Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Kiedy ćwiczył nie omieszkał również rzucić na nią oka, widać było, że szklana cela nikomu nie służy dobrze, a stanowczo nie osobie aktywnej fizycznie.
Uśmiechnął się pod nosem widząc jej technikę, była poprawna, ale cholernie sztywna, można było ją porównać do trochę bardziej ruchliwych kukieł, ale to się da zmienić.
Słysząc jej odpowiedź westchnął cicho i poczochrał ją po głowie, stary zwyczaj mówiący tyle, że Łowca polubił swoją rozmówczynię i jej ufa. Może nie w takim stopniu jak Yuu czy Lilo, na których wykonuje ten sam odruch, ale zawsze w jakimś stopniu.
- Nie martw się niepotrzebnie, widać, że się na tym znasz więc łatwo pójdzie. - Powiedział ciepłym tonem i zabrał w końcu dłoń z jej głowy.
Stanął tuż na przeciwko niej i postanowił zacząć od początku, ale z odrobiną motywacji.
- Pokaż mi swoją technikę i ruchy, zaatakuj mnie. - Powiedział odsuwając się od niej na odległość półtora metra i przybrał swoją postawę dobraną do jego wzrostu i budowy, w przeciwieństwie do niej nie musiał trzymać rąk tak bardzo w górze, w końcu kij ma 180cm a on 195.
Kiedy zaatakowała płynnie parował każdy atak i wydawał jedną komendę.
- Szybciej.
Kiedy zaprzestali prób zamordowania stratega, Slei postanowił zabrać się do pracy i stanął za nią, po czym chwycił za jej nadgarstki.
- Minusem jest twój wzrost, ale możesz to wykorzystać do wykonywania niskich ataków, znacznie łatwiej będzie ci je wykonać niż chociażby mi. Pamiętaj żeby wykorzystywać swoją budowę. - Powiedział instruując ją w jaki sposób powinna wymierzać ciosy do kolan.
- Najlepiej będzie jeżeli połączysz serię niskich uderzeń z jednym wysokim, najlepiej w środku albo na końcu. - Dodał po chwili i pokazał jej szereg uderzeń w nogi, który kończył się uderzeniem w podbródek i dwa uderzenia w stopy, uderzenie w szczękę i potem na koniec zamach w okolice piszczela, który przy trafieniu każdego wytrącał z równowagi i gwarantował blisko spotkanie z ziemią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Początkowo nie rozumiała, co on właściwie chce zrobić, więc odruchowo zasłoniła się ręką. Niewiele to jednak dało. Mężczyzna był od niej znacznie wyższy, więc bez trudu dosięgnął jej głowy.
Spojrzała zrezygnowana na jego dłoń zanurzoną w jej włosach i opuściła powoli rękę, na powrót się prostując. Westchnęła nieznacznie. Tłumaczenie mu, że takie zachowanie jest dla niej dziwne i nienaturalne chyba mijało się z celem. On nawet przywódczynię traktował w ten sposób, więc trzeba było się z tym pogodzić.
Wzruszyła mentalnie ramionami.
Pokiwała głową.
- Blight wspominał, że trenowałam. Ponoć przez wiele lat. Dlatego odruchy mam dobre, ale wymagają jeszcze przypomnienia i przećwiczenia. Zawsze to jednak lepsze od zaczynania wszystkiego od początku - westchnęła i uśmiechnęła się nieznacznie.
Czyżby ten "dziwny gest" trochę ją rozluźnił i poprawił jej humor? Może zostało w niej jeszcze coś z człowieka.
Kiwnęła głową i również przyjęła postawę do walki.
Zanim zaatakowała, przeanalizowała najpierw sytuację.
Ona: nieco ponad 160 cm wzrostu, niecałe 50 kilogramów wagi, duża zwinność i szybkość.
Przeciwnik: około 2 m wzrostu, dobrze zbudowany, łowca. Silny i dobrze wyszkolony, ale mnie zwrotny.
Wzięła jeszcze jeden wdech i spojrzała Slei'owi w oczy.
No to zaczynamy..
W mgnieniu oka wyprowadziła pierwszy atak gdzieś na wysokości żeber, później wykonała natychmiastowy unik na wypadek kontrataku. Odskoczyła na jego prawą stronę i zaatakowała nogę, by następnie wykonać przewrót i wylądować za jego lewym ramieniem.
Wykonała jeszcze kilka ataków, ale nawet przez chwilę, nie spodziewała się, że któryś go dosięgnie. Może i były szybkie, ale Łowca się ich spodziewał. Z resztą, on też miał podniesione atrybuty.
Wyprostowała się. Był czas na przerwę i ewentualne poprawki.
Pozwoliła nauczycielowi na chwycenie siebie za nadgarstki, ale nie obyło się bez niezamierzonego porażenia prądem. Naprawdę nad tym nie panowała, ze kiedy ktoś dotykał jej gołej skory to zwykle kończyło się w ten nieprzyjemny sposób. Na szczęście było to tylko porównywalne ze zwykłym naelektryzowaniem się od swetra.
- Wybacz - mruknęła cicho.
Kiwnęła głową.
- Wiem. Moim atutem musi być szybkość i zwinność. Na siłę nie mam co liczyć, bo większość przeciwników jest większa. Dlatego muszę to wykorzystywać przeciwko nim.
Wysłuchała wszystkich porad i ponownie zabrała się za ćwiczenia. Wedle instrukcji.
Starała się zapamiętać, by łączyć swoje ataki z tymi nieco wyższymi, o których ostatnio zapominała. Za bardzo koncentrowała się na torsie i kończynach i prawie nigdy nie atakowała głowy i jej okolic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nudne, po prostu nudne. I przewidywalne!
Jej ruchy go nie zaskoczyły, przeturlała się po podłodze niczym worek ziemniaków zlatujący z urwiska. Gracji może było w tym trochę więcej, ale worek był bardziej nieprzewidywalny.
Czując ukłucie z miejsca się obudził, stanowczo było to mocniejsze niż sweter, albo to on zrobił się nieczuły i dał się zaskoczyć.
- Jak możesz to strzel mnie tak jeszcze raz tylko odrobinę mocniej, mówię poważnie. - Skomentował jej mruknięcie i przetarł oczy, dalej był trochę zaspany a to stanowczo było efektywne.
Wysłuchał tego co miała mu do powiedzenia i pokiwał głową, szybko łapała.
Podszedł do odtwarzacza muzyki i wyciągnął płytę z szafki.
- Potrzeba czegoś co pozwoli ci się wczuć! - Powiedział głośno stojąc do niej plecami i odpalając muzykę.
Zabrał z szafki obok ochraniacze i rzucił je w jej stronę.
- Załóż. - Powiedział poważnym tonem i dał jej chwilę kręcą szybko do rytmu.
Kiedy już założyła sprzęt bez żadnego znaku doskoczył do niej i uderzył w naramiennik.
- Więcej gracji i płynności, kukło. - Ostatnie słowo dodał specjalnie żeby ją rozdrażnić.
Odskoczył szybko do tyłu i w rytm muzyki zaczął parować i wyprowadzać ciosy, początkowo bawił się tym przeskokiem poziomów, ale tylko po to żeby bardziej ją rozdrażnić i zmotywować, w pewnym momencie nawet zatrzymał się i usiadł, ale po sekundzie z powrotem stał na nogach i wyprowadzał kolejne ciosy.
- Szybciej!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się szerzej.
- Skoro nalegasz... - wyszeptała.
Spróbowała to powtórzyć i... nie udało się.
Nope, moce nie pojawiały się tak na zawołanie.
No dalej.
Wiesz, mogę ci pomóc...

Usłyszała w głowie cichy chichot. Jej nieudolne próby zapanowania nad nowymi zdolnościami widocznie bawiły lokatorkę.
Więc na co czekasz?
Poczuła jakby tajemnicza istota opuściła na moment kryjówkę w jej głowie i przejęła kontrolę nad jej ręką, która tym razem posłusznie wytworzyła ładunek.
Cóż, Slei dostał to, czego chciał albo przynajmniej co stwierdził, że chciał.
Lokator zachichotał i wrócił na swoje miejsce.
Do usług, ale pamiętaj, "coś za coś". Mogę ci pomagać, ale nie za darmo...
Było coś niepokojącego w jej słowach, ale Natalie nie miała czasu by się nad tym zastanowić albo jej odpowiedzieć. Musiała się skupić na treningu. Z nią sobie jeszcze pogada, bo coś czuła, że "tamta" nigdzie się obecnie nie wybiera.
Natalie podniosła jedną brew, gdy dobiegły do niej pierwsze dźwięki nagrania.
Serio mamy do czegoś takiego ćwiczyć?
Serio mamy do czegoś takiego ćwiczyć?

Tym razem oba mentalne głosy przemówiły praktycznie jednocześnie. Ba, nawet tym samym tonem.
Lokatorka uśmiechnęła się szeroko wpatrując się w plecy łowcy przez oczy anielicy.
Wiesz, teraz masz okazję. Ataki z zaskoczenia są bardziej skuteczne. Wystarczy jeden dotyk, byś wygrała.
Dziewczyna poczuła znajome mrowienie i wiedziała, o czym mówi nieznajoma. Tym razem pozwoliłaby Natalie użyć mocy bez pytania. Pomogłaby jej, gdyby ta zrobiła to, o co ją prosi.
Nie. To trening, a nie prawdziwa walka. Poza tym, nie mam pewności, czy byś go nie skrzywdziła.
*chichot* Jak ty mnie już dobrze znasz...

Nat Złapała nadlatujący do niej przedmiot i spojrzała na niego z niezadowoleniem, ale bez sprzeciwu, wzięła się za jego zakładanie. Poprzedziła to jedynie westchnieniem.
Ledwie skończyła, a już dostrzegła pojawiającego się przy niej Sleipnira. Odruchowo odskoczyła, ale mężczyzna i tak trafił w naramiennik.
Warknęła słysząc obelgę.
Kukła. Ta, kukła. Najpierw marionetka, później plecak, jeszcze później pieszczoch, a teraz kukła?
Usłyszała cichy chichot. Tak, istota w jej czaszce zdecydowanie świetnie bawiła się jej kosztem.
Ruszyła do ataku, ale pamiętając, by nie robić tego na chybił trafił. Nie mogła pozwolić, by urażona duma przemawiała przez jej ruchy.
Pozwalała sobie jedynie na okazjonalne warknięcia.
Z każdym nieudanym atakiem irytacja rosła. W końcu, Natalie wykonała salto w tył i zwiększyła dystans między nią a przeciwnikiem. Musiała zmienić taktykę. W ten sposób nic nie mogła wskórać. Złość pogarszała jej ruchy.
Wiesz, mogę ci pomóc...
Usmiechnęła się jednym kącikiem, słysząc znajoma frazę i widząc już plan towarzyszki.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Widząc złość bijącą dookoła niej tylko bardziej dolewał oliwy do ognia, cały czas bawiąc się z nią i nie biorąc jej na poważnie na pierwszy rzut oka, na drugim już można było zauważyć, że lewa ręka cały czas podąża lekko wolniej, aby w razie potrzeby złapać jej kij i wyrwać go gdyby straciła nad sobą panowanie.
Kiedy wykonała akrobatyczny ruch przysunął się od razu bliżej, ale dalej dzieliła ich 2 metrowa odległość, której już nie zmniejszał.
Widząc jak biła się z myślami pozwolił jej na obmyślenie strategii i żeby ją bardziej zirytować zaczął jakby nigdy nic kręcić kijem pokazując różne techniki i w ogóle się nią nie przejmując.
Kątem oka jednak cały czas był na niej skupiony, nie miał zamiaru dać się zaskoczyć.
Kiedy ponownie na niego ruszyła, od razu zbił jej broń tak aby uderzyła końcem o ziemię i uderzył ją w ochraniacz.
- Nie wyspałaś się bardziej ode mnie czy co? - Zapytał słysząc cichnący utwór i czekając na następny.
Kiedy wyprowadziła kolejny atak zrobił to samo, teraz jednak wybił jej broń w górę i uderzył w ochraniacz na kolanie.
- Zdenerwuj się w końcu, ja tego za ciebie nie zrobię. - Powiedział ostrym tonem i uderzył w jej broń na tyle mocno aby ją wybić z rąk.
Jeżeli mu się udało to pozwolił jej ją podnieść i rzucił kolejną kwestią.
- Nie będziesz miała okazji honorowo tłuc się na turniejach, wykorzystaj wszystkie swoje atuty, nawet jeżeli masz kogoś porazić prądem czy nagle odstrzelić mu łeb. - Powiedział widocznie rozeźlony i nagle rzucił w nią nożem, który przeleciał obok jej głowy.
- Nikt cie o wyrównaną walkę nie poprosi, pamiętaj o tym. - Powiedział i ponownie uderzył, teraz przyszedł czas na pokazanie jej jak szybko będzie musiała blokować przy większych przeciwnikach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na jej twarzy zaczął powoli pojawiać się dziwny uśmiech.
Ty chcesz mnie wyprowadzić z równowagi? Dziecinnymi sztuczkami?
Zachichotała.
To tak nie działa, mój drogi. Oj, to tak nie działa.
W mgnieniu oka ruszyła na niego i zaatakowała jego nogę. Poczuła, jak kij leci za bardzo w dół i od razu zrozumiała. Zablokował go.
Zaśmiała się tylko i wykorzystała to, że jego koniec powędrował ku ziemi, a ona nie straciła jeszcze pędu. Wybiła się i opierając część ciężaru na tyczce, wyprowadziła kopniaka prosto w twarz Slei'a.
Poczuła kolejne uderzenie w ochraniacz i zaklęła. Znów zwiększyła dystans, lądując jakieś dwa metry od niego.
- To coś jest nienaturalne - syknęła odrzucając część "zbroi".
Nie bała się bólu i obrażeń, a to coś tylko ją ograniczało.
Co się stało z kijem, zapytacie? Obecnie leżał pod stopami stratega.
Zaśmiała się głośniej i jakby z lekką kpiną.
- Naprawdę myślisz, że ja gram fair? Nie rozśmieszaj mnie. Walczę by wygrać. Tutaj nie ma honoru. - Ponownie zachichotała. Było coś niepokojącego w tym dźwięku.
Błyskawicznie ruszyła w jego kierunku.
Kiedy była już blisko, wykonała nagłego koziołka i podnosząc swoją broń znowu zwiększyła dystans.
A co jeśli Marcus chciał ją wtedy uderzyć? Zasłoniła się. Cienistą macką.
Cienie dookoła nich zaczynały powoli wariować. Miotały się po ścianach, podłodze. Nawet w powietrzu. Część z nich otaczała dziewczynę, jakby starając się ją chronić.
- Ja nigdy nie walczę fair, Marcusie - szepnęła jadowicie i ponownie ruszyła do ataku.
Zatrzymanie jej teraz nie należało do najłatwiejszych. Była szybka. Bardzo szybka. Do tego strateg nie bronił się jedynie przed jej kijem, ale również kopniakami i cieniami, które co jakiś czas go dotykały. Ile ich było? Policzenie ich w tej chwili graniczyło z cudem. Były strasznie szybkie. Tak, jak ona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Widząc jak zrzuca ochraniacze wzdychnął cicho.
Twój pogrzeb, mała.
Nie miał zamiaru zawahać się przed żadnym uderzeniem tylko dlatego, że z własnej woli zdjęła osłonę.
Kiedy zabrała swoją broń nawet nie drgnął, chciał tego.
Za to nie chciał tych macek, które uprzykrzały mu życie, zdążył je już zauważyć wcześniej.
Słysząc jej słowa sam się zaśmiał i wyszczerzył paskudnie zęby, liczył na taką odpowiedź.
Nie dał jej czasu na parowanie czy atak, jej macki były wystarczającą przeszkodą, więc wyprowadził dźgnięcie w okolice jej żeber i splotu słonecznego. Mała dziewczynka? Nie tutaj.
Widział ile tego namnożyła, cholerna fabryka macek, w hurtowni byłaby pracownikiem roku.
Ale to on miał tu większe doświadczenie z bronią białą, ze sztuką spuszczania komuś wpierdolu przy użyciu czegokolwiek co wystaje poza dłoń.
Jedną ręką wyjął swój elektryzujący nóż i odpalił go.
Przeleciał nim po cieniach i lewą dłonią skupił się właśnie na nich, czyli tą, w której trzymał ostrze, prawą natomiast wyprowadził cios z dołu próbując trafić ją w brzuch, jeżeli mu się to udało to chwycił ją mocno i rzucił ze swoją niedźwiedzią siłą o ziemię.
- Nie ty jedna, Natalio. - Powiedział trzymając ją przyciśniętą mocno do ziemi i odsunął się szybko, tylko po to żeby po sekundzie ponownie zaatakować, nożem w górne partie ciała, kijem w dolne.
Miał nadzieje, że się nie pozabijają, ale jeśli do tego dojdzie to przynajmniej będzie ciekawie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie była w tej chwili sobą. A przynajmniej nie ta sobą, którą była jeszcze kilka minut temu. Teraz była całkowicie pochłonięta walką. Coraz mnie liczyło się to, że miały to być ćwiczenia. Chciała wygrać. Pokazać mu, że nie jest słabeuszem, z którego ją na początku wziął. Grała nie fair używając cieni jako broni? Być może. Alej jak już wcześniej stwierdziła, ona walczyła aby wygrać. Zawsze. Dla niej nie było nieczystych zagrań. W drodze do celu, wszystkie chwyty dozwolone.
Przez jej przyspieszony nieco oddech przebijał się co jakiś czas śmiech. Doskonale się bawiła, bijąc na pierwszy rzut oka na chybił trafił. W rzeczywistości jej mózg analizował każdy krok.
Włączenie do zabawy macek było dobrym pomysłem. Marcus miał teraz spory problem by skupić się na niej i na nich jednocześnie. Cienie owijały mu się wokół kończyn, utrudniały posługiwanie się bronią, rozpraszały. Nie były specjalnie silne, ale w połączeniu z gradem szybkich ciosów mogły stanowić wyzwanie.
Natalie poczuła uderzenie w okolicach żeber. Odsunęła się i zatoczyła. Bolało, ale jej nie powaliło. Chciała się zaśmiać, ale brakowało jej w tej chwili powietrza.
- A już myślałam, że zaczniesz mnie nudzić - zamruczała melodyjnym głosem, gdy przez chwilę znajdowała się nieco dalej od niego i złapała w końcu powietrze.
Cienie na moment odsunęły się do Sleipnir'a, ale dosięgnęły go ponownie, gdy dziewczyna ruszyła znowu do walki. Jego nóż wchodził w nie jak w masło. Na chwilę się rozpadały, ale po sekundach znowu wracały.
Natalie zaczynała już mieć problemy z utrzymaniem ich. Traciła powoli kontrolę.
Zrobiła nagły unik, nie chcąc oberwać kijem, ale źle stanęła.
Cholera.
Zachwiała się, a strateg to wykorzystał. Już po chwili Natalie leżała na ziemi kawałek dalej.
Odkaszlnęła i ignorując ból i przeturlała się kawałek, by oddalić się od przeciwnika. Kucnęła i przyjrzała się przez ułamek sekundy strategowi.
Huh. Czegoś jej brakowało. A mianowicie, broni.
Kij bo leżał gdzieś za stopami Sleipnir'a. Odzyskanie go na tę chwilę było niemożliwe.
Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej. To przecież nie był koniec.
Wstając, wyciągnęła z kieszeni dwa noże motylkowe, które po ułamku sekundy były gotowe do użycia. Zwinne rączki czasem się jej przydawały, nie ma co.
Zaśmiała się, okrążając go i zachowując dystans. Cienie chwilowo gdzieś się ulotniły. Zniknęły chyba wtedy, gdy wylądowała na podłodze.
Natalie zerwała się do ataku, ale obecnie nie mogła dosięgnąć przeciwnika. Musiała wykonywać uniki. Dużo uników.
Warknęła z niezadowoleniem, gdy znowu się od niego odsunęła.
Tak nie damy rady..
Wiesz, potrafimy znacznie więcej niż tylko machać cieniami..

Natalie zerknęła na lampę ponad głową Marcusa.
Założyłaś dziś soczewki z noktowizorem, prawda?
Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej, a żarówki w pomieszczeniu zaczęły migać. Po chwili zgasło światło, a w tle było słychać tylko jej śmiech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Bum.
Wdech.
Bum.
Wydech.
Jego serce chodziło teraz jak cholernie dobrze naoliwiona maszyna popędzana ogniem z Hadesu.
Adrenalina? Taka ilość powinna zabić normalnego człowieka.
Normalnego to pojęcie względne zresztą, zwłaszcza przy kimś kto przerodził niezobowiązujący trening w walkę na śmierć i życie w ciągu kilkunastu minut.
- No popatrz, to teraz ty pozbądź się mojej nudy. - Skomentował kpiąco jej słowa.
Widząc jej broń leżącą pod jego nogami parsknął lekko i już chciał jej dopiec kolejnymi słowami, kiedy zobaczył jak wyciąga noże.
Samobójstwo, po prostu samobójstwo.
Kiedy go okrążała to nie dawał za wygraną, atakował i parował każdy możliwy do wyprowadzenia atak. Kiedy jednak odsunęła się od niego pod natłokiem ataków, wykorzystał ten moment i odskoczył do tyłu, po czym z całej siły cisnął w nią kijem, jeżeli trafiłby nim jakąkolwiek część jej ciała to miałaby zagwarantowane złamanie czy skruszenie kości.
Nieważne jaki był wynik, od razu po rzucie wyskoczył w jej stronę sięgając po swój artefakt i wykonał dwa cięcia naraz, jedno w okolicy brzucha, drugie na wysokości klatki piersiowej.
Czy trafił czy nie, nie liczyło się to dla niego, ciemność i tak utrudniała zobaczenie jak poważne było trafienie, jedyne światło jakie czerpał to z ostrza, na szczęście oczy Łowców przyzwyczajone są do ciemności i widzą w nich lepiej niż czyjekolwiek inne, więc widział zarys jej postaci wyraźnie. Wykorzystał też brak cieni, które po prostu się rozpuściły kiedy jej ciało miało bliskie spotkanie z ziemią, więc zbliżył się na tyle, aby jedną ręką sparować oba jej uderzenia, a drugą chwycił ją za kołnierze i ponownie uderzył o ziemię wydając z siebie wtedy ryk niczym niedźwiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Niestety, jej walka w tej chwili polegała głównie na unikach. Chociaż była naprawdę szybka, miała duży problem ze zbliżeniem się do mężczyzny na satysfakcjonującą odległość. Miał teraz przewagę. Bądź co bądź, kij miał większy zasięg niż noże.
Jej oczy natychmiast przystosowały się do utraty światła. Co prawda, jego odrobina bila jeszcze od noża, ale i z tym zamierzała sobie poradzić.
Wystarczyło go dotknąć. Wystarczyła chwila, by mogła go wyłączyć. Była pewna, ze zdoła to zrobić. Jedno dotknięcie. Może to być nawet rana. To wystarczyłoby żeby pozbawiła łowcę jakiegokolwiek światła. Wtedy wyrównałaby szanse.
Szkoda tylko, że nie miała okazji, by urzeczywistnić swój plan.
Padła na ziemię, gdy dostrzegła lecący w jej kierunku kij, który głośno uderzył o ścianę i może nawet odłamał kawałeczek cegły.
Nie ma co, o takiej sile anielica mogła tylko pomarzyć.
Już chciała się podnieść z podłogi, gdy dostrzegła lecący na nią kształt. Tym razem znacznie większy.
Cholera.
Spróbowała zrobić unik, ale nie zdążyła. Za późno się zorientowała, co się dzieje.
Mogła już postarać się, żeby i przeciwnikowi się oberwało.
Pokój na moment rozjaśnił duży impuls elektryczny, a zaraz później zapanowała kompletna ciemność.
Co się właściwie wydarzyło?
1) Natalie nie uniknęła cięć
2) Jedno z jej ostrzy rozcięło Marcusowi ramię
3) Ciało anielicy zareagowało instynktownie broniąc się rozpaczliwie energią
4) Impuls wyłączył sztylet i poniekąd stratega, który został na kilka minut ogłuszony
5) Anielica wyczerpała resztki sił i również nie była w stanie się podnieść.
Huh. Można powiedzieć, że nie poszło aż tak źle. Mimo iż zabawa "troszeczkę" wymknęła się spod kontroli, to jednak wszyscy przeżyli!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czas akcji: teraźniejszość (kilka tygodni później)
Postacie: Natalie i Sleipnir
Miejsce akcji: Opuszczony magazyn na obrzeżach M-3
__________________________________________________

Weszła jako pierwsza, rozkładając ręce i prezentując mu wnętrze.
- Oto, co znalazłam. Świetne miejsce. Magazyn dopiero co został zamknięty. Firma zbankrutowała, a papierkowa robota sprawia, że jeszcze przynajmniej przez dwa miesiące będzie stał pusty. - Oparła się o jedną z kolumn i spojrzała na towarzysza.
- Ćwiczyłam tu już wcześniej, więc pozwoliłam sobie na ukrycie tu części sprzętu - oznajmiła, waląc pięścią w przycisk na konsoli obok. Z sufitu zwiesiło się kilkanaście worków wypełnionych pisakiem.
- A! No i udało mi się zdobyć to - oznajmiła z dumą, grzebiąc w jednym z dużych pudeł. Po chwili wydobyła z niego wielkie zawiniątko. Większe od niej. Była to solidnie wykonana kosa.
Natalie wpatrywała się z nią zafascynowana. Broń mogła budzić podziw względem twórcy. Może i nie była specjalnie zdobiona, ale wyglądała na dobrze wykonaną.
Anielica uśmiechnęła się gładząc ostrze.
- To prezent od jednego z waszych techników zajmujących się bronią.
W ułamku sekundy zmieniła swoje położenie i bez zastanowienia przecięła jeden z worków.
Zwolniła. Zaczęła powoli obracać bronią wokół siebie i spacerować po pomieszczeniu. Może i oręż był świetnie wyważony, ale i tak wolała się w niego lepiej wczuć przed treningiem.
- Mam nadzieję, że jesteś gotów walczyć czymś innym niż "swoim kijem". - Zaśmiała się lekko.
- W pudle powinieneś znaleźć też coś dla siebie - rzuciła, dalej bawiąc się swoim nowym nabytkiem.
Wyglądała na pewną siebie, ale w rzeczywistości nawet przez moment nie przestawała doceniać talentu przeciwnika.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach