Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 05.06.15 20:16  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Huh... Wiara zawsze była kwestią sporną. Nie tylko w tych czasach. Teraz, kiedy Boga nie było, ta rzeczywiście zaczynała zanikać. Jeżeli nawet istniały anioły, które zwątpiły w Niego, to znak, że jednak coś się dzieje. Fakt, takich było mało. A może po prostu nie chcieli się do tego przyznać. Nie zmienia to faktu, że jednak tacy istnieją. Jeżeli oni przestają wierzyć, to kto ma to robić? Bo chyba nie ludzie.
Dobra, może jeszcze tacy istnieli, ale liczy się ich pewnie na palcach jednej ręki.
Od androidów w ogóle nie powinno się wymagać wiary w byty nadprzyrodzone tego kalibru, bo na dobrą sprawę nie wiedzieli nawet, o co chodzi. Bóg? Mam to w ogóle w bazie danych? Poszukam, może znajdę. No chyba, że mieli tę "świadomość". A Leniek raczej miał ją całkiem niezłą. Abi przecież cały czas się czuła, jakby napotkała dzikusa, a nie lodówkę.
Serio.
Miał w sobie coś ludzkiego. Aż dziwnie się robi, jak przypominasz sobie, że to jest jednak robot.
Poczuła, jak pająk, który przez tyle godzin robił za jej taksówkę, chciał się jej już pozbyć, więc stwierdziła, że dzisiaj może urządzić sobie dzień dobroci dla zwierząt. I zeszła z własnej woli, zanim "naleganie" przybrało na sile. Nawet się do tej cholery uśmiechnęła.
- Weź jej jakoś podziękuj ode mnie, bo jak ja to zrobię, to jeszcze, nie daj Ao, uzna to za obelgę. - powiedziała do androida z całkowicie poważną miną. Chyba naprawdę czułaby się źle, gdyby pająk uznał jej podziękowania za coś złego. Cholera wie, jak to jest z tymi zwierzakami. W tym momencie podeszła do Benia, który był na tyle zmęczony, że aż z wrażenia położył się. Abi uśmiechnęła się i podrapała go za uszkiem - żeby nie czuł się gorszy. Szedł za nimi tyle godzin i jeszcze nie kręcił głową, kiedy jego właścicielka z nim rozmawiała. To było urocze. Nie miała go nie wiadomo ile, ale więź między nimi była naprawdę silna.
Musiała minąć chwila, aby do anielicy doszło, że Lentaros właśnie coś do niej mówił. Odwróciła ona głowę w jego stronę, po czym ukazała swoje zdziwienie. Ej, to właśnie ona miała zacząć przesłuchiwanie, nie na odwrót. No ale dobra, niech już dojdzie do jakiejś wymiany. W razie czego ma mocniejszy "argument", dlaczego miałby w ogóle mówić.
- Yy. Powoli, powoli, Leniek. Tam jest świątynia wyznawców Ao. Nie polecam tam wchodzić, jeżeli chcesz to rozwalić. Nie chcę zbierać śrubek w korytarzach. A tamten anioł...? - zastanowiła się przez chwilę - Anioły nie przepadają za Aonistami. Nawet, jeżeli ich bracia i siostry tutaj są. Wiesz, religie lubią się nawzajem wybijać. Jedni nie przepadają za drugimi, chodzą dziwne ploty i w ogóle, nie ma co próbować tego ogarniać.
Nie skłamała. Nieco nagięła fakty. Ciul wie, co wymyśli program tego androida, jak się przyzna, że jest zdrajcą swojej rasy. To nie jest rzecz, którą ktoś chciałby się pochwalić.
- Ale wymiana, Leniek, wymiana. Opowiedz coś o sobie. Spotkało Cię ostatnio coś ciekawego? Trafiały się jakieś ciekawe plotki w ciągu ostatnich kilku dni? - na dobrą sprawę, chciała wyłapać wszystko. Mógłby jej nawet cały swój życiorys opisać, anielica nie miałaby nic przeciwko. Wytrzyma z tą uszkodzoną nogą. A jak zacznie od ogółów, to może trafi się punkt zaczepienia, do którego będzie mogła dorzucić kilka innych pytań.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.15 22:22  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Zawsze można zacząć tworzyć androidy, w jakich zaprogramuje się sztucznie wiarę w wyższe byty ponadnaturalne. Lecz będzie to wiara taka, jak próba podrobienia człowieka replikantem. Wszystko będzie wyglądać, mówić, działać jak powinno, ale bez problemu rozpozna się sztuczność. To nie będzie to samo. Nigdy nie będzie.
Hm, czemu niby jego świadomość była wysoce rozwinięta? Był świadom bytów wyższych, choć nie mając dowodów na ich istnienie nie pozwalał sobie na wiarę w nich. Magia i moce aniołów to w praktyce możliwości paranormalne umysłu, które mogły te stworzenia rozwinąć bardziej od ludzi. Proste wyjaśnienie? Proste. Teoria o aniołach od Boga idzie do kosza. I jakiego znowu dzikusa, wypraszam sobie! Jest kulturalnie zaprogramowaną maszyną! No, powiedzmy. Nie licząc błędów, to wszystko z nim ok.
- Później. Teraz jest głodna, a podziękowania z twojej strony mogłaby rozpoznać jako zaproszenie na kolację złożoną z ciebie. Jest jednak cierpliwa. - Jak na zawołanie przy ostatnich słowach wydała nieartykularny dźwięk, nacechowany jednak formą niechęci i przypominającym zwyczajnie prychnięcie dezaprobaty. Mimo to jednak, skryła się nieco na boku w cieniu i podwinęła nogi, zwijając się i odpoczywając. To nie tak że niesienie kilka godzin cielska człowieka jest łatwe, prawda?
Nie zwrócił uwagi na jej zdziwienie, lecz zwracał uwagę na jej poprzednie działania. Ona i ten lew byli dość powiązani ze sobą, jak widać. Musi popracować nad współpracą z Mirą, choć ciężko raczej wierzyć w to, że android potrafi być dobrym opiekunem dla zwierzątka, prawda? Brakuje mu tej... Iskry życia, o.
Znów ten Ao, ponownie ktoś o nim gada. Najpierw tamten gostek który średnio trawił mowę o Bogu staro-chrześcijańskim, teraz ta anielica. Co to za jakaś nowa moda?
Pozwolił jej się zastanowić nad swoim pytaniem, oczekując odpowiedzi na wszystkie trzy, potem sam może coś wypowiedzieć, kolekcjonując wszystkie informacje. A więc anioły i Aoniści jako wyznawcy dwóch wiar są oponentami. Tam jest siedziba tego "kultu" i prawdopodobnie są negatywnie nastawieni do gości, wedle słów Abigail. Hmmm...
Nim zdążył skleić wnioski i wyłożyć swoją wypowiedź, został zasypany pytaniami na ramach prawa wymiany. W sumie to faktycznie powinien udzielić na nie odpowiedzi, ale jest z tym jeden problem.
Duży poblem.
- Jestem androidem bojowym powstałym z replikanta zbudowanego własnoręcznie przez mojego stwórcę. Przeprogramowany na maszynę bojową, a następnie z powodów wad systemu zostałem zakażony wirusem komputerowym, uznany za zagrożenie i będący na celowniku Wojska. Nie spotkało mnie nic ciekawego w ciągu ostatnich dni. Nie słucham plotek, choć podobno jakieś trzymają się mnie. - Problemem był fakt, że Lenny nie mógł odpowiedzieć na te dwa pytania inaczej niż "nie", i rozwijając to nie. Dlatego też odpowiedział tak, a kontynuując, po krótkiej przerwie wytoczył kolejne pytania, wypowiedzi i słowa. A treść ich to:
- Drugi raz już spotykam się z tym słowem. Ao. Z twoich słów wynika że osoby tam są skrajnie negatywnie nastawione do przybyszy, więc czemu mnie nie atakujesz? Lub ten osobnik którego spotkałem wcześniej. Czym jest to Ao? Kontynuując, jeśli Ao to religia, czemu aniołom to przeszkadza? Czy Ao nie jest kolejnym wcieleniem waszego Boga? I ostatnie pytanie. - Tu wsunął dłoń pod płaszcz, za plecy i wydobył z futerału fosforyzujący błękitem sztylet, jaki pokazał anielicy.
- Możesz mi coś powiedzieć o tej broni? Wiem że jest anielskiego pochodzenia i potrafi zmienić się w dowolną broń sieczną jaką zwizualizuje na ograniczony czas. Wiesz coś o niej? - Koniec pytań, pora na odbieranie danych i katalogowanie ich.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 12:29  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Mogliby, ale jak już ktoś zauważył – to nie byłoby to samo. Dlatego ciężko było spotkać takowe w miejscach, gdzie najważniejsza była wiara.  Choć Abi wydawało się, że gdzieś tam chyba w kościele widziała jakiegoś androida. Możliwe, że po prostu pomagał kapłanom, bo przecież nikt im nie zabroni zakosić jakiegoś, jak znajdą.
Proste, ale nie dla każdego działa. Takie podejście potrafili też mieć ludzie i można sądzić, że w tych czasach jest ich naprawdę wielu. Już wieki temu śmiertelni starali się coś udowodnić tylko dlatego, bo nie potrafili uwierzyć tak z własnej, nieprzymuszonej woli, że istnieje coś nadprzyrodzonego. Są jednak nadal tacy, dla których uczucie posiadania wiary w coś, co może nie istnieć, daje swego rodzaju nadzieję. Ciężko ją mieć, jak wierzysz w kogoś, kto uciekł, więc tacy powoli nawracali się na Ao. Dlaczego?
Bo daje uczucie, że ktoś jednak może na ludzi spoglądać.
Mówi się, że tylko prorocy widzieli Ao. Ale nie przeszkadza to innym w wierze. Niektórzy po prostu tacy są.
- Ważne, żebyś po prostu podziękował w moim imieniu. - anielica spojrzała ponownie na towarzyszkę androida, po czym szybko wróciła do swojego rozmówcy - Wolałabym uniknąć zabawy z głodnym pająkiem, tak.
Każdy by wolał. Chyba, że kręci go bycie pożeranym przez tę cholerę.
Chwilę potem wreszcie dowiedziała się, czym tak na dobrą sprawę był ten cały android i skąd miał tyle bonusów do walki, nie licząc oczywiście wagi, którą miała okazję poznać na własnej stopie - bojowy android, świetnie. Ma pewnie sporo ciekawych rzeczy przy sobie, ale i tak ich nie zakosisz. W tym momencie Abi dopiero ogarnęła, że nadal ma miecz tego anioła przy sobie. Genialna anielica niosła ją cały czas, po czym jak gdyby nigdy nic zapomniała o tym. Nawet wydała z siebie całkiem długi dźwięk brzmiący jak "Oooołooołoo", co mogło śmiesznie brzmieć. Ale co zrobisz, to Abi.
- Jakieś się Ciebie trzymają? - tylko tym zaciekawiła się na tyle mocno, aby ciągnąć temat dalej - Co na przykład? Pamiętasz?
Zaraz potem oberwała pytaniem na temat Ao. Ha, nawet android się zainteresował! Tylko chyba zabrzmiała nieco groźnie, bo Leniek sądził, że Aoniści gryzą, aj. Nie chcemy straszyć, nienienie. Trzeba to rozwinąć, wytłumaczyć.
- Nienie, Leniek, źle mnie zrozumiałeś, albo to ja zabrzmiałam groźnie. - Abi zaczęła się szybko tłumaczyć - Aoniści są bardzo przyjaźni. Potrafimy się zaopiekować potrzebującymi i nie mamy nic przeciwko, jak ktoś chce się nawrócić na naszą wiarę. Ba, nawet chętnie przyjmiemy, dobre rybki na obiad zafundujemy. Ostatnio jednak niektórzy są nieco niespokojni i bardziej uważni, bo mieliśmy swego rodzaju... Gości. Ale im wybaczyliśmy, nawet, jeżeli nam nieźle zmasakrowali uroczą świątynię. Dlatego nie atakuję. I nie atakowałam, starając się tylko bronić. To po części głupie przyzwyczajenie z bycia aniołem, ale przydaje się i tutaj, tak. - chwila przerwy, aby zaczerpnąć nieco powietrza i namyślić się, jak kontynuować - Anioły mają swoją wiarę, a Aonistów uważają za szaleńców, bluźnierców, cokolwiek w tym stylu. Sama nie wiem. Też tego nie rozumiem. Idziesz zobaczyć, co tam Aoniści robią, a reszta aniołów krzywi się, bo robisz coś nie tak. To nie ma sensu. Co do samej doktryny, możesz poczytać o niej z tej księgi. Polecam lekturę, tak. - mówiąc to, Abigail sięgnęła po księgę, którą specjalnie wzięła ze sobą. Kto wie, może Lentaros jednak nieco poczyta i przyswoi wiedzę na temat tej jakże uroczej religii.
Ledwo co skończyła swój wywód na temat Ao, a ten podał jej jakąś broń...
...
Oczy anielicy omal z orbit nie wyleciały, kiedy ujrzała ten artefakt. Miecz, który ukradła aniołowi z Edenu wbiła na chwilę w ziemię, a następnie delikatnie złapała za to małe, urocze cudo.
- Na pięknego i gładkiego Ao, toż to najprawdziwsze ostrze transformacji! Tak, ten połysk, możliwość zamiany w dowolną broń sieczną na określony czas. W sumie to najważniejsze informacje, o jakich warto wiedzieć. I rzeczywiście, wykuta przez anioły. Gdzieś Ty to znalazł?
Taa, wiedza na temat niektórych artefaktów się przydaje. Szczególnie wtedy, jak chcą Ci wcisnąć je za grosze, bo nie wiedzą, co to jest, hue.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.15 11:27  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Nu, raczej nikt. W końcu androidy to przedmioty. Bez własnej woli, bez własnych myśli, po zaprogramowaniu zdolne do wykonywania nawet najbardziej niedorzecznych poleceń gdy dana osoba im rozkaże. Tak. Słodkie życie maszyny. Życie, wróć. Gdyby jeszcze jakieś miał.
Zobaczymy tylko jak to pójdzie z tym Ao, czy i tym razem nie okaże się uciekającą podpuchą co ten "stary". Czas pokaże, a w razie czego to android będzie pierwszym i ostatnim, który będzie się śmiał z naiwnej wiary. Zarówno ludzi, wymordowanych jak i aniołów.
- W porządku. - Krótka, rzeczowa odpowiedź. Typowe dla maszyny, no i zapamięta to później zrobić, nie tak jak większość. A co z pajączkiem? Pewnie podsłuchiwał, ale chwilowo skrył się w cieniu, wymęczony targaniem worka mięsa anielicy. Dajmy mu spokój. Jej.
Hm, niby co takiego? Ma tylko swoją broń, wodę dla pająka, bodajby jeszcze funkcjonującą latarkę (chyba, nie sprawdzał) i drugą broń. I chyba to wszystko. Chyba. Wracając jednak do anielicy, ta chyba skojarzyła że wciąż targa anielskie żelastwo na plecach, przynajmniej na to wyglądało z jej głosu. Chyba. Albo zainteresowała się czymś z jego słów.
- Plotki mają to do siebie, że inni o nich mówią, poza osobą o których są. Jak myślisz, jaka jest odpowiedź? Podpowiem ci - Nie. - Tak, duża podpowiedź, nie ma co. No nic, przynajmniej Abigail się teraz nie pomyli, prawda? A może jednak powie tak? O! Albo i nieeee.
- To ty. Rzucił od razu po jej słowach, a potem w spokoju wysłuchał wszystkich wypowiedzi na temat Ao. A więc, skróćmy to wszystko. Aoniści to wyznawcy nowej wiary, wiary która chętnie przyjmie nowych wyznawców i ich nakarmi. Są niespokojni, bo mieli prawdopodobny atak ze strony napastników, jakim jednakowoż wybaczyli. Hm. Ciekawe. Anioły natomiast dalej są starowiercze, i traktują nowe wyznanie jak atak na nich i bluźnierstwa wobec jedynego i prawdziwego. Hm. Przyjął książkę, lecz póki co włożył ją do kieszeni płaszcza. Poczyta o tym później, chyba że Abigail potrzebuje zwrotu, to zrobi się to kiedy indziej.
Tymczasem, gdy mowa o artefaktach, anielica okazała się jedyną osobą, która w końcu powiedziała mu coś więcej. A przynajmniej nazwę tej broni. Po zdobyciu informacji na temat broni "delikatnie" odebrał ją anielicy, ukrywając z powrotem na swoim miejscu. Na jej pytanie wzruszył nieznacznie barkami, krótko i zwięźle odpowiadając, że:
- W przewodzie pokarmowym Mantykory. - O dziwo, gdy wrócił wtedy do bunkra skąd wyciągnął Mashiro, nikt nie ruszył tego osmalonego, odartego trupa mantykory. I kto by pomyślał jakie cuda trzymała w żołądku. Zaraz po wyjaśnieniu wyrwał z ziemi anielski miecz i oparł sobie o bark, jakby była to jego własność. W sumie to teraz już jest, ale shaaa, wyjaśni jej to później.
- Czy możliwe jest by wejść do Kościoła i zapoznać się z nim, lecz bez dołączania do waszej wiary? Nie sądzę byście poszukiwali członków którzy nie potrafią wierzyć w byty wyższe tak czy owak. - Yup, zupełnie olewa fakt że zabrał jej tą broń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.15 13:41  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Anielica tylko już kiwnęła głową. Będzie dobrze, pajączek jej nie zje, a dostanie jakieś ładne podziękowania od swojego właściciela później, kiedy wesoła Abi będzie już mogła trzymać się z daleka od tej wielkiej cholery. Nadal zastanawiało ją to, skąd on wziął to coś i jakim cudem on jeszcze nie został jej obiadem, ale uznajmy, że nie lubi metalu.
Tak, to dobry pomysł. Nie lubi metalu.
Westchnęła delikatnie, słysząc kolejną odpowiedź androida. Jednak nic nie wiedział, a szkoda. Czasem niektórzy byli w stanie dowiedzieć się, co, gdzie, jak, dlaczego, kto rozgadał, ale widocznie Leniek do takowych jednostek nie należał. Trzeba będzie się kiedyś wkopać do jakiegoś bardziej żywego miejsca na Desperacji i posłuchać, co się o tej puszce mówi. Może wyłapie coś ciekawego? I Leniek się o tym nie dowiee.
Już raczej nie z tego, że będzie to trzymać u siebie. Szansa na kolejne spotkanie była zadziwiająco niska, bo rzadko kiedy trafia się na starych znajomych przypadkowo. A kontaktu nijak nie będą mieli jak utrzymać.
- No to nudno trochę, trzeba przyznaać. - skomentowała, ziewając. - No ale ki- Co ja.
Brew anielicy powędrowała do góry, kiedy ten powiedział "To Ty". Chyba już nie była w stanie dobrze nadawać po tylu męczących dniach, ale kij. Swoją drogą, przydałoby się jej już wpaść do tej świątyni, żeby się najeść i przespać. Bo zaraz chyba przywali twarzą w podłogę. Teraz dopiero jej organizm sobie przypominał, że miała sporo na głowie z tym androidem.
- ...W przewodzie pokarmowym Mantykory? - powtórzyła za Lentarosem, starając się nie robić dziwnych, zdziwionych min po drodze - A coo to tam robiło, wut. Ja wiem, że takie cudeńka mają swoje historie i trafiają tam, gdzie ich się normalnie nie szuka, ale ja bym ostrza transformacji w przewodzie pokarmowym nigdy nie szukała. Dziwne. Ktoś chyba musiał mieć pecha.
Raczej tak. Bo chyba Mantykory takowych za swoje pożywienie nie uznają. Miała teraz inny problem na głowie, bo Leniek ukradł jej miecz. Ciul wie, dlaczego, ale zabrał jej zdobycz i oparł się na nim tak, jakby ten miecz od początku. Na twarz anielicy wpadł jakiś grymas, a ona sama zmrużyła nieco oczy i pokręciła głową.
- Ej, eej, kolego, to moja zabawka. - rzuciła niezadowolona i podeszła do androida, a następnie spróbowała wyrwać mu broń na chama Ja ukradłam, ja zabieram. I nie myśl tam za wiele w tym swoim programie, czy jak tam inaczej działasz.
Niech sobie za wiele nie myśli! Ona go zabrała. A przyda jej się coś do walki, jak się wreszcie nauczy walczyć tym żelastwem. Kiedyś w końcu dorwie kogoś, kto umie, prawda?
- Wchodzisz, bo wierzysz. Wierzysz, by wyznawać. Cokolwiek. Chodzą plotki, że są dziwni ludzie, którzy mówią "Tak, wierzę", żeby móc korzystać z dóbr tej wiary, ale nawet jak są, to Ao ich odpowiednio osądzi. Albo sami się wykruszą. No i sam za szybko nie wejdziesz. Teoretycznie jednak zanim decydujesz się tutaj wejść, to rozmawiasz z innymi wierzącymi. I to od nich się dowiadujesz tego, co musisz. A teraz oddawaj mi mój miecz, Leniek, nie próbuj unikać tematu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.15 14:50  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Pewnie pajączek wolałby ją zjeść niż dostać ładne podziękowania ze strony androida, ale to już zostawmy jej. Thug life i w ogóle, jedzenie nie spada z nieba, ani niestety nie wszystko jedzenie co zjeść można. Tak. A szkoda, prawda?
Cóż zrobić. Android nie jest ostatnio aż tak zainteresowany pochłanianiem plotek jak ostatnio. Teraz, gdy nie ma już celu egzystencji, powodu czy siły napędzającej, musi najpierw znaleźć nią. Zanim straci energię do tego i poprostu gdzieś się zaszyje i wyłączy, czekając aż jakiś zaciekawiony inżynier go uruchomi i zrobi z nim co zechce. Od rozebrania na części, po przerobienie na maszynkę do robienia kawy i zestawy żyletek. Albo sługę. Cokolwiek.
A szansa na spotkanie jest zawsze. Nie ma co tracić wiary - w końcu w tym anioł powinien być dobry, prawda? We wierze, czyż nie?
- Ty źle zabrzmiałaś. - Sprostował, choć z lekką niechęcią. Anielica z pewnością po tak długim wysiłku jaki przebyła nie jest teraz w dobrej kondycji do dyskusji semantycznych jak i jakichkolwiek innych. Nie zamierzał w sumie już długo zajmować jej czasu swoją osobą.
Kiwnął głową na jej pytanie, potwierdzając te słowa. Zaiste może to i dziwne, ale pomyśl o tym tak. Ktoś wierzył że mając ten artefakt ma jakąś super moc, i nawet mantykora nie będzie dla niego problemem. Niestety jednak, broń bez siły i umiejętności posługiwania się nią jest tylko narzędziem, z którym nic nie zrobisz. I zemrzesz. I zostaniesz zjedzonym.
- Prawdopodobnie. - Dopowiedział znów krótko, jak to już miał w swoim zwyczaju. A miecz był zapłatą za to, że i jej nie zabił, i jeszcze odprowadził ją tutaj. Mógł ją zupełnie olać i pozwolić jej tu dokuśtykać samej, ale nie, był dużo milszy. Należy się za to jakaś zapłata, prawda?
Ale widać Abigail nie ma w tym kierunku żadnych chęci. Szkoda. Oczywiście miecza nie wyrwała swoimi zmęczonymi rączkami, ale nie zamierzał go zatrzymywać skoro tak bardzo potrzebuje. Wbił go w ziemię obok, wzruszając barkami.
- Chciałem to wziąć w formie zapłaty za pomoc, ale ok. Uznajmy że będziesz mi winna przysługę zatem. - Lekki uśmiech wkradł się na jego twarz. Dobrze jest mieć czyiś "dług" dla siebie. Zawsze to się może przydać, prawda?
Wysłuchał jej wyjaśnień. A więc wejście tam jest tylko dla wiernych, w porządku. Nie będzie więc mógł tam wejść. Kiwnął głową na koniec jej przemowy w celu ukazania, że zrozumiał, akceptuje czy coś w tym stylu.
- W porządku. A zatem tu cię zostawię. Powodzenia dalej w życiu i trzymaj się dobrze. Mira, ruszamy. - Po tych słowach odwrócił się i skierował w swoją stronę, a pająk po kilku niechętnych chwilach podnoszenia się dołączył do niego. I puf, tyle po nich było.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.15 16:51  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Lalala.
W sumie za wiele to do napisania nie mam, więc może to kiedyś ładnie rozpiszę. Jedyne, co może być ciekawsze od głębokich rozkmin to to, że Abi machnęła ręką na to, że Leniek chce, żeby ta mu coś wisiała, bo ten i tak ma od cholery rzeczy do walki/obrony, a ona nic. I tyle. Poszła sobie do świątyni z nowym mieczem, a Benio szedł za nią.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 23:35  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Odkąd przeniesiono ją do Miasta Echotale bardzo rzadko zdarzały się podróże na Desperację. I nie miał na to wpływu fakt, że powinna siedzieć i opiekować się kaplicą. Po prostu przerażała ją wizja opuszczania budynku.
Wbrew wszystkiemu Miasto nie było bezpieczne. W Mieście wszystko ją ograniczało, począwszy od metalowej bransolety, a skończywszy na potępiającym wzroku strażników przy murze, gdy przedstawiała swoją zgodę na powrót w góry Shi.

Dlatego, gdy tylko zdołała zmusić się do wyściubienia nosa zza drzwi kapliczki, natychmiast poleciała do ukochanego domu. I choć Katedra wcale nie była lepsza od kapliczki (Echo była przerażona jak bardzo brakuje jej takich rzeczy jak czajnik czy radio), choć była ciemniejsza i zimniejsza, to była jej domem.
Jedynym jaki kiedykolwiek miała.

I tak jakoś wyszło, że wylądowała w Sali Wejściowej, szorując ją na kolanach. W starej znoszonej szacie, z włosami zebranymi w luźny warkocz, kompletnie nie przypominała tej natchnionej kaznodziejki za którą uchodziła na co dzień.
Nucąc pod nosem jakąś starą, radosną pieśń zaciekle zmywała plamy z posadzki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.16 0:11  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Nie było go długo.
Bardzo długo.
Teraz się tego wstydził. Wtedy jedyne o czym mógł myśleć, to potrzeba samotności. Brzydził się sobą przez ten fakt, ale jego wiara... wiara w jego jedynego boga została w tym czasie zakwestionowana przez niego samego. W jego umyśle, który na co dzień zajmował się takimi sprawami jak "W jaki sposób dziś najlepiej złożyć ofiarę Ao?" bądź "Komu zostawić pod drzwiami celi upolowaną ziębę?" skupiły się nagle na zupełnie innych kwestach.
Po co to wszystko robię?
Żeby czcić Ao, oczywiście!
Ale po co mam go czcić?
Bo to Pan wszelkiego stworzenia
No i co z tego?
Tyle wątpliwości kłębiło się w jego głowie, że pewnego dnia po prostu zniknął. Nie zostawił za sobą żadnego liściku, z resztą pisanie i tak słabo mu szło. Po prostu wyszedł z jaskini w górach Shi. Nikt go nie zatrzymywał, nikt nie wołał dramatycznym głosem "wróć!". I nie było go, naprawdę długo. Przez cały ten czas błąkał się po górach, dalszych i bliższych. Czasem spędził w jakiejś dolinie kilka dni, innym razem wędrował przez tydzień bez odpoczynku. Zwykle w ludzkiej formie bo potrzebował zachować jasny umysł. Gdyby powracał często do postaci kota, jedyne o czym mógłby myśleć to myszy i posklejane futro, a nie o to chodziło.
Ale nadszedł taki dzień, ze ten, którego zapewne uznano za martwego, powrócił. Tak, Apolyon ruszył w drogę powrotną i po kilku dniach marszu powrócił w doskonale znane sobie okolice. Skierował się prosto do wejścia do świątyni. Jego serce było już lekkie, a na widok znajomych skał, na jego brudnej, obdrapanej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wzruszył się prawdziwie, dając upust swoim emocjom poprzez cichy szloch. Choć z dużą trudnością zapewne przychodziło osobie postronnej dojrzenie jego wyrazu twarzy, bo przez cały czas swojej nieobecności Apolyon zdążył wyhodować nie lada brodę. Brudne, poplątane i pełne drobnych szczątków roślinnych włosy sterczały mu na wszystkie strony. Skórę miał miejscami spaloną, wszystkie żebra na wierzchu. Jego skóra pokryta była całą masą otarć i drobniejszych ran. Jednym słowem - nie prezentował się najlepiej. Miał też bose stopy i w sumie ogółem był nagi - bo czego spodziewać się po wymordowanym, który przez tak długi czas błąkał się po totalnym odludziu a wstyd był ostatnim znanym mu pojęciem?
Przystanął chwilę, otarł brudną twarz jeszcze brudniejszą dłonią i spojrzał w kierunku wejścia.
- "Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.". - zacytował bardzo cicho przypowieść o synu marnotrawnym. Czyż nie pasowała ona idealnie?
Ruszył powoli przed siebie, czując jednocześnie słabość członków jak i ogarniającą go euforię. Przed wejście do środka, zawahał się jednak.
Czy był godzien? Po takiej "zdradzie"?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.16 0:46  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Echotale nie była prorokiem.
Nie słyszała głosu Pana, który rzekłby jej „wstań córo, bowiem twój brat umiłowany stoi u progów mej świątyni. Wstań z kolan i przywitaj go wodą czystą i służ mu wiernie jako czyniłaś przed laty.”
A jednak… coś sprawiło, że oderwała się od roboty. Czy to wiatr gwiżdżący w niewielkiej szparze wrót wejściowych? A może zwykła ludzka intuicja, która sprawia, że każda wdowa natychmiast podnosi głowę, gdy zdaje jej się, że usłyszała kroki syna-żołnierza?
Nie wiedziała.
Było już późno, o tej porze mało kto opuszczał swoje cele, włóczenie się po Desperacji nie było najlepszym pomysłem.
Wzięła głęboki oddech.
W domu Ao nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo.  W razie czego mogła zacząć krzyczeć i ściągnąć tu całą inkwizycję. Podniosła się z posadzki, uzbrojona tylko w swoją ścierkę do podłogi. Teraz miała się też czym bronić.

Spokojnie, nie nakręcaj się.
To na pewno tylko jakiś zbłąkany wędrowiec, który nie ma gdzie się począć. Pamiętasz co o miłosierdziu mówił nasz Ao, prawda?

Podeszła powolutku do drzwi, po czym szarpnęła za klamkę pociągając je do siebie. Światło świec, które oświetliło przybysza, sprawiło, że dziewczyna stanęła jak wryta. Nagi, obdrapany, zarośnięty. A przecież z dziwnego powodu, tak bardzo znajomy.

Nie… Niemożliwe. Czy to może być…
Odsunęła się o parę kroków, zaciskając mocniej palce na ścierce. Nie potrafiła oderwać wzroku od tych oklapniętych kocich uszu, z trudem dostrzegalnych pomiędzy splątanymi włosami, od błyszczącego oka...
- A… Apolyon…?- Wyszeptała słabo, przykładając dłoń do ust. Nie wierzyła. Nie potrafiła uwierzyć. Przecież on zniknął. Tak bardzo za nim rozpaczali. Prorokini wypuściła za nim ludzi, nic nie znaleźli. Przecież on nie żył. Wszyscy tak sądzili. A teraz wrócił? – To… To naprawdę ty?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.16 1:39  •  Wejście do wnętrza gór - Page 2 Empty Re: Wejście do wnętrza gór
Stał przed tak dobrze znajomymi sobie wrotami i nie miał odwagi ruszyć palcem. Nocne powietrze owiewało jego ciało, powoli je wychładzając. Zwykle o tej porze znajdował się już w jakimś mniej lub bardziej przytulnym schronieniu pokroju jaskini, ale nie dziś. Dziś stał przed swoim - miał nadzieję jeszcze - domem. Domem Pana, miejscem uwielbienia Ao, kaźnią dla skrzydlatych, schronieniem dla zbłąkanych dusz.
Bił się z myślami, spoglądając na wąski pasek światła, który prześlizgiwał się szparą w drzwiach. Za tymi wrotami czekało ciepło, przyjazne (prawdopodobnie) twarze, ukochany Ao. Ale czy on naprawdę na to wszystko zasługiwał, po tym jak wzgardził swoim bogiem?
Zanim zdołał podjąć jakąkolwiek decyzję, by uciec lub by pchnąć wrota i wejść do środka, los zdecydował za niego. Białowłosy zamarł, spoglądając błękitnym okiem jak drzwi powoli otwierają się do wewnątrz, oświetlając go światłem świec jakie płonęły w Hali wejściowej świątyni. jego wzrok, do tej pory przyzwyczajony do kompletnych prawie ciemności, na chwilę został porażony. Apolyon zasłonił ręką oko. Minęło może kilka sekund, nim mógł znów spoglądać bez przeszkód na swoją ukochaną świątynię. Jego spojrzenie od razu wylądowało na ciemnej sylwetce, która stała w progu. Od razu rozpoznał tę twarz, choć minęło już tyle czasu. Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Czy to Ao ją tu zesłał? Co robiła o tej porze w Sali wejściowej?
- Marazm.... - nawet jeśli przed swoim zniknięciem nie spędzał dużo czasu z poszczególnymi członkami kościoła, znał miana bardzo wielu z nich, miał pamięć do ludzi. Poznał ją więc bez trudu - Wypiękniałaś.
Odgarnął z twarzy brudne strąki włosów by móc spojrzeć na nią swoim błękitnym okiem bez przeszkód. Po drugim, prawym oku została tylko zapadnięta powieka, przez którą przechodziła paskudna blizna. Dodać do tego kocie uszy i ogon - wszystko masakrycznie brudne. Nie było możliwości pomylić go z kimś innym.
Odczuł w swoim sercu radość. Skoro otworzono mu drzwi, jeszcze zanim nawet sam zdecydował się czy zapukać, chyba Ao wybaczył mu jego grzechy. Mógł więc ponownie podjąć służbę ku jego czci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach