Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 20 z 27 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 23 ... 27  Next

Go down

Pisanie 28.11.18 18:18  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
 Spojrzał kątem oka na swoich towarzyszy i prawdę mówiąc miał w poważaniu ich zdanie. Pewnym było, że jeden z nich spełni rolę tragarza, co nawet nie ulegało dyskusji.
To nie chciałbym w takim razie widzieć twojego, Tsuki. Wzrost zobowiązuje, prawda?
Uśmiechnął się przekornie w stronę knypa.
 Shane cieszył się, że mógł chociaż na chwilę opuścić Smoczą Górę bez obecności elitarnej dziesiątki, która po śmierci Siriona zrobiła się nader wrażliwa na punkcie swoich obowiązków. Wkurwiali go. Przyczepili się do nich, jak rzepy i często próbowali ingerować w ich położenie. Wieczny zapewne również był świadomy zaistniałej sytuacji, lecz Pradawny z takiego obrotu sprawy się cieszył. Ostatnimi czasy Buldożer kiepsko wyglądał. Widok ten przypominał mu coś, jednak sam nie pamiętał gdzie z tyłu głowy mu dzwoni. Strzępki wspomnień wracały do niego, część nawet przylgnęła zbyt mocno, jednak druga pozostawała odległa i rozmyta.
 Polowanie miało być swoistym oderwaniem się od rutyny. Dzięki czemu mógł bardziej uważniej przyjrzeć się tej dwójce.
Zamyślił się na chwilę, pochłonięty własnymi myślami, kiedy krzykliwy knyp poderwał się z miejsca. Miał zbyt wiele werwy w sobie i najwidoczniej nie tylko Pradawny pragnął trochę rozprostować stare kości. Wiwern wystrzelił jak z procy, przez co rudzielec zapomniał o przemianie. Sam prawie zerwał się do biegu, kiedy z oddali usłyszał rżenie konia albo może isosty złudnie podobnej do tego gatunku.
Czyżby twój dobrze zbudowany kolega krzątał się po lesie?
Zagadnął, jednak wzrokiem błądząc w dal, wówczas ujrzał postać. Mara zniknęła równie szybko, co się pojawiła, a jemu wydawało się, że ponownie ma halucynacje.  Stał spokojnie, jednak wszystko inne krzyczało zupełnie co innego. Zmysły go ostrzegały.
Uważajcie. Coś jest nie tak.
Mruknął w ich stronę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.18 1:48  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Zignorował kąśliwe uwagi towarzyszów dochodząc do wniosku, że na to przyjdzie później czas. Teraz mieli zupełnie inne zadanie, o wiele poważniejsze. Jeżeli nie skupią się na tym, niedoszła ofiara im ucieknie i zaś będą musieli wrócić do domu z pustymi rękoma, w czego następstwie była dalsza przymusowa głodówka. Tsukishimaru doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego też podszedł do polowania zaskakująco poważnie.
Wrócił do nich po krótkiej chwili, naciągając chustę na twarz, by chociaż trochę osłonić się przed narastającym mrozem.
- Dwie sztuki, nieco na północnym zachodzie. - poinformował ich niczym rasowy zwiadowca. Zacisnął mocniej skostniałe palce na rękojeści sztyletu, ale nie poruszył się, przesuwając wzrokiem po okolicy.
Coś nie grało.
"Słyszeliście to?"
- Tak. - odpowiedział krótko, podchodząc bliżej pozostałej dwójki i powoli odwrócił się plecami do nich, jasno dając do zrozumienia, żeby ten kierunek zostawili mu. Co prawda zdecydowanie wolał pracować w pojedynkę, ewentualnie w towarzystwie Sarutahiko, aczkolwiek musiał przyznać, że ufał im na tyle, choć raczej ich doświadczeniu, że spokojnie mógł powierzyć im swoje plecy.
- Nie sądzę, by był to wymordowany. - syknął pod nosem, marszcząc nieznacznie nos.
- Nie capi nimi. - dodał pochylając nieznacznie głowę do przodu. Kiepsko. Zwłaszcza, że zwierzyna z każdym kolejnym uderzeniem ich serca oddalała się coraz bardziej. Jak tak dalej pójdzie, to stracą bezpowrotną szansę na jej upolowanie. I nie pomogą nawet ślady pozostawione przez nią na świeżym puchu śniegu.
Spróbował wypatrzyć cokolwiek w ciemnościach. Sylwetkę. Jej zarys. Cień. Cokolwiek, co dałoby chociaż nikłą szansę na określenie pozycji ewentualnego oponenta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 18:01  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Las. - Page 20 Smierc-1539961655
Koń odezwał się tylko raz, a dźwięk jego rżenia spełnił swoja funkcję — zwrócił uwagę trójki Desperatów, zjeżył włosy na karku, napiął mięśnie.
Coś było ewidentnie nie tak. Powietrze stężało do tego stopnia, że gdyby któryś z mężczyzn dobył noża, mógłby odkroić gruby plaster i jeszcze mu się przyjrzeć. Oddychało się znacznie ciężej niż przed chwilą, jak gdyby płuca okleiło coś gęstego i lepkiego, co nie pozwalało prawidłowo dotlenić organizmu.
Mgła zgęstniała w nocnym mroku. Nabrała mlecznej bieli, gęstymi kłębami otulając posypaną śniegiem ziemię. Ta zadudniła znów od kopyt. Brzmiało jak uderzenia ciężkiego młota.
Ogromny, kościany wierzchowiec wychynął zza grubej zasłony białego dymu. Zatoczył koło wokół Desperatów i zarżał przeraźliwie, wypatrując ich najmniejszego drgnięcia pustymi oczodołami. Wiatr świstał między pozbawionymi tkanek żebrami. Ten sam wiatr łopotał również płaszczem postaci siedzącej na grzbiecie przeraźliwego konia. Kosa błyszczała, odbijając jasny blask księżyca równie mocno, co dwa jasne punkty — ślepia — lśniące w mroku pod kapturem.


termin: 15.12
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 23:25  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Mrok nie był przychylny dla jego wady wzroku, a mgła jeszcze bardziej utrudniła sprawę, dlatego nie czekał aż warunki atmosferyczne się pogorszą. Wyjął z głębokiej kieszeni chemiczną latarkę i zmusił ją do użytku niemal w tej samej chwili, w której wynurzyła się tajemnicza istota.
  Napięcie wzrosło. Poczuł, że poci się na całym ciele, mimo iż wcześniej odczuwał jedynie chłód, ale póki co w jego dłoni nie znalazła się żadna broń, przynajmniej na razie. Niewątpliwie w każdej chwili mógł sięgnąć po którąś z nich, jeśli pojawiłoby się potrzeba jej użycia.
  Szaro-niebieskie ślepie spoczęło na sylwetce jeźdźca, a na usta ich właściciela mimowolnie wślizgnął się uśmiech, mimo iż ten nadal nie mógł zaczerpnąć tchu przez niezidentyfikowaną duchotę wypełniającą powietrze. Wieczny nawet nie miał pojęcia, że stres, który mu towarzyszył miał bezpośredni związek ze strachem, wszak nie odczuwał go od tak dawna, że zdążył zapomnieć jak takowy smakował. Poza tym jego myśli krążyły w innym kierunku. Otóż przypomniał sobie treść smsa Matta: do miasta dostało się coś zza muru i był to gnijący koleś na koniu. na koniu. zatruł kawałek okolicy i  szuka jakiegoś artefaktu. totalnie próbował mnie zabić. czy konie są szczególnie popularne za murem?. Co prawda z osobliwej osoby nie opadły ochłapy skóry, ale mogła ukryć swoją brzydotę za okrywającym ją płaszczem. Natomiast szkapa dźwigająca nań ciężar ciała wyglądała na ledwo żywą i nie uniknęła rozkładowi.
  Nie wysilając swoich szarych komórek do obmyślenia strategii i skonsultowania jej z towarzyszącymi mu Smokami, zaświecił tej szkaradzie w ślepia (a przynajmniej zgadywał, że dwa jasne punkty odcinające się od czerni nimi były), gdy jeździec znalazł się tuż przy nim.
  — Ile chcesz za tego konia, chłopcze? Tylko nie mów mi, że nie jest na sprzedaż. Jestem pewny, że ubijemy targu. Pamiętaj, że w tych ciężkich czasach nawet informacja słono kosztuje, a wyglądasz na zagubionego. — Postąpił kilka kroków do przodu, nadal trzymając latarkę na wysokości twarzy mężczyzny. Uśmiech nie zniknął mu z ust, choć miał wrażenie, że zaraz przez niego nabawi się paraliżu mięśni twarzy.

|| Chemiczna latarka: 1|4, w tym próba oślepienia przeciwnika na okres trwania jednego posta.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.18 9:29  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
 Z szarego dymu wyłonił się kościany koń, na którego grzbiecie siedział tajemniczy jeździec. Rudzielec musiał przyznać, że nigdy dotąd czegoś takiego nie spotkał na swojej drodze, a trzeba przyznać, że spory kawałek czasu żył na desperackiej glebie.
Trupi obraz przypominał mu stare biblijne historyjki, którymi karmiono ich na lekcjach religii, kiedy miał nie więcej niż metr wzrostu. Shane nigdy nie był szczególnie wierzącą osobą — ani wtedy, ani w tym bardziej teraz — i chociaż wszystko zgadzało się z tym co znał, kompletnie nie potrafił zaakceptować abstrakcyjnego faktu.
 W porównaniu do Yury'ego stał, przypatrując się osobliwej personie i starając się dostrzec coś, co mógłby uznać za znajomy punkt odniesienia.
Koń zatoczył wokół nich koło, a on nie spuszczał z niego wzroku. Uczucie niepokoju jakie roztaczał, nie opuszczało ich ani na krok. Nie miał pojęcia czym ów uczucie mogło być spowodowane — może użyto na nich jakiegoś artefaktu, a cała ta upiorna otoczka była jedynie ich zbiorową halucynacją.
Zerknął na plecy Yury'ego, które zaczęły się od nich oddać. Postać zbliżała się do nieznajomego, a Shane czuł coraz bardziej podskórnie, że wydarzy się coś strasznego.
 Wszystkie komórki podpowiadały mu, że gęste powietrze i uczucie niepokoju jest jedynie pierwszą oznaką ciszy przed burzą.
Kątem oka spojrzał na Tsukishimaru. Lekko, porozumiewawczo przytaknął głową, że gdyby tylko koleś zaatakował Wiecznego ruszyliby do ataku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.18 1:40  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
To było... interesujące. Jak żył, a przecież naprawdę sporo już chadzał po tym cholernym świecie, tak chyba nigdy nie widział kogoś tak uroczego, na równie uroczym rumaku.
Nagle spojrzał na Yurego, a w jego jasnym spojrzeniu pojawiło się czyste zaskoczenie.
- Yury, to jakiś twój krewny? Bo z mordy dość podobni jesteście. - powiedział złośliwie, nie mogąc sobie podarować uszczypliwości. Co jak co, ale z Yurym chyba najbardziej lubił się droczyć. Jego reakcje bywały zaskakująco zabawne, a nawet i urocze.
Odwrócił spojrzenie od biomecha, na powrót skupiając wzrok na jakże uroczym osobniku. Żarty na bok. Nie zapowiadało się, że sytuacja będzie spokojna, a nieznajomy najwyraźniej miał do nich jakiś interes. Tsukishimaru naprawdę miał złe przeczucia co do tego.
Zauważył krótkie spojrzenie rudowłosego. Nie musiał nic mówić. Tsuki był gotowy na jakikolwiek ruch ze strony nieznajomego, gotowy zareagować. Czekał, oddając pałeczkę Yuremu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.18 19:31  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Las. - Page 20 Smierc-1539961655
Wierzchowiec zatoczył jeszcze jedno koło wokół Desperatów, nim nie stanął dęba, tnąc powietrze białymi kopytami. Huknęły zaraz o ziemię, rozbryzgując śnieg z zaskakującą mocą.
— Ile chcesz za tego konia, chłopcze?
Z początku postać nawet nie drgnęła. Zmrużyła tylko jasne ślepia, może w złości, może w efekcie działania "broni" jednego z przeciwników... jednej z ofiar. Koń znów prychnął, mieszając nocną ciemność z gęstym kłębem pary buchającej z pyska.
Nagle powietrze znów zrobiło się dziwne. Ciężkie, wręcz duszne, jak w sam środek gorącego lata. Zadrżało od wibracji i mimo iż zasiadająca na wierzchowcu zmora nie wyglądała na posiadającą usta, to Desperaci usłyszeli aż nazbyt wyraźne słowa.
Artefakt przywódcy — zabrzmiało w towarzystwie chłodnego powiewu, który muskał każdy odsłonięty skrawek skóry z siłą tnącego do krwi bicza. — W zamian za wasze życie. W zamian za życie całej Desperacji, Edenu i Miasta.
Trzon kosy huknął o glebę z dźwiękiem, jakby uderzył o głaz, a nie pokrytą śniegiem glebę. Ostrze znów wyłapało księżycowy blask, zdając się wówczas znacznie większe, niż chwilę temu.


termin: 21.12
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.18 19:49  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Nie spuściwszy wzroku z włóczęgi , najpierw złośliwość Tuskishimaru skwitował krótkim parsknięciem, w głowie szykując ciętą ripostę.
  —  Czy ja wiem?  — Zrobił krótką pauzę, jakby całkiem poważnie rozważał pokrewieństwo z milczącym podróżnym, ale jednak nie mógł go powiązać z żadnym żyjącym lub zmarłym członkiem rodziny widywanym przy stole podczas podniosłych uroczystości. —  Mimo pewnego podobieństwa nie kojarzę tego ryja — dodał, ale na próżno było doszukiwać się w tonie jego głosu złości, nadal pobrzmiewało w nim niepasujące do zaistniałej sytuacji rozbawienie, jakby wyczuwalne w powietrzu napięcie nie miało na niego żadnego wpływu. Niemniej w rzeczywistości czuł nieprzyjemny ucisk w piersi, jednak nie przywykł do eksponowania emocji, które mogły zakwalifikować go od roli ofiary, wobec tego zachował się tak jak miał to w zwyczaju.
  Skierował wiązkę światła latarki trochę poniżej twarzy mężczyzny, czekając na jakąkolwiek reakcje w postaci słownej. I w zasadzie nie musiał długo na nią czekać, choć ze swoje brakiem cierpliwości miał wrażenie, że bezruch trwał więcej o kilka nadprogramowych minut.
  W palcach biomecha pojawił się pistolet, po który sięgnął, gdy atmosfera w pomieszczeniu jeszcze bardziej zgęstniała. Latarka nieomal nie wypadła mu z drugiej ręki, gdy nadeszły oczekiwane przez niego słowa, a wraz z nim wiatr zmógł się bardziej, chłoszcząc go w twarz i strącając z głowy kaptur. Miał wrażenie, że na odsłoniętej skórze pojawiały się stopniowo zadrapania, ale jednak nie czuł, by z ran sączyła się posoka. Wzdrygnął się, gdy oręż dzierżona w obcej dłoni skonfrontowała się z pokrytym śniegiem podłożem.
  —  Jestem w stanie zrozumieć, że nie spodobał ci się mój ton, ale, koleś, czy to powód, by od razu szukać zaczepki? Wyluzuj trochę — odparował, mimo iż wcześniejsze rozbawienie i beztroska przeszła we wspomnienie, przekształcając się w poważniejszy ton. —  Artefakt przywódcy nie jest czymś, co mógłbym ci oddać w zamian za wierzchowca. — Wymierzył z niego prosto z uprzednio odbezpieczonej spluwy, chociaż palce nie spoczął na jej spuście. Jego właściciel czekał na chwilę aż wędrowiec znajdzie się tuż obok niego, wówczas nie zawaha się oddać strzału.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.18 12:08  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
 Chłodny powiew zdawał się tnąc ich skórę, jednak on przyzwyczajony do podobnych drobnych urazów nie przejął się dziwną anomalią, wpatrując się nadal w postać jeźdźca. Facet zdawał się nie wchodzić w rozmowy z nimi. Słowa wypowiedziane przez Wiecznego zostały pominięte, a wówczas głos wydusił z siebie:
— Artefakt przywódcy.
Shane miał ochotę roześmiać się, lecz jedynie pozwolił sobie na niewidoczny, chwilowy uśmiech. Wpatrywał się w upiorne oblicze upiora i jedno było pewne - nie zamierzał niczego oddawać. Altruistą nie był, a wszelkie próby zastraszania go jedynie pogarszały sytuację, gdyż on zapierał się jeszcze mocniej. Losy Desperacji, Edenu czy Miasta były mu obojętne. Dla niego liczyła się jego grupa, reszta zdawała się być tłem.
Kim jesteś, że żądasz od nas tak cennej rzeczy? Przedstaw się.
Zapytał w końcu, palcami również odbezpieczając broń i w gotowości oczekiwać rozwoju sytuacji. Nie był aż tak narwany jak Yury, który bezmyślnie działał jak typowy buldożer — zaprogramowany na tryb zniszczenia. Shane nie znając sytuacji, ani tym bardziej intencji nieznajomego nie chciał działać pochopnie. Wiadomym było, że po ziemiach Desperacji krążyło wiele świrów, lecz żaden zdawał się nie być groźnym dla nich przeciwnikiem, ale w końcu na nich również mogła przyjść pora.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.18 0:56  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Mało brakowałoby, a parsknąłby śmiechem na irracjonalne żądania nieznajomego. Artefakt przywódcy? Tak, już to widział jak Shane z podkulonym ogonem oddaje mu cenną rzecz. Ba, jak oddaje mu cokolwiek. Miał wrażenie, że gość na koniu urwał się z jakiejś przebrzydłej choinki, albo w jego łeb porządnie przygrzmocił jakiś kamień i poprzekładało się w jego kopule parę klepek. Nie odezwał się jednak. Nie widział takiej potrzeby. Wszystkie jego myśli zostały już przedstawione przez dwójkę jego towarzyszy.
Nie bał się śmierci.
Całkiem możliwe, że to właśnie dzisiaj jego żywot zostanie ukrócony, kończąc i tak już długą tułaczkę po tym świecie. Ale jedno było pewne. Nie zamierzał dać się zastraszyć. Nie on.
- Shane. - powiedział cicho, ledwo słyszalnym szeptem, który niczym zjawa wkradła się do ucha rudowłosego. To wystarczyło. W tym jednym słowie było wszystko zawarte. Wystarczyło jego słowo, gest, znak. Cokolwiek, by Tsukishimaru zaatakował, został spuszczony ze smyczy. Był gotowy. Niczym wierny pies czekał na rozkaz swojego pana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.18 17:37  •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
Las. - Page 20 Smierc-1539961655
Zmora słuchała ich w spokoju. A przynajmniej na taką wyglądała, trwając w całkowitym bezruchu, ze wzrokiem utkwionym w jednym z nich, a może w całej trójce. Niewzruszona szczekaniem, bronią ani pewną postawą przeciwników. Gdyby nie to, że przed momentem wykonała ruch, sprawiałaby teraz wrażenie wykutej w marmurze.
Gęsta mgła bardziej otuliła Desperatów. Prócz smagającego wiatru czuli na skórze również subtelne, acz lepkie jak coś tłustego muśnięcia. Śmierć znów uniosła rękę z dzierżoną weń kosą i uderzyła trzonem o ziemię. Powietrze po raz kolejny przeciął huk. Od dźwięku wichura przyspieszyła, jakoby w spłoszonej ucieczce.
Mleczny puch dookoła zawirował wraz ze zrywem wiatru. Ubrania — już nie tylko płaszcz zjawy — łopotały z trzaskiem, jakby zaraz miały odlecieć wraz z właścicielami. Zakapturzona postać szarpnęła za wodze, wycofując konia w białe okrycie. Przepadli oboje i nawet blade ślepia nie błyszczały już na tle otoczenia.
I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie.
Yury poczuł na głowie lekki dotyk. Całkiem jak muśnięcie przelatującego obok motyla, lecz tym razem fizyczność odebrała mu również część sił, pozostawiając osłabionym.


✘ Yury — odczuwalne osłabienie.
termin: 07.01
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 20 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 20 z 27 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 23 ... 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach