nie je. Włożyła go elegancko do ust i zamarła.
Niedobre...
Nie mogła przecież wypluć - ludzie patrzyli, ON patrzył! Z trudem przełknęła i bez zastanowienia dorwała się do wina, które dopiero co zdążył im przynieść elegancki kelner. Duszkiem wypiła cały kieliszek, niemal od razu czując się lepiej i to nie tylko w kwestii smaku. Chociaż to całe wino było serio niczego sobie! Nie czekając na reakcję kelnera, dziewczę dolało sobie kolejne pół kieliszka i przyłożyło szkło do ust. Zaczekawszy aż obsługujący ich młodzieniec oddali się z mało ciekawą miną, blondynka oparła się o stół skracając tym samym dzielącą ją odległość od umówionej randki i konspiracyjnym szeptem zagaiła;
- Nie jedz tego. Smakuje jak... jak...- znowu się roześmiała, chyba tym razem na samą myśl brzydkiego słowa jakim zamierzała określić ich wykwintne danie. Ludzie się na nich oglądali, lecz w tej chwili Hylesówny już to wcale nie obchodziło. Wstała od stolika, złapała Wazona za rękę i pociągnęła za sobą.
- Chodźmy stąd! - uśmiechnęła się promiennie. Dzięki jej słabej tolerancji na alkohol, sztywne spotkanie zamieniło się w istny cyrk. Cierń nie będzie zadowolony, ale jak mieliby to teraz odkręcić? Wojakowi pozostało tylko iść na żywioł... lub zamiana w głos rozsądku. Ale czy tego drugiego naprawdę teraz chciał?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.16 22:02  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Jakoś szło na prostą. Jakoś. Powoli a sukcesywnie wykopywał się z tego gówna w jakie dobrowolnie, choć nienaumyślnie, wszedł. Ktoś to powinien odnotować jako sukces. Ale on był zbyt zajęty czuciem się jak ostatni idiota by odnotować, że już wcale tak źle nie było.

Widelec zastygł w połowie drogi do ust gdy Wazon zobaczył minę Nessarosy po skosztowaniu mięsa. To wyglądało tragicznie. Źle. Beznadziejnie. Ojej.
Późniejszy ciąg wydarzeń utrzymał go w jednej pozycji zaskoczonego obrotem sytuacji. To faktycznie była dziwna randka.
Powoli odłożył widelec na talerz. Równie powoli zamknął usta, orientując się, że do tej pory miał je otwarte. Uwolnioną ręką przeczesał ciemne włosy. Podłapując 'konspirację' Nessarosy również nachylił się nad stolikiem.

Później sprawy potoczyły się dość szybko. Wazon nie miał żadnych, nawet najmniejszych oporów by opuścić tę restaurację. Odpowiedziawszy promiennym uśmiechem na uśmiech swojej towarzyszki wyjął portfel i zostawił na stoliku kwotę najprawdopodobniej odpowiadającą cenie ich niedokończonego posiłku. Najprawdopodobniej, bo w ogóle nie dbał o to, ile by miał zapłacić. To było złe miejsce. I bardzo chciał ich mieć w dupie tak szybko jak to możliwe.
Wstał, podał Nessarosie dłoń i pochylając się nieco, by dorównać jej wzrostowi powiedział cicho:
- Znam jedną, uroczą restaurację nie tak daleko stąd. Czy zechcesz...?
Chwilę później już ją prowadził poza restaurację, tym razem o wiele sprawniej lawirując między stołami. Droga na dół windą nie była długa, a po niej czekała ich już tylko króciutka, może piętnastominutowa piesza podróż do miejsca, które Wazon zaklasyfikował jako "o pięć nieb lepsze niż ta droga restauracja".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.16 11:17  •  Swaty [Nessa x Wazon] Empty Re: Swaty [Nessa x Wazon]
Wątek zawieszony z braku chęci pisania userów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach