Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 01.02.15 21:27  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Mała Lia żwawo zabrała się do pracy. Odkręciła mały słoiczek i już miała nabrać na palec mazi, gdy przypomniała sobie o brudnych rączkach i o tym, że mama zawsze jej powtarzała, iż trzeba robić takie rzeczy w sterylnych, to znaczy czystych warunkach. Zakręciła słoiczek i ponownie zajrzała do torby. Pogrzebała w niej chwilę i wyjęła z niej parę gumowych rękawiczek. Wyglądały na uniwersalne, ale i tak były za duże na jej dziecięce rączki. Mimo to, dziewczynka poważnie zabrała się do pracy. Nabrała na paluszek trochę maści i wysmarowała dokładnie rany, starając się nie sprawić "Lisicy" bólu. Później owinęła nogę bandażem. Co prawda, wyszło trochę krzywo, tu za ciasno, tam za luźno, ale ogólny efekt można było uznać za zadowalający. Mała schowała wszystkie rzeczy do torby i szeroko uśmiechnęła się do anielicy.
- Juuuż. Teraz czas na nagrodę dla grzecznego pacjenta. - Lia przytuliła się do Lilo z całej siły i zaśmiała się wesoło.
Chwila spokoju w budce na drzewie wystarczyła, by dziewczynce powrócił wesoły nastrój.

- To co teraz robimy? - Dziewczynka podniosła główkę i wbiła w Liselotte swoje zielone spojrzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.15 20:09  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Obserwowała z zainteresowaniem, jak mała radzi sobie z pierwsza pomocą. Musiała przyznać, że wykonała całą robotę bardzo dobrze i nie mogła mieć do niej żadnych zarzutów. Przynajmniej nie musiała sama zajmować się swoją chorą nogą. Wciąż jeszcze nieco drżały jej ręce, bo w końcu ośmiolatka nie niemowlę i swoje waży, a Lise niosła ją przez dość długi kawałek. Była jeszcze dość zmęczona po tym locie, w końcu jako taka drobna kruszynka nie była w stanie wiele wytrzymać.
- Pięknie sobie poradziłaś, już znacznie mi lepiej. - Uśmiechnęła się i przytuliła dziewczynkę z radością. A kto wie, może w przyszłości mała wykorzysta ten talent? Sama Lotte pamiętała, jak to z nią było. Długo się wahała nim odważyła się podjąć studiów nad medycyną, a co dopiero pracować w swoim zawodzie przy organizacji buntowników. Na brak adrenaliny narzekać z pewnością nie mogła.
- Huh, nie jestem pewna... trzeba będzie stąd wyjść i odlecieć tak, żeby ten wilk nas nie zauważył - mówiąc to wyjrzała przez okno, którym wleciały do budki, by sprawdzić gdzie też bestia się znajduje. - Może udałoby nam się znaleźć jakieś wyjście po drugiej stronie? Przez to okno zauważy nas na bank - stwierdziła, rozglądając się po wnętrzu budki. Przecież ludzie też tu musieli którędyś wchodzić, więc musi być jakiś otwór umożliwiający wyślizgnięcie się i pozostanie niezauważonymi... musi, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.15 20:29  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Dziewczynka w skupieniu słuchała słów swojej tymczasowej opiekunki. Chciała jej udowodnić, że jest już duża i nie zachowuje się jak mały dzidziuś. Wspomnienie okropnej bestii czyhającej na nie pod drzewem, niestety jej w tym nie pomagało.
Puściła Lilo i sama zaczęła się rozglądać po małej chatce. Wolała nie wyglądać przez okno. Było zbyt wielkie prawdopodobieństwo, że zerknęłaby w dół i znowu zobaczyła przerażającego potwora.

- Powinna tu być jakaś klapa, czy cooś. Przyjaciel mamy często zabierał mnie w takie miejsca i pokazywał stąd różne zwierzęta. Przynosiliśmy lornetki i ciastka. Kiedyś na jedno z nich skusił się mały, kolorowy ptaszek i usiadł mi na ręce - zaczęła opowiadać mała, chodząc na czworaka po podłodze i szukając jakiegoś przejścia.
- Jest! - pisnęła uradowana, gdy jej mała raczka zahaczyła o metalowy uchwyt.
Dziewczynka szarpnęła za niego kilka razy, ale klapa nie chciała się ruszyć. Drewniane deski nie wyglądały na zaklinowane. Po prostu, mała dziewczynka nie była w stanie sama tego unieść. Trudno się z resztą dziwić. Miała tylko osiem lat. Nie mogła mieć zbyt dużo siły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.15 23:01  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
- Mhm, na pewno coś takiego tu będzie - przytaknęła entuzjastycznie, po czym zaczęła się ostrożnie przesuwać - tak, żeby póki co nie naruszyć opatrunku. Tak czy inaczej przysunęła się w kierunku szukającej wyjścia Lii, dzięki czemu gdy ta znalazła klapę, Lise potrzebowała już miej czasu, by się do niej przedostać. Ot, myślenie przyszłościowe.
Rzecz jasna dziecko nie było sobie w stanie poradzić z całkowicie samodzielnym podniesieniem ciężkiego drewnianego kloca, a chociaż i Lili nie była jakoś szczególnie umięśniona, to wspólnym wysiłkiem dziewczętom powinno się udać utorować sobie drogę do wyjścia.
- Może lepiej być cicho, żeby nie usłyszał, że wychodzimy... - Teraz to już myślała na głos. Nie miała pojęcia o poziomie zezwierzęcenia obserwującej ich bestii. Mógł to być równie dobrze jakiś mutant co wymordowany o zdolności pełnej biokinezy... nigdy nic nie wiadomo, więc lepiej było nie zdradzać swojego położenia. Im bardziej skuteczne środki ostrożności, tym większe bezpieczeństwo dziewcząt. Jeden Bóg wie to zwierzę, może ono słyszy na tyle dobrze, by po przesuwającym się źródle dźwięku z daleka określić położenie? Trzaskanie dechami i tym podobne byłoby niewskazane, ale tak czy inaczej klapę podnieść trzeba i na tym póki co anielica zamierzała się skupić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.15 8:53  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Dziewczynka uśmiechnęła się i podziękowała, gdy Liselotte przyłączyła się do jej prób otworzenia klapy. Dziewczęta musiały się z nią jeszcze chwilę pomęczyć, ale w końcu stare drewno ustąpiło, a ich oczom ukazały się zielone gałęzie drzewa i drabinka z powbijanych do pnia, małych deseczek. Nie wyglądała ona zbyt stabilnie. Niektóre z nich były spróchniałe, inne w drzazgach, niektóre trzymały się już tylko na jednym gwoździu, a innych wcale nie było. Jak widać, drabinka zachowała się w znacznie gorszym stanie, niż budka, w której wylądowały... choć czy na pewno? Jakby w odpowiedzi na to pytanie, deski na których siedziały, niebezpiecznie zatrzeszczały.
Lia się przestraszyła.
- Lis, ja się boję. Chodźmy już stąd - wyszeptała ze łzami w oczach, starając się być jak najciszej.
Bestia pod drzewem zawarczała. Jak widać, nadal nie postanowiła im odpuścić i tylko czekała, aż popełnią jakiś błąd, by móc urządzić sobie z ich chuderlawych ciałek ucztę.

- Lis, ja chcę do domu. Ja chcę do mamy - zapiszczała dziewczynka w odpowiedzi na hałas. Skuliła się i zaczęła szlochać.
Słońce powoli chowało się już za gałęziami. Robiło się coraz ciemniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.15 17:25  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Na szczęście nie musiały się aż tak bardzo namęczyć, by ostatecznie podnieść klapę i utorować sobie drogę na zewnątrz. Lise spojrzała uważnie w dół. Gałęzie wydawały się być dość gęste, więc istniała realna możliwość, że uda im się wymknąć i nie zostać zauważonymi. Zaczynało się już powoli ściemniać, miały więc coraz mniej czasu. Po ciemku prawdopodobnie nie byłyby w stanie znaleźć drogi do domu, także czas był teraz na wagę złota. Na całe szczęście podróż drogą powietrzną nie zostawiała żadnych śladów, szczególnie zapachowych, więc jeżeli wilk ich nie zauważy podczas wychodzenia, to wystarczy szybko udać się w odpowiednim kierunku.
Po raz kolejny rozłożyła skrzydła, które tym razem już nie miały czego rozrywać - całe szczęście, że nie miała rany na plecach, bo żadne bandażowanie nie przyniosłoby skutku. Ostrożnie przewiesiła nogi przez otwór w podłodze, która niepokojąco zaskrzypiała. Muszą się stąd zwijać, jaka najszybciej, nim któraś przypadkiem nadepnie na spróchniała deskę i runie w dół.
- Spokojnie, skarbie... nie pozwolę, żeby cokolwiek ci się stało. Zabiorę cię do domu i wszystko będzie dobrze. - Przyciągnęła dziewczynkę do siebie i mocno przytuliła. - Chodź, zwijamy się stąd. Trzymaj się mocno. - pokazała dziewczynce, jak ma się trzymać, żeby nie spaść podczas lotu. Posadziła ją sobie okrakiem na kolanach, tak by nóżkami mogła objąć anielicę w pacie, a ramionami wokół szyi i sama chwyciła ją mocno, by nie upuścić małej.
- gotowa? - spytała, a kiedy uzyskała twierdzącą odpowiedź lekko odepchnęła się nogami, tak by spaść przez otwór i rozłożyć skrzydła do lotu - w kierunku przeciwnym do tego, z którego przyleciały. Starała się nie zahaczać o gałęzie, tak by nawet najmniejszym szelestem nie wzbudzić zainteresowania bestii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.15 17:55  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Słowa dziewczyny uspokoiły małą. Nieco się rozluźniła i spojrzała na anielicę i pokiwała głową. Usiadła na kolanach Lilo i mocno w nią wtuliła, zamykając oczy. Trochę się trzęsła. Może to ze strachu? A może z wycieńczenia? Ile stresu mogło znieść takie małe ciałko?
Dziewczyny ostrożnie wystartowały. Wychodzenie z budki nie wyszło im tak bezszelestnie, jak zamierzały, ale tym razem dopisało im szczęście. Bestia nie zauważyła ich zniknięcia. Jej uwagę odwrócił przebiegający jeleń. Wilk pognał za nim. Widocznie stwierdził, że zwierzę będzie znacznie łatwiejszą i pożywniejszą zdobyczą niż dwie kościste kobietki siedzące kilkadziesiąt metrów nad ziemią.
Dziewczyny leciały wysoko, rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu niewielkiego domku, w którym mieszkała Lia z mamą.

- Tam jest! - wykrzyknęła w końcu uradowana dziewczynka i pokazała paluszkiem maleńki domek po prawej.

PS: to mój 200 post. heh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.15 18:44  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Przynajmniej udało jej się choć trochę uspokoić małą Lię, chociaż jej własne serce w momencie zeskoku biło jak oszalałe. Zupełnie jakby miała w piersiach małego ludzika próbującego się wydostać z zamkniętego słoja, walącego pięściami w szklane ścianki. Trochę obawiała się, że dziewczynka poczuje jej zdenerwowanie i znów się rozklei, więc postarała się przybrać na twarz uśmiech. Pewnie trzymała małą, na tyle na ile tylko pozwalała jej niewielka siła ramion.
Na całe szczęście wilk znalazł sobie lepsze zajęcie od gonienia dwóch chuderlawych dziewczynek, a więc mogły odetchnąć z ulgą, bo przynajmniej to bezpieczeństwo zostało zażegnane. Najważniejsze, żeby odtransportować Lię do domu w jednym kawałku.
A właśnie skoro o tym mowa, radosny okrzyk dziewczynki zwiastował pojawienie się wśród gęstwiny celu ich podróży. Lise rozradowała się na sam widok domu - wprawdzie nie jej własnego, ale ostatecznie i tak podnosił ją na duchu, nawet jeżeli w perspektywie miała jeszcze nocny powrót do M-3, który wcale nie musiał się skończyć dobrze.
Zniżyła lot i wylądowała delikatnie, stawiając dziewczynkę na ziemi. Przeniosła ciężar ciała na niezranioną nogę i obserwowała. Tu kończyło się jej zadanie, teraz tylko czekała, aż mała wejdzie do domu i w końcu zobaczy się z mamą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.15 19:35  •  Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi - Page 3 Empty Re: Na ratunek Czerwonemu Kapturkowi
Lia nieco zmieniła plany Lilo. Zamiast samej pójść do domu. Chwyciła mocno rękę swojej wybawczyni i pobiegła do drzwi.
- Maaaaamooo! Mamo! Wróciłam i mamy gościa ! - krzyczała przez całą drogę do domku.
Gdy stanęła na progu, drzwi się otworzyły, a w nich stanęła około trzydziestoletnia kobieta. Na jej zmęczonej twarzy malowała się ogromna ulga.

- Lia, jesteś cała - westchnęła i przytuliła córeczkę.
- Nie wiem, jak mam ci dziękować. Tak się cieszę, że są jeszcze na tym świecie tacy dobrzy ludzie, jak ty. Jeszcze raz dziękuję, że sprowadziłaś mój skarb do domu - kobieta zwróciła się do Loli i ją także uściskała.
Zaprosiła dziewczyny do środka i poczęstowała herbatą i ciastkami z czekoladą. Gdy wszystkie trzy rozmawiały o tym, co się wydarzyło, mała Lia przypomniała sobie o paczce dla matki.
Kobieta wzięła od niej skórzaną torbę i wyjęła z niej coś na kształt apteczki. Przyjrzała się dokładnie prezentowi po czym odezwała się do Lilo.

- Chciałabym ci się odwdzięczyć za uratowanie mojej córeczki.
Położyła Lilo na kolanach apteczkę i się uśmiechnęła.
- Rzeczy, które się w niej znajdują, nigdy się nie kończą. Dzięki temu, będziesz mogła pomagać wielu innym osobom.

_________________________________________________________________


Gratuluję: misja zakończona.
Lilo jest w posiadaniu nieskończonej apteczki.
Czas działania: nieograniczony.
Sposób działania: przedmioty w apteczce nigdy się nie kończą/odnawiają się.
Zawiera:


- chustę trójkątną - odnawia się po utracie poprzedniej
- bandaż - wygląda jak kołowrotek z dziesięciometrowym bandażem, ale jakimś cudem nie da się go rozwinąć do końca
- plastry - paczka z około trzydziestoma plastrami różnej wielkości i o różnych kształtach, które nigdy się nie kończą
- igły - dwie igły do pobierania krwi i dwie do zszywania ran - odnawiają się po zamknięciu apteczki (po 3 poście)
- rozpuszczająca się nić - szpulka nici do zszywania ran, której nigdy nie da się rozwinąć do końca
- jednorazowe rękawiczki i maseczka - odnawiają się po zamknięciu torby (po 1 poście)
- spirytus i woda utleniona - maleńkie buteleczki, które nigdy się nie opróżniają (nie da się z nich pić -.-)
- dwie strzykawki - jedna o pojemności 5 ml, a druga 3 ml - odnawiają się po 3 postach
- trzy małe buteleczki - puste, do zapełnienia - czas odnawiania do ustalenia
- dwa małe pojemniczki - puste, do zapełnienia - czas odnawiania do ustalenia
- słoiczek maści z kaukaskiego granatu - odnawia się po 5 postach
- słoiczek maści z czerejki pospolitej - odnawia się po 5 postach
- aspiryna - dwie tabletki - odnawiają się po 4 postach
- ibuprofen - dwie tabletki - odnawiają się po 4 postach
- węgiel leczniczy - dwie tabletki - odnawiają się po 4 postach
- morfina - jedna dawka - odnawia się 10 postów
- woreczek na odpadki medyczne - włóż do niego zużyte przedmioty (rękawiczki, strzykawki, igły...), by mogły się odnowić
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach