Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 29.08.15 9:04  •  Domek państwa Vex Empty Domek państwa Vex
Niewielki dom położony na totalnym wygwizdowie, gdzie już nawet radosne śmiechy nie dochodzą i słychać wyłącznie zaciekłe konwersacje między psami. Okolica wygląda jak typowa wieś - pola uprawne, tu i ówdzie chatka, gdzie indziej sad. Zaraz za budynkiem rozciąga się piękny, zadbany ogród z wieloma drzewami owocowymi oraz grządkami warzywnymi. Cały teren ogradza niewysoki, kamienny murek, wyraźnie nadgryziony zębem czasu. Sam domek nie przykuwa raczej wzroku - ot, parterowe, niewielkie mieszkanko o jasnobrązowych ścianach i dachu wyłożonym czerwonymi dachówkami. Z powodu posiadanej piwnicy, do wejścia prowadzą dwa schodki z drewnianą, malowaną na brąz i biel balustradką. Dwie wątłe kolumny podtrzymują niewielki daszek pozwalający siedzieć na małym tarasie w każdą pogodę. Jedynym meblem stojącym w jego kącie jest fotel bujany. Zaraz za nim znajduje się okno kuchenne.
Zaraz po wejściu trafia się do małego przedpokoju urządzonego w jasnych barwach bieli oraz brązu. Pod ścianą stoi rozsuwana szafa i doniczkowa palma, prawie całą ścianę po przeciwnej stronie zajmuje duże lustro. Zaraz obok niego znajduje się przejście do kuchni, zaś naprzeciwko wejścia do domu - przejście do salonu.
Kolorami dominującymi w kuchni są czerwień, biel oraz czerń. Została urządzona dość skromnie - kilka szafek, kuchenne sprzęty, niewielki stół z dwoma krzesłami. Zawsze czuć w niej zapach suszonych ziół i mięty, często wiszących przy jednej z szafek. To tu znajduje się częściowo królestwo pani Vex, a z drugiej strony raj dla każdego łasucha. W szafkach zwykle znaleźć można domowej roboty ciasteczka i słoikowe przetwory stworzone z owoców.
Salon pomieścił w sobie parę półek, starą kanapę, stolik do kawy, telewizor oraz kolejną, całkiem sporą porcję roślin. Wnętrze, choć może wydawać się nieco ponure, pomalowane zostało na biało, a całą podłogę zajmuje wykładzina o kolorze ciemnego piaskowca. Jedną ze ścian ozdabia "święty" obrazek, na półkach poza książkami spoczywa kilka figurek aniołów. Z tego pomieszczenia dostać się można: po lewo do pokoju Ismaela oraz piwnicy, po prawo do pokoju państwa Vex, a dalej do pracowni pani domu.
Pokój Ismy jest prawdopodobnie tym, w którym jest najwięcej światła. Jedno z okien wychodzi na ogród, z drugiego, po lewej, widać drogę ciągnącą się przez pola w stronę odległego miasta. Na parapetach w doniczkach żyją niezwykle dorodne rośliny, tryskające wręcz energią i zdrowiem. Nieduże łóżko znajduje się zaraz za drzwiami, obok stoi stolik nocny z lampką i Biblią. Naprzeciwko wejścia półki zastawione literaturą o wszelakiej tematyce, zaraz obok na ścianie mapa całego M-3, z terenami dzielnic pozamiejskich włącznie. Oprócz tego znaleźć można też fotel, szafę z ubraniami, dwa wachlarze, a w kącie parę różnych broni drzewcowych. Zieleń, brąz oraz biel są barwami dominującymi w tym pomieszczeniu.
Pokój państwa Vex nie różni się wiele - dwuosobowe łóżko, szafki, półki, kolejna część kolekcji figurek aniołów. Kolory, które to zawitały to ciemna czerwień i biel. Podobnie jest w przypadku pracowni pani Vex, w której wyplata koszyki, tworzy naczynia i drobną biżuterię. "Zaśmiecają" ją materiały oraz produkty, czasem natknąć się można na resztki gliny, wiklinowych patyków czy pył z oszlifowanych kamieni. Piwnica zaś mieści niesprzedane owoce i warzywa z sadu, a także narzędzia, przetwory, rzeczy niepotrzebne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.08.15 19:50  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Ach, M-3! Jak dawno nie był już w miejscu zarazem tak bezpiecznym i niebezpiecznym! Jak się uprzeć, miasto było dla kogoś spoza niego równie niebezpieczne co Desperacja. Wojsko jest wszędzie i nigdzie, zawsze pojawiając się tam gdzie nie powinno, kamery też znajdują się na niemal każdym kroku. Skąd więc najlepiej dotrzeć do miasta unikając niepotrzebnej uwagi?
Z okolic agroturustycznych! Innymi słowy - z tego kierunku, gdzie są wiochy i reszta świata. Nie szarżować środkiem, obchodzić, ostrożnie iść, no i chować się co jakiś czas. Dlatego też Hex, przemieszczając się od zachodniej strony miasta, przechodząc przez te okolice postanowił nie "szarżować", zatrzymać się. A otwarte na oścież okno na parterze było lepszym zaproszeniem niż cokolwiek czego mógłby oczekiwać.
Powziął jednak środki ostrożności. Biorąc pod uwagę że osoby tam mieszkające (o ile są w domu) mogą od razu zadzwonić po S.Spec, postanowił zmienić trochę swój wygląd. Może dzięki temu chętniej zadzwonią po lekarza, lub wysłuchają pasjonującej historii o...
Ucieczce z psychiatryka. Używając polimorfii, Hex zmienił się w nieco niższą, odzianą w zepsuty kaftan bezpieczeństwa panienkę o długich, zielonych włosach. Jego oczy pozostały dość podobne, żeby nie powiedzieć że takie same, ale kto wie, może teraz będą dla niego... Niej milsi? Głos też bardziej pasuje, tylko... Hm. Nie powinien się szeroko uśmiechać. Widząc swój uśmiech w odbiciu szyby, aż sam się z lekka przestraszył. Tak. Lepiej nie.
Hm, doniczki. Mogą zwrócić uwagę. Powolutku i ostrożnie. Zmiana stroju sprawiła że chodzi boso, więc może teraz dużo łatwiej wmanewrować do środka. Ok! Wio! najpierw jedna noga... Powoli, powoli, pow- Jest! Stanęła na podłożu, po czym odepchnęła się drugą stopą, ostrożnie, ostrożnie... Jest! W środku!
Teraz sh, sh, sneaky, sneaky! Rozejrzała się pobieżnie po pomieszczeniu. Uuu, broń? Ładnie, w razie czego będzie się czym bronić. Dobsz, teraz uginamy kolana, i stawiamy kroki od pięty, powoli opierając resztę stopy. Powoli, powoli. Kilka kroków i była przy progu przejścia. Wyjrzała przez takowy, i przez chwilę nasłuchiwała. Hm, cisza. Zaskakujące, ale jak widać tutejsza populacja to prawie jak hippisi. Nie zamykają domów, nie boją się kradzieży. Ciężko się dziwić, no ale nic. Można więc pomyszkować w spokoju. Wyprostowała się i zaczęła poruszać po domu, ale coś przykuło jej uwagę. Słoik! Słoik CIASTEK!
- ... Ciastka! - Sapnęła cicho, nie pamiętając kiedy ostatnio jadła jakiekolwiek ciastka. Szybkim krokiem dotarła do nich, porwała je i wróciła do pokoju którym weszła, kładąc się na łóżku ze słoikiem ciastek obok. Wzięła ciasteczko i ugryzła pół, by następnie wydać z siebie cichy jęk przyjemności. MMMM! Ciasteczka! Jeny, taka mała rzecz, a tak cieszy! Ciasteczka! Yaaay!
- Mmm, ale dobreee...

Polimorfia - zmiana wyglądu 1/3 posty. Teraźniejszy wygląd.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.09.15 19:53  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Kolejny dzień pracy minął i nadszedł koniec jego zmiany. Całe szczęście obyło się bez bójek w barze lub przed nim, dzięki czemu humor Ismaela nie został magicznie zniszczony i w spokoju mógł wrócić do domu. Podczas gdy - jak każdego dnia - podróżował z dzielnicy południowej do zachodniej, cudem ominęły go również sytuacje zesłane przez kapryśny Los. Żadnych napaści, niezapowiedzianych kontroli, zero ludzi w potrzebie. Można wręcz powiedzieć, iż jego powrót okazał się niezwykle nudny. Wolał jednak spokój niż wpadnięcie w wir niespodziewanej akcji. Był strasznie zmęczony i marzył tylko o chwili spokoju na "miejskiej wsi", gdzie nie docierały żadne odgłosy wielkiego miasta.
Dobre piętnaście minut drogi musiał pokonać z ostatniego przystanku do swojego zakątka. Szedł spokojnie, wolnym krokiem, oddychając dużo świeższym, choć sztucznym powietrzem. W M-3 wszystko było fikcją i uświadomił to sobie tak niedawno. Nie miał pojęcia jak długo przebywał wśród ludzi, daleko od Raju. Dwadzieścia lat? Tydzień? Rok? Każde ze wspomnień z "dzieciństwa" mogło być jednocześnie prawdziwe i fałszywe. Ten, którego nazywał niegdyś mistrzem, zdecydowanie znał się na iluzji. Kto wie, jak bardzo namieszał mu w głowie? Może tak na serio nigdy nie był aniołem, tylko mu się to wydawało? Pozostawała kwestia roślin, które wyraźnie go słuchały. Kazało się im owocować - szybko można było spodziewać się owoców. Jeśli miały rosnąć - rosły. Chwasty wyraźnie unikały ich ogrodu, a szkodniki znikały jeszcze szybciej niż się pojawiały. Można śmiało powiedzieć, że swoim opiekunom spadł z nieba i uratował przed popadnięciem w całkowitą nędzę.
Dom, w którym mieszkał, wcale nie wyglądał na pochodzący z roku trzytysięcznego. Patrząc na niego dało się zobaczyć biedną wieś gdzieś we wschodniej Europie ponad tysiąc lat wstecz. Znikome ilości elektroniki, stare meble, mnóstwo książek, mało przestrzeni. Ogród był kilka razy większy od całkowitej powierzchni budynku, z piwnicą włącznie. Nigdy jednak nie był przystosowany do mieszkania w nim w trzy osoby - jeszcze jakiś czas temu chałupka gościła w sobie zaledwie dwójkę mieszkańców.
Ismael wszedł spokojnie do środka, nie podejrzewając niczego. Przywitał się z matką, w ciszy pracującą nad kolejnym koszem. Napełnił w kuchni konewkę chłodną wodą, złapał jabłko i ruszył do swojego pokoju. Podlał każdą z roślin w doniczkach, odstawił naczynie na parapet. Spojrzał w dal, na drzewa, by po chwili powrócić wzrokiem do istnień przed nim.
- Tak pięknie rośniecie - odezwał się cicho swoim miękkim, łagodnym głosem. Przejechał palcem po jednym z liści. Sadzonka zdawała się lekko przechylić w jego kierunku. - Na wiosnę będzie trzeba przesadzić was do ogrodu - dodał spokojnie, zupełnie nieświadomy kogoś za jego plecami. Kogoś, kogo znać powinien. Kogoś, kogo znał. Kogoś, kogo i tak by nie rozpoznał przez jego przemianę i lekki zanik wspomnień.
Odwróć się, rozkazał Głos. Vex nie wykonał polecenia, starając się ignorować natręta. Dobrze ci radzę, Azraelu.
- Ismael, nie Azrael - warknął pod nosem ledwo wyraźnie. Powoli zrobił zwrot na pięcie i już miał ugryźć trzymany owoc, gdy w oczy rzuciła mu się postać leżąca na łóżku. JEGO łóżku. Z zaskoczenia aż podskoczył, podrzucając jabłko. Chwilę zajęło, zanim przestało przeskakiwać mu z ręki do ręki i w końcu dał radę je złapać w obie dłonie.
- D-dobry wieczór - wymamrotał, uspokajając przyspieszone bicie serca. Rodzicielka nie mówiła mu nic o gościach czekających na niego. Miał tylko nadzieję, że stworzenie nie ucieknie z wrzaskiem, widząc jego czerwone oczy otoczone czernią. Wyjęcie soczewek nic by chyba nie dało...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.09.15 14:45  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Chrup, chrup, chrup.
Chwilowo tylko to było słychać od Hexa, choć w sumie bardziej teraz by pasowało inne imię. Choć nie, Hex to imię neutralne płciowo. Może być zarówno Hex jako Pan Hex, jak i Pani Hex. Jest więc ok, prawda? Jest ok?
Chrup, chrup, chrup.
Tak, jest ok. Tak długo jak w słoiku są ciasteczka, jest ok. Wciąż nie mógł się nacieszyć smakiem tych małych, słodkich kruszonek. Uśmiechał się szeroko i wyraźnie, co rusz pomrukując, czując słodkie ciasteczko kruszące się pod jego, hm, jej ząbkami.
Chrup, chrup, chrup.
Ale cóż to?! W świecie wypełnionym chrupaniem ciasteczek pojawiło się coś złego! To legendarny potwór Oki Poki! Wszyscy uciekać z domu! Ratować swoje ciastka! UCIEKAAAĆ!
Nie, w sumie nie było po co, przynajmniej jeszcze. Hex pozostała na łóżku, lecz przestała chrupać ciasteczka, a zaczęła nasłuchiwać uważniej nowego odgłosu jaki pojawił się w mieszkaniu. Ktoś dreptał po podłodze, i się tu zbliżał. Och, shiiieeeeet. Ale ciasteczka! Nie! BĘDZIEMY BRONIĆ CIASTEK, NIE PODDAMY SIĘ! Król Leonidas będzie dumny!
Ok, pora na taktykę "na tyrozaura". Hex zastygła w bezruchu, oddychając cicho i płytko, jakoby chciała się zlać z tłem łóżka i ściany. Tak, na pewno nikt nie zauważy tych soczyście zielonych włosów, prawda?
Żółte oczy wbijały się w wyjście, czekając na przybycie osobnika który miał przez nie wejść. Jest but i noga. Jest tors i głowa, są też ręce.
"A to duża dziwka!" - Przemknęło mu przez myśl. Koleś był już na pierwszy rzut oka wyższy od niego, przynajmniej w tej formie, i prawdopodobnie też w normalnej. Ale shh, nie zauważył nas! Sneaky! Cisza!
Hm. W sumie to jak spostrzegawczym trzeba być, by NIE zobaczyć rozwalonej na łóżku dziewczyny w kaftanie bezpieczeństwa z żółtymi oczyma i długą, zieloną fryzurą? Tak, też się nad tym zastanawiam teraz.
"Ładny głos. Ciekawe jakby brzmiał w uniesieniu." - Oblizała ukradkiem wargi, wyobrażając sobie chłopaka i jego miękki, łagodny ton w trakcie erotycznych uniesień. Nah, spokojnie, Hex! Nie patrz na wszystkich jak na kogoś do wykorzystania. Albo chociaż spróbuj.
W którymś momencie koleś wydał się dziwnie zesztywniały. Nawet po chwili zaczął mówić sam do siebie, coś o imionach. Ismael, Azrael... Drugie kojarzył skądś. Bodajby jeden taki aniołek był? Pewności nie miał.
O, w końcu się odwraca! Dobra, liczy się pierwsze wrażenie! Odsuną od siebie kawałek pół-pusty słoik ciastek i uśmiechnął się szeroko. Nie dość że było to trochę creepy z samego wyglądu, to jeszcze na zębach pozostały mu ślady po ciastkach. Szlag, nie schował dowodów! Tak sądzie, przyznaję się, zjadłam ciastka!
...
Czy to było aż tak złe? Koleś aż w panice podskoczył i zaczął żonglować jabłkiem. Co prawda nigdy nie widział takiej reakcji w panice, ale było to dość ciekawe. Tak czy inaczej - w miarę jak on sobie podrzucał owocka, Hex wstała do siadu, opierając dłonie o łóżko i tym razem uśmiechając się tylko przy pomocy warg, już oszczędzając sobie zęby - spojrzała na chłopaka.
- Wiesz że mówienie do siebie jest podstawą do stwierdzenia problemów natury psychicznej? Może powinieneś zajrzeć do specjalisty? Przy odrobinie szczęścia dadzą ci taki fajny kaftanik jak ten. - Złapała za kołnierz kaftanu lewą dłonią i pociągnęła lekko ku brunetowi, pokazując go, po czym puściła i powróciła takową do poprzedniego miejsca. - I zamknął w takim fajnym pokoiku z gumy, bez klamki od środka. Mówię ci, super zabawa. Szkoda że szybko się nudzi. - Dmuchnęła na swoją grzywkę jaka trochę opadła jej na oczy, po czym przeciągnęła się, unosząc oba ramiona ku górze. Yay! Nie ma to jak się przeciągnąć po wylegiwaniu, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.09.15 18:21  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Jak można nie zauważyć? Cóż... Ismael nie był przyzwyczajony do znajdowania w swoim pokoju obcych istot, które siedziały sobie cichutko na jego łóżku i wcinały ciastka. Do tego przechodząc przez drzwi nigdy nie patrzył w lewą stronę. Czemu? Czuł się bezpieczny, a niewinna głupota doprowadzała do tego, iż bezpieczny wcale nie był. Równie dobrze mógł zginąć w pięć sekund od wejścia do pomieszczenia - wystarczyło się na niego rzucić i dźgnąć parę razy w plecy, strzelić w głowę, poderżnąć gardło. Początkowo pewnie nawet by nie zauważył, że zginął i uświadomiłaby mu to Śmierć wyciągająca kościste ręce w jego stronę. Jego strach był też związany z jego wysoką nieświadomością zagrożeń. Czasami zastanawiał się nad tym czy nie powinien zmienić sposobu myślenia, zacząć podejrzewać każdego o wszystko. Najwyraźniej jednak coś w końcu musiałoby się mu przydarzyć, żeby jego myślenie stało się prawidłowe jak na świat obecny. Nie mógł zakładać, że wszyscy dookoła będą przyjaźni tylko dlatego, że on sam taki jest.
Kiedy wreszcie się uspokoił, odwzajemnił uśmiech. No powiedzcie - czy to zielonowłose dziewczę było chorym psychopatą mogącym zabić własnymi zębami? Uśmiechała się tak ładnie, że aż mógłby ją przygarnąć do serca. I nie, wcale nie odstraszał go jej wygląd. Czuł nieopisaną miłość do każdego żywego stworzenia. Do nieżywego właściwie też - nawet kamienie nie były bezpieczne w jego pobliżu. Miłość tą można nazwać czymś w rodzaju uczucia brata do rodzeństwa.
Te oczy... Głos zamruczał gdzieś za uchem anioła. Vex starał się nie zwracać na niego uwagi, choć nie wychodziło mu za dobrze. Rola wiecznego słuchacza nie pozwalała mu ignorować żadnych słów, które docierały do jego... em... uszu. Ładne. Tak jakbym gdzieś je już widział... Szkoda tylko, że teraz są ukrywane.
Isma podszedł do stworzonka parę kroków. Normalny człowiek wziąłby pierwszą lepszą broń, krzesło, chociażby poduszkę. Normalny. Człowiek. A on nie był ani normalny ani człowiek.
- Wiesz, panienko... Sądzę, że niektórzy z nich sami potrzebują pomocy. Cóż złego może być w rozmawianiu ze sobą? Przecież dzieci uczą się czytać poprzez czytanie na głos, często siedząc samotnie w pokoju - pochylił się delikatnie. Spokojny, miły uśmiech nadal malował się na jego twarzy. Nie wiedział nawet, jak dziwnie musiał w tym momencie wyglądać. - Nie wytrzymaliby ze mną zbyt długo - dodał szeptem i mrugnął porozumiewawczo.
Wyciągnął rękę i starł palcem okruszki z kącika jej ust. Zerknął na bok, gdzie leżał opróżniony w połowie słoik z ciastkami. Z tego co pamiętał, rano jeszcze był cały, a ani pani Vex, ani pan Vex nie jadali ich w takich ilościach, by naczynie stało się do połowy wypełnione powietrzem.
- Jeśli jesteś głodna, to powiedz. Zawsze coś się znajdzie - rzucił pogodnym tonem, powracając wzrokiem do dziewczęcia. Odsunął się trochę, by nie zostać oskarżonym o naruszanie przestrzeni osobistej. Co z tego, że włamała mu się do domu i przebywała na jego terenie? Kobiety mogły oskarżyć każdego o wszystko i przecież niejednokrotnie dostał torebką po boku za to, że się spojrzał.
Nie, żebym coś mówił, ale połączenie zielonych włosów i żółtych ślepi raczej nie jest czymś często spotykanym... u ludzi.
Anioł zdjął bluzę i położył ją na fotelu, znów na moment odwracając się tyłem do nieznajomej. Podszedł do szafki, z której wyjął małe pudełeczko. Umieścił tam swoje soczewki. Miodowe oczy otoczone czernią spojrzały na niego, gdy zerknął w małe lusterko leżące na dnie szuflady. Co mu odbiło, żeby się tak "upiększyć"?
- Mówisz więc, że psychiatryk jest fajny, hm? - odezwał się, ciągle stojąc tyłem do niej. Coś tu nie pasowało i nawet on był w stanie powoli do tego dotrzeć. - Ciekawe, że w pokoju bez klamek mogłaś sobie farbować włosy i że pozwolili ci nosić takie ładne soczewki... - dodał i powoli odwrócił się do niej. Opierając się o szafkę, splótł ręce na piersi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.15 11:08  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
"Czy to zielonowłose dziewczę było chorym psychopatą mogącym zabić własnymi zębami?"
Z ust mi to wyjąłeś, Ismaelu. To idealny opis "jednym zdaniem" Hexa jako takiego. Dopiero w kolejnych zdaniach można było rozwinąć że bywa zabawny, porywczy, coś w praktyce mu się porąbało z odczuciami takie jak zagrożenie, strach i ból, popada od czasu do czasu w niekontrolowany szał, jest wampirem, kanibalem...
No, trochę tego jest. Ale teraz można dorzucić jeszcze jedną rzecz - ciasteczkowy potwór! Chowajcie swoje ciastka, albowiem w obecności zielonowłosego ich istnienie jest zagrożone! Ich cała egzystencja wisi na włosku!
Nah, w sumie to nie, ale sam fakt że dawno nie jadł ciastek + te były świetne sprawił, że ciężko było się wstrzymać od chrup chrupania ciasteczek. Cookiez for days!
Zbliża się. Hex, pozostań w swojej roli. Fakt że twoja moc skończy się za kilka chwil i znów wrócisz do swojego właściwego siebie może trochę utrudnić to, ale co tam! Najwyżej koleś będzie zaskoczony, prawda? Hm, może zaskoczenie to nie do końca właściwe słowo. Człowiek który widzi jak na jego oczach ktoś rośnie, cała twarz się reformuje, włosy skracają a ubranie się "rozrasta" i zmienia kolor oraz frakturę z pewnością nie jest tylko "zaskoczony". To nie do końca właściwe słowo.
Gdy zaczął mówić, pochyliła się do przodu, łokcie opierając o kolana zaś dłońmi podpierając sobie policzki, lekko je naciskając i luzując z uśmiechem.
- Ale ty nie wyglądasz na dziecko, chyba że dzieci potrafią urosnąć aż tyle teraz. - Och, ta idealna okazja. Jest tak blisko, Hex, go for it! Go for the kill!
Albo w sumie poczekajmy jeszcze. Wstrzymaj się, dasz radę przecież! Twoje libido nie musi aż tak szaleć, ysh. Spokojnie! Tylko spokojnie!
Szlag, dowody zostały odnalezione po raz kolejny. Teraz się już nie wyplącze z tego, że wyjadł ciastka. Deeeeejm it! No nic, za to można zostać ukaranym, ale jak będzie potrafił to zrobić Isek?
Hm, bardzo przyjemna skóra w dotyku, musiał przyznać. Nie odchylał się od dotyku, i nie tracił ani na moment uśmiechu. Na słowa o tym że jest głodna (huh, biedaczek, nawet nie wie jak jest w błędzie) pokręciła głową, smętnie spoglądając ku ciasteczkom.
- Wybacz, od dawna nie miałam okazji zjeść nic słodkiego. Nie mogłam się oprzeć. - Przeniosła wzrok z powrotem na chłopaka, spoglądając na niego z dołu, spod uniesionych brwi. Znowu się uśmiechnęła, ale tym razem nie tak szeroko. Próbowała jakoś połączyć swoją gestykulację, ale fakt że zrobił ten wygląd "na szybko" i bez zastanowienia się, pod wpływem chwili sprawiał, że nie potrafił jeszcze odpowiednio operować mimiką tej twarzy i językiem ciała.
Gdy przez jakąś chwilę osobnik był obrócony plecami, podniosła się i zaczęła powoli, cicho stąpać w jego stronę. Gdzieś w połowie drogi do niego brunet się obrócił, ale to nie szkodzi. Hm, pytania, niedowierzania, inne takie. Tak, wiedział że trochę zrąbał tą rolę, ALE!
To już nie ważne.
- Gdy mężczyzna dotyka kobietę, nazywa się to molestowaniem. - Zaczęła od czapy, by potem też i kontynuować od czapy. - Ale gdy mężczyzna dotyka mężczyznę, to jest to - Szybki ruch prawej dłoni, która wystrzeliła wraz z kapeluszem jaki pojawił się w niej wcisnęła mu takowy na twarz, zasłaniając wizję. - szok, facet. - Uśmiechnął się i... Padł plackiem na podłogę, plecami, krzyżując nogi jakie teraz były skryte w spodniach na połowie łydek, i podkładając dłonie pod głowę. Zmiana może być szybka lub długa, w zależności od tego jak Hex zapragnie.
A teraz była szybka jak diabli.

Polimorfia - 3/3, koniec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.15 11:26  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Jeśli Hex był ciasteczkowym potworem, to spokojnie dogadałby się z przybraną matką Ismaela. Dzięki tej kobiecie ciasteczkowy gatunek miał zapewnione przetrwanie na długie, długie lata. Prawdopodobnie po kilku dniach nasz wampir-kanibal zamiast wychodzić z tego niepozornego domku musiałby się turlać, nagle zyskując figurę idealną - kulę. Pani Vex uwielbiała dwie rzeczy: ręczne tworzenie drobnych ozdób w swojej pracowni oraz tworzenie cudów z cukru i mąki w kuchni. Nie było chyba ciasta, którego by nie umiała zrobić. Nie było takiego przepisu na cudaczne ciastka, który byłby dla niej za trudny. A jeśli mogła im nadać kształt inny niż zwykły okrąg - nigdy nie tworzyła dwóch identycznych. Do słoika jednakże nie zmieściłaby się armia myszek, kolorowych ptaków i każdej możliwej psiej rasy, więc zmuszona była do typowej ciastkowej formy. I, jak właśnie widzimy, przy Hexie miałaby niezwykle dużo pracy, gdyż taki słój zwykle wystarczał na miesiąc.
- Dzisiejsze dzieci tak szybko rosną - stwierdził radośnie. Cóż... Można powiedzieć, że Ismael nie miał pojęcia w jakim jest wieku. Nie miał informacji ani o tym, ile przeżył jako anioł, ani ile musiał udawać zwykłego człowieka. Pamiętał szczątki informacji - niebiańskie kręgi pełne spokoju, chaos po odejściu Stwórcy, trudność w utrzymaniu roślinności przy życiu, przez co w większości zmuszona była do wymarcia. Wszystko to było urywkami, których nie dało się nawet zbyt logicznie połączyć i ustawić na linii czasu. Jakby tego było mało, w jego umyśle zdawała się siedzieć obca istota, która skutecznie uniemożliwiała mu sklejanie wspomnień i czasem dorzucała przeżycia własne, nierzadko wtedy, gdy śnił. Przez to właśnie wielokrotnie znajdował się w grobie kilka metrów pod ziemią, widział niezrozumiałe obrazy dotyczące istot, których nie znał. Przed oczami stawały mu często obrazy z początków cywilizacji ludzkiej, czego zdecydowanie pamiętać nie mógł. Przecież nie był aż tak stary. Chyba.
- Pokusa jest ponoć grzechem, ale gdyby się zastanowić, to w sumie wszelkie przyjemne rzeczy musiałyby zniknąć - zamruczał ni to do siebie ni to do niej. Zastanowił się przez chwilę. Niby przez to pierwsi ludzie zostali wygnani z Raju, a potem karani przez kolejne stulecia. W dodatku nie tylko jego religia potępiała nadmierne pragnienia ciała. Wszędzie dało się zauważyć kary za to, że ktoś coś zrobił, mimo iż teoretycznie nie powinien. Ale żeby od razu karać za kilka (no dobra, pół słoika D:) ciastek? - Możesz spokojnie wziąć wszystkie. Mama się ucieszy.
Tak, Azraelu. Ucieszy się, mruknął Głos bez cienia emocji. Isma próbował nie słuchać, ale było ciężko. Jeśli przeżyjesz, to też się ucieszy. Och czekaj! Równie dobrze ona też może nie przeżyć. Czy Głos był tylko Głosem, czy może całkowicie świadomą istotą? Jeśli się nad tym zastanowić, to szybko doszłoby się do wniosku, iż zwykłe słyszenie głosów by nie ostrzegało przed zagrożeniem. Mogły pojawić się tylko kolejne pytania - czyim głosem był Głos i jak się tam znalazł?
Tymczasem Ismael zrobił nieco zdezorientowaną minę, nie mając pojęcia o co chodzi zielonowłosej. Zaraz potem mógł patrzeć na rozwalonego na jego podłodze faceta. Czy się przejął? A gdzież tam. Widywał przemiany ludzi w zwierzęta, zwierząt w ludzi, a sam potrafił "wyrosnąć sobie" skrzydła w dowolnym momencie, wedle zachcianki. Ugryzł spokojnie jabłko odłożone na moment na szafkę i przyglądał się stworzeniu z uwagą. Najpierw zeżarł mu połowę ciastek wygniatając łóżko, a teraz zajmuje mu przestrzeń na podłodze.
A do tego rozkopuje groby, stwierdził Głos.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.15 11:29  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Wampir-kanibal, tsh. Lepszym określeniem byłoby "degustator potraw obarczonych taboo". Potraw z ludzi, oczywiście, ale tak to brzmi znacznie przyjemniej, prawda? Dostojniej, lepiej, zjadliwiej, mniejsza o nazewnictwo. Poprostu wampir-kanibal jest takie... Takie passe.
Odpowiedziami ze strony zielonowłosej panienki na kolejne słowa anioła było kolejno:
Wzruszenie barków.
Kolejne wzruszenie barków.
Pokręcenie głową na boki w zaprzeczeniu.
I to w praktyce tyle, bo potem Hex już w swojej męskiej osobie leżał na podłodze (wcale nie poślizgną się, zwyczajnie leczy plecy), obserwując osobnika z kąta podłogowego. W sumie większej różnicy nie było, poza tym że lepiej było widać wybrzuszenie spodni. Tak dla pewności, że to facet. Tak, tylko dlatego tam spojrzał. Oczywiście.
Wróćmy jednak do twarzy. Twarzy która nie była zbyt poruszona tym, co się zdarzyło. Ciche "no,no,no,no" wydostało się z jego ust gdy podnosił się z podłogi, otrzepując swoje plecy i tyłek z nieistniejących (lub też istniejących) pyłów po odwiedzeniu podłogi.
- A więc wiesz. - Stwierdził z uśmiechem, odsuwając się o jeden krok w tył, co by nie stać w praktyce na jego stopach. Objął prawą dłonią podbródek, gładząc się delikatnie palcem wskazującym po lewym policzku w "zamyśleniu" przez krótki moment.
- Pytanie jest jednak inne, Paniczu. Czy wiesz bo jesteś, albo czy wiesz bo widziałeś? A jeśli wiesz bo jesteś - czym jesteś? Ja otworzyłem swoją tajemnicę przed tobą, ukazując że niestety nie jestem piękną, zielonowłosą fanką ciasteczek. - Westchnął, rozkładając bezradnie ręce i kręcąc głową na boki. - A twoje tajemnice, Ismaelu? Hm... Lub Azrael'u. Pamiętam to imię, kiedyś znałem osobę o takowym. Była jednak dużo bardziej... - Przerwał, po czym wydał z siebie przeciągłe "hmmmmm", lekko wychylając się ku brunetowi z dłońmi w kieszeniach spodni. - ... Dostojny, o! Tak, tego słowa mi brakowało! Choć jak tak się przyglądam, hmmm. - Znowu zaczął się wgapiać w mężczyznę, szukając w nim czegoś znajomego. Kogoś mu przypominał.

Nie miałem pomysłu jak to rozwinąć bez powracania do tamtego momentu gdy moc działała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.15 20:38  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Absolutnie nie podejrzewał zielonowłosego o jakieś dziwne myśli. Prawdę powiedziawszy - nawet nie rozpoznawał go, mimo złośliwego głosiku dźwięczącego po całej głowie. A powinien, prawda? Powinien kojarzyć każdego mieszkańca niebios, którego choć raz spotkał. Zwykle zapamiętywał czyjąś twarz, głos lub chociaż imię, szczególnie gdy się wyróżniał. Nie był w stanie o kimś zapomnieć, bo po prostu zawsze starał się każdemu przybyć z pomocą. Jakże by to mogło być, gdyby o kimkolwiek zapomniał?
Ale nie pamiętał...
Kolejny gryz czerwonego, słodkiego owocu. Trzymał jabłko w swoich długich, zadbanych palcach naznaczonych czarnymi symbolami, jednocześnie patrząc na gościa mało przejętym wzrokiem. Zastanawiał się tylko, jakim jest stworzeniem. Poza pionowymi źrenicami nie miał żadnych "zwierzęcych" elementów, przez co powoli wykluczał bycie mieszkańcem Desperacji. Z drugiej strony, pozostałby anioł, na którego nie wyglądał. Chociaż, jakby się bliżej przyjrzeć, to sam Ismael również nie przypominał milusiej, pierzastej istotki pędzącej na pomoc byle kamykowi kopniętemu na drodze. Co, jeśli to zwykły człowiek, który wszedł jakoś w posiadanie magicznego przedmiotu? Może tajniak z S.SPEC? Był tak pewny siebie, z ogromnym spokojem przebywał sobie w obcym domu nie mając nawet pojęcia kim są domownicy.
- Ja? Czym? - zaśmiał się cicho. Nie mógł kłamać. Nie potrafił. - Odpowiedź mogłaby brzmieć, że zwykłym facetem pracującym w byle jakim barze na zadupiu Miasta, jednak sformułowanie "czym"... - zerknął na złotookie stworzenie. A kiedy patrzył w te ślepia, czuł się nieco dziwnie w duszy.
Mhm. Pamiętasz. Pomyśl trochę.
Położył wydłubane z owocu nasionko na dłoni. Przyjrzał mu się, jakby było nadzwyczajnym tworem mogącym zmienić cały świat, wprowadzić w nim nieopisane dobro. Rozchylił lekko wargi, by owionąć je małym strumieniem powietrza. Nasionko leżało przez moment niewzruszone jego poczynaniami, ale po chwili pękło, by wypuścić wątłą, zieloną łodyżkę. Anioł uśmiechnął się, widząc efekty swojego "dzieła.
- To, czym jestem, zostało mi przypomniane niedawno - stwierdził, podchodząc do drugiego okna i ostrożnie umieszczając roślinkę w wolnej doniczce. Dokończył jabłko, ogryzek stawiając na parapecie. Ściągnął bluzkę, czując mrowienie przy łopatkach. Odsunął się od okna, tak na wszelki wypadek. Po paru sekundach z jego pleców wyrosły dwa, białe, pierzaste skrzydła. Złożył je, by niczego nimi nie pozrzucać, a następnie usiadł na brzegu łóżka. - Podobno Azrael to moje imię jako anioła. Ale... prawie niczego nie pamiętam - dodał cicho, rozpuszczając włosy. Czarna farba prawie już zeszła, przez co naturalny brąz prześwitywał tu i ówdzie. Wygolony bok od dawna nie był ponownie strzyżony, przez co kłaki zdążyły nieco odrosnąć. Miodowe oczy Ismaela znów zerknęły na tajemniczego gościa.
- Teraz i ty znasz moją tajemnicę. A jako, że znasz moje oba imiona, zdradzisz mi swoje?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.15 16:12  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Nah, może nie każdego. Wszak Hex nie był taki jak ci wszyscy anielscy panowie i panie, prawda? Różnił się, to było widać, słychać i czuć. Nieee, nie, nie, nie śmierdział! Ale pachniał inaczej. Znacznie inaczej od nich. Może to nawet powód dla którego tak niektórzy z nich reagowali "alergicznie" na jego obecność. Piękne, delikatne noski, zapach Hexa psuł im atmosferę. Neh, cóż zrobić.
Poza oczywistym rozbieraniem wzrokiem Ismaela, zielonowłosy zastanawiał się także w jaki sposób zdobyć jego większą uwagę. W większości wypadków popisy takie jak ten były wystarczające, tu jednak czegoś brakowało. Może by tak wrazić mu nóż w bok? O, to by z pewnością wyostrzyło jego uwagę. Wyostrzyło, hehe, dobry dowcip. Albo może bez ran, może coś milszego? Przecież mógł wyciągnąć dłoń i poklepać go po plecach jak się podniesie do pionu, nie? (Czego się spodziewaliście że chciał poklepać, hmmm?)
Kto wie, kto wie czym jest i kim. Oj, kto wie, spytajmy go, może odpowie? Jasne że odpowie. Ale nie tak jakby się tego pragnęło.
- Taaak, to słowo zmienia wiele. Więc? - Splótł dłonie za plecami, wychylając się ku Azrael'owi z przymrużonymi oczyma, uśmiechając się szeroko, lecz bez ukazywania zębów. Maźnij go weź farbą i Joker idealny!
Obserwował jego działania z "bezpiecznej" odległości, przyglądając się temu co robi. Och, co za delikatny panicz. Tylko w tak odległych miejscach jak to mógł się uchować, czyż nie? Kiedyś jedna trzeba zerwać ten kwiat, nim zwiędnie w samotności.
Mmm, tak.
- Przez kogo? - Spytał, gdy wspominał że jego rasa została mu przypomniana niedawno. Skoro niedawno, musiał to zrobić ktoś. Na własną rękę by tego nie odkrył, prawda? A jeśli tak - czemu ta osoba to zrobiła? To też ważne pytanie.
Ech, kolejny ze skrzydłami. Też kiedyś miał małe skrzydełka. Przy stopach. Niestety gdzieś mu wcięło. Wyobrażasz sobie jak ciężko jest włożyć buty z czymś takim? Problem z koszulkami to nic, buty ciężko podrzeć przy kostkach tak, by jeszcze były użyteczne. Uch!
Odsunął się nieznacznie, by nie przeszkadzać chłopakowi w poruszaniu się po swoim mieszkaniu i by mógł usiąść bez problemu. Hm... Jest tak idealnie ułożony. Uch, Hexiu, powstrzymaj się trochę! Przecież to że chłopak robi wszystko w "tym" kierunku nie znaczy że jest tego świadomy.
A może jest? Może kusi?
Uch.
- Hm... A więc dwa imiona za dwa imiona, w porządku. Pierwsze ci zapewne nic nie powie. Hex, tak lubię się nazywać teraz. Co do drugiego - przyklęknął przed chłopakiem, zbliżając swoją twarz do jego, uśmiechając się tym razem z ujawnieniem zębów. Pomagał mu spojrzeć w oczy. Tylko te oczy go odróżniały na tle innych niebianinów. Niech pomyśli.
- Czy coś ci mówię imię Jenevier, Ismaelu? - Co by nie było jednak zbyt tajemniczo i przesadnie słodko - nie mógł się powstrzymać. Ugryzł go dość mocno w nos, po czym odskoczył, podnosząc się też do siadu przy okazji. To tak tylko by czuł, że Jenevier jest tak realny jak tu stoi. I jak gryzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.15 11:28  •  Domek państwa Vex Empty Re: Domek państwa Vex
Zapach, w przypadku Ismaela, bywał zwykle całkowicie ignorowany. Lata spędzone na "miejskiej wsi" nauczyły go wielu rzeczy - w tym niezwracania uwagi na inną woń. W dzielnicy zachodniej czuć dało się wszystko: zwierzęta, rośliny, kurz z polnej drogi, istoty rozumne. Wszystko mieszało się ze sobą, a gdy wdychało się to przez dłuższy czas... cóż. Po prostu dało się przywyknąć. Ponadto, Vex nie pamiętał zapachów innych aniołów i już dawno żadnego nie spotkał. Sam często czuł od siebie woń mleka i miodu, ale winę zrzucał bardziej na miejsce zamieszkania i zajęcia, a nie na pochodzenie rasowe. Dlatego też nie zwracał uwagi na to, jak pachnie Hex.
Zwracanie uwagi Ismy nie było łatwym zajęciem. Choć zwykle traktował wszystko z niezwykłym zainteresowaniem, obserwował uważnie wydarzenia dookoła i był gotowy skoczyć z pomocą, tak teraz mało uwagi poświęcał swojemu nieoczekiwanemu gościowi. Nie z braku wychowania, oczywiście, a ze zwykłego zmęczenia. Zresztą... Po cóż zielonowłosemu było jeszcze większe zainteresowanie ze strony anioła? Jeśli miał jakąś sprawę, mógł to powiedzieć wprost. Byleby tylko nie dźgał nożem na prawo i lewo. Nie, że boli, czy coś. Krew nie była ulubionym widokiem Ismaela i raczej wolał nie przypominać sobie obiadu sprzed trzech dni.
- Abru-el. Achrazjel. Głos w mojej głowie. Nie mam pojęcia kim w ogóle jest, czy kiedyś go spotkałem i skąd się tam wziął, ale czasem jest dość... khem... pomocny - odpowiedział cicho, starając się nie urazić tej żmii siedzącej gdzieś za uchem i tylko czekającej, by zalać mu myśli falą bezsensownych słów zagłuszających wszystko dookoła. Usłyszał tylko lekceważące prychnięcie.
Nawet nie wiesz ile razy mnie spotkałeś, robaczku.
- Wiesz... Pewnego dnia po prostu obudziłem się, a on mi strzela, że jestem świętym posłańcem niebios. I tak z wsiowego chłopca stałem się niebiańską istotą - dodał szybko, nie zwracając uwagi na Achrazjela. Nie przyznał się już, że początkowo mu nie uwierzył, ale kilkukrotnie jego moce go zaskoczyły. Opowieść o tym, jak niszczy się ulubioną koszulkę nagłym zmaterializowaniem skrzydeł zapewne nie była zbytnio ciekawa. Chyba, że ktoś lubił sobie wyobrażać takie rzeczy, ehehe.
Jenevier, wysyczał Głos, powodując u Ismaela dość mocny ból głowy. Słysząc te imię jednocześnie chce się przywalić mu w nos i przyjaźnie wyściskać. Anioł Zastępu zastanowił się przez chwilę, rozmasowując ugryzione miejsce. Bolało jak cholera, ale nie protestował jakoś głośno. Dziabnięcie dało się porównać do robienia tatuaży, a do tego, powiedzieć można, był przyzwyczajony. Abru-el mamrotał coś do siebie we wnętrzu czaszki, przeszkadzając Vexowi w myśleniu.
- Kojarzę samo imię, ale... - Próbował zakopać się we własnych wspomnieniach, do których dostęp był dziwnie zablokowany. Przebłyski wskazywały na Królestwo Niebieskie, jakieś ogrody. - Jak... my się... poznaliśmy? - zapytał powoli, patrząc bez mrugania w jakiś punkt na podłodze. Ciągle próbował odblokować wspomnienie, ale bezsensowne mamrotanie zaczynało go irytować.
- ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE!
Zapanowała cisza. Błoga, spokojna cisza niezmącona żadnym drżącym, echem odbijającym się od czaszki głosem. Ismael był chyba równie zaskoczony co Achrazjel. Zerknął nieco niepewnie na zielonowłosego, mając skrytą nadzieję, że nie obrazi się za ten nagły i nieoczekiwany wybuch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach