Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 12.02.17 13:01  •  Klub „Fire” Empty Klub „Fire”
Jak na miejsce o tak banalnej nazwie, w którym zawarto cały ognisty temperament lokalu, miejsce to cieszy się całkiem dużą popularnością wśród mieszkańców M3, a już na pewno jest znacznie tańszą opcją od innych miejsc w tym typie. Ciężko jednak polecić go osobom, które wolą znacznie bardziej kameralne miejscówki – nowoczesny wystrój, kolorowe światła i głośna muzyka, która dudni w uszach nawet po opuszczeniu budynku, na pewno nie zadowolą tych, którzy cenią sobie ciszę i spokój.
Jest to idealne miejsce dla osób, które po tygodniu ciężkiej pracy chcą zapomnieć o natłoku obowiązków i stresie, które wręcz toną w szerokim wyborze alkoholu. Nie wspominając już o ogólnodostępnym parkiecie, na którym nigdy nie brakuje tańczących osób.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.17 13:25  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Czarnowłosy zerknął na wyświetlacz telefonu, by sprawdzić godzinę. Dwudziesta pierwsza dwadzieścia trzy – było jeszcze całkiem wcześnie, a na pewno za wcześnie, by udało mu się wyrwać z tego miejsca. Po dwóch godzinach spędzonych w loży z kumplami po fachu, którzy pozdejmowali z siebie swoje belferskie maski, był już nieco zmęczony – zapewne jako jedyny nie był w stanie zrozumieć humoru osób, które znały się jak łyse konie. Z drugiej strony wielkim nietaktem byłoby pogardzenie ich zaproszeniem. W końcu próbowali nawiązać z nim jakiś kontakt i zająć mu czas w piątkowy wieczór, który w przeciwnym razie spędziłby przed telewizorem, drapiąc kota po grzbiecie.
Nikt na szczęście nie mógł mieć mu za złe wyjścia na zewnątrz w jakimś celu. Chłodne, wieczorne powietrze nieco go otrzeźwiło, a czerwone policzki będące pamiątką po kilku wypitych kieliszkach, pobladły o jeden ton, choć nadal czuł skutki procentów, które w siebie wlał. W głowie pulsowało mu z dwa razy większą siłą, przy czym wiedział, że ten efekt bynajmniej nie był przyczyną muzyki, która dudniła zza klubowych drzwi.
Shirane oparł się plecami o betonową ścianę budynku, a z kieszeni kurtki wyłowił paczkę papierosów i zapalniczkę. Sprawdziwszy, ile używek jeszcze mu zostało i jak często będzie miał okazję wyjść podczas tej nocnej popijawy. Na szczęście zostało ich całkiem sporo. Wsunął jednego z nich między wargi i zapalił końcówkę, od razu zaciągając się dymem. Z braku konkretniejszego zajęcia obserwował ludzi, którzy wchodzili do środka lub wychodzili z niego, nie panując nad rozbawionym uśmiechem za każdym razem, gdy w polu jego widzenia znaleźli się jacyś zataczający się nastolatkowie, którym plątały się nie tylko nogi, ale i język:
Yszzzszz, i ftedy ona... mówię siii, Pszemek, to była laska jaaakich mało-
Dzieciak nawet nie zdążył dokończyć, bo już zarzygał buty sobie i swojemu koledze, który zdążył zaledwie westchnąć z rezygnacją, gdy był zmuszony prowadzić chłopaka dalej. W normalnych warunkach nie byłoby w tym nic zabawnego, jednak Daiki mimowolnie zarechotał pod nosem, prawie dławiąc się ledwo co wciągniętym do płuc dymem. Poskutkowało to dość paskudnym atakiem kaszlu.
No i masz, pokarało mnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:14  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Rechotowi Daikiego zawtórował drugi – ten jednak utrzymał się o kilka sekund dłużej, niezdławiony żadnym atakiem kaszlu.
Gdyby zapytano, kiedy znalazła się tuż obok roztarganego nauczyciela, któremu cudem udało się wyrwać z łapsk kolegów po fachu, pewnie sama nie znalazłaby w rejestrze stosownych odpowiedzi. W pewnym momencie po prostu otworzyła oczy i stała już, przyparta do betonowego muru, ramię przy ramieniu nieco wyższego od siebie mężczyzny, ze wzrokiem utkwionym w dwójkę kołyszących się nastolatków i pobłażliwym uśmiechem na ustach.
Tego, co robiła wcześniej, nie pamiętała.
Czuła jednak na karku pas przytrzymujący ciężki aparat – kompletnie niepodobny do najnowszych, minimalnych rozmiarów, modeli, noszonych w kieszonkach aktorów i torebkach znanych projektantek. Oczywiście, kiedy trzeba było działać dyskretnie, sięgała po te technologiczne cacuszka, niezauważenie strzelając kolejne foty niczego nieświadomym wojskowym czy politykom; w gruncie rzeczy wolała jednak ten stary gruchot. Nieporęczny, zacinający się, ze standardowymi opcjami i niczym ponadto.
Oparła o niego dłoń, niemal z czułością, intensywnie zielone oczy przekierowując na twarz czarnowłosego. Z tym złomem czuła się bezpieczniej.
Ludzie mówili, że to dobry klub – podjęła luźno, po pierwszym przeciągnięciu wzrokiem po jego sylwetce, zwracając spojrzenie przed siebie. Nastolatkowie niknęli za najbliższym zakrętem, a wraz z nimi bełkocząca rozmowa. Mimo tego nie zrobiło się cicho. Z tyłu dobiegało ostre dudnienie „imprezowej” muzyki, na której dźwięk usta Seiji przybrały kształt uśmiechu. — Mylili się?

Trwa przesyłanie danych.
Proszę czekać.
Analiza wprowadzonych zmian.


Blada dłoń ujęła w palce jeden z kosmyków i zaciągnęła go za ucho.

Analiza zakończona.

Heihachiro nagle zmrużyła ślepia, jakby dostrzegła przed sobą coś, co jeszcze chwilę temu było przeźroczyste, a teraz wyrosło tuż przed jej nosem – ostre w kształtach i kolorach.
Pokażesz mi? – Przegryzła lekko dolną wargę. — Jak jest w klubie.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:17  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Nie było mowy o tym, by nie poczuł się choćby odrobinę skonsternowany, gdy do jego śmiechu dołączył drugi, bardziej kobiecy. Zerknął kątem oka na jego właścicielkę, zaciśniętą pięścią tłumiąc ostatnie kaszlnięcia, które przynosiły ulgę podrażnionemu dymem gardłu. W półmroku ciężko było dokładniej przyjrzeć się stojącej tuż obok nieznajomej, która dosłownie podeszła go znienacka, jednak pomimo tego, że jego nowa towarzyszka również mogła mieć problemy ze zidentyfikowaniem wyrazu twarzy czarnowłosego, ten uniósł brew w pytającym geście, zanim jeszcze zdołał wykrztusić z siebie cokolwiek.
Zresztą to ona była szybsza.
Shirane strzepnął popiół na ziemię, na moment spuszczając wzrok na żarzącą się końcówkę papierosa. Wcześniejszy atak powinien skutecznie zniechęcić go do tymczasowego odstawienia na bok używki, jednak nauczyciel na przekór losowi zaciągnął się raz jeszcze, wydychając jasnoszary kłąb jeszcze przed udzieleniem dziewczynie odpowiedzi. Zresztą to on był tu tym, który powinien zadawać pytania, a było ich całkiem sporo.
Kim była?
Jak się tu znalazła?
Dlaczego zagadała akurat to niego?
Nie miała problemów z podjęciem pierwszego kroku?
Uśmiech mimowolnie rozciągnął usta Daikiego, jakby w ułamku sekundy wszystkie odpowiedzi, których poszukiwał stały się kompletnie nieważne, a zupełnie nowa sytuacja sprawiła, że momentalnie znalazł się w swoim żywiole. Lubił odstępstwa od normy, które były o wiele ciekawsze od rutyny. A jaka była szansa na to, że podczas zwyczajnej przerwy na papierosa ktoś postanowi do niego zagadać?
Praktycznie żadne.
Nie jest najgorszy, ale jeśli szukasz czegoś bardziej wystrzałowego, powinnaś udać się kawałek dalej, do samego centrum. Tu jest bardziej kameralnie, nie licząc tej dudniącej muzyki ― odparł i mimowolnie kiwnął głową w stronę drzwi, by zaraz przekrzywić ją nieco na bok, jakby nie do końca rozumiał, dlaczego miał oprowadzać ją po tym miejscu. W końcu było otwarte dla wszystkich, a w tym kiepskim świetle nie wyglądała na niepełnoletnią. ― Nigdy nie byłaś w klubie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:17  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Kameralnie? – powtórzyła zaraz za nim, ściągając brwi w pytającym wyrazie kogoś, kto słowo słyszy pierwszy raz. Nie. Inaczej. Kogoś, kto usłyszał przekleństwo. „Tomek, czy ty właśnie nazwałeś mnie głupią kurwą?”.

Skanowanie zakończone.

Hei nagle pstryknęła palcami, a potem uderzyła pięścią w otwartą dłoń, wystawiając palec wskazujący prosto w nieznajomego.
A! – Oświecenie rozjaśniło jej oczy, które mimo wyłapania światła pobliskiej latarni, nie miały w sobie ani krzty prawdziwych emocji. — Nie będę tam pasowała.
Jednak zaraz po wypowiedzeniu tych słów powieki ponownie się przymrużyły, a uniesione w ekscytacji ramiona opadły o kilka centymetrów, przytłoczone ciężarem wysuniętych wniosków. Przeszła taki kawał tylko po to, by wszystko miało spełznąć na niczym? Oczywiście, mogła się przejść ten niewielki kawałek i zawitać do klubu innego niż „Fire”, ale dobiegające z wewnątrz odgłosy rozmów, śmiechy podjudzane żartami, aż wreszcie muzyka spowodowały, że opuściła dłonie, wzięła głębszy wdech i uniosła głowę, kierując na twarz czarnowłosego zdeterminowane spojrzenie.
Byłam. Jasne, że tak. – Głównie jako barmanka. Każde przebranie jest dobre, jeśli umożliwia ci zbliżenie się do celu. Nie tak? Seiji zacisnęła znów usta, by zaraz przebiec językiem po dolnej wardze, przygotowując kolejne słowa od kilku chwil drapiących w gardło.
Lodowato zimne dłonie opadły na wolną rękę mężczyzny, łapiąc go w miażdżącym uścisku imadła.
Ale w „Fire” nigdy. Muszę się tam dostać, żeby zaspokoić własną ciekawość. Pomożesz mi? – Przybliżyła się o pół kroku, niszcząc stosowną barierę wyznaczoną dla relacji międzyludzkich obejmujących dwoje w sumie nieznajomych sobie osób. Daiki poczuł, jak w ramię wbija mu się ostry kant aparatu fotograficznego. — Nie będę zbytnio przeszkadzać twoim znajomym. Słowo harcerza. Wpasuję się w tło, jakbym była tam od zawsze.
Zacisnęła mocniej palce. Wyłapała spojrzenie. To jak? Zgodzisz się?
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:17  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Spokojnie ― uniósł ręce w obronnym geście, jakby z miejsca chciał poinformować dziewczynę, że niezupełnie chodziło mu o dosłowne znaczenie tego słowa. Ciężko było mówić o kameralności w miejscu, do którego falą napływali chcący się rozerwać ludzie, by na koniec opuścić go chwiejnym krokiem. Nadal było tam dostatecznie głośno, by nie mieć co liczyć na możliwość przeprowadzenia spokojnej rozmowy. ― Miałem na myśli to, że „Fire” nie cieszy się aż tak dużą popularnością. Raczej znajdziesz tam miejsce dla siebie ― zapewnił, przyłapując się na tym, z jaką uwagą przyglądał się przeplatającym się ze sobą reakcjom dziewczyny, choć z jakiegoś powodu nie zamierzał z tego rezygnować. Całkiem możliwe, że dość spory udział miał w tym wszystkim fakt, że nie wyglądała, jakby za moment miała zwrócić mu uwagę, by przestał się gapić.
Dziwne.
Ciężko było mu zrozumieć, dlaczego potrzebowała go do dostania się do środka. Nie sądził, by ktokolwiek zamierzał przeprowadzić na niej kontrolę. Shirane mimowolnie poruszył ręką, gdy jego nadgarstek znalazł się w silnym i nieco zbyt zimnym uścisku. Już w tym momencie powinien poczuć bolesne ukłucie niepokoju, jednak jego lekkie nastawienie do życia sprawiło, że traktował ją raczej w pobłażliwy sposób, zakładając, że niekoniecznie musiała być przy zdrowych zmysłach, a jemu z kolei nie przystało jej dyskryminować, ale...
Mogę ci pomóc, jednak musisz spełniać pewne warunki ― odparł, a spojrzenie błękitnych tęczówek stało się dziwnie znaczące. Zanim jednak powiedział cokolwiek, wypuścił z palców niedopałek, by zaraz zdusić go podeszwą buta. ― Po pierwsze – musisz być pełnoletnia. Wolę nie mieć późniejszych problemów z prawem, które mogłyby źle wpłynąć na moją dotychczasową pracę. Sama rozumiesz, powinienem zażarcie wstawiać się za zachowaniem trzeźwości przez młodzież ― parsknął pod nosem, w międzyczasie unosząc jeden palec, do którego już po chwili dołączył drugi: ― Po drugie – mam nadzieję, że nie chcesz wejść tam, żeby zrobić coś głupiego. I po trzecie ― wyprostował kolejny palec ― pomożesz mi uwolnić się od moich znajomych. Jeśli usłyszę jeszcze jeden nauczycielski żarcik, zaleję się w trupa ― zarechotał pod nosem, opuszczając luźno rękę i odchylając się nieznacznie na bok, gdy wbijający się w jego ramię kawałek plastiku zaczął być wyjątkowo uciążliwy.
Daiki wiedział, że prawdopodobnie nie powinien dzielić się z nieznajomą takimi informacjami, jednak posiadał już wieloletnie problemy ze zbyt długim językiem. Ponadto miał tę rzadką zdolność do mówienia tego, co w danej chwili myślał, a obecnie był już zmęczony wcześniejszym towarzystwem, a nowe wydawało mu się bardziej intrygujące.
Pasuje?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:18  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Jestem spokojna – zapewniła wchodząc mu w słowo i unosząc nieco brodę, by twarz znalazła się na wysokości jego twarzy. Stanie na palcach nie stanowiło problemu, a chęć zwrócenia na siebie uwagi okazała się tym większa, im dłużej nieznajomy nie akceptował jej – niezbyt wymagających przecież – propozycji. Była skora przysłonić mu sobą cały rejestr, gdyby miał ochotę się wycofać, w końcu to jedna z niewielu szans, aby dostać się do środka niezauważoną.
Oczy wyłapały jednak kolejne światło latarni, gdy usłyszała sam zaczątek – „mogę ci pomóc”. Opadła z powrotem na pięty i przytaknęła ochoczo, z pewnością gotowa na podjęcie każdego rzuconego teraz wyzwania, jeżeli efektem miało okazać się przekroczenie progu klubu.
„Po pierwsze”.
Seiji przechyliła lekko głowę, aż pasma długich, czerwonych włosów nie zsunęły się z ramienia i nie zawisły luźno nad przepaścią. Usłyszawszy warunek raz jeszcze jej broda opadła i podniosła się w oczywistym geście, choć zbyt późno wyłapała myśl, aby się zezłościć. Nie prezentowała się może nader kobieco – bez dwóch zdań była tego świadoma – ale rysy twarzy i dojrzalsza sylwetka same w sobie powinny być potwierdzeniem jej pełnoletności.
Ściągnęła jedynie usta w rozdrażnionym wyrazie, ale niedługo utrzymała tę „zirytowaną” minę, bo o ile drugie kryterium mogło tylko dolać oliwy do ognia, tak trzecie potraktowała niemal jak przysługę.
Pasuje. – Wciąż trzymając jego rękę opuściła ją, by wsunąć tylko jedną dłoń we wnętrze jego dłoni. Zacisnęła wtedy palce i dobiła targu. — Starczy mi kilka, maksymalnie kilkanaście minut. Potem odegram swoją rolę, partnerze.
Po tym puściła go i oparła rękę na klamce drzwi. Wystarczyło, że je rozsunęła, a natychmiast buchnął w nią huk muzyki i trochę zastały zapach. Mieszanka alkoholu, potu i dymu nikotynowego – większość skrzywiłaby się na tak intensywną woń, ale Seiji zdawała się w ogóle na nią nie reagować.
Uzbroiła się jedynie w lekki uśmiech i wkroczyła do środka od razu przeciągając spojrzeniem po wszystkich kątach. W środku było ciemniej niż na zewnątrz, ale półmrok nie przeszkadzał jej w dostrzeżeniu grupki mężczyzn w porozpinanych koszulach i poluzowanych krawatach. Chichotali, mamrotali, znów wybuchali śmiechem. Twarze przybrały już czerwieńszej – od trunków – barwy, a Heihachiro zdała sobie sprawę, że poznany na dworze mężczyzna ledwo do nich pasował.
Seiji – przedstawiła się szeptem, zerkając za siebie przez ramię. Mówiła jednak na tyle głośno, aby przebić się przez dudnienie bitów, jednocześnie nie wrzeszcząc i nie zwracając na siebie uwagi. — Twoja młodsza kuzynka z przeciwległej części miasta. Studentka fotografii na uniwersytecie Takarei. Znak zodiaku: Lew. Ulubiony kolor: zgniła zieleń. Po godzinach gram w Assassina i DarkestDungeon. To oni?
Znów zwróciła spojrzenie ku grupce tłoczącej się przy przedostatnim stole. Zaraz za nimi siedziała rozchichotana para, na której Heihachiro zawiesiła wzrok.
Bingo.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:18  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
„Jestem spokojna.”
A nie wyglądasz.
Te myśli postanowił jednak zachować tylko i wyłącznie dla siebie. Gdy jednak zaczął dzielić się z nią swoimi warunkami, zawahał się tylko przez moment, gdy zaczął zastanawiać się, czy nie powinien przerwać swojego monologu już w połowie drugiego podpunktu, jakby zdrowy rozsądek zaczął upominać się o swoje i skłaniać go do zastanowienia się, co właściwie odpierdalał. Na całe szczęście nie zdołał dobić się do niego z taką siłą, by odwieść go od niecnego planu i chociaż z początku spodziewał się, że kobieta jednak postanowi mu odmówić, zaskoczyła go w pozytywny sposób – na tyle, by błękitne tęczówki czarnowłosego nieznacznie pojaśniały
W takim razie umowa stoi ― rzucił i potrząsnął delikatnie jej uściśniętą ręką, mimo że wcześniej sam miał wrażenie, że przyszło mu mieć do czynienia z potworem, który chciał zmiażdżyć jego nadgarstek. Teraz całe to przeświadczenie prysnęło bez śladu, a uwolniwszy się od dotyku rudowłosej, zapraszająco wskazał ręką na wejście do klubu i sam też ruszył w jego stronę, kątem oka zerkając na towarzyszkę. ― Shirane Daiki ― przedstawił się, kładąc większy nacisk na swoim nazwisku, co świadczyło o tym, że to właśnie ono było bardziej godne zapamiętania i to w ten sposób powinna się do niego zwracać. Skoro już mieli zostać partnerami zbrodni, wypadało się jakkolwiek ze sobą poznać, tyle że nieznajoma w pewnym momencie wyglądała na zbyt zaabsorbowaną wnętrzem klubu, przez co wydawało mu się, że jego słowa wleciały jej jednym uchem i wyleciały drugim, nie pozostawiając po sobie żadnego echa.
Przechylił się w jej stronę, tym razem samemu zmniejszając dystans między nimi, żeby wśród dudniącej muzyki lepiej go słyszała:
Właściwie szukasz tu czegoś konkretnego? ― spytał, nie czując, że było to oznaką wścibstwa z jego strony. Wręcz przeciwnie – uważał, że miał prawo wiedzieć, co tu robiła i dlaczego to właśnie on miał jej w tym pomóc, skoro dookoła miała w czym przebierać.
Wzbudzał w innych aż takie zaufanie?
Zawiesił wzrok na grupce mężczyzn – dokładnie tej samej, której ona się przyglądała – i nie mógł powstrzymać się od ciężkiego wypuszczenia powietrza przez usta. Mineło tylko kilka minut odkąd wyszedł na papierosa, a humor przy stole w ich loży drastycznie się poprawił, a to oznaczało, że mieli w zanadrzu jeszcze wiele jakże zabawnych historii z życia wziętych. Albo nawet gorzej.
„Seiji. Twoja młodsze kuzynka”
Ale ja nie mam kuzynk-- oooh. Sprytne ― parsknął pod nosem i uderzył się otwartą dłonią w czoło, w duchu karcąc się za bycie tak bliskim popełnienia głupiej gafy. Wątpił jednak, by miał zapamiętać tak mało ważne szczegóły na temat jej osoby, ale nie sądził też, że ktokolwiek zamierzał go o nie wypytywać. ― Tak, to oni. Jesteś pewna, że chcesz z nami usiąść? To może być dość traumatyczne przeżycie ― rzucił konspiracyjnym, dając jej jeszcze chwilę namysłu, jednak ta została przerwana przez Adriena, który dostrzegł Daiki'ego w tłumie i uniósł rękę, by pomachać do niego energicznie. Jego usta poruszyły się na kształt jakichś słów, ale z tej odległości ciężko było mu usłyszeć nawet krzyk znajomego.
I tyle z unikania ich ― mruknął pod nosem, ruszając powoli w stronę stolika.
Ej, Shirane! Dobrze, że jesteś. Yamato sypnął takim żartem, że boki zrywać. No dalej, opowiedz mu go!
Spojrzenie jasnych tęczówek spoczęło na wspomnianym matematyku. Już sam fakt jego zawodu sprawiał, że należało spodziwać się najgorszego.
Dobra, słuchaj, młody! ― zaczął słyszalnie spitym tonem. ― Przychodzi twierdzenie do baru i zamawia piwo. Na to barman: A dowodzik jest? A twierdzenie mu na to: Nie, bo ja jestem aksjomatem. CZAISZ?!
Cała grupka mężczyzn, jak jeden mąż, wybuchnęła śmiechem po raz kolejny. Pomijając fakt, że część z nich na pewno już dawno zapomniała, co to „aksjomat”, a część prawdopodobnie nawet o nim nie słyszała. Dla bruneta całe to zajście było jak wyzwanie „Spróbuj nie poczuć się zażenowanym”. Niby zaśmiał się dla zasady, jednak nie zdołał stłumić tej charakterystycznej nuty, która na szczęście nie przeszkadzała jego zalanym kumplom.
Dobre! Jesteś prawdziwym mistrzem dowcipów, Yamato ― odparł, nie mogąc darować sobie sarkastycznej nuty, której również żaden z nich nie wychwycił, w międzyczasie pocierając palcem nasadę nosa, jakby tym samym chciał zatuszować fakt, jak bardzo w tym momencie miał ochotę stąd zwiać. Zresztą zakładał, że nie tylko on, bo i stojąca obok Sei znalazła się w polu rażenia. ― Ale zatrzymując na chwilę tę karuzelę śmiechu, pozwólcie, że przedstawię wam moją młodszą kuzynkę Seiji, na którą miałem okazję wpaść przed chwilą przed klubem. Pomyślałem, że przyda jej się jakieś towarzystwo, skoro przyszła tutaj sama.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.17 2:18  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Seiji, trochę demonstracyjnie, uśmiechnęła się, wydając przy tym ciche parsknięcie. Różowe usta wydawały się szczególnie błyszczeć, odbijając od siebie światła kolorowych żarówek, tym samym nadając jej dziwnej, niezgodnej z wizerunkiem, pożądliwości. W sekundę zmieniła maskę. Nie zostało śladu po stanowczej, zaciekawionej kobiecie, która była gotowa zburzyć mury M3, byle dorwać swój cel; pozostała za to dziewczynka, którą ktoś ściągnął siłą z ulicy i wepchnął w tłum znających się od lat mężczyzn. Przyłożyła dłoń do ust, jakby chciała zakryć nieśmiały uśmiech. W rzeczywistości chroniła się przed ich spojrzeniami.
Byli spici w trzy dupy i ledwo kontaktowali, wyczuleni jedynie na poziom własnych żartów, ale nie mogła stracić czujności.
„Pozwólcie, że przedstawię wam...” - tyle wystarczyło, by lekko kiwnęła głową, opuszczając dłonie i kładąc je na swoich biodrach w pozie superbohatera. Prawie tak, jakby to ona ratowała swojego kuzyna przed złem ulicy i samotnością.
Miło mi i liczę na owocną współpracę!
Na jej – całkiem entuzjastyczny – ton mężczyźni przytaknęli w tym samym czasie. Ich głowy opadły, aż nie sięgnęli brodami piersi, a potem uniosły się gwałtownie, odsłaniając gardła.
W takich chwilach wilk już dawno by zaatakował.
Jeden z nich, chyba fizyk, przynajmniej wyglądał na fizyka, bo miał przedziałek idealnie pośrodku i grzywkę jak odgarnięte na bok firanki, klepnął miejsce obok siebie, w drugiej ręce unosząc szklankę z piwem.
— Im nas więcej, tym weselej! - zarzucił przeciągając niektóre spółgłoski, a potem klepnął miejsce tuż obok siebie raz jeszcze.
Seiji zareagowała odruchowo. Położyła dłoń na ramieniu Shirane i lekko pchnęła go w kierunku fizyka; sama zaś opadła – dosłownie, bo nawet nie można tego porównać do siadania – tuż obok mężczyzny znajdującego się naprzeciwko Daikiego. Wepchnęła się, biodrem lekko napierając na jego biodro, aż siwiejący – Heihachiro zwęszyła w nim chemika – nauczyciel nie przesunął się, pozwalając jej usiąść tuż obok siebie.
Uzbroiła się wtedy w broń szerokiego rażenia – profesjonalnie wyuczony uśmiech.
Uniosła na moment oczy, by spojrzeć na twarz po drugiej stronie stołu. Na Daikiego zerknęła jednak tylko przelotnie; zaraz jej ślepia zahaczyły o inny punkt, tuż nad ramieniem nauczyciela angielskiego.
Przemilczała wcześniej kwestię tego czy czegoś tu szuka, ale Shirane nie mógł być tak wielkim idiotą, by nie odpowiedzieć sobie teraz samemu. Choć jej ruchy były subtelne i nie rzucały się w oczy, najwidoczniej nie bez powodu wpierw skrzyżowała z nim spojrzenia, a dopiero potem odwróciła wzrok.
Tylko zachowaj to w sekrecie.
Stuknął gruby spód szklanki, odezwał się fizyk. Zarzucił kolejnym żartem, a atmosfera wywołana „nową” osobą prędko powróciła na stare tory. Seiji się włączyła, nie zważając na zażenowanie swojego nowego członka rodziny. W pewnym momencie, korzystając z tego, że mężczyźni wciąż podśpiewywali się pod nosem po ostatnim dowcipie, dziewczyna pochyliła się, kładąc łokcie na blacie stołu.
Nie słyszeliście chyba jeszcze najlepszego – podjęła z chytrym uśmieszkiem, ale jej ramiona drżały, jakby już nie mogła pohamować śmiechu. — Dlaczego pies nie szczeka? – zawiesiła głos, przebiegając wzrokiem po pytających twarzach. Nie zamykała przy tym buzi, szeroko się uśmiechając i pokazując zęby. A potem jebło. — Bo zapomniał how!
Wybuchnęli rubasznym śmiechem; fizyk Korayuki zamachnął się i klepnął witką plecy siedzącego obok Daikiego. W połowie się śmiał, w połowie mówił.
— To... to... — chichot — to na pewno — parsknięcie — to na pewno na twoją cze — zakrztusił się śmiechem — cześć, młody! Ojezu, Jezu, dawno takiej imprezy nie miałem!
Kiedy ten ocierał łzę, Seiji nagle wyciągnęła szyję. Znów spojrzała na coś ponad ramieniem Daikiego i nagle zacisnęła usta.
Shirane! – W tonie pobrzmiewała nuta kogoś, kto w ostatniej sekundzie przypomniał sobie, że rodzi. — Szybko. Idź do baru po piwo dla mnie! Wiesz, jakie lubię! – Znacząco uniosła przy tym brew, jakby tylko tym mogła go przekonać, by faktycznie postawił jej alkohol.
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.17 12:32  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Popchnięty w stronę fizyka, poczuł lekkie uczucie niepokoju. Jakieś złe przeczucie, że pomoc Heihachiro mogła wcale nie być tak nieoceniona, jak do tej pory sądził. Niemniej jednak nie zamierzał zupełnie jej przekreślać. Zajął miejsce obok znajomego, choć zrobił to z wyraźnym ociąganiem, wiedząc, że lada chwila poczuje ostry zapach wody kolońskiej, który miał przywrócić mu męskość, której uwłaczała jego kiepska fryzura.
Shirane mimowolnie poprawił swoją dość młodzieżową grzywkę, jakby wolał upewnić się, że syndrom beznadziejnego ułożenia włosów nie był zaraźliwy. Jasne spojrzenie przemknęło po zebranych przy stole i zatrzymało się na rudowłosej, która była jego ostatnią nadzieją i która właśnie przypatrywała się czemuś zupełnie innemu. Tylko resztkami silnej woli powstrzymał się przed obejrzeniem się za siebie przez ramię, jakby sam spostrzegł się, że nie powinien w tak oczywisty sposób ujawniać jej motywów. Jakiekolwiek by one nie były.
Opuścił nieznacznie głowę i rozmasował ręką czoło, gdy okazało się, że karuzela śmiechu jeszcze się nie zatrzymała. Zaraz jednak wyprostował się czujnie, słysząc, że nie tylko reszta nauczycieli znała tak kiepskie żarty.
„Bo zapomniał how!”
God, why...
Angielszczyzna wkręciła mu się tylko wewnętrznie. Na zewnątrz wyglądał, jakby próbował śmiać się przez łzy, jednak na szczęście obyło się bez prawdziwych łez. Odruchowo zaparł się o stół, gdy kumpel klepnął go w plecy na tyle mocno, że miał wrażenie, że zaraz wypluje swoje płuca.
Nie znałem cię od tej strony, kuzynko! ― chociaż na siłę wepchnął w swój ton rozbawienie, jego oczy w dość oczywisty sposób usiłowały zakomunikować jej, żeby więcej tego nie robiła. Gdyby faktycznie był jej rodziną, już żałowałby, że w dzieciństwie pomagał jej z angielskim.
„Shirane!”
No?
Już żałował, że w ogóle spytał.
„Wiesz, jakie lubię!”
Wiem?
To oczywiste, że nie miał o tym pojęcia.
Jasne. Wstrząśnięte, niemieszane ― rzucił z nutą zażenowania w głosie, która na dobrą sprawę nikomu nie robiła różnicy. Zaśmiał się pod nosem w wyjątkowo mało rozbawiony sposób, mierzwiąc włosy z tyłu głowy. W tym samym czasie przy stoliku zapanowała nagła cisza, jakby ten żart kompletni nie uderzył w gusta siedzących przy stole mężczyzn, którzy jak na zawołanie wycelowali swoje lśniące od alkoholu spojrzenia we wstającego od stołu Daikiego, który może i nie przywiązałby do tego większej wagi, gdyby nie czuł się obserwowany do tego stopnia.
Te, młody. Ale Bonda to ty szanuj! Gdyby nie on--
To fikcyjna postać ― wtrącił, od razu przenosząc spojrzenie na Seiji z jakąś niemą prośbą. Pomoc była tu niezbędna. Tym bardziej, że Yamato już przymierzał się do snucia teorii na temat tego, że zawsze ratujący sytuację agent istniał naprawdę. Shirane już go nie słuchał, czym prędzej oddalając się od stołu, a matematykowi nie przeszkadzało, że ilość jego słuchaczy zmalała o jeden.
Mężczyzna odetchnął ciężko, zaraz gwałtownie pochylając się do przodu, gdy łokieć jakiegoś tańczącego nastolatka wbił mu się w klatkę piersiową. Chłopak odruchowo przeprosił bruneta, a  ten z ledwo widocznym uśmiechem poświadczył, że nic się nie stało. Kierując się do baru, musiał rzecz jasna obejrzeć się za siebie, sprawdzając czy dziewczyna nadal siedziała na swoim miejscu i czy faktycznie zamierzała mu pomóc – nie tylko w opróżnieniu jego portfela, co dotarło do niego, gdy znalazł się przed barem, a przysadzisty barman, większy o niego od głowę i równie dobrze mogący pełnić tu rolę ochroniarza, spytał go, co podać. Ciężko było mu odmówić, jeżeli chciało się zachować zęby na miejscu.
Małe, jasne piwo ― rzucił głośno, by jego głos przebił się przez dudniącą muzykę. Wyłowił z kieszeni portfel u wyłożył na blat odpowiednią ilość jenów, czekając na zamówienie, które już wkrótce uderzyło dnem o blat stolika, tuż przed Hei. ― Nie licz na więcej. Nie chcę, żebyś następnego dnia wypisywała do mnie z wyrzutami, że cię upiłem i masz kaca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.17 12:28  •  Klub „Fire” Empty Re: Klub „Fire”
Seiji posłała mu ten zniewalający uśmiech kogoś, kto wie, że może życzyć sobie wszystkiego. Bo przecież ich relacja była na niesamowicie wysokim poziomie – tak wysokim, że sami nie orientowali się, jak bardzo. Teraz liczyło się jednak tylko to, że Daiki miał „sekundę” wytchnienia, a ona sama większe pole manewru. Gdy ciemnowłosy podniósł się ze swojego miejsca i odszedł do baru, luka po jego ciele odsłoniło siedzącą dwa stoliki dalej parę. Heihachiro słuchała rozszalałych znajomych, chichoczących, jąkających się, wybuchających nagłym rykiem, co jakiś czas samej coś wtrącając – by zachować pozory.
W dłoniach, nie wiedzieć kiedy, znalazło się u niej niewielkie, prostokątne urządzenie. Obracała je w palcach dookoła własnej osi i tylko co jakiś czas stawiała na stoliku. Wzroku nie odrywała od pary; kobieta w czerwonej sukience, dość eleganckiej i nieco nie pasującej do tej kameralnej atmosfery, zarzuciła właśnie udo na nogę rozwalonego na kanapie mężczyzny, który z wyniosłym uśmiechem wpatrywał się w jej dekolt. Seiji przymrużyła nieco oczy, gdy blada dłoń kobiety powędrowała na wyprężoną pierś mężczyzny. Z tej odległości widać było długie, wypielęgnowane palce z ostro zakończonymi paznokciami zamalowanymi na czerwień.

Mówi ameba do ameby:
— Zaraz ci przywalę!
— Niby czym?
— Nibynóżką!

Ktoś dosłownie wrzasnął śmiechem do ucha Seiji, ale ona praktycznie nie drgnęła. Opuściła tylko spojrzenie na trzymany w dłoniach sprzęt i nacisnęła coś, przyglądając się małemu – dosłownie mierzącemu 5 na 5 centymetrów – wyświetlaczowi. Skrzywiła się lekko, prawie niezauważalnie. Biolog, który opowiedział kawał, uznał to nawet za uśmiech.
— Dobre, nie?
Aha – potwierdziła od razu, unosząc brodę. Chciała wstać. Miała plan, by rzucić, że hej, Shirane długo nie wraca, haha, pójdę po niego, co? Ale dokładnie w tej samej chwili stuknął spód kufla i Heihachiro spojrzała na stojącego nad nią znajomego.
O, dzięki. — Zamrugała nagle.

Trwa ładowanie.
Proszę czekać...


A potem niespodziewanie zaśmiała się, powracając do łask. Daiki musiał być w szoku, że – mimo słów, które do niej wypowiedział – dziewczyna mówiła kompletnie o czymś innym.
Serio? No to trzeba coś z tym zrobić, kuzynie. – Ciągnęła na poły rozbawiona, na poły poważna. Oparła wtedy dłonie na blacie (kiedy to małe urządzonko zniknęło?) i podniosła się gwałtownie. — Nie ma mowy! Nie zostawimy tej sprawy samej w sobie. Skoro barman źle wydał ci resztę i to o tyle, to idziemy to rozwiązać. No już, już.
Bez szansy na protest złapała go pod ramię i pociągnęła w głąb klubu. Jej twarde palce boleśnie wżynały się w skórę i mięśnie Shirane, ale sama rudowłosa zdawała się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
Muszę podejść bliżej – mruknęła niechętnie, ramię przy ramieniu, kiedy oddalili się nieco od grona kadry nauczycielskiej. — Potem dasz mi 10 minut i obiecuję, że oboje się stąd wydostaniemy. Jak podejść do tego stolika, by nie wydawało się to podejrzane?
                                         
Reia
Upadły anioł
Reia
Upadły anioł
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach