Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 27.03.15 18:49  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
No tak, przecież to było oczywiste, że jej nie zaufa po tym co się stało. Zawsze jednak było warto próbować. Wzruszyła ramionami i zwinęła się w kłębek, podsuwając kolana niemal pod brodę. To najlepszy sposób by uciszyć rozgadany brzuch. Często stosowała tę metodę w czasie głodówki i zazwyczaj skutkowała. Miała wtedy jednak do czynienia głównie z ludźmi, a nie z łowcami. Nic dziwnego, że była zaskoczona tym, że mężczyzna wręczył jej pasek mięsa, a nawet go rozpakował.
- Nie, dziękuję. Nie będę cię objadać.
Przełknęła ślinę i obróciła się na drugi bok, by nie widzieć jedzenia. W sumie nic dziwnego, była tak osłabiona, że pewnie nie pogryzłaby tego specjału i wcale się nim nie najadła. Ludzi w jej stanie zazwyczaj podłącza się do kroplówki, a przynajmniej tak się robiło w Mieście.
Ciche westchnienie wyrwało się z jej piersi. Ta krótka rozmowa ją zmęczyła, równie dobrze znów mogłaby pójść spać, pewnie tym też by się jakoś wyjątkowo nie przejął. Właśnie dlatego zacisnęła powieki, starając się przywołać Morfeusza. Na darmo. Nie przyszedł i nie zdzielił jej od razu łopatą. Ale przynajmniej spróbowała wyrównać oddech. Może pomyśli, że śpi. Może da jej spokój i sam zdecyduje się odpocząć, zamiast rozpaczliwie robić wszystko by pozbyć się jej z kryjówki. Była świadoma tego, że jak ją wyrzuci to nie przeżyje kolejnej nocy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 1:44  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Chłopak siedział jeszcze chwilę wsłuchując się w oddech Taihen. Nie był pewny, ale chyba udawała. Mało kto zasypia tak szybko, zwłaszcza z pustym brzuchem. Zastanawiał się też dlaczego odmówiła jedzenia, przecież wcześniej nie protestowała. Może poczuła się gorzej? Inseki zmarszczył brwi i wstał. Taihen mogła usłyszeć jak robi coś za jej plecami.
- Nie po to cię tutaj taszczyłem, żebyś teraz zeszła mi z głodu. I tak trzymasz się nadzwyczaj dobrze zważywszy na twoje rany  i na to, że jesteś tylko człowiekiem. Ale nie zamierzam ryzykować. - rozległ się dźwięk nalewanej wody i jakieś pluski. - Jestem w znacznie lepszym stanie niż ty, już przywykłem do takiego życia. Więc łaskawie nie mów mi co mam robić, z nas dwojga to ty bardziej powinnaś odpocząć.
Do kociołka z wodą wiszącego teraz nad ogniem Łowca wrzucił rozdrobnione kawałki mięsa i kilka sucharów które trzymał w starej puszce po jakichś ciastkach.
- Szału to z tego nie będzie, ale mówi się trudno... - wymruczał pod nosem i odsunął się od płomieni. - A ta odrobina zapasów to nic takiego. I tak wkrótce planowałem wybrać się do Miasta.
Stanął na środku pokoju, a potem przykucnął. Opadł na ręce, jednocześnie wysuwając ogi do tyłu i zaczął robić pompki. Zanim woda nie zagotuje minie jeszcze chwila, a on musiał się czymś zając. W końcu kondycja ważna rzecz i nieco gorsze samopoczucie nie powinno stanąć mu na drodze do codziennego treningu. Raz. Dwa. Trzy...
- Powiedz mi... Ten twój cały Ao. Czym on jest? To jakiś Anioł? Bo z tego co wiem był tylko jeden Wszechmocny. A może to ten jego rywal zmienił imię i próbuje ocieplić wizerunek? - rzucił do dziewczyny z lekką kpiną w głosie. Jeśli zasnęła to trudno. - Na czym w ogóle opiera się wasz dogmat?
...naście. Dwadzieścia. Dwadzieścia jeden. Dwadzieścia dwa...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 23:44  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Patrzenie na to, jak przygotowuje jedzenie wcale jej nie pomagało, a fakt, że pachniało, nieważne jak paskudnie, sprawiło, że brzuch odezwał się po raz kolejny. Zaklęła w myślach, jeszcze bardziej się kuląc.
Łaskawie nie mówi mi co mam robić.
Zaprawdę, zabrzmiało to jak typowa groźba, jedna z tych, które aż chce się kontynuować, pociągnąć za język. Bo co? Dostanę może klapsa? Oj, weź nie pierdol, już miałeś swoją szansę na szczęśliwe zakończenie i dobrze o tym wiesz. Zamruczała cicho, wyrażając tym samym coś, co zapewne było niezadowoleniem. Miał odpowiedź na wszystko, każdą jej wymówkę.
Skąd niby pozyskiwał te wszystkie zapasy? Niewielu ludzi z Desperacji miało przepustki do Miasta. Byli to głównie żołnierze, albo przemytnicy, a on nie wyglądał na żądnego z nich. W końcu mówił, że od dawna z nikim nie rozmawiał. Uchyliła powiekę, by zerknąć na niego. Zrobiło się podejrzanie cicho, a każda kobieta z wrodzonym instynktem macierzyńskim wiedziała, że gdy robi się cicho, dzieci harcują.
I zamarła.
- Co ty do cholery robisz. - To nie było pytanie. To było stwierdzenie. Widok trzaskającego pompki Asha pozbawił ją elokwencji. W sumie pozbawił wszystkiego, a majtki miała tylko dlatego... a nie. Nie miała bielizny, ją też straciła w kontakcie z wilkiem. Ech. Niedobrze. Przynajmniej spodnie nadal wisiały na szczupłym tyłku.
Odchrząknęła, choć znów odzyskać rezon.
- Ao... Ao był niegdyś przyjacielem Boga. Jego doradcą. Gdy Wszechmocny nie miał pomysłu co do stworzenia naszego świata, Ao podpowiadał mu co może zrobić, bo sam nie posiadał mocy tworzenia. Jedynie wielką wiedzę. - Obróciła się na plecy i spojrzała w sufit. Przez chwilę podziwiała jego teksturę, zastanawiając się, które aspekty wiary powinna ujawnić nieznajomemu. - Gdy Bóg narozrabiał, niszcząc nasz świat, Ao postanowił go odbudować, czy raczej pomóc nam dojść do tego jak zrobić to samodzielnie. Dlatego tylko trzy razy objawił się w snach, trzech różnym prorokom na przełomie wielu, wielu lat.
Przeciągnęła się, jednak było to wyjątkowo bolesne, dlatego już po chwili przestała. Ostrożnie usiadła na łóżku, opierając się o ścianę i zerknęła na swoje opatrunki. Część bandaży zaszła krwią, jednak nadal nadawały się do noszenia. Zajrzała także pod bezrękawnik, ale nie miała zamiaru go zdejmować.
- Czerpcie radość z życia, albowiem tylko tak zaznacie jej po śmierci. Tak właśnie brzmiały jego pierwsze słowa. Nawoływał do wolności, opuszczenia Miast, miłości cielesnej. Mało jest nas na tym świecie, a trzeba go ponownie zasiedlić - tak twierdził Ao. Jednak ludzie nie słuchali jego mądrych słów, nawet anioły były już tak skorumpowane pobytem na ziemi, że zapomniały o jego dłoni, która je prowadziła przez te wszystkie lata. Zaczęła się wojna, znów poprzedzona słowami Szarej Eminencji. Albowiem ci, co zagrażają jego słowom powinni zostać wyeliminowani, gdyż jedynie będą przeszkadzać w odbudowie świata.
Znów musiała przerwać. Tak długie historie nie były zbyt korzystne dla jej stanu zdrowia. Świadczyła o tym chrypka oraz spierzchnięte usta, które co chwila oblizywała, żeby je choć odrobinę zwilżyć. Powoli też zaczynała boleć ją głowa.
- Napaści na anioły, składanie ofiar, temu wszystkiemu winien był drugi prorok, który zinterpretował słowa Ao tak, by przy okazji zemścić się na swoich braciach - aniołach. Nasz Nowy Bóg jednak nie był zadowolony, chciał dla nas miłości, a nie mordów na bliźnich. Trzecią wiadomość przesłał mnie, we śnie. Nie śmiercią się nawraca a wybaczeniem i miłością. Niech krew będzie ostatecznością dla niszczących mój plan, a waszą wolność. Rano powtórzyłam te słowa i uwierzyłam. Zostałam trzecim prorokiem.
Uniosła głowę i znów na niego spojrzała, z nadzieją, że już skończył bawić się w Supermana i siedział spokojnie, mieszając w garnku. Jeśli tak nie było, to przygryzła wargę i odwróciła wzrok. Doprawdy, gdyby nie straciła aż tyle krwi to teraz pewnie by się zarumieniła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 22:36  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
- Ćwiczę. Muszę jakoś trzymać formę, a raczej nie ma tu zbyt wiele miejsca.
Trzydzieści. Starczy, nie ma co przemęczać lewej ręki, jeszcze nie była całkiem sprawna. Inseki wstał i zamieszał w kociołku, jednocześnie przysłuchując się słowom Taihen. Przytaknął raz czy dwa.
- Całkiem...logiczne zasady. Czyli wychodzi na to, że to jakiś potężny Anioł z tego co zrozumiałem. Miło też, że nie wtrąca się w ludzkie sprawy. Chociaż nie rozumiem jednego. Czemu eliminujecie przeciwników, skoro jak sama twierdzisz i tak mało osób przetrwało Apokalipsę? No i chyba wiesz, że wyjście z Miast nie jest takie łatwe...
Łowca nalał część zawartości kociołka do miski. Bulion pachniał całkiem...dobrze, mięso i suchary stały się miękkie, bez trudu można było je przeżuć. Zupa była może zbyt słona, jednak jak na warunki było to zaskakująco dobre danie. No i bardzo pożywne. Usiadł obok dziewczyny z miską na kolanach.
- I...może mi się wydawać, ale czy takie życie nastawione na czystą miłość fizyczną nie jest...puste? Każdy potrzebuje czasem czułości, nie tylko seksu. Ciężko się bez niej obejść, może nawet trudniej niż bez seksu. - w jego głosie słychać było zadumę. Jednak szybko zniknęła gdy się do niej uśmiechnął, chociaż był to raczej niepewny uśmiech. - Coś o tym wiem. I ty pewnie też, bo podejrzewam, że osiągniecie tak wysokiej pozycji wiązało się z...dosyć sporymi...wyrzeczeniami.
Spojrzał jej w oczy, jednak zaraz spuścił wzrok. Nie chciał na nią naciskać, sam miał własne pilnie skrywane sekrety. Jednak czasem rozmowa z nieznajomą osobą potrafi sprawić cuda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 17:35  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Ćwiczył. Zamknęła się i obserwowała jak kończył owe ćwiczenia. Podziwiała mięśnie prężące się pod skórą i pot na jego czole. W końcu jednak odwróciła wzrok, kontynuując swoją opowieść i odpowiadając na pytania.
- Nie, to nie jest anioł. Anioły zostały stworzone przez Boga, Ao zaś istniał razem z nim od początków świata. Nie wiem, czy zrozumiesz, ale tak właśnie jest. - W ogóle co on sobie myślał, wyzywając jej boga od tych skorumpowanych skrzydlatych potworków, które jako pierwsze pozwoliły sobie na zapomnienie i oddały ziemskim przyjemnościom. One, były święte, nieskalane i... bezpłciowe. Westchnęła. - Już nikogo nie eliminujemy. To był pomysł poprzedniego proroka, który nie miał zbyt czystego serca i w ten sposób chciał się zemścić na swoich braciach aniołach. Był ostatnim, który zginął z ręki Kościoła. A co do wyjścia... pierwszemu prorokowi się to udało. Teraz pewnie my powinniśmy wyjść do mieszkańców, żeby poznali dobro Ao. Nie będą musieli wychodzić.
Wzruszyła ramionami i spojrzała za miską z jedzeniem. Jej brzuch po raz kolejny dał znać, że chętnie by coś zjadł, a zapach nic tylko kusił by złapać za łyżkę, albo jak zwierzątko jeść prosto z miski palcami. Wyciągnęła ręce i odebrała od Asheritta miskę, po czym łapczywie zaczęła jeść. Nie przeszkadzała jej sól, ważne, że było ciepłe i sycące.
Dopiero gdy skończyła jeść, ponownie spojrzała na łowcę, nieco zdziwiona.
- Myślisz, że można za sens życia postawić sobie czysty seks? Jesteś w błędzie. Najpierw jesteśmy wyznawcami Ao, później rodziną. Jeśli chcę się z kimś przespać to to robię, jednak nie ma tam nic na siłę. Nie jestem dziwką, tak samo jak żaden z moich braci i sióstr. - Przejechała palcem po dnie miski i oblizała go w zamyśleniu. Wyglądała jakby analizowała czy byłaby w stanie zjeść jeszcze jedną porcję, czy ta była już wystarczająca. W końcu odłożyła naczynie na podłogę i znów spojrzała na Asha. - A jeśli chodzi o moją pozycję to zdobyłam ją, bo przemówił do mnie Ao. Nikogo nie przekupowałam moim ciałem, jeśli o to ci chodzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 21:42  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Chłopak ledwo co słuchał słów dziewczyny, obserwując jak je potrawkę. Sam nie wiedział kiedy jego twarz przybrała minę, będącą czymś pośrednim, między uśmiechem, a nostalgią. Przyłapał się na tym, że wpatruje się w dziewczynę i szybko pozbierał myśli. Przypominała mu swoim zachowaniem kogoś. Pewną osobę, którą dawno stracił. Dziewczynę, dla której poświecił własne ramię. Spojrzał na podłużny kształt leżący w kącie. Okrywała go zakurzona płachta materiału, jednak gdzieniegdzie widać było, że pod nią znajduje się jakiś metalowy obiekt. Bezmyślnie pomasował lewe ramię, w miejscu, gdzie niegdyś proteza łączyła się z ciałem. A potem nagle zbeształ się w myślach:

Ty idioto, nie rozpraszaj się, to nie ona! Jest już dawno martwa, sam ją pochowałeś. Uważaj, bo ta dziewczyna pokazała już na co ją stać. Wykorzysta każdą chwilę nieuwagi!

Inseki skinął powoli głową, szybko łapiąc porzucony wątek.
- To nie tak, nie posądzam was o to. Sam znam kilka osób, którym nadrzędnym celem było zaznanie jak najwięcej przyjemności w życiu. - rozejrzał się po pokoju. - Jak widzisz, raczej nie jestem jednym z nich. Jednak w takim razie muszę Cię przeprosić, bo chyba źle odczytałem...pewne twoje zachowania.
Wstał z łóżka i nabrał do miski kolejną porcję, którą zjadł z przyjemnością, siadając obok Tai. Wydawało się, że nieco się rozluźnił. Zawsze to jakiś cień normalnych potraw, które jadał w Mieście. Trzeba się cieszyć tym co się ma. Odstawił pusta miskę na podłogę i znowu przyjrzał dziewczynie.
- Jak tam bandaże? Nie chcę ich ściągać, chyba że to konieczne, zbytnio przyschły do ran i boję się, że znowu otworzą ci się znowu. Może jednak poczekam jeszcze jeden dzień z tą podróżą, zawsze to dodatkowy czas na regenerację organizmu. Jak myślisz, wytrzymasz jeszcze chwilę w moim towarzystwie? - powiedział, siadając wygodniej i opierając się plecami ścianę. Łowca chyba naprawdę się rozluźnił, jego ton pozbawiony był wszelkiej kpiny, chociaż trzeba było przyznać, że broń zostawił z dala od Taihen. Przyglądał jej się przez chwilę, tak że mogła to zobaczyć, a jego usta wygięły się w krzywym uśmiechu.
- Wiesz... - rzucił udając zamyślenie. - Jakby cię tak umyć...pozbyć się tych wszystkich bandaży i ubrać jak człowieka...to podejrzewam, że faceci mogli by nawet oglądać się za tobą na ulicy...
Asheritt zaśmiał się cicho.
- Zanim wydrapiesz mi oczy, to zaznaczę, że tylko żartuję! Powiedz, masz kogoś na kim ci zależy? Tak piękna kobieta z pewnością ma wielu adoratorów, jednak czy ona sama kogoś kocha? Poza swoim bogiem, oczywiście. Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz, pytam tylko dla zabicia czasu. Zamiast się gryźć...no, zamiast MNIE gryźć, równie dobrze możemy się nieco lepiej poznać. I tak nikomu nie wypaplam niczego o tobie. - powiedział prostując nogi na łóżku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.04.15 22:31  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
No tak. Każdy doskonale wiedział, że to nie rozmowa łagodzi obyczaje, a ciepły posiłek. Kobieta także wydawała się bardziej rozluźniona. Pełny brzuch już się nie wykłócał, a powieki automatycznie stały się nieco cięższe. Przymknęła je, opierając się wygodniej. Dłoń wsunęła pod głowę, kładąc się na swoim skrawku łóżka. Oczywiście, zrobiła też miejsce Insekiemu.
- To nie będzie pierwszy raz. Przywykłam - słowa zabrzmiały obojętnie, może nawet za bardzo. Na moment zamyśliła się nad tym. Czy morale starego boga rzeczywiście były tak głęboko zakorzenione we wszystkich mimo apokalipsy, którą przeżyli? Już dawno powinni zezwierzęcieć i korzystać z tego co się im daje. Pełnymi garściami. Niektórzy tak robili, lecz wynikało to raczej z pomieszanych genów, a nie utraty rozsądku. Dużo pracy jeszcze było przed nią.
Przy pytaniu o bandaże odruchowo spojrzała na swoje ciało. Stały się już jej drugą skórą, przylegając wyjątkowo starannie do wszystkich ran. Sklejone ze skórą jej własną krwią. Tak, to wiele tłumaczyło.
- Lepiej ich nie ruszaj. Zajmę się tym u siebie, gdy tylko dotrzemy... - Uchyliła jedną powiekę i spojrzała na niego leniwie, zapewne oceniając. Czy wytrzyma jeszcze raz z tym gburem? - jutro.
Zapewne miało to być zgodą. Znów przypominała kotkę, która nie mogąc się wydostać z aktualnego więzienia, postanowiła zrobić z niego swoje królestwo. Zdominować przestrzeń i uczynić ją swoją. Dlatego też ułożyła się wygodniej i sięgnęła do włosów. Wiedziała, że warkocz nadal był zlepiony resztkami krwi, jednak nie powstrzymało jej to przed rozwiązaniem tasiemki i rozpuszczeniem włosów. Kaskada rudych pasm opadła na ramiona i łóżko. Choć były brudne, nadal robiły wrażenie.
- Może gdyby tu były ulice - odparła ostro, zapominając na chwilę o grzeczności. Jej mięśnie odruchowo się napięły, co wyjątkowo ją zmęczyło. Sapnęła i opadła znów na materac. Głowa lekko się od niego odbiła. - Nie mam. Możesz wierzyć albo nie, ale takie kobiety kochają tylko raz i jest to najsilniejsza miłość na świecie. Później szuka się już tylko coraz słabszego echa tej osoby. Do czasu, aż ostatnia fala dźwiękowa wygaśnie, wtedy zostają już tylko cielesne uciechy.
I znów to zobojętnienie. Nie, cóż, może gdzieś po jej wargach przebiegł lekki uśmiech, nie wyrażał on jednak niczego konkretnego. Był tak blady i mdły, że równie dobrze mógł być jedynie paskudnym grymasem. Złapała kosmyk włosów i zaczęła nawijać go na palec. Wzrok wbiła w brudny sufit.
- Moja kolej. Dlaczego uciekłeś z Miasta? Zgaduję, że to był właśnie twój dom. Tam pewnie miałeś jakichś przyjaciół czy znajomych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.15 23:57  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
- Uhum... Mimo to przepraszam. No i chyba faktycznie lepiej będzie zostawić te bandaże. - powiedział, patrząc jej w uchylone oko. - Skoro tak mówisz, to niech będzie jutro. Może się nie pozagryzamy nawzajem...
Oho, chyba jednak nie będzie tak spokojnie jak oczekiwał. Dziewczyna była strasznie przewrażliwiona na punkcie własnego wyglądu. Czyżby zbyt dużo pochwał od wiernych w Kościele? Łowca przyglądał się przez chwilę jej włosom. Naprawdę robiły wrażenie. Westchnął ciężko.
- Spokojnie Pani Prorok. To tylko żart, chyba słyszałaś kiedyś o nich? Nie musisz reagować tak ostro. I zapewniam cię, że i w tu są ulice. Ale ich mieszkańców raczej nie interesuje wygląd, prędzej okazja do posiłku.
Wysłuchał jej słów, w zamyśleniu obserwując kominek z resztkami żaru. Taihen mogła usłyszeć jak szepcze coś cicho do siebie, jednak musiałaby wytężyć słuch, żeby odróżnić słowa:
- Chyba wiem o czym mówisz... Heh...
Przez chwile milczał, zastanawiając się co jej odpowiedzieć. Stwierdził jednak, że nie ma powodu niczego zatajać, w końcu i tak nic mu tutaj nie groziło, a prawdopodobieństwo, że spotka dziewczynę jeszcze raz było raczej małe.
- Hmmm... Raczej...nie. Nie miałem czasu na takie rzeczy. Może to zabrzmieć nieprawdopodobnie, ale byłem dawniej przywódcą Łowców. Zawsze było coś do zrobienia. Coś do dopilnowania, czego nie mogłem powierzyć innym. Można powiedzieć, że żyłem dla Łowców. Uwierz mi, pilnowanie tej bandy jest cholernie trudne, czasem ciężko sprawić, żeby się wzajemnie nie pozabijali. Do tego dochodzi walka z S.SPEC, pozyskiwanie zapasów, szukanie Artefaktów... I nagle odkrywasz, że gdzieś przeminęło kilkanaście lat twojego życia. Budzisz się jak z głębokiego snu i odkrywasz że jesteś sam. Wszyscy twoi - nawiasem mówiąc nieliczni - przyjaciele odwrócili się od ciebie, albo zginęli. W tym osoby szczególnie ci bliskie... - przerwał na chwilę. Czyżby przed chwilą ledwo zauważalnie załamał mu się głos? Nie, to chyba niemożliwe... - Hierarchia Łowców jest prosta, rządzi najsilniejszy. Rzadko się zdarza, żeby przywódca umarł śmiercią naturalną, ja sam nie słyszałem o takim przypadku. Dodatkowo zawsze znajdzie się ktoś żądny władzy, kto nie zawaha się przed zabójstwem. Kiedy odkryłem, że mój poprzedni artefakt miał efekt uboczny, dzięki czemu na własne życzenie skróciłem sobie życie, w służbie Łowcom, stwierdziłem że nie warto ryzykować i oddałem stanowisko. Wycofałem się z prowadzenia organizacją, a potem...cóż. Sama widzisz. Jakoś udało mi się urządzić i przeżyć. Minął jakiś rok od tego czasu.
Po jego głosie dało się poznać, że pominął kilka dosyć istotnych faktów, ale Inseki nie zamierzał zdradzać o sobie wszystkiego. I tak pozwolił sobie na zbyt wiele. Zerknął na nią.
- Sama widzisz, nic ciekawego. Ot, zwykły Łowca który stchórzył, prawda? - rzucił z ironią. - Łatwiej byłoby dać się zabić, ale nie mogłem się przemóc. Obiecałem pewnej osobie, że tego nie zrobię i nie złamię tej obietnicy.
Wstał z łóżka i przeciągnął się. Podszedł do sporego okrytego płachtą obiektu pod ścianą i odsłonił go, ukazując masywną, mechaniczną protezę, częściowo rozebraną już na kawałki.
- Jednym z niewielu plusów jest to, że udało mi się odzyskać rękę. - zacisnął kilka razy lewą dłoń w pięść. - To żelastwo tutaj, to kolejna nagroda za wierną służbę.
Zaśmiał się gorzko, trącając stopą protezę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.15 16:00  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Dziewczę miało poczucie humoru, to oczywiste, w końcu była zwykłym człowiekiem, który śmieje się i płacze w zależności od sytuacji. Teraz jednak mijał kolejny rok w Desperacji, wśród ludzi, którzy głównie chcieli ją wykorzystać do swoich celów. Niekoniecznie fizycznie. Walka o dominację, o nie stanie się marionetką w rękach innych bardzo wyrabiała charakter, a ona, choć nadal młoda i niewinna, powoli uczyła się jak przeżyć w tej puszczy pełnej drapieżników. Savoir vivre postapokaliptycznego świata.
- Różne są potrzeby tutejszych. Aż ciarki człowieka przechodzą gdy o tym myśli, co? - Uniosła brew, przyglądając się mężczyźnie. Raczej niewiele widział, skoro uważał, że tutejsze istoty jedynie poszukują jedzenia. Ilu to już popadło w szaleństwo, gdy wirus X zaczynał zjadać ich od środka. Ilu z nich mordowało tylko po to by poczuć zapach krwi. To samo robiły znudzone bestie. Chleb i cyrk, jak mawiali Rzymianie.
Jego historia była o wiele dłuższa i nie miała zamiaru mu przerywać. Ułożyła się wygodniej i wlepiła w niego ciemne ślepia, pełne ciepła i zrozumienia. O dziwo. Przecież nie była aż tak okrutną bestią jak by się wydawało. Nadal należała do kobiet, a ich instynkty macierzyńskie były bardzo wykształcone. Tak.
Osoby ci bliskie. Zacisnęła palce na posłaniu, co mogło być znakiem, że zauważyła jak Ashowi załamuje się głos. Albo sama kogoś straciła w ten sam, tragiczny sposób. Któż wie.
- Łowca, który najpierw musiał zabić poprzedniego przywódcę. Dopiero później uciekł z podkulonym ogonem, bo łatwiej jest się ukryć niż walczyć. - Kolejny uśmieszek się gdzieś tam zatlił i zgasł. Podłożyła dłoń pod policzek i przymknęła ślepia. - Wszyscy ludzie, którzy tu mieszkają. I łowcy, oczywiście. Wszyscy jesteśmy na swój sposób uciekinierami i tchórzami. Buntownicy z wyboru, bo coś nam zagroziło. Albo świat po drugiej stronie murów wydawał się bardziej kolorowy.
Zerknęła na protezę w kącie i na rękę mężczyzny. Nie zdziwiło jej to. Mało rzeczy dziwiło ją ostatnimi czasy.
- Nie rozumiem. Dostałeś w prezencie protezę ręki, jej regenerację czy też w prezencie cię jej pozbawiono? - Parsknęła cichym śmiechem. - No dobrze, to było głupie, zgaduję, że ostatnia opcja. Ale w takim razie jak? Odrastają ci kończyny jak wymordowanym? To raczej nie jest normalne.
Jej śmiech, gdyby nie chrypka go okalająca, przypominałby dzwoneczki, albo dziecięcą piosenkę. Był lekki i szczery, uwieńczony kolejnym atakiem kaszlu. Dopiero po dłuższej chwili otarła usta wierzchem dłoni i znów spojrzała na Asheritta.
- Swoją drogą też uciekłam, jak możesz się domyślić. Choć bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że mnie uprowadzono z Miasta. Na szczęście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.15 18:52  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Drgnął. Ledwo zauważalnie, ale jednak. Jeszcze trochę i ton jego głosu zauważalnie obniżyłby temperaturę w pomieszczeniu, tak chłodny się stał:
- To nie było takie proste jak myślisz. - odwrócił się gwałtownie, patrząc na nią wzrokiem, który nie zwiastował niczego dobrego. Zupełnie jak zwierzę, któremu ktoś podrażnił świeżą ranę. Jego głos znów się zmienił, wręcz drgał od tłumionej złości. - Nie zostałem przywódcą z własnej woli, za nic nie pakowałbym się w ten pieprzony cyrk na kółkach! Wszystko przez nią, gdyby nie zgi-
Chłopak urwał nagle. Inseki przejechał ręką po twarzy, wzdychając ciężko.
- Przepraszam, nie powinienem się unosić. Ja tylko...nie chcę mówić o tym jak do tego doszło ze szczegółami, ok? A co do ręki... Nie odrastają. A szkoda, bo wtedy nie musiałby męczyć się z tym cholerstwem tyle lat. - kopnął protezę, która zaprotestowała metalicznym brzdękiem. - To dzięki artefaktowi. Widziałaś wcześniej mój tatuaż, to właśnie on. Mimo wszelkich wad jakie ma i tak jestem zadowolony, że go mam, bo zregenerował mi rękę. Podejrzewam, że to jednorazowy efekt uboczny. Za tusz posłużyła krew pewnego stworzenia, która została...hmmm...poświęcona na ołtarzu w świątyni. Nawet nie wiesz, przez jaką stertę książek i papierów musiałem się przedrzeć żeby ją odszukać. No i ile mi zeszło z poszukiwaniami.
Zamyślił się nagle, przypominając sobie jakąś scenę z przeszłości, jednak szybko podjął znów temat.
- Było warto, chociaż ledwo co uszedłem z życiem. Oczywiście świątynia miała strażnika. - zadrżał na wspomnienie bestii, do tej pory miewał koszmary w których ją spotykał. - Nie mam zamiaru więcej tam wracać, choćby nie wiem ile płacili. Nie. Raz mi się udało go przechytrzyć, ale dwa razy...to byłoby samobójstwo.
Usiadł znowu na łóżku.
- Wiesz, pomijając brak żywności i wody, dzikie bestie chcące cię pożreć, zdziczałych Wymordowanych, świrów wszelkiej maści, patrole S.SPEC, skażenia terenu i różne anomalie przestrzenne, to nie jest tak źle. Idzie się przyzwyczaić. Tylko trzeba uważać, żeby samemu nie zwariować, bo brak towarzystwa bywa naprawdę koszmarny. Powiedziałbym, że po pewnym czasie staje się gorszy niż bestie na zewnątrz. Od nich możesz uciec, a samotność siedzi w tobie jak drzazga, której za nic nie możesz wyjąc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.15 21:00  •  Kryjówka Asheritta. - Page 3 Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Słuchała go, a przynajmniej starała się to zrobić. Widać było, że mężczyzna od dawna z nikim nie rozmawiał, bo najwyraźniej zapomniał o zasadach dobrego wychowania. I ostrożności. Fakt, że nigdy więcej nie spotka tej kobiety wcale nie oznaczał, że nie współpracowała ona z Wojskiem czy samymi Łowcami. Teraz, gdy przeżyła i niebawem miała opuścić kryjówkę Asheritta, równie dobrze mogła im wydać jego położenie bądź inne smaczki, którymi się z nią podzielił.
Nadal jednak uważał że była dobra. Bo była i nie wynikało to wcale z jej bezbronności w tym momencie oraz braku sił do ucieczki. Leżała tam jak ten futrzak i obserwowała krążącego po pomieszczeniu łowcę, zastanawiając się kiedy nadejdzie owe jutro, które zbliży ją do jej domu. Lubiła bajki, jednak opowieść o poszukiwaniu bestii i składaniu ofiar wcale jej się nie podobała. Poczuła się jakby mężczyzna się z niej nabijał, krytykując inne religie niż chrześcijańska. W końcu westchnęła i odwróciła się na drugi bok, plecami do rozmówcy.
- Właśnie zauważyłam jak okropny bywa brak towarzystwa. Tracisz zdrowy rozsądek. Najpierw pokazywałeś mi jaki to nie jesteś silny, żeby teraz odkryć wszystkie swoje słabości. Jakby ciężko było porozmawiać o upodobaniach czy czymś przyjemnym. - Z każdego słowa sączył się wyrzut. Taihen, jednym słowem, strzeliła focha. - Nic dziwnego, że musiałeś uciekać, skoro tak otwarcie o tym paplałeś.
Podkuliła nogi pod siebie, układając się w pozycji embrionalnej. Ramionami objęła kolana i zacisnęła z całej siły powieki. Nie bała się, ale miała cichą nadzieję, że uda jej się zniknąć, albo przynajmniej zasnąć.
- Nie jestem psychologiem, ale wiem czym jest empatia. Tą opowieścią wcale nie wprawiłeś mnie w dobry nastrój. Chcę wrócić do domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach