Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 19.02.15 17:11  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Klub "GoGo" - You go girl!
Klub "GoGo" - You go girl! 2wdmvqs

Zmęczony po całym dniu? Nie myślisz o niczym innym, jak o zalaniu się w trupa wśród innej równie zepsutej młodzieży (i nie tylko), a następnie spędzeniu udanego wieczora w towarzystwie jakiejś panienki, bądź przystojniaka o zamglonym wzroku? A może wolisz po prostu posiedzieć przy barze, słuchając dudniącej muzyki, od której twój mózg raz po raz rozpada się na części pierwsze, po czym łączy ponownie? Jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałeś "tak" - klub GoGo jest właśnie dla ciebie! Tuż po wejściu zastaniesz nieco 'spokojniejszą' część będącą czymś na wzór pubu. Przesiadują tu głównie osoby, które zmęczyły się ciągłym szaleństwem na parkiecie i wolą w spokoju posączyć piwo, wyglądając na ulicę przez wielkie okno. Im głębiej w klub, tym więcej osób. Mnóstwo loży dla vipów zapewniających prywatność nieco bogatszej części społeczeństwa, olbrzymia platforma do tańczenia, na której kłębią się tłumy. Klub największym życiem tętni rzecz jasna w weekendy. Ciężko przecisnąć się wtedy między jedną osobą, a drugą.
Ceny są o dziwo dość przystępne, choć nie zabraknie i trunków, których cena przekracza wartość niejednego samochodu. W końcu jak szaleć to szaleć! Obowiązuje tu cztery podstawowe zasady.

1. Osoby upite niemalże do nieprzytomności nie będą wpuszczane do klubu.
2. Aby wejść do środka trzeba mieć ukończone 18 lat.
3. Jakiekolwiek obmacywanie kelnerek kończy się natychmiastowym wyrzuceniem z klubu.
4. Palenie dozwolone. Ćpanie? Zdecydowanie nie. Ochroniarze czyhają na każdym kroku, szukając wzrokiem narkomana, którego mogą strzelić w twarz i wywlec na zewnątrz.

Więcej zasad, nie ustalono, a wejście czeka na gości wraz z jakże uprzejmymi 2-metrowymi gorylami Panami, którzy życzą ci miłej zabawy... jeśli będziesz ich przestrzegał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 18:38  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
To miało zająć góra pięć dni.
Dziś mijał trzeci.
Wyruszył w terminie, bez zwłoki. Ale pogodynka nie uprzedziła go, że spadnie śnieg. Może to jej wina. A może to wszystko przez to, że telewizja i radio nie działają na Desperacji od jakiegoś tysiąca lat. Kto wie.
Jeśli się wyrobi, to będzie cud.
Oby ten tęczowy szarlatan nie upomniał się o swoje w terminie.

Nie dało się nie zauważyć, że w małej utopii zapanowała napięta atmosfera.
'Wyglądaj naturalnie, nie patrz im w oczy, nie oddychaj, nie smarkaj w rękaw.'
Na tej mantrze przebił się przez pół miasta, po drodze walcząc z narastającym dołkiem psychicznym, niewygodnymi spodniami i idiotycznymi okularami, które miały być jego znakiem rozpoznawczym.

'Bob? Ta, przy stoliku będzie siedziała taka ciota w zielonych okularach, poznasz od razu po krzywej mordzie. Ta.'

Na pewno tak było.
Nie miał pojęcia, skąd Gruby wytrzasnął te ciuchy. Mógłby przysiąc, że gdyby nie zima, poszedłby nago. Przynajmniej nic nie wrzynałoby mu się w dup...
Przystanął.
To tu.
Adres się zgadzał.
Jak w mordę strzelił, to musi być tu.
Przybrał minę znudzonego studenciaka i wszedł do środka.
Szybki rzut oka.
Tyle ludzi.
Westchnął w duchu i krytycznym okiem rozejrzał się po lokalu. Aż dziwnie. Żadnych kłów. Żadnych pazurów. Z resztą - na ulicy to samo.
Powinien iść głębiej, czy zostać przy barze? Cholera, nikt go nie poinformował, że to miejsce będzie takie duże.
Nasunął na nos okulary, udając krótkowidza. Ruszył przed siebie, coraz głębiej w tłuszczę, coraz bardziej spięty. Poziom irytacji wzrastał w nim z każdym nowym cielskiem ocierającym się o niego, choć starał się za wszelką cenę zachowywać tak, jakby to miejsce mu się podobało.
Tyle cuchnących, spoconych ludzi.
I gibające się tancerki w różnym stopniu roznegliżowania.
Jak mogło mu się to nie podobać.
Zanim zdążył dostać nerwicy, ktoś grzmotnął go po plecach.
- Hej, Yo!
Łypnął na faceta.
Pot lał się z niego strumieniami, a zadyszka i czerwona twarz wyraźnie wskazywały na niedawne zejście z parkietu.
- Hej.
- Kopę lat! Siadaj, stary!
Mężczyzna popchnął go w stronę jednego ze stolików.
- Amori, słuch...
- Yoshiki! Skończ z tymi formalnościami - Hikaru, stary. Hi-ka - czknął - ru!
- Hikaru.
- Proszę, jakie to pojętne. Myślałem, że będziesz wyglądał gorzej! Dużo gooorzej! - zreflektował się - No wiesz, długo się nie widzieliśmy.
Facet był właściwie w jego wieku, z dwudniowym zarostem, burzą czarnych włosów i rozmazanymi śladami szminki na policzku. Miał na sobie rozpiętą do połowy koszulę w rażącą, żółtą kratę i wyglądał stanowczo gorzej, niż Al, chociaż może to już kwestia gustu. Ponadto - pocił się jak mysz w saunie, był wyraźnie wstawiony i jak widać - całkowicie przygotowany na podzielenie się jego tożsamością z całym światem.
Sziet.
- Jak tam u was na De...
- HIKARU! - nerwowo poprawił okulary. Cholernie przeszkadzały. Jakby miał na nosie jakąś przeźroczystą barierę.
- Za to ty wyglądasz tragicznie. Ile już wypiłeś?
W końcu nasunął okulary znowu na głowę.
- Ssporo. Ale okej, wszystko gra. Mam... Ej, psst. Stary, ale ty wiesz, że to są zerówki, co nie?
- Siła sugestii. Nie zrozumiesz.
- Hej, zgrywam się, Yo. Spokojna twoja łepetynka. Może jestem wstawiony, ale nie głupi.
- Ta...
- Hej, w sumie napiłbym się czegoś. Myślisz, że mają tu szkocką? Jakoś nie przyuważyłem. Podobno dobre cholerstwo, ale mocne. W dodatku...
Wykorzystał czas trwania wywodu o 'trunku celtów, tych z Australii', żeby wyplątać się z szalika i zdjąć płaszcz. I zacząć się modlić o cud, który uciszyłby Hikaru, zanim on sam to zrobi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 19:30  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
To był jeden z tych spokojnych dni.
No, powiedzmy. Jeśli tonę pijanych przewalających się przez siebie facetów, gdzie jeden macał drugiego biorąc go za seksowną blondynkę, mógł napawać kogokolwiek spokojem. Ależ ona wcale nie przesadzała!
Odgarnęła czerwone włosy do tyłu i obciągnęła nieco w dół sukienkę, zaraz zakładając ręce na piersiach z obojętną miną.
- Lei-Lei, nie obijaj się skarbie! - jej ulubiony-inaczej kolega z pracy, Jack rzucił jej rozbawione spojrzenie, przerzucając sobie szmatkę przez ramię.
- Nie obijam się. - burknęła w odpowiedzi, zaraz obrzucając morderczym wzrokiem jednego ze śliniących się do pustej szklanki typów. Dzisiaj był ich szczególny nawał, co za pech. Że też akurat musiała trafić na tą zmianę. Może mimo wszystko trafi na kogoś, kto sprawi że ten parszywy wieczór stanie się nieco bardziej znośny.
- Leć do loży 4. Jak na skrzydłach, maleńka. - przesunął w jej stronę pięć kufli z piwem.
Sam sobie leć.
Przez krótką chwilę udawała, że go nie słyszy.
Widząc naganę w oczach Jacka, zaraz się jednak zreflektowała i wydobyła na usta jeden ze swoich uroczych uśmiechów. Dygnęła przed nim lekko, łapiąc za tacę.
- Już się robi, mój panie. - rzuciła sarkastycznie otrzymując w odpowiedzi rozbawione parsknięcie, a gdy tylko się odwrócił przewróciła oczami. Wyszła jednak zza lady i podążyła niczym baletnica pomiędzy klientelą.
Taka 95 kilogramowa baletnica.
Mająca 175 centrymetrów wzrostu.
...
Tak.
Dotarła do odpowiedniego stolika i postawiła na nim 5 kufli piwa, zaraz odwracając się z powrotem. Jej wzrok padł na dość specyficzną dwójkę, w tym chłopaka o wściekle, zielonych okularach.
Panie w niebiosach, któryś nas opuścił, kto mu wybierał ten model? Nie żeby Rhyleih była jakąś modelką, czy szczególnie się na tym znała, ale ta ozdoba naprawdę wołała o pomstę do nieba.
Gdyby chociaż był rudy. I miał zielone oczy.
No dobra, chyba nieco jej się te okulary spodobały.
Jego towarzysz był chyba tu stałym bywalcem. Tak czy inaczej nie wyglądał zbytnio atrakcyjnie. Ale jak to mówią, klient nasz pan!
Podeszła więc do ich stolika i uśmiechnęła się nieznacznie, puszczając im oczko. Z czasem nauczyła się, że ten prosty gest często potrafił w magiczny sposób zwiększyć listę ich zamówień. Szczwana lisica.
- Coś podać?
Przejechała wzrokiem od jednego do drugiego, poddając ich krótkiej obserwacji. Cóż, nawet jeśli spędzaliby tu większość swojego czasu, pewnie i tak by ich nie zapamiętała, ale zawsze warto było spróbować.
Chociaż nie, te zielone okulary z pewnością utkwiłyby jej w pamięci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 20:28  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Japończyk prawie się zachłysnął, widząc podchodzącą do nich kelnerkę.
- Cholera. Widziałeś, jaki kolos? Ale to nic. Lubię te... Wiesz.
Wiem.
- ...te dobrze zbudowane. Nie takie chuchra, jak łażą po ulicy. Wiesz.
Wiem.
Al od minuty polerował przeklęte bryle, udając głuchego.
- Yo? - czknął - Żyjesz?
- Zależy, jak spojrzeć.
Na twarzy azjaty pojawił się cień konsternacji.
Trzy.
Dwa.
Jeden.
Wybuchnął dźwięcznym śmiechem. Mógłby nim porwać niejedną pannę. Gdyby nie nadpotliwość i ta koszula. Nawet samczy umysł Packarda był w stanie uznać ją za bezguście.
- O stary. Prawie o tym zapomniałem.
Al zastygł w bezruchu, powstrzymując odruch zgniatający, który rychło zakończyłby żywot paskudnych okularów.
Spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem.
Naprawdę go to śmieszyło? Aż tak?
Marsz kelnerki zdawał się trwać wieczność.

Hikaru momentalnie spoważniał, kiedy dziewczyna do nich podeszła. Poprawił wyimaginowany krawat i wyprostował się.
Wziął oczko mocno do siebie, co zrobić.
Posłał kelnerce śnieżnobiały uśmiech i nonszalancko oparł łokieć na zagłówku. Do Al'a doleciał żrący swąd przepoconego ciała. Oczy lekko zaszły łzami. Spróbował założyć okulary, ale nic to nie dało. Odłożył bryle na stolik.
Japończyk w międzyczasie sypnął serią żarcików, które tylko on sam rozumiał. W końcu poprosił o dwie szkockie. Nie, trzy.
- ...Albo cztery. Właściwie - macie tu szkocką? Tego całego Danielsa? A może ty nam coś... Może pani - skłonił się z pijacką kurtuazją - Nam coś poleci?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 21:11  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Nie usłyszała żadnego z komentarzy przez ten gwar.
Choć pewnie nawet gdyby usłyszała, niezbyt zwróciłaby na nie uwagę. Poniekąd można powiedzieć, że przyzwyczaiła się do podobnych słów.
W końcu z reguły dziewczyna kojarzyła się z raczej drobną budową. Mężczyźni lubili te małe laleczki, którymi mogli obracać na prawo i lewo jak tylko chcieli.
Obracanie Rhyleih byłoby co najmniej trudne.
Zresztą chyba jak każdym Androidem, biomechem czy innym żelastwem. Chociaż w sumie wyobraźmy sobie jak jakiś 'napalony ogier' próbuje przesunąć takiego rasowego androida ważącego ponad 100 kg i przygnieść go do ściany.
...
O rany, to dopiero byłoby widowisko!
Może kiedyś to zobaczy, uśmiałaby się.
Tak czy inaczej stała przy stoliku, opierając dłoń o biodro, a jej wzrok mimo wszystko powędrował za zielonymi okularami, które jeden z chłopaków odłożył na stolik.
Słuchając żarcików Japończyka uśmiechała się, a nawet zaśmiała z jednego z nich, poprawiając włosy.
Jezusie przenajświętszy, za mało mi płacą. Zamów żesz coś w końcu.
- Cztery szkockie? - zaraz jednak zamówienie zaczynało się zmieniać. Słuchała go uprzejmie i ponownie się uśmiechnęła słysząc jak pyta ją o zdanie.
Polecę ci sok pomarańczowy z lodem. Nie piję alkoholu. A Jack Daniel's jest amerykański.
Całe szczęście, że nie słyszeli jej myśli. Jej wizerunek prysłby jak bańka mydlana.
- To zależy czego Pan oczekuje. Mamy szeroki wybór drinków, największą popularnością cieszy się obecnie The Savoy z wódką SKYY, sokiem z białych winogron, syropem z agawy i sokiem cytrynowym. Jeśli chodzi o szkocką whiskey... Johnnie Walker. Chyba najlepiej się sprzedaje. Niemniej nasze piwo z beczki też jest nienajgorsze. - zażartowała postukując palcami o obojczyk. Ktoś zaczął pstrykać na nią przy stoliku obok, zignorowała ich jednak.
Nawet jeśli gdzieś w środku wyrwała już temu bezczelnemu typowi rękę. Wierzcie lub nie, ale kelnerki nienawidzą, gdy się na nie pstryka.
- To jak? - tym razem przeniosła uwagę z rozgadanego na jego cichego towarzysza. Jakoś nie pasował jej do tego rozpitego otoczenia. Wyglądał zbyt... normalnie? No, ale - nigdy nie oceniaj książki po okładce. Może był największym casanovą jakiego widział ten świat.
I podrywał na zielone okulary.
Na tą myśl prawie parsknęła śmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 21:44  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Hikaru nabrał powietrza, żeby wypuścić z siebie kolejny monolog.
Al wychwycił spojrzenie kelnerki.
- Jedno piwo. Dla kolegi coś niezbyt mocnego, jeśli łaska. - wyrecytował, zanim japończyk znowu zaczął bombardować potokiem słów.
- ...Mam pić soczek?
-  Urżnąłeś się jak bydlę. Starczy. - warknął, łypiąc na niego z mordem w oczach.
Ciemne oczy spojrzały na niego z nieskrywaną urazą. Mężczyzna uniósł dłonie w obronnym geście.
- Dobra, dobra, dob...
- Jeszcze paluszki. Albo jakieś orzeszki. Cokolwiek. - rzucił w stronę kelnerki, nie siląc się już na uprzejmy ton.
Cokolwiek, byle Amori się zatkał.
I w końcu przypomniał sobie, po co tu są.
Po co on tutaj jest.
Packard skrzywił się, przyglądając się nowemu znajomkowi.

- No, to ty zorganizujesz sobie jakiś normalny ciuch, a ja oprowadzę cię po stolicy wszechświata! Ile zostaniesz? No, chyba nie będziesz uciekał tak od razu. Rozplanowałem cały tydzień, wiesz? Jutro pójdziemy zwiedzać ratusz i sklepy spożywcze. Pojutrze idziemy na obchód po knajpkach. Ostatnio otworzyli świetną pizzerię - wszystkie smaki świata, dwie w cenie jednej, dużo promocji, bo lokal nowy, wiesz.
- A paczka?
- Jaka paczka?
- P a c z k a.
- A, TA paczka. Człowieku, masz wszystkie pizze świata w jednym miejscu, po co ci jakaś cholerna paczka?!


Ten facet naprawdę sprawiał wrażenie, jakby myślał o 'przybyszu z Desperacji' w kategoriach turysty.
Trzeba przyznać, że na takiego...
Idiotę.
Lekkoducha rzadko mu się trafiało.
Te mózgi miastowców.
Wyprane w Perwolu.
Do białości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.15 2:54  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Ciekawe.
Z jakiegoś powodu chłopak od zielonych okularów wydawał jej się w jakiś sposób interesujący.
Nie chodziło o jego wygląd, nie zainteresowała się nim w taki sposób.
Rzadko kiedy ktoś przyciągał jej uwagę.
Nie powinno to raczej nikogo dziwić choćby biorąc pod uwagę jej wzrost. Większość chłopaków była z nią równa, albo nawet niższa. 2 centymetry w jedną czy w drugą stronę raczej niewiele zmieniały.
Zawsze sobie powtarzała, że jej facet musi być wysoki. Z czasem nieco zaniżyła swoje wymagania, ale biorąc pod uwagę jej wybredność i tak prędzej skończy jako siostra zakonna niż czyjaś... żona.
Boże co za tragiczne słowo. Na samą myśl o małżeństwie za każdym razem przechodziły ją ciarki, zwłaszcza gdy matka podsuwała jej od czasu do czasu zdjęcia synów jakichś polityków, czy wysoko postawionych naukowców twierdząc, że 'mogłaby ich polubić'.
Ich? A może raczej ich portfel?
Zabawne. Gdyby urodziła się chłopakiem wszystko byłoby dużo prostsze.
Ale wracając do tematu!
Sposób w jaki się wypowiadał i zachowywał hipster humanista... zwrócił jej uwagę. Dość mocno.
W dodatku nieustannie miała wrażenie, że wcale nie chce tu być.
I rzeczywiście pasował do swojego kolegi jak różowa kiecka do hipopotama.
I ty nazywasz siebie szpiegiem z przymusu? Dobre sobie.
Miała ochotę parsknąć. Nawet w tak zwyczajnej sytuacji odzywała się jej druga strona. Ledwo się powstrzymała od pokręcenia głową na własne myśli.
- Piwo, sok i orzeszki. - powtórzyła po nim, po czym skinęła krótko głową.
Zamówienie proste, odwróciła się więc i odeszła z tacą, ponownie przechodząc pomiędzy tłumem.
Dzięki ci Panie, że chociaż ludzie nauczyli się tej jednej drobnej rzeczy i przepuszczali idące pomiędzy nimi kelnerki. Tym razem dużo szybciej dotarła do lady.
- Jedno piwo, Jack. - rzuciła obracając się raz jeszcze w stronę, gdzie siedziało dwóch mężczyzn, a na jej twarzy pojawiło się swego rodzaju zamyślenie.
- Co Lei-Lei, któryś z klientów wpadł ci w oko? - zapytał barman szczerząc się przy tym jak idiota. Naprawdę miała mu sprzedać kopa.
Wyciągnęła szklankę, wrzuciła do niej parę kostek lodu i zalała sokiem pomarańczowym. Postawiła nagle nieco gwałtowniej pustą butelkę na ladzie.
- Chyba śnisz. - wyrzuciła butelkę do kosza i wsypała orzeszki do miski, czekając na piwo z założonymi rękami, obserwując w międzyczasie zebranych dookoła klientów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.15 13:28  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Kiedy kelnerka odeszła, pochylił się w stronę mężczyzny.
- Hikaru. Skup się.
- Ha! Dobre!
Znowu trzasnął Al'a po plecach.
Packard, teraz wyprostowany jak do baczności, wolno obrócił głowę ku nadpobudliwemu towarzyszowi.
- ?
- Hehe - mężczyzna zawiesił mu ramię na szyi i dalej się uśmiechał - Słuchaj, Yo młody. - wykonał w powietrzu obszerny gest, jakby pokazywał niewidzialną przyszłość - Ściany mają uszy, wiesz. Chociaż udawaj, że jesteś tu z własnej woli - uśmiechnął się, klepnął go w ramię i rozwalił się na swoim miejscu - Co u ciebie? U was? Jesteście dalej 'wy', tak w ogóle?
Krótkie spojrzenie.
Boże, naprawdę ma odgrywać tą szopkę?
Zbolały wyraz twarzy.
- Nie. To nie miało przyszłości. Wiesz.
- Mhm, no to szkoda. Niczego sobie była ta twoja...
A niech by cię cholera.
- Yuki. - rzucił pierwsze lepsze imię.
- Yuki, właśnie.
Przez sekundę wydawało się, że Hikaru się zamyślił.
W rzeczywistości tylko nabierał powietrza.
- Co teraz studiujesz? Bo studiujesz, nie? Ja rzuciłem to wszystko w cholerę. Wiedza praktyczna, rozumiesz. To się liczy. Papierek papierkiem, ale trzeba mieć tu - postukał się po czaszce, a Al zdusił w sobie wszelkie uwagi - Żeby cokolwiek robić, wiesz. Tego się nie nauczysz, nie. Więc? Co tam studiujesz? Albo czekaj, nie mów. Mhmm... - wymierzył w Packarda ramką z palców, dokładnie studiując jego całokształt - Morda jakby z policji, ale ubranie takie hip - czknął -sta... Jakieś malowanki? Sztuki współczesne? Chyba, że ekonomik, oni też są dziwni.
- Byłeś w ekonomiku?
- Ykhm, nie - zrobił obrażoną minę - Na językoznawstwie. Ale taka wiedza z podręcznika... Cóż, gówno warta. Staram się o przepustkę do M-4. Tam mógłbym się rozwijać. Żywy język, kultura...
I kolejny wywód.
Nie, to był ostatni kurs do M-3. Więcej nie da się wkopać w takie bagno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.15 14:28  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Od całej tej muzyki zaczynała już dostawać migreny.
A przynajmniej tak sobie wmawiała, bo szczerze mówiąc nigdy z migreną nie miała większych problemów.
ŁUP ŁUP ŁUP ŁUP.
Dlaczego właściwie zaczęła pracować tutaj, a nie w jakiejś miłej kawiarence?
Gdzie nie musiałaby patrzyć a te rozpite twarze, patrzeć na wszystkie dziewczyny, które po jednym piwie pozwalały robić ze sobą, co miłemu stawiającemu żywnie się podoba.
Chyba chodziło o stawkę i czas pracy.
Westchnęła cicho i potarła kark.
- Zmęczona? - odezwał się Jack tym razem nieco normalniejszym tonem, przyglądając jej się uważnie. - Twoja zmiana chyba niedługo się kończy.
- Mówisz? - zerknęła mimowolnie na zegarek. Faktycznie, miał rację.
Może powinna w końcu odwiedzić brata?
Albo tę wredną mendę.
Z zamyślenia wyrwał ją stukot szklanek o blat.
- Piwo dla twojego pięknisia i trzy drinki dla stolika obok. - no tym razem nie mogła się powstrzymać. Uderzyła go lekko (niezmechanizowaną) ręką w żebra, przewracając oczami.
- Ej! Powiem szefowi, że znęcasz się nade mną fizycznie. - udało się! W końcu przestał się uśmiechać jak idiota. Mogła go zdzielić nogą, może wtedy w ogóle przestałby się odzywać?
Zanim rozwinęła myśl, wzięła tacę z zamówieniami i ponownie ruszyła przez tłum.
Najpierw zatrzymała się przy drugim stoliku stawiając trzy drinki przed trzema dziewczynami, które w jej mniemaniu wyglądały jej na dość wstawione.
Zapytała je, czy życzą sobie czegoś jeszcze, zaraz kiwając głową na kolejne zamówienie.
Alkoholowy interes chyba nigdy nie przestanie kwitnąć.
Właśnie. Alkohol.
Żeby nie zapomniała.
Zatrzymała się przy hipsterskim stoliku i postawiła piwo przed właścicielem zielonych okularów, sok podając jego trzeźwemu-inaczej koledze. Orzeszki postawiła mniej więcej po środku.
- Będzie coś jeszcze? - uśmiechnęła się, kątem oka widząc że wołają ją przy sąsiednim stoliku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 1:17  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Japończyk rzucił swojej szklance smętne spojrzenie.
- To wszystko. Dzięki. - mruknął, przypatrując się 'staremu znajomemu' z politowaniem.
Czuł na sobie te smutne oczy zbitego psa po kastracji.
- Nie płacz, już swoje wypiłeś - sam sięgnął po piwo i pociągnął długi łyk.
Piwo. Prawdziwe piwo. Grzech porównywać do tej lury z Desperacji.
Zdusił w sobie zachwyt i przełknął z obojętną miną.
Kelnerka zajęła się stolikiem obok, więc on zajął się na powrót azjatycką katarynką.
- Hikaru - podsunął mu pod nos orzeszki, widząc, że ten już zbiera się, żeby coś powiedzieć - Pamiętasz, po co tu przyszliśmy, nie?
- Co? - spojrzał ze zdziwieniem, przeżuwając.
Nagle uśmiechnął się.
- He, no jasne, młody! Ile to już? Dwudziestka?
Al zmrużył oczy.
Czy on to wymyślał na bieżąco?
To był albo najgorszy plan, z jakim dotąd się spotkał, albo najbardziej beznadziejna improwizacja, w jakiej brał udział.
- Ta. Dokładnie dwadzieścia jeden, ale nie bawmy się w szczegóły.
- O cholera, prawie trafiłem! - stwierdził tamten z dumą i łyknął trochę bezalkoholowego - Hej, a tak serio? - szepnął.
- Co?
- Ile? No wiesz, podobno wy tam wcale nie...
- Hikaru. Na litość. Boską.
- Nie myśl, że o tobie zapomniałem! - zaśmiał się nerwowo, rozglądając się.
Nikt niczego nie podejrzewa. Nikt niczego nie zauważy. Skądże.
Co za cymbał.
- Nie zapomniałeś? - udał zdziwienie.
- Nie! Poczekaj, zostawiłem rzeczy... Gdzieś... Zaczekaj tu. - poprawił paskudną koszulę i ruszył między tłum, wykrzykując imię jakiejś kobiety.
Zostawił to u kogoś, zamiast od razu...
Packard przejechał dłonią po twarzy.
Powiódł wzrokiem po pomieszczeniu, rejestrując niezauważone szczegóły i nowe detale. W końcu wrócił do kufla i zaczął go opróżniać, najmniej łapczywie, jak tylko był w stanie.
Może za bardzo się przejmuje? Może powinien płynąć z prądem, jak Hikaru? Załatwić sobie fałszywą przepustkę, uciec gdzieś, do M-4, albo M-6.
Odstawił pusty kufel.
Wolne żarty.
Może jeszcze frytki do tego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 2:18  •  Klub "GoGo" - You go girl! Empty Re: Klub "GoGo" - You go girl!
Skinęła jedynie głową i odeszła do stolika obok spisując kolejne z zamówień.
Zostało dosłownie parę minut do końca jej zmiany.
Z jakiegoś powodu nie mogła jednak odpuścić sobie zerkania na stolik "tamtych dwóch".
Coś jej tu po prostu nie pasowało.
Potarła skronie palcami, zmęczona już całym tym harmidrem. Uśmiechnęła się jednak do swoich klientów i ukłoniła lekko, idąc w stronę baru, by zatoczyć ostatnią już drogę w tę i z powrotem z tacą, zanim ruszy w stronę pomieszczenia dla personelu. I wtedy zauważyła, że jeden z mężczyzn znika w tłumie.
Od kiedy zrobiła się taka podejrzliwa?
Do klubu przychodzili ludzie, którzy chcieli uciec od własnych problemów, powinna więc dać im święty spokój i przestać wpychać swój cholerny nos w nieswoje sprawy.
Tak jej zawsze mówiono, a ona co?
Jak dziecko!
Zmrużyła nieznacznie powieki podążając wzrokiem w stronę jego towarzysza, który nadal siedział przy stoliku sącząc piwo. A raczej je dojąc.
Uśmiechnęła się pod nosem, czując nagłą potrzebę, by postawić przed nim drugie. Przypominał jej nieco Suzuyę, kiedy przynosiła mu zapasy po długim czasie nieobecności.
Pokręciła głową do samej siebie i klepnęła Jacka w ramię, oznajmiając mu że wychodzi.
Przeszła przez drzwi dla personelu i podeszła do swojej szafki, wrzucając do niej fartuch. W tym samym momencie zza jednej z nich wyłoniła się Sue, kelnerka z następnej zmiany.
Przebierając się zamieniła z nią kilka słów, dopóki Jack nie wcisnął swojego marudnego łba przez drzwi upominając, że to nie on jest tutaj od biegania pomiędzy klientami.
Rzecz jasna zniknął równie szybko jak się pojawił.
Ruda przewróciła oczami i ubrana już w swoje ciuchy, wyciągnęła plecak i torbę, które zgarnęła wcześniej z domu. Nie wyszła jednak z klubu.
Zamiast tego udała się w stronę magazynu. Rozglądała się przez chwilę po półkach, czytając ich nazwy. Ostatecznie wypełniła zarówno torbę, jak i plecak do pełna, spisując wszystko co wzięła na małej kartce. Wychodząc z szatni, rzuciła kartkę przed Jackiem.
- Dopisz to do mojego rachunku, jutro to ureguluję. - uniósł brwi wyraźnie zaskoczony, zignorowała go jednak.
- No, no Lei-Lei. Chyba nie zamierzasz otwierać konkurencyjnego klubu, co? - machnęła na niego dłonią w odpowiedzi i wykonała coś na wzór salutowania.
- Do jutra.
Wydostała się zza lady, a jej spojrzenie ponownie powędrowało w stronę chłopaka od okularów. Była ciekawa czy jeszcze tu siedział, czy też postanowił się zmyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach