Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 11 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 29.12.14 12:50  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Ciemny zaułek obok sklepu.
Ciemny, ciasny zaułek. Kontener na śmieci, kilka kotów w pobliżu. Okna domów na górze posiadają parapety z doniczkami, które lubią być zrzucane. Na końcu zaułka stoi kilka pudeł, tuż obok drzwi na zaplecze pobliskiego sklepu.

Kiedy przemykał pustoszejącymi ulicami miasta, w duchu dziękował za szczęście, że akurat teraz wybuchła fala protestów, skutecznie odciągająca funkcjonariuszy S.SPEC. Nawet jeśli większość ludzi poszła tam, aby sprawdzić co się dzieje, to i tak malało prawdopodobieństwo, że kogoś spotka. A to właśnie najbardziej było mu potrzebne. Wiedząc, że Organizacja nigdy nie upubliczni w mediach straconych ludzi, nie musiał się zbytnio przejmować tym, że ktoś go rozpozna. Nie był gwiazdą światowego formatu. Dla nich był zwykłym, szarym obywatelem, co z tego, że należał do elity umysłowej Władzy? Oni i tak go nie znali, bo zawsze był w cieniu, przyczajony w swoim laboratorium, wielokrotnie decydował o tym, czy nie należałoby wykorzystać cudzy umysł dla dobra nauki. Bo mutanty bojowe produkowano z ludzi. On był za to odpowiedzialny w znacznej mierze, ale nie każdy był jego dziełem.
Jak zwykle myśli rozpraszały go, nie pozwalały się skupić, a przecież teraz następowała najważniejsza część planu. Uszedł już z życiem, co było trudniejsze niż się spodziewał, więc dołączenie do Łowców może okazać się prawie niewykonalne. Jeśli nie znajdzie poręczyciela. Na szczęście, Blight miał kogoś takiego. Mógł na niego liczyć, że się zjawi, o ile nie stoi teraz w tłumie na promenadzie i nie podburza ludu.
Seishin.
Może to właśnie dzięki niemu, dobra passa zostanie na dłużej, a Ikar nie zostanie pozbawiony życia.
Kaszlnął i złapał się za gardło. Nie miał pojęcia co się stało, ale ból gardła i przełyku był okropny. Podejrzewał, że ciężko będzie mu mówić. Na szczęście, przyjacielowi nie będzie musiał tłumaczyć wszystkiego w pośpiechu, dlatego bez problemu da radę się z nim porozumieć. Miał nadzieję, że zanim dotrą do siedziby buntowników, niemożność do wydania z siebie dźwięku przejdzie. Inaczej marne ma szanse na sukces, chyba, że Seishin będzie mówił za niego. Ale o ostatnich wydarzeniach nie wie. A to przecież kolejny argument. Cholera…
Z rozważań wyrwał go dźwięk syreny pojazdu porządkowego S.SPEC. Nie namyślając się długo, praktycznie odruchowo rzucił się w bok, w kierunku najbliższego zaułka. W samą porę, bowiem rozpędzony pojazd wyjechał zza najbliższego skrzyżowania i pomknął ulicą, którą do tej pory zmierzał Anterio, najpewniej zmierzając na promenadę, by uspokoić rozbestwioną tłuszczę.
Oparł się plecami o ścianę i rozejrzał się wokół. Zaułek, jak zaułek, nic specjalnego. Kontener na śmieci, stojący pod murem, kilka kotów kręcących się w pobliżu otwartej klapy, jakby chciały uszczknąć coś dla siebie. U góry okna, z doniczkami na parapecie, możliwy upadek każdej z nich przy nieostrożnym ruchu, zapamiętał i przesunął się tak, by żadna nie mogła go dosięgnąć. Jedyne, co go niepokoiło, to drzwi, ale rozmowę zawsze można przerwać, a podsłuchiwacza zabić.
Wyciągnął telefon i napisał wiadomość. Jeśli łowca ją odbierze, powinien wkrótce się zjawić, w końcu to miejsce dobre jak każde inne, by spotkać się z przyjacielem. Niedaleko było kilka charakterystycznych punktów, dzięki którym nie powinien mieć żadnych problemów z odnalezieniem Blighta, gdy będzie zmierzał w tę stronę.
A Ikar, nie mając chwilowo nic do zrobienia, oparł się plecami o mur i zaczął nucić w myślach piosenkę, ot tak dla zabicia czasu.


Niezdolność do mówienia 1/5
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.14 16:12  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Szedł ulicami miasta szukając czegoś do roboty. Założył kaptur i wpakował ręce w kieszenie, gdy kolejny podmuch wiatru omal nie zdmuchnął Tenshi z jego ramienia. Ulice dotąd zatłoczone śmiejącymi się ludźmi były niepokojąco puste. Zastanawiał się dlaczego. Dotychczas słyszał o jakichś buntach i protestach, ale dzisiaj było wyjątkowo głośno o tym. Był ciekaw szczegółów, ale od czego ma się informatorów? Jak się czegoś dowiedzą to z pewnością go wtajemniczą, a jak nie to jeszcze raz porozmawiają o umowie.
Odkąd odeszła przywódczyni łowców, władzę objął ktoś o kim Seishin nie miał żadnych informacji, nawet nie wiedział jak wygląda co go doprowadzało do szału. Zastępca umiał pozostać nieuchwytny, a sam Seishin rzadko bywał w siedzibie. Przychodził tylko, żeby zostawić skradzione rzeczy i kiedy kotofilka zlecała mu nowe zadania, a koniec końców dowiadywał się informacji o swoich współtowarzyszach od swoich informatorów. Chyba czas zacząć się uspołeczniać, westchnął zrezygnowany, a jego oddech utworzył obłoczek pary. Włożył papierosa do ust i wyciągnął zapalniczkę.
Syrena.
Dygnął i szybko wszedł w najbliższy zaułek, Tenshi bez wahania poleciał za nim i usiadł na kontenerze bez wydania odgłosu. Seishin przylgnął do ściany i przekręcił głowę obserwując pojazd. Seishin uniósł brew w zdziwieniu, myślał że S.SPEC większość spraw załatwia po cichu, a tu proszę. Ciekawe co mieszkańcy m-3 o tym pomyślą? Myśląc to przypomniał sobie, że ulice są puste. Czyżby te dwie rzeczy miały ze sobą coś wspólnego?
Gdy łowca coraz bardziej zaciekawiony obmyślał różne warianty przyczyn, poczuł jak komórka zawibrowała w jego kieszeni. Odblokował telefon i odczytał wiadomość. Ikar, uśmiechnął się, w samą porę. Może on mu wytłumaczy, co się tutaj dzieje. Zapowiada się ciekawy dzień.
Upewnił się, czy wszyscy ze S.SPEC się ulotnili, po czym zapalił papierosa, nareszcie mógł zaspokoić głód nikotynowy. Obrócił się i zaczął zmierzać w kierunku doktorka, zaciągając się i wypuszczać trujący dym. Tenshi przyleciał na jego ramię wydając odgłos oburzenia, a łowca podrapał go po szyi przepraszająco. I tak go zdąży spalić, miał zaledwie dwie ulice do przejścia.
Wszedł we wskazaną alejkę i praktycznie od razu przyłożył rękę do nosa. Zauważył kontener na śmieci i grzebiące w nim koty, boże co za smród. Sierściuchami zajął się orzeł, który wleciał na kupę śmieci i krzyknął przepędzając je. Seishin uśmiechnął się na chwile znikając w myślach. Z nich wyciągnął go dopiero widok Ikara, uśmiech zniknął w mgnieniu oka.
- Kiepkso wyglądasz - stwierdził robiąc skwaszoną minę.- Jesteś pewien, że możesz wychodzić? Jak na doktorka jesteś strasznie nieodpowiedzialny wobec siebie. Pokręcił głową rozczarowany. Blight wyglądał jakby miał zaraz paść na ziemię, a łowca miałby trudności z zaniesieniem go do jego mieszkania, mimo że był chudy.
Spróbował jednak na razie zignorować stan fizyczny medyka i wyciągnął komórkę nie spuszczając z niego oka. - Tak w ogóle to wzywałeś mnie i jak się domyślam chodzi o coś związanego z władzą? Słyszałem jak ludzie gadają o buncie, ale nie sądziłem, że zaczną robić coś poważnego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.14 13:57  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Kiedy czekał na przyjaciela, jego nos powoli przyzwyczajał się do zapachu okolicy, więc gdy Seishin zasłaniał nos, on już mógł normalnie oddychać. Uśmiechnął się na jego widok, jak również na uwagę dotyczącą dbania o siebie. No cóż, nie był pierwszą osobą, która mu to mówiła. Czasami zdarzało mu się robić przerwy na odpoczynek, iść do lekarza, ale takie sytuacje były rzadkie. Lubił być niezależny i uważał, że grupa niższych od niego stażem internistów nie będzie mówiła mu, co ma zrobić.
Tenshi przeganiający koty sprowokował jego śmiech, a raczej marną próbę oraz następujący tuż po niej kaszel. Cholera… bolało go coraz bardziej. Musi uważać i oszczędzać gardło. Na całe szczęście znalazł w swoim telefonie program zdolny do czytania na głos wpisanego tekstu. Będzie to wolniejsze niż zwykła rozmowa, ale zawsze lepsze niż nic, nieprawdaż? Wskazał na swoje gardło, dając do zrozumienia, że nie jest w stanie mówić.
Klik, klik, stuk.
- Zdziwiłbyś się pewnie, gdybym ci powiedział, jak wiele osób mi coś takiego mówi. – metaliczny głos syntezatora kaleczył uszy Blighta, wypełniając ciasną przestrzeń swoim zgrzytem, lecz nie widział lepszego wyjścia. Skrzywił się jednak, kiedy po raz pierwszy dobiegł go ten przepełniony sztucznością dźwięk. Uśmiechnął się przepraszająco do Seishina i kontynuował.
Klik, kilk, klik, stuk.
- Chcę do was dołączyć. Musisz mi pomóc przekonać twoich towarzyszy, żeby nie wpakowali mi ołowiu do mózgu przy pierwszym spotkaniu. Na dodatek musimy po drodze ominąć wszelkie oddziały S.SPEC jakie się tu kręcą. Jeśli mnie zobaczą, cały plan weźmie w łeb, bo oficjalnie jestem martwy. – nagle uśmiechnął się szeroko, pomimo powagi, jaka malowała się wcześniej na jego obliczu – I też się cieszę, że cię widzę.
Obserwował go uważnie. Dawno go nie widział i zastanawiał się, przez co mógł przejść od czasu ich ostatniego spotkania. Czy dalej chętnie miałby go po swojej stronie już oficjalnie? Czy może jednak coś się zmieniło? Ale nie… zareagował na jego wezwanie, nie zostawi go teraz, skoro potrzebuje pomocy. Nie Seishin. Nie Blighta.
Zachwiał się. Zatoczył. Aby nie upaść, podparł się ręką o ścianę. Przyszła kolejna wizja, równie nagle jak ta poprzednia. Telefon wypadł mu z rąk.
Kobieta na krześle krzyczała pomimo knebla, to jednak nie powstrzymywało Blighta od skalpowania jej małej córeczki. Gdy już ostatni puszysty kłębek złotego włosia opadł lekko na podłogę i zabarwił się szkarłatem, Ikar chwycił okrwawioną rączkę dziecka i wyprostował jeden palec. Wskazujący.
- Mama nie mówiła ci, że to nie ładnie wskazywać ludzi palcami? – śmiech szaleńca wypełnił pomieszczenie, zastąpiony wkrótce krzykiem matki, gdy sadysta zamknął z całej siły szczękę na drobnych kosteczkach palca. Krew buchająca z malutkiego kikuta dołączyła do tej, która barwiła podłogę, a odgryziony kawałek ciała skończył wewnątrz ust Ikara.
- Słodka z niej dziewczynka, wiesz o tym?

Obudził się. Wreszcie. Ale co to za ból?
Otworzył oczy. Wciąż podpierał się ręką o ścianę, powstrzymując swój upadek. Nie to było jednak dziwne, lecz fakt, że właśnie gryzł się z całej siły w dłoń. Małe, czerwone krople zaczęły powoli spływać wzdłuż przedramienia. Język wysunął się bezwiednie, by je zlizać. Natychmiast odsunął rękę od twarzy i dał Seishinowi znak, aby nie podchodził. Nie był pewien czy jest w stanie kontrolować teraz swoje zachowanie.
Wciąż drżąc na całym ciele, przykucnął i podniósł telefon. Nie był zniszczony, obudowa była twarda, zauważył jednak drobną rysę na ekranie, której wcześniej nie było. To jednak nie jest teraz ważne.
Klik, klik, stuk.
- Wiem jak to wyglądało. Miewam takie ataki od kilku tygodni. Czasami tracę świadomość na chwilę. Nie wiem, co mogę wtedy zrobić. Dlatego potrzebuję cię, żebyś powstrzymał ich, jeśli spróbują mnie wtedy zabić. Jestem już niemal pewny co mi dolega, a wtedy będę wiedział, jak to uleczyć. Muszę jednak mieć szansę, a jeśli zginę wcześniej, to kuracja nie będzie już mi potrzebna.
Westchnął ciężko i spojrzał Seishinowi w twarz szukając… strachu? Obrzydzenia? Niechęci?
Klik, klik, stuk.
- Pomożesz mi?


Niezdolność do mówienia 2/5
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.14 17:07  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Skrzywił się na dźwięk kaszlu. Brzmiał paskudnie, a bolało pewnie jak diabli. Jak Ikar mógł wytrzymywać to i dlaczego tego nie leczył. A może tego czegoś nie da się wyleczyć i Blight powoli umierał? Szybko odrzucił te myśli na bok, nie powinien tak myśleć. Nie teraz, kiedy on potrzebował od niego pomocy.
- Szczerze to nie dziwię im się. Jak dalej będziesz to ignorował to nie będziesz musiał się martwić się S.SPEC.
Ten elektroniczny głos przyprawiał go o ciarki. Kojarzył mu się z żołnierzami straży, którzy słuchają się władzy bez żadnych sprzeciwieństw, jakby byli zwykłymi robotami, o androidach nie wspominając. Mimo to martwił się o przyjaciela i zastanowił się co doprowadziło go do takiego stanu, że aż nie mógł mówić. To nie było normalne.
Ucieszył się, gdy Ikar ''powiedział'', że chce dołączyć do łowców. Minęło tyle czasu odkąd się widzieli ostatni raz, a teraz będą się widywać codziennie. To wszystko oczywiście po tym jak przejdą przez kilka dzielnic, ale z wiedzą Seishina o przejściach między budynkami sama podróż nie zajmie dużo czasu. Pozostała tylko kwestia jak przekona do tego innych. Żaden łowca nie wiedział o jego znajomości z członkiem S.SPEC i zapewne nie będą ucieszeni na wiadomość, że chce do nich dołączyć, ale będą musieli z tym żyć. Seishin nie dbał o to, czy ktoś będzie przeciw, nie miał jakichś specjalnych więzi z żadnym członkiem organizacji. Może tylko Yuu nie będzie negatywnie nastawiona, ale do tego nie miał pewności.
Również się uśmiechnął.
- Trochę czasu minęło, już myślałem, że znalazłeś sobie kogoś innego. Dostać się do siedziby nie będzie trudno, większość straży zniknęła tłumić bunt. Gorzej będzie z przekonaniem ich, że nie jesteś pieskiem władzy, przysłanym żeby zdobyć informacje. Przynajmniej tak zakładam. Chociaż raczej nie przysłaliby kogoś, kto wygląda jak typo-
Usłyszał jak Ikar zatoczył się na ścianę. Pod wpływem impulsu chciał doskoczyć do niego i przytrzymać, ale gdy zaczął gryść swoją dłoń przypomniał sobie o jego zmianach osobowości. W tym wypadku raczej nie chciał zwracać uwagi psychopaty. Sięgnął za prawy bark i powoli zaczął wyciągać miecz, tak na wszelki wypadek. Zaczął się zastanawiać, czy to na pewno dobry pomysł, żeby go wcielić do łowców. Co gdyby w nocy dostał jednego ze swoich ataków i kogoś zabił? Nie to, żeby nie umieli się obronić przed zwykłym człowiekiem, ale wiedział jak Blight wtedy się zachowuje. Rozluźnił się dopiero, kiedy zobaczył jak Ikar się rozbudza z już trzeźwym umysłem i z westchnieniem ulgi schował miecz.
- Tia, jakby twoje zmiany osobowości były niedostatecznym zmartwieniem. - Powiedział starając się zachowywać spokój, lecz miał jego na uwadze.- Oczywiście, że ci pomogę, przecież nie zostawię cię takiego na ulicy. Możesz chodzić, czy potrzebujesz pomocy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.15 13:32  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Wiedział. Widział to w jego oczach. Seishin mu pomoże, ale skoro on odczuwa niepokój na widok Blighta, to jak zareagują jego pobratymcy? Wyciągnął miecz. Ikar słyszał zgrzyt. Czy aż tak mocno nie panował nad swoim ciałem, że bali się go wszyscy wokół? Musiał się tego dowiedzieć. Musiał podjąć próbę, chociażby była z góry skazana na porażkę. Jeśli nie podejmie walki… to czy zwycięstwo będzie dla niego? Musiał jednak wytłumaczyć przyjacielowi przynajmniej podstawy. Resztę opowie mu własnymi słowami, ale… musi zrozumieć. Uwierzy mu. Na pewno. Chowa broń. Jest jeszcze nadzieja.
Jesteś tego pewien?
To jedno zdanie uderzyło go niby młot. Przecież Seishin był… żywą istotą, ze wszystkimi ich słabościami i uprzedzeniami. Co jeśli uzna, że stanowi zbyt wielkie niebezpieczeństwo dla ich ukrytego świata? Co jeśli przywódczyni każe mu go zabić?
Wtedy z pewnością się nie zawaha. I ty o tym wiesz.
Wiedział, ale jakoś nie dopuszczał do siebie tej myśli. Był dla nich zbyt wartościowy, jako prawdziwy chirurg i lekarz a także jako były S.SPEC-owiec, który może coś wiedzieć na temat planów wroga. Nie zabiją go ot tak. To byłoby zbyt lekkomyślne. Łowcy przecież nie zdegenerowali się, wciąż potrafili racjonalnie myśleć.
Więc zamkną cię w więzieniu.
Nie zrobią tego. Jeśli dowiedzą się, że jest chory… Nawet jeśli go nie zabiją, to kiedyś wypruje sobie żyły, by skosztować wreszcie cudzej krwi, a wtedy, umrze. Nie, oni nie mogą się dowiedzieć, a on musi nad sobą bardzo panować. Żadnych wizji w obecności postronnych. Niewielu było takich, którym mógł zaufać. Seishin musiał do nich należeć, inaczej… Blight nie będzie miał nikogo.
Nigdy ci to nie przeszkadzało, nieprawdaż? Po prostu pokaż im, że jesteś najlepszy. Zabij Cronusa Asellusa, Ayako Okatome, Asha Ezrę, a na pewno cię zaakceptują.
Albo pomyślą, że S.SPEC jest zdeterminowane, by kogoś tam podłożyć.

Tak, czy inaczej, nie miał wyboru. Musi powiedzieć prawdę przynajmniej przyjacielowi.
Klik, klik, stuk.
- To nie są zwykłe zmiany osobowości. Normalnie nie gryzę się w poszukiwaniu krwi do wypicia, nie mam wizji w których morduję ludzi, nie zabijam, jeśli nie chcę. To nie jestem ja. Miałem wystarczająco dużo czasu, by z dużym prawdopodobieństwem określić co to jest. Oczywiście, jeśli się pomylę, to lek mnie zabije. To jednak nie jest ważne. Nazwy dowiesz się wkrótce, teraz mogę ci powiedzieć, co się stanie, jeśli tego nie wyleczę.
Kaszlnął, a palce przez chwilę przestały pisać. Blight nie patrzył na przyjaciela. Oglądał właśnie bardzo interesującą płytkę chodnikową. Właśnie miał się przyznać, telefon ciążył mu niczym ołów.
Klik, klik, klik, stuk.
- Zaczęło się, od mojej nieuwagi. Zostałem zraniony przez mutanta i wtedy wszystko się zaczęło. Dziwne sny, pełne krwi, obrzydliwe ponad próg tolerancji większości ludzi. A potem wizje na jawie, odbierające mi panowanie nad sobą. Zwykle wtedy stoję i patrzę w przestrzeń. To był pierwszy raz, kiedy zrobiłem coś poza tym. Ale będzie gorzej. Będąc zupełnie przytomnym, zacznę polować na ludzi dla ich krwi. Będę ją pił, wchodząc coraz głębiej w szaleństwo. Zapotrzebowanie zacznie rosnąć, aż w końcu kiedyś otworze własną tętnicę, by ugasić pragnienie.
Uśmiechnął się smutno, ale tylko przez mgnienie oka.
Klik, klik, stuk.
- Dlatego potrzebuję twojej pomocy i twojego poręczenia. Później wyruszę w Desperację, szukać składników. Będę znów zdrowy, ale nie uda mi się to, jeśli Łowcy mnie zabiją.
Westchnął lekko. Już. Koniec wyznania. Seishin wie już wszystko, co wiedzieć powinien. Teraz od niego zależy, co zrobi z tą wiedzą.
Klik, klik, stuk.
- Dam radę chodzić.
Wreszcie spojrzał mu w twarz, próbując przeniknąć i zrozumieć emocje przyjaciela. I wyczuć zagrożenie, jeśli nagle stwierdzi, że chory Blight jest zbyt niebezpieczny. Tanio skóry nie sprzeda.
Widzisz, już nauczyłeś się nie ufać nikomu.


Niezdolność do mówienia 3/5
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.15 17:06  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Seishin spojrzał na telefon, z którego po raz kolejny wydobył się metaliczny głos. Zastanawiał się kiedy Blight znowu będzie mógł mówić, bo ten dźwięk zaczynał go powoli denerwować. Wyobrażał już sobie jak nim rzuca rozwalając słuchawkę na części pierwsze, a później po nim skacze dla własnej satysfakcji. Korciło go, żeby przemienić te myśli w czyny, ale to raczej nie była odpowiednia pora. Znajdzie inny sposób na ujście negatywnych emocji z siebie, S.SPEC może mu w tym pomóc jeśli zdecydują się by zaatakować jego i Ikara.
Po kolejnych słowach poczuł jak niewidzialna ręka zaciska mu się na gardle.
- Co masz na myśli jeśli się pomylisz? Przecież posiadzasz wiedzę, której nie ma żaden inny medyk na tym, co zostało z tego świata. W coś ty się wpakował?
Nie wątpił  w umiejętności przyjaciela, ale czasami zdarzają mu się odpały i jego mózg nie działa tak jak powinien. Nie znał szczegółów tej przypadłości, ale co jeśli popełnił błąd? Wtedy nie ważne będzie, że bezpiecznie przedostaną się do siedziby łowców jeśli później i tak zginie z własnego wyrobu.
Seishin spojrzał na niego. Ale jakie on ma szanse? Już i tak wyglądał jakby w każdej chwili mógł spaść na ziemię i z niej nigdy nie wstać. Jeżeli nic nie zrobi ze swoją nową chorobą, ta wykończy go w mgnieniu oka, to lekarstwo zależało od jego życia, a medyk sam się przyznał, że mógł się pomylić.
Czekał aż skończy wystukiwać tekst na telefonie nerwowo drgając stopą. Skończyło się dla niego bycie cierpliwym, ta jakby kiedyś taki był. Niebawem miał usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie. Cisza była dla niego udręką, w każdej chwili Blight mógł mieć kolejny taki atak, a Seishin nie chciał wiedzieć do czego zdolny będzie tym razem i czy będzie go w stanie powstrzymać.
Kiedy skończył swój wywód łowca patrzył się na niego, jakby widział go po raz ostatni.
- Czyli jak zginiesz to powrócisz jako jeden z nich. - Nie było to pytanie, raczej stwierdzenie faktu. - Jak bardzo jesteś pewien, że twój lek zadziała? Gdy dotrzemy na miejsce, a ty się przemienisz to nie będę miał wiele do powiedzenia, wiesz o tym.
Zdecydował się nie owijać w bawełnę, nie chciał mówić dobrych słówek, żeby się nie martwił, że wszystko będzie dobrze. Blight i tak by mu nie uwierzył. Nic nie będzie dobrze, chyba że jakimś cudem znalazł lek na to gówno, które zniszczyło Ziemię. Seishin już dawno przestał wierzyć, że świat kiedykolwiek wróci do normalności, że cztery miasta opuszczą mury, że wymordowani będą wyleczeni.
Tylko brakowało tęczy i jednorożców.
Tenshi w tym samym czasie czując negatywne emocje bijące od medyka podszedł do niego i otarł się bokiem o jego nogę z cichym pisknięciem jak kot. Po czym podniósł głowę do góry wpatrując się w niego jasnym ślepiami. On też czuł, że dzieje się z nim coś złego, coś innego niż zwykle.
Seishin nie chcąc jeszcze bardziej martwić przyjaciela, przywdział na swoją twarz krzywy uśmiech.
- Mam nadzieję, że nie wybierasz się tam sam. Nie chciałbyś raczej skończyć zabity przez mutanta po tym jak udało ci się znaleźć lek przeciwko nim, prawda?
Próbował zażartować, lecz niezbyt mu to wyszło.
Może dlatego, że jego przyjacielowi zostały ostatnie chwile życia?
Nawet w myślach nie mógł się pozbyć sarkazmu. Pozostało tylko pytanie kiedy to się stanie, łowca musiał być teraz bardziej ostrożny niż kiedykolwiek wcześniej. Teraz zagrożenie było nie tylko ze strony wojska, ale również z Blight'a, którego miał przemycić do organizacji. Nie wspominając o tym, że on może się przemienić w jednego z tych zwierzaków.
Zapowiada się zajebisty dzień.
Łowca poprawił pasek z mieczem na plecach, sprawdzając zapięcia, po czym przekrzywił głowę, by móc zobaczyć ulicę.
- Świetnie. Teraz jeśli chcesz jeszcze dzisiaj dotrzeć do siedziby, to powinniśmy się ruszyć zanim władza skończy sprzątać po protestach.
Powiedział nie odwracając głowy. Starał się nie myśleć o dodatkowej przypadłości Blight'a, na razie priorytetem było dostarczenie go do łowców, a potem się zobaczy.

nie wiem czy dać z.t .__.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.15 15:48  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Słuchając wypowiedzi Seishina, Blight uśmiechnął się mimowolnie. Przyjaciel mu wierzył, a co więcej, chciał mu pomóc. Świadomość, że jednak ktoś będzie przy nim, by go wesprzeć, działała jak rozgrzewający balsam na siniaki. Powoli się uspokajał, starając się odrzucić negatywne myśli, które wcześniej próbowały go opanować. Nie pozwoli się kontrolować zmianom nastroju tak łatwo. Nawet jeśli w jego przypadku łatwo było o rozkojarzenie, to jednak gdy skupiał się na tym, by uzyskać jasność umysłu, zwykle mu się to udawało.
Uśmiechnął się lekko, gdy komplement przyjaciela dotknął jego ego. Najmądrzejszy? Chyba nie. Ale w niewytłumaczalny sposób był to kolejny bodziec motywacyjny, by postarał się i wyleczył swoją chorobę. Ale ona polegała na czymś innym, niż Seishinowi się wydawało. Chyba jednak zbyt mętnie tłumaczył. Spróbuje jeszcze raz, ale bez poetyckich ozdobników. Same fakty, by nie irytować go elektronicznym głosem ponad miarę. Zobaczył bowiem niezadowolenie malujące się na jego twarzy. Skoro nie dotyczyło ono jego, to znaczy, że ich obu drażniło to samo. Ten głos.
Klik, klik, stuk.
- Chyba namieszałem w tłumaczeniu. Moim problemem teraz nie jest wirus X, tylko szaleństwo zmuszające mnie do picia krwi. To właśnie chcę wyleczyć. A wirus X nie stanowi problemu, bo Łowcy są na niego odporni. I to jest w was niezwykłe.
Tak. Podziwiał ich. Chciał zostać jednym z nich. Chciał zbadać Czerwinkę, przekonać się, co takiego sprawia, że łowcy stali się rasą nadludzi. Nie obchodziło go ryzyko i ból rytuału. Był na to gotowy. Wizja skrajnego wyczerpania, możliwej śmierci bladła, gdy porównał ją do ogromu wiedzy jaki zdobędzie. Wiedział, że jedynym obiektem badań będzie on sam, ale tego również się nie bał. Nie było wiadomo, co siedziało w głowie Blighta, ale jego dążenia, niezależnie od swej pokrętnej logiki zawsze próbowały doprowadzić go do głębszego zrozumienia zabójczej choroby zmieniającej ludzi w zwierzęce zombie. Miał teraz do wyboru zostanie wymordowanym lub łowcą. Pierwsi byli chorzy, drudzy – odporni. On szukał leku. Odpowiedź była oczywista. Ciekawe, czy tylko on tak to odbierał. Łowcy byli przecież rasą nadludzi, odpornych na to, co szkodziło ludziom. Ale nikt poza nim tego nie widział. Władza broniła się przed nimi rękami i nogami, bo to co nowe i lepsze, zawsze jest straszniejsze. Nie chciała też zmienić wszystkich obywateli w łowców, bo mogliby wtedy wyjść bez strachu na zewnątrz. I odzyskać ziemię, która była im należna. Władza albo była zbyt krótkowzroczna, albo była genialna, utrzymując wszystkich ludzi pod płaszczem strachu.
Tylko pozostawało pytanie: Czy łowcy pochwaliliby plan, który właśnie zrodził się w jego głowie?
Nie.
Wiedział o tym, dlatego musiał milczeć. Nikt się nie dowie.
Drgnął, kiedy poczuł jak Tenshi ociera się o jego nogę. Uśmiechnął się. Lubił go. Przykucnął i pogłaskał delikatnie główkę ptaka. Nie dziobnął go. Widocznie mały też go lubił.
Klik, klik, stuk.
- Jeśli zostanę jednym z was, łowcą z krwi i kości, to nie będę mógł zmienić się w wymordowanego. Będę odporny na tę chorobę i może wreszcie uda mi się poczynić jakiś postęp w badaniach.
Czy gdyby stał się wymordowanym, mógłby to wykorzystać do badań? Pewnie tak, lecz nie miałby żadnego sprzętu. Żadnych eksperymentów nie przeprowadzi, nie posiadając odpowiedniej infrastruktury. Byłby pozbawiony sojuszników, bo Psy Growlithe’a z pewnością nie zawahałyby się, przed wyrwaniem mu serca, byle tylko przypodobać się swojemu panu. A nie chciał zostawać najemnikiem. Chociaż oni również mogliby posiadać odpowiednie zaplecze, to jednak dostęp do prądu stawiał łowców nieporównywalnie wysoko. Potrzebny sprzęt zdobędzie bez wielkich problemów. Łowcy z pewnością mu go dostarczą, jeśli dobrze się spisze w roli medyka. Miał tylko nadzieję, że uznają jego rolę niezależnej wtyki.
Klik, klik, stuk.
- Oczywiście, że nie pójdę sam. Nie jestem samobójcą.
Uśmiechnął się do przyjaciela, chcąc przelać na niego pewność co do powodzenia tej części planu. Nie musiał się również obawiać Blighta. Póki szaleństwo nie opanowało go w całości, Seishin mógł czuć się umiarkowanie bezpiecznie.
Gestem wskazał przyjacielowi, by szedł przodem. W końcu, to on znał drogę, prawda?

Niezdolność do mówienia 4/5

ztx2
Idziemy do wątku Yuu z Ciro w korytarzach. Ty pierwsza. : )
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.15 21:54  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Przyszedł w najbardziej odpychające miejsce w najbliższej okolicy. Ale przynajmniej bez ciekawskich oczu i uszu. Zza kubła na śmieci wypadł łaciaty kot i zniknął za rogiem. Blaidd przeszedł jeszcze kawałek, po czym położył Tiago na ziemi i oparł go o ścianę budynku. Odgarnął mu włosy z twarzy i przez chwilę przyglądał mu się z uwagą. Dzieciak. Czemu nie miał przepustki? Zgubił czy rzeczywiście pochodził z Desperacji? Jeśli tak, to jakim cudem w ogóle zdołał tam przeżyć? Powody, dlaczego znalazł się w M-3 były zrozumiałe. Ale jak się tu dostał? To ciekawiło go najbardziej. Wszelkie dziury należało łatać, co by nie przelazło przez nie coś bardziej niebezpiecznego niż to chuchro.
Wyprostował się i odsunął pod przeciwległą ścianę. Niespiesznie sprawdził broń i magazynek. Wszystko działało bez zarzutu. Potem wyciągnął papierosa i jak gdyby nigdy nic zapalił. Wypuścił w powietrze kłąb siwego dymu, obserwując jak rozmywa się w powietrzu. Czekał. Tiago powinien niedługo się obudzić. Starał się uderzać tak, żeby uzyskać pożądany skutek, ale jednocześnie nie narobić większych szkód. Kiedy się ocknie, powinien być trochę obolały, ale zdolny do samodzielnego poruszania się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.15 19:37  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Nie poczuła upadku, nie usłyszała syren i wrzasków ludzi, była całkowicie obojętna na to, co się z nią działo. Jej umysł spowijały ciemności, ona sama nie była niczego świadoma. Ani zamieszania, jakie wywołała w parku, ani tego, że została gdziekolwiek przeniesiona, ani nawet tego, że jej nadgarstek został sprawnie opatrzony przez jej oprawcę.
Idiotka... Dałaś się załatwić wręcz koncertowo!
- Uhh... - Z jego gardła wyrwał się głuchy jęk, gdy wreszcie zaczął się budzić. Od razu poczuł ból, który towarzyszył mu przy każdym oddechu, jak również rwanie w nodze, będące przypomnieniem pościgu, jaki niedawno miał miejsce. Niedawno...? Nie miał pojęcia, jak długo się tu znajdują, nie umiał tego ocenić. Zresztą, nie było mu to specjalnie potrzebne. Poruszył się nieco, poprawiając pozycję, jednak nie próbował wstać. Wiedział, że to jeszcze nie koniec kłopotów, a prawdziwe przedstawienie dopiero się zacznie. Tiago jak zwykle narobiła kłopotów i zostawiła go, by sam sobie z nimi radził. A wiedziała, wszyscy wiedzieli, że po prostu nie potrafi....
Nieco zalęknionym spojrzeniem powiódł więc po okolicy, zauważając nogi mężczyzny, przed którym uciekał. Od razu skulił się w sobie, podciągając nogi do klatki piersiowej. W jakie bagno władowała ich tym razem? Bądź co bądź, Tiago nie chciał skończyć jako pokarm dla rybek. Ani też wyjątkowo nie miał ochoty nikomu oddawać swojego ciała. Takie rozrywki preferowała jego damska strona. On w głębi serca liczył na to, że ktoś w końcu znajdzie do niego klucz, pokocha go całym sercem z całą jago popapraną osobowością, ale póki co się na to nie zanosiło.
- Proszę, nie zabijaj mnie.... - Jęknął cicho, głosem nieco niższym od głosu swojej żeńskiej połówki. Naprawdę nie chciał umierać, nie teraz...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.01.15 21:09  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Czemu w trakcie patrolu była sama? Cóż, każdy kto ją zna wie, że nie lubi mieć wielkiej obstawy czy chodzenia w kilka osób. Co prawda w większości jest to wymagane regulaminem, ale w tym wypadku akurat tak się zdarzyło że "zabrakło" jej ludzi do ochrony. Och, jaka szkoda, jak strasznie że musi iść sama. Zaraz z pewnością trafi na armię mutantów i umrze śmiercią tragiczną!
... Nie rozśmieszajcie jej. To szukanie dziur pokroju "to zapewni więcej bezpieczeństwa" było zwykłą kpiną. Każdy żołnierz powinien być na tyle silny, by samemu stanowić armię. Jeśli nie potrafi - równie dobrze powinien wracać na zmywak. W końcu nie zawsze będą wokół niego towarzysze i czasem trzeba umieć sobie poradzić samemu. Jeśli nie jest się na to gotowym ani ciągle się ku temu nie przygotowujesz - nie osiągniesz wiele. No, może poza śmiercią. Tą osiągnąć łatwo.
A skoro o osiągach mowa, kierowanie się ulicami mniej zainteresowanych przez ogół miejsc sprawiło, że dobrnęła tutaj, do południowej części miasta i jakichś słabo oświetlonych okolic porą zbliżającą się ku wieczorowi. Coś na plus? Niewiele. Na minus?
A no, rozglądanie się i wytężanie słuchu czasem pomaga. Nawet pomimo iż często mijała tłumy ludzi, ciągle starała się dotrzeć, zarówno przy pomocy wzroku oka (nie warto straszyć biednych cywili spalenizną), jak i słuchu. Jedna z takich sytuacji właśnie przykuła jej wzrok. Z ciemnego zaułku przy jakimś sklepie dochodziły niezbyt standardowe odgłosy, co sprawiło że Agito postanowiła to zinwigilować dokładniej. Ostrożnie i w miarę możliwości poza zasięgiem wzroku zbliżyła się do wyjścia z tego zaułku, przyglądając się działaniom. Ktoś, dość wysoka osoba najwidoczniej wydawała się znęcać nad kimś mniejszym. Och...
Raczej nie gdy ona patrzy. Kapitan Ameryka Agito na ratunek!
- Może tak urwać ci te łapki? Do góry z nimi. - Rzuciła, wchodząc do zaułka, trzymając w prawej dłoni swój wysłużony pistolet, jaki odbezpieczyła w trakcie mówienia. Mierzony w co? A no w Blaidda, którego w cieniu tego miejsca i cywilnym stroju raczej nie rozpoznała. Mierzyła na wysokości klatki piersiowej - punktu ciała który najłatwiej trafić z dużej odległości, a także potrafiącym być procentowo najlepszym miejscem trafienia. Głową łatwiej uniknąć, przez fakt iż jest mniejsza... Tym bardziej że ten postawny facet miał dość szeroką klatkę piersiową. Tym większe ułatwienie.
I nie, zasłonięcie sobie jednego oka nie było tak wielkim problemem przy celowaniu. Może wydawała się nie mierzyć prosto w środek, ale shaaa, to tylko złudzenie optyczne! Dokładnie!
- Pospiesz się dryblasie, nie mamy całego dnia by tu sterczeć. Obrót w moją stronę, powoli, z dłońmi wysoko. - Rzuciła, skracając odległość dzielącą ją i mężczyznę do około 10 kroków. Zatrzymała się w takiej odległości, obserwując uważnie jego działania. Jeden, nieodpowiedni ruch i coś mu odstrzeli. Nawet w tym mroku będzie zdolna strzelić na tyle czysto, by coś "poszło"... A raczej nie powinno, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 22:47  •  Ciemny zaułek obok sklepu. Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Oparty o wilgotną ścianę, niespiesznie wypalił jednego papierosa. Potem sięgnął po drugiego. W półmroku pierwsze co rzucało się w oczy to żar na jego końcu i ciemna sylwetka generała. Dzień powoli mijał, słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Blaidd był jednak cierpliwy, poza tym miał jeszcze trochę czasu. Na szczęście nie musiał czekać szczególnie długo. Akurat zgasił niedopałek drugiego szluga, kiedy z naprzeciwka usłyszał cichy jęk. Tiago wreszcie się ocknął, w samą porę.
Wojskowy przeciągnął się krótko i zrobił dwa kroki do przodu. Czas przejść do rzeczy. Kucnął, aby znaleźć się na poziomie wzroku dziewczyny, opierając przedramiona na udach. W jednej dłoni trzymał pistolet w taki sposób, aby dobrze go widziała. Ostatnie na co miał chęć, to znowu za nią ganiać... Na jej szczęście, najwyraźniej nie zamierzała wstawać.
Przechylił lekko głowę, gdy Tiago się odezwał. Zmiana była niewielka, ale zdawało mu się przez chwilę, że coś się zmieniło w jego sposobie mówienia. Chwilowo postanowił to jednak zignorować, tłumacząc to sobie, że zmiana mogła być spowodowana bólem, szokiem lub strachem. Ewentualnie wszystkim na raz. - Gdybym chciał, już bym to zrobił... - westchnął, przeczesując włosy palcami. Czy on naprawdę sądził, że zamierza go po cichu zamordować na uboczu i jeszcze w tym celu czeka, aż się ocknie? Miał sprawę, to było jasne. Inaczej już znajdowałby się w celi, a on popijałby sobie kawkę w swoim biurze, pisząc raport.
Nagle znieruchomiał, lekko odwracając głowę w stronę wyjścia z zaułka. Przełożył cicho pistolet do lewej dłoni, kierując go w stronę ostrożnie zbliżającej się postaci. Ostrożności nigdy za wiele. Okazało się, że dobrze zrobił, po zaraz zaczęto do niego celować. Już drugi raz dzisiaj! I drugi raz broń trzymała kobieta. No naprawdę, to zaczynała być jakaś dziwna maniera... Zmrużył lekko oczy, przyglądając się przybyłej. Zza jej pleców docierało najwięcej światła, więc nie widział zbyt wiele. Dostrzegł jednak, że miała na sobie mundur S.SPEC. A to było ważne spostrzeżenie w obecnej sytuacji.
Podniósł się powoli, aby jej nie drażnić. Oberwanie kulką byłoby wyjątkowo paskudnym zakończeniem i tak niezbyt dobrego dnia. Wolał tego w miarę możliwości uniknąć, a więc upuścił pistolet w odpowiedniej odległości od Tiago, aby był poza jego zasięgiem i grzecznie uniósł dłonie w górę. Jednocześnie rzucił swojej ofierze krótkie spojrzenie, znaczące nic innego jak to, że lepiej aby nie kombinowała jeśli nie chce oberwać z buta.
- Miło, że pilnujesz porządku, ale wolałbym jakbyś jednak we mnie nie celowała. - odezwał się w końcu. - Wylegitymuję się, jeśli pozwolisz i szybko zakończymy tę nieprzyjemną sytuację. - dodał, ponownie zerkając na Tiago. Nie było mowy, żeby jakieś podejrzane ruchy z jego strony uszły jego uwadze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 11 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach