Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

- Przepraszam, że musiał pan czekać.
Oh jakże było jej przykro. Gdyby nie ta idealna maska spokoju i profesjonalizmu zapewne kipiała by teraz porównywalnie do mleka, które zostało niepilnowane na palniku. Uśmiechała się przyjacielsko, bez przesady, jak na kelnerkę przystało. Nawet jej strój pasował do całego klimatu otoczenia, nawet jeżeli tak właściwie nie było to nawet przebranie, a jedynie egzemplarz z jej prywatnych zbiorów. Toteż czuła się całkiem swobodnie i gdyby tylko nie tacka, którą musiała podtrzymywać jedną ręką, a która chwiała się niemiłosiernie w trakcie otwierania drzwi można by nawet powiedzieć, że wtopiła się idealnie w otoczenie. Czarne kosmyki opadały jej na czoło i na lewą stronę twarzy zakrywając opaskę na niesprawnym oku, a reszta związana wyżej na głowie opadała falami na przedramiona i szyję. Zamknęła za sobą drzwi i weszła głębiej do pomieszczenia zbliżając się do mężczyzny i stolika. Nie patrzyła na niego, spuściła wzrok na podłogę z udawaną skromnością, tak naprawdę nie chcąc, by przyglądał się jej twarzy. Ciemnoniebieska źrenica błyszczała zza półprzymkniętej powieki, gdy kładła na stole poszczególne elementy zamówienia, zaczynając od herbaty w ozdobnej filiżance pokrytej jakimś misternym kwiatowym wzorem o stonowanych barwach. Gdy wszystko było już na miejscu, zrobiła krok do tyłu i złapała pustą tackę w ramiona przysłaniając ją klatkę piersiową.
- Czy jeszcze mogę w czymś pomóc? - Zapytała z uprzejmością w głosie.
Zaraz padnie tu trupem z powodu tego przesadnego przymilania się.
Jej twarz promieniała i chyba nikt normalny nigdy w życiu nie powiedziałby, że za tą maską miłej dziewczyny w filigranowym ciele kryje się jedna z najbardziej poszukiwanych osób w mieście.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Nic się nie stało.
Ezra szybko ocenił przybyłą dziewczynę. Ciemne włosy. Całkiem ładna. Wzrost...ok. 170 cm, może nieco mniej.

[Poszukiwanie wzorca rozpoczęte.]

Chłopak posłał jej miły uśmiech i wskazał miejsce przed sobą.

[Wzorzec rozpoznany.]

- Możesz siąść ze mną i odstawić na bok tą całą szopkę słonko. Myślałaś że cię nie rozpoznam? Spokojnie nie mam zamiaru cię atakować, nie ma w pobliżu tez innych wojskowych.
Powolnym ruchem położył na stoliku pistolet i przesunął w jej stronę. Nie groziło mu zbytnie niebezpieczeństwo, pancerz ochroniłby go przed kula, dodatkowo w magazynku był tylko jeden pocisk.
- O ile zaufasz komuś z S.SPEC. Czy raczej komuś kto najprawdopodobniej jeszcze jest w organizacji, chociaż nie postawiłbym garści kłaków za to że zbyt długo tam będę. Tak samo jak na to, czy długo jeszcze pożyję. Ale do rzeczy... Powiedzmy że przejrzałem nieco na oczy, a w ramach dobrej woli mam dla ciebie niezwykle...interesujące informacje.
Ezra obserwował Yuu, gotów w każdej chwili zareagować odpowiednio do sytuacji. Jego twarz miało obojętny wyraz, chociaż w oko zdradzało niejakie napięcie.
- Jeśli cię to zainteresuje to na zachętę powiem tylko tyle - dyktator Cronus planuje ofensywę na tereny Desperacji, której celem mają być DOGS i wy Łowcy. W zamian za udzielenie dokładniejszych danych żądam od ciebie ochrony i...zadbania o to żebym na jakiś czas zniknął z Miasta. Nie zrozum mnie źle, nadal uważam was za wściekłe bestie, pozbawione ludzkich zachować, ale...sam nie jestem do końca człowiekiem, prawda?
Posłał jej lekko kpiący uśmiech.
-Jestem pewien że tak urocza kobieta wykaże się inteligencją i zareaguje rozsądnie. Szkoda by było gdybyś uszkodziła sobie tą piękną twarzyczkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Oszczędź sobie. - Warknęła przez zęby w stonowany sposób. Nienawidziła kiedy ktoś traktował ją protekcjonalnie... "słonko"... mógł sobie oszczędzić takich tekstów. Na pewno jednak nie zamierzała ot tak wszczynać tu bójki, w końcu znajdowali się w środku budynku, wśród wielu bezbronnych ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego z ich konfliktami. Skoro nie było już sensu udawać, to rzuciła tacą na stół, a ta posunęła się na przeciwległy jego skraj i zatrzymała się chybocząc niebezpiecznie na krawędzi. - Prawie jakbym przebierała się tu dla jakiegoś Speca. Ale nie jesteście pępkiem świata, są też inni ludzie. - Napomknęła z nieukrywaną satysfakcją. Chyba nie spodziewał się, że łowcy faktycznie biegają sobie po ulicach z kartką na czole z napisem: "Tu jestem ćwoki". Musieli jakoś funkcjonować, więc to że akurat dzisiaj miała na sobie akurat taki a nie inny strój było czystym przypadkiem. Ale żeby nie wzbudzać podejrzeć we właścicielach lokalu zachowywała się tak, a nie inaczej. Poza tym nie machała kataną od rana do nocy, przecież mogła być też miła sama dla siebie, nie musiała robić tego na pokaz czy udawać. - Nie, raczej nie zaufam nikomu z S.SPECu, nawet jeżeli ta osoba jest już jedną nogą w grobie. Chyba nie myślisz, że chociaż odrobinę Ci współczuję?
Skrzywiła się w niesmaku. I po co jej się tłumaczył? Powinien od razu założyć, że tak odpowie. A może dobrze o tym wiedział, ale chciał mieć czyste sumienie? A kto go tam wie.
Łowczyni podciągnęła wyżej rękawy i wycofała się do przeciwległej ściany jednocześnie obserwując mężczyznę. Postanowiła ciągnąć tą "szopkę" nadal i nawet przez sekundę nie pomyślała, by usiąść przy jednym stole z facetem, który niedawno chciał rozwalić jej głowę.
- Interesujące informacje? - Mruknęła spoglądając w jego stronę z wątpliwością, czy faktycznie jest to na tyle ciekawe, by nie sięgnąć po swoją broń. Tyle, że to faktycznie mogło być coś interesującego. Podniosła jedną brew w zaciekawieniu i utkwiła w nim świdrujące spojrzenie atramentowej źrenicy, która wyglądała dokładnie tak samo psychicznie jak ta szkarłatna ukryta pod nią. - Ochrony? - Parsknęła śmiechem, ale bardzo krótko. - Ciekawe jak sobie wyobrażać tą ochronę. Chyba nie jesteś na tyle głupi, by myśleć, że przywódca łowców wyśle nas do ochrony kogoś, kto jest naszym głównym celem. Jeżeli chcesz zniknąć z miasta, to równie dobrze możesz to zrobić na zawsze. Pod ziemią. - Nie do końca ją przekonał. Powinien od razu zdradzić wszystko ze szczegółami, może wtedy wywarł by na niej większe wrażenie. Każdy przypadkowy żołnierz może uciekając przed śmiercią zasłonić się ważnymi informacjami. A ten jeszcze chciał ochrony. Zabawne.
- Trochę się spóźniłeś. Ta twarzyczka i tak jest już uszkodzona. - Uśmiechnęła się zadziornie ruchem głowy odsłaniając opaskę na oku. I tak już ją widział. Czasami wyzierały spod niej blizny, które licznie przecinały jej twarz. - Tak samo jak jej wnętrze, które teraz wyraża niesamowitą chęć wbicia Ci ostrza w samo serce. Nie czuję się przekonana. Może wolisz wysapać dokładniejsze informacje z kataną przy gardle?
Spoglądała na niego pytająco.
No dalej, przekonaj mnie że powinieneś nieco dłużej pożyć.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Wygląda na to że jednak przebrałaś się dla jakiegoś Speca...słonko~
Posłał jej kolejny kpiący uśmiech, jednocześnie obserwując obojętnym wzrokiem. Czyżby ją testował? - W końcu dostałaś się tutaj bez zbędnego rozgłosu, prawda? Nie oczekuję od ciebie litości, sama też byś jej ode mnie nie dostała. No chyba że chodzi o skrócenie cierpienia, wtedy z przyjemnością. Wyobraź sobie, że jestem świadomy tego, że istnieją inni ludzie i wbrew temu co sądzisz troszczę się o nich. Tak jak tylko mogę. Dlatego postanowiłem się spotkać z wami.
Wstał i zaczął przechadzać się pod oknem. Widać było, jak światło odbija się w jego źrenicy gdy zerka na Yuu.
- Nie jestem głupi, o ile mogę sam to ocenić. Być może źle się wyraziłem. Chodzi nie tyle o ochronę, co o...schowanie gdzieś, gdzie nie dotrze S.SPEC na pewien czas. Wiem, mogę zniknąć pod ziemią, ale razem ze mną zrobi to wiele przydatnych dla was informacji... Chyba nie jesteś głupia, żeby tyle ryzykować?
Specjalnie użył na niej takiego samego tonu, jakim ona go poczęstowała. Zatrzymał się nagle, splatając dłonie z tyłu za plecami i patrząc wprost na nią.
- Mimo tego, nadal jest całkiem ładna i mówię to bez złośliwości. Szkoda tylko że jej posiadaczka nie umie panować nad emocjami. Informacje jakie wam przekażę, mogą spowodować znaczne zamieszanie wśród ludności i ocalić życie wielu cywili nie wspominając o tym, że pokrzyżujecie plany dyktatora. Jak widać chyba nie jesteś nimi zainteresowana, skoro tak otwarcie mi grozisz...
Nagły skurcz przemknął po jego twarzy, gdy wystąpiła na nią nienawiść i gniew, zmieniając ją z powodu blizn w dosyć paskudną maskę:
- Myślisz księżniczko, że tak łatwo mnie zabić? Twoi kumple z Łowców raz próbowali. - wskazał na blizny po poparzeniach i protezy, a także oko. - Coś im nie wyszło prawda? Nienawidzę cię i tobie podobnych, tak samo jak ty nienawidzisz mnie, nie miej co do tego złudzeń. A może i bardziej. Zapytaj się swoich znajomych z waszej kryjówki, z której odbiłem moją przyjaciółkę. Chociaż pewnie ci nie odpowiedzą bo są martwi. Tak jak ona. Wasze tortury... Jesteście nieludzcy, nie lepsi od S.SPEC którą tak zwalczacie...WIĘC DO CHOLERY SIĘ PRZYMKNIJ I ZDECYDUJ!
Mierzył ją przeszywającym wzrokiem. Zareaguje w zależności od tego jaka będzie jej odpowiedź. Jego głos stał się bardziej mechaniczny. Mimo tego nadal oddychał spokojnie i nic nie wskazywało, że przed chwilą miał wybuch ten nagły atak gniewu.
- Tak jak i rzekomo wy, moim priorytetem jest ochrona cywili. Chyba, że to tylko piękna bajeczka mająca na celu werbunek? Odpowiednik propagandy S.SPEC? - chłopak znowu usiadł. - Decyduj się. Spróbujesz mnie zabić, dogadamy się, czy pójdziesz sobie w cholerę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Czujesz z tego powodu satysfakcję? - Prychnęła jednocześnie śmiejąc się krótko i prześmiewczo. Oparła się tyłem o ścianę i teatralnie podparła podeszwę prawego buta o powierzchnie za sobą podciągając nogę bliżej brzucha. - I do tego mylisz pojęcia. Pieprzysz o dobru dla ludzi, a potem wyjeżdżasz z: "Dlatego postanowiłem się spotkać z wami". - Obróciła głową na prawo i lewo przesadnie podkreślając ten gest. - Jak dla mnie to niezbyt wielu ludzi się tu pojawiło. A dokładniej zero. Dbasz tylko o własny tyłek i zasłaniasz się pięknymi słowami.
Utkwiła w jego twarzy niebieską źrenicę i śledziła każdy ruch jak kamera ustawiona na śledzenie danego punktu. Jednocześnie wybijała nogą opartą o ścianę nieznany rytm wyrażając w ten sposób swoje zniecierpliwienie.
- Bo niby z jakiej racji pomaganie łowcom i DOGS ma pomóc mieszkańcom miasta? No chyba, że przejrzałeś na oczy i wiesz kto tu tak na prawdę walczy o prawdę. Ale wracając do pierwszej myśli... egoistycznie patrzysz tylko na czubek własnej nosa i chcesz przehandlować istotne informacje za własne życie? No proszę, S.SPEC to jednak cwane bestie. - W jakiś sposób go podziwiała. W końcu nie często spotyka się osoby, które zniżają się do takiego poziomu, by ratować się zdradzając własnych panów, którym służyli tak żarliwie. - Po prostu przyznaj się, że się boisz. W końcu ta herbaciarnia... dobrze wiesz, że w tych warunkach Cię nie zaatakuję. To na pewno nie był przypadkowy wybór.
Tchórz, tchórz, tchórz.
Powtarzała to w myślach jak mantrę świdrując mężczyznę przeszywającym spojrzeniem. Jej źrenica zbiegła się niemal do wielkości główki od zapałki. Z każdym słowem tylko się pogrążał.
- "Nienawidzę was" dlatego nam pomożesz. - Odbiła się od miejsca podparcia i zbliżała wolnymi krokami w stronę S.SPECa nie spuszczając go z oczu. -"Jesteście nieludzcy" dlatego zdradzę wam informacje. "Przymknij się i zdecyduj" dlatego mów szybciej, bo boje się o własne życie. - Zatrzymała się jakiś metr od niego trzymając ręce luźno przy ciele. Tylko ten wzrok, był niepokojący. - A może to ty przejrzysz wreszcie na oczy i zobaczysz, że to władza wciska wszystkim ten kit, tą bajeczkę. Widzisz to już? Te kłamstwa nie są warte niczyjego życia. Mojego, twojego, twojej przyjaciółki, łowców, speców, cywili... zabijamy, żeby przetrwać. Po trupach do celu, czyż nie? Wy musicie być czyści, a my i tak nie jesteśmy do końca ludźmi.
Wyszczerzyła zęby w uśmiechu, który nie miał nic wspólnego z radością.
- Chcę. Tych. Informacji.
Niemalże szeptała, ale zacieklej niż gdyby krzyczała.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chłopak pokręcił głową. Przysłali mu wyjątkowo tępą Łowczynię...
- "Z wami". Łowcami. Widzę że standardy rekrutacji mocno opadły w organizacji... Z jakiej racji? Hmmm... Pomyślmy... Szybka kontrofensywa zapobiegnie obsadzeniu szeregu posterunków w Desperacji, co spowoduje mniejszy pobór do wojska, a co za tym idzie mniej ofiar... I...
Wstał, a potem podszedł do niej. Blisko. Żeby spojrzeć jej prosto w oczy. Oko. Nieważne... O dziwo mówił już spokojnie, chociaż jego ton wskazywał na to, że nuży go już ta rozmowa.
- Nie wiesz co planuję potem, więc mnie nie osądzaj z łaski swojej. Nie będę słuchał  oskarżeń o tchórzostwo kogoś, kto nie ma o mnie żadnego pojęcia. A co do herbaciarni... Może i ty byś tak zrobiła, ale nie dlatego się tutaj wybrałem. Dla twojej informacji jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie rzadko zaglądają patrole. A może lepiej by było gdybym wyznaczył spotkanie w centrum, gdzie lada chwila ktoś może nam przerwać? Czy ty w ogóle myślisz? Nie jestem typem który wykorzystuje cywilów jako tarczę.
Jego twarz została obojętna, zarówno na dalsze obelgi, jak i na jej ton. Westchnął ciężko.
- Dla twojej informacji, bo nie zdajesz się być tego świadoma... Dyktator Cronus powiadomił mieszkańców Miasta-3 o sytuacji za murami i istnieniu Wymordowanych. Rozpoczyna się polowanie kotku. Wszystkie siły zostały zmobilizowane, a kwestia Łowców raz na zawsze rozwiązana. Ale to nie wszystko. Armia ruszy też na Desperację, pierwszym celem będzie gang Wymordowanych panujący tam. Niejacy DOGS. I co ty na to? Nadal uważasz że mówię to wszystko tylko by ocalić skórę? Jak dla mnie to mieszkańcy Desperacji nie są tacy źli...no...przynajmniej ci ludzcy. I co teraz z twoją walką o prawdę?
Ash ruszył do wyjścia z pomieszczenia.
- Uznaj te informacje za dowód dobrej woli i przemyśl przez chwilę w spokoju. Będę na zewnątrz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Nawet nie interesuje mnie, co planujesz. - Burknęła lekko poirytowana, chociaż poza podniesionym nerwowo prawym kącikiem ust nic innego na to nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, mówiła spokojniej, łagodniej. - I chcę tych informacji, do cholery. Chyba wyraziłam się dostatecznie jasno. Ale ty chcesz czegoś w zamian, nie?
Powiedział przecież, że chce się ukryć, zniknąć. Ale niby jak to sobie wyobraża? Kami przecież nie schowa takiego bydlaka do kieszeni i nie będzie ukrywać przed wścibskim wzrokiem ludzi. Naraziła by siebie, łowców, innych sojuszników, a co a tym idzie, zrobiła by dokładnie wszystko, by zasłużyć sobie na miano okropnego przywódcy. Jej przewala polegała na tym, że S.SPEC nie miał pojęcia o jej stanowisku, więc pewnie nie będzie wymagał za wiele. Oby.
- O ile tylko ów informacje warte są swojej ceny. - Warknęła przez zaciśnięte zęby odprowadzając wzrokiem mężczyznę do drzwi. No chyba sobie jaja robi, myśląc że ta teraz za nim pobiegnie. Jakby nie patrzeć dowiedziała się już czegoś, co można by było wykorzystać. Pytanie brzmiało teraz, jakie były szczegóły. Ten fakt przykuł jej uwagę na tyle, że zignorowała dalszą część jego wypowiedzi. Jej zdania na temat władzy i tak nie zmieni, więc nie ma sensu wchodzić w szczegóły i niepotrzebnie się wściekać.
Była tu tylko z jednego powodu i nie czuła potrzeby, by mówić ponad to.
- Niby jak wyobrażasz sobie wymianę tych informacji? - Zaśmiała się krótko, ale donośnie. - Chyba, że jesteś w stanie zaufać łowcy bez słowa?
Podniosła jedną brew czekając na jego odpowiedź mając nadzieję, że ten postęp w rozmowie wybije mu z głowy opuszczanie pomieszczenia.
Oparła się o ścianę ponownie widząc, że raczej nie wywrze na nim wrażenia wymachując ukrytą w materiałach kataną ani nawet podnoszeniem głosu. Z resztą nawet nie chciało jej się już krzyczeć. Ostatnio robiła to za często i niepotrzebnie. Dla odmiany westchnęła cicho. Obie ręce powędrowały do paska na którym oparły się by dać odpoczynek wiecznie napiętym mięśniom.
Raczej i tak nie zaatakuje, więc może chwila odpoczynku od ciągłej czujności nic nie zmieni? Przymknęła do połowy zdrowe oko wpatrując się w podłogę. W końcu teraz jest tylko zwykłym trzeciorzędnym łowcą, nie powinna wydawać się za pewna siebie. No tak, w końcu była niską dziewczynką i mężczyzna wcale nie musiał wiedzieć, że za tą maską ukrywa się myśliwy czający się na błędy swojej ofiary.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ash patrzył bez słowa na Yuu dłuższą chwilę. Zarówno jego twarz jak i oczy nie wyrażały niczego. W pewnym momencie westchnął ciężko.
- Skoro w inny sposób cie nie przekonam...
Sięgnął za poły kimona i wyjął stamtąd małą dyskietkę, po czym rzucił ją w stronę Łowczyni.
- Łap. Są tam wszystkie plany Cronusa - strategiczne pozycje, dane na temat ilości żołnierzy i ich wyposażenia, informacje odnośnie ataku na kwaterę DOGS... Wszystko. - powiedział do niej zmęczonym głosem. - Widzę że raczej nie mam co liczyć na twoja pomoc księżniczko...
Posłał jej słaby uśmiech i sięgnął po pistolet na stoliku.
- W takim razie może lepiej uprzedzę wojsko. Zostaw mnie samego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mruknęła pod nosem coś niezrozumiałego, równie dobrze mogło by to być bezsłowne wyrażenie swoich emocji.
- Dziwne, że w ogóle brałeś pod uwagę, że łowca Cię posłucha. - Spojrzała na dysk wyłaniający się spod kimona mężczyzny i chwyciła go jedną ręką w trakcie lotu. - Optymista.
Mimo wszystko przyjrzała się dokładniej nowej zdobyczy. Równie dobrze mogło nie być tam nic, ale co jej szkodzi spróbować? Schowała przedmiot gdzieś do kieszeni w zwojach fioletowego materiału. Najwyraźniej katana nie będzie musiała zostać użyta tego jedynego dnia. Lament milczał schowany w materiale, on też nie odczuwał potrzeby walki. Yuu westchnęła cicho. Miała nawet powiedzieć coś w stylu: "Refleksja po latach życia w kłamstwie?", ale nie zrobiła tego. Kto wie, czyja strona tak na prawdę ma racje, co jest prawdą a co kłamstwem w tym cholernym świecie. Mężczyzna na pewno sam dokładnie wiedział, co czyni i jakimi pobudkami się kieruje. Nie miała zamiaru pchać nosa w nie swoje sprawy, bo jej problemami też nikt się nie interesował. Przywódczyni zdobyła to, czego chciała.
- Masz rację, nie masz co liczyć na pomoc księżniczki z klanu Kami. - W ostatniej chwili zabrała S.SPECowi pistolet sprzed palców. Złapała go pewnie w dłoń i przyjrzała się opalizującej obudowie. Zahaczyła obramowanie spustu o palec wskazujący i obróciła bronią kilkakrotnie.
- Jeden nabój co?
Odłożyła przedmiot na swoje miejsce, na stoliku obok dłoni mężczyzny po czym odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę drzwi. Zatrzymała się jeszcze na sekundę jakby miała zamiar coś powiedzieć, lecz ostatecznie nie zrobiła nic. Machnęła dłonią w powietrzu.
-Na razie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Gdy Yuu podeszła do drzwi nagle w pokoju rozległ się huk wystrzału.

Pocisk minął jej głowę w zbyt dużej odległości by był to przypadek, Ash nie zamierzał zastrzelić jej od tyłu. To było ostrzeżenie. Gdy dziewczyna zaczęła się obracać w jego kierunku był już przy niej.
- Ano jeden panno Kami. - wyszeptał jej do ucha, łapiąc za ręce i blokując je siła. - Jak już mówiłem, nie wszyscy w S.SPEC są źli. Zrób dobry użytek z tych danych.
Ezra spojrzał jej w oko przez krótką chwilę.
- Jeśli nie uda mi się przeżyć...to z przyjemnością przywitam cie w piekle kotku... - powiedział z bezczelnym uśmiechem i pocałował ją. Tak najzwyczajniej w świecie, nie zważając na jej protesty.
- Walić ten cały rząd. - mruknął pod nosem i odsunął się od niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jej dłoń zatrzymała się w momencie sięgania po klamkę. Huk unieruchomił ją w tej pozycji i nie wykonała nawet przygotowań do uniku. Pocisk i tak jej nie trafi, tak? Kątem oka dostrzegła jak opalizująca powierzchnia wbija się w ścianę niedaleko jej głowy i znika w rozprysku małych elementów powierzchni, w którą trafiła. Jeden nabój, zabawne. Była pewna, że mężczyzna wie co z tym zrobić.
Odwróciła się raptownie chcąc w jakiś sposób zareagować, gestem lub słowami, lecz nie zdążyła.
He?
Tyle, że Yuu za bardzo nie protestowała. Może po tym wszystkim łatwiej jej będzie dokonać tego, po co tu przyszła. Twoja zapłata za dane, pomyślała i poczekała aż uścisk na jej dłoni zwolni się na tyle, by mogła ją oswobodzić. Dłoń powędrowała od razu tam, gdzie powinna spocząć już dawno, za jej plecy i jednym wprawnym ruchem uwolnić ze zwojów materiału broń.
Katano, mój drogi Lamencie.
Ostrze wyślizgnęło się z pochwy i śmignęło w powietrzu wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. Zimny metal wbił się pod kątem w ciało żołnierza, gdzieś na środku, omijając mostek i najprawdopodobniej przebijając któreś z płuc, a także serce. Dopiero wtedy Yuu się odsunęła, ciągnąć za sobą broń, której rękojeść spoczywała w jej dłoni. Lament Czerwieni drgał delikatnie w jej objęciu pokryty szkarłatem, jednak szybko został uciszony. Dzisiaj też nie pozwolono mu śpiewać i sprawiać ból. Pod tym względem się nad nim zlitowała. Gdyby uruchomiła specjalną właściwość swojej broni pewnie wykrwawił by się na śmierć, zanim ktokolwiek by tu przybył. Cóż, strzał i tak mógł przywołać ciekawskich. Zanim ktokolwiek się zjawił, Kami odwróciła się na pięcie.
- Yuu Kami, tak nazywa się ta, która Cię pokonała.
I odeszła.

z/t
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach