Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 19.11.13 16:39  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Cholery idzie dostać z tymi ludźmi. Koleś myśli, że jak jest dziany to może sobie robić co chce i wszystkim rozkazywać. Zasłużył na swój los i na taki pochówek jaki mu dano. Ale trzeba przyznać, że dużo z tym roboty, bardzo dużo. To męczące, zwłaszcza, że pan Gruba Ryba naprawdę mało nie ważył. Bleh, obrzydliwy dziad. Viral spojrzał na brudną dłoń, wystającą z worka na śmieci. No dobra, jak się wykonało pracę to trzeba po sobie uprzątnąć.
Tak właściwie to straże miasta powinny się zainteresować ciemnymi zaułkami. Niby takie uczęszczane jeziorko i w ogóle, a tu proszę. Wystarczy stanąć gdzieś w cieniu budynków i drzew wśród traw na "dzikim" brzegu i już można bez większego problemu pozbyć się zwłok jakiegoś starucha. Sprawę ułatwia odpowiednie przygotowanie, a do tego Okrutnik akurat miał głowę. Na miejscu było wszystko czego potrzebował. Czarne worki, kamienie do obciążenia, taśma... Wszystko było. Brunet ocenił otoczenie. Wyjątkowo w tych godzinach nie było tu nikogo, tylko kilka osób przechodziło alejkami na drugim brzegu jeziora. Świetnie, to będzie proste zadanie.
Zajrzał do worka, z którego wystawała ręka. Ciało też było już wcześniej przez niego przygotowane. Kończyny i głowa były oddzielone od ciała, opuszki palców u dłoni i stóp były starte, a paznokcie wyrwane. Twarz była pocięta do tego stopnia, że trudno było zidentyfikować ofiarę. Cruel każdą z części ciała włożył do osobnego worka, dorzucił do nich po kamieniu, a worki mocno związał taśmą, aby na pewno się nie otworzyły pod wodą. Starannie się obejrzał za ewentualnymi świadkami. Nikogo nie było, a ludzie na drugim brzegu nawet nie spoglądali w tą stronę. Idealne warunki. Zaczął wrzucać do wody pakunek po pakunku, wciąż uważając na ewentualne spojrzenia. Po wrzuceniu ostatniego otrzepał ręce i obserwował jak część ciała, zawinięta w czarną folię opada na dno. Czy oni w ogóle ten akwen sprawdzają? Jakkolwiek, kiedykolwiek? Najwyraźniej nie, przecież to nie pierwsze ciało, które to skończyło. Zresztą, nawet jakby coś znaleźli to przygotowania spod ręki Virala i woda robią swoje. Mieliby problem z rozpoznaniem ofiary, co dopiero ze znalezieniem zabójcy. W każdym razie robota skończona, można zluzować.
Przemył zakrwawione ręce w jeziorze i obejrzał ubranie. No, nawet się nie ubrudził. Dobrze mu dzisiaj szło, nie musi się przebierać ani nic, wszystko zrobione. Można chwilę odpocząć. Odsunął się od zbiornika i oparł o ścianę pobliskiego budynku. Wyciągnął z kieszeni paczkę, z której wyjął jedną fajkę i włożył do ust. Chwycił za zapalniczkę i odpalił papierosa, od razu mocno się zaciągając. No, nagroda mu się należała za kolejną, dobrze wykonaną pracę. Schował papierosy i zapalniczkę z powrotem do kieszeni i zrobił kółko z dymu. To co, wolne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 21:32  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Miał dzisiaj serdecznie dosyć wszystkiego. Tych ciągłych narzekań, awantur kto i co ma robić, oraz tego, że większość osób zwalało wszystko na niego. Może i był Dyktatorem, ale miał prawo iść na urlop, który właśnie takowy wziął sam od siebie. Nie miał konkretnych celów, co będzie dzisiaj robił. Początkowo myślał o udaniu się do domu, ale tam mógł na niego czekać gość, albo nawet i dwóch. Z bratem też nie miał ochoty się widzieć. Nie chciał po prostu się z nim dzisiaj użerać. Pilnowanie porządku, spraw związanych z zarządzaniem oraz obijanie się, stało się dla niego nudną rutyną, którą chciał w końcu przerwać. Nie umiał się rozerwać, ale mógł znaleźć coś, albo kogoś, kto by mu w tym pomógł. Tak na wszelki wypadek wyłączył swój telefon. Nie chciał przecież, aby ktoś mu przeszkadzał podczas urlopu, nawet jeśli trwał on kilka godzin, czy też dzień. Najpierw udał się gdzieś w głąb miasta. Jednakże tam nie zaznał żadnej rozrywki. Następnie udał się do kawiarni. Nie przepadał za słodyczami, więc zaspokoił się filiżanką gorącej kawy. Siedział tak na swojej szanownej dupie ponad godzinę, aż w końcu ulotnił się do parku. Parkiem udał się na brzeg jeziora, gdzie po drodze oczywiście palił. Nałogowy palacz długo bez tytoniu nie wytrzyma, a on to już na pewno.
Szedł wolnym krokiem, licząc przy tym każdy krok jaki zrobił. Nie był na tym jakoś specjalnie skupiony, dlatego też zauważał, co dzieje się wokół niego. Zauważył mężczyznę. Tak zdecydowanie. Krótkie włosy, męski ubiór oraz proporcje ciała. Znał go. Zapewne. Te ruchy ciała mówiły same za siebie. Aż go zaciekawiło, co Drogi Cruel wyprawia. Owszem, wiedział czym się zajmuję, ale był ciekawy obecnej sytuacji, a jego towarzysz widocznie rozglądał się, czy przypadkiem nikt go nie nakrył. Powoli zaczynał się cieszyć z dzisiejszego dnia. Ruszył się i podszedł bliżej mężczyzny, co za tym idzie, prawie już stał za nim. Szedł po cichu, uważając, aby ten go nie usłyszał. Stanął za nim, kiedy ten właściwe już stał i palił. Podniósł delikatnie dłoń i szybkim i gwałtownym ruchem położył ją na jego włosach.
-Co wyprawiasz?
Jego głośny i doniosły głos rozległ się po okolicy. Chciał go odrobinę przestraszyć i wkurzyć. Dobrze wiedział, że Cruel nie lubił, a wręcz nienawidził kiedy ktoś dotykał jego włosów. Cóż, zapewne dlatego Adrien tak bardzo kochał to robić. Kącikiem ust nawet się uśmiechnął. Cieszył się, że akurat na niego wpadł, a nie na takiego małego diabła, co mu tylko dogodzić trzeba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.13 21:53  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Dobrze, że był wyćwiczony. Pozbywanie się zwłok to ciężka praca. Jasne, samo wyeliminowanie celu to łatwizna, schody zaczynają się od momentu, gdy martwe ciało upada na ziemię. Odtąd to już właściwie tylko targanie tu i tam kawałka mięsa. Do domu, żeby pociąć na części i "podreperować", a potem do worka i gdzieś w takie miejsce jak to, w którym obecnie się znajduje. Można się nieźle zmęczyć, zwłaszcza jak ofiara swoje waży. No i nic dziwnego, że brunet ma umięśnione ramiona i nogi. Jakby się tyle nosiło co on to też by się tak miało. No może nie każdy, ale to szczegóły. Nie ważne jednak. Zamknął oczy, wypuszczając dym nosem. No, nareszcie chwila spokoju. Nie myślał o niczym, chwilowo wyłączył mózg na rzecz delektowania się wyrobem tytoniowym. Nie zwracał też już uwagi na swoje otoczenie. Niech go widzi kto chce, praca zrobiona. Nikt przecież nie będzie podejrzewał jakiegoś zwykłego faceta, który czerpie chorą przyjemność z ćwiartowania swoich klientów o bycie seryjnym mordercą. No skądże. Ale właściwie zabijał w imię słusznej sprawy, jaką jest zysk. To go przecież usprawiedliwia.
Z oazy dymowego spokoju brutalnie wyrwał go nagły dotyk i donośny głos. Ktoś właśnie dotknął jego włosów. Kurwa. Mać. Warknął groźnie, a spojrzenie zimnych oczu padło na osobę przybyłą. Kiedy zobaczył znajomą twarz, zachciało mu się zaskomleć. No, to by było tyle ze spokoju. Z irytacją odtrącił rękę, która mierzwiła jego włosy. Poprawił swoją nieogarniętą fryzurę, spoglądając gniewnie na albinosa.
Nie twoja sprawa, Rutta.
Wycedził przez zęby, zauważając jego odrażający uśmieszek. Jezu, Borze, jaki żal. Viral już wiedział, że tak szybko nie odzyska wolności. Teraz będzie musiał spędzić z tym typem tyle czasu, ile będzie chciał. A raczej tyle, ile mu rozkaże. Nienawidził tego, brzydził się rozkazami. W tym przypadku jednak nie miał za bardzo co gadać. Bycie sługą zobowiązuje. Co prawda Cruel podjął się tej posady tylko i wyłącznie dla możliwości swobodnego wyjścia poza tereny muru, ale wszystko ma swoje haczyki. Zaciągnął się i dmuchnął dymem w twarz białowłosego.
Co tu robisz?
Mruknął trochę niewyraźnie, jakby od niechcenia. Ale cóż miał zrobić. Skoro już musi z nim tkwić to przynajmniej się z tym pogodzi i spróbuje dostosować. Miał tylko nadzieję, że Rutta nie wpadnie na żaden głupi pomysł, w którym mógłby wykorzystać Okrutnika. Chociaż gdzieś tam podświadomie wiedział, że to prawdopodobnie nastąpi. Westchnął z rezygnacją, ponownie wypuszczając dym nosem. Cholera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.14 20:05  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Jeff, krocząc obabulony w stary szalik z niecierpiącej przez niego wełny - naprawdę? Ktoś jeszcze nosi wełniane szaliki? Mniejsza o szaliczki, w końcu ile można gadać o ubraniu noszonym tylko w jednym sezonie? Ale, ale... jest taka pleć która może tak gadać, coś na k... ko? Kobiety! No tak, te stereotypy. Szaliczki szaliczkami a bez czapeczki - nie ma, bieda biedona. Kopnąwszy śnieg czarnymi glanami powstał, rozrzucony śnieg. Krząknąwszy coś pod nosem - Jeszcze by się... przydało... - Spojrzał na dwójkę mężczyzn, oł, ,,Nie jestem sam... Ale po co oni tu są sami? Czyżby oni... Nie Jeff! Jakie kosmate myśli! Ogarnij się!" Zaśmiał się sam do siebie. Oby teraz Jeff'a nie sprali, no ale nie mieli by za co, nie? Śmieje się koleś z uśmiechem wyciętym nożem - normalne! Każdy normalny obywatel Świata-3 ma uśmiech tak wielki i tak piękny że aż sami się uśmiechają jeszcze bardziej. Kaszlnął, jednak ciągle chciało mu się śmiać. Boże, czy on musi się zachowywać jak dzieciak z podstawówki na lekcji wychowania do życia w rodzinie? Tak, w końcu to Jeff - śmieje się z najsuchszych żartów świata. Ale czy on tutaj musi być sam nie licząc tej dwójki, tam o? Nadzieja, a właściwie jej okruszki jak resztki po makowcu świątecznym który został dopiero zjedzony do końca tydzień po świętach. Westchnął cicho, para poleciała z ust jak z komina lokomotywy, zakłębiła się i znikła. Czekaj, czekaj ale czy aby na pewno Jeff zamknął okn... chwila, nie ma okna - musi w końcu przenieść swoją dupę do bazy Łowców. Wtedy mógł by zamykać okna aż by mu ręka odpadłą i powiedziała ,,Dość odchodzę od Ciebie!" ciekawe jaka by była reakcja Jeff'a? To zostanie tajemnicą po pierwsze - ręce nie dostaną oczu i ust, po drugie - będzie taka możliwość by Jeff mógł sam sobie odłączyć rękę, ciekawe co szybciej będzie dostępne. Jednak można temu zaradzić! Jeff może komuś odciąć rękę, dorysować jej oczy i usta potem otwierać ciągle oko i udawać że ta ręka mówi. Ej, właśnie teraz została zmarnowana cała drogocenna linijka na bezsensownym pomyśle userki! Do prawdy, czy to jest aby na pewno dozwolone i darmowe?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.14 13:05  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Czyżby Jeff ujrzał pierwszą, nie chwila. Jena, druga... Trzecią dziewczynę, a nie, nie jeszcze matka, czwartą dziewczynę w swoim dotychczasowym życiu, no wiecie, jest jeszcze życie po śmierci więc tam ma jeszcze szanse zobaczyć jakąś dziewczynę, o ile trafi do nieba, wątpliwa sprawa. Zaśmiała się, he, może podejdzie a może nie? Może będzie tak stał otępiały i wpadnie na zamarzniętą taflę jeziora, i pęknie, i wpadnie i... i się utopi? A nie, umie pływać, błąd i literówka. Nie, jednak podejdzie, ale chwileczka... ,,Albo nie, zakryje ryj szalikiem i nic nie będzie widać. Będę seksownie wyglądać taki ninja-prostytutka" Ręką zaciągną szalik na tyle do góry że zakrył nos, teraz może podejść! Podniósł nogę i zaczął się kierować w stronę dziewczyny, ło, jest od niej wyższy w końcu od jakiejś dziewczyny jest wyższy! - Em, cześć. Masz... fajne...- zmierzył dziewczynę wzrokiem i zatrzymał się na pier... uniósł oczy na uszy, kocie w dodatku - Uszy, takie kocie, tak? - Jeff spostrzegawczy? Czy raczej seksistowski? Tak, uważa siebie teraz za ninja-prostytutkę i skupia się na damskich genitaliach, zryty 17-latek, oj, oj, ta dzisiejsza młodzież. ,,Jezus, czy takie cycki mogą być naturalne? Chyba, ej, ja myślę o cycach, naprawdę? Jestem aż takim depsem?" Do prawdy, nie  patrząc jest mężczyzną, a o czym mogą myśleć mężczyźni? No o damskich genitaliach tak?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.14 22:44  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Właściwie to nie miał wcale ochoty przebywać z Ruttą. Jego pan i główny zleceniodawca zapewne liczył na przyparcie bruneta do ściany i ostry seks z warkliwymi uwagami, groźbami i biciem, ale się przeliczył. Cruel miał chwilowo dość. To całe mordowanie, ćwiartowanie i wyrzucanie jest męczące, nie wspominając o innych dziennych czynnościach. Pociągnął dym nikotynowy, zaciągnął go do płuc i już w nich zatrzymał. Prosty sposób na raka.
Rozejrzał się jeszcze. Zaczęli zbierać się jacyś ludzie, najwyraźniej pora nie była zbyt odpowiednia, aby tkwić w takim miejscu. Nie obchodziło go czy ktoś mógłby zobaczyć go z Ruttą, a raczej to czy ktoś przypadkiem nie zauważył jak wrzucał do wody części ciała jakiegoś grubasa. Cóż, a może po prostu puszczał kaczki? No poważnie, to nie powinno nikogo obchodzić. Chwycił białowłosego za rękę i zgasił papierosa na jego nadgarstku. Zasyczało, a w miejscu przypalenia zaczęła wyłazić krew. Mężczyzna wyrzucił peta na ziemię i odsunął się, jeszcze ostatni raz klepiąc po ramieniu swojego mentora.
- To by było na tyle. Żegnam.
No i nara, adios, już się nie zobaczą. Smutne. Trzeba było nie usuwać konta.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.14 18:51  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
- I służby porządkowe mają gdzieś bazę zdjęć uszu obywateli?
Chłopak wyraźnie nie miał zamiaru zbyt szybko odczepić się od tego tematu. Wizja robienia wysokiej jakości fotografii czyimś uszom niezmiernie go bawiła. No, bo... kurde, to uszy, no! Swoją drogą... chwila, czyżbym właśnie przeczytała "Supernatural"?
Brzeg jeziora Annestar Tumblr_mmu29vl8Pg1s5eiyvo1_500
Sam? Co robisz w moim poście? Dobra, mniejsza z tobą, już tu sobie zostań, zezwalam.
W każdym bądź razie biedny, mały blondasek właśnie stanął oko w oko z podirytowanym wielkoludem i bynajmniej nie było to dla niego najprzyjemniejszym przeżyciem. W tym momencie chyba wolałby już gapić się na nie najpiękniejszą twarzyczkę truposza, zamiast być zmuszonym do zmierzenia się z takim spojrzeniem. Wpatrzone w niego, szare ślepia były przepełnione chłodem. Rin próbował wyglądać hardo, naprawdę. Nawet przez jakiś czas trwał tak, twardo gapiąc się w oczy Cruela... dobra, może przez pierwsze dwie sekundy. Zaraz spuścił wzrok i skupił całą swoją uwagę na jakimś pyłku, który w międzyczasie przyczepił się do koszulki czarnowłosego.
- Dobrze. Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować - wymamrotał w końcu cicho, gdy tylko Viral się od niego odsunął. Odważył się też na nieśmiałe podniesienie spojrzenia.
Nie podobało mu się, jak potoczyła się ta sytuacja, ale co poradzić? Stało się. Tymczasem dostał polecenie odmaszerowania od stołu. Puścił więc głowę trupa, którą do tej pory posłusznie dzierżył, odsunął się pod ścianę i oparł o nią plecami. Pogrążony w niezbyt wesołych myślach, przyglądał się działaniom starszego Dactylisa już z nieco mniejszym zainteresowaniem. Starał się wymyślić, jak mógłby poprawić humor opiekuna, ale niezbyt mu to wychodziło. Miał za mało danych… Ostatecznie postanowił przeczekać tą niezbyt fortunną zmianę nastroju towarzysza. W międzyczasie mężczyzna zdążył zmasakrować twarz nieboszczyka i sięgnąć po jakąś piłę. Chłopak mimowolnie skrzywił się, widząc jak głowa trupa zostaje sprawnie oddzielona od korpusu. Taka ilość krwi to było jednak odrobinkę za dużo jak na dopiero co rozpoczęte praktyki. Młody odwrócił wzrok, próbując nie zwracać uwagi na odgłos wydawany przez piłę włosową tnącą kości. Nie, że uważał takie traktowanie za nieludzkie – heloł, to tylko zwłoki - najwyraźniej jednak posoka rozlewająca się litrami po podłodze nieco go przerastała. Dzieciak zdąży się do tego pewnie jeszcze przyzwyczaić, skoro ma zostać stałym pomocnikiem Cruela, ale to jeszcze zdecydowanie nie była ta pora.
Słysząc szelest worków, stwierdził, że może już bezpiecznie spojrzeć w tamtą stronę. To był błąd. Z dziwną dla siebie apatią obserwował, jak czarnowłosy wrzuca do folii kolejne części ciała denata. Chwilę później mógł popodziwiać sobie nagą klatę bruneta, a zaraz potem także jego plecy, gdy ten opuszczał pomieszczenie. Jasnowłosy osobnik musiał przyznać, iż jego nowy opiekun prezentował się niczego sobie. Przez myśl przeszło mu także, że może lepiej byłoby spalić te ubrania, zamiast wyrzucać je do kosza, jednak postanowił zachować te spostrzeżenia dla siebie. Mimo wszystko to Viral, a nie on, znał się na tej robocie.
„Dorzuć rękawiczki do kosza. Zaraz przyjdę i powiem ci co dalej.”
Owo polecenie wykonane zostało bez większego ociągania się, a młody znalazł się przy drzwiach, oczekując na kolejne. Spontaniczny gest ze strony mężczyzny sprawił, że blond chłopaczyna nieco się rozchmurzył.
„Ubieraj się, wychodzimy.”
Jako rzekł, tak się stało i niedługo potem jechali już sobie na radosną, rodzinną wycieczkę z równie radosnymi zwłokami w bagażniku.

***
Jedziemy na wycieczkę,
bierzemy trupa w teczkę.

A jasnowłosy misiu z różowym pasemkiem nie mógł już dłużej wytrzymać w milczeniu i jak na gadatliwego misia przystało, postanowił je przerwać.
- Gdzie jedziemyyy? – zapytał, przeciągając ostatnią sylabę.
Podziwianie widoków za oknem zdążyło mu się znudzić jakieś 5 minut temu. Co z tego, że sama droga nie zajmowała im dużo dłużej? Wtedy jego oczom w oddali ukazała się tafla jeziora.
- Jedziemy nad jezioro? – upewnił się podekscytowany, przyklejając się do szyby. Nie pamiętał, kiedy ostatnio był nad jakimś… {tak właściwie to nigdy, ale ciii}. Wiedział tylko, że zawsze lubił różnego rodzaju akweny, bo dookoła nich było zawsze mnóstwo zwierząt do obserwowania. A on lubił zwierzęta. Żałował teraz, że nie zabrał ze sobą Grega – może udałoby mu się spotkać z jakimiś kolegami-rybami, a tak skazany był na samotne siedzenie w domu. Biedna złota rybka. Rin będzie musiał jej to jakoś wynagrodzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 3:21  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
Nie odpowiedział na pytanie podopiecznego, bo nie widział w tym sensu. Nieważne czy ktokolwiek gdziekolwiek miał jakąś bazę zdjęć uszu obywateli. Ważne, że da się po nich rozpoznać ofiarę, więc lepiej się ich pozbyć. Kto wie, może ktoś z rodziny pamiętał je bardzo dobrze i gdyby znaleźli zwłoki to zrekognizowałby je w trakcie procesu rozpoznawczego? Lepiej unikać takich sytuacji. A spalone wśród popiołu w Cruelowym piecu nikomu nie zawadzają. I nie mogę się powstrzymać, muszę na to odpowiedzieć. Dean, wybieram cię:
Brzeg jeziora Annestar GM7x22X
No. W każdym razie czas w drogę. W międzyczasie nastąpiło pakowanie i szykowanie się do wyjścia, które już opisałem, więc to sobie daruję. Swoją drogą pokora, z jaką Rin przyjął opieprz była tak urocza, że na miejscu swojej postaci już dawno bym go wytarmosił i wytulał. Tylko, że nie jestem na miejscu swojej postaci i nie mogę tego zrobić, a sama postać raczej nie potrafiła zdobyć się na taki czyn. Peszek.
I nie ma się o co martwić. Ubrania i inne rzeczy z kosza również idą do spalenia, ale w trochę innym miejscu. W każdym razie nikt ich nie znajdzie, więc nie ma strachu. Młody jeszcze się o tym przekona, ale kiedy indziej. Dzisiejszego dnia Okrutnik był wyjątkowo leniwy. Prawdopodobnie dlatego, że miał mieć wolne, ale się nie udało, bo komuś zachciało się dosłownie podrzucić mu robotę pod nos. Irytujące, ale co zrobić.
Droga mijała ich dwójce wyjątkowo cicho, ale kierujący pojazdem spodziewał się, że to nie utrzyma się wiele dłużej. Blondyn musiał w końcu o coś spytać i spytał. I to jeszcze w tak dziecinny sposób, że mężczyzna mógłby go równie dobrze wyrzucić na środku drogi. Chwała czemuś tam, że nie był na tyle impulsywny, a do tego zaczął lubić tego małego androida. Przytaknął mu w milczeniu i zjechał na pobocze. Jechał jeszcze przez chwilę i zatrzymał się w niemal nigdy nie uczęszczanym miejscu jak najbliżej wody się dało.
- Ta, na spacer wzdłuż brzegu. - mruknął, parkując samochód w dość ciemnym miejscu i zaciągając hamulec ręczny. Wysiadł z auta, co było wyraźnym sygnałem, iż chłopak powinien zrobić to samo. Podszedł do bagażnika, który otworzył i po kolei wyjął z niego czarne pakunki ludzkich kończyn. Teraz można było zauważyć, że w środku znajdują się również kamienie i taśma izolacyjna. Odwiązał każdy z worków i dorzucił do nich po kamulcu, który stanowił solidne obciążenie. Gotowy komplet części ciała i głazu szczelnie i bardzo mocno wiązał taśmą, upewniając się, że nie otworzy się on podwodą i na powierzchnię nie wypłyną niechciane dowody zbrodni. Viral skinął na chłopca, aby chwilę zaczekał. Sam chwycił w dłonie największy z pakunków, w którym znajdował się tors i podszedł do brzegu jeziora. Rozejrzał się uważnie, ale wokół nie było nikogo. W ciągu dnia to miejsce jest niemal puste, a co dopiero w nocy. O tej porze nie było tu ani żywej duszy i nie zapowiadało się, aby ktokolwiek miał wpaść na wizytę. Poza tym uwiną się z tym szybko i wrócą do domu niezauważeni. Czarnowłosy klęknął nad samą wodą i pchnął workiem w czeluście wody. Ta pochłonęła prezent w mgnieniu oka i wciągnęła na dno, aby już nigdy nie ujawnić go światłu dziennemu. Mężczyzna wyciągnął rękę do chłopaka i rzekł...
- Podaj mi rękę. - uwaga, mistrz dowcipu. - Jest w tamtym worku.
Ba. Dum. Tss. W każdym razie zaczekał aż polecenie zostanie wykonane i z następną kończyną zrobił dokładnie to samo co z korpusem. Potem nakazał mu podać resztę po kolei i z każdym zrobił to samo. W końcu wszystkie części zniknęły pod wodą. Na zawsze.
Brunet wstał i przeciągnął się. Nawet się nie ubrudził. Podszedł do bagażnika i zatrzasnął go, a następnie wytarł ręce o spodnie i poklepał się po kieszeniach. Wciąż nie miał papierosów, cholera jasna. Potargał blond kłaki młodego i oparł się o samochód. Właściwie poszło im całkiem sprawnie, więc czemu by nie zrobić czegoś dla swojego pupilka?
- Chcesz się gdzieś przejść czy wracamy do domu? - spytał, dając mu możliwość każdej odpowiedzi. Mógł nawet zaproponować coś od siebie. Szczerze mówiąc Cruel miał ochotę przejść się do całodobowego i kupić te jebane fajki. Naprawdę tego potrzebował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 17:36  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Re: Brzeg jeziora Annestar
„Ta, na spacer wzdłuż brzegu.”
Ale super! Blondyn nie zdążył jednak wyrazić na głos swego entuzjazmu, gdyż już parkowali zaskakująco blisko tafli wody. Wiadomo, coś takiego skutecznie rozpraszało nie do końca rozgarniętych nastolatków… Nie potrzebował zaproszenia - niemalże wypadł z auta zaraz za Viralem. Podczas gdy brunet zajęty był wyjmowaniem części pierwszych trupa z bagażnika, Rin z delikatnym uśmiechem wpatrywał się w jezioro. Było już ciemno, jednak gwiazdy i księżyc na bezchmurnym niebie – burzowe chmury postanowiły najwyraźniej zrobić sobie wycieczkę gdzie indziej – zapewniały wystarczająco dużo światła, by dzieciak mógł spokojnie podziwiać otaczającą go przyrodę. W pewnym momencie koło jego ucha przeleciała wielka ważka, sprawiając, że odwrócił się z zafascynowaniem w ślad za nią, natrafiając spojrzeniem na czarnowłosego wyrzucającego właśnie jeden ze ślicznych pakuneczków do jeziora. No i w sumie ten durny owad przeleciał koło niego w samą porę, bo mężczyzna najwyraźniej potrzebował jego [Rina] pomocy.
„Podaj mi rękę.”
Starość nie radość, hm? Kości nie te? Młody już wyciągał ku niemu swą pomocną dłoń…
„ Jest w tamtym worku.”
Ach. Chłopak bez mrugnięcia wykonał to polecenie, a także te, które nastąpiły po nim. Współpracując ze sobą, spółka Dactylis z o.o. całkiem szybko pozbyła się niepotrzebnego ciała.
- Myślisz, że teraz go nie znajdą?
Pytanie dość rzeczowe choć niekoniecznie potrzebne. To raczej jasne, że ciemnowłosy porzucał zwłoki właśnie tutaj, spodziewając się, że nikt ich w tym miejscu nie znajdzie. Tymczasem chłopaczyna znów poczuł dużą dłoń targającą jego czuprynę. No co jest, no, jak można raz po raz traktować tak brutalnie jego piękne włosy? Mruknął coś niewyraźnie pod nosem, po czym przeczesał kłaki palcami, gdy tylko jego opiekun zabrał łaskawie od nich rękę.
„Chcesz się gdzieś przejść czy wracamy do domu?”
- Chcę – zapewnił szybko, nie dając mężczyźnie czasu na samodzielne podjęcie tej decyzji. W końcu dorośli bywali dziwni i często sami odpowiadali na zadane przez siebie pytania. Może i Cruel nie zachowywał się jak typowy, nadopiekuńczy rodzic, ale nigdy nic nie wiadomo – jemu też w każdej chwili mógł uaktywnić się ten syndrom. - Obojętnie mi gdzie, ale gdzieś chodźmy. Jest za ładnie, żeby siedzieć cały dzień w domu.
Co z tego, że ten dzień miał się ku końcowi? Każda pora jest odpowiednia na powłóczenie się po Mieście!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 19:58  •  Brzeg jeziora Annestar Empty Brzeg jeziora Annestar
- Nie. Wiem to. - rzucił w odpowiedzi na jego pytanie. Wyrzuca tu zwłoki już od jakiegoś czasu i szczerze mówiąc jeszcze nigdy wcześniej nie znalazł równie bezpiecznego miejsca. Tutaj nikt nie szukał poszlak, nikt nie sprawdzał całej okolicy, ewentualni straże prawa były okoliczną legendą. A jak kiedykolwiek zdarzy się, że zaczną tu szperać to zostanie mu o tym doniesione, a wtedy dyskretnie zmieni miejsce depozytu martwych. Nie martwił się tym. Nawet znalezione nie powiedzą władzom nic. W końcu wychodzą spod ręki Okrutnika. Ciała nie mają znaków rozpoznawczych, na workach nie ma żadnych odcisków, bo woda skutecznie się ich pozbywa. I gdyby ktoś wpadł na trop, to jego i dwójkę Dactylisów dzieli ogromny i gruby mur. Są bezpieczni. Już on o to zadba.
No i wyrzucanie trupa dalsze, sytuacja opisana, gif z Deanem, bla bla bla.
"Chcę."
To było szybkie. I dobrze. Przynajmniej młody był zdecydowany. I nawet było mu wszystko jedno gdzie pójdą, słodko. W takim razie miejsce jest ustalone z góry. Viral ma silną potrzebę palenia i zamierza ją zaspokoić, bez względu na wszystko. I przy okazji do głowy wpadł mu pewien pomysł. Wymacał w kieszeni dresów portfel, a następnie wyjął go i sprawdził ile ma przy sobie pieniędzy. W porządku, wystarczająco dużo. Przed odejściem jeszcze rozejrzał się po okolicy. Wokół nadal nie było nikogo, a oni nie zostawili po sobie żadnych śladów.
- Pakuj się. - mruknął, kierując się do samochodu. Robota wykonana, więc w końcu można oddać się swojemu dniu wolnemu. Co prawda zabawa w kończynach zajęła im parę godzin, a teraz było już późno, ale to nic takiego. Noc jeszcze młoda, wszystko przed nimi. Być może Rin będzie miał okazję poznać swojego opiekuna od nieco innej strony. Od tej, której nikomu innemu nie dane byłoby ujrzeć. To naprawdę spore wyróżnienie i gdyby o tym wiedział, to na pewno by się cieszył.
Tymczasem chłopcy wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę w przeciwnym kierunku do tego, z którego przyjechali. W czasie drogi Cruel stukał palcami o kierownicę, czasami tylko zerkając w stronę blondyna.
- Hej, jedziemy do sklepu. Masz jakieś życzenia? - spytał z ledwo wyczuwalnym, acz niewyobrażalnie nie pasującym do niego przejęciem w głosie, choć twarz nadal niczego nie wyrażała. - Nie wiem, jakieś napoje, słodycze, chrupki?
A niech to, raz w życiu można być Świętym Mikołajem.

[zt x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach