Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

HERBACIARNIA I HOTEL PRZY UTSUKUSHI TSUKI
Herbaciarnia i hotel przy utsukushī tsuki   KOLOROWY OBRAZEK
Jest to dość duży tradycyjny parterowy japoński pawilon. W środku znajduje się hotel i restauracja obsługiwana w tradycyjnym japońskim stylu przez piękne kobiety umalowane na modłę japońska i w tradycyjnych kimonach. Na próżno jest je zagadywać, nie odzywają się, nawet nie słychać ich kroków. W tle zazwyczaj gra któraś z dziewczyn tradycyjne melodie delikatnie rozchodzące się po restauracji i przy brzegu jeziora. Restauracja również ma na nie widok, więc na miejscu na tarasie można podziwiać piękno natury. Z tarasu można korzystać także zimą dzięki zakładaniu szyb i podgrzewaniu drewna, oraz mat w środku restauracji. Zarówno w restauracji, jak i w hotelu można liczyć na pełną dyskrecję obsługi i za drobną opłatą nawet stolik w małym, osobnym pokoju i piękne towarzystwo dziewczyn identycznych jak gejsz z przed wielu wieków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dziewczyna stanęła przed drzwiami do kawiarni, zanim jednak zdążyła dotknąć drewnianych przesuwanych drzwi, same się otworzyły. Po drugiej stronie klęczała dziewczyna o japońskiej urodzie i tradycyjnym surowym kimonie. Witano tak każdego gościa otwierając mu, zanim on sam to zrobił. Dziewczyna z pochyloną głową skłoniła się i powiedziała w tradycyjnym japońskim dialekcie "witam". Smoczyca nie zwracając na nią uwagi poszła dalej skręciła i szła długo korytarzami. Szła pewnie, zatrzymała się dopiero kiedy stanęła przed nią piękna gejsza.
-Witaj siostro, możemy mieć gościa.
Dziewczyna odsunęła się tyłem lekko pochylona, po chwili przed Leilą otworzyły się drzwi do pięknej komnaty. Ściany wymalowane na złoto z pięknymi tradycyjnymi rysunkami, po środku pokoju na środku był niski, tradycyjny stolik z sosny malowany na czarno z złotymi ornamentami na nogach. Po dwóch stronach stołu leżały miejsca do siedzenia. Ledwo kobieta przekroczyła próg, a już pojawiła się młoda dziewczyna z delikatnie zdobionym bawełnianym kimono. Na klęczkach ze spuszczoną głową czekała z kimonem w rękach.
Po chwili pomogła się kobiecie ubrać w piękne jedwabne, fioletowe kimono z zielono-złotym padem obi i czerwonymi ozdobami. Zabrała jej poplamione ubrania i przyniosła jej miskę z ciepłą wodą i ręcznik. Leila obmyła twarz z krwi i poszła do stolika z którego zabrała zapałki i długą drewnianą lufkę ozdabianą srebrem. Odpaliła tytoń w niej i zaciągnęła się głęboko po czym usiadła pod ścianą. Widząc jak dziewczyna wraca by zabrać miskę odezwała się do niej.
-Przynieś sake.
Czekała, zaś spokojnie czekała na to co ma się zdarzyć.

>korytarz<
>pokój<
>kimono<
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Razy dwa, Cheri.
Tak, zdecydowanie czegoś takiego trudno się było spodziewać. Głos pojawił dosłownie znikąd, tak samo jak i poczucie, że oprócz tych dwóch pań, ktoś tu jeszcze jest. I faktycznie był. Kawałek dalej, siedzący pod ścianą, ale był. Zjawił się z nicości, w sensie dosłownym, jak i przenośnym. Z dłońmi podłożonymi pod głowę, a kapeluszem zsuniętym nieznacznie tak, by przysłonić oczy, osobnik o silnie zielonych włosach, które oczy chwilowo były skryte za przysłoną powiek. Jak się tu zjawił? Ciężko powiedzieć. "Poof" starczy? Bo tak to można w sumie określić. Poof i jest.
A prawda jest taka, że znikając od swojego "braciszka" zjawił się tutaj, poprzez to jedno życzenie, z którego skorzystał. Nie lubił się transportować w taki sposób, bo... Nigdy nie wiedział, gdzie go to wywali. W tym wypadku jednak, było idealnie. Nie dość że nie na mrozie i lejącym deszczu, to jeszcze zamówienia o alkohol były! Jak tu się nie cieszyć, hm? Kąciki ust Hexa powędrowały delikatnie ku górze, gdy ten, zupełnie ignorując obecność innych osób wokół niego, poprostu siedział... Ze skrzyżowanymi nogami, plecami opartymi o ścianę, i twarzą przysłoniętą kapeluszem.
Koniec końców jednak, postanowił sprawdzić, gdzie jest. Zdjął na moment kapelusz z twarzy i powoli przesunął wzrokiem złotych tęczówek po pomieszczeniu. Od jednej ściany do drugiej, przez sufit i podłogę. Na moment zatrzymał spojrzenie na Leili, jakby mając na myśli "eee, ale czemu tu ktoś jest?" Po sekundzie myślenia jednak, przystawił kapelusz do piersi i skłonił głowę w geście powitania, by następnie znów wrócić do poprzedniej postawy, wkładając kapelusz ponownie na twarz i zupełnie ignorując całe otoczenie wokół. Tak... Prawdziwie odpowiedzialna istota, prawda?
Jak tu nie kochać takiego typa, hm? No nie da się poprostu. Bał się ataku? Nie. Był gotów do obrony? Phiew, też nie. Szczerze powiedziawszy, to przez to że chłopak wcześniej usnął mu pod koszulą... Moment.
Uchylił delikatnie kapelusz, by zerknąć na swoje ubranie. Ach, tak. Rozwiązany krawat, niemal całkowicie rozpięta koszula. Wzruszył barkami z nieznacznym uśmiechem na ten widok, po czym kapelusz znów powędrował na twarz, kompletnie blokując jakąkolwiek formę widoczności otoczenia. Yey... Chyba się prześpi.
Albo nie, nie wypada, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słyszą czyiś głos nie spokojnie nie ruszając się z miejsca podniosła wzrok na niego. Jej wargi wykrzywiły się w delikatny pół uśmiech.
-Mamy gościa, wiesz co robić.
Powiedziała spokojnie po czym jej oczy zabłysły szkarłatem. Przez tą chwilę korzystając z wyostrzonych zmysłów mogła go poznać. Nie było wątpliwości do tego czym był. Dużo wieków minęło zanim ostatnio spotkała kogoś takiego. Podniosła się a jej oczy przybrały zaś swą normalną kruczą barwę. Jej luźne kimono przy ruchach odsłoniło długie nogi. Spokojnie podeszła wolnym i kobiecym krokiem do wejścia gdzie właśnie jak na zawołanie weszła dziewczyna w skromnym kimonie. Wzięła od niej 4 butelki sake i dwa specjalne kieliszki. Spokojnym krokiem podeszła pod ścianę gdzie siedział zielonowłosy. Zachowywała się jakby jego pojawienie wcale ją nie zdziwiło, wręcz jakby na niego czekała. Usiadła po jego lewej stronie i postawiła z drugiej butelki. Spokojnym ruchem podała mu kieliszek i otworzyła butelkę po chwili napełniła dwa kieliszki stawiając butelkę między nimi.
-Trafiłeś przypadkiem? Jak cię wołają?
Zapytała spokojnym i dziwnie obojętnym tonem by po chwili wypić swoją porcję sake i z zachwyconym uśmiechem pokiwać z aprobatą głową. Faktycznie była to jedna z najlepszych sake jakie piła od wieków i jej smak nigdy się nie zmienił. Cudowne, po prostu cudowne.
Jak chodzi o drzemkę to chyba mu się nie uda. W końcu nigdy nie wiadomo, co może zrobić obca kobieta, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przecinki i pisanieeee! Nie kapuje pierwszego zdania!

- Zapewne przyprowadź jakieś klasyczne narzędzie tortur pokroju koła do łamania.
Wymamrotał z nieznacznie dowcipnym uśmiechem, wciąż sprawiając wrażenie, jakby nic z tego co się dzieje wokół go zbytnio nie obchodziło. Fakt bycia tu dwóch kobiet, które mogłyby go zapewne bez problemu zabić za samo wtargnięcie. No dobra, może nie "bez problemu", ale z pewnością mogłyby go zaatakować już teraz.
W pewnej dozie ciekawym faktem było to, iż osobniczki nie wydawały się zaskoczone nagłym pojawieniem się z powietrza osoby Dżina. To daje do myślenia, iż chociaż jedna z nich była już świadkiem czegoś takiego, lub obie... Lub jedna z nich, a ta druga ślepo jej wierzy. Ciężko stwierdzić, tyle niewiadomych.
Jego uszy pochwyciły stukot stóp o podłoże, nie zmieniło to jednak w żadnej mierze jego postawy, która teraz wyglądała zapewne ciekawie. Podciągnął lewe kolano do siebie, kładąc na nim ramię w punkcie boku łokcia, kapelusz zaś przysłaniał mu twarz z przodu, profil zdobił z lekka szemrany uśmieszek typowego szelmy i oszusta. Tak, zdecydowanie wyglądał ciekawie, dorzucając rozwiązany krawat i nieco wymemłaną, rozpiętą prawie całkowicie koszulę. Prawie jak jakiś striptizer czy coś, khu.
Swobodne zachowanie kobiety zaczęło go co raz mocniej intrygować, nie zmieniał jednak swojej roli chochlika, który wie wiele, zjawił się znikąd i robi, co chce. To jest rola, którą gra w tej chwili, i mimo iż jego aktorska linia nie ogranicza go tylko do niej, to właśnie tą preferuje najbardziej. Przyległa już do niego, więc po co ją zmieniać nagle?
Lecz jeśli znajdzie się powód, znajdzie się też i rola, dla której chętnie się zmieni. Jaki jednak to powód może być?
Gdy więc kobieta spoczęła po jego lewej stronie, łokieć oparł się o kolano, zaś dłoń zacisnęła się w pięść, podpierając skryty w kapeluszu podbródek. Myślał? Nie, raczej nie. Uchylił lekko nakrycie głowy w bok, a wolną dłonią przyjął kieliszek, który po chwili został napełniony sake. W lekkim zastanowieniu przyjrzał się lewym, złocistym okiem temu kieliszkowi i jej zawartości po czym ją wypił z nieustającym uśmiechem. Mmm... Zamruczał z delikatną aprobatą.
- Muszę przyznać że to jedna z lepszych jaką piłem.
W jego głosie pobrzmiewała aprobata, a jego dłoń odłożyła kieliszek na podłoże, podnosząc nakrycie głowy tak, by faktycznie było na głowie, a nie na twarzy. Obrócił głowę ku niej, podpierając prawą kość szczęki pięścią, jakby teraz dopiero zastanawiając się nad odopowiedzią. Przypadkiem?
- Powiedzmy że i owszem, to był przypadek. Jak wołają? - Wzruszył barkami z uśmiechem. - Nazwij mnie jak zechcesz. Imiona nie grają dla mnie roli, a swojego własnego się wyzbyłem. Jestem czym jestem, tak jak i ty. Nie zapamiętuje imion, zapamiętuje osoby. A ty? Zapamiętujesz życie, czy słowa, jakie pod życie podpisujesz?
Tak, postawa filozoficzna się załączyła. Hex, zauważyłeś iż jesteś BARDZO niekulturalny? Nie dość że "wbiłeś" komuś do mieszkania, zamówiłeś sake, jesteś w 1/4 negliżu, to jeszcze zaczynasz dysputy filozoficzne.
No tak... Cały Hex. Tylko on.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

/też go nie kapuję, wybacz tak się pisze kiedy jest się od 4 dni na energetykach.


Narzędzie do tortur? Hmmm...mogło by być to ciekawe, jednak Leila nie jest tu od torturowania różnych stworzeń. Hotel ten jest miejscem zabaw i przyjemnych rozmów w miłym towarzystwie dziewcząt, które spełniają wszelkie pragnienia klientów. Co prawda Leila już do nich nie należy, ale kiedyś była jak one. Wymalowana, czekająca na najmniejszy ruch klienta i gotowa odgadywać wszystkie jego potrzeby.
Teraz również obserwowała dyskretnie każdy ruch zielonowłosego paląc spokojnie swoją fajkę. Kiedy wypił zawartość kieliszka wzięła butelkę z ziemi by dolać zarówno jemu jak i sobie.
-Masz rację jedna z najlepszych z dawnej Japonii.
Powiedziała spokojnie, lekko obojętnym tonem wyjmując lufkę z ust. Zadała kolejne pytanie i wypiła kolejną porcję sake. Czekając na odpowiedź spokojnie dopaliła fajkę i odłożyła lufkę koło pełnych butelek sake.
Słuchała go uważnie i myśląc nad odpowiedzią popatrzyła w sufit. Zawsze miała pamięć do ludzi, ich twarzy czy nazwisk. Jednak to głównie dzięki pracy, nie obchodziło ją w większości kto, jaki jest. Najczęściej łatwo jej było rozpracować ludzki charakter. Jednak w końcu, po paru minutach wpadła jej do głowy odpowiedź. W końcu przypomniało jej się dawne spotkanie z innym dżinem. Spotkanie podczas, którego wiele się nauczyła jako młody smok.
-Zapamiętujesz osoby tak? Ciekawe.-zrobiła troszkę dłuższą pauzę by się zastanowić.-Tak, może i imiona nie są ważne, jednak jak zawołasz znaną ci istotę w tłumie? Jak będziesz szeptać do ucha? Jak będziesz bluzgać? Znanie czyjegoś imienia to sposób na podstawowe poznanie go. Imię, nawet nieprawdziwe identyfikuje i wyróżnia nas w pewnym sensie z tłumu. Dzięki niemu stajemy się jednostką, a nie tłem.
Kobieta mówiła spokojnie patrząc się na sufit, z delikatnym, rozmarzonym uśmiechem na ustach.
Tak, ona nauczyła się wtedy wiele. Zrozumiała co to ŻYĆ, a nie tylko BYĆ. Pomimo lat, kiedy twarz i nazwisko były dla niej tylko sposobem rozpoznania ofiary wiedziała, że to również sposób na identyfikację kogoś, na udowodnienie jego bytu. Nie znalazła nigdy osoby bez danych. Bez tych kilku literek, które trzymają jego istnienie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Spodziewał się że jego słowa a propo narzędzia tortur zostaną zignorowane, zaszufladkowane pod czymś na styl "bełkot idioty" i zapomniane. I nie inaczej się stało, może jedynie to szufladkowanie było troszkę inne. Tak czy tak, został zignorowany, a więc i dobrze mu z tym. Nie czuje potrzeby przejmowania się opiniami innych, sam zresztą własne opinie ustala jak płynąca woda. Co moment się zmieniają, mętnieją i oczyszczają z każdą sekundą. Po co tkwić w marazmie i stoicyźmie?
Może nie zauważał obserwacji, może nie zdawał sobie z tego sprawy... Może zwyczajnie to ignorował, jednak jego uwaga w żadnym wypadku nie była zajmowana faktem bycia obserwowanym. Nie przejmował się tym, nie krył, nie eksponował. Chociaż, wróć. Może lekko eksponował się, przez fakt nie poprawiania własnego stroju. Fakt, patrząc tak, to i może.
- Dawnej Japonii? Co rozumiesz przez to?
Nie to żeby poczuł się szczególnie zainteresowany, co lekko ukazało się w jego tonie, lecz, między tym znudzeniem, błyskała delikatna nuta ciekawości. Jego ciekawość zawsze potrafi go wepchnąć w różny bałągan... Bez względu na to, czy dowie się czegoś, co mu się przyda czy nie.
Ujął napełniony ponownie kieliszek między kciuk a palec wskazujący, lekko poruszając kieliszkiem, wymuszając na substancji w nim znajdującej się nieznaczne kołysanie i tworzenie malutkich fal. Nie skupiał na tym wzroku gdy mówił wcześniej, dopiero gdy skończył swoją przemowę to jego oczęta na to powędrowały.
- A dlaczego nie? - Upił niewielki łyk alkoholu, oblizując po tym nieznacznie wargi. - Przypisujemy osobę do jej imienia, pamiętamy ją z tym imieniem. Każdą cechę jej charakteru i wyglądu. Patrzymy przez pryzmat tego imienia. Jeśli je usuniemy, zyskamy czysty, niezakrzywiony przez żadne formy miraży obraz danej osoby.
Tak, nie dawał jej spokoju w kwestii zastanawiania się, mówił to w momencie jej pauzy. Koniec końców jednak, skończył mówić, a jego uśmiech nie malał ani na moment, gdy upił kolejny łyk, opróżniając też i tym sposobem kieliszek. To, czy jego łyki były spore, czy kieliszki małe, to już inna kwestia.
Zdawał się być niezainteresowany tym, co mówi kobieta, jednak jego ucho wychwytywało dokładnie dźwięki, jakie wydawała smocza panienka. Słowa, słowa. Zaiste.
- Jednostką, ograniczoną więzami swojego imienia. Jak zawołam? Jak mi będzie odpowiadac. Jak szepnę? Jak zechcę. Jak zbluzgam? Jak tylko zapragnę. Nie ograniczę się, gdyż nie widzę sensu w ograniczeniach tego świata. Może i bez własnego imienia nie jestem indywidualną jednostką... Lecz jestem nią zarazem. Dla każdego jestem inny, dla każdego mam inną rolę, dla każdego jestem czymś innym. Dla każdego własny, a zarazem dla każdego poza zasięgiem pochwycenia. Kim chcesz bym był dla ciebie, Panienko?
Oparł głowę o ścianę, przekręcając ją lekko ku czarnowłosej panience, z przyjemnym, subtelnym uśmiechem oczekując odpowiedzi. Nie naglił wzrokiem czy gestami, czekał. I czekać może tyle, ile czasu to zajmie. Ma czas...
Bo czas go również nie ograniczy...
Nagle powagę sytuacji szlag trafił, gdy Dżin postanowił roześmiać się dosyć głośno i wesoło, osuwając się do pozycji pół-leżącej pod ścianą, odkładając kieliszek i podkładając obie dłonie z powrotem za głowę, z szerokim uśmiechem rozglądając się raz jeszcze po pomieszczeniu.
- Będziesz miła Panienko, by wyjawić mi gdzie ja się w sumie pojawiłem?
Tak... Zaiste niesamowity refleks, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słysząc jego pytanie uśmiechnęła się delikatnie i tajemniczo. Cóż ona mogła pojmować mówiąc o dawnej Japonii? Chyba tylko tą, do której kiedyś należała. Do małych dziewczynek z nadzieją, że zostaną gejszami. Do młodych maiko pragnących miłości. Do pięknych starych pawilonów, występów i twarzy malowanych na biało. Tak, dla niej to była dawna Japonia.
-Do tej, gdzie podobne pawilony były codziennością.
Powiedziała z lekkim rozbawieniem rozglądając się po pokoju. Dalej mówiła i słuchała każdego jego słowa. Interesujące, naprawdę było to interesujące. Zazwyczaj ludzie byli przywiązani do swojego imienia. Bez nazwy czuli się nadzy, jakby ograbieni z czegoś. To ono łączy ich z przeszłością, z wspomnieniami, rodziną. To ono nadane nam działa w magiczny sposób na nasz charakter. Sami reagujemy na nie odruchowo, to ono jest wizytówką człowieka. A oto przed nią siedzi mężczyzna, który nie ma żadnego imiennika, nawet przezwiska. Takich istot jest mało, a może to tylko ona nie potrafi więcej takich znaleźć. Słysząc pytanie dżina tylko nalała im sake do kieliszków i odezwała się, za nim zadał kolejne pytanie.
-Zabawne, to ja zazwyczaj zadaję to pytanie.
Podniosła kieliszek i z uśmiechem wypiła jego zawartość stawiając z powrotem na matach. Po chwili słysząc jego pytanie uśmiechnęła się i odpowiedziała bez zbędnego układania wypowiedzi w głowie.
-Znajdujesz się mój panie w Dolinie 5 Jezior, a dokładniej w hotelu i domu przyjemności zwanym Herbaciarnią przy jednym z jezior.
Po tych słowach wstała i spokojnym jakby leniwym krokiem przeszła przez pokój po popielniczkę i wracając postawiła ją koło butelek i fajki. Wydmuchała z niej resztki poprzedniego papierosa i wrzuciła je do popielniczki. Spokojnymi ruchami wprawionymi w właśnie wykonywaną czynność skręciła papierosa. Włożyła jeden z jego końców do lufki i odłożyła ją na chwilę na bok. Cóż za przyzwyczajenie i chęć by mieć zawsze papierosa w zapasie jeśli zachce się palić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Więc trochę czasu już minęło od tamtych chwil... Dobrze że istnieją osoby, które jeszcze pamiętają o takowych chwilach i nie zniknął one w pomroku dziejów.
Tak, z lekka rozmarzony, może odrobinę zamyślony ton, gdy te słowa wypływały mu z ust z przyjemnym, w pewnej dozie kojącym tonem. Jakby... Sam to wspominał? Ciężko to powiedzieć, bo i kwestia tego, czy był na ziemi w tych czasach też ma swoje. Może podglądał, może podróżował z kimś do pomocy jak to na sługę bywało, może to, może tamto... Ciężko powiedzieć. Sporo rzeczy ciężko o nim powiedzieć, ta jedna nie jest w tym wypadku różnicą.
Nie miał do czego wracać, więc nie potrzebował więzów, łączących go z tym, czym był. Do czego miał wrócić? Do sypiącego się porządku aniołów, którzy jak spanikowane panienki próbują uratować to, co zostało z tego świata po tym, jak Najwyższy postanowił pójść na emeryturę? Nie to żeby podsłuchiwał, nie to żeby był zły... Ale naprawdę, ciężko nie było zrozumieć, co tu się dzieje. No i plotka tak czy tak poszła, to swoją drogą, ale jak wiemy, są ludzie i są mohery, które wierzą wieczyście w moc najwyższą, i że ta NIGDY nie odejdzie...
Tiaaaaa. Tym niemniej, on nie tyle co nie ma imienia czy przezwiska, co do żadnego się nie przywiązuje. Nawet do swojego, zwyczajowego "Hex" które miota tym, jacy nie mają w tej kwestii wyobraźni nie jest dla niego wymogiem. Dla nich będzie Hexem, dla innych może Rafaelem, Agitem, Samuelem, Abdulem? Wszystko zależy od tego, jak dana osoba zechce go określić, a tym dla niej będzie.
Przyjął oczywiście kieliszek z alkoholem, a kolejny łyk sprawił, iż poczuł delikatne, acz przyjemne ciepło, rozlewające się po jego ciele w związku z wypijanymi uncjami napoju. Może i nie wypił jeszcze wiele, ale już czuł większe ciepło niż z początku.
- Warto czasem postawić się w roli przeciwnej strony, nie sądzisz?
Dopił zawartość kieliszka po tych słowach, po czym odstawił go na maty ponownie, by zerknąć na moment ku swojemu ubraniu... I z jednomyślnym pomysłem (cóż za konstrukcja zdania, brawo dla mnie) rozpiął koszulę i kamizelkę do końca, po czym zdjął je z siebie, razem z płaszczem i krawatem, zostając bez żadnego okrycia na klatce piersiowej. Czemu? Bo może. Nie może? No to bo chce. Zabronisz mu? Oczywiście że nie zwróci uwagi. Ciuchy zostały za nim, jedynie kapelusz pozostawił na swoim miejscu, no i spodnie oraz buty. Tak, teraz było znacznie milej, no i widać było fakt iż posiada przy sobie broń, za plecami, na pasie, jego sztylecik na łańcuchu. Ale co tam, używać go nie będzie musiał, prawda?
Dowiedziawszy się gdzie jest, spojrzał po sobie i pokręcił głową ze szczerze radosnym uśmiechem, mrużąc złotawe oczka.
- Muszę przyznać że mój ubiór już pasuje idealnie do tego miejsca, tylko jeszcze tu nie pracuje. Swoją drogą, prowadzicie rekrutację?
Jego pytanie wbrew pozorom było całkiem serio. Nie... Tak, nie, wróć. Poprostu pomysł Vodki o tym by zaczął pracować jako prostytutka dziwnie mu się zagnieździł w głowie i nawet by chciał spróbować swoich sił w tym, znaczy... Póki go jeszcze kaprys trzyma, o.

Wybacz za spóźnienie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

/Będzie mało ambitnie ale na dzisiaj mam za dużo pracy a nie wiem jak w tygodniu będę mogła pisać bo dostępu do internetu nie mam.

Dziewczyna słuchała go spokojnie. Czyżby wspominał stare dzieje? Może tak, może nie. Któż to może wiedzieć? Nikt. No właśnie, nawet ona nie mogła tego ustalić. Jednak wiedziała wiele innych rzeczy, może on też o nich wiedział, a może nie.
-Niektóre osoby nigdy stąd nie znikną.
Czyżby powiedziała to z pewną dozą obrzydzenia? A może nie? Nie wiadomo, dziewczyna jednak słuchając go dalej i mówiąc w pewnym momencie odłożyła kieliszek i podniosła z ziemi drugą, pełną butelkę by ją otworzyć i wziąć dość dużego łyka. Słysząc, że mówi o pracy w pawilonie uśmiechnęła się lekko ironicznie. Chwilę później wykonując jeden ruch usiadła mu na nogach. Podkasane kimono ledwo zasłaniało jej bieliznę a dziewczyna patrząc na niego krytycznie wypiła kolejną porcję alkoholu z butelki.
-Chcesz tu pracować? Nie należysz do tego świata, tutaj dziewczęta spełniają życzenia naszych klientów, uczą się tego od małego dziecka. To wychowanie nie zmieniło się od dziesiątek tysięcy lat. To nie są kurtyzany, nie wszystkie. To są gejsze, kobiety z dawnego, zapomnianego świata. Dusze, które nie istnieją w świecie realnym. Jeśli chcesz zasmakować tego świata musisz się mu oddać i dostosować do moich zasad.
Zrobiła krótką przerwę i ze stoickim spokojem przejechała ręką po jego torsie, ramionach, szyi i ruchem ręki zdjęła kapelusz by się mu przyjrzeć. Spokojnie pociągnęła jeszcze jeden łyk z butelki i wstała spokojnym, leniwym krokiem wróciła na swoje miejsce tym razem nie siadając pod ścianą lecz na przeciw mężczyzny i odpalając swoją fajkę.
-Nie nadajesz się do tego świata.
Jej odpowiedź była chyba dość wyczerpująca. Bezpośredni, zimny ton wyrachowanej przez lata w ocenianiu ludzi. Surowy, wyprany z emocji i obojętny na uczucia innych głos starej kurtyzany przeliczającej wraz z oceną wartość ludzkiego ciała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przeżyjemy, spokojnie.

- Dla przykładu?
Dopytał, podchwytując temat osób, które stąd nie znikną. Zaciekawiło go, co panienka mogła mieć przez to na myśli. Jacyś znajomi którzy się jej naprzykrzają? Anioły? A może chodzi o charakter istot? Tyle pytań, ale jedno z nich ładnie spięło to w krótką i przyjemną ramę. Dla przykładu... Kto?
Hm, w sumie mógł się spodziewać tego typu reakcji na jego słowa o pracowaniu tutaj. Nie spiął się w żaden sposób, z zupełnym rozluźnieniem wpatrując w twarz kobiety. Jej krytyczny wzrok spotkał się z zupełnie pewnym siebie i wyluzowanym wzrokiem złotookiego Dżina. Nie, nie chodziło o to że był pewien tego iż dostanie tu robotę. Raczej pewien tego, że bez względu na wynik to nic nie zmieni i dalej będzie taki sam. Skrzywił się jednak lekko, gdy usłyszał o zasadach. Zasady... Po co to komu?
- Zasady. Nie mam zasad, ani się do żadnych nie dostosuje.
Uniósł kąciki ust ku górze w formie zadziornego uśmiechu. Nie, nie zamierzał się podporządkować ŻADNEMU prawu. Żadnemu. Ze spokojem przyjął poczucie ciepłej dłoni sunącej po jego ciele. Musiał przyznać, że było to całkiem przyjemnym doznaniem, szkoda że tak krótkim, bo gejsza szybko zeszła z niego. Jej kolejne słowa sprawiły iż miał ochotę odegrać scenkę jak to jego wszystkie nadzieje i marzenia pękają... Ale nie chciało mu się. Miast tego, podsunął się nieco wyżej na ścianie.
- Nie powiem że spodziewałem się zgody, ale to i tak nic nie zmieni... Nie stwierdziłaś też nic specjalnego. Nie nadaje się do żadnego świata, a zarazem w każdym znajdę jakieś miejsce. Cały ja.
Splótł nogi ze sobą, poprawiając nieco swoją siedzącą postawę, bez jakichś większych emocji prócz nieznacznego uśmiechu wpatrując się w kobietę naprzeciwko. W sumie... Potarł dłonią brodę w zamyśleniu.
- Hm... Wtargnąłem tutaj bez pozwolenia czy jakiejś formy płacenia. Nie wyrzucisz mnie? Wydaje mi się że to jest zgodnie z zasadami tego miejsca, tym bardziej wtargnięcie bez pozwolenia do prywatnych pomieszczeń, prawda? A jak widzę, trzymasz się zasad.
Ciekawiła go reakcja. Jeśli kobieta faktycznie trzyma się swoich zasad, to zaraz go wyrzuci, ewentualnie rozpocznie atak na niego, a wtedy może być nieco kiepsko... Ale gdyby chciała to zrobić, to już by zadziałała dawno. Więc... Czemu tego nie robi?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach