Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

Pisanie 02.04.17 19:11  •  Biblioteka miejska. - Page 7 Empty Re: Biblioteka miejska.
......Zastanawiała się, co aż tak bardzo nie pasuje Łowcom w aktualnej organizacji M3. Nie było głodu, epidemii, każdy miał zapewnione środki na godne życie, panowała niska przestępczość, można było rozwijać pasje i zainteresowania, jednocześnie nie martwiąc się koniecznością pracy. Utopia. Czyżby chodziło o wyższe pojęcie wolności? Sytuację poza murami? Zawsze znajdą się osoby o odmiennym podejściu do pewnych kwestii - ludzkie myśli były bardzo zróżnicowane, stąd najczęściej brały się konflikty. Ludzka psychika fascynowała Skyler, podobnie jak biologiczne mechanizmy życia.
- Koniec końców, wojsko i władza niewątpliwie dadzą sobie radę - nie miała zamiaru dłużej ciągnąć jednej kwestii, nie chcąc zanudzić nowej znajomej mnogością swoich teorii i analiz... tym bardziej, że jeszcze niekoniecznie posiadała szansę na wyciąganie prawidłowych wniosków.
Jakby nie było, wychowywały się w kompletnie inny sposób, jednak Samantha i tak nie zamierzała narzucać się Yoshi z wyjazdem. Rozumiała, że nie każdy chciał, nie każdy mógł, nie każdy miał okazję podróżować, a dodatkowo przecież wszyscy mieli swój własny plan na życie. Poza tym, wbrew pozorom, przenoszenie się między Miastami było trudne, wymagało naprawdę żelaznych nerwów, setek wypełnionych papierów, dostarczania miliona dokumentów. Na samo wspomnienie o tym Ravensky mimowolnie wzdrygała się; nawet nie podejrzewała, że jej teczka z "istotnymi danymi", będzie aż tak wypełniona.
- Też fakt. Byłoby nudno, gdyby wszyscy byli utalentowani w tych samych dziedzinach, radzili sobie kompletnie sami z każdym problemem niezależnie od tego, czego by dotyczył - sama myśl o tym była dość nienaturalna. - Hmh, nauka to mój konik, a z racji wymiany muszę utrzymać wysokie wyniki z egzaminów. W sumie... po prostu to lubię. Chociaż sport nie jest mi całkowicie obcy; jeżdżę też konno. W ramach utrzymania pewnej sprawności, nie można przecież żyć samymi testami.
Efektywna nauka wymagała pewnych poświęceń, ale jednocześnie umysł potrzebował również odpowiedniej ilości czasu na regenerację oraz nabranie sił. Trzeba było po prostu dobrze zorganizować sobie czas; wtedy życie od razu stawało się łatwiejsze.
- Też racja - dość często zapominała o tym fakcie. - Jeśli jednak mam być szczera... to chyba zanudziłabym się, gdybym nie miała możliwości późniejszej pracy. W pewien sposób mnie to napędza, jak zresztą sporą część społeczeństwa. Niemniej świadomość, że państwo zawsze zadba o ciebie, dodaje pewnego komfortu psychicznego.
Niezaprzeczalnie było to bardzo wygodne oraz stanowiło cechę charakterystyczną wszystkich Miast. To, jak długo będzie można sobie na to pozwolić, stanowiło całkowicie odrębną kwestię. Tak samo jak fakt, że z czasem pojawi się nadwyżka ludności i chcąc nie chcąc trzeba będzie rozpocząć żmudny proces oczyszczania terenów poza murami "państw". Zresztą, pewnie tego rodzaju działania zostały już podjęte.
- Huh, więc faktycznie ma to swoje wady i zalety - uśmiechnęła się mimowolnie. - Są dużo młodsi od ciebie?
Charlie zawsze w dramatyczno-teatralny sposób przedstawiała swoją relację z bratem, jednak również była do niego bardzo przywiązania. Skyler nie odczuwała zazdrości, ale zawsze miło było popatrzeć na spory między rodzeństwem oraz służyć jako strona godząca. Chociaż biorąc pod uwagę częstotliwość kłótni... czasem bycie jedynakiem naprawdę wydawało się bardzo atrakcyjne.
- Hah, dobrze wiedzieć - rzuciła, po chwili pozwalając sobie na cichy śmiech. - Cóż, jeszcze nie zdecydowałam. Myślę nad zostaniem lekarzem albo psychologiem. Teoretycznie mam coraz mniej czasu na wybór, a z drugiej strony obydwa ta zawody strasznie mnie pociągają.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.17 13:44  •  Biblioteka miejska. - Page 7 Empty Re: Biblioteka miejska.
Prychnęła cichym śmiechem, wyraźnie rozbawiona. Choć jej niewielki wybuch można było uznać za nieco prześmiewczy, nie miała takiej intencji. Co prawda całe jej jestestwo zawierało się w prześmiewczości, tak nie planowała nabijać się z zainteresowań swojej rozmówczyni.
- W życiu nie zrozumiem ludzi, którzy umieją i lubią się uczyć do szkoły. Serio. Dla mnie to tortura. - Po części podziwiała tych, którzy umieli przysiąść do książek, obkuć się z dat, definicji, wzorów... była to dość imponująca umiejętność, a w latach szkolnych - poniekąd przydatna. Zdobywanie dobrych ocen było w końcu w jakiś sposób przyjemne, dawało satysfakcję z wykonanej pracy. Yoshi też nieco o tym wiedziała; w końcu z części przedmiotów miała całkiem niezłe stopnie. to te wymagające dużo zapamiętywania, jak historia czy biologia, były dla niej katorgą. Dlatego też ci, którzy dawali sobie z tym radę, byli w jej oczach godni pewnego uznania. A jednak, nie potrafiła wczuć się w ich sytuację i wyobrazić sobie, jak by to było, gdyby sama miała takie zdolności. Może gdyby się postarała, mogłaby nawet spróbować im dorównać. Sęk tkwił jednak w tym, że wcale nie miała na to ochoty. Rozwijała się w tym kierunku, który uznawała za odpowiedni dla siebie i wystarczająco interesujący, by poświęcać na niego swój cenny czas. Zdobywanie wiedzy na tematy dotyczące majsterkowania i napraw było dla niej mniej-więcej tak pasjonujące, jak dla wielbiciela historii rozczytywanie się w starych kronikach. A to, że nie dało się za to zgarniać szóstek, to już zwyczajny pech.
- O, a jazdy konnej nigdy nie próbowałam. Dam głowę, że taki koń prędzej by mi nakopał niż dał do siebie podejść. Wiesz, podobno zwierzęta potrafią wyczuć osobowość. - Zakryła usta dłonią i zachichotała. Jak na wredną paskudę była dość mocno uświadomiona o swoim nieprzyjemnym charakterze. Miał on zresztą swoje zalety - skutecznie odstraszał tych, którzy nie byli na tyle zdeterminowani, by nauczyć się wytrzymywać z młodą Akiyamą.
- Ej, dokładnie. Wyobrażasz sobie coś takiego, że ileś lat codziennie zasuwasz do szkoły, uczysz się, robisz zadania, chodzisz na dodatkowe zajęcia... a potem nagle kończysz szkołę i nie masz nic do roboty całymi dniami? Znaczy, tak na tydzień czy dwa to fajnie mieć wolne, ale dłużej to by się szło zanudzić. Zresztą nie wszystko mogą robić androidy, tak żebyśmy mogli całkiem przestać pracować.
Co prawda ilość pracujących robotów była spora, ale wciąż były zawody, w których człowiek okazywał się niezastąpiony. No i nikt chyba nie chciałby sytuacji, w której wszyscy obywatele leżą całymi dniami do góry brzuchem i zbijają bąki. Cała rasa ludzka brnęła do przodu dzięki ciągłej potrzebie działania, doskonalenia i odkrywania. Gdyby i tego zabrakło, człowiek szybko zacząłby się cofać w rozwoju, prowadząc do samozagłady. Tak przynajmniej wyobrażała to sobie Yoshi, choć nie miała zbyt wielkiej wiedzy na podobne tematy. Tak jej się po prostu instynktownie wydawało.
- Haruka ma jedenaście, Hayate siedem, a Yori trzy. Tak naprawdę to najmłodszy jest największym rozrabiaką, wszędzie go pełno. Reszta się chyba wdała w tatę, potrafią być czasem tak spokojni, że to aż przerażające. Szkoda tylko, że to czasami jest tak rzadko. Wyobraź sobie, że próbujesz uratować swój wynik z testu i się pouczyć, a w tym samym pokoju trójka dzieciaków bawi się w apokalipsę. - Parsknęła. - Czy w cokolwiek tam się bawią, słychać ich czasem na całym piętrze.
Mimo, że młodsze rodzeństwo było uciążliwe, i tak nie oddałaby ich nikomu, za nic w świecie. Nawet wyliczając ich liczne wady miała na twarzy wyraz najwyższego rozczulenia, które zawsze odczuwała na wspomnienie swoich kochanych braci i siostry. Nie potrafiła sobie wyobrazić życia, w którym byłaby jedynaczką - takie rozwiązanie zwyczajnie nie mieściło jej się w głowie.
- I pewnie oba wymagają sporo nauki? Przynajmniej tak słyszałam o medycynie, że trzeba się świetnie uczyć, a i tak później na studiach nie jest łatwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.17 0:01  •  Biblioteka miejska. - Page 7 Empty Re: Biblioteka miejska.
......Szkoła miała to do siebie, że jednych przyciągała, a wręcz wabiła swoimi możliwościami, a drugich odpychała przez ograniczenia, które narzucała. W gruncie rzeczy to, czy ktoś polubi naukę zależało od wielu czynników, które można by pewnie wymieniać w nieskończoność.
- Huh. Chyba po prostu lubię... możliwość skoncentrowania na czymś swoich myśli. Konkretna nauka wymaga czasem wielotorowego myślenia, a jednocześnie umożliwia koncentrację na jednym zadaniu. Owszem, wiele innych czynności daje... podobne możliwości, ale pewnie dużą rolę odgrywają tu moje własne zainteresowania - wzruszyła krótko ramionami, uśmiechając się specyficznie; jakby z pewną dozą zakłopotania. - A może po prostu jestem do pewnego stopnia masochistką.
Generalnie rzecz ujmując Sky zawsze twierdziła, że trzeba żyć zgodnie z własnymi uczuciami/zainteresowaniami i postępować tak, jak samemu uważa się za słuszne. Rzecz jasna wchodziły tutaj pewne dylematy odnośnie moralności, opinii innych ludzi i tym podobnych kwestii, powinno się unikać swoimi działaniami krzywdzenia ludzi, ale to wszystko zależało od kontekstu danej sprawy. Fakt, że ktoś od siatkówki woli piłkę nożną albo zamiast nauki woli praktyczne działania nikogo raczej nie zabił. No, chyba że iść w teorię, że każde działanie ma pewien wpływ na wszechświat... ale to raczej nie było zbyt istotne w tym momencie.
- Oj. Bez przesady - parsknęła cicho śmiechem. - Cóż... wśród koni również pojawiają się mniej anielskie charaktery. A przecież swój swego pozna.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów Samantha uniosła dłoń do ust i popatrzyła z pewnym zawstydzeniem na nieznajomą, próbując ją przeprosić samym spojrzeniem. W sumie nie znały się praktycznie w ogóle, więc tego rodzaju wypowiedź raczej nie była na miejscu. Odkaszlnęła cicho, chcąc w ten sposób zmazać ewentualne złe wrażenia i kontynuowała rozmowę z towarzyszką.
- Zanudzić to chyba mało powiedziane. Takie nagłe zatrzymanie - przerwała na moment, zupełnie jakby próbowała przypomnieć sobie jakieś słowo, zresztą w jej zdania wkradały się czasami pewne stylistyczne, czy też logistyczne błędy. - Hmh. Chyba byłoby to nienaturalne w wypadku długiego czasu. Znaczy, w wypadku trwania przez dłuższy okres. Nie mówię tutaj o poświęceniu się jakiejś pasji, tylko takim kompletnym zatrzymaniu w dalszym rozwoju. Aż ciężko to sobie wyobrazić.  
W tym wypadku intuicja zawsze była bardzo silna. Ludzkość instynktownie parła do przodu, jednostki, które blokowały własny rozwój często trafiały na margines społeczeństwa, tudzież własnej rodziny. Tutaj rzecz jasna podejście również było różne, ale generalnie człowiek przeważnie pragnął "czegoś więcej".
- O. Nie bardzo wiem, jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji, ale zdecydowanie mogę to sobie wyobrazić. Pewnie teraz głównym problemem jest różnica wieku między wami, ale zapewne w przyszłości będzie to nie do zastąpienia - uśmiechnęła się delikatnie. - A drobne konflikty zawsze wzmacniają więzi, więc nawet jeśli są przykre, to jednak dobre wspomnienia zdecydowanie wygrywają w ostatecznym rozrachunku.
Miło było spotkać kogoś, kto widocznie był mocno zżyty ze swoją rodziną.
- To chyba zależy... od podejścia. Owszem, nauki jest sporo, ale jeśli sprawia ci przyjemność... to wtedy nie ma to już aż takiego znaczenia, a przynajmniej tak mi się wydaje - odgarnęła wprawionym gestem grzywkę z czoła. - Jeśli się dostanę, to pewnie się tego dowiem.
Machnęła ręką - w dalszym ciągu się nie zdecydowała. A czas uciekał. Chwilowo jednak wolała skoncentrować się na teraźniejszości, niż wybiegać nadmiernie naprzód myślami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.17 9:29  •  Biblioteka miejska. - Page 7 Empty Re: Biblioteka miejska.
- Może. - uśmiechnęła się znowu. Z perspektywy Akiyamy każdy, kto spędzał czas na uczeniu się teorii, wkuwaniu na pamięć dat, pojęć i tym podobnych rzeczy, musiał być do pewnego stopnia masochistą. Sama nigdy by się na to nie targnęła, a z drugiej strony - tacy też byli potrzebny. Jej własny, osobisty ojciec też zajmował się dziedziną, która jego córce bardzo kiepsko wchodziła do głowy. Nawet bycie pierworodną botanika z powołania nie było w stanie pomóc jej przyswoić biologicznych procesów i nazw. Kiedy już zdarzyło jej się słuchać na lekcji, z grubsza rozumiała ciągi zależności różnych zdarzeń mających miejsce w przyrodzie, jednak o wiele gorzej było z usystematyzowaniem tej wiedzy i zapamiętaniem bez zerkania do notatek. Zawsze najłatwiej przyswajała to, co dało się wykorzystać w praktyce. Dlatego wiedziała, co dawać dzieciakom przy przeziębieniu, jak unikać wściekłych zwierząt podczas wypraw do lasu i tym podobne, przydatne rzeczy.
- A pewnie i pozna. Ciekawe w sumie, czy bym sobie z takim koniem poradziła. Niewiele mam do czynienia ze zwierzętami, nawet jeżeli moje rodzeństwo to czasem totalne małpy.
Nie wspominając już o tym, że przy przeciętnym koniu Yoshi byłaby całkiem maleńka. Musiałaby zaczynać przygodę od kucyka, jak nic. A i tu właściwie nie wiadomo, czy udałoby jej się dojść ze zwierzęciem do porozumienia. Obcowanie z istotą opierającą swoje działania na instynkcie wymagało pewnego wyczucia, a to była cecha, której młodej Akiyamie zdecydowanie brakowało. Była królową nietaktu, władcą przypału i osobą skazaną na nieustanne bycie na czyimś celowniku. Takie były nieodzowne skutki posiadania niewyparzonej gęby i szatańskiego charakterku.
- No ja bym się na przykład zanudziła na śmierć. Chociaż pewnie niektórzy tak potrafią, leżeć całymi dniami do góry brzuchem i niczym się nie przejmować. Może oni są z tym szczęśliwi, nie wiem. Ja bym nie była.
W końcu czarnowłosa permanentnie czuła potrzebę działania. Miała w sobie mnóstwo energii; nauczyciele narzekali tylko, że całkowicie błędnie ją lokuje. A to wcale nie był jakiś jej kaprys, że zamiast nauki wolała skręcać ruszające się figurki i zbijać z desek budki dla ptaków. Taka się urodziła, to leżało w jej naturze i nie było mowy, by zmusiła się do zmiany tego stanu. Co to, to nie. Do końca szkoły jakoś uciągnie, a potem już żaden belfer nie będzie jej dyszał nad karkiem, by wymieniła epoki dziejów cywilizacji wraz z datami ramowymi, cykle życia motyla, a do tego zmiany PKB w Mieście-3 na przestrzeni lat. Kiedy wreszcie stanie się wolna, będzie mogła poświęcić się swojej pasji. Właściwie do szczęścia nic więcej nie było jej już potrzebne.
Kiwnęła tylko głową na wzmiankę o dzieciach. Sprzeczali się nieustannie, ale konflikt nigdy nie trwał długo. Najstarsza z rodzeństwa dbała o to, by wszystkie spory były rozwiązywane jak najszybciej i możliwie z korzyścią dla obu stron. Można nawet powiedzieć, że powoli stawała się mistrzynią kompromisów w sprawach domowych.
- Właściwie to dobrze, że jest dużo nauki. Odpowiedzialnych zawodów nie powinni wykonywać przypadkowi ludzie tylko tacy, którzy mają pasję i się do tego nadają. Nie chciałabym, żeby mnie leczył ktoś równie nieogarnięty z biologii jak ja. - Prychnęła krótkim śmiechem. Jako lekarz pewnie pobiłaby rekord śmiertelności pacjentów, doprowadzając do mogiły nawet nieszczęśników z katarem siennym.
- W sumie, w którą stronę idziesz?
Na dobrą sprawę, uszły już dobry kawałek od biblioteki, a Yoshi od dłuższego czasu nie zwracała uwagi na kierunek, w którym zmierzają. Do tej pory pochłonięta rozmową, teraz zatrzymała się przed skrzyżowaniem. Gdyby teraz odbiła w lewo, miałaby całkiem blisko do domu. Nie chciała też ciągać Samanthy po całym Mieście, w końcu obie miały swoje zajęcia i swoje sprawy. Na czarnowłosą na przykład czekały w domu dzieciaki i całkiem sporo zadań domowych, z których co prawda część chciała olać, ale nawet po okrojeniu będzie musiała przeznaczyć na nie sporo czasu.
A obiad sam się nie zrobi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach