Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 06.10.15 17:20  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Wiedział, że były książki. Już nie jedną miał na swoim koncie, więc o Włoszech jako takich wiedział niemalże wszystko, co tylko wiedzieć się dało. Nic jednak nie odpowiedział, doceniając tym samym chęci dziewczyny. To było jasne, że chciała mu pomóc. Sama z pewnością lepiej znała swoją przeszłość. Ale Olivier już pogodził się z tym, że nie zna swoich przodków. To nie przeszkadzało mu ani trochę w rozwijaniu siebie i przeżywaniu własnego życia po swojemu. Ba, może to nawet lepiej, bo nie musiał się niczym ograniczać. Tworzył historię rodziny od początku i na swoich własnych zasadach.
Przysiadł na wskazanym fotelu, usadawiając się względnie wygodnie. Pomieszczenie było naprawdę przyjemne, zieleń ścian koiła, uspokajała i wyciszała, pozwalając na chwilę oderwać się od rzeczywistości. A tego właśnie szukał w bibliotekach.
- Długo tu pracujesz? - Spytał w pewnym momencie, przerywając ciszę spowijającą pomieszczenia. Sama atmosfera sprawiała, że człowiek automatycznie mówił półgłosem, nie chcąc naruszyć świętości tego miejsca, tej magii, jaka promieniowała stąd na pozostałe pomieszczenia w budynku. Olivier nie zamierzał jej burzyć, w końcu nie był tutaj sam i inni czytelnicy też zapewne chcieli skorzystać z uroków tego miejsca. Wszak biblioteka była publiczna, nikt nikomu nie zabraniał wejść do środka i zapoznać się z jej ofertą, prawda? A co kto potem robił z energią, jaką stąd zabrał, to już chyba nikogo nie powinno interesować.


//post z dupy, przepraszam. Ale nie mam pojęcia, co dalej ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.10.15 11:44  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
O tej porze było zaskakująco dużo ludzi w czytelni. Berenika przyglądała się każdemu, zapominając nieco o tym, że zaraz obok miała swojego towarzysza, który może w każdej chwili zdecydować się na rozpoczęcie kolejnego tematu. Musiała zaufać swojej podzielności uwagi, która nie była aż tak zła. Jeżeli umiesz zarówno grać, jak i obmyślać w głowie treść prywatnej wiadomości do gracza, który właśnie chciał pogratulować pobicia rekordu na danej mapie, nie myląc się zbyt wiele razy, to jest dobrze. Jasne, potrafiła przy tym strzelać pięknymi literówkami czy mylić ataki, ale mogło zawsze być gorzej.
Panowała tutaj przyjemna cisza, przerywana co najwyżej szeptem czy szelestem przewracanej kartki. Mały raj Luizy z pewnością i ją potrafił wprowadzić w cudowny stan pełny spokoju, cierpliwości do ludzi i innych tego typu. Jak dobrze, że mogła tutaj pracować.
Rozmarzyła się nieco, przez co dopiero po zauważeniu, że Olivier spogląda na nią, wyrwało ją z tego stanu i poinformowało, że o coś pytał. Bibliotekarka spojrzała na niego nieco zdziwiona i zastanowiła się, czy zdołała usłyszeć, co mówił obywatel.
- Hmm... - zastanowiła się i poprawiła oprawki - Kilka lat. To naprawdę przyjemna robota. Ile już razy siedzenie tutaj potrafiło uspokoić człowieka, kiedy był pełny obaw...
Zaraz jednak usłyszała nieco głośniejsze dźwięki.
- Nie zgodzę się z panem. - kobieta po trzydziestce o typowej urodzie Azjatki pokręciła głową - Moim zdaniem ten autor miał do przekazania coś o wiele ciekawszego niż to, o czym pan myśli.
- Jak pani w ogóle może twierdzić inaczej! - oburzony, nieco starszy mężczyzna podniósł się ze swojego miejsca - Po prostu się pani nie zna. Po moich studiach śmiem twierdzić, że nie zrozumiecie tego tak dobrze, jak ja! Autor jak najbardziej chciał wskazać na to, że główny bohater był zwyczajnym, okropnym zbójem, a los, jaki go spotkał, był jak najbardziej na miejscu!
Luiza zdjęła na chwilę okulary i strzeliła facepalma. Tak, fajnie, że rozmawialiście o książkach i próbowaliście dyskutować, ale pojawił się facet, który "twierdzil, że wie najlepiej", co łatwo doprowadzało ją do szału. Kiedy ponownie spoglądała na ludzi przez szkła, zauważyła, że kilka osób patrzy się w stronę jej i Oliviera.
- Boże, jak dzieci. - westchnęła. - Mam nadzieję, że zaraz zakończą tę rozmowę, bo w przeciwnym wypadku nerwy pójdą mi szybciej, niż ustawa przewiduje.
Mówiła to na tyle cicho, aby słyszał to tylko i wyłącznie Olivier. Nie chciała na samym początku lecieć i uspokajać, bo i ona pewnie usłyszy, że się nie zna, ale możliwe, że zaraz nie będzie miała wyboru.
- A co z twoją cierpliwością? Reagować od razu, czy myślisz, że zaraz przestaną?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 17:02  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Było tłoczno jak na sobotę. Dookoła chodzili ludzie wybierający książki, a niektórzy siedzieli w fotelach czy przy stolikach, zatopieni w lekturze. A mimo to było tu cicho. Wszyscy zebrani szanowali to, że ktoś może chce poczytać w spokoju, bo w domu nie ma takiej możliwości i starali się nie hałasować, rozmawiając przyciszonymi głosami. Wszystkim udzielała się atmosfera niesamowitej magii i spokoju biblioteki. Tu było zamknięte tyle światów, tyle fascynujących przygód, tyle faktów i ciekawostek do odkrycia, że aż dziw brał, iż taka ilość wiedzy jeszcze nie rozsadziła ścian budynku.
Atmosfera udzieliła się również jego rozmówczyni, która przez dłuższą chwilę zdawała się być nieco nieobecna. Czekał jednak cierpliwie, gotów nawet powtórzyć pytanie, gdyby zaszła taka potrzeba. Dziewczynie udało się w końcu załapać, o co mu chodziło i odpowiedziała na pytanie. Słuchał jej uważnie i już miał o coś dopytać, gdy ciszę przerwała kłótnia przy jednym ze stolików.
Przysłuchiwał się kłótni w ciszy, zastanawiając się w ogóle, o co ta cała afera. On sam wychodził z założenia, że ile jest ludzi, tyle i opinii na różne tematy. Dziwiło go zachowanie ludzi, którzy wydawali się być nieomylni i na siłę wpychali innym swoje poglądy. To właśnie była taka sytuacja. I jeżeli ktoś nie zainterweniuje, to całą cudowną ciszę szlag jasny trafi.
- Cierpliwość cierpliwością, ale sami to oni się nie rozejdą... - Spojrzał na dziewczynę, odpowiadając równie cicho. Jednocześnie zaczął się zastanawiać, w jakim języku było to, co powiedziała na samym początku. Znów ten dziwny, szeleszczący dźwięk... Będzie ją musiał o to zapytać. Ale to później. Teraz z cichym westchnieniem podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do kłócącej się grupki.
- Przepraszam państwa bardzo, czy mogliby państwo rozmawiać nieco ciszej? Ja rozumiem, że to są emocje związane z lekturą, ale są tutaj też inne osoby, które chcą skorzystać z czytelni i z przykrością muszę stwierdzić, że trochę im państwo przeszkadzają... - Powiedział jak najmilej potrafił. Nie sądził, by Luiza miała większą siłę przebicia niż on. Co tu dużo kryć, Olivier był od niej wyższy i lepiej zbudowany, a dziewczyna o filigranowej urodzie mogła w obecnej sytuacji jedynie zaostrzyć konflikt.
Ludzie byli naprawdę dziwni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.15 11:14  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Berenika cały czas przyglądała się obywatelom z zadziwiająco spokojnym, choć niezadowolonym wyrazem twarzy. Jak kobieta próbowała mówić nieco ciszej, kiedy zauważyła spojrzenia innych mieszkańców, tak mężczyzna cały czas mówił tak samo głośno, z tą cholerną nutką oburzenia w głosie. Bibliotekarka starała się jak mogła, żeby się nie denerwować, ale z każdą beznadziejną wypowiedzią "geniusza" nerwy zaczynały powoli jej siadać. Mieszkańcy również, bo kilka osób zwróciło mu uwagę, ale ten nadal głosił swoją jedyną, słuszną teorię.
- Skoro jesteś taki mądry, to czemu jeszcze tutaj jesteś? - rzuciła pod nosem, spoglądając złowrogo na obywatela - Trzeba było zostać pieprzonym wykładowcą i wciskać takie bajki uczniom. Albo umówić się na spotkanie.
Cały czas unikała korzystania z mocniejszych wyrazów, choć miała ochotę wyzwać go. I to porządnie.
Jednak nie warto było marnować tyle nerwów.
Olivier również musiał się w końcu zdenerwować, bo sam, z własnej i nieprzymuszonej woli skierował się w stronę mężczyzny i całkiem uprzejmie zwrócił się z prośbą o uciszenie się. Ten jednak uniósł ironicznie brew do góry.
- Widzę, że za wiele osób tego nie rozumie. Pewnie pan też tego nie czytał? Z radością bym pokazał cytaty oraz zakończenie, ale nienawidzę wskazywać czegoś z tekstu, którego druga osoba nie czytała..
- Jeżeli chce pan tak bardzo wytłumaczyć innym, co pan ciekawego znalazł, proszę umówić się na określoną godzinę, aby zarządzić odpowiednie wydarzenie w bibliotece. - Luiza nie mogła już stać z boku kiedy zauważyła, że ten nieco się uspokoił, więc podeszła i stanęła obok Oliviera - Wtedy może pan mówić do woli. Jeżeli jednak kontynuuje pan kłótnię z resztą w tym momencie, będę zmuszona ograniczyć pańskie uprawnienia i zakazać na jakiś czas możliwość pobytu w bibliotece. Więc jeżeli chce pan czytać dalej, proszę bardzo. Bez rozmów.
Obywatel westchnął ciężko, po czym usiadł i przeprosił. Bardzo cicho, ale dalej można było to usłyszeć. Zaraz potem dziewczyna spojrzała na swojego towarzysza i kiwnęła głową.
- Wielkie dzięki za pomoc. Czasem zdarzają się takie rzeczy, to norma.
W końcu życie różowe nigdy nie było. A lepsze to jak dzikusy spoza miasta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.15 16:10  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Znów ten szeleszczący język. Spojrzał na dziewczynę pytającym wzrokiem, jednak nic nie powiedział. Teraz nie była odpowiednia pora, najpierw trzeba było ujarzmić wykłócającego się mędrka. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej irytujący, co wyprowadzało z równowagi nie tylko jego. A i tak zdawało się, że panuje nad sobą lepiej niż jego towarzyszka. Nie miał pojęcia, co powiedziała, jednak miał dziwne wrażenie, że to nie było nic miłego.
Już miał odpowiedzieć mężczyźnie, który za wszelką cenę usiłował wszystkim wcisnąć swoje racje, gdy w tym momencie dołączyła do niego Berenika. Spojrzał na nią kątem oka, obserwując to ją, to mężczyznę, który wciąż nie do końca mógł się pogodzić z tym, że ktoś przerwał jego wywody. Mimo to nie naprzykrzał się już więcej, zgadzając się z Luizą. Po prawdzie nie miał innego wyjścia, była pracownikiem biblioteki i jako taka miała większe uprawnienia. A i Olivier w każdej chwili mógł jej pomóc, gdyby zaszła taka potrzeba. Mógłby wesprzeć ją silnym, męskim ramieniem lub coś w tym stylu…
- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość – odparł z uśmiechem, gdy sytuacja wróciła już do względnej normy. Oboje wrócili do zajmowanego wcześniej stolika, przy którym wciąż tkwił plecak chłopaka.
- Uhm, a tak swoją drogą… Wybacz pytanie, ale… co to był za język, w którym mówiłaś przed chwilą? – Spytał, spoglądając na nią nieco niepewnie. Jakby nie spojrzeć to pytanie wchodziło w sferę osobistą dziewczyny, mogło być odebrane jako jakaś ingerencja w jej prywatność, czy coś, a Olivier za wszelką cenę nie chciał się nikomu z niczym narzucać. Zrozumiałby więc, gdyby dziewczyna go zbyła w tym momencie, rzuciła jakieś „nie twoja sprawa” lub coś w tym stylu. Coś jednak czuł, że Luiza taka nie jest i już za moment udzieli mu odpowiedzi na nurtujące go pytanie. A ten język był naprawdę dziwny. Wątpił, czy byłby w stanie powtórzyć choćby maleńki fragment dźwięków wydobywających się z jej gardła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.10.15 1:38  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Bibliotekarka ponownie westchnęła, po czym spojrzała szybko na telefon. Powoli kończył się jej czas w bibliotece, mogła już za jakiś czas spokojnie iść do domu. Akurat pod koniec musiał się trafić taki wesoły człowiek, prawda? Nie mógł zacząć gadać przy innej osobie, musiał akurat przy niej. Nie lubiła tego. Stąd chwilowo znowu zapomniała, że rozmawiała z Olivierem. W zamian za to spojrzała na listę wydarzeń w jednej z gier, w jaką ostatnio grała. Obudziła się już pod koniec czytania informacji, kiedy obywatel polecił się na przyszłość. Ponownie spojrzała na niego jak na darmową maszynkę do pieniędzy, ale zaraz sama sobie delikatnie przywaliła w głowę na obudzenie.
- Cholera, Lui, ogar. - rzuciła do siebie, a następnie spojrzała na Oliviera – Przepraszam, znowu odlatuję. I zapamiętam na przyszłość.
Po tym znowu spojrzała na telefon i wyłączyła stronę, a następnie schowała urządzenie do kieszeni. W końcu nie chciała, żeby Olivier poczuł się olany. Dziewczyna zastanawiała się, czy mogła coś jeszcze powiedzieć, ale ten uprzedził ją pytaniem o język, jakim wcześniej się posługiwała. Luiza podrapała się po głowie i spojrzała na chwilę na jakiś odległy punkt za ogrodnikiem.
- To polski, język M-6. Z tego, co pamiętam, to od dawna jest uważany za jeden z najtrudniejszych języków, więc pewnie brzmi dla ciebie dziwnie, nieprzyjemnie i z odległości bije trudnością. Ale ma swoje... Uroki. - uśmiechnęła się – Im trudniejszy twój ojczysty, tym łatwiej idzie ci nauka innych, przynajmniej w mowie. No a przy tym można język złamać i to na dobre... Ale takie plątanki są całkiem zabawne. Szczególnie jak prosisz obcokrajowca o powtórzenie czegoś. Nie będę cię jednak tym katować, może innym razem. Ale polecam kiedyś zainteresować się historią M-6. Dużo faktów, sporo nieprzyjemnych wojen, ale jednak wciąga.
I znowu strasznie się rozgadała, ale zawsze tak miała, kiedy pytano ją o takie rzeczy. Lubiła dzielić się ciekawostkami na temat swojego kraju z obywatelami, bo cichutko wierzyła, że znajdzie kiedyś osobę, która naprawdę zajmuje się historią innych miejsc. Chciała coś powiedzieć, ale usłyszała cichutką melodyjkę, która wydobywała się z jej telefonu. Czas pracy się skończył, mogła spokojnie iść do domu. Spojrzała ponownie na Oliviera.
- Koniec pracy... Dzisiaj dają mi naprawdę mało czasu. A muszę wrócić wcześniej do domu, więc jakiekolwiek plany wyciągnięcia ciebie pójdą się kochać. Ale! Tutaj jest mój numer. - powiedziała, podając na chwilę telefon z numerem – W razie czego dzwoń, pisz, nie ma problemu. Pewnie też kiedyś wpadnę do twojej kwiaciarni. Jeżeli chcesz, inni bibliotekarze też mogą wiedzieć coś ciekawego, polecam podpytać. Miłego dnia!
Pomachała mu nawet na pożegnanie, a następnie zeszła na dół, aby wziąć swoje rzeczy i wyjść.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 17:31  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Trochę się zasiedział, musiał przyznać, jednak rozmowa z bibliotekarką była naprawdę przyjemna. Nie sposób było przestać słuchać jej głosu gdy opowiadała o języku, w którym mówiła, o kraju, z którego pochodziła i o wielu innych sprawach. Luiza była naprawdę miłą osobą i z przyjemnością pewnie będzie tu wracał, tym większą, że naprawdę lubił czytać.
Niestety, wszystko, co dobre, kiedyś musi się skończyć. Olivier też musiał wracać do siebie, toteż pożegnał się z dziewczyną, przy okazji sprawnie spisując podany numer telefonu. Zapewnił dziewczynę, że na pewno się odezwie. Czemu miałby tego nie zrobić, prawda? Przyjemnie mu się rozmawiało, choć szkoda, że tak krótko. No ale czas goni.
Po opuszczeniu biblioteki udał się prosto do swojego mieszkania. Miał jeszcze mnóstwo pracy, a chciał jeszcze potrenować zanim zrobi się chłodniej. Ostatnio trochę się zaniedbał i zaczynał odczuwać tego skutki. Co jak co, ale nie mógł pozwolić sobie na chorowanie czy utratę formy, gdyż w jego przypadku miałoby to katastrofalne skutki. Musiał więc pracować nad sobą nie tylko w ogrodzie .

/z.t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 13:54  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
/Początek

Obudził go nieludzki ból głowy. Świat widziany zza soczewek zdawał się wirować. Masahiro miał wrażenie jakby obudził się na potężnym kacu. Do tego nie mógł sobie przypomnieć nic z poprzedniego wieczora. Uniósł rękę... Wydała mu się ciężka, dlatego dość szybko zaprzestał walki z grawitacją. Dał sobie jeszcze trochę czasu na dojście do siebie... Po około 30 minutach niewiele uległo zmianie. Poza jedną kwestią - nie miał zamiaru dłużej marnować czasu na podłodze. Namacał miękką fakturę dywanika, po czym powoli podniósł się. Rozejrzał się po mieszkaniu dość niepewnie... Pomacał po kieszeniach... Przejrzał kilka porozrzucanych na stoliku papierów, z których wynikało, że on - to on... Krótka wycieczka po jego "królestwie" dała mu z grubsza obraz osoby, którą miał być... Niejasne wątpliwości rozwiało zawieszone w pierwszym przedpokoju lustro. Nim zdecydował się opuścić mieszkanie - dość dokładnie przeszukał mieszkanie. Na kuchennym stole znalazł napisany do niego list, z którego nie wynikało zbyt wiele. Na pożółkłym papierze ktoś nabazgrał, by zabrał ze sobą leżącą obok cangrę i pokrótce opisał zawartość kieszeni. Masahiro wymacał ich zawartość, obejrzał przedmioty i ponownie schował je na swoje miejsce. Zarzucił na plecy kołczan i kuszę. List był dla niego niezbyt jasny... Zgiął papier i włożył do kieszeni spodni. Zawładnęło nim pragnienie, by czegoś się dowiedzieć... i to pragnienie skierowało jego kroki w stronę Biblioteki. Zabrawszy ze sobą wszystko, co stanowiło niezbędne minimum upuścił mieszkanie. Drzwi zamknęły się za nim. Mijane po drodze miejsca niewiele mu mówiły... Krajobraz wydawał się być obcy. Nie czuł się zbyt pewnie. Zastanawiało go skąd wie, gdzie iść. Ale szedł... Niebawem jego oczom ukazał się budynek biblioteki. Wszedł do środka. Szklane tafle okien wpuszczały dużo światła. W jego blasku - siedząca za kontuarem bibliotekarka skupiała na sobie całą uwagę... Android poszedł do niej.
- Dzień dobry.- przywitał się z kobietą. - - Czy mogłaby mi pani pomóc sprawdzić co ostatnio wypożyczałem i czy nie zalegam z jakimiś zwrotami? - nagle prosta obsługa biblioteki wydała mu się czynnością przekraczającą jego możliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.17 3:04  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Tego zimowego popołudnia lekcja historii zapowiadała się wyjątkowo nudno. Yoshi nigdy nie miała smykałki do tego przedmiotu; wymagał zbyt wiele uczenia się na pamięć, a za mało w nim było logiki. Fakt, ciąg przyczynowo-skutkowy różnych zdarzeń zazwyczaj dawał się rozumieć, ale to była tylko kropla w oceanu wiedzy, który należało przyswoić przed egzaminami. Jakby tego było mało, ktoś umyślił sobie wstawić te zajęcia na samym końcu, o nieludzko późnej porze i w dodatku zaraz po wychowaniu fizycznym. Po godzinie biegania, skakania i ganiania za piłką naprawdę odechciewało się na powrót siadać w ławce i słuchać nudnego wykładu o sprawach, które działy się tysiące lat temu. W takich warunkach powieki same opadały na oczy, a głowa na ławkę. A nie daj Boże, żeby ktoś został przyłapany na drzemce! Oprócz nieszkodliwego ciosu pisakiem do tablicy w głowę można było zarobić naganę, a w skrajnych przypadkach nawet wizytę na dywaniku dyrekcji. Z dwojga złego panna Akiyama wolała w ogóle nie pokazać się w klasie, niż cierpieć męki próbując nie zasnąć.
Skończyło się na tym, że niepostrzeżenie wyszła przez znaną niektórym uczniom dziurę w ogrodzeniu. Zimą jeszcze łatwiej było się tamtędy wymknąć, bo komu chciałoby się sterczeć na zewnątrz i pilnować podwórka? Akcja ucieczki poszła jak z płatka. Chłodne powietrze pachniało wolnością i choć mróz szczypał w policzki, uśmiech sam wstępował na twarz.
Pierwszym przystankiem miała być biblioteka; Yoshi chciała wymienić przeczytane już książki na następne części, a akurat miała po drodze do domu. Ojca i tak jeszcze nie było, zresztą nawet gdyby, nawet nie znał podziału godzin najstarszej pociechy. Nie było szans, by zorientował się w sytuacji, to samo tyczyło młodszego rodzeństwa. Była kryta z każdej strony.
Pchnęła oszklone drzwi i znalazła się w przyjemnie ciepłym pomieszczeniu. Zdjęła rękawiczki i wepchnęła każdą do kieszeni płaszcza po odpowiedniej stronie. Doskonale wiedziała, do której półki ma podejść i jakich tytułów szukać, toteż nie zwlekając ani chwili, przykucnęła w odpowiednim dziale i odnalazła dwa tomy, których brakowało jej do ukończenia serii. Skoro zaś mogła wypożyczyć więcej niż tylko te dwie, chwyciła je na razie w dłoń i ruszyła spacerkiem wzdłuż regału, wypatrując czegoś interesującego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.17 19:40  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Wejście do miasta dla kogoś z zewnątrz powinno być niemożliwe. A jednak, choć to dziwnie, nie jest to tak trudne, jeśli posiadasz odpowiednie atrybuty. Wyglądasz na człowieka, zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz, a także posiadasz ten mały znaczek gdzieś na ciele. Znak wyznawcy Ao. Nie musisz nawet być zbyt potwornie wierną osobą tej religii. Wystarczy, że cię przyjęto.
Czy Hex w to wierzy?
Oczywiście, że nie. Jakże by miał? Widział przecież jak to wszystko zostało sklejone na taśmie klejącej która teraz puszcza. Był tylko jeden przedszkolak bawiący się w wyklejankę. Nie było ich dwóch, trzech, czy osiemnastu. Tylko jeden.
Szkoda, że okazał się być łobuziakiem.
Już raz próbował się dostać, ostatnio chyba odesłał kilku żołnierzy na przymusowe leczenie psychiatryczne, i prawdopodobnie połowa z nich spędza swoje życie zapięta w skórzane pasy, a druga połowa nie mogąc spać po nocach.
Przecież mówił, że ma prawo wejść, ale oni nie chcieli słuchać.
Ech, bywa i tak, co zrobisz.
Pora wejść na bardziej "formalnych" warunkach do środka. Uderzył kilka razy pięścią w żelazne drzwi, jakich używali do wprowadzania ludzi. Nie było chyba celu otwierać całej bramy dla jednego osobnika, prawda?
Przywitał go widok luf i pytań, na które odpowiedział w miarę szybko. Procedura poszła tak, jak zeszłym, "formalnym" razem. Testy, zerwanie łachów, kąpiel ala mało przyjazne warunki za pomocą węża wodnego. Nie odpowiadał na pytania o blizny. Powinny się domyśleć, co tam może o takie przysporzyć.
Na czas badań musiał skorzystać ze swoich "niestandardowych" opcji i zmienić kształt oczu na coś bardziej, hm, ludzkiego. Okrągłe tęczówki i źrenice, niebieski kolor? Wyglądało solidnie. Jego rzeczy musiały zostać razem z "łachami" w garnizonie, co rozumiał.
Chciał jednak maskę i kapelusz. O ile z kapeluszem problemu nie było po lekkim przetarciu, tak strasznie długo targował się o pozwolenie wniesienia maski, ale w końcu strażnicy ulegli, i oprócz jakiś normalnych ciuchów by wyglądał jak istota ludzka, a nie wyrwany z dżungli tubylec pozwolilli mu zabrać i tą maskę. Nie była bronią. Nie była magiczna. Była poprostu przedmiotem.
I z "kopniakiem na szczęście" (powiedzmy) został wpuszczony do miasta. Niby ta bransoleta z nadajnikiem nie była problemem, ale jednak nie lubił mieć ograniczonych kończyn.
No nic, co tu zrobić najpierw?
"Ach, po co cel. Znajdzie się jakiś w trakcie."
Stwierdził sam sobie w myślach i ruszył chodnikiem wzdłuż jednej z ulic, ciekawym, co w tym "mieście cudów" można osiągnąć.
Poza spotkaniami z patrolami wojska i ludźmi jacy spoglądali na niego z mieszankami emocji od ciekawości, po strach (zwłaszcza, że gdy nie podglądali go żołnierze, pozwalał oczom wrócić do normalnego wyglądu), po zwyczajnie obrzydzenie.
Znak książki na szyldzie raczej jednoznacznie mówił, co to za miejsce. Biblioteka. Trzeba przyznać, że od dawien dawna nie miał okazji czytać, więc czemu nie skorzystać? Pchnął drzwi, przekroczył próg, zamknął je za sobą i zabrał się za przeglądanie regałów.
Nuda.
Nuda.
Nuda.
Nie warte uwagi.
Nuda.
Bleh, co to w ogóle jest.
To niby ich fantastyczne opowieści o aniołach? Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech politowania, gdy odstawił jedną z powieści fantastycznych z udziałem aniołów. Już sama okładka mu wszystko powiedziała. Tak, znał to powiedzenie, ale nie zmieniało to faktu, że raaaczej spasuje.
Legendy mówią, że po dziś dzień wciąż czegoś tam szuka.
A przynajmniej dalsze pięć minut.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.17 20:20  •  Biblioteka miejska. - Page 4 Empty Re: Biblioteka miejska.
Dzień jak co dzień? Nie tym razem. Białowłosa zdecydowała zrobić jakiś przełom w życiu.
Tyle razy pomagała zwierzętom, dokarmiając je, znajdując nowe domy, zanosząc do weterynarza zguby… Ale nigdy takiego swojego przyjaciela nie miała. A ponoć czworonożny przyjaciel to najlepszy przyjaciel człowieka.
I miała na myśli psa. Chciała adoptować szczeniaka.
Ale przecież do tego trzeba przygotowań. Musi wiedzieć jaki psie będzie pasował do jej typy osoby. Nie może wziąć takiego co wymaga dużo uwagi, bo zwyczajnie jej mieć nie będzie. Pomaga na farmach, żeby się utrzymać. A do tego jak wytresować młodego psa, żeby był jej posłuszny.
Dlatego z samego rana ubrała się i zjadła śniadanie, żeby za moment wyjść z domu i udać się do biblioteki. Tego dnia ubrała się cieplej trochę. Miała na sobie dżinsowe rybaczki z szelkami, a do tego czarno-biały golf z długim rękawem A do tego lekko zniszczone i zabrudzone szare tenisówki. Związała włosy w jeden długi warkocz, który przełożyła na przód. I tak był strasznie długi i jej przeszkadzał trochę, ale zostawiła go. Jak zabardzo będzie jej przeszkadzać, to owinie go wokół szyi. I problem będzie z głowy.
Gdy wkroczyła do biblioteki ujrzała siedzącego przy stole jaszczura. Przewracał kolejne kartki opasłego tomiska i czytał je. Jego łuski były brunatne, ale jaśniały na gardle i podgardlu. Z nad brwi wyrastały kolce a z tyłu głowy – żółte pióra z czerwonymi końcówkami. Ubrany był w brązowo-czarną szatę z kapturem. Na swoich palcami zakończonymi pazurami znajdowały się pierścienie. Wydawał się być jakiegoś rodzaju magiem.
Dobra Dim. Skup się.
Mruknęła do siebie i zostawiła nietypowego gościa biblioteki i ruszyła szukać tego co potrzebowała.
Książka o tresurze psów… Albo jakieś kompendium, tego mi trzeba.
Przechodziła między regałami szukając jakiś konkretnych tytułów.
Kryminały.. Sci-fi… Jakaś fantastyka…
Rozejrzała się. Niegdyś przychodziła tu często, żeby wypożyczyć książki do czytania. Było to za darmo, więc… Czemu nie? Niestety nie przychodziła tu już zazwyczaj. Miała ciągle coś do roboty, a gdy znajdywała czas dla siebie… Wybierała rysowanie. I to był ból. Bo biblioteka się zmieniła i tam gdzie dawniej były książki przyrodnicze teraz były książki historyczne. Co utrudniało jej poruszanie się kompletnie.
Zauważyła mężczyznę w kapeluszu. Uznała, że skoro sama nie jest w stanie odnaleźć książek, które szuka to może skorzysta z pomocy.
- Um… Przepraszam.
Rzekła dość niepewnie i nieśmiało.
- Czy… Pomógłby mi Pan znaleźć książkę? Dawno tu nie byłam, nie mogę się odnaleźć…
Schowała dłonie za plecy i spuściła głowę w dół, oczekując odpowiedzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach