Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 12.05.15 23:10  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Z jednej strony oprogramowanie jest na tyle skomplikowane, że może posiadać wbudowaną sztuczną wolną wole. Czy jakoś tym podobnie, no ale skoro jest w stanie przetwarzać co chwila dane. No w sumie nie ma co się przejmować tym tematem, bo i tak nie potrafi.
Co do następnego pytania Jack'a, było ono dość typowe dla Max'a. Wręcz takie normalne, tak więc postanowił odpowiedzieć.
- Hmm nie odczuwamy nic, możemy udawać że coś odczuwamy. Wszystko jest zaprogramowane. No ale tak naprawdę jesteśmy bezdusznymi maszynami.. Nie jestem w stanie współczuć, kochać czy też cokolwiek innego można tam robić. W sumie chciałbym poznać te uczucia, ale to jest niemożliwe.
Uśmiechając się w stronę mężczyzny, królik po chwili zastanowił się nad wszystkim. - W sumie to musi być straszne uczucie, gdy np ktoś kogo znam umrze. Ja nawet tym się nie przejmę, aww trochę to upierdliwe.
No i jest upierdliwe, spędź z kimś np 20 lat. Uznawaj go za przyjaciela i inne duperele, aż naglę ten ktoś umiera. A ty..... Możesz jedynie spojrzeć na jego zwłoki i pójść dalej, od tak sobie. Jakby nigdy nic się nie stało.
- Ciekawe czy istnieje taki artefakt, co by mógł mi dać uczucia. Byłoby fajnie!! Kyurde!!
No można powiedzieć że napalił się, tylko bardziej w normalny sposób.
-------
Po chwili królik wstał i pokicał w swoją stronę, widać człowiek zasnął a nie chciał go budzić.

[z/t nie ma cię tyle czasu ;/]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 12:04  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Ostatnio znowu czuła jakąś pustkę.
Przeczytała już chyba wszystkie księgi z biblioteki na temat religii, którą tak mocno się interesuje, ale nadal nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Szkoda, że nie mogła zapytać kogokolwiek o Boga, wiarę czy inne sprawy tego typu – znalezienie kogoś, kto interesował się tym tak samo jak ona w Mieście-3 było cholernie trudne. Dosyć przykra sprawa, ale nie miała możliwości zmiany tego. Jeszcze na pocieszenie Władza zdecydowała się wpuścić do miasta tych cholernych ludzi z KNW, to już w ogóle masakra na całego. Teraz już w ogóle ludzie będą kręcić głowami na myśl o prawdziwym Bogu, idąc słuchać tych bzdur na temat Ao. A ona nie będzie miała z kim rozmawiać o chrześcijaństwie.
Gdyby naprawdę chciała się czegoś dowiedzieć, to musiałaby znaleźć jakiegoś anioła.
Nie żeby jej to przeszkadzało, w końcu chciała kiedyś ujrzeć jakiegoś człowieka ze skrzydłami i przyjemnym, uspokajającym głosem. Takie małe marzenie, które się nie spieszyło na spełnienie. A może jednak? Świat jest jednak nieco większy, niż by się wydawał w pewnych momentach. Z pewnością zrobił się większy, jak reszta społeczeństwa usłyszała informacje na temat Desperacji.
Sporo się działo. Ale sytuacja się na chwilę uspokoiła.
Dziewczyna szła powoli, podziwiając widoki. Wschodnia część miasta miała to do siebie, że była urocza i jeszcze bardziej niemiastowa od reszty. Zachodnia była nadal wsią. Tutaj czujesz, że jesteś na świeżym powietrzu i możesz nawet wspiąć się na górę, aby podziwiać miasto z jakiejś odległości i wysokości. Kamińska jednak wolała ominąć ją szerokim łukiem i udać się do strumyczka nieopodal. Było dosyć chłodno, jednak wzięła ze sobą ciepłe ubrania, więc mogła spokojnie wytrzymać. Po dojściu przysiadła przy jednym z drzew, założyła słuchawki i puściła jakąś relaksacyjną muzykę, a następnie złapała za szkicownik i ołówek. Posiedzi chwilę, porozmyśla, porysuje, czego chcieć więcej?
Zaraz zaczęła szkicować coś, co miało przypominać anioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 12:32  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Standardowy, ale jakże przepiękny dzień Rosy... Od samego świtu oddawała się rozmowie z Panem, opowiadając jej o tym jak spędziła te parę godzin od ich ostatniej rozmowy i o tym, czy i kogo w tym czasie poznała. Ostatnimi czasy jednak nie mogła Mu się pochwalić zbyt licznymi znajomościami. Wszyscy stronili od Jego obecności w sercu, a to oznaczało, że nie jeden przy Rosie stawał się nawet agresywny. Pozostawiało to w jej sercu niesamowity ból, czuła niespełnienie i miała wrażenie, że zawodzi swojego Ojca. Miała przecież nawracać zagubione owieczki, miała oczyszczać ich serca i szerzyć Jego miłość i prawdy. Tyle, że... nie było komu. Robiła co mogła, większość dni spędzała chociażby stojąc na ulicy i szukając tych jednych, wybranych uszu, które poświęca chwilę i nie zaczną na nią bluzgać, gdy rozpocznie rozmowę. Czasami padała na kolana i wypłakując gorzkie łzy błagała Go o to, by dał jej jeszcze trochę siły, by ją wsparł w tym co robiła. Niewielu zostało aniołów takich jak ona... tak wiele z jej braci i sióstr zatracili swoją własną wiarę więc w jaki sposób mieli ją szerzyć wśród innych? Ogarniała ją samotność i bardzo często nie umiała z nią sobie poradzić, aczkolwiek wiedziała, że musi w tym trwać. Takie było jej zadanie. I chociażby została ostatnim wysłannikiem Pana na tej planecie, zrobi wszystko by choć jedno serce na nowo przepełniła miłość pańska.
W dni takie jak to, czyli wtedy kiedy musiała się wyciszyć, zjednoczyć z tym, co stworzył Ojciec, szukała miejsc, które zostały tak czyste i nienaruszone, jak wtedy, gdy stąpali po tych terenach pierwsi ludzie. Było ich już niestety tak mało, że mogła je wszystkie policzyć na palcach jednej ręki, aczkolwiek póki jeszcze jakiekolwiek były... czuła się szczęśliwa.
Wybrała się więc nad strumyk... ubrana w swoje standardowe ubranie plus aksamitny cardigan, który nieznacznie, ale zawsze ocieplał jej ramiona, postanowiła odpocząć, choć raz odetchnąć czystym powietrzem i choć wybrała się w to miejsce tylko i wyłącznie w celu relaksu, nie mogła powstrzymać się od zabrania ze sobą swojego rapieru, nie tyle do obrony, co dla bliskości z Panem, bo to był przecież prezent od Niego samego.
Nie spodziewając się tutaj nikogo, bo przecież mało kto teraz przywiązywał uwagę do czegoś takiego jak piękno natury, stanęła na brzegu strumyka i zsunęła z ramion cardigan, by zaraz rozpostrzeć swoje śnieżnobiałe skrzydła. Choć na moment mogła poczuć się jak w miejscu, z którego pochodziła. Było tak pięknie... i choć chłodny wiatr uderzał w jej bladą skórę, nie czuła zimna. Teraz nie czuła niczego innego prócz szczęścia i zjednoczenia z Panem.
Jeżeli Berenika podniosła wzrok znad swojego anielego rysunku, mogłoby się praktycznie wydawać, że to, co naniosła na papier magicznie pojawiło się paręnaście metrów od niej. Rosa bowiem stała i powoli poruszając skrzydłami, jakby prawie chciała wzbić się w powietrze, stała i ze wzniesionymi do góry rękoma spoglądała w niebo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 13:10  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Berenika w żadnym wypadku nie spodziewała się ludzi w tym miejscu. Wszystkich męczyła praca, praca, spotkania ze znajomymi, ewentualnie praca... Kto chciał spędzać wolny czas w tej części miasta? Mało który się na to decydował, w końcu mógł sobie pójść na piwo z przyjaciółmi i udawać, że ich lubi. A jakiś strumyk? Wut, po co. Co tam stworzona, właściwie sztuczka natura.
Nie można w końcu powiedzieć, żeby to miejsce było prawdziwe. Też zostało stworzone przez ludzi, na szczęście udało im się dobrze odwzorować naturę i dopóki nie zapytasz, co jest prawdziwe, a co nie, to będziesz myśleć, że jednak rzeczywiście udało ci się wyjść z miasta.
Ale tak dobrze nie ma. Jak wyjdziesz poza mury to spotkasz dosłownie martwą naturę. Chodzą plotki, że na Desperacji znajduje się miejsce prawdziwie piękne i interesujące, ale Berenika nigdy nie miała okazji go zobaczyć. Dlatego też nie mogła uwierzyć, że na tamtej cholernej pustyni mógłby znaleźć się choćby kawałek urodzajnej ziemi. Zresztą - nawet, gdyby tak było, to nigdy w życiu by tam sama nie poszła. Szansa spotkania żółtych chust i innych specjalistów od wpierdolu w każdej postaci była zbyt wysoka. Prędzej padnie na zawał.
Zadziwiająco dobrze szło jej rysowanie. Anioł coraz bardziej przypominał anioła, udało jej się nawet (jeszcze w czasie szkicowania!) uchwycić odpowiednią mimikę, gestykulację... Szczególnie podobał się jej ten nieobecny, acz spokojny wyraz twarzy. Tak, jakby istota wpatrywała się na coś niżej z wyraźnym zaciekawieniem, jak i niepokojem. Dawno już nie miała okazji do rysowania, więc fakt, że nie wypadła z formy, bardzo ją radował.
Luiza poprawiła po chwili okulary i zdecydowała się na chwilę ponownie spojrzeć na przepiękny strumyk, aby rozpocząć też szkicowanie krajobrazu.
Nie była sama.
Musiała przez chwilę wyglądać beznadziejnie, ale teraz trzeba było pozbierać szczękę z podłogi. Przy strumieniu stała nieznana jej osoba. Ale nie to było ciekawe. Miała skrzydła. I powoli nimi ruszała. W dodatku unosiła ręce do góry, tak jakby chciała wznieść swoje modlitwy w stronę Boga. Berenika spojrzała na swój szkic, a następnie na istotę.
Boże, czy to jest anioł?
Musiał być. Nikt normalny nie ma skrzydeł. Z drugiej strony - czego się nie słyszało o Wymordowanych? Jednak musiała zaryzykować. Dziewczyna wyjęła jedną słuchawkę z ucha i wstała, a następnie powoli ruszyła w stronę Rosy.
- P-przepraszam...? - wyrzuciła z siebie niepewnym tonem. Nie wiedziała nawet, co powiedzieć. - Czy ty jesteś...?
Nie mogła nawet wypowiedzieć tego wyrazu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 17:13  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Usta anielicy bezgłośnie poruszały się, wyrażając swoim ruchem słowa modlitwy, którą wypowiadała w myślach. Wprawdzie bardzo często modliła się na głos, jednak w tym miejscu nie chciała swoim głosem zagłuszać odgłosów natury. Miała wrażenie, że poprzez wiatr i szum strumyka Pan koi ją swoim oddechem.
Jej ciało rytmicznie kołysało się to w przód i w tył, to czasem na boki niczym drzewo, którego gałęzie tańczyły wraz z podmuchami wiatru. Nie istniało nic prócz nią i tej prywatnej rozmowy z Tatą. W ogóle nie interesowało ją to, czy to miejsce było stworzone sztucznie, a wręcz pewnie nawet wypierała tę myśl z głowy tak samo jak tą, że Bóg odszedł, wiedziała, że raczej nie mogła liczyć na Eden na Ziemi, aczkolwiek korzystała i cieszyła się, bo jeżeli ludzie postanowili odtworzyć to, co stworzył Pan, dzięki czemu mogła się poczuć jak w Jego ogrodzie... wystarczyło jej to.
Nie było jej jednak dane zbyt długo kontemplować o tym, co działo się wokół niej, nie mogła zbyt długo skupić się na mentalnym wtuleniu się w serce Ojca bowiem z zamyślenia wyrwał ją dziewczęcy głos. Mimo, że tak łagodny i wcale nienachalny- wzdrygnęła się, nieco przestraszona tak nagłym wyrwaniem z tak głębokiego stanu skupienia i zastrzygła piórami swych skrzydeł.
- Hm?- Spytała, jeszcze bardziej powietrza niż konkretną osobą, aż wreszcie opuściła dłonie i położywszy skrzydła po sobie, by nikogo nimi nie uderzyć i wreszcie odwróciła się w stronę źródła głosu. Jej oczom ukazała się nieco niższa od niej samej dziewczyna, ale o Panie, jaką Ty ją stworzyłeś piękną. Mimowolnie uśmiechnęła się do samej siebie, a potem posłała przyjazny uśmiech już bezpośrednio do niej, aczkolwiek chwilę później na jej twarzy wymalowało się zakłopotanie. Ludzie raczej nie byli przyzwyczajeni do tego, by patrzeć na anioła w pełnej jego krasie, a ona była przyzwyczajona do tego, że zawsze wręcz musiała ukrywać to, że nim jest. Swoim piórom dała pooddychać w tym miejscu tylko dlatego, że była przekonana, że będzie tu sama. Dlatego też jeszcze nim Berenika zadała swoje pytanie, Rosa zdematerializowała swoje skrzydła i już stała przed rudowłosą niczym zwykły człowiek.
- Czy ja jestem...?- Powtórzyła pytanie za nią, bo nie miała pojęcia o co jej chodzi. Przecież tak wiele mogło się kryć pod tak jednym niepozornym pytaniem. Może kogoś jej przypominała, może chciała wiedzieć, czy jest tutaj z jakiegoś konkretnego powodu, może chciała wiedzieć kim lub czym była. I choć coś w głębi podpowiadało jej, że dziewczyna chciała wiedzieć czy stoi przed nią anioł to z drugiej strony głupio było jej powiedzieć "tak, jestem aniołem" jeżeli na przykład chodziło jej o coś innego. Dlatego znów posłała w jej stronę uśmiech i postanowiła poczekać aż wysłowi się do końca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.15 10:50  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Cały czas miała problem z wysłowieniem się jak porządny człowiek. Za dużo emocji na raz, za dużo myśli, za dużo pytań. I ciągła niepewność.
A co, jeżeli to jakiś szurnięty wymordowany?
Ciężko jej jednak było zaliczyć kogoś takiego do brudnego sierściucha spoza terenów M-3. Wyglądała zbyt dobrze, jej uśmiech był zadziwiający przyjazny i spokojny, a skrzydła zbyt piękne, aby być czymś tak dziwnym jak te martwe szuje. Dobra, czekaj, anioły rzekomo też powstają po śmierci dobrych ludzi. Więc mówienie o martwych tutaj było nie na miejscu. Brawo, Beren, twoja tolerancja wręcz oślepia.
Ale to nie jej wina. Była na początku miła. To wymordowani udowodnili jej, że nie warto. Szczególnie pewna dwójka dzikusów.
Dziewczyna pokręciła energicznie głową. Nie myśl o tym teraz, Luizo, teraz musisz się wreszcie wziąć w garść i odpowiedzieć na pytanie, jakie zadała ci istota przed tobą, teraz już spoglądająca w twoją stronę. W dodatku schowała skrzydła. Teraz to oczy Rosy nie dawały jej okazji skupienia się na tym, co miała powiedzieć. Zbyt ładny kolor. Berenika przymknęła oczy i nabrała powietrza do płuc. Teraz albo nigdy.
- ...Aniołem, prawda? - jej głos zadrżał - No bo... Człowiekiem być nie możesz. Czego by nie stworzyli, to i tak takich skrzydeł nigdy nie zdołają skopiować. W życiu. A i wymordowani nie mogą być tak piękni i spokojni, prawda? Błagam, powiedz, że nim jesteś, albo że przynajmniej wierzysz w Boga. Moje małe, religijne serduszko nie wytrzyma odmowy.
Cały czas albo zerkała na twarz, albo na strumyk zaraz obok. Nie widziała sygnetów anielicy, ale zauważyła wisiorek z krzyżykiem. Musiała być jakoś powiązana z religią. Mogła po prostu wierzyć, że coś w tym wszystkim musiało być, a Bóg, niezależnie od tego, był nadal jest, czy nie, spełnił jedno małe marzenie byle dziewki ze S.SPEC. Kiedyś coś dobrego musiało się wydarzyć. Dostała po mordzie na Desperacji? Okej, naprawimy, łap anioła z miasta. Wizja tak piękna, że zaczynała w nią powoli wierzyć.
Dlaczego w pewnym momencie spojrzała po raz kolejny na Rosę i nie odrywała już od niej swojego wzroku. I czekała na odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.10.15 14:06  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Anielica cały czas przyglądała się dziewczynie. Można to było trochę porównać do zwierzęcia, nieco płochliwego, które obawiając się jakiegoś gwałtownego ruchu, starało się utrzymać pewien dystans i ostrożność. Rosa wprawdzie nie bała się, że dziewczyna mogłaby jej coś zrobić. Zbyt ufała ludziom i zbyt wierzyła w ich szczere i dobre intencje, co zapewne nie było zbyt dobre, ale takie wiodła życie i póki nikt jej nie skrzywdził nie miała powodu porzucać swoich poglądów. Tutaj chodziło raczej o to, czy Berenika się nie przestraszy, czy nie zareaguje w jakiś niespodziewany sposób bo chyba jeszcze nigdy Rosa nie była w sytuacji, w którejś jakiś człowiek miał okazję zobaczyć jej skrzydła i tak dobitnie dowiedzieć się, że stoi przed nim anioł. Tym bardziej, że ona w ogóle była przyzwyczajona do tego, że rzadko kiedy wierni w ogóle spoglądali na jej prawdziwą twarz, dlatego też czasem można było zauważyć w niej trochę bardziej męskie niż kobiece zachowania bo po prostu tak żyła od setek lat.
Mimo dystansu jaki powinna zachować i norm zachowań jakie powinna przestrzegać, widząc jak rudowłosa stresowała się jej obecnością, mimowolnie uniosła swoją dłoń w jej stronę. Teraz już nie było możliwości, by nie zauważyła okrągłej blizny zdobiącej jej rękę. Nawet nie myśląc o tym, że stygmat mógłby w jakiś sposób obrzydzić dziewczynę, bo chyba nikt nie lubi bliskiego kontaktu z czyimiś bliznami i odruchowo ich unika, położyła dłoń na jej policzku i z uśmiechem na twarzy delikatnie ją pogładziła. Miała tak przyjemnie delikatną skórę, że aż na moment przymknęła oczy by znów w myślach podziękować Panu.
Czyli jednak o to chodziło. Chciała się upewnić czy to, co stało przed nią nie było halucynacją albo innym stworzeniem, których teraz tak mnóstwo chodziło po Ziemi i których jeżeli stworzenie było decyzją Ojca... to musiał mieć w tym jakiś cel.
- Tak, dziecko, jestem aniołem.- Odezwała się wreszcie po tej długiej chwili milczenia. Na jej twarzy pojawił się rumieniec, który w kontraście z jej bladą cerą wyglądał jakby ktoś rzucił jej w paszczę burakiem. Nie wiedziała jak ma zareagować na tyle komplementów wypowiedzianych przez dziewczynę. Nigdy nikt jej nie skomplementował i nie wiedziała, czy w ogóle powinna tego słuchać. Mogło to przecież podchodzić pod pychę...!
Następne słowa Luizy jednak mimowolnie sprawiły, że przestała dłużej zastanawiać się nad tym, czy właśnie zgrzeszyła. Wypowiedziała coś, czego od tak dawna szukała. Czyżby była tym jednym serduszkiem, które mogłaby uratować? Czyżby była tą jedną owieczką, która wiedziała jak bardzo zbłądziła i sama przyszła do pasterza? Chcąc nie chcąc, z jej oczu wylało się kilka pojedynczych łez szczęścia. "Znalazłam ją. Znalazłam ją Panie i przyprowadzę do Ciebie."- wyszeptała w myślach i nie mogąc się powstrzymać po prostu przytuliła się do rudowłosej.
- Ja nie muszę wierzyć w Boga. Ja wiem, że On jest.- Szepnęła jeszcze cichutko, nie potrafiąc powstrzymać łez. Bóg musiał być skoro właśnie ją przed nią postawił. Nigdzie nie odszedł. Na pewno nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.10.15 21:25  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Dziewczyna nieco zadrżała, kiedy poczuła dotyk, jednak zadziwiająco szybko przestało jej to przeszkadzać - ba, nawet ucieszyła się z tego delikatnego gestu. Wcześniej zauważyła też dziwne stygmaty na niej, ale w żaden sposób jej to nie obrzydziło, co najwyżej zdziwiło. Miała je od początku? Sama je zrobiła? Nie wyglądało to zbyt przyjemnie, a i pewnie bolało, bo za cholerę nie mogła się z nimi urodzić, więc tylko takie myśli co najwyżej mogły się kojarzyć z czymś nieprzyjemnym. Szybko jednak zapomniała o tym. Przymknęła oczy prawie w tym samym momencie co Rosa, starając się dalej uspokoić.
To anioł, Luizo. Taka istota w życiu nie zrobiłaby ci krzywdy. Możliwe, że nawet cię wysłucha.
Ten głos, wyraz twarzy, gest, skrzydła - to wszystko tylko pomagało. Zdziwił ją nawet fakt, że wystarczyło tak niewiele, aby jej nerwy zostały ogarnięte jak na zbiórce, ale powinna się cieszyć. Ostatnio była przecież mocno poddenerwowana, a problemy z wiarą wcale nie pomagały jej w wyciszeniu się. Teraz rzeczywiście mogła odetchnąć, rozmyślić się i... Porozmawiać z nieznajomą.
Zaraz potem Rosa upewniła ją, że jest istotą, o którą ją posądziła, przez co kamień całkowicie spadł jej z serca. Przez tyle lat słyszała opowieści zarówno przychylne jak i nie wierze, Bogu i aniołom, że powoli przestawała wierzyć w swoje szczęście, jednak w końcu ktoś jej musiał wysłuchać, skoro postawił przed nią anioła z krwi i kości. Mogła kłamać, jasne - ale po zachowaniu i skrzydłach Berenice ciężko by było w to uwierzyć. Ktoś aż tak dobrze odgrywałby anioła? Niemożliwe. Wielu ludziom nie starczyłoby na to cierpliwości.
- O rany. - wyrzuciła z siebie - Naprawdę? Znaczy, ja nie śpię, nikt mi nie dał halucynek, nic a nic? Naprawdę przepraszam za zwątpienie i ciągłe pytania, ale po prost, no... Cały czas to nie może do mnie dojść. Ja... Zaraz się przyzwyczaję do tego. Naprawdę. Tylko chwila...
Przed katastrofą nie wierzyli. Później też nie. Teraz nawet były z tym problemy. Dlatego Kamińska potrzebowała kilku minut, aby w to uwierzyć na całego. Przypadkowo teraz zerknęła na szkicownik trzymany w dłoni, po czym zdecydowała się go zamknąć. Trzeba częściej rysować anioły, może fart się powtórzy.
Zaraz potem zauważyła, że anielica powoli się zbliża - i zaraz została przytulona. Początkowo była mocno zdziwiona, ale zaraz potem uśmiechnęła się i delikatnie wtuliła w nią, dokładnie w tym samym momencie, kiedy ta wyszeptała, że wie, iż Bóg nadal tu był. To były tylko słowa, ale miały jakąś dziwną moc.
- Wierzę w to. - powiedziała - Nie może być tak, że Bóg nagle zniknął, prawda? On nadal na nas patrzy, nadal osądza. Nie może być inaczej, przecież zawsze tak było, czyż nie?
Była zwykłym, prostym człowiekiem żyjącym w czasach, gdzie nikt nie wierzył, więc nikogo nie powinny dziwić jej wątpliwości. Dlatego właśnie pytała o to osobę, która powinna wiedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.15 21:41  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Od bardzo dawna nie czuła w swoim sercu aż takiego szczęścia. Ostatnim razem chyba wtedy, gdy archanioł pochwalił się wszystkim swoim braciom i siostrom, że usłyszał głos Pana. Wtedy przestała mieć jakiekolwiek złudzenia i wiedziała już, że wcale nie wmawiała sobie tego, że odszedł bo naprawdę z nimi był i będzie już zawsze. Za bardzo ich przecież kochał, za bardzo dbał o swoje własne dzieci, którymi były i anioły i ludzie. A Bóg był dobrym ojcem i nie byłby w stanie tak po prostu ich zostawić. Nie On.
W głębi ducha odczuła jakąś ulgę ale jednocześnie odrobinę zmartwienia, bo co jeżeli ta mała duszyczka stojąca przed nią trafiłaby na któregoś z jej braci, którzy porzucili wiarę w Ojca? Gdyby przyszło jej rozmawiać z upadłym aniołem a nie kimś takim jak ona? Zapewne złamałby jej serduszko, zgniótł wszelkie nadzieje i zmiażdżył wszelką wiarę. Wyrządziłby tym wielką krzywdę nie tylko jej ale też i Panu, bo przecież wiara ludzi umacniała go. Z tego też względu czuła ulgę, że to Rosie przyszło ją spotkać. Na pewno On miał na to wpływ, pokierował dzisiaj jej kroki nad strumyk i wiedział, że Berenika tam siedzi i marzy o tym by umocnić swoją wiarę. Jego mądrość była nieoceniona.
Cichutko zaśmiała się, gdy rudowłosa zaczęła powątpiewać czy jest we śnie czy jednak stoi tutaj przed nią na jawie. Zaczęła wątpić w to czy jej umysł nie płatał jej teraz figli i szczerze powiedziawszy nie mogła się temu dziwić. Miała tylko nadzieję, że gdy przyjdzie czas, Bóg nie będzie na nią zły, że nie ukryła tego, że była aniołem. Do czasu klęski przecież w ogóle nie wolno im było schodzić materialnie na Ziemię. Nawet stróże nie ukazywali się swoim podopiecznym. Ba, oni nawet nie mogli dać znać, że w ogóle istnieją. Ale wtedy było inaczej... ludzie wierzyli, modlili się, odwiedzali Pana w jego świątyniach. Anioły miały wtedy znacznie ułatwioną pracę, a gdy jakiś stróż wykonywał swoją pracę, przez to, że nie istniał cieleśnie ludzie naprawdę wierzyli w ingerencje pańskie. A teraz... to co działo się z niektórymi jej braćmi i siostrami czasami wywoływało łzy na jej twarzy. Delikatnie uszczypnęła Berenikę w ramię, symbolicznie, by pokazać jej, że naprawdę nie śpi.
Gdy dziewczyna wypowiedziała swoje pytania, przez moment poczuła ścisk w sercu. Zawsze tak reagowała, gdy na myśl przychodziło jej odejście Pana. Wiele setek lat temu jej psychika zareagowała jak podczas szoku pourazowego. Całkowicie wyparła wspomnienie i myśl o tym, że Go nie ma, ponieważ nie potrafiłaby sobie z tym poradzić. Była zbyt uzależniona od Jego miłości, by móc funkcjonować bez niej. Dlatego też zrobiła sobie stygmaty, dlatego też często zsyłała na siebie samą boskie wizje. Można było nazwać ją swego rodzaju narkomanką, bo bez chociażby sztucznie wywołanej jego obecności pewnie by umarła.
- Pan za bardzo nas kocha, by w ogóle pomyśleć o odejściu.- Powiedziała stanowczo a potem wreszcie oswobodziła ją ze swoich objęć i otarła łzy.- Jest naszym Tatą, a Tata nie porzuca swoich dzieci. Zawsze był, jest i będzie. Nad nami, oceniając każdy nasz ruch,wspierając każdą decyzję i wypełniając każde serce swoją miłością.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.10.15 17:21  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Sama Berenika nigdy nie czuła się zarówno tak dziwnie, jak i... przyjemnie. To było naprawdę zabawne uczucie, bo zarówno kuło ją coś w sercu, jak i wydzielało dziwne ciepło, jakby usłyszała naprawdę miły komentarz. Dlatego cały czas ciężko się jej było przyzwyczaić do faktu, że właśnie rozmawia z aniołem. Ale takim prawdziwym, zero podróbek. Aniołem z krwi i kości o przyjemnym dla ucha głosie, którzy rzeczywiście próbuje jej udowodnić, że Bóg cały czas ma się dobrze i nie wcale nie wyjechał na wakacje. To była myśl naprawdę pocieszająca jedną, zwykłą bibliotekarkę.
- Nauczaj mnie, proszę. - powiedziała w pewnym momencie, spoglądając znowu na szkicownik - Jestem pewna, że moja wiedza na temat Boga jest nieco... Ograniczona. W tych czasach mało kto wierzy w Jego obecność, mało kto decyduje się nawet na coś takiego jak informowanie o świętach. Nawet, jeżeli inne miasta były kiedyś krajami wyznającymi chrześcijaństwo, to i tak teraz mało kto się przejmuje. W tych czasach wiara i religia zanika, ważniejsze jest życie, polityka i inne tego typu. Czasami nie mogę się dziwić, widząc, jak wygląda życie w tych czasach, jednak to jest smutne. Brakuje nawet kościołów. W M-3 chyba nawet nie ma ani jednego. Dlatego chciałabym, żebyś przynajmniej Ty mnie czegoś nauczyła. Odświeżyła moją wiedzę na temat Boga. Proszę.
Z pewnością miała dużo braków, a im prędzej je wypełni wiedzą, którą pragnęła zawsze zdobywać, tym lepiej. W końcu zawsze była gotowa na przyjęcie dodatkowych informacji. Lubiła to. Jeżeli nie spędzała czasu grając w gry, marnowała życie na czytanie książek, jakie tylko wpadały jej w rączki. Czasem czytała z nudów nawet bzdury, do których nigdy by się nie przyznała, ale to nie zmieniało jednego - pragnienie zdobywania wiedzy często się ujawniało. Możliwe, że miała to po rodzicach, szczególnie po ojcu. Z tego, co czytała, to wiele osób od niego lubiło zaspokajać swoją ciekawość w różnych dziedzinach. Lekarze, naukowcy, humaniści, historycy... Wielu ich było.
Cudem nie podskoczyła, kiedy poczuła uszczypnięcie. Zdziwiona spojrzała na Rosę i zamrugała, jakby wyrwano ją ze snu. Więc jednak nie śniła, bo cały czas była przed nią.
- Ojejku. - roześmiała się - Jednak nie śpię, to wspaniale. I wiedziałam, że Bóg nie mógł tak sobie zniknąć. To niemożliwe. Dziękuję za upewnienie mnie... To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Jedna osoba, a tyle zmartwień odpływało w cholerę. Nawet nie potrafiła jej posądzić o kłamstwo. W żadnym wypadku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.15 14:54  •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
Nie potrafiła zmazać ze swoich warg uśmiechu. Tak mała istotka w tak krótkim czasie wypełniła całe jej serce światłem nadziei i radości. Czasami całymi dniami stała na ulicy, jakby czekając aż jej oczom ujawni się ta jedna wierząca osoba... ta jedna, której poświęci całą siebie, by móc zaprowadzić ją przed same bramy nieba bo chociaż nie była aniołem stróżem i na dobrą sprawę nie należało to do jej obowiązków to z tego względu, że odpowiadała za rozgrzeszenie duszy ludzkiej, czuła jakby odpowiadała również za to, by przedstawić Ojcu jak najwięcej dusz wartych zbawienia. Bo kto jak nie ona znał prawdę i głębię każdej osoby? To ona słuchała rachunków sumienia i to ona była łącznikiem pomiędzy Panem a grzesznikiem, pozwalając by w ich sercu znów zagościł spokój.
Gdy Berenika poprosiła ją o nauczanie, aż mimowolnie delikatnie rozchyliła usta ze zdziwienia. To była prośba, której przez te tysiąclecia jakie przeżyła, jeszcze nigdy nie dane było jej usłyszeć.
- Nauczać?- Powtórzyła cicho, bardziej do siebie niżeli do dziewczyny.- Nie poznałaś jeszcze swojego stróża, prawda?- Zapytała, nie tyle co z ciekawości, co raczej po to by się upewnić. Teraz, gdy wielu ludzi otwarcie stawało twarzą w twarz ze swoimi stróżami, to raczej ich zadaniem było by zaspokoić potrzeby serca jak i umysłu ich podopiecznych. Kiedyś też to robili... tyle, że mniej dobitnie. Cicho sugerowali swoim podopiecznym, co robić, z kim porozmawiać, gdzie się udać, bądź jaką książkę przeczytać... ale teraz, teraz po prostu siadali i opowiadali o wszystkim, co wiedzieli. To stróże mieli być swoistymi nauczycielami, przewodnikami.
- To prawda.- Przyznała dziewczynie rację, gdy wspomniała o niewielkiej ilości wierzących w Pana. Bardzo ją to bolała i starała się zrobić wszystko, by to zmienić, ale w dzisiejszych czasach gdy część wierzyła w naukę a druga część pochłonięta była tragedią świata... nikt nie chciał uwierzyć w istotę Pana.- Nie wiem czy byłabym dobrą przewodniczką. Pan od zawsze był moim pasterzem i wskazywał mi drogę. Zostałam stworzona do tego, by słuchać, nie mówić.- Westchnęła cicho, uświadamiając sobie, że faktycznie. Przez te wszystkie lata, niewiele mogła powiedzieć. Tylko z Panem prowadziła żywiołowe rozmowy, a z wiernymi ograniczała się do formuły sakramentu a potem wskazania pokuty i ewentualnego naprowadzenia na nową drogę. Nie sądziła by mogła się nadawać do nauczania.
Rozejrzała się wokół nich i zauważywszy skupisko większych kamieni, które powinny nadawać się do posadzenia swoich czterech liter, wskazała na nie ruchem dłoni i usiadła na jednym.
- Natomiast... Jeżeli chcesz. Dobrze.- Skinęła głową po głębszym zastanowieniu, dochodząc do wniosku, że jeżeli ma szansę uratować jej duszę, zrobi wszystko co w jej mocy, nawet zostanie nauczycielem.- Mam na imię Rosalia. A Tobie, dziecko, jak na imię?


Ja najmocniej przepraszam za te paskudne opóźnienia :<
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Strumyk - Page 4 Empty Re: Strumyk
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach