Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Go down

Pisanie 27.10.16 1:50  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Zapalił sam, kiedy student nie uległ jego sugestii. Zaciągnąwszy, wpatrywał się jak to łamliwe, nękane przez chorobę psychiczną stworzenie, dławiło w sobie stres. Mrużąc niedostosowane do półmroku oko, zarejestrował jak pochłania kolorowe tabletki.
Było ciemno. Krew przestała połyskiwać w blasku prześwitujących przez dachy sztucznych promieni słońca. Odgłos kroków na ulicy się przerzedził, dolatywały do ich uszu w szczątkowych ilościach. Nadchodziła noc. Czas kurczył się coraz bardziej. Musieli się śpieszyć.
Tik. Tik.
Wskazówki przesuwały się po tarczy zegarka na nadgarstku studenta w charakterze identyfikatora.
Yury wiedział, że stojąc nad dzieciakiem i dysząc mu w kark świszczącym, śmierdzącym papierosowym dymem oddech nic nie wskóra. Matt balansował na krawędzi, był bliski upadkowi i najprawdopodobniej tylko świadomość, że nadal był potrzebny, nie doprowadziła go do utraty świadomości.
Biochem podszedł do skąpanego we własnej krwi Rosjanina. Podczas snu zawsze wyglądał atrakcyjniej. Spokojniej. Niczym anioł, który stąpił z niebios. Przykucnął przy nim, przyciskając palce do nadgarstka mężczyzny. Wyczuł pod opuszkami puls i odetchnął. Lekarz wojskowy mógł okazać się w ostateczność jedyną kartą przetargową, ale żywy miał zdecydowanie większą wartość.
Zacisnął palce na przepustce Morozova i pociągnął ją, jakby chcąc siłą pozbawić tego odrealnionego palanta obywatelstwa. Ta czynność okazała się rzecz jasna bezcelowa. Każda przepustka była indywidualnie dopasowana do ręki właściciela i trzymała się cholernie mocno. Pasek werżnął się w jego skórę, przecinając ją w dwóch miejscach. Syknął, ale po chwili zdjął ją po ludzku, jak człowiek. Przypatrywał się jej przez chwilę, by następnie cisnąć nią o bruk i przydeptać podeszwą ciężkiego buta. W ślad za nią poszła błyskotka należąca do alkoholika, sprawcy całego zgiełku.
Kido Arata dobrze znał prawdziwe przeznaczenie przepustek, które pełniły rolę chipu, więc pozbycie się ich wydawało się jedną ze słuszniejszych decyzji, jakie podjął na przestrzeni tych kilku godzin.
Przemieścił się. Stanął przed kontenerem, ale to nie on stał się obiektem jego zainteresowania. Wbił spojrzenie w czarny, pospolity worek na śmieci. Obadał go uważnie spojrzeniem, a kącik ust drgnął delikatnie ku górze. Ta Rosyjska szuja powinna się do niego zmieścić, przemknęło mu przez myśl, gdy wyspał jego zwartość. W powietrzu uniósł się zapach pleśni i zepsutych resztek. Przebił się przez metaliczny posmak posoki.
Bądźmy realistami. Samo uszkodzenie danych nie wystarczy. Wiesz to ty i wiem to ja — wycharczał, ładując ukradzioną broń do wora. Wojsko miało sporo zabezpieczeń, mieli też wysokiej jakości sprzęt i wyszkoloną kadrę, więc odzyskanie danych było tylko kwestią czasu. — Musisz zniszczyć całą sieć, Matt. — Zarzucił sobie nowy ekwipunek przez biochemiczne ramię i wyprostował się. Bolało jak cholera, ale nie miał czasu tego zmieniać. Bywało gorzej. — Albo oni zniszczą ciebie.
Zacisnął dłoń na zdrowym ramieniu Morozova i przyjrzał się tej pozornie znajomej twarzy nękanej przez dwa, absolutnie różniące się od siebie grymasy - gdzieś tam pałętał się gniew i zdziwienie zarazem. Długoletni staż ich związku robił w tej materii swoje. Oprócz młodości, Dr zachował też swój aż nazbyt wybuchowy charakter i temperament gimnazjalisty.
Musisz współpracować, złotko — zdecydował po chwili. — Będzie bolało, ale tylko na chwilę. Potem poczujesz ulgę.
Majstrowanie przy systemie S.SPEC było zbyt ryzykowne. Nie mieli czasu na usuwanie skomplikowanych zabezpieczeń, a pozbycie się części danych, zaraz zaalarmuje, że coś jest nie tak. Nie miał ani siły, ani czasu, aby użerać się z eliminatorami. W końcu aż za dobrze znał procedury rządzące tym miastem i najlepiej zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Wsunął sobie Morozova pod pachę jak teczkę. Był stosunkowo lekki. Może ubytek krwi w tej materii zrobił swoje.
Weź do ręki pistolet i mi go poddaj — polecił mu.
Uciszenie tego dzieciaka raz na zawsze było jednym słusznym wyjściem z tej sytuacji.
Nie dasz rady go zabić. Dobrze o tym wiemy. Obaj.
Spierdalaj — wysyczał pod nosem, ale Kido Arata miał rację. Cholerną rację.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.16 0:01  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Klik klik, klik klik, klikklikklik klik klikklikklikklikklikklik... klik. Klikał w klawiaturę. Powtarzał szeptem komendy. Szemrał w językach różnych, tych co znał, zatrute angielskim akcentem nie do końca składne japońskie słowa, informatyczny bełkot.  
Klik klikklik klik, klik, klik, klik klikklikklikklikklikklik... klik. Klik, klik. Klik.
Klik. Klik klik.

Cisza. Wdech, cudzy, i trwający na granicy istnienia dźwięk żaru skracającego życie papierosa. Wydech, dalej nie jego, i przesunięcie się dymu przez powietrze. Pot na skórze na granicy z linią włosów. Da się usłyszeć mruganie powiek? Mrugał i tarł oczy, odrywając na chwilę dłoń od klawiatury darł i tak już nierówne tempo stukotu.
- Wystarczy, wy-wystarczy - mamrotał wściekle, zły, że został pouczony w tym temacie, jedynym mu bliskim temacie. - Sieć, no dobrze, sieć, świetnie, ha ha haha... ouh? - zająknął się kiedy łagodna melodia wypłynęła z jego kieszeni, ciche i odrealnione w tym otoczeniu dźwięki pianina jak drobna mżawka oblały podłoże i ściany wokół niego. Ktoś dzwonił? Ktoś dzwonił, bez pytajnika. Ktoś dzwonił. To był fakt, którego zrozumienie zajęło mu chwilę. Sięgnął do kieszeni ze zmarszczką konsternacji pomiędzy brwiami. Popatrzył na telefon jakby po raz pierwszy w życiu widział coś takiego na oczy. Wzrok zarejestrował nadawcę, Yuki, a palec automatycznie skoczył do przycisku odbioru.
- Halo? - wyszeptał. Brak odpowiedzi. - Yuki? - Cisza. Popatrzył na ekran upewniając się czy rzeczywiście odebrał, czy połączenie wciąż trwa. Trwało, ale po drugiej stronie nie było nikogo. Odłączył się. I choć nie bardzo wiedział co o tym myśleć, doznał bardzo nieprzyjemnego uczucia. Co jeszcze bardziej koszmarnego mogło się dziś stać?
Pokręcił głową. Przygryzł wargę i z nowym węzłem niepokoju na żołądku klikał dalej. Nie był zmotywowany do działania, ale był przerażony co dawało podobny efekt. Sieć, tak? Klik, klikklikklik klik klikklik... Niech będzie ta jego przeklęta sieć. Yury kończył pakować swojego wcale-już-nie-kochanka pod pachę i znów był bardziej bliżej niż dalej chłopaka. Nie od razu zrobił co mu polecono, ale wreszcie podniósł się żeby podać broń i zaraz odsunął się pod ścianę niepewien słów Kido.
Kucnął przy laptopie. Klik. Klik.
- Za dwie minuty... będziesz miał... trzy minuty bez kamer. Dzisiejsze zapisy nie do odzyskania - powiedział. Po dwóch minutach schyli się do laptopa i upewni się że komenda zadziałała. Zamknie sprzęt i włoży go do plecaka, małe migające urządzenie zaś wciśnie w dłoń Yurego i powie mu, żeby je zniszczył.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.16 22:43  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Klik klikklik klik, klik, klik, klik, klik.
Klik, klik. Klik.
Klik. Klik klik. Klik klikklik klik, klik.
Ten jakże dźwięczny odgłos zderzenia się palców o klawiaturę brzęczał w uszach Yury'ego, doprowadzając go poniekąd do szewskiej pasji. Miał wrażenie, że Ego się guzdrał albo celowo opóźniał cały proces, jakby było mu jeszcze mało uszczerbków na psychice, których doznał w tych niecałych dwóch godzinach swojego życia. Sam biomech rzecz jasna mógł zagwarantować mu więcej atrakcji i wrażeń w niedalekiej przyszłości, ba, na upartego mógłby go nawet wynieść w tym zakichanym worku na śmierci, bo Matt był lekki jak piórko i nie stwarzał rzadko zagrożenia. Nie dla najemnika, który traktował emocjonalnie rozchwianego mechanika jak swoją własność.
Poziom irytacji rósł w górę wraz kolejnym dźwiękiem.  Może to była głównie kwestia przemęczenia, która siłą rzeczy musiała wystąpić po niemal całym dniu spędzonym w znienawidzonym przez niego mieście. Zacisnął zęby na papierosie, gdy od ścian tego przeklętego zaułka, który zapewne będzie się smokowi śnił po nocach, odbiła się spokojna melodia. Obserwował jak student wyciąga telefon, jak odbiera, ale szybko rezygnuje z konwersacji na rzecz powieszonego mu zadania.
Na usta Yury'ego przecisnął się grymas, który miał w jego mniemaniu uchodzić za uśmiech. Popękane przez trud wędrówki wargi jednak nie mogły wykrzesać z siebie takiej ekspresji. Poprawił sobie Morozova, które swoje jednak ważył. Biomech był niemal pewny, że od siedzenia na dupsku w jednym miejscu ten przychlast przytył. Westchnął przeciągle.
Yuki to twoja dziewczyna? – zagaił do Ego, gdy gdzieś pośród tych wszystkich oddalonych dźwięków wieczornego życia mieszkańców miasta doleciało do jego uszu przytłumiony głos chłopaka. Nie czekał jednak na odpowiedź. Zabrał podaną mu broń i wycelował ją najpierw w chude ramię, a potem na wysokość mizernych, drżących kolanach, jednak na spust ostatecznie nie nacisnął. Schował ją do kabury, czując ulgę, kiedy Matt spełnił jego oczekiwania.
Zadzwonię do ciebie — powiadomił go krótko, choć same słowa zabrzmiały jak groźba pod najczystszą postacią. — W niedalekiej przyszłości — dodał, nie precyzując swojej myśli. Chciał się już tylko stąd ulotnić i na spokojnie pomyśleć, co zrobi z Rosjaninem, a zabawa zapowiadała się dość konkretna. Jedno w tej materii było pewne - Morozov miał przejebane na całej linii.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.16 0:16  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
- Sąsiadka - automatycznie mruknął poprawiając Yurego (powstrzymując się trochę od czegoś w stylu "ty to się lepiej zajmij swoim chłopakiem"), ale w zasadzie nie do końca był świadomy tego, że jego usta w ogóle się poruszyły. To już prawie koniec, to już prawie koniec, dudniło mu w głowie. Podzielność uwagi spadła nagle do wąskiego minimum więc całą swoją koncentrację wykorzystał na wpatrywanie się w ekran. Pocierał o siebie dłonie, choć nie było zimno, palce przez palce i masował stawy. Popatrzył na zegarek w przepustce. Minuta dziesięć. Cykajcie i przemijajcie szybciej sekundy, proszę, proszę...
Na głos tego nie powiedział, że nie sądził żeby dzwonienie do niego było jakkolwiek dobrym pomysłem, ale co on tu miał do gadania, prawda? Zamknął na chwilę oczy żeby nie widzieć krwawego zaułka.

- Piętnaście sekund - zakomunikował, będąc prawie gotowym do umknięcia z tego miejsca. Po chwili zwinął sprzęt i tak jak planowane było tajemnicze urządzenie, które w jakiś sposób pomogło mu we włamaniu, znalazło się w dłoni Yurego.
- T-trzeba to zniszczyć, teraz - wymamrotał. Po tym czekał ich upragniony upragniony koniec.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.16 1:21  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Czas uciekał. Biomech chciał jak najszybciej ulotnić się z śmierdzącej krwią uliczki, która w tym momencie wzbudzała w nim coś na wzór wstrętu wymieszanego ze zmęczeniem i irytacją.
Zahaczył  butem o jednego z trupów w celu zapewnienia sobie krótkotrwałej rozgrywki, acz ta czynność rzecz jasna nie wpłynęła na naprawę jego samopoczucia.
Sąsiadka — powtórzył, mimowolnie na ustach ukształtował się grymas, trochę wyglądający jak odruch wymiotny. Student po wieloma względami należał tylko do najemnika i nikt nie miał prawa zawracać mu dupy w jego obecności. Wycharczał coś pod nosem, by zaakcentować swoje niezadowolenie, które nie stawiała dzieciaka w dobrym świetle. Nie miał jednak czasu rozwodzić się nad jego zachowaniem. Według jego słów musieli działać precyzyjnie i szybko, więc w tej materii znajomość samego miasta przez Yury'ego była niezbędna. Przeanalizował w głowie sieć krętych ulic i tego, co było pod nimi. W końcu to samymi kanałami planował się wydostać z miasta.
Gdy wciśnięto mu coś do ręki, zerknął to na Matta, to na elektronikę niewiadomego pochodzenia i skinął głową. Dla personifikacji destrukcji zniszczenie czegoś nie stanowiło absolutnie żadnego wyzwania. Cisnął magicznym pudełkiem o brukowaną kostkę, ostatecznie miażdżąc je butem.
Pochyliwszy się nieco nad Ego, przycisnął szorstkie jak papier ścierny wargi do jego skroni, tylko chyba po to, aby jeszcze bardziej nadepnąć na jego i tak słabnącą w oczach psychikę.
Do następnego — wychrypiał i w ostateczności skierował swoje ociężałe kroki tylko w sobie znanym kierunku pod prawym ramieniem trzymając Morozova, a w lewej ręce worek z bronią, który skądinąd mógł się mu przydać.

ztx3
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.18 13:22  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Ścieki dają ochronę tym który tego potrzebują.

Męczący dzień chylił się ku następnemu, jednak to nie było koniec zmartwień. Noc była jeszcze większym wyzwaniem, bowiem ta pora była czasem dla patroli, przez co ostrożność przekraczała standardowy poziom. Brak przepustki, wcale nie pomagał w niczym, jednak przez to była nieuchwytna. Mogła być wszędzie i nigdzie. Czerwone ślepia, które maskowane soczewkami, dawały dodatkową ochronę, jak i wzmagały uczucie bezpieczeństwa. Tego wieczora musiała uzupełnić zapasy jedzenia, przez co pojawiła się przy jednym ze sklepów. Nie mogła do niego wejść, znaczy się mogła, ale było to zbyt ryzykowne. Czyż to nie oczywiste iż poszukiwani wychodzą z cienia nocą, jakby naprawdę wierzyli iż to jest bezpieczne. Co więc robić, skoro nie zamierzała się ujawniać, a mimo to chciała coś zjeść?
Tik tak, tik tak.
Ciemne zaułki miały to do siebie, że pozwalały się ukryć w potrzebie, jednak nie tylko. Służyły również do wszelkich czarnych interesów, transakcji. Wszystko tak zorganizowane, by jak najmniej było widać. Stanęła przy ścianie budynku, patrząc na kawałek miasta, które dostrzegane było z tego miejsca. Wyglądała jakby na kogoś czekała, co niedaleko odbiegało od prawdy. A na co czekała? Możliwe że niebawem się dowiemy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.18 21:54  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Niebo zostało zdominowane przez szare obłoki, z których po chwili zaczął prószyć śnieg. Mike Havoc zacisnął jedną z dłoni na czarnym parasolu i rozłożył go nad swoją głową, w celu uchronienia nienagannej fryzury przed wilgocią wirujących w powietrzu opiłek lodu.
Zerknął przez ramię. Ulica pustoszała, zbliżała się noc. Jeśli chciał dostrzec do mieszkania zanim ciemność spowije znane mu w niewielkim stopniu ulice, musiał się pośpieszyć. Rzadko pojawiał się w tej części miasta. Dziś skłoniły go do tego wyłącznie obowiązki. Wreszcie skompletował wszystkie dokumenty o człowieku, którego rozpracowywał od paru tygodni, skrzętnie zbierając na jego temat wszelkie zasłyszane informacje, by móc je potem wykorzystać w kontekście wykonywanego przez siebie zawodu informatora.
Zatrzymał się tuż obok sklepu. Przyjrzał się jego prezentacji, a z ust uleciało ciepłe powietrze. W skutek konfrontacji z zimnym skropiło się, przekształcają się w parę. Niestety zakres obowiązków odwiódł go od uzupełnienia asortymentu lodówki, którą mężczyzna opróżnił niemal całkowicie. Halkowi też kończyło się jedzenie. To zauważyło nad jego decyzją.
Wyciągnął rękę w kierunku klamki, aby na nią nacisnąć i wejść do środka. Materiał rękawiczki nie skonfrontował się z pełnym zarazków przedmiotem. Zawahał się i wycofał rękę, podejmując ostatecznie decyzje o nie skorzystaniu z dobrodziejstw sieciówki. Dla własnego komfortu psychicznego. Wolał sprawdzone sklepy w centrum miasta. Przełożył uzupełnienie braków w produktach odżywczych na jutro.
Odszedł parę kroków, po czym odgłos skrzypiącego pod podeszwą jego butów zaśnieżonego chodnika ucichł. Ponownie się zatrzymał, jakby nagle złapały go sidła wątpliwości i chęci zmienienia decyzji. Nic bardziej mylnego. Po prostu przypomniał sobie, że rok temu doszło tutaj do zabójstwa paru funkcjonariuszy policji, a sprawcy nadal nie zostali odnalezieni. W podobnym czasie zniknął jeden z lekarzy. Nie uważał tego z czysty zbieg okoliczności, ale nie ma świadków, nie ma dowodów. Śledztwo zostało przerwane.
Zmrożone przez chłód poranka spojrzenie prześlizgnęło się po czającej w cieniu obskurnej uliczki sylwetce. Na sinych przez ostatnie przymrozki ustach Havoca uformował się subtelny uśmiech, ale nie zatopił się w mroku zaułku, by zdemaskować jej właściciela. Zajmie się tym patrol, bo on sam nie uczęszczał w takie wzbudzające w nim wstręt miejsca. Były brudne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.18 23:01  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Gdy przerasta nas życie, chowamy się w jego cieniu.
Noc powoli obejmowała ramionami miasto, które z każdą chwila pustoszało, zasypiało, bądź tak jak kobieta budziło się do życia. Heroiczne działania tak bardzo jej znane. Gdyby mogła unikała by ich, jednak nie mogła, zwłaszcza jeżeli w grę wchodziło jedzenie. Potrzebowała się posilić, jak każda inna istota, to też z tej potrzeby wyszła z "ukrycia". Czekała jednak na odpowiedni moment. Takie sklepami miały to do siebie iż recepcjoniści który by ją rozpoznali byli przekupni. Gdyby skierowała się do sklepiku w centrum, potencjalna zagrożenie związane z jej ujawnianiem, diametralnie by wzrosło. Ona zaś wolała nie wychylać się niepotrzebnie.
Okryła się szczelnie płaszczem czując wyraźnie jak temperatura obniża się z nadejściem nocy. Zbliżyła się nieco do wyjścia z zaułku, gdy nagle dostrzegła kogoś. Zastygła, ponownie przywierając do ściany. Została jednak zauważona, a raczej jej jej sylwetka. Nie sadziła jednak iż obserwator dostrzegł coś więcej. Była wystarczająco wysoka, by móc pomyśleć iż była mężczyzna, w dodatku płaszcz nie podkreślał jej kształtów, wiec no, czuła się bezpiecznie. No i oczywiście był zmrok. Tak czy inaczej skoro już było pewne, że ktoś tu jest, kobieta powoli podeszła, by dzieliło ich z jakieś 3 metry. Zaciągnięty na głowie kaptur rzucał dodatkowy cień na lico kobiety, której płeć zapewne już modła zostać odgadnięta.
- Na co się gapisz?
Nikt nie lubi być przesadnie obserwowany, a typowy seba od razu by wyleciał z tekstem, typu "Zajebać ci". Nie chodziło jej o nic innego jak spławienie mężczyzny. Co prawda szukała frajera który mógłby się przejść za nią do sklepiku, jednak mężczyzna nie wyglądał na kogoś odpowiedniego do zaczepiania o takie sprawy. Był zbyt elegancki na takie gierki.


//Sorki za jakość, ale dawno nie pisałam nic. Musze wrócić do wprawy. //
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.18 20:30  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 11 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Ruszył w dalszą drogę, nie oglądając się za siebie. Miał do pokonania dość długi skrawek miasta, zanim dotrze do C4 i zażyje upragnionej kąpieli przed konfrontacją zmęczonego ciała z wonią świeżo upranej pościeli.
Zacisnął skostniałe palce na rączce parasola. Chłód zapadającego zmierzchu przeniknął przez materiał rękawiczek oraz ubrań, obniżając temperaturę ciała informatora. Zapowiadała się zimna noc, a prószące z niebie okruszki lodu wirujące w powietrzu za pośrednictwem podmuchów wiatru utwierdzały go w tym przekonaniu.
Nie doleciał do niego dźwięk obcych kroków. Białych puch rozłożony na chodniku niczym dywan amortyzował takowe, zatem Mike nie był świadomy zbliżającego się w jego kierunku zagrożenia. Mógł go jedynie przewidzieć, czując na karku ciężar spojrzenia, który wyglądał na niego z obskurnej uliczki śmierci. Na jego ustach uformował się grymas, ale nie sięgnął po pistolet. Wygrał z tym odruchem, nie chcąc wzbudzać żadnych podejrzeń. Zwolnił krok, a po chwili zatrzymał się, zerkając na nieznajomą sylwetkę przez ramię. Oświetlające ją płowe światło latarni zdradziło płciową tożsamość jej właściciela, lecz w tym wypadku była to niewiele niższa od niego kobieta. Obrócił się do niej przodem w celu ukazania kultury, której sam nie uświadczył. Przez spięte mięśnie mogła dostrzec nieskrywaną przez niego sztywność w ruchach; upodobniała go ona do androida, a nie człowieka.
Nie jestem zobowiązany do udzielanie pani odpowiedzi na te niegrzeczne pytanie — zwrócił się do niej po chwili milczenia. Głos, którym się posłużył, był bezemocjonalny. W swoim brzmieniu przypominał syntezator, a nie ludzką mowę.
Wbił wzrok w zakapturzoną twarzy w celu namierzania jej spojrzenia, ale padający na nią cień utrudniał ten zabieg. Niemniej jednak informator nie zrezygnował z wypisanej na obliczu stanowczości, która jednocześnie wykluczała go z kręgu zwykłego obywatela.
Kiedy nieznajoma nie podjęła dalszych kroków, by utrzymać wymianę zdań przy życiu, zerknął na zegarek i udał się w tylko w sobie znanym kierunku.

_______zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach