Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Egzaminy zdane, czas na trochę swobody przed kolejną falą nauki. Tylko, że nawet w tych krótkich momentach relaksu nie było co marnować czasu jak inni, zwłaszcza te żałosne podrostki balangujące w każdy weekend. Doprawdy, ten alkohol to im kiedyś wyżre mózgi, o ile już tego nie dokonał! Ale to nieistotne, przynajmniej dla Neski.
Nessarose Hyles to kolejna kujonka z ambitnej rodziny, która niczym nie wyróżnia się w tłumie studentów akademii wojskowej. No, może średnio idą jej zajęcia fizyczne, ale każdy na początku nieco posysa, dopiero z czasem odnajdując się w tej bardziej wymagającej wersji w-f'u. Przynajmniej testy przechodzi z wysokimi notami, ale co się dziwić przy takim "no-life" jak ona? Nigdy nie przychodzi na żadne imprezki, nawet te otwarte dla wszystkich czy organizowane z okazji świąt. Nie wyjeżdża do rodziny ani na wakacje. Bez względu na pogodę tkwi w swoim pokoju lub sali klasowej i ślęczy przed podręcznikami czy dodatkową literaturą z omawianej tematyki. Jedyne osoby z jakimi spędza więcej czasu są jej dwie współlokatorki, uczennice w tym samym wieku dzielące z nią pokój w akademiku, a to i tak z musu. Wiecznie nieobecna okularnica z niezmiennie wiązanymi w warkocz włosami o barwie truskawkowego blondu. Idealna ofiara? Ano właśnie tej konkretnej nudziarze nie brakuje charakterku i ciętego języka, co nie pomaga jej utrzymać przyjaznych kontaktów z rówieśnikami. Tak jak przy profesorach i większości dorosłych ta młoda istotka potrafi zamknąć niewyparzoną buźkę i stać na baczność, tak do reszty osób, a zwłaszcza innych studentów, nie ma ona żadnego respektu. Ciężko jest ją znieść, zwłaszcza, jeśli zawaliło się jakiś głupi test z teorii, będąc od niej o rok wyżej.
- Nawet trzydziestu procent nie wyrobiłeś? Przecież to PODSTAWY. Jeszcze ich nie mam, a już je znam i to, jak widać, lepiej niż ty!
Dodajmy do tego zapięte pod szyje koszule z długim rękawem i długie, materiałowe spodnie tak w zimę jak i w lato. Bardziej aseksualnej, wkurwiającej panienki znaleźć się nie da, zresztą, kto by w ogóle szukał? Pupilka nauczycieli, nie umiejąca w kontakty międzyludzkie i zawsze przynajmniej o te dwa punkty lepsza od reszty. Na liście najgorętszych studentek, które każdy z chęcią zaprosiłby do łóżka, Neska zajmowała ostatnie miejsce, niżej nawet od grubej Berty. TAK, NAWET OD BERTY.
Znowu coś planowali. Już irytowała ją sama świadomość tego, że po powrocie do pokoju napotka szykujące się do tańców współlokatorki. Będą się malować, pindrzyć, chichotać... Tyle dobrego, że potem wybędą i chociaż kilka godzin będzie można spokojnie powtórzyć materiał, bo zadania domowe i tak dawno odrobiła. Tylko, że jak wrócą późno w nocy to na pewno będą głośno i ją obudzą. No niech je szlag...
Ness nawet nie wstała z ławki po zakończonych zajęciach. Czekała aż wszyscy wyjdą, a to mogło niestety potrwać, bo ludu było sporo. Jak zawsze, gdy któryś z uczących nawalał i trzeba było wcisnąć kilka roczników do tej samej auli.
Co za katusze...
I jeszcze się śmiali, zapraszali nawzajem, omawiali kreacje... Co to, Halloween? Przecież w tym mieście nie obchodzili tego święta, co nie? To Azja, do jasnej cholery, nie dawne Stany Zjednoczone! A jednak ktoś po lewej stronie chwalił się przebraniem za potwora, a Momoko z pierwszego rzędu planowała przyjść jako seksowny króliczek, z obstawą swoich wiernych "nieco brzydszych, ale i tak hot" króliczków-psiapiółek. Każda placówka edukacyjna miała taką Momoko. To się chyba nazywało Queen Bee czy coś... a niech jej ktoś pestycydów doda do latte z podwójnym mlekiem sojowym!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ile to już było? Rok odkąd przyjechał do M3? Dwa? Chyba jakoś tak. Nigdy tego specjalnie nie liczył. Dzień mijał za dniem. Facet skupiał się tylko na chwili obecnej i planach góra na przyszły tydzień. Po cholerę miał pamiętać, kiedy tu przybył? Istotne było to, co już osiągnął.
Japoński udało mu się całkiem nieźle opanować, choć z początku większość ludzi miała problem ze zrozumieniem go, bo miał okropny akcent. Udało mu się też znaleźć sobie kilku lepszych znajomych. Głównie to w knajpach, bo o dziwo Japończycy też całkiem chętnie piją, więc wspólny język po kilku głębszych było łatwo znaleźć. Drugą kategorią znajomych byli ci z wojska, z którymi służył. Wszyscy jeszcze młodzi, nie dawno opuścili koszary. Właściwie, Strange przybył tutaj zaraz po zakończeniu szkoły. Jakoś tak wyszło.
Tutejszą szkołę wojskową też zdążył dość szubko poznać. Mimo iż się tutaj nie uczył, to całkiem często kręcił się po terenie kampusu. Znajomi znajomych w końcu stali się i jego znajomymi, więc całkiem często ich odwiedzał. Zwłaszcza, że po służbie raczej nie miał zbyt wiele do roboty. Rodziny w mieście brak; starych znajomych garstka i to jeszcze razem w nim w wojsku, więc ich widywał; mieszkanie jakieś takie małe i puste, a przyozdabiać go mu się nie chciało... Poza tym, temu gościowi do szczęścia było potrzeba ludzi, zabawy. Był żywiołowym gościem, który nie potrafił usiedzieć na miejscu. No i kobiety, kto ich nie lubi? Może i nie spieszyło mu się do zaliczania wszystkich po kolei, ale niewinny flirt nikomu przecież nie zaszkodzi... no dobra, trochę mniej niewinny, ale naprawdę nie ciągnął do łóżka każdej, do której ładnej się uśmiechnął.

Dzisiejszy dzień nie różnił się specjalnie od innych. To znaczy, miał być nieco przyjemniejszy od pozostałych. Zbliżał się koniec tygodnia i trochę luzu, więc szykował się całkiem przyjemny wieczór przyjemna noc. Do tego jeden ze znajomych Repnina organizował domówkę. Żyć nie umierać.
Rosjanie i tym razem zawędrował w okolice akademików. Mieszkał niedaleko i często zahaczał o jeden z nich, bo miał tam dobrego kumpla. Jak zwykle władował mu się do pokoju i wygodnie usadowił olewając przy tym wszelkie maniery i ładując nogi na stolik. Nawet butów nie zdejmował, ale kolegę i tak już przyzwyczaił do takiego zachowania, więc temu już w ogóle nie chciało się zwracać Polakowi uwagi. To przecież nic nie dawało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie dali jej tym razem posiedzieć po zajęciach, bo potrzebowali sali do jakichś prób. Niby nic dziwnego, że nawet w takim miejscu był nieliczne, ale jednak trzymające się silnie kółeczka zainteresowań. Taka resztka normalności w okresie przygotowawczym do służby, niewinna i umilająca naukę oraz treningi. Ness nie należała do żadnego z nich, ale nie dlatego, że żadne nie ocierało się choćby o jej hobby. Ba, było nawet jedno poświęcone mechanice, robotom, androidom i tej stronie nauki, ale oficjalnie Hyles miała celować w bardziej ambitne stanowisko, niż jakaś tam inżynierka czy laboratoria. To było dobre dla tych miękkich i słabych, którym zabrakło jaj do poważnej roboty. Neska może i nie posiadała fizycznie jąder, ale jej tatuś od zawsze zachowywał się jakby wymagał od niej srania testosteronem. Dopóki jednak osiągała wszystko czego pragnął samym wkuwaniem i dyscypliną, dopóty dawał jej święty spokój. W końcu formę da się wyrobić, a w akademii nie pozwolą się jej lenić, prawda? Monitorował jej każdy krok przez swoje liczne znajomości. Samo zapytanie o członkostwo w klubie jajogłowych zesłałoby na blondynkę całą lawinę pretensji. Lepiej było powtarzać materiał na egzamin, choćby miał mieć miejsce dopiero za miesiąc. Tak było łatwiej.
Ness opuściła klasę i ruszyła do akademików. Mijające ją grupki gadały już tylko o tej 'czaderskiej imprezie' i planowały przebrania. Podobno cały męski jakoś tak się dogadał z kierownictwem by pozwolono im zrobić elegancką posiadówkę dla każdego chętnego, coś jak socjal ogólnoakademikowy, by podwyższyć morale i inne bzdety. Rzecz jasna już wiadomym było, że kilku cwańszych przemyci alkohol, a te wszystkie wypindrzone króliczki playboya skończą w łóżkach z pierwszymi frajerami, którzy rzucą im komplement.
Żałosne. I oni na to pozwalają...
Ano pozwalali. Być może chcieli w ten sposób sprawdzić zachowanie poszczególnych jednostek po zdjęciu im smyczy i zanotować na przyszłość w kogo inwestować czas, a komu zakładać kagańce i gnoić aż zacznie tańczyć jak mu zagrają. Niemożliwym było przewidzenie motywacji S.SPEC, nawet jeśli chodziło oddział zajmujący się szkoleniami nowych rekrutów i edukacją przyszłego mięsa armatniego. Takie wnioski były jednak i tak daleko od myśli krążących po przemęczonej głowie amerykanki. Po dotarciu do budynku przeznaczonego dla kobiet i trafieniu do własnego pokoju, Nessa rzuciła ciężką torbę na łóżko i usiadła na nim, tylko po to by za chwilę prawie ogłuchnąć od najbardziej wnerwiającego rechotu jaki słyszał ten świat.
- AYAKO! Weź się opanuj, niektórzy dopiero wrócili z zajęć! - zasłoniła uszy, ale głośna współlokatorka szybko zabrała jej ręce i chichocząc zaczęła dziwnie bełkotać, niemal pokładając się na zaskoczonej takim zachowaniem blondynce.
- Ejjj, a wieszże jesssstdzi ś imprezaa?
Jeden oddech prosto w twarz wystarczył. Neska zerwała się z miejsca, prawie zrzucając znajomą z łóżka. Nie była (aż tak) głupia, wiedziała z czym miała do czynienia. Alkohol! Ale żeby tak schlać się przed zajściem słońca i to w damskim? Jak ona zamierzała potem dotrzeć na imprezę, zwłaszcza, że już się słaniała? Odpowiedź właśnie wyszła z łazienki, susząc włosy.
- O, jeste... Kurwa, Ay-chan! Miałaś wziąć tylko łyka!
- Coooo tooo łyk... to nic... to nic dla specuf! SPEEEECEEEE TO MYYYY, JAAA NO I TYYY!
Druga z pań, nieco bardziej dojrzała (choć nie mniej chętna do zabawy) Sayuri westchnęła tylko i odłożyła suszarkę, po czym podeszła do kumpeli i palnęła ją lekko w czoło.
- Głupia. Więcej nie dostajesz. - odebranie niewielkiej buteleczki spitej uczennicy było łatwe jak zabranie dziecku cukierka. Sprawdziwszy zawartość, Sayuri zerknęła na zdegustowaną Neskę i przewróciła oczami.
- Nic nie mów. Ona przynajmniej nie boi się kilku łyków czegoś mocniejszego... - jakby na potwierdzenie, sama wzięła haust i oblizała usta, odwracając się z powrotem w stronę łazienki. Tego już było za wiele dla zmęczonej amerykanki, która i tak cały dzień musiała znosić gadanie o niezwykłej zabawie na jaką nie zamierzała (a nawet jakby chciała, to nie wypadało jej) iść. Prychnęła tylko i podeszła do od dawna irytującej ją dziewczyny, wyrwała wciąż połowicznie zapełnioną buteleczkę i wzięła o wiele za wielki łyk jak na kogoś niedoświadczonego w tym temacie. Skrzywiła się, co tylko wywołało gromki śmiech współlokatorek. Ale jakoś sama również uznała to za zabawne i zaczęła się śmiać. Potem już jakoś samo poszło. Kolejny łyk "chyba, że się boisz", i kolejny... No, bo jak miała odmówić? Musiała im udowodnić, że potrafi, bo nie byłaby sobą! W czasie, gdy inni szykowali się do imprezy, trzy studentki siedziały na łóżku i gadały ze sobą chyba pierwszy raz w życiu tak szczerze i otwarcie. Przy okazji jedna malowała drugiej paznokcie, trzecia układała włosy... Jakoś tak zanim się obejrzały, były już na ciemnym dziedzińcu, idące za tłumem do oświetlonego budynku męskiego dormitorium. Nawet Nessarose, choć wcale nie zamierzała, ostatecznie dała się zagadać i zapomniała o powtarzaniu lekcji. Zresztą, "nowe" kumpelki obiecały zrobić ją na bóstwo i wyciągnęły nim zdążyła się obejrzeć w lustrze. Jak raz jej to nie przeszkadzało, bo kto by się przejmował, gdy w tle słychać już było muzykę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dzień mijał powoli i dość leniwie. Dzisiaj zdecydowanie wcześniej go wypuścili. Choć to pewnie zasługa szkoleń. To dzięki nim miał luźniejszy dzień i mógł posiedzieć w kwaterze kumpla zamiast katować się na torze przeszkód, ćwiczyć na strzelnicy albo przerabiać kolejny patrol. Dzisiaj miał spokój. Ba, zapowiadało mu się jeszcze wolne! Żyć nie umierać.
- Co? - Odwrócił głowę, wyrwany z zamyślenia.
- Taa, jasne. Uśmiechnę się pięknie i coś załatwię? - Pokazał białe zęby i puścił oko do znajomego.
Czyż to nie była czysta klasyka jak w liceum? Jak zwykle to starszy kolega zajmował się sprowadzaniem wysokoprocentowych trunków. Także w tym wypadku to Joachimowi przypadła rola dostawcy, ale z pewnością nie jedynego. Ot, on miał się tym zająć przy okazji.
- Dobra, komu w drogę temu czas. Zbieram się. Do zobaczyska młody. - Zaśmiał się i podniósł z fotela. Mijając przyjaciela zmierzwił mu włosy i szybko otworzył okno by wyskoczyć przez nie na chodnik jeszcze zanim Japończyk zareaguje. Pomaszerował z uśmiechem na twarzy w stronę swojego lokum. Wypadało się jakoś ogarnąć zanim wróci tu wieczorem.

Mężczyzna wszedł do pustego mieszkania urządzonego w typowo japońskim stylu i udał się do łazienki by obmyć twarz i sprawdzić wygląd. Nie było aż tak źle. Mył się przed wyjściem z pracy, zarostu specjalnego nie miał, z rudą czupryną i tak nic się już zrobić nie dało, tej rozciętej wargi i tak niczym nie zamaskuje... Jedyne co mógł teraz zrobić to tylko się przebrać, co też uczynił. Naciągnął brązowe spodnie, wyjął z szafy jakąś zielonkawą koszulę, zmierzwił włosy, wziął jakieś perfumy i był gotowy. Bycie facetem to jednak super sprawa. Pięć minut i jesteś gotowy do wyjścia.

Po załatwieniu wszystkich potrzebnych rzeczy stawił się znowu u kumpla. Rzecz jasna jeszcze na długo przed rozpoczęciem melanżu. Poniekąd uważał się nawet za kogoś w rodzaju organizatora. W końcu znał tutaj wielu, a i pomagał załatwić potrzebne pozwolenia. Może i wydawał się być lekkoduchem, ale w rzeczywistości był całkiem ogarnięty. Z resztą, pozory często myliły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Gdyby ją ojciec widział... Gdyby ona sama siebie teraz widziała!
Biały gorset jednej z nowych "najlepsiejszych przyjaciółek nie wierzę że was nienawidziłam" i tak krótka pastelowo różowa spódniczka, że lepiej było się w niej po nic nie schylać. Pończoszki z koronkowymi wykończeniami, buty na obcasie przez które co kilka kroków trzeba było ją łapać i... te włosy... to chyba miała być akcja pod tytułem "kilka pasemek dla drapieżnego charakteru", a wyszła różowa, nieogarnięta szopka długich, zalotnie opadających na odsłonięty biust włosów. I jeszcze okulary zostawiła, a przecież była... no, może nie ślepa jak kret, ale musiała stać bardzo blisko by rozpoznać czyjąś twarz czy przeczytać tekst na tablicy. Nie bez powodu nosiła ponad centymetrowej grubości szkła!
Dobrze, że było ciemno. Trzy panie miały trudności z pokonaniem drogi do męskiego dormitorium (głównie przez buty Neski, ale również z powodu znacznego nieogaru sytuacyjnego najbardziej spitej Ayako). Trochę im zajęło zanim zatrzymały się pod już od jakiegoś czasu zapełniającym się budynkiem. Normalnie procenty spożywało się dopiero tam i to po kątach i choć z daleka wiadomym było kto już się napił, a kto jeszcze udawał abstynenta, to jednak nie zdarzało się przychodzić już od startu naprutym. W końcu nie o to chodziło, prawda? Co innego opróżnić szklaneczkę (czy raczej jednorazowy, czerwony kubeczek) w miłym towarzystwie i dobrej muzie, niż samotnie załadować pół butli i przywlec się tylko dla samego faktu przybycia. To właśnie tak długo pozwoliło Nesce nie dać się sprowokować, gdyż dotąd unikała miejsc w których wyprawiało się tego typu rzeczy i miała spokój. Alkohol w jej własnym pokoju okazał się wystarczającą nowinką by przemienić sumienną uczennicę w chichrającą się uczestniczkę pierwszej w życiu akademickiej biby.
Czy to dziwne, że jej nie poznali? A czy w ogóle ją ktokolwiek znał? No, była rozpoznawalna wśród osób z którymi uczęszczała na zajęcia, bo zawsze dawała im mocno odczuć każde źle odrobione zadanie, a jako córka wysoko postawionego wojskowego bywała świadkiem treningów prawdziwych wojskowych, które miały przygotować ją mentalnie do tego co czekało niepozorną kujonkę po zakończeniu nauki. Krytyczne, błękitne tęczówki za grubymi szkłami i wiecznie niezadowolona mina... Teraz ludzie pytali się Sayuri kogo przyprowadziła, a ta odpowiadała z dumą "Neskę, nie poznajesz?". Ness zawsze była adresowana pełnym imieniem i tak też kazała się do siebie zwracać. Nessarose, żadnych skrótów, zwłaszcza żadnego "Rose" lub "Rosie". No, ale skoro już szalała, to niech będzie tą Neską. Neską, której nikt nawet nie skojarzyłby z tą wiecznie zakuwającą okularnicą...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wszystko było już gotowe. Zgoda przełożonych załatwiona, budynek zabezpieczony, niepotrzebne rzeczy wyniesione lub pochowane, stoliki z jedzeniem ustawione, głośniki przygotowane a muzyka włączona, oświetlenie dobrze dostosowane... Wszystko było zrobione jeszcze zanim do akademika zaczęli napływać goście mieszkający poza nim.
Joachim chodził po budynku co jakiś czas zaczepiając znajomych lub wpychając się komuś do rozmowy by poznać nowe osoby i trochę się z nimi pośmiać. W końcu taki był oficjalny cel wydarzenia, nieprawdaż? Zawieranie nowych znajomości i zacieśnianie więzi międzyludzkich, a nie zwykła popijawa, po której nikt nic nie pamięta. To drugie naprawdę mało interesowało polaka. Sam nigdy nie upijał się do nieprzytomności. Ba, jeszcze w M6 nauczyli go pić tak, by nie mieć na drugi dzień kaca! Przydatna umiejętność. Kiedy inni leżeli i umierali w domach, Repnin mógł jak gdyby nigdy nic iść sobie kolejnego dnia do pracy i w pełni sprawnie funkcjonować. Oczywiście, przed stawieniem się w koszarach musiał czasem połknąć kilka tabletek usuwających z krwi resztki promili, żeby nikt się nie mógł przyczepić, ale poza tym nie miał żadnych problemów. A może to wszystko przez polsko-rosyjskie? Dobre geny mogły też mieć w tym swój udział.
Chwycił za jeden kubek z "podrasowaną" colą i udał się w kierunku wyjścia. Tłok trochę go już nużył, więc postanowił się przewietrzyć. Był też trochę ciekaw, ile też ludzi zamierza się tutaj wtłoczyć, a było ich naprawdę sporo. W końcu, nie zapraszano tylko uczniów akademii. Jacyś starsi koledzy pokroju Strange'a też dostali informację o imprezie. W zasadzie to było tutaj dość sporo młodych wojskowych, którzy mieli teraz wolne. Niektórych wysłano tutaj do pilnowania młokosów, ale wiadomo, jak to się mogło skończyć. Oficjalna wersja wydarzeń mogła nieco odbiegać od rzeczywistości. Zwłaszcza, że "opiekunowie" też byli elastycznymi ludźmi, którzy nie zamierzali nikomu psuć zabawy, a raczej woleli brać w niej udział.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A propos tej "elastyczności" niektórych osób, po wyjściu z budynku rudy wojskowy mógł zauważyć dosyć niecodzienną scenę NAWET jak na standardy tej jednostki. No, bo kto pod wieczór naprzeciw męskiego akademika próbowałby grać w limbo bez tyczki (albo raczej z jej wyimaginowaną wersją)? Jakby złamana w pół, napruta młodziutka szatynka ubrana w krótką sukienkę w obecnej chwili nie zasłaniającą zupełnie nic (a zwłaszcza miejsca, które powinny zasłaniać majtki, gdyby je w tej chwili miała na sobie) zaśmiewała się do łez bełkocząc coś o niemożności poruszenia się, podczas, gdy jedna jej koleżanka zaśmiewała się do łez, a druga akurat zajęta była robieniem żenujących fotek komórką. Ostatecznie 'gimnastyczka' padła na glebę i zdawałoby się, że zdechła lub zasnęła, w ten czy inny sposób kończąc swój udział w zabawie zanim ta w ogóle się rozkręciła. Koleżanka od fotek, cechująca się typowo japońską urodą i najbardziej trzeźwa z towarzystwa, szybko skołowała jakiegoś chłystka do pomocy, przy okazji zapraszając go do siebie na "miły wieczór we dwoje" w ramach "wdzięczności za pomoc". I tak podczas, gdy zarumieniona od tak sowitej porcji śmiechu, starająca się uspokoić oddech trzecia panienka walczyła z widocznie niewygodnym gorsetem, jej jedyne znajome zwinęły się, pozostawiając ją samą jak palec. Kiedy obejrzała się za psiapsiółami, ogarnęła, że jest sama i jakby spoważniała, widocznie zagubiona w coraz większym tłumie schodzących się imprezowiczów. Zaczęła się rozglądać, ktoś tam ją popchnął, w końcu niepewnie ruszyła za resztą, uznając chyba, że czekają na nią już w środku. Mijając rosjanina, speszona dziewczyna zerknęła na niego, prawie o głowę wyższego faceta, na moment jakby zamyślając się. Nie minęła jednak sekunda, kiedy wchodząca zgraja pchnęła ją do środka akurat w momencie, gdy jej źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia.
Poznała go. Tylko co on tu robił? Jeśli powie jej ojcu...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W końcu Repninowi udało się dotrzeć do wyjścia. Oczywiście nie głównego. To byłaby czysta głupota, gdyby chciał się przepychać tamtędy. Zamiast tego wybrał drzwi pożarowe i okrążył budynek urządzając sobie przy tym mały spacer.
Dopiero co się zaczęło, a tu już ktoś napruty.
Pokręcił z lekkim rozbawieniem głową i chwycił za ramię jednego z pobliskich chłopaków.
- Hej, weź im jakoś pomóż. Nie będzie dziewczyna tak leżała na trawniku przed akademikiem. - Popchnął go w stronę tamtej trójki. Japończyk początkowo trochę zrezygnowany ruszył w stronę dziewczyn, ale po "grzecznej" prośbie jednej z panien, szybko przestał rozpaczać i z chęcią pomógł w odeskortowaniu zalanej w trupa dziewczyny.
Na zewnątrz nikt już nie odstawiał żadnych dziwnych scen. Niektórzy niby przybywali już zaprawieni, ale jednak nikt nie był na tyle pijany by robić jakieś dziwne sceny i zwracać na siebie uwagę, dlatego rudzielec ruszył z powrotem w stronę wejścia, nie nadrabiając tym razem drogi tylko wchodząc głównymi drzwiami. Zerknął tylko na pozostawioną przez koleżanki dziewczynę, która chyba po chwili dopiero ogarnęła sytuację.
Kogoś mu chyba przypominała, ale nie bardzo wiedział kogo. Trudno się w sumie dziwić. Nie znali się jakoś dobrze, a Nesserose na cod zień wyglądała jednak ZUPEŁNIE inaczej. Z resztą, nieraz same okulary wystarczyły by zupełnie zmienić czyjś wygląd. Dopiero, gdy już w środku dziewczyna go mijała i zrobiła przy tym dziwną minę, mężczyzna ją rozpoznał.
Chwila, co?
Otworzył szerzej oczy. Początkowo nie chciał w to uwierzyć, bo sytuacja wydawała mu się zbyt abstrakcyjna.
Panna grzeczna dała się w końcu namówić na wyjście? Tego jeszcze nie grali.
Zaśmiał się do siebie i odprowadził Hyles kawałek wzrokiem. Początkowo chciał się upewnić po sylwetce, ale to też niewiele dało. W końcu gorset zmieniał trochę budowę ciała, a szpilki dodawały centymetrów. Nie, nie miał na tyle dobrego oka, by mógł to z daleka ocenić.
Dopił napój i odstawił kubek na jeden ze stolików, po czym wziął z niego dwa już napełnione i ruszył w stronę dziewczyny.
No to się zabawimy.
Uśmiechnął się jednym kącikiem ust i wyrósł obok różowowłosej jak spod ziemi.
- A cóż panienka robi tu całkiem sama. Może oprowadzę? - zagaił aż nazbyt uprzejmym tonem. Uśmiech rzecz jasna nie znikał mu z twarzy.
Podał jej jeden z kubeczków. Nie, ten napój nie miał w sobie akurat alkoholu. Repnin domyślał się, że Neska już coś piła, bo inaczej nie byłaby w stanie wytrzymać towarzystwa swoich dziwacznie zachowujących się koleżanek, więc na razie wolał nie ryzykować, że ją będzie trzeba od razu odstawiać do domu. Szkoda byłoby, żeby jego zabawa zakończyła się jeszcze zanim na dobre się zaczęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

O nie, o nie, o nie, o nie...
Alkohol wyparował z niej jak za dotknięciem magicznej różdżki, gdy tylko rozpoznała w jednym z uczestników kogoś spoza szkoły, kto znał tak ją jak i jej ojca. Tyle razy bywała na treningach jego jednostki. Tyle razy patrzyła na niego z góry, stojąc bezpiecznie z boku w eleganckiej, białej koszuli, gdy on babrał się w błocie na sprawnościowych. Jeśli tu był, to mogło oznaczać, że przysłał go jej ojciec by pilnować tego niby grzecznego melanżu. To nawet w jego stylu by wybierać młodo wyglądających dorosłych i wciskać na studencką bibę, karząc notować nazwiska najgorszych chuliganów. Potem taki delikwent dostawał wilczy bilet bez zbędnych wyjaśnień. Jeśli przekaże jej ojcu, że tu przyszła i to jeszcze w takim stroj... Chwila, ona nawet nie była pewna jak wygląda!
Serce jej stanęło, gdy odwróciła się poszukać lustra, a nim postąpiła krok już stał przed nią Repnin.
Może mnie nie poznał...
Łudziła się, ale co jej pozostało? Nigdy nie była dobra we łganiu i aktorzeniu, była na to zbyt dobrze wytresowana. Ale przyznanie się nie wchodziło w grę, więc z kwaśnym uśmiechem złapała za kubeczek, odwracając wzrok od natarczywego ruska.
- Nie jestem sama... - mruknęła wymijająco, czując się nagle całkowicie obnażona. Wszystko nagle do niej zaczęło docierać; ten chłód nagich nóg, ta ściśnięta talia i zmierzwione włosy. Dotąd mogła wmawiać sobie, że źle widzi, bo napiła się tej cholernej trucizny podanej przez nic nie warte koleżaneczki, ale teraz, kiedy odruchowo chciała poprawić okulary, zrozumiała, że wcale ich nie ma na nosie.
Co ja zrobiłam? Co się stało...
Zupełnie straciła rezon, aczkolwiek nie zamierzała uciec z płaczem przyznając się tym samym do porażki. Wdepnęła w gówno i teraz musiała iść naprzód udając, że nie przeszkadza jej sytuacja w jaką udało się jej wplątać. Tak ją wychowano, tego od niej oczekiwano. No, wykluczając świecenie ledwo zasłoniętym tyłkiem i wylewającymi się piersiami...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Warto było. Już w chwilę po pojawieniu się koło niej mógł śmiało stwierdzić, że warto było się zainteresować. Choćby dla tej miny speszenia połączonego z zażenowaniem. Oj, koleżanki nie powinny były zostawiać jej samej. Skoro już udało im się wyglądnąć tego mola książkowego z pokoju na jakieś przyjęcie, to mogły się też postarać by dziewczę od razu nie zniechęciło. Po tym to ona już naprawdę nigdy nic szalonego nie zrobi! No, Strange przecież nie mógł na to pozwolić. Taki był z niego uczynny facet, że po prostu musiał się nią zaopiekować...
- Ooo... - mruknął z miną smutnego psiaka, której Neska mogła już nie widzieć przez odwrócony wzrok.
- W takim razie, z kim panna przyszła, jeśli wolno spytać? - Każdy, kto go znał musiał wiedzieć, jak bardzo ten poziom uprzejmości jest u niego nienaturalny. To znaczy, często się tak zachowywał, ale w ramach żartu, co i teraz było dobrze widoczne przez przerysowany ton głosu i szeroki uśmiech.
Upił nieco napoju.
- Sprzed akademika zgarnięto przed chwilą dwie zupełnie nawalone dziewczyny. Smutna sprawa, nieprawdaż? Mam nadzieję, że to nie twoje towarzyszki - dodał mimochodem, zerkając na nią jeszcze zanim opuścił kubeczek.
Ależ oczywiście, że to własnie były jej koleżanki i Repnin doskonale o tym wiedział. Za bardzo go to jednak bawiło, by tak łatwo dał sobie spokój z tego drażnienia dziewczyny. Za bardzo ciekawiły go jej odpowiedzi i próby wyjścia z tej sytuacji z twarzą. Zastanawiał się też, jak bardzo "inna" jest obecna Nesserose, bo choć wygląd zupełnie odbiegał od normy to dziewczyna powoli jakby znowu zmieniała się w nudną kujonicę, a na to nie chciał pozwolić.
Oj, nie wypuści jej stąd tak łatwo. Tego mogła być już pewna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Drażnił się z nią, ten cham i prostak! W jego parszywym uśmieszku nie było za grosz szczerości, a w przesłodzonym tonie kryła się jawna złośliwość. Od pierwszego spotkania na polu treningowym wiedziała, że to nic nie warte mięcho armatnie, które zdało testy z tężyzny celująco i tylko dlatego dostało się na najniższy poziom wojskowej machiny. Ona była kimś więcej, miała za parę lat rozkazywać temu tępakowi i mieć w garści jego los. To było jej przeznaczone, tego chciał dla niej ojciec... ale na razie musiała znosić jego bezczelność, co tylko gotowało jej krew w żyłach.
- Nie pański interes... - wysyczała zaciskając wolną dłoń w piąstkę. Informacja o opuszczeniu przez towarzyszki była jak strzała w kolano, lecz i tego nie mogła dać po sobie poznać. Tylko gęsia skórka wyszła jej na ramionach i dekolcie na samą myśl, że czeka ją tzw "walk of shame" kiedy wreszcie wyrwie się ze szponów nachalnego mężczyzny i skieruje w stronę własnego dormitorium. Żeby tylko nikt więcej jej nie poznał...
Z nerwów upiła łyk napoju, dopiero w momencie przełknięcia orientując się, że rozmówca mógł do niego dolać czy dosypać co tylko mu się żywnie podoba. Zakrztusiła się na tę myśl, zasłaniając szybko usta wierzchem dłoni, na której pod odsunięciu pozostał ślad szminki.
Umalowały ją... Przebrały jak dziwkę, wytapetowały i zostawiły... Przecież jak ona je dorwie to upewni się by zrezygnowały z dalszej nauki w tej szkole, bo spokoju już w niej nie zaznają.
Chłodne, błękitne spojrzenie wbiło się w prześmiewczy uśmieszek chłopaka.
- Nie, nie mam z nimi nic wspólnego. Nie zadaję się ze śmieciami... - warknęła odpowiadając na jego wcześniej zadane pytanie, po czym wygięła malinowe usteczka w podkówkę i odsunęła się od niego z ostentacyjną wręcz odrazą.
- Dlatego też proszę by i pan zostawił mnie w spokoju.
Nessarose nie musiała być panienką z dobrego domu i furą kasy by uważać się za chodzący cud. A jeszcze mniej trzeba jej było by otwarcie gardzić osobami pokroju Repnina, nawet jeśli miały na nią haka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach