Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 23.02.15 3:36  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Odwróciła głowę.
No ba.
W czym jak w czym, ale w pyskowaniu była najlepsza!
Jej brat musiał ją w końcu darzyć szacunkiem, a nie było na to lepszego sposobu jak zwyczajnie go zgasić tak, by więcej do niej nic nie palnął.
Z tym że, w przypadku tego chłopaka było nieco inaczej.
Zresztą wiadomo, tak długo jak się kogoś nie zna, raczej nie chce się sprawować nad nim jakiejkolwiek kontroli. Rhyleih zresztą nigdy nie chciała nikim władać.
Nie potrafiłaby.
Z władzą wiązała się zarówno wielka odpowiedzialność, jak i oczekiwania.
Widziała jego spojrzenie kątem oka.
Tylko chyba nie potrafiła na nie odpowiedzieć.
Za to chciała zapytać.
Miałam rację, prawda?
Spojrzała na niego kątem oka.
Nie jesteś stąd?
I poruszyła się niespokojnie pod jego spojrzeniem.
Dwa niezadane pytania.
- O rany. - westchnęła w końcu nie mogąc wytrzymać całego tego napięcia. Już chyba wolała jak się na nią wydzierał.
Nawet rzucenie się na nią usprawiedliwiłaby jakoś!
Pewnie Zero by ją potem zarąbał tępą siekierą za niedostarczenie towaru, ale przynajmniej miałaby co opowiadać bratu!
- Wiesz co. Powiem ci coś. - powiedziała nagle po krótkim zastanowienia.
- Sama nie wiem po co za tobą idę. - odkrywczo!
- Czuję w każdym twoim słowie, a nawet geście, że niczego tak nie chcesz jak się mnie pozbyć. Nie żebyś jakoś się z tym krył. Nie żebym ci się dziwiła. - jak mogłaby się nie zaśmiać? Prawdopodobnie jednak większość osób próbowałaby być na siłę miła, uśmiechała się w ten sam sposób, w jaki ona uśmiechała się do klientów.
- Ale mimo wszystko właśnie to wydało mi się jedną z ostatnich prawdziwych rzeczy w tym sztucznym, fałszywym mieście. - prawdziwych? Szczerych? Oba słowa w sumie nie do końca opisywały to co chciała przekazać.
I wiedziała, że w najmniejszym stopniu go to nie obchodzi. Czy zamierzała sobie teraz pójść?
Cały czas miała takie dziwne wrażenie, że ma coś do zrobienia.
Tylko dlaczego do diabła nie mogła zrozumieć co to było.
- Tu nawet pogoda nie jest prawdziwa. - mruknęła niemalże niedosłyszalnie, zerkając na niebo.
Zaraz jednak spojrzała na wystawę herbaciarni i wyraźnie się rozpogodziła.
Ten, takie zmiany nastroju się leczy, Rhy. Jak coś.
Manię prześladowania innych zresztą też.
Może czas odwiedzić psychiatryk~.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 12:08  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
- Wiesz co. Powiem ci coś.
Oho, czekamy z zapartym tchem.
- Sama nie wiem po co za tobą idę.
...
Przejechał ręką po twarzy. Potarł oczy.
Cóż, jeśli nawet sama Rhyleih nie wie, czego chce to on raczej nie ma tutaj nic do roboty.
Ze zniecierpliwieniem - i rosnącą rezygnacją - wysłuchał jej wywodu, patrząc na zestaw do parzenia yerby. Kiedy skończyła, rzucił jej krótkie, krytyczne spojrzenie.
I co? Teraz jest ta scena, w której porzuca wszelkie urazy i uprzedzenia na rzecz wspólnej debaty nad sensem istnienia? Potem zostają przyjaciółmi, uciekają z miasta i udają się w podróż w poszukiwaniu swojego prawdziwego ja?
Wywrócił oczami.
- Głębokie jak cholera.
Wolno ruszył dalej.
Jasne, że wszystko było sztuczne.
Stopniowo będą zmieniać skład twojego jedzenia, aż w końcu w twoim dżemie truskawkowym 80% będzie stanowiła koszenila z jakąś gumową żelatyną.
Potem przyjdzie pora na podmiankę ludzi - przecież androidy są dużo wydajniejsze.
W końcu zrobią nawet sztuczne chmury i sztuczne światło słoneczne, które będą ci regularnie dawkować, żeby twój organizm wydzielał odpowiednie witaminy i żebyś cieszył się swoim sztucznym szczęściem.
Czy coś można z tym zrobić? Absolutnie nie.
Czy zatem warto się tym przejmować? W żadnym wypadku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 13:00  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Ciekawe, czy faktycznie nic nie można było z tym zrobić.
Czy całe to skażenie wirusem poszło zbyt daleko, by można to było odwrócić.
Czy niemożliwym było utworzenie miasta, gdzie Wymordowani i ludzie żyliby razem.
Czy gdyby wymyślono szczepionkę, ci którzy raz już umarli, tym razem zniknęliby ze świata na dobre, czy też po prostu utracili swe moce?
I najważniejsze - czy oni tego w ogóle chcieli?
Czasem miewała takie dziwne myśli. Dom, w którym mogłaby mieszkać razem z bratem, nie przejmując się, że być może właśnie teraz zżera go jakiś wielki paj... no dobra, nie pająk.
W końcu to jej brat był pająkiem.
Może jakaś glizda? Albo e... wielki orzeł. Koń? Wielbłąd? Krowa?
Rany nigdy o tym nie myślała, ale wyobraźcie sobie wielką, zmutowaną krowę, która bije cię po twarzy wymionami. Masakra.
...
Coś w ten deseń.
Chłopak nie zawiódł jej swoją reakcją.
Wyszczerzyła się szeroko na jego komentarz.
- No wiem. - powiedziała wesoło i gdy tylko ruszył, przeskoczyła jeden krok za nim, idąc za nim wesołym, żwawym krokiem, znowu nucąc coś pod nosem.
Z jakiegoś powodu była wielce zadowolona.
- Jeśli chcesz kupić herbatę to na pewno jest tu w pobliżu jakiś inny sklep otwarty całą dobę. Przynajmniej powinien. Chyba. - w sumie sama nie wiedziała, ale raczej nie wyglądała na kogoś, kto przejmowałby się tym, że się zgubi, albo trafi na złą uliczkę.
No bo hej, własnie śledziła jakiegoś dziwnego typa, którego nawet nie znała, nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 13:46  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
- Całodobowy z herbatą? - powtórzył cynicznie.
Słyszysz, jak to brzmi?
- Nikt nie będzie biegał w środku nocy za ulubioną senchą.
Aż dziw, że taki interes rzeczywiście się komukolwiek opłaca. Nie był znawcą, ale w tych czasach zdecydowanie królowała kawa, a wyszukana herbata była tylko napojem młodzieży usilnie walczącej z mainstreamem, podczas gdy dojrzała część społeczeństwa niezmiennie sięgała po małą czarną.
Ale może coś się zmieniło. Może nie był na bieżąco.
Sklepy się pozmieniały od ostatniego czasu, kiedy tędy przechodził. Tu kiedyś była ciastkarnia. A tutaj kiosk. A tam bankrutujący obuwniczy.
Jasne, że pamiętał. Większość miasta znał jak własną kieszeń.
Prawie jak GPS w głowie. Tylko informacje miał przestarzałe.
Ale wróćmy do problemów życia doczesnego.
Łypnął na rudą.
Głuche warknięcie.
- Kobieto. Do cholery, odwalisz się w końcu?
Czy dla niej nie faktycznie znaczyło tak, a odpieprz się stanowiło swoiste zaproszenie do zabawy?
A może mały Abdul Ahadi chciał urządzić sobie samotną wycieczkę po mieście.
Może planował powspominać stare czasy.
Może nawet planował odwiedzić grób matki i popłakać sobie cicho nad jej zdjęciem.
Nie mógł zrobić nic, bo ta natrętna psychopatka ciągle się za nim wlekła, jak bezpański pies.
Dobra, dobra.
Nie był aż takim sentymentalistą.
W ogóle nie był sentymentalistą.
Ale Rhyleih stanowczo psuła mu podziwianie krajobrazu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 14:11  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
- Zwykły całodobowy, wszędzie mają herbatę. - parsknęła śmiechem.
Cóż, Rhyleih nie była smakoszem herbat. Herbata to herbata, rozróżniała tylko czarną i zieloną, choć słyszała też o innych kolorach, ale nigdy jakoś tematu nie zgłębiała.
- Nie? Szkoda, przez chwilę miałam wrażenie, że przejdziesz przez tą szybę, byle się do niej dostać. - oho, oho! Wracał jej charakterek!
W dodatku ta radość w jej głosie.
Skoro jednak chciał kupić herbatę i znalazł się właśnie przy tym starym sklepie, o którego istnieniu nawet nie miała pojęcia to znaczyło, że wie gdzie idzie. Był nawet lepiej zaznajomiony z tymi bocznymi uliczkami niż ona.
Może jednak był stąd?
I mieszkał gdzieś w okolicy.
Wątpiła bowiem w istnienie ludzi, którzy znają doskonale każdy kąt miasta... być może własnie nadszedł dzień, kiedy zostanie jej udowodnione, że się myliła?
Na jego pytanie, spojrzała na niego z wyraźnym politowaniem.
- Zacny z ciebie człowiek. Nadzieja to ważna rzecz. - brakowało tylko, by wraz z tymi wzniosłymi słowami poklepała go po głowie, jak grzeczne dziecko przykładające się do nauki.
"Zacny". Dziwne słowo. Chyba Webber miał na nią jakiś dziwny wpływ, jeszcze trochę, a zacznie używać starego japońskiego.
Nagle przyszło jej do głowy coś, na co parsknęła śmiechem.
Prześladowanie to w końcu łamanie prawa, powinien ją zgłosić do S.SPEC!
- Wiesz, przypominasz mi trochę mojego psa. - powiedziała nagle patrząc na niego z uśmiechem. Zaraz zrobiła jednak trochę głupią minę, jakby palnęła coś bez przemyślenia.
- W sensie z zachowania. Też na początku był z niego taki warczak. A jak pierwszy raz wzięłam go do mieszkania to spal... pogryzł mi krzesło. I cały czas łypał, jakbym zabiła mu matkę. Choć z tego co wiem, raczej nie zabiłam nikomu matki... - dodała ostatnie zdanie dużo, dużo ciszej, wyraźnie się nad tym zastanawiając. Stęskniła się za Rileyem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 14:38  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Jasne, że ekspresówkę można kupić wszędzie.
Nie chciało mu się tłumaczyć, że miał ochotę na coś ambitniejszego. Chociaż takim zwykłym śmieciem z torebki też by się pewnie zadowolił. W porównaniu do standardów Desperacji, nawet 'Minutka' smakowała jak napój bogów.
Ale mniejsza z tym.
Więc przypominał jej psa.
P s a.
Ona myśli, co mówi, czy nadaje na bieżąco?
Pokręcił głową, słuchając.
Zaraz.
- Spalpogryzł ci krzesło, co?
Podejrzliwe spojrzenie.
Chwytaj się ostatniej drzazgi ratunku. Może jej pies rzeczywiście jest jakimś mutantem, a ty znajdziesz na nią haka i w końcu się odczepi.
Młody, to nie Gwiazdka.
Pewnie był jakiś wypadek. Wystarczyło, żeby sierściuch potrącił świeczkę i już wszystko mogło stanąć w płomieniach.
Tak, czy inaczej - jeśli już musiał jej słuchać, wolał, żeby mówiła o swoim Azorku, zamiast uprawiać tę pseudo-filozofię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 15:01  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Cholera.
Kapnął się.
Niby tu tak słucha jej tylko połowicznie (a przynajmniej takie miała wrażenie), ale jak już przyjdzie co do czego i dziewczynie podwinie się noga to patrzcie od razu jaki się robi spostrzegawczy i czujny!
Odpowiedziała podejrzliwym spojrzeniem na podejrzliwe spojrzenie. Tak nieco spode łba.
- Jakiś problem, Abdul? - zapytała unosząc jedną brew w geście rzekomego zdziwienia.
I znowu się uśmiechnęła.
- To wyjątkowy pies. O ognistym charakterze. - parsknęła śmiechem na własny, nieco dwuznaczny dowcip, którego pewnie nawet nie mógł zrozumieć.
Pasował jednak do zwierzaka idealnie.
Nie tylko psisko-ognisko, ale bestia była tak wredna, że oswojenie jej wydawało się niemałym wyzwaniem.
Jej bratu w sensie.
Dziewczyna pokochała go od początku i nie przejmowała się licznymi poparzeniami, ani ciągłymi narzekaniami naukowców, że znowu zniszczyła protezę, gdy nadstawiła mu jedno z ramion, gdy dostał ataku złości i rzucił się na nią z zębami.
Teraz już ich nie miewał. Przynajmniej nie skierowanych w jej stronę.
- Nazywa się Riley. I nieustannie chce zeżreć mojego brata, a ja udaję że tego nie widzę. Lubię jak ten dzieciak rzuca mi tą oburzoną, zrezygnowaną minę za każdym razem, gdy przyłapuję go na próbie dokuczenia mojemu psu w odwecie i dostaje reprymendę zamiast niego. Czasem mam wrażenie, że mój pies ma więcej rozumu niż brat. - znowu to rozbawienie, nie tylko w głosie, ale i w oczach.
- Masz jakiegoś zwierzaka? Psa, kota, papugę, pa... jąka? - zapytała obracając głowę w jego kierunku z ciekawością. Przy ostatnim słowie zawahała się nieznacznie, zaraz cicho jednak odchrząknęła jakby nigdy nic.
Wcale się nie bała pająków.
Wcale, a wcale.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 15:31  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
I znowu przesłuchanie.
Wdech.
Wydech.
- Nie - rzucił krótko, zastanawiając się, gdzie jeszcze może pójść, żeby nie rzucić się w dziki tłum, jednocześnie pozostając daleko od obrzeży.
Hej, jasne, że mam zwierzaka! Kocham zwierzęta! Jestem jak męska wersja Śnieżki! Mam Ikuruę Małego, może widziałaś. Taki mały ptako-królik, skurwysyn, jakich mało~!
Fafik. Idiotyczne imię, ale na inne nie reagował. Jeśli już w ogóle reagował na cokolwiek.
Zwierzak panoszył się, jakby mierzył dwa metry, a nie dwadzieścia centymetrów. Był gorszy, niż najnikczemniejszy kot.
A teraz gnił w klatce, w barze Grubego. Może to nauczy go pokory.  
Nadzieja to ważna rzecz.
He. Naiwny.
Tak, czy inaczej - musiał wracać. W nocy będzie najłatwiej dostać się pod mur bez ściągania na siebie uwagi.
Natomiast w dzień przedarcie się przez desperację powinno być bezpieczniejsze. Teoretycznie. W praktyce jednak pora nie miała znaczenia. Nie ważne, czy świeciło słońce, księżyc, czy panowały egipskie ciemności - jeśli coś chciało cię dopaść, a ty nie biegałeś wystarczająco szybko, dopadało cię.
Jeszcze chwilę może popróbować ją zgubić. Ale potem na poważnie będzie musiał wymyślić sposób na spławienie rudej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 15:45  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Przewróciła oczami.
I weź tu z nim rozmawiaj, gorzej niż ze ścianą.
Zirytowała się nieco i wycelowała nogą w jego nogę zamierzając go lekko kopnąć. Lekko, tak by głównie poczuł buta, a nie to cholerne żelastwo.
Najpierw prześladowanie, a teraz zbiera jej się na agresję.
A matka ostrzegała, żeby uważać na niebezpiecznych ludzi.
Szkoda tylko, że nie wzięła pod uwagę faktu, że tym niebezpiecznym człowiekiem może byc Rhyleih!
- Dlatego jesteś takim burkiem. Nie, to pies. Burczakiem? Brzmi jak kurczak. Chociaż w sumie skoro i tak cały czas burczysz i przypominasz mi Rileya to chyba nie będzie ci przeszkadzać jak będę na ciebie mówić burek? - dziewczyna mimo wszystko zaczęła się nieco rozglądać dookoła, próbując odgadnąć gdzie właściwie idą.
- Wiesz, cofam poprzednie słowa. Znasz to miasto lepiej ode mnie. Chyba, że idziesz przed siebie licząc, że w końcu zakręci mi się w głowie od tych wszystkich budynków i padnę nieprzytomna na ziemię. Rozczaruję cię, mieszkam tu, więc przyzwyczaiłam się do wieżowców. Jakbyś w akcie desperacji próbował mi przyłożyć to proponuję celować w prawą stronę czaszki. - w końcu lewą pokrywał metal, wątpliwe by straciła po tym przytomność.
Zabawne, że zdradzała mu swoje słabe punkty w żarcie. Choć raczej wątpliwe, by wziął to na poważnie. Nad wprowadzeniem w życiu musiałaby się zastanowić.
Tak bardzo jak doprowadzała go do szewskiej pasji, tak Rhyleih utwierdzała się w przekonaniu, że mogłaby go tak dręczyć jeszcze przez długi czas.
Choć raczej nie było to możliwe.
Póki co wolała mu tego nie mówić, by jeszcze trochę podręczyć go wizją upartego stalkera. No i nadal nie znała jego imienia, eh. Chyba naprawdę zacznie do niego mówić burek. Abdul Burek Ahadi.
Zaśmiała się na głos.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 16:33  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Krok.
Krok.
Kr-
O mało nie wyrżnął przed siebie, kiedy zahaczył o jej buta.
Wyrwało mu się jakieś mało wyszukane przekleństwo.
Złowrogie spojrzenie.
Chcesz mnie zabić?!
Zmienił położenie, tak, żeby mieć ją po swojej prawej. Zwiększył dystans do ponad metra i kontynuował marsz, obserwując dziewczynę kątem oka.
Wielkie. Rude. Szalone.
Świetnie.
Westchnął bezgłośnie.
Słysząc o burku, spojrzał na nią spode łba.
Będzie. Będzie mi przeszkadzać. Ani się waż.
-...Jakbyś w akcie desperacji próbował mi przyłożyć to proponuję celować w prawą stronę czaszki.
I w śmiech.
- Na litość boską, nie będę się z tobą bił - warknął.
Poza tym nie był pewien, czy przy swoich nikłych umiejętnościach bojowych uporałby się z prześladowczynią.
Jak się tego pozbyć w sposób całkowicie humanitarny?
To wykonalne?
Czym on się w ogóle zajmuje? Od x czasu próbuje spławić jakąś chorą dziewuchę, podczas, gdy mógłby już zbliżać się do muru.
...
Nie.
Koniec.
Dość.
Zatrzymał się gwałtownie.
- Słuchaj. Mam dość. Chciałaś się pobawić w bycie wrzodem - brawo. Udało się, zabawa była przednia, ale nie na moim poziomie. Teraz zjeżdżaj stąd i daj mi żyć - fuknął. Cicho, ale tak jadowicie, że aż sam siebie zaskoczył.
Co stres robi z człowiekiem.
Czy zapomniał o strachu na rzecz rozdrażnienia? Absolutnie nie. Był wściekły i zrezygnowany, ale żołądek nadal wierciło mu to wstrętne uczucie. Nieważne, czy akurat obmyślał kolejną taktykę spławienia Rhyleih, czy też marzył o tutejszej herbacie - dalej czuł się zagrożony i bał się o swoje bezwartościowe życie.
Wydostać się z miasta, przenieść paczkę przez Desperację i odebrać zapłatę.
Przy okazji - przeżyć.
To był priorytet.
Nic innego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.15 16:56  •  Boczne uliczki - Page 3 Empty Re: Boczne uliczki
Zabić?
W życiu. Za dobrze się bawiła.
Naprawdę żałowała, że po świecie nie chodziło więcej ludzi takich jak on. Nie no, może i chodziło, ale nie miała po prostu okazji na nich wpaść?
Zresztą wtedy jego zachowanie nie byłoby tak oryginalne i interesujące, tego mogła być pewna.
Zauważyła, że zmienił nagle położenie. Ciekawe. Czuł się bezpieczniejszy z tej strony, czy zrobił to przez przypadek?
Tym razem pozwoliła mu na zwiększenie dystansu wpatrując się w jego plecy.
"Na litość boską, nie bedę się z tobą bił".
Nie?
Czy była zawiedziona?
Nie, raczej nie. Miała już swoje worki treningowe, z którymi mogła sobie nawzajem spuszczać łomot, nie martwiąc się o to, że jedno złamie drugiemu szczękę i będą mieli do siebie żal przez rok, jak dziewoje z okresem.
Zdziwiła się kiedy nagle się zatrzymał. Do tego stopnia, że idąc za nim prawie na niego wpadła.
A to mogłoby nie być zbyt miłe doświadczenie.
Na szczęście w ostatniej chwili osłoniła się rękami tak, by w niego nie uderzyć.
Nawet udało jej się go nie dotknąć.
Cofnęła się o krok w tył, zauważając zmianę w jego nastawieniu.
O cholera.
Zamknęła jedno oko, wpatrując się w niego w milczeniu, gdy wypowiedział więcej niż jedno zdanie na raz. Patrzyła się tak na niego, kompletnie nie słysząc co do niej mówi.
Była zbyt zaskoczona tym całym zatrzymaniem się i jadowitym wydźwiękiem jego głosu. Kiedy więc skończył, wpatrywała się w niego nieco pusto z lekko otwartymi ustami.
- Co? - brawo Rhyleih najlepsza reakcja na jaką było cię stać! Całe szczęście jej mózg powoli zaczął odzyskiwać przeoczone informacje i ułożyła sobie w głowie jego wypowiedz, ściągając nieznacznie brwi w konsternacji, gdy nagle zawibrował jej telefon.
Och.
Przypominajka.
Zmierzwiła sobie włosy z niejakim zakłopotaniem i spojrzała na niego z krzywym uśmiechem.
Odwróciła się w tył mając sobie iść, gdy przez jej głowę przeleciała pewna myśl.
- Czekaj. - zatrzymała go, a przynajmniej próbowała, otwierając swoją torbę. Wyciągnęła z niej cztery butelki piwa i wcisnęła mu w ręce, czy tego chciał czy nie.
- Cześć Burek. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. W najmniej oczekiwanym momencie. - uśmiechnęła się tym razem normalniej i poklepała go po głowie, zaraz znikając za jednym z rogów, na wypadek gdyby zmienił zdanie i postanowił przyrąbać jej jedną z butelek.
Tak czy inaczej w końcu mógł odetchnąć.
Prześladowca zniknął na głównej ulicy wmieszany się w tłum.

zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach