Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Sala była imponujących rozmiarów, zaskoczyło go to, że nie wiedział o niej wcześniej, zwłaszcza, że jest w okolicy głównego wejścia.
Kiedy worki opadły był pod jeszcze większym wrażeniem, ale nie pokazywał tego zbytnio po sobie, choć był z niej dumny, osoba jej postury i dopiero co powracająca do żywych poradziła sobie z tym wszystkim zapewne sama, znając jej upartość nikogo o pomoc nie poprosiła.
Kiedy wyciągnęła kosę westchnął cicho. Zajebiście, teraz będzie jeszcze lepiej niż ostatnio.
Zium, worek na ziemi, nawet się nie przejął, wie co go czeka.
Zerknął na zawartość pudła, po czym zaczął w nim grzebać z ciekawością.
Wyciągnął złożony kij, na którego końcu znajdowało się ostrze.
Halabarda na kose? Brzmi nieźle, zwłaszcza, że miał już z takim cackiem do czynienia kiedyś.
Rozłożył broń na pełną długość, 210cm plus 40 centymetrowe ostrze.
Wziął kilka zamachów i porozcinał niektóre worki, ponad dwumetrowa broń mu pasowała, nawet bardzo.
- Skoro aż tak bardzo chcesz uśmiercić swojego przełożonego to czekam, dziecino. - Powiedział z uśmiechem na twarzy i poczekał na jej pierwszy atak, mieli całą noc na tą uroczą zabawę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na razie bez skrępowania czy skupienia, po prostu bawiła się bronią. Musiała wyczuć jej ciężar oraz to, jak najwygodniej ją trzymać. Z pozoru, tylko nią wywijała, ale w rzeczywistości, co chwila zmieniała chwyt i ćwiczyła wszystkie podstawowe ciosy, przy okazji rozgrzewając mięśnie.
Zrobiła piruet, a później uderzyła worek tępą częścią ostrza. Kto powiedział, że wszystkie ataki miały być śmiertelne? Niektóre miały tylko wyprowadzać z równowagi lub obezwładniać przeciwnika.
Kolejny obrót o 180 stopni i tym razem rozcięła worek jednym, sprawnym cięciem, by zaraz później uderzyć inny drugą częścią broni.
Można było powiedzieć, że w pełni się już wczuła. Przewiesiła sobie kosę przez ramę i zerknęła na Marcusa, który również nie wydawał się specjalnie rozczarowany zawartością skrzyni.
Posłała mu szeroki uśmiech, chcąc zatuszować cień niepokoju, jaki wkradł się gdy spojrzała na jego oręż. To już nie był kawałek drewna. Tutaj mogło skończyć się czymś znacznie poważniejszym niż kilka siniaków czy złamane żebro.
Wzięła głęboki wdech i przyjęła pozycję do walki.
No to zaczynamy.
Uśmiechnęła się szeroko, trochę niepokojąco odsłaniając kły.
- Ooo Slei. Przecież ja nie chcę cię zabić. Gdyby tak było, już dawno leżałbyś trupem. - Zaśmiała się. To nie do końca brzmiało jak jej głos.
Nagle, ni z tego, ni z owego zniknęła łowcy z oczu i zmaterializowała się po jego lewej stronie, nieco za plecami. Cięła lekko, trochę poniżej wysokości jego łopatek.
Była przekonana, że zdoła uskoczyć, ale i tak wolała na razie zbytnio nie szarżować. To w końcu była prawdziwa broń, a oni mieli tym razem nad sobą panować... i się nie pozabijać.
Zaraz po ataku, wykonała drugi, z pół obrotu usiłując uderzyć do drugim końcem broni, a zaraz później odskoczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jej słowa go zirytowały nie wiedzieć czemu.
Chociaż nie, wiedział. Pycha i niedocenianie przeciwnika, zabawne, ale takich gości zawsze najłatwiej mu zabić.
Poczuł kręcenie w nosie, magia.
Czekał na atak, widział ją cały czas, nie spuszczał z niej oka, trzymając halabardę w taki sposób aby mógł wykonać pchnięcie do przodu.
Puf, nagle jej nie ma. A co to oznacza? Że jest z tyłu, zawsze tak robią te szuje od magii.
Nie tracił czasu na obejrzenie się, wykorzystał swoją pozycję i na wyczucie wykonał atak tępą stroną do tyłu.
Uderzenie, weszło głęboko. Trafił w brzuch z taką siłą że nawet on straciłby powietrze i zgiąłby się.
Tak samo zresztą zareagowała ona.
Czas na pokazanie jej surowej lekcji, takie uczą najwięcej.
Zanim się podniosła, uderzył ją tępą końcówką w twarz, mocno.
- Nigdy nie nie doceniaj swojego przeciwnika, ludzi przepełnionych pychą najłatwiej zabić. - Powiedział surowym tonem i odskoczył od niej, celując tym razem już ostrą częścią w jej stronę.
- Nie chcesz się pozabijać ze mną? To nie zadawaj zabójczych uderzeń, wiem gdzie celowałaś.
Po tych słowach tym razem on ruszył do ataku.
Uderzenie z prawej, wyciągnięcie pistoletu, wystrzelenie trzech naboi, atak z góry i kolejne dwie kulki, wszystkie z nich jednak miały co najwyżej ją musnąć.
W końcu nie jest tu żeby ją zabić czy samemu pokazać swoją wyższość, jest tu po to żeby ją nauczyć czegoś o walce i najwyraźniej czegoś o życiu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jej mózg już wysłał informację by wykonać drugi atak gdy nagle... łup.
Cofnęła się. Zanim dotarło do niej, że oberwała, zdążyła zobaczyć, że leci w innym kierunku niż planowała.
Mhm. Oberwałam. Będzie bolało. Będę unieruchomiona. Co trzeba zrobić? Obronę.
Wszystko to trwało ułamek sekundy. Jeszcze zanim Natalie uderzyła o podłogę, wokół niej zaczęły się wić cienie.
Ręce cały czas trzymała kurczowo zaciśnięte na broni. Jakby była ona najcenniejszym, co kiedykolwiek miała. Jedyną deską ratunku w tej chwili.
Upadła na ziemię, przetaczając się na bok.
Powoli zaczynała czuć ból. Dostrzegła zbliżający się obiekt.
Cholera NIE!
Zasłoniła głowę ramieniem, by zaraz i na nim odczuć siłę uderzenia.
Nie ma co. Pan instruktor się nie cackał.
- Bla, bla, bla - wyszeptała, zaciskając zęby z bólu.
Udało się. Dał się nabrać. Ale dlaczego musiał z tego powodu prawić jej takie morały? Jak tak dalej pójdzie, to chyba sama zmieni zdanie i jednak mu coś utnie.
Podniosła się na równe nogi, wspierając się na kosie. Spojrzała na przeciwnika spod opadających na twarz kosmków i wyszczerzyła się. Po chwili zaczęła chichotać... coraz głośniej.
- Hipokryta...
... i dureń.
Taka osoba nie jest w stanie ze mną wygrać. Nie możesz na to pozwolić Samael. Nie jesteś ta małą, słaba dziewczynką tylko aniołem. Gdzie te lata władania bronią? Co się z tobą stało, że nawet jakiś marny łowczyna może ci skopać tyłek.

Zamknij się.
No dalej, czekam. Pokaż mu, co umiesz.
Wzięła jeszcze kilka wdechów. Ból szybko mijał. Nienaturalnie szybko.
Cały czas się w niego wpatrywała.
- Nic nie wiesz - warknęła. - A twoje "genialne" rady są do niczego. Serio? "Nigdy nie nie doceniaj przeciwnika"? - udała, że naśladuje jego głos. - Z jakiego filmu o kung-fu to wytrzasnąłeś, co? - zapytała sarkastycznie.
Może i wyglądała, jakby tylko z niego drwiła. W rzeczywistości chciała tylko odwrócić jego uwagę.
Raz już się udało. Naprawdę jej nie docenia.
Może pora dać mu nauczkę. Tylko trzeba zmienić taktykę. Klasyczne podejścia nie działają.
Uśmiechnęła się pod nosem widząc, że tym razem on chce przejąć inicjatywę.
Uskoczyła i zobaczyła, jak mężczyzna dobywa broni.
Pięknie...
Odbiła się od jednego z regałów i wylądowała na podłodze, robiąc przewrót i chowając się za jeden z filarów.
Cóż, jest jeden plus. To nie jest broń do walki jedną ręką. Przynajmniej tej kwestii jego wydajność zmalała.
Anielica uśmiechnęła się pod nosem.
Pamiętaj, on nie chce cię zabić. To również słabość.
Natalie uśmiechnęła pod nosem.
Pora pokazać, na co nas stać.
W tej chwili, zgasło światło.
Anielica wystrzeliła jak z procy, biegnąc pomiędzy regałami tak, by odgradzały ja one od mężczyzny.
Nie było tu żadnych źródeł światła.
Gdzieś po drugiej stronie spadł karton z żelastwem, ale sama dziewczyna się nie pokazała. Kroki również ustały.




                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słysząc jej drwiny nie odezwał się słowem, nawet nie uniósł brwi, typowa kamienna twarz pod tytułem "Pierdol pierdol, ja posłucham".
Widząc jej zabawę w ucieczkę i dziwne podchody po prostu wbił halabardę w ziemię i wyciągnął swój artefakt oraz Lectrę.
Drugi sztylet był po to aby mieć trochę widoczności, nic więcej, chociaż nie miał zamiaru go oszczędzać.
Po wyciągnięciu broni po prostu stał, nic więcej. Czekał na jej atak i nie bał się przyjąć ciosu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W końcu zatrzymała się gdzieś w cieniu i wbiła w niego swoje spojrzenie.
Westchnęła.
- Wiesz, że i tak mogę go wyłączyć nawet z tej odległości? - Przekrzywiła głowę, nadal się w niego wpatrując.
Nie no, tak to ja się wiele nie nauczę. Jeśli wszystko mu zabiorę, to co to będzie za wyzwanie?

Przewróciła oczami i ruszyła w jego stronę. Włączyła oświetlenie.
- Chyba za bardzo zależy mi na wygranej, a nie na nauce. Na sztuczkach i zwodach się już znam. Powinnam popracować nad czymś, w czym jeszcze nie radzę sobie perfekcyjnie. - Stanęła przed nim i z pełna powaga spojrzała mu w oczy.
Westchnęła.
- Masz jeszcze jakieś SENSOWNE rady, które nie są tak oczywiste i których jeszcze nie słyszałam? To poprzednio wręcz godzi w moją dumę. Jestem aż tak dobrą aktorką, że nie widzisz kiedy udaję? - Podniosła jedna brew, a na jej usta znowu wkradł się szelmowski uśmieszek.
- Co ty na to, żebyśmy zamiast walczyć, zaczęli znowu trenować? - Rozejrzała się dookoła.
- Te worki na rozgrzewkę chyba mogłyby być dobrym celem, nie sądzisz?
Zaczęła powoli obracać kosą i spacerować między wiszącymi obiektami.
Zerknęła na Marcusa. Była ciekawa jego reakcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Westchnął głośno i schował artefakt.
Wolną ręką wyciągnął fajki i odpalił jednego z nich przy użyciu sztyletu.
- Zgaś go ładnie proszę. - Powiedział patrząc na LECTRę.
Kiedy uporała się z jego sztyletem, go również schował do kabury i chwycił za halabardę.
- Ostatni raz, nie będziesz miała okazji więcej ze mną trenować więc skup się. - Powiedział poważnym tonem.
Podchody, ucieczki, to nie jego kino, nie jego gatunek.
On mógł uczyć wytrwałości, przyjmowania ciosów, celności czy techniki ataku, ale nie przewrotów czy biegać z kimś maratony po ciemku tylko po to żeby używać jakiejś zdziczałej magii.
Zakręcił kilka razy halabardą i pozwolił jej się przygotować.
- Podstawą przy długich broniach jest wykorzystanie zasięgu, zwłaszcza przy kosie musisz być precyzyjna co do wymierzania długości ciosów, jeżeli ktoś ominie twoje ostrze to jest po tobie.
Po tych słowach podszedł do jednego worka i rozbujał go.
- Wszelkie pchnięcia, dźgnięcia i tym podobne możesz sobie wybić z głowy, chyba, że masz zamiar zamocować kolec na czubku. Jeśli nie, skupiasz się jedynie na zamachach.
Obracał z największą prędkością jaką potrafił bronią i w pewnym momencie po prostu przeciął na pół worek.
- Zamach kosą to nie zamachnięcie nożykiem do ziemniaków, źle to rozegrasz i nawet największy debil w przypływie adrenaliny przewidzi twoje ruchy, nie możesz mieć rytmu, musisz uderzać nagle i wybijać z równowagi swojego przeciwnika, żaden atak nie może być podobny do poprzedniego i żaden atak nie może być w takim samym odstępie czasu jak poprzedni, utrzymuj cały czas wygodną dla ciebie odległość abyś mogła w każdej chwili zaatakować, to namiesza w głowie każdemu i wpędzi w paranoje jeśli nie będzie wiedział kiedy zaatakujesz a będzie wiedział, że możesz zrobić to w każdej chwili.
Kolejny worek, kolejny i.. kolejny.
I kolejny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zatrzymała się i stanęła prosto. Chciała w skupieniu wysłuchać wykładu, ale jakaś cząstka jej świadomości nadal sprawdzała teren.
Czujność przede wszystkim. Nie byłaby chyba w stanie się skupić, gdyby najpierw nie była pewna, że jest bezpieczna.
Zły lokator w jej głowie zawył z rozczarowania.
Oddać walkę w takim momencie...
Zignorowała go i skupiła się na słowach Marcusa, co jakiś czas przytakując.
- Zasadniczo, to tak własnie zamierzałam zrobić - wtrąciła, gdy była mowa o budowie kosy.
Bicie tą częścią broni było na razie tylko ćwiczeniem, ale są przecież różne odmiany tego oręża. Fakt, że tym razem nie miała tam zamocowanego kolca wcale nie oznaczał, ze nigdy go tam nie będzie.
Skinęła ponownie głową.
Mimo słów Slei'a, jej umysł już praktycznie odruchowo odtwarzał kolejne wersje wydarzeń, gdyby popełniła błąd. Były różne odmiany nieudanego ataku i różne odmiany przeciwników. Większość z nich była wolniejsza. W wielu wypadkach była w stanie zrobić unik i dobyć innej broni. Jednak, jej mózg ukazał również wersje, w których nic się nie udało. Efekt był.. niezbyt miły.
Wzięła głębszy oddech.
Pracować do tego czasu, aż prawdopodobieństwo błędu będzie bliskie zeru.
- Ja nie mam powtarzalnego tempa - powiedziała, kiedy skończył. - Nigdy nie będę dobrą tancerką, bo za długo to ćwiczyłam. Od dziecka trenowałam posługiwanie się bronią. Dlatego wiem, co to znaczy zmienne tempo. Ataki muszą być w różnych odstępach czasu. - Zamilkła i zamyśliła się na chwilę.
- Ale muszę popracować nad dystansem. Za bardzo go zwiększam po każdej kombinacji - wydusiła w końcu.
Duma dumą, ale do błędów trzeba umieć się przyznawać, by je naprawić.
Stała tak jeszcze przez chwilę.
Popełniała błędy. Mogła być szybka, zwinna, znać dużo technik i mieć multum asów w rękawie, ale nawet wtedy zdarzały jej się potknięcia. Musiała je wyeliminować.
Przyjęła pozycję do walki. Tym razem jednak towarzyszyła jej większa pokora.
Zaczęła niszczyć worki. Jednego po drugim. Atakując je w różnych miejscach i w różnym czasie. Starała się wbić sobie do głowy, że musi zachowywać odległość nie większą niż półtora metra. Optymalną do zadania ciosu, a nie uniknięcia ataku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnął się nieznacznie kiedy przełknęła swoją dumę i przyznała się do tego, że jednak coś jej czasem nie wyjdzie.
Przewiesił worki i ustawił je tak aby były w dwóch rzędach.
- Stań naprzeciw któregoś z rzędów i zacznij atakować - Powiedział pchając ją lekko między dwa pasy worków.
- Jeżeli wpadniesz na te z tyłu - nie żyjesz.
Stanął specjalnie za rzędem który atakowała i zaczął nim bujać, w końcu musi się liczyć z tym że przeciwnik się przemieszcza.
Przez chwilę myślał nad tym czy nie zostawił zbyt małej przerwy między oba rzędami, ale gdyby dał jej za dużo luzu i fuksem by się jej udało, wtedy mogłaby myśleć, że poprawiła już swój poziom i dałaby się zabić w pierwszej turze z kilkoma doświadczonymi przeciwnikami.
- Pamiętaj, wpadniesz na któryś z nich i możesz to uznać za dźgnięcie w plecy, musisz się liczyć z tym, że twój przeciwnik może mieć wsparcie. - Powiedział bujając workami, które po chwili były już dwuczęściowe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Stała z boku i przyglądała się temu, co robi Sleipnir. Zaczekała, aż wszystko będzie ustawione i dopiero wtedy się zbliżyła.
Zajęła wskazane miejsce i ustawiła się do walki.
Polowanie na worki czas zacząć.
Uśmiechnęła się pod nosem, zerkając za siebie na worki.
Wzięła jeszcze głęboki oddech i ruszyła.
Na początku starała się być strasznie ostrożna. Do serca wzięła sobie stwierdzenie, że jedno otarcie się plecami o worek oznacza porażkę. Może przez to, nie szło jej to aż tak gładko, jak bez tej przeszkody.
Im dłużej ćwiczyła, tym pewniej się czuła w takich warunkach. Dystans, na jaki odskakiwała przypominał ten prawidłowy, a ruch znowu były tak naturalne, jak w wypadku wcześniejszych ćwiczeń na "otwartym terenie".
Zatrzymała się i skinęła głowa w stronę Łowcy, gdy ten postanowił jej przypomnieć o głównym celu ćwiczenia. Prawdę mówiąc, miał ku temu powód, gdyż o mały włos nie potraciła rzeczonego worka.
Po kolejnych kilku minutach ćwiczeń, mężczyzna rozbujał worki, co tylko utrudniło anielicy zadanie. Nie poddawała się jednak. Dzielnie ćwiczyła dalej. Ba. Postępy w ich wspólnych treningach zaczynały być widoczne.

Po mniej więcej godzinie takich ćwiczeń, znów stanęli na przeciw siebie by potrenować. Tym razem bez sztuczek. Musieli tylko powtórzyć to, czego Natalie się nauczyła. I poszło naprawdę dobrze. Co prawda, bez siniaków i wściekłości ze strony dziewczyny się nie obyło, ale można to było uznać za udany trening.

Uporządkowali jeszcze wszytko i ruszyli w stronę podziemi. Zbliżała się pierwsza w nocy, więc wypadałoby się tam chociaż pokazać. A nóż ktoś zacząłby się martwić...


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Podsumowanie:
1) Ojciec informuje ją o zapisaniu jej na zajęcia. Dziewczyna idzie tam pierwszy raz. (miała 10 lat)
2) Drugie zajęcia i streszczenie pół roku uczęszczania na nie. Zmiana nauczyciela na prywatnego.
3) Ciężkie treningi z nowym mistrzem i dużo ćwiczeń wykonywanych by podnieść ogólną sprawność fizyczną. (ćwiczenia z kijem bo, mieczem i nożami)
4) Jeden z wielu treningów. Nauka na temat dwóch ścieżek: honorowej i wygranej za wszelką cenę. (ćwiczenia z kijem bo)
5) Powrót do nauki po powrocie z laboratorium i przeprowadzeniu się do Blight'a. Widoczne postępy w nauce, ale i ciągłe porażki. (miała 12 lat)
6) Sprzeczka z Anterio rozwiązana przez pojedynek. Dziewczyna prawie go pokonała, ale przegrała przez nieuczciwe zagranie. (walka na "miecze")
7) Wizyta w laboratorium i walka gladiatorów. Niektórym naukowcom nie zależy zbytnio na obiektach doświadczalnych... (miała 13 lat / walka nożami)
Zajęcia z walki mieczem w szkole. Nie była to jej ulubiona broń, ale lata treningu i "sztuczki" pozwalały jej być w czołówce grupy. (14 lat)
[...] (prywatne zajęcia z sensei przez cały czas odbywały się 2-3 razy w tygodniu)
______________________________
9) Powrót do formy po wydostaniu się z laboratorium i dołączeniu do łowców.
10) Rozgrzewka z kijem bo i obserwowanie, jak radzi sobie zawodowiec (Sleipnir).
11) Początek ćwiczeń i prezentacja swoich możliwości. Wprowadzanie drobnych poprawek i przypomnienie jej atutów. (kij bo)
12) Ćwiczenia z podkładem muzycznym i ochraniaczami niezbyt przypadły jej do gustu.
13) Nieudany atak i konieczność ratowania się w ostatniej chwili. Wszystkie chwyty dozwolone. (walka kijem bo + cieniami)
14) Trudność z pokonaniem stratega mimo wielkich starań. Zmiana oręża na noże. Pomysł z wyłączeniem światła, by wyrównać szanse. (kij bo/noże)
15) Zakończenie treningu, który przerodził się w prawdziwą walkę w możliwie najłagodniejszy sposób - utratą przytomności i remisem.
[...] (kilka miesięcy treningów w ściekach w towarzystwie innych łowców)
______________________________
16) Zaprezentowanie Sleipnirowi stworzonej przez siebie sali do ćwiczeń, gdzie chodziła przez ostatnie tygodnie.
17) Rozgrzewka i początek walki. (kosa)
18) Duży błąd i nieprzyjemne skutki. Rosnąca agresja i chęć mordu utrudniająca trzeźwe myślenie. Wyłączenie światła. (kosa)
19) Wzięcie się w garść i podejście do treningu z pokorą. Tym razem celem sa worki, nie nauczyciel.
20) Poprawianie niedociągnięć i powtarzanie najefektywniejszych ruchów. (kosa)
21) Praca nad odpowiednią odległością od celu i walką z wieloma przeciwnikami. Na koniec powtórka z Marcusem.

Czas nauki:
- pół roku - zajęcia grupowe (2-3 godziny w tygodniu)
- 6 lat - nauka z prywatnym nauczycielem (4-6 godzin w tygodniu)
+ 3 lata - nauki w szkole (2 godziny w tygodniu)
- 1/2 roku ćwiczeń pod okiem łowców (8 godzin w tygodniu)

Ćwiczone bronie:
- noże
- broń drzewcowa (głównie kosa i kij bo)
- miecz (mniej niż pozostałe)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach